transport-i-biznes-czerwiec-2014
Transkrypt
transport-i-biznes-czerwiec-2014
Piątek 20 czerwca 2014 Dodatek promocyjny Transport i biznes Polski sukces na drogach Europy Działające w Polsce firmy od lat są europejskim liderem przewozów międzynarodowych w Europie. W maju Polskę odwiedził książę Luksemburga Henryk, pod koniec czerwca zawita do Polski holenderska para książęca. Koronowane głowy przyjechały walczyć o pracę dla swoich firm, podkreślając zalety połączeń kolejowych. Zarówno Luksemburczycy, jak i Holendrzy wskazują, że organizowane przez nich połączenia do portów i centrów logistycznych są tańsze od samochodowych. Od Portugalii po Kazachstan Nie wiadomo, czy akwizycyjno-reklamowe akcje korono- REKLAMA wanych głów przyniosą zamierzony skutek. Na razie kolej, pomimo sutych unijnych dotacji, nie odniosła sukcesu. Od dekad traci rynek na rzecz transportu drogowego, a w nim dominującą rolę zaczynają grać polskie podmioty. Polskie firmy wykonują 20 proc. międzynarodowych przewozów samochodowych w UE. Przychody polskich przewoźników przekroczyły w ub.r. 15 mld euro, a jedna trzecia tej kwoty wpłynęła w euro od zagranicznych klientów. Branża zakończyła 2013 rok z dodatnim bilansem płatniczym, sięgającym 2,7 mld euro. Jest to jedna z niewielu gałęzi gospodarki, która regularnie ma nadwyżkę płatniczą i jest w polskich rękach. Zagraniczna konkurencja chwyta się różnych sposobów, aby zatrzymać ekspansję zarejestrowanych w Polsce 28 tys. firm transportowych, których 155 tys. ciężarówek regularnie wykonuje przewozy od Portugalii po Kazachstan, od Szwecji po Turcję. – Polscy przewoźnicy znakomicie wykorzystali szansę, jaką dał im wolny rynek – uważa prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek. – Rynek nas zaakceptował, rozpoczął się wręcz okres rozkwitu branży. Staliśmy się synonimem dobrego polskiego produktu eksportowego – ocenia. Zachodni przewoźnicy samochodowi nie są w stanie konkurować z polskimi firmami transportu drogowego, bo mają wyraźnie wyższe koszty i to pomimo państwowych dopłat do zakupu nowego tabo- ru, do szkoleń kierowców i innych ułatwień. Polscy przewoźnicy są także chętnie wybierani przez zleceniodawców, bo ich biura otwarte są na okrągło. – Dla nas piątek to najbardziej intensywny dzień w tygodniu, czasem moi pracownicy wychodzą z biura po 20, a jeśli trzeba, funkcjonujemy nawet w soboty i niedziele. Na Zachodzie biura zamknięte są w piątek o 15 i otwierane dopiero w poniedziałek rano – porównuje przewoźnik spod Bydgoszczy. Stąd próby utrudnienia życia polskiej konkurencji mają charakter prawny: ograniczenie kabotażu, nad czym zastanawia się Komisja Europejska na wniosek skandynawskich stowarzyszeń branżowych oraz próby narzucenia konieczności wykupienia hotelu dla kierowcy biorącego 45-godzinny wypoczynek podczas pracy poza krajem. Taki przepis uderzy przede wszystkim w polskich i litewskich przewoźników, których jest w UE najwięcej spośród wszystkich przewoźników z nowych państw Unii. Limity barierą Inny sposób utrudnienia życia konkurencji to wprowadzenie limitów w dostępie do zezwoleń dla zagranicznych przewoźników na wjazd do kraju. Mistrzami w tym są Rosjanie i Turcy, których rządy usiłują zamknąć rynek wewnętrzny, drakońsko obcinając dostęp do zezwoleń, jednocześnie próbując wymusić otwarcie zagranicznych rynków. Rosjanie, chroniąc swoich przedsiębiorców, złamali nawet międzynarodową konwencję TIR i zablokowali używanie karnetów TIR. Wymuszają na obcych przewoźnikach wykupywanie rosyjskich ubezpieczeń należności celnych, a umowy ubezpieczeniowe skonstruowali w taki sposób, że dają władzom rosyjskim podstawę do zabierania przewoźnikom ciężarówek na poczet cła, które powinien płacić importer przewożonego towaru. – Jednak zapotrzebowanie na sprawnych, rzetelnych i terminowych partnerów gospodarczych jest tak duże, że gdy tylko bariery wzrostu osłabną, zapotrzebowanie na polskie usługi na pewno wzrośnie – pociesza Buczek. —rp 758638/A J2 REKLAMA Piątek Pi 20 czerwca 2014 Transport p i biznes 758619/A Kontenery na tory P rzewozy intermodalne szybko rosną i branża jest przekonana, że w najbliższych dekadach tempo rozwoju nie osłabnie, co sprawi, że więcej ładunków trafi z dróg na tory. Rosnące obroty handlowe Polski z krajami zamorskimi, przede wszystkim z Chinami, sprawiają, że w polskich portach raptownie rosną przeładunki kontenerów. W 2013 roku sięgnęły 2 mln TEU (kontenerów 20-stopowych), a specjaliści przewidują, że za 15 lat zwiększą się trzykrotnie. Tę masę będą wywozić z portów nie tylko samochody ciężarowe. Chociaż wykonują większość pracy, to ich udział systematycznie maleje i za kilka lat może spaść nawet poniżej połowy. Świadczy o tym rosnący udział kolei w obrocie pojemnikami: np. w terminalu kontenerowym BCT przekroczył 41 proc. w ubiegłym roku, gdy w 2004 był czterokrotnie mniejszy. Także w najmłodszym w Polsce terminalu, w gdańskim DCT, w zaledwie dwa lata udział kolei wzrósł o 10 pkt proc., do 36 proc. Jedna trzecia przewozów kontenerowych odbywa się z lub do portów morskich. Wiodącym przewoźnikiem jest PKP Cargo, dysponujące największym potencjałem organizacyjnym i taborowym. O podobne zlecenia ubiegają się m.in. Lotos Kolej, CTL oraz DB Schenker. Przewoźnicy, których jest łącznie dziewięciu, uruchamiają dziennie 290 pociągów z kontenerami i w 2013 roku przewieźli 8,6 mln ton towarów, o ponad 7 proc. więcej niż rok wcześniej. W pierwszym kwartale br. wzrost liczony wg TEU zbliżył się do 5 proc. (do blisko 280 tys. TEU), a według masy - o ponad 9 proc. (do 2,3 mln ton). Analitycy, z którymi zgadza się Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, szacują, że potencjalnie w kraju wielkości Polski potencjalnie można uruchamiać nawet 1950 pociągów na dobę. Przewoźników wynajmują wyspecjalizowane w organizowaniu potoków przewozowych firmy, zwane operatorami intermodalnymi. Ich obroty rosną, jednak nie zawsze działalność jest rentowna, o czym przekonał się PCC Intermodal. W 2013 roku spółka po raz pierwszy zanotowała zyski, i to przy malejących przewozach. Operator przetransportował 125,2 tys. TEU, o ponad 17 proc. mniej niż w 2012 roku. PCC Intermodal nie jest na tym rynku jedyny, a konkurencja szybko rośnie, np. w postaci Loconi Intermodal. Ta gdyńska spółka przetransportowała w 2013 roku (drugim roku działalności) ponad 80 tys. TEU, o 90 proc. więcej niż rok wcześniej. W pierwszym kwartale wzrost przewozów sięgnął 80 proc. Jak podaje Urząd Transportu Kolejowego za trzy pierwsze kwartały 2013 roku, koleje przewiozły 65 proc. pojemników z ładunkami, a 35 proc. pustych. Blisko 28 proc. kontenerów było przewożonych w tranzycie, a niecałe 23 proc. wewnątrz kraju. W eksporcie koleje przetransportowały 23 proc. kontenerów i 26 proc. w imporcie. O ile PCC Intermodal czy Polzug przewożą kontenery w ruchu międzynarodowym (z portów Morza Północnego), o tyle Loconi koncentruje się na obsłudze polskich portów i krajowych odbiorców. - Naszą ofertę na transport intermodalny konstruujemy w ten sposób, żeby była co najmniej tak dobra jak przewoźników drogowych, bo to transport drogowy realizowany w relacji z/do portów jest naszą główną konkurencją - zapewnia prezes Loconi Intermodal Lidia Dziewierska. Zauważa, że klienci nie chcą płacić więcej niż za samochód, a do tego oczekują coraz to nowych rozwiązań. Dodaje jednak, że wielu przedsiębiorców poszukuje kontaktu ze spółką, bo są zainteresowani przyjazną środowisku formą transportu. Według danych UTK średnia ważona prędkość kolejowych przewoźników intermodalnych w Polsce (bez PKP Cargo) wynosi 29 km/h. Pociągi największego przewoźnika osiągają 35 km/h, a najszybsze są składy CTL Express, z prędkością 42 km/h, o 2 km/h wolniejsze są pociągi PKP LHS. Chociaż są to wyniki lepsze od średniej prędkości pociągów towarowych, to Dziewierska przyznaje, że ma kłopoty, aby wytłumaczyć klientom, dlaczego dojazd z portów Trójmiasta do Radomska, który kiedyś zajmował 12 godzin, teraz trwa 21 godzin. Zarządca infrastruktury kolejowej PKP PLK przyznaje, że liczne remonty sieci torowej utrudniają ruch, jednak za rok, dwa lata po nowych torach pociągi będą jeździć znacznie szybciej. —rp E-commerce szansą dla firm kurierskich LOGISTYKA | Rośnie handel internetowy, firmy kurierskie z myślą o klientach wprowadzają innowacje. W branży logistycznej impuls do tworzenia innowacji wynika bezpośrednio ze zmieniającego się modelu zachowań konsumentów oraz stopniowego przenoszenia się relacji handlowych do internetu. Okazało się, że konsumenci docenili zalety zakupów internetowych, a dostawcy i producenci dostrzegli wysoką opłacalność nowego kanału sprzedaży – uważa Rafał Nawłoka, prezes zarządu DPD Polska. Dodaje, że DPD Polska, „uwzględniając preferencje klientów, zmienia relacje z nimi na bliższe i bardziej elastyczne". – Obsługujemy wyłącznie klientów instytucjonalnych, jednak odbiorcami finalnymi przesyłek z rąk naszych kurierów są zarówno firmy, jak i konsumenci. Obie te grupy mają różne oczekiwania wobec firmy kurierskiej. Klienci biznesowi wymagają szybkiej, uporządkowanej i przewidywalnej obsługi, a konsumentowi, na przykład klientowi sklepu internetowego, bardziej zależy na tym, aby paczka trafiła do jego rąk w najwygodniejszym dla niego terminie i miejscu – opisuje. Dla firmy kurierskiej największym wyzwaniem jest więc zastanie takiego adresata w domu. – Odbiorcy indywidualni, szczególnie w dużych miastach, to osoby mobilne, aktywne i chętnie korzystające z no- woczesnych technologii. Te okoliczności sprawiają, że firmy kurierskie powinny szukać innowacji w postaci rozwiązań pozwalających na interaktywną komunikację nie tylko z nadawcą, ale i z odbiorcą przesyłki – wyjaśnia prezes Rafał Nawłoka. Firma ta wprowadziła możliwość elastycznego wyboru dnia dostawy poprzez iSMS (interaktywny SMS). – Następnie wdrożyliśmy do sprzedaży usługę Predict, dzięki której możemy zawęzić czas oczekiwania na kuriera do zaledwie dwóch godzin. Na stronie internetowej udostępniliśmy także czat, który pozwala na szybki i bezpośredni kontakt z naszymi konsultantami z dowolnego urządzenia z dostępem do internetu – mówi Rafał Nawłoka. Z kolei Tomasz Buraś, prezes zarządu DHL Express (Poland), podkreśla, że „innowacyjne podejście do rozwiązywania problemów i zaspokajania potrzeb klientów jest częścią kultury DHL, pozwalającej firmie od lat odnosić sukcesy”. – Obecnie o innowacjach w usługach kurierskich DHL możemy mówić w odniesieniu do rozwoju narzędzi dedykowanych klientom z sektora e– commerce, który zdaniem ekspertów będzie jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi gospodarki w Polsce. Już dzisiaj klienci DHL, nadający przesyłki za granicę, korzystają z internetowego rozwiązania DHL Online Shipping, które pomaga zarządzać przesyłkami ekspresowymi. Dużym ułatwieniem jest usługa sieciowa DHL 24 WebAPI, adresowana do klientów prowadzących działalność gospodarczą w obrocie krajowym, która umożliwia m.in. zamówienie kuriera i nadanie przesyłki – opowiada prezes DHL. Innowacje wprowadza też firma kurierska K–EX. Mariusz Czepiec, dyrektor handlowy firmy K–EX, zapowiada, że w tym roku rozwijany będzie projekt Pewna Paczka. – To nowatorskie rozwiązanie oparte na platformie internetowej, umożliwiające korzystanie z pełnej oferty kurierskiej zarówno klientom indywidualnym, jak i małym firmom. Za pośrednictwem strony PewnaPaczka. pl mogą oni m.in. wysłać dokumenty, paczki, przesyłki niestandardowe. W tym roku system Pewnej Paczki będzie zintegrowany z punktami nadań i odbiorów, zlokalizowanymi w salonikach prasowych i salonach Top–Press Kolportera, co dodatkowo ułatwi naszym klientom wygodne nadanie przesyłki – mówi dyrektor Czepiec. Kolejną innowacją, którą ta firma będzie rozwijać, jest system obsługi tzw. przesyłki powrotnej. – To usługa wysoko oceniana przede wszystkim przez sklepy internetowe, umożliwia bowiem łatwy zwrot czy wymianę towaru – dodaje —koz. Mariusz Czepiec. Transport i biznes Piątek 20 czerwca 2014 J3 REKLAMA 758572/A Latamy, ale nadal mało Na nowe rynki U cieczką od malejących marż może być założenie firmy przewozowej w Niemczech. Choć sam proces może trwać kilka miesięcy, wyniki są zachęcające. Europa Zachodnia usztywnia warunki kabotażu, broniąc się przed firmami z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Polskie firmy mimo utrudnień zdobywają obce rynki, jednak sukces zawdzięczają nie tylko usłudze wysokiej jakości, ale i niższym cenom. – Polscy przedsiębiorcy wchodzą na tamten rynek, oferując stawki nawet o 30 proc. niższe od lokalnych przewoźników – przyznaje podlaski przewoźnik Adam Byglewski, właściciel firmy Adampol. Obniżenie cen możliwe jest dzięki niższym kosztom. Odbija się to jednak na zyskach. Z obliczeń prof. Hansa-Joachima Schramma, profesora wiedeńskiego Instytutu Transportu i Zarządzania Logistyką oraz sekretarza generalnego Stowarzyszenia Taryfowego wynika, że polscy przewoźnicy w 2009 roku mieli jeden z najniższych przychodów w przeliczeniu na zatrudnionego (50,5 tys. euro, gdy Węgrzy 55,3 tys., Czesi 59,2 tys., Niemcy 89 tys. i Austriacy 145 tys.). Polskie podmioty miały także niższe marże od niemieckich i rumuńskich. Zyski wypracowały dzięki niższym kosztom, w tym wynagrodzeń, jednak presja na podnoszenie wynagrodzeń jest duża, a bez zysków nie sposób rozwijać przedsiębiorstw. Z niskich kosztów korzystają także zachodnie koncerny, które zakładają spółki w Polsce. Najwięksi spedytorzy i prze- Liczba polskich przewoźników międzynarodowych oraz ciężarówek na koniec każdego roku rok Liczba przewoźników Liczba ciężarówe 2010 24 895 137 502 2011 26 418 147 970 2012 26 614 144 250 2013 28 227 154 594 Źródło: BOTM woźnicy z Niemiec, Austrii, Szwajcarii oraz Francji są zadomowieni na polskim rynku od wielu lat. – Skoro oni wchodzą na nasz rynek bez pytania, powinniśmy robić to samo – apeluje Byglewski. Adampol w 2011 roku założył spółkę w Niemczech. – Przedsiębiorcy muszą spodziewać się szykan ze strony lokalnej konkurencji. Np. wydłużenie czasu rejestracji samochodu. Moje niemal nowe, roczne ciężarówki stały ponad Wśród polskich klientów zwiększa się zainteresowanie zakładaniem spółek w Niemczech tydzień na stacji diagnostycznej, mimo że są to modele niemieckich marek, dobrze znane diagnostom. Dodatkowo tabor jest częściej kontrolowany przez niemieckich inspektorów, którzy zostali poinformowani przez konkurencję, że jesteśmy z zewnątrz – wymienia Byglewski. Utrudnienia nie odstraszają przedsiębiorców. – Wśród polskich klientów zwiększa się zainteresowanie zakładaniem spółek w Niemczech – stwierdza prawnik, właściciel hamburskiej kancelarii prawniczej DD Legal Damian Dziengo. – Zaledwie 2–3 lata temu nikt nie pytał o tego typu usługi. Założyliśmy już pięć firm, a kolejne dziesięć jest w trakcie załatwiania – wylicza Dziengo. Dodaje, że na tego typu ekspansję decydują się jedynie duże przedsiębiorstwa, ponieważ założenie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością wymaga wpłacenia 25 tys. euro kapitału i paru tygodni formalności. – Dłużej trwa uzyskanie licencji przewoźnika, nawet do trzech miesięcy – ostrzega Dziengo. Jednak praktyka pokazuje, że warto podjąć wysiłek i ryzyko. – Spółki niemieckie uzyskują lepsze ceny usług od polskich. W przewozach na wschód otrzymują bez problemu zezwolenia na wjazd do Rosji, które w Polsce są trudno dostępne, a na dodatek mogą korzystać z taboru rejestrowanego w Polsce i z polskich kierowców. Alternatywnie mogą także kupić samochody w Niemczech, płacąc nawet o 1,5 proc. niższe koszty uzyskania pieniądza – wylicza korzyści Dziengo. Podkreśla, że dla kontrahentów liczy się miejsce rejestracji podmiotu, a nie nazwisko właściciela. – Jeżeli jest to niemiecka spółka, automatycznie uzyskuje większe zaufanie od zagranicznej – koń—rp czy prawnik. P rzewozy lotnicze w Polsce rosną, ale nie tak szybko, jak tego oczekiwano. W ubiegłym roku - według danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego – polskie lotniska obsłużyły 25 mln pasażerów, zaledwie o 2,2 proc więcej niż rok wcześniej. To mniej, niż wynosi średnia europejska (2,8 proc.), ale w rozwiniętych krajach Europy nasycenie transportem lotniczym jest na znacznie wyższym poziomie, więc i możliwości wzrostu przewozów bardziej ograniczone. Co ciekawe, przy tym wzroście doszło do spadku liczby operacji lotniczych. To oznacza, że na polskie lotniska przewoźnicy podstawiają większe maszyny – tak było choćby w przypadku LOT i dreamlinera, który jest w stanie zabrać do 290 pasażerów, podczas gdy model B767 mógł przewieźć o 30 mniej. Tak samo będzie i w tym roku, bo np. dubajskie linie Emirates podstawiły na wiosnę boeingi 777, które są w stanie pomieścić 346 pasażerów na pokładzie. Zastąpiły one airbusy 330, gdzie maksymalnie mogło wsiąść 237 osób. Rekord dzięki katastrofie Liderem wzrostu był warszawski port im. Chopina, który w zeszłym roku pobił własny rekord, odprawiając ponad 10 mln pasażerów. W tym roku już takiego rekordu nie będzie, bo zeszłoroczne doskonałe wyniki to skutek infrastrukturalnej katastrofy na lotnisku w Modlinie i konieczność przejęcia operacji podwarszawskiego portu przez Okęcie. Ogółem według danych ULC wszystkie nasze lotniska i wszystkie operujące z Polski linie lotnicze przewiozły w ubiegłym roku blisko 25 mln pasażerów (24,983 ). Nie zmienia to faktu,że coraz więcej miast chciałoby mieć własne lotniska. Nie w każdym wypadku jednak takie ambicje są uzasadnione. Klęskę poniósł pomysł zmiany wojskowego lotniska w Gdyni Kosakowie w cywilny port lotniczy, bo Komisja Europejska nakazała inwestorom oddanie pomocy publicznej, uzasadniając to brakiem możliwości rozwoju biznesu w sytuacji,kiedy obok funkcjonuje port w Gdańsku. Radom uzyskał wszystkie manach. Czy rzeczywiście zgodnie z oczekiwaniami latanie na Mazury to dobry pomysł. Lotnisko ma ruszyć w drugiej połowie 2015 roku, jego budowa kosztuje 200 mln złotych, 76 proc. środków na ten cel przekazała Unia. Jeszcze polecimy Będziemy więc latać więcej, chociaż mało prawdopodobne, aby sprawdziły się prognozy o szybkim dojściu na naszym rynku do 60 mln pasażerów. Polacy należą do grupy najmniej korzystających w transportu lotniczego w krajach UE i ponad połowa obywateli naszego kraju nigdy jeszcze nie wsiadła do samolotu. Mniej latają tylko Rumuni. Ponad połowa Polaków jeszcze nigdy nie wsiadła do samolotu. Mniej od nas latają tylko Rumuni niezbędne zgody, ale nie ma chętnych, aby stamtąd latać. Dobrze natomiast rozwija się Rzeszów, który nieustannie notuje wzrost liczby i operacji lotniczych i pasażerów. Mniej szczęścia ma już Lublin, do niedawna jeszcze potężne kłopoty groziły portowi w Bydgoszczy, ale kiedy władze zdołały przekonać irlandzką linię niskokosztową Ryanaira, że warto stamtąd latać, przyszłość tego lotniska wydaje się zapewniona. Teraz pozostaje już tylko czekać na zakończenie budowy lotniska w Szy- Wbrew pozorom linie lotnicze operujące z Polski powinny być wdzięczne nieudanemu eksperymentowi z OLT Express, bo choć linia upadła (inaczej być nie mogło), to dumpingowymi cenami pokazała Polakom, że można latać. Eksperyment skończył się dla OLT fatalnie, ale zachęcił do korzystania z tej formy transportu. Teraz z efektu OLT korzystają Wizz Air i Ryanair – dwie niskokosztowe linie lotnicze, które mają swoje bazy w Polsce. —d.w. J4 Transport p i biznes Piątek Pi 20 czerwca 2014 REKLAMA 758574/A Nie ma logistyki bez elektroniki C Nowoczesne magazyny skrócą rozładunek W Polsce przybywa powierzchni magazynowych. – To będzie miało wpływ na naszą branżę – mówią przedstawiciele firm spedycyjnych. Tempo, w jakim rozwija się rynek powierzchni magazynowych i logistycznych, jest zdecydowanie najszybsze spośród wszystkich tradycyjnych sektorów nieruchomości – wynika z danych CBRE, międzynarodowej firmy doradczej. Jej eksperci mówią, że w całej Europie inwestycje w sektor powierzchni magazynowych wzrosły o 50 proc. w 2013 r., co spowodowało, że segment ten miał najwyższe tempo wzrostu rok do roku. – Region Europy Środkowej i Wschodniej należy do obszarów, które odniosą znaczne zyski dzięki działaniu tych czynników. Stawki czynszu znajdujące się na najniższym poziomie w połączeniu z rosnącą produkcją przemysłową wspierają tezę, że niedługo na licznych rynkach ujrzymy rosnące czynsze – mówi Joerg Kreindl, starszy dyrektor działu powierzchni magazynowych na region Europy Środkowo–Wschodniej w CBRE. Dodaje, że region oferuje wielki potencjał deweloperom wciąż bazującym na gwałtownie polepszającej się infrastrukturze oraz rosnącej jakości sektora powierzchni magazynowych i logistycznych. Poprawa ta wynika z wpływu zakupów online na sposób, w jaki dobra są dostarczane użytkownikowi końcowemu. Eksperci z CBRE zwracają uwagę, że dzięki polepszeniu komunikacji pomiędzy Europą Zachodnią a Europą Wschodnią i Środkową oraz wzrostowi produkcji przemysłowej i wytwórstwa w 2014 r. możemy się spodziewać wzrostu outsourcingu do specjalistycznych zewnętrznych firm zajmujących się logistyką. – Pogoń za wysoką wydajnością premiuje łatwo dostępne obiekty i obszary miejskie cechujące się wysoką przepustowością. W zeszłym roku odnotowano znaczny wzrost popytu na magazyny w formacie XXL, których kluczowymi zaletami są centralizacja działalności i kontroli towarów – zauważają eksperci CBRE. Powierzchni magazynowych wciąż przybywa. Jak wynika z danych firmy doradczej JLL, w I kwartale tego roku w całym kraju do użytku oddano 245 000 mkw. nowej powierzchni, z czego najwięcej powstało w centralnej Polsce (74 000 mkw.), Poznaniu (68 000 mkw.) i we Wrocławiu (35 000 mkw.). – Całkowita wielkość rynku powierzchni magazynowych wyniosła pod ko- 245 tys. mkw. powierzchni magazynowej oddano do użytku w I kwartale w całym kraju niec I kwartału ponad 7,73 mln mkw. Ponad połowa istniejących zasobów należy do czterech głównych graczy oraz ich partnerów (Prologis – 2,01 mln mkw., SEGRO – 0,97 mln mkw., Blackstone – 0,56 mln mkw. i Panattoni – 0,52 mln mkw.) – wyliczają eksperci JLL. Czy rozwój powierzchni magazynowej przełoży się na branżę transportową? – Niewątpliwie tak. Wszystko zależy od tego, w której części Polski będą powstawać te magazyny – usłyszeliśmy w gdańskiej firmie Nord Logistic, która obsługuje realizacje importowe i eksportowe w kierunku Europy Zachodniej, Południowej, Środkowej, Skandynawii oraz krajów WNP. Jak mówi Zdzisław Szczerbaciuk, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji, rynek transportowy w Polsce jest już tak rozwinięty, że rozwój branży magazynowej nie będzie miał istotnego wpływu na branżę. – Co najwyżej kilkuprocentowy – uważa prezes Szczerbaciuk. Zwraca uwagę, że rozwój powierzchni magazynowych co innego zmieni w transporcie. – Poprawią się warunki i skróci czas załadunku i rozładunku – tłumaczy prezes. Jego zdaniem za kilka lat, gdy będzie jeszcze więcej magazynów, może sięokazać, że w Polsce jest zbyt duża liczba samochodów transportowych, gdyż odległości, na które trzeba będzie przewozić różne towary, znacznie się skrócą – uważa prezes Szczerbaciuk. —blik oraz inteligentniejsze oprogramowanie i tańsze urządzenia pozwalają zwiększać wydajność transporzw tu i spedycji. Nikt nie wyobraża sobie funkcjonowania branży logifu stycznej bez pomocy elektronist ki. ki Koncern logistyczny Dachser se wydaje więcej na technologie gi informatyczne niż na nadwozia wymienne, których na był by pionierem w Europie. Elektronika jest niezbędna nie tylko tr dla dl wielkich. – Znam tylko dwa adresy internetowe: mojego ad banku i giełdy Trans.eu – b stwierdza jeden z podlaskich st przewoźników. pr Przewoźnicy mają do wyboru szeroką ofertę narzędzi elektronicznych: od systemów el nawigacyjnych po specjalizona wane oprogramowanie uław twiające zarządzanie flotą oraz tw czasem pracy kierowców. cz Najpopularniejszym narzędziem jest dostęp do giełdy dz transportowej, kojarzącej łatr dunki i samochody. To właśnie du giełdy umożliwiły obniżenie gi liczby pustych jazd. Dwadzielic ścia śc lat temu ich odsetek w Europie sięgał 25 proc. przeEu biegu samochodów, w ostatnim bi okresie zmalał do 15 proc. ok Przychody największej w Europie giełdy transportowej Eu TimoCom Soft– Und Hardware Ti GmbH przekraczają 50 mln G euro. eu Polski Trans.eu ma czterokrotnie mniejsze obroty, ro choć ch korzysta z niego 200 tys. użytkowników, czyli porównyuż walnie z TimoCom. w Giełd w Europie jest ponad 100, 10 systemów do zarządzania parkiem samochodów jest p jeszcze więcej, zatem klient, je który chce kontrolować transkt port po swoich ładunków, nie ma nawet szans, żeby robić to, jeżena li korzysta z różnorodnych flot poddostawców. Z problemem po próbuje uporać się m.in. Timopr Com. W połowie ub.r. przedstaC wił w nowy produkt nazwany eMap, eM który ma funkcję śledzenia ni ładunków i pokazywania ich ic na mapie. Największy w Polsce dostawca oprogramowaPo nia ni do zarządzania flotą i lokalizacji pojazdów, spółka Autoliz Guard, rozpoczął współpracę z G TimoCom. – Podjęcie kooperaTi cji cj pozwala użytkownikom TimoCom łatwo lokalizować pom jazdy, które wyposażone są w ja system zarządzania flotą Autosy Control. Integracja oprogramoC wania obu firm spowodowała, w że klienci AutoGuard mogą również udostępniać na giełdoró wej platformie TC eMAP pozycje samochodów. Dzięki temu rozszerzają zasięg odbiorców usług i zwiększają konkurencyjność oferty, klienci TimoCom zaś, powierzający przewóz frachtu, otrzymują możliwość łatwej analizy zleceń i monitorowania pojazdów wyposażonych w system AutoGuard – zapewnia prezes AutoGuard Robert Rozesłaniec. Systemy takie jak AutoGuard lub jego konkurenta, firmy Finder, wykorzystują GPS oraz łączność telefonii komórkowej. Są to rozwiązania znacznie tańsze od urządzeń wykorzystujących łączność satelitarną. Przystępna cena sprawia, że liczba użytkowników szybko się powiększa. Według firmy doradczej Berg Insight liczba użytkowników urządzeń M2M (machine to machine) sięgnęła na koniec 2012 roku 135 mln, a w 2018 roku przekroczy 185 mln. W tym samym roku przemysł sprzeda niemal pół miliarda tego typu rządzeń! Rosnąca popularność tego typu usług zachęci do tworzenia coraz tańszych rozwiązań. Prezes spółki Finder Piotr Jakubowski stwierdza, że segment telematyki czeka rewolucja. – Oprogramowanie tak szybko się zmienia, że smartfon jest bezpieczniejszym wyborem od dedykowanego urządzenia, które szybko się starzeje. Np. w oprogramowaniu m.in. dla FM Logistic przygotowaliśmy aplikację na smartfona, która pozwala dyspozytorowi na wysyłanie zleceń, natomiast kierowcy na wysyłanie potwierdzeń wykonania usługi – opisuje Jakubowski. Nadejście nowych technologii zauważa też administracja rządowa. Służba Celna pracuje nad e–bookingTruck, czyli elektroniczną kolejką ciężarówek czekających na odprawę na granicy. System przygotowywany jest we współpracy z Poznańskim Instytutem Logistyki i Magazynowania. MF nie podaje terminu wprowadzenia systemu. Projekt jest cały czas we wczesnym stadium, a jego ostateczny kształt może się jeszcze zmienić. – Postęp w dziedzinie technologii mobilnych jest tak duży, że nie można wykluczyć zastosowania w e–bookingTruck również smartfonów – opisuje starszy ekspert Służby Celnej Arkadiusz Łaba. Wdrożenie będzie finansowane z nowej perspektywy unijnej. —rp Ubezpieczenia zmniejszają ryzyko N ie tylko polisy OC wykupują firmy transportowe, ale też ubezpieczenia cargo czy przewożonych ładunków. Zdarza się, że kosztami takich polis obciążają klientów. W największej firmie ubezpieczeniowej PZU, jak mówi Agnieszka Rosa z biura prasowego, firmy transportowe poza OC wykupują też ubezpieczenia cargo. – Popularne są też ubezpieczenia przewożonych ładunków w transporcie krajowym i/ lub międzynarodowym – wylicza przedstawicielka PZU. Podkreśla, że ubezpieczenie cargo jest przeznaczone przede wszystkim dla przedsiębiorców – producentów i handlowców, w tym również eksporterów i importerów, którzy w ramach swojej działalności sprowadza- ją lub wysyłają różnego rodzaju towary i w związku z tym są narażeni na powstanie szkody w ładunkach w trakcie realizacji transportu. – Klient może dostosować zakres ubezpieczenia do własnych potrzeb. Umowa może dotyczyć jednego transportu lub wszystkich transportów w okresie jej obowiązywania. Ochroną mogą być objęte przewożone ładunki m.in. od wypadku środka transportu, od szkód wskutek kradzieży mienia wraz ze środkiem transportu i kradzieży z włamaniem – wyjaśnia przedstawicielka PZU. Dodaje, że ubezpieczenie ładunków w transporcie międzynarodowym obejmuje wszelkie importowane i eksportowane ładunki przewożone transportem drogowym, kolejowym, lotniczym, śródlądowym, mor- skim i kombinowanym. Ładunki są ubezpieczane na podstawie klauzul Instytutu Ubezpieczycieli Londyńskich powszechnie stosowanych przez kontrahentów zagranicznych. Ubezpieczenie kierowane jest zarówno do tych przedsiębiorców, którzy w przewozach towarów korzystają z własnego transportu, jak i do firm korzystających z usług zawodowych przewoźników. W ramach ubezpieczenia cargo międzynarodowego ochrona ubezpieczeniowa obejmuje wszystkie fazy przewozu ładunku drogą lądową (samochodową lub kolejową), lotniczą, morską lub śródlądową wraz z niezbędnymi czynnościami przeładunkowymi i przejściowym magazynowaniem ładunku na trasie transportu. Firmy transportowe są łakomym kąskiem dla ubezpieczycieli. Dlaczego? Mają dużo samochodów. Dla takich klientów przygotowuje się specjalne oferty ubezpieczeniowe, np. ubezpieczenie flotowe dla co najmniej 20 pojazdów. – Przy przygotowaniu oferty brany jest pod uwagę cała dotychczasowa historia szkodowa klienta oraz specyfika prowadzonej działalności, charakter, jak również obszar terytorialny wykorzystania posiadanych pojazdów. Po akceptacji oferty przygotowanej dla klienta klient zawiera z PZU umowę generalną ubezpieczeń komunikacyjnych, określającą składki i warunki, na jakich obejmowane są ochroną ubezpieczeniową pojazdy ubezpieczane do końca obowiązywania umowy generalnej. Dzięki temu klient może mieć warunki i składki niezmienne przez cały okres trwania umowy generalnej – wylicza Agnieszka Rosa. Podkreśla, że warunki ubezpieczenia PZU dostosowuje do potrzeb konkretnej firmy, która chce się ubezpieczyć, także zakres ubezpieczenia czy klauzule dopasowywane są do działalności gospodarczej klienta oraz jego oczekiwań. Czy dodatkowe ubezpieczenia podnoszą bezpieczeństwo, czy jest to wyrzucenie pieniędzy w błoto? Firma Spedycja Pawbud, która zajmuje się spedycją międzynarodową i krajową, poza polisą OC ma wykupione ubezpieczenia OCP, OCS, ubezpieczenie flotowe dotyczące pojazdów OC+AC, ubezpieczenie mienia od kradzieży, od ognia, ubez- pieczenie grupowe. – W zależności od potrzeb zwiększamy skalę ubezpieczeń. Np. od zeszłego roku mamy ubezpieczenia związane z prowadzeniem działalności magazynowej – mówi Izabela Rojczyk, przedstawicielka firmy. Czy posiadanie tylu polis się firmie opłaci? – Można powiedzieć, że to zbędny wydatek, ale kierujemy się zasadą: przezorny zawsze ubezpieczony – mówi Izabela Rojczyk. Z kolei firma NORD LOGISTIC swoim klientom oferuje możliwość dodatkowego ubezpieczenia towaru (tzw. ubezpieczenie Cargo), zapewniającego ochronę ubezpieczeniową w sytuacjach nieobjętych polisą OCS. Ale muszą oni wnieść za to dodatkową opłatę. —blik