kolejne tropy... - Janusz Bartkiewicz
Transkrypt
kolejne tropy... - Janusz Bartkiewicz
1 KOLEJNE TROPY... W miarę jak pogłębialiśmy wiedzę o tym, co się wydarzyło, coraz bardziej nurtował nas problem ustalenia motywu działania sprawcy, ponieważ naprawdę rzadko zdarzają się zabójstwa dokonane bez tego wyraźnego elementu, a już nie do przyjęcia byłaby teza, że podwójne zabójstwo dokonane z użyciem broni palnej, mogłoby być dziełem jakiegoś przypadku. Takiej ewentualności nie przyjmowaliśmy w ogóle i takie stanowisko prezentowałem aż do końca naszych działań i konsekwentnie podtrzymuję je do dnia dzisiejszego. Motyw działania, dla każdego policjanta zajmującego się wykrywaniem spraw kryminalnych, to drogowskaz do sprawcy, to warunek sine gua non każdego skutecznego procesu wykrywczego i właśnie z tego powodu ustalenie motywu było dla nas sprawą najważniejszą. Już przecież Arystoteles twierdził, że nie można poznać prawdy nie zgłębiając przyczyn. 1 Ale żeby motyw taki ustalić, aby sprawcę dopaść, w pierwszej kolejności każdy śledczy musi znaleźć szczegółową odpowiedź na siedem podstawowych pytań, zwanych złotymi, znanych od zarania kryminalistyki. Musieliśmy zatem odpowiedzieć na takie pytania jak: 1. Co się stało? 2. Gdzie się stało? 3. Kiedy się stało? 4. Jak się stało? 5. Czym zostało dokonane? 6. Dlaczego się stało ? 7. Kto tego dokonał? W zasadzie znaliśmy już z grubsza odpowiedź na pierwsze 5 pytań, ale chociaż zakres naszej wiedzy rósł z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień, ciągle nie mieliśmy odpowiedzi na te dwa ostanie, ale najbardziej istotne. Ponadto musieliśmy cierpliwie oczekiwać na wyniki zleconych przez prokuraturę specjalistycznych badań kryminalistycznych i medycznych, obejmujących wszelkie ustalone i zabezpieczone ślady biologiczne i inne dowody. Nie zwalniało to nas jednak z obowiązku wstępnego wytypowania jakichś konkretnych osób, którym z różnych względów mogło zależeć na śmierci tej dwójki młodych ludzi. Przyznam się szczerze, że te pierwsze próby były najzwyklejszym błądzeniem w mroku, a w zasadzie w ciemnej nocy, albowiem nie dysponowaliśmy żadnymi jakimikolwiek szczegółowymi informacjami. Oczywiście, jako doświadczeni policjanci kryminalni, z naszej codziennej praktyki, znaliśmy starorzymską formułę is fecit cui prodest, czyli, czynu dopuścił się ten, komu to przyniosło korzyść i aby tego kogoś ustalić, namierzyć i w końcu dopaść, musieliśmy motyw jego działania ustalić w pierwszej kolejności. Aby jednak tego dokonać, musieliśmy drobiazgowo prześwietlić przynajmniej kilka ostatnich lat z życia Anny i Roberta, a przede wszystkim odkryć te wszystkie momenty, które mogłyby rzucić jakieś światło wskazujące nam na przynajmniej na prawdopodobny motyw działania zabójcy lub zabójców. Dla realizacji tego celu wyznaczyłem odrębny zespół kierowany przez kolegów z wydziału dochodzeniowo-śledczego naszej komendy, którego głównym zadaniem było przesłuchiwanie najbliższych członków rodziny, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, kolegów z uczelni i pracowników dydaktycznych. Wspierani byli przez policjantów, oczywiście nie tylko z naszej grupy, którzy docierali do tych środowisk i osób, aby zbierać informację o wszystkich ludziach mających bezpośredni lub nawet pośredni związek z Anną Kembrowską i Robertem Odżga, oraz 1 Metafizyka – najważniejsze filozoficzne dzieło Arystotelesa (385 - 322 p.n.e.) 2 z członkami ich rodzin. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że jeżeli chodzi o osoby najbliższe i te bliskie, to ta nasza dociekliwość mogła wydawać się im czymś niestosownym, naruszającym ich prywatność, a nawet niekiedy i godność, ale konieczność szybkiego wykrycia sprawców tej zbrodni w pewnym sensie usprawiedliwiała naszą niekiedy pozorną brutalność i wchodzenie z przysłowiowymi butami w prywatne życie wielu osób. Myślę i mam nadzieję, że zostało to zrozumiane i wybaczone. Zaraz po ujawnieniu zwłok policjanci z sekcji kryminalnej i dochodzeniowej KRP w Nowej Rudzie, jak i moi koledzy z grupy operacyjnej, przystąpili od razu do rozmów i przesłuchań wszystkich uczestników obozu naukowego. Było to bardzo trudne, albowiem ludzie ci znajdowali się w absolutnym szoku i w zasadzie uzyskaliśmy tylko niezbędne podstawowe informacje dotyczące tego, co się od dnia przyjazdu na obóz wydarzyło. Nie mogliśmy tych osób zatrzymać w Karłowie na dłużej, tym bardziej, że już w sobotę, czyli 29 sierpnia, obóz został przez władze uczelni rozwiązany, a jego uczestnicy rozjechali się do swoich domów. Oczywiście, wszyscy zostali poinformowani, że mają pozostawać tam do naszej dyspozycji. Przeglądając moje różne stare „szpargały” z tamtych lat, natrafiłem na kalendarz z 1997 roku, który z ciekawości dokładnie przejrzałem w poszukiwaniu jakichś istotnych dla mnie zapisków mogących odnosić się do zbrodni pod Narożnikiem. I okazało się, że niektóre z naszych działań, podejmowanych w tamtym czasie, w tym kalendarzu zapisałem. Widocznie stało się tak dlatego, że niekiedy, nie mając nic innego pod ręką, zapisywałam w różnych notatnikach, jakimi akurat dysponowałem, pewne moje decyzje i szkice planów naszych działań, które nie zawierały jakichkolwiek treści poufnych, objętych tajemnicą służbową. Te bardzo lakonicznie zapiski, pozwalają jednak zorientować się, jak szeroki wachlarz czynności rozwinęliśmy już od pierwszych dni działania grupy, chociaż obejmują one tylko niewielki wycinek naszych działań. I tak na przykład w pierwszych dniach września dokonałem następujących wpisów (treść oryginalna): 01.09.1997 Odprawa tygodniowa u Z-cy komendanta 1. Rachunek za pobyt w DW SG otrzyma każdy za cały pobyt do indywidualnego rozliczenia 2. WTO – niezbędna pomoc w organizacji pułapek – punkty obserwacyjne 3. Do organizacji penetracji i obławy – potrzeba było 500 osób, było za mało 4. Nawiązać kontakt z łowczym z Koła Łowieckiego – zbliża się sezon polowań 5. Telegram do KGP – trzy strzały w lesie Odprawa GO - Zadania: 1. Przesłuchać Aleksandra R., lat 13 z Warszawy-Żolibórz – słyszał strzały i krzyk kobiety 2. Porównać wykaz rzeczy skradzionych studentom po zabójstwie z wykazem przedmiotów znalezionych na szlaku 3. Zorganizować spotkanie z Policją Czechosłowacką z Hradca Kralowe – mjr Frantiszek Wlach. Przygotować dla nich portret, oraz zadania dla rozpytywania na ich stronie granicy 4. Ustalić kto z SG i kogo w dniach 16-17-18.09. 1997 poszukiwał na górnym parkingu w Karłowie 5. Ustalić i przesłuchać wszystkich pracowników Parku Narodowego i Nadleśnictwa, którzy w krytycznym momencie znajdowali się na szlaku niebieskim 3 6. Ostrzeżenie dla turystów, prośba o natychmiastowe informowanie gdyby ktoś nie wrócił z trasy, 7. Ponowić poszukiwania łusek na miejscu zabójstwa 8. Wystąpić do Koła Łowieckiego i Straży Leśnej o wykaz znanych im kłusowników, a następnie dokonać ich przesłuchania i sprawdzenia 9. Wystąpić do Straży Leśnej aby nie niszczyli wnyków, mają nam podać ich lokalizację celu zastawienia zasadzki 10. Wystąpić do Dyrekcji Parku o listę osób, które uzyskały zezwolenie na odstrzał dniu 17-go sierpnia, a także tych co uzyskali takie zezwolenie na wejście na odstrzał po 17-tym, aby ich ostrzec, by nie wchodzili do odwołania do lasu. 11. Dotrzeć do POZI mających kontakty z handlarzami broni, celem ustalenia czy ktoś w interesującym nas okresie starał się kupić bądź posiadał nierejestrowaną broń palną 12. Przesłuchać myśliwego (info. z KP Szczytna), któremu ze schowka przy ambonie na Borowinie ukradziono schowany tam chleb. 13. Ustalić w KRP Nowa Ruda czy zabezpieczono sposób procesowy puszkę po konserwach znalezioną w pobliżu miejsca zabójstwa. Ustalić, czy tego rodzaju puszka mogła zostać zakupiona przez studentów. Jeżeli zdołano zdjąć z niej ślady papilarne przekazać je do badań identyfikacyjnych. Także do Interpolu. 14. Dokonać zastrzeżenia dokumentów osobistych studentów. 15. Przekazać do KBI portrety rysunkowe osób (Rumun i drugi) wraz z sylwetką psychologiczną opracowaną przez psychologa z KWP celem wytypowania osób przechodzących w materiałach państw członków Interpolu. 16. Poprzez Interpol dokonać sprawdzenia zabezpieczonej łuski i pocisków, celem ustalenia czy ta broń była już używana na terenie ościennych państwa. W przypadku informacji pozytywnej ustalić komu producent tę broń sprzedał. 17. Dokonać sprawdzenia mieszkańców Międzylesia (G. i B.) pod kątem ewentualnych powiązań z Robertem Odżga w sprawie narkotykowej. Dokonać analizy RO „Tranzyt”. 18. Analizować na bieżąco informacje z infolinii 19. Dokonać przeszukań i przesłuchać osoby, o których dowiedzieliśmy się, że posiadają nielegalnie broń palną W trakcie przeszukań zwracać szczególną uwagę na przedmioty mogące stanowić własność studentów. 20. Kontynuować sprawdzenia dot. włamania w Międzylesiu celem porównania śladów z włamania ze śladami ujawnionymi na puszce. 02.09.1997 1. K. i S.2 – penetracja masywu leśno-górskiego w kierunku Złotno – Narożnik w celu namierzenia „Rumuna”. W przypadku namierzenia należy podjąć skrytą obserwację, aby ustalić jego kryjówkę, którą następnie należy przeszukać. Penetracja piesza. Rozpytywać o niego wszystkie napotykane osoby, okazywać portret rysunkowy. 2. W tym przypadku chodzi o imiona i nazwiska policjantów z grupy operacyjnej krypt. „Narożnik” i w moim kalendarzu zapisane są w pełnym brzmieniu. 4 2. Z. – nawiązać kontakt z F. Wlachem i przekazać mu materiały na temat „Rumuna” oraz portret. 3. L.i Ł. – ustalić funkcjonariuszy SG którzy w dniu 10-17.08.1997 na dolnym parkingu opowiadali o groźnym ukrywającym się czeskim przestępcy. 4. Przesłuchać Danutę Cz. z Kudowy- Słone na temat osobnika podającego się za Emila, a który jest prawdopodobnie „Rumunem”. Nie okazywać jej portretu, ale ustalić bezwpływowo jego rysopis. To samo w stosunku do Wandy O. z Dankowa. 5. Przeprowadzić penetrację terenu w kierunku Złotno-Karłów celem zlokalizowania ogniska (silny zapach dymu) palonego w godzinach 03:45 – 04:15 6. Opracować fotokomunikat do prasy – portret i rysopis Rumuna, wykaz rzeczy zrabowanych studentom 04.09.1997 1. Ponowna penetracja miejsca zbrodni w celu ujawnienia pozostałych 2 łusek. 2. Dokonać ustalenia członków klubu wysokogórskiego z Łodzi, którzy w rejonie Pasterki mają swoją bazę wypadową (wydzierżawili cały budynek). 3. Przesłuchać drwala z leśniczówki „Lasówka”, któremu przed dniem zabójstwa (nie ogląda telewizji) w lesie „Mostowice” zaszło drogę dwóch wygłodniałych drabów, chcieli papierosy. Jeden podobny do tego z portretu. 08.09.1997 1. Przesłuchać Jacka M. z Łodzi, zam. Radków 2. Z grupy odchodzi R., P., B., M., Sz. Zostają Bartkiewicz, Krzan, Brudnik., M., Ż., L., M., G., B., K., S., S., K., Ł., K., Sch. C. odszedł wcześniej. Odeszły 2 radiowozy, pozostało 5 (VW passat i 4 polonezy). 10.09.1997 1. Penetracja- Góra Św. Anny, Stare Młyny, Skały Puchacza, Białe Skały, Narożnik 2. Ustalić prof. C. z Warszawy oraz stopień realizacji sprawy przez GPK w Kudowie – z uczniami zwiedzał jaskinie Radków – Karłów. 3. „Różanka” w Dusznikach – Ryszard D. z „Traper” - małżeństwo z Oleśnicy, ona jest logopedą. Opowiadali o mężczyźnie w „kraciastej koszuli”. Ustalono, że chodzi o Marka i Annę S., Realizując niezbędne, a podstawowe, czynności operacyjne i procesowe, skierowałem do Wrocławia wydzieloną grupę funkcjonariuszy operacyjnych i dochodzeniowców, których zadaniem było uzupełnienie naszej wiedzy o wszystkich uczestnikach obozu naukowego, a więc uzyskanie oficjalnej listy uczestnictwa, będącej w posiadaniu dziekanatu wydziału, który formalnie występował jako jego organizator. Mieli też uzyskać listy studentów z wydziału Anny i Roberta, wraz z ich z adresami zamieszkania, co było dla nas o tyle istotne, że moglibyśmy od razu podjąć próbę dotarcia do tych osób, nie czekając, aż powrócą w październiku na uczelnię. Oczywiście zadaniem „operacyjnych” było jak najszybsze ustalenie, kto ze studentów, figurujących na otrzymanych listach, przebywa w miejscu zamieszkania, co zostało uczynione w ten sposób, że skorzystano z pomocy wydziału kryminalnego KWP we Wrocławiu i rozesłano faksem stosowne polecenia (lub prośby, jeżeli chodziło o inne województwa) do jednostek policji miejsca ich zamieszkania. W rezultacie ze wszystkimi tymi osobami zostały przeprowadzone rozmowy, a na podstawie notatek sporządzonych przez tamtejszych policjantów, jakaś część z nich otrzymała wezwania do naszej komendy w Wałbrzychu, gdzie zostali przesłuchani w charakterze świadków. 5 Na podstawie tych przesłuchań koledzy z dochodzeniówki wskazywali nam, co należałoby jeszcze sprawdzić, lub jakie osoby ustalić i ewentualnie dostarczyć do KWP. Ale nie tylko o czynności procesowe chodziło. W telegramach skierowanych do właściwych jednostek zawarliśmy też wnioski o przeprowadzenie tak zwanej kontroli operacyjnej wskazanych osób, czyli niejawne ustalenie ich osobowości, kontaktów mogących budzić jakiekolwiek podejrzenia związane z jakąkolwiek nielegalną działalnością, lub z związkami ze światem przestępczym. Musieliśmy działać w ten sposób, ponieważ nie bylibyśmy w stanie ustalić tego wszystkiego własnymi siłami, a nawet gdybyśmy dali radę, to chodziło przecież o czas. I dlatego na naszą rzecz pracowała faktycznie cała „armia” policjantów z różnych cześć Polski, których rzetelności i umiejętności musieliśmy oczywiście zawierzyć. Zbrodnia ta rozniosła się tak wielkim echem po całym kraju, że mogłem z całkowitą pewnością przyjąć, iż każdy funkcjonariusz, który otrzymał takie zadanie, wypruwał sobie żyły, aby jak najwięcej wiedzy zdobyć i nam przekazać. Inne, naprawdę bardzo istotne zadania otrzymali niektórzy koledzy z grupy operacyjnej, jeżeli chodzi o Roberta Odżgę i Anne Kembrowską. Otóż musieli oni przeprowadzić drobiazgowe prześledzenie ich życiorysów, kontaktów koleżeńskich, uczuciowych, osiąganych dochodów i ewentualnych źródeł zarobkowania, ale przede wszystkim musieli sprawdzić, czy utrzymywali jakiekolwiek kontakty, pośrednie bądź bezpośrednie, ze światem przestępczym, a zwłaszcza z handlarzami narkotyków, lub osobami zajmującymi się rozprowadzaniem fałszywych banknotów. Te dwa rodzaje przestępczej działalności wytypowaliśmy z jednego w zasadzie powodu, a mianowicie dlatego, iż z policyjnej wiedzy wynikało, że we wrocławskim środowisku studenckim coraz bardziej modna staje się amfetamina, którą część żaków posiłkowała się w czasie sesji egzaminacyjnych. Niektórzy z nich wpadali następnie w nałóg, a cena grama tej śmiercionośnej w sumie substancji osiągała bardzo wysoki pułap, co kusiło wielu, by poprzez handel osiągać niezłe dochody. Sprawdzeń tego rodzaju dokonywaliśmy z pilnej potrzeby uchwycenia jakiegokolwiek wątku, który mógłby wskazywać nam na motywy działania sprawców, nie wynikały więc z jakichkolwiek naszych podejrzeń, co do uczciwości Anny i Roberta. Musieliśmy to sprawdzić i tyle. Innej możliwości nie mieliśmy. Sprawdzenie tej wersji rozpoczęliśmy od Międzylesia i w tym celu wykorzystaliśmy informacje wydziału ds. narkotyków, a zwłaszcza te, które posiadał asp. Sylwester G.3, a dotyczyły one dwóch dosyć dobrze prosperujących w Międzylesiu handlarzy. Natomiast koledzy z tego samego wydziału KWP we Wrocławiu dokonywali sprawdzenia, czy nie miał on kontaktów ze światem handlarzy narkotykami na terenie Wrocławia, a zwłaszcza w środowisku studenckim. Ponadto musieliśmy dokonać odczytów z twardego dysku komputera Roberta i Anny, aby po analizie treści znalezionych plików ustalić cokolwiek, co mogłoby ewentualnie wskazywać na szukany przez nas motyw, lub osoby mogące mieć jakiś związek z zabójstwem. W tym samym celu musieliśmy poddać gruntownej analizie całą zabezpieczoną na kwaterze i w miejscu zamieszkania prywatną korespondencję Anny i Roberta. Szczegółowej analizie zakończonej dokładnym sprawdzeniem wynikających z niej informacji, poddaliśmy billingi połączeń telefonu domowego rodziców Anny, jak i telefonu sąsiada państwa Odżgów, z którego niekiedy korzystali, a także podawali ten numer swoim znajomym, jaklo numer telefonu towarzyskiego. Inna grupa podobne czynności wykonała w Jastrzębiu Zdroju, gdzie do rozpoznania środowiska Anny Kembrowskiej wykorzystywaliśmy tamtejszą policję, a zwłaszcza wydziały kryminalny i dochodzeniowy. W przypadku Anny, na podstawie kilku fragmentarycznych wypowiedzi pewnych osób, zmuszeni byliśmy do rozpoznania bardziej już intymnych fragmentów jej życia, bo dotyczących jej kontaktów uczuciowych z innymi mężczyznami. To były tak zwane działania 3. Przed powstaniem wydziału do walki z przestępczością narkotykową w KWP W Wałbrzychu, był funkcjonariuszem wydziału kryminalnego tej komendy i zajmował się tym właśnie zagadnieniem. Obecnie jest szefem jednego z wydziałów CBŚ. 6 rutynowe, jakie w sprawach zabójstw prowadzą wszystkie policje świata i nie miały one na celu wyciąganie na światło dzienne jakichś szczególnych „tajemnic” z jej życia, jak i oczywiście Roberta również. Po prostu musieliśmy wiedzieć o nich jak najwięcej, a praktycznie wszystko, bo ich życie osobiste tylko pozornie nie musiało mieć związku z ich śmiercią. I tak np. dowiedzieliśmy się, że w ich związku osobą bardziej dominującą była Anna, której decyzjom Robert poddawał się raczej bez większych oporów. Była ona też osobą bardziej dynamiczną i zdecydowaną jeżeli chodzi o stosunek i kontakty z obcymi im ludźmi. Jedna z osób, z najbliższego ich otoczenia, opowiedziała nam pewne wydarzenie, które dla nas miało istotne znaczenie, albowiem mogło sugerować nam określone zachowanie się Anny, które być może w konsekwencji mogło mieć związek z ich zabójstwem. Otóż pewnego dnia Anna z Robertem wybrała się do kina przy ul. Piłsudskiego we Wrocławiu (dawne kino „Śląsk”), gdzie na ulicy jakiś typ przyczepił się do Roberta, ponieważ bardzo mu przeszkadzały jego długie włosy związane w koński ogon. Był bardzo nachalny i agresywny. Robert starał się, jak zwykle w takich przypadkach, faceta ignorować, ale ten nie odpuszczał. Wówczas do akcji przystąpiła Anna i kilkoma celnym kopniakami i chwytami, faceta obezwładniła, zmuszając go do sromotnej ucieczki. Wówczas dowiedzieliśmy się, że Anna przez jakiś czas trenowała dżudo (bądź karate już nie pamiętam) i nawet chyba posiadała jakiś pas tej dyscypliny. Informacja ta miała dla nas istotne znaczenie przy opracowywaniu możliwych wersji przyczyn i przebiegu zdarzenia, zakończonego brutalnym zabójstwem. Jak już wcześniej wspomniałem, w zasadzie nie wtrącałem się w sprawy wykonywanych czynności procesowych, pozostawiając to kolegom z dochodzeniówki i Heńkowi Brudnikowi. Sam natomiast bardzo skrupulatnie pilnowałem, aby wszelkie nasze informacje operacyjne były im przekazywane do procesowego „obrobienia”. Dlatego w pewnym momencie, w czasie kolejnego analizowania zgromadzonych dokumentów, z wielkim zdziwieniem i wręcz niedowierzaniem stwierdziłem, że w trakcie wykonania procesowych oględzin i przeszukania pokoju, w którym zamieszkiwała Anna i Robert, nie wykonano podstawowych czynności kryminalistycznych, polegających na pobraniu i zabezpieczeniu linii papilarnych, które mogłyby posłużyć do eliminacji przy badaniu kryminalistycznym plecaków, plastykowej butelki i puszki po konserwach, znalezionej w lesie na terenie Parku Narodowego. Było to dla nas bardzo istotne ponieważ z uwagi na rozległy proces gnilny nie udało się zebrać śladów papilarnych ze zwłok ofiar. Pamiętam, że powiadomiłem o tym Heńka Tusińskiego i dosyć mocno się awanturowałem, bo nie był to pierwszy w moim policyjnym życiu przypadek, kiedy policjanci z dochodzeniówki tak bardzo swoją robotę spaprali. Podobne zdarzenie miało miejsce w niezbyt odległym czasie, kiedy koledzy z wydziału dochodzeniowo-śledczego nie zabezpieczyli śladów papilarnych na plebanii w Ludwikowicach Kłodzkich koło Nowej Rudy, gdzie w styczniu 1995 roku zamordowano tamtejszego proboszcza ks. Zenona Kilana. 4 Tamta historia tkwiła w mej pamięci jak zadra, bo to przez to „przeoczenie” nie byliśmy w stanie cokolwiek udowodnić, ustalonym przez nas operacyjnie, sprawcom. Moja interwencja skończyła się niczym, bo jedynie stwierdzeniem w rodzaju, że „mleko się wylało” więc robić bez awantur trzeba dalej, bo byłoby dla nas wszystkich niefajnie, gdyby tym zajęło się Biuro Kryminalne KGP. Dałem więc sobie spokój, ale po cichu zarządziłem ponowne oględziny tego pokoju, co jednak nic nam nie dało, bo wszystkie rzeczy, które się tam znajdowały, zostały już z niego usunięte. Siedziałem więc nad tymi wszystkimi zebranymi do kupy dokumentami razem z Jurkami Krzanem i Konarzewskim, usiłując uporządkować cały zgromadzony przez nas materiał operacyjny i procesowy, co było trochę trudne z uwagi na spływające wciąż nowe informacje. Musieliśmy się śpieszyć aby sporządzić ostateczną wersją planu operacyjnego rozpracowania 4. W czasie naszych działań operacyjno-śledczych dot. zabójstwa Anny Kembrowskiej i Roberta Odżgi em, czynności w sprawie zabójstwa ks. Kilana były prowadzone przez powołaną specjalną grupę operacyjną, którą osobiście kierowałem przez pierwsze miesiące 1995 roku. W następnym czasie ograniczyłem się do nadzoru służbowego i koordynacji działań. 7 krypt. '”Narożnik”, na co bez przerwy nalegał Heniek, naciskany przez zwierzchników z Biura Kryminalnego KGP. Ustaliliśmy też, że wszczęte rozpracowanie zostanie formalnie przypisane Jurkowi Krzanowi, jako prowadzącemu, co wszak było jedynie niezbędną formalnością, bo niezależnie od tego, kto figurował jako prowadzący i tak wszelkie decyzje w tej sprawie spoczywały na mnie. I to nie dlatego, że zostałem wyznaczony do kierowania grupą operacyjną, że byłem naczelnikiem wydziału kryminalnego, tylko dlatego, że tego oczekiwali ode mnie moi podwładni, czyli po prostu, koledzy. Fotografia przedstawia tom I wszczętego rozpracowania krypt. Narożnik i pochodzi z pierwszych dni września 1997 roku – tłumaczy to dlaczego teczka ta, jest tak „chuda”. Jak wspomniałem, informacje – różnej zresztą wagi i wartości – napływały każdego dnia szerokim strumieniem i jedna z nich dotyczyła mężczyzny, który pomiędzy 16 a 18 sierpnia 5 kręcił się w okolicy Karłowa i jego zachowanie wydawało się (naszym informatorom) dosyć dziwne. Jeden ze świadków twierdził, że na terenie dolnego parkingu przy drodze na Błędne Skały (k/Karłowa) zagadywał go w języku niemieckim, ale z wyczuwalnym czeskim akcentem. Według świadka, mężczyzna ten był w wieku ok 40 lat, o wzroście 180-185 cm, o krępej budowie ciała (tzw. mocna, atletyczna sylwetka), włosy blond, krótkie, ale lekko falowane, dwu lub trzydniowy zarost na twarzy, nosił też okulary w grubej plastykowej obudowie koloru granatowego. W środkowej części lewego przedramienia posiadał tatuaż długości około 15 cm, przedstawiający zarys damskiego popiersia, nad którym widoczny jest rysunek skorpiona w czarnym kolorze z szarymi cieniami. Ubrany był w w ciemną koszulę z krótkim rękawem, z jakimś jaśniejszym wzorem, zapinaną z przodu na guziki. Sporządzony na podstawie tego rysopisu portret rysunkowy, opublikowaliśmy w prasie regionalnej, jak również w ogólnopolskiej, a także we wszystkich wtedy funkcjonujących stacjach telewizyjnych. Opisany tatuaż nie figurował w policyjnej bazie danych i w efekcie, identycznie jak w przypadku portretu „Rumun”, nie uzyskaliśmy żadnej informacji, która mogłaby pomóc nam w ustaleniu tożsamości tego mężczyzny i sprawdzenia go pod kątem ewentualnych związków z zabójstwem. Początkowo zakładaliśmy, że mamy do czynienia z tą samą osobę, czyli z „Rumunem”, na co wskazywały pewne zbieżne ze sobą cechy, czyli czeski akcent i blond włosy, oraz podobny zarost na twarzy. Natomiast różnice w opisie nie były dla nas niczym nowym, albowiem zdarzało się bardzo często, że świadkowie opisując tę samą osobę, podawali zupełnie inne rysopisy, w których zgadzały się tylko niektóre szczegóły, co zawsze jest efektem różnej zdolności postrzegania i zapamiętywania doznanych wrażeń. 5. Świadkowie z którymi rozmawialiśmy nie byli w stanie określić dokładnej daty, kiedy osobę tę widzieli 8 Problem rozstrzygnęła czechosłowacka policja, która po jakimś czasie „Rumuna” namierzyła i przesłuchała, albowiem „Rumun” opisanego tatuażu nie posiadał. Od razu ujawnię, że do końca prowadzonych [przez nas czynności, zarówno operacyjnych, jak i procesowych, nie udało się nam natrafić na ślad osoby, która odpowiadałoby podanemu rysopisowi. Nie udało się, mimo, że sporządzony portret rysunkowy był kilkakrotnie publikowany w prasie regionalnej i ogólnopolskiej (np. Gazeta Wyborcza), wysłany do policji ościennych państw oraz do naszej placówki Interpolu przy KGP w Warszawie. Nie oznacza to, że nie napływały do nas informacje na temat mężczyzn, które do prezentowanego portretu były podobne, bo takich informacji otrzymywaliśmy jednak sporo. Rzecz w tym, że żadna z nich nie została potwierdzona na tyle, iż wskazane osoby moglibyśmy włączyć w krąg osób, którym przypisanie sprawstwa moglibyśmy uznać za wysoce prawdopodobne. Jednakże wciąż napływające nowe informacje i sygnały, dawały nam nadzieję i mocne przekonanie, że ta zagadka kryminalna już wkrótce zostanie przez nas rozwiązana. Janusz „Bartek” Bartkiewicz Wszelkie prawa zastrzeżone. Jakikolwiek sposób wykorzystanie, bez zgody autora, całości lub fragmentów niniejszego tekstu, będzie traktowane jako naruszenie praw autorskich, ze wszystkimi tego konsekwencjami.