Śmigłowce ratunkowe na skraju zasięgu na obrze

Transkrypt

Śmigłowce ratunkowe na skraju zasięgu na obrze
MIASTKO24.PL - Miastecki Portal Internetowy
Śmigłowce ratunkowe na skraju zasięgu na obrzeżach województwa?
Autor: Administrator
Powiat bytowski jest na skraju zasięgu helikopterów medycznych startujących z Gdańska - tak twierdzi
Zbigniew Binczyk, dyrektor Szpitala Powiatu Bytowskiego. - To bzdura - odpowiada Robert Gałązkowski,
dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Trwa ostry spór. Podniebni ratownicy wprost oskarżają
bytowski szpital o nieudolność i przeszkadzanie w ratowaniu życia ośmioletniego Huberta z Głodowa pod
Miastkiem, któremu siewnik zmasakrował rękę.
- Mamy problem z uzyskiwaniem pomocy od Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, bo ich śmigłowce
dolatują do nas na skraju zasięgu - ripostuje Zbigniew Binczyk, dyrektor bytowskiego szpitala. - Kilka lat
temu musieliśmy wieźć chłopaka z urazem kręgosłupa aż do Kościerzyny, bo helikopter nie doleciałby na
miejsce. Po prostu zabrakłoby mu paliwa. Podobnie było z wypadkiem pod Miastkiem, bo tamte rejony
znajdują się na całkowitym skraju wyczerpania baków w helikopterach - dodaje.
W ten sposób dyrektor broni się, bo akcji ratowania Huberta na pewno nie pomogła, a wręcz zaszkodziła,
awaria masztu radiowego przy miasteckim pionie szpitalnym. Załoga karetki z chłopcem na pokładzie nie
mogła się porozumieć z helikopterem. Antena nie działa do dziś, a szefowie pogotowia lotniczego są
wściekli na dyrektora Binczyka.
- Niech nie wygaduje bzdur i niech się nie wykręca. Mógłbym bez problemu wypunktować wszystkie ich
błędy - podsumowuje szpital w Bytowie Robert Gałązkowski. - Powiadomili nas dopiero po godzinie
trwania akcji ratunkowej. Później nie można się było z nimi połączyć, bo maszt nie działał, co jest
absurdem w cywilizowanym kraju. Musieliśmy rozmawiać przez prywatne komórki. O zasięg naszych
baków niech się dyrektor nie martwi. Jest dostateczny. Niech się lepiej zajmie organizacją pracy i stanem
technicznym szpitalnych urządzeń.
- Przeleciałem helikopterem prawie całą Polskę na jednym baku, więc niech dyrektor nie gada, że z
Gdańska do Bytowa, albo do Miastka nie dolecimy. To bzdura - denerwuje się Zbigniew Żyła, dyrektor
medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Patrząc na działania bytowskiego szpitala, możemy mu
tylko doradzić, żeby jeszcze, oprócz masztu radiowego, wyłączył inne urządzenia ratujące życie. Po co
one takiemu szpitalowi? - pyta ironicznie.
Binczyk się broni. - Mówiłem o lataniu na skraju zasięgu, co często kończy się przymusowym
transportowaniem pacjenta karetką. Obaj panowie dobrze znają ten problem. Mówiłem o tym na
spotkaniu u wojewody i przy najbliższej okazji wrócę do tematu, skoro tak się teraz wypierają - kończy
dyrektor szpitala.
Strony jeszcze nie rozstrzygnęły konfliktu, a już w ostatnią niedzielę znowu był potrzebny śmigłowiec. W
Pomysku Wielkim pod Bytowem kobieta tnąca drewno piłą tarczową omal nie ucięła sobie obu rąk.
- Piła najpierw wciągnęła jej ubranie i dłoń. Chciała ją wyrwać i przecięła też dłoń drugiej ręki - mówi
Lech Wiszniowski, zastępca dyrektora Szpitala Powiatu Bytowskiego.
Pomogła szybka akcja ratunkowa z użyciem śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Pacjentka
trafiła do Szczecina, gdzie przeprowadzono skomplikowaną operację w Klinice Chirurgii Ręki i Chirurgii
Ogólnej Pomorskiej Akademii Medycznej.
- Rany były poważne, ale operacja udała się nam w stu procentach. Jedna z rąk niebawem odzyska
sprawność, a druga będzie wymagała dłuższej rehabilitacji. Amputacja jej jednak nie grozi. W środę
wypisujemy pacjentkę do domu - informuje prof. Andrzej Żyluk ze szczecińskiej kliniki. - Niestety, nie
udało się nam uratować dłoni Huberta. Nie pozostało nic innego jak amputacja.
Nadzieja na zmiany
W województwie pomorskim na palcach jednej ręki można policzyć lądowiska dla helikopterów
ratowniczych. - W sumie wszystkie wymogi spełnia tylko lądowisko przy szpitalu na gdańskiej Zaspie.
Jest jeszcze Elbląg, ale to już w innym województwie - nie pozostawia złudzeń Zbigniew Żyła, dyrektor
medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Warszawie.
http://www.miastko24.pl
Kreator PDF
Utworzono 7-03-2017, 10:14
MIASTKO24.PL - Miastecki Portal Internetowy
Pozostałe lądowiska są w opłakanym stanie. Teoretycznie w ogóle nie powinny istnieć, a szpitalne
oddziały ratunkowe nie powinny otrzymywać na nie dofinansowania.
- Na szczęście jest plan ratunkowy, bo Ministerstwo Infrastruktury będzie miało pulę pieniędzy na
dostosowanie do wymogów około 200 lądowisk w Polsce - dodaje Żyła.
Dyrektorzy szpitali już odbywają w tej sprawie spotkania w urzędach marszałkowskich.
- Przedstawiamy swoje potrzeby i oczekiwania. Liczymy, że uda się nam naprawić lądowisko w Bytowie mówi Zbigniew Binczyk, dyrektor Szpitala Powiatu Bytowskiego.
Podobne nadzieje mają dyrektorzy pozostałych szpitali, a także straż pożarna i policja, bo dofinansowania
z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko dotykają szeroko pojętego ratownictwa.
300 km - na jednym baku może przelecieć śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Z drugim
bakiem zasięg zwiększa się do 400 kilometrów.(POLSKA Dziennik Bałtycki)
http://www.miastko24.pl
Kreator PDF
Utworzono 7-03-2017, 10:14