erika kruk
Transkrypt
erika kruk
AMERYKAŃSKI UŚMIECH Z WIELKOPOLSKI Gdyby nie dzielące nas kilometry liczone w tysiącach najprawdopodobniej spotkalibyśmy się na plaży, możliwe, że przed wschodem słońca o ulubionej czwartej godzinie nad ranem. Ocean jednakże jest nieugięty i zaszywając w swoich ognisto czerwonych - niekoniecznie czterech - ścianach wymieniam korespondencje z osobą szczególnie ważną, która zaraziła mnie swoim niepohamowanym optymizmem, rzadko spotykanym w realiach dzisiejszego świata. Choć u mnie zapadł już zmierzch i nie mam zamiaru opuszczać dzisiejszego wieczoru mojego małego pokoju na poddaszu, to On – dziewiętnastolatek mieszkający w Stanach Zjednoczonych, będący Polakiem, pomimo święcącego słońca, szkoły i treningów znalazł czas, by opowiedzieć o tym co najważniejsze – o pasji, marzeniach i nieujarzmionej potrzebie czerpania radości z każdej ulotnej chwili. Polskę opuściłeś sześć lat temu. Dla młodej osoby musiało to być trudne przeżycie – zerwanie dotychczasowych przyjaźni, rozłąka ze wszystkim, z czym przez tyle lat miałeś styczność. Tu przecież się wychowywałeś, stawiałeś pierwsze kroki – i nagle miałeś wsiąść w samolot i zamieszkać na drugim końcu świata? O przeprowadzce nie dowiedziałem się z dnia na dzień ale rzeczywiście wszystko działo się w bardzo szybkim tempie. Rodzice powiedzieli mi w wakacje, które spędzaliśmy nad polskim morzem, że za kilka miesięcy wyjeżdżamy na stałe do Stanów Zjednoczonych, gdzie na dobre zamieszkaliśmy w styczniu 2005 roku. Mówiąc szczerze był to dla mnie spory szok. Miałem mieszane uczucia – byłem pełen obaw. Jak wyglądały pierwsze kroki w obcym kraju, obcym mieście, wśród obcych ludzi i obcego języka? Pierwsze kroki zdecydowanie były nieśmiałe, w końcu zmieniłem otoczenie i to dosyć diametralnie. Wszystko było takie inne, nieznane! Z językiem problemów nie miałem, gdyż przed wyjazdem rodzice zapisali mnie na kurs. Pomagał mi również starszy brat a więc przyjeżdżając do USA angielski miałem w pełni opanowany. A co ze szkołą? Każdy pragnie akceptacji i zrozumienia, każdy potrzebuje bratnich dusz i osób, z którymi pewnie może iść przez życie – nie miałeś raczej problemów z nawiązaniem nowych przyjaźni, prawda? Jesteś przecież otwarty – za pewne każdy dostrzegł bijącą od ciebie radość i pozytywną energię. Z nawiązywaniem nowych znajomości rzeczywiście nie miałem problemów, chociaż nowa szkoła różniła się od starej, do której niegdyś uczęszczałem w Polsce – prawdę mówiąc wszystko się różniło, a więc do tych różnic musiałem przywyknąć. Jest tu sporo osób pochodzenia meksykańskiego, z reguły są bardzo wyluzowani i otwarci – nikt, nigdy nie dał mi do zrozumienia, że tu nie pasuje. To duża szkoła, pełna różnych ludzi i subkultur – każdy znajdzie tu miejsce dla siebie. Mam wielu przyjaciół, których szanuję i z którymi spędzam wspólnie wolny czas. Wolnego czasu to Ci bardzo zazdroszczę! Spędzasz go aktywnie – zupełnie niepodobnie do kreowanej przez media i dość słynnej w Europie opinii o otyłych i leniwych amerykanach, przesiadujących większość życia McDonalds i przed telewizorem. Jak to jest naprawdę? Otyłość w USA jest sporym problemem ale nie tylko tu i nie w każdym domu a więc ludzi nie można oceniać po stereotypach. Nie ukrywam, że stołuję się często w McDonalds, że uwielbiam coca cole, że z kinowymi nowościami jestem na bieżąco – ale oprócz tego interesuję się sportem, który w moim życiu odgrywa dość ważną rolę – trenuję football amerykański i piłkę nożną, serfuję, próbuję swoich sił na desce, a że do Oceanu mam niedaleko to często ze znajomymi spędzam czas na plaży. I nie zapomnij dodać, że równie ważną rolę w twoim życiu odgrywa muzyka! Dzięki tobie zakochałam się w rockowych brzmieniach i amerykańskich kapelach. Chyba nie rozstajesz się z ipodem? Oczywiście! Muzyka odgrywa istotną rolę - i nie tylko w moim życiu, ale chyba po części w życiu każdego z nas. Ona zachęca do działania, poprawia nastrój a przede wszystkim daje przesłanie, słowa w niej zawarte są bardzo ważne! Dają do myślenia. Oprócz rocka słucham innych gatunków, gdyż jestem zdania, że prawdziwy wielbiciel muzyki do jednego ograniczać się nie powinien. Przykładowo w szkole lubie posłuchać sobie Green Day a idąc na trening włączam Taylor Swift a nawet Justina Biebiera czy też może muzykę country. I mam do tego pełne prawo. Mało tego – czasem słucham nawet muzyki poważnej! Chodzę do tutejszej filharmonii. Jednym słowem masz wszechstronne zainteresowania! Serfer, gitarzysta, kinomaniak, piłkarz, podróżnik... A w przyszłości na poważnie kim chciałbyś zostać? Jakie masz marzenia, plany? Plany na przyszłość nie są do końca sprecyzowane. Jak już kiedyś mówiłem chciałbym zająć się studiami dziennikarskimi bądź stosunkami międzynarodowymi. Na chwilę obecną moim celem jest skończenie szkoły z jak najlepszymi wynikami. Czymkolwiek się zajmę tym , wiem, że będę robić to z pasją, czerpiąc z tego wiele satysfakcji bo o to w życiu właśnie chodzi! Najważniejsze aby być szczęśliwym i nie działaś wbrew sobie i wbrew własnym przekonaniom. Jeżeli mówimy już o przyszłości, to gdzie widzisz siebie za kilka lat? W Polsce? W Stanach Zjednoczonych a może całkiem gdzieś indziej? Nie planuję wracać na stałe do Polski. W USA ułożyłem sobie życie. Swoje najważniejsze lata przeżyłem i wciąż przeżywam tu, w Pasadenie. Po mimo tego często bywam w swoim rodzimym kraju, przyjeżdżam wraz z ojcem, często zatrzymujemy się nad polskim morzem. To chyba nie oznacza, że chcesz tak jak wielu znanych celebrytów palić za sobą mosty? Skądże! Urodziłem się w Polsce i byłem, jestem i będę Polakiem! To się nie zmieni. Z dumą pokazuję swój paszport, gdzie w miejscu urodzenia widnieje napis „ Poznan, Poland”. Jest coś za czym tęsknisz, czego nie ma w Stanach Zjednoczonych? Oj szczególnie za polskimi potrawami! Uwielbiam je, zwłaszcza pierogi, które niestety trudno gdziekolwiek dostać. Na szczęście niedaleko mamy restaurację nazywającą się „Warszawa”, do której często jeżdżę ze znajomymi na pyszne, polskie jedzenie! A teraz może wypadałoby zapytać o to, czego Ci nie brakuje? Narzekania! Polskiej mentalności trudno dla mnie zrozumiałej. To co powiem będzie w stu procentach subiektywne, to wyłącznie moja opinia, nie chcę by zabrzmiało to tak jakbym się wywyższał, tylko dlatego, że mieszkam w Stanach, które wcale nie są takim rajem jakim niektórym się wydają. Jestem zdania, że każdy śpi tak jak sobie pościeli. Polacy lubią sobie utrudniać życie i stwarzać problemy, lubią narzekać i mówić o tym jaki to świat jest zły, niesprawiedliwy, jacy to ludzie są zawistni, jaka to młodzież niekulturalna i chamska. Wszystko jest złe, niedobre a tak naprawdę trzeba na to spojrzeć nieco inaczej i wtedy prawda jest zupełnie inna. Nie rozumiem tego narzekania i użalania się nad życiem, nad codziennością – zdaję sobie sprawę, że niekiedy jest ciężko, że położenie niektórych ludzi jest trudne, ale większość z nas nie umie docenić tego co ma, a naprawdę jest co doceniać i za co dziękować! Powiedziałeś przed chwilą o perspektywie, która pozwala dostrzec lepszą stronę – ty ją za pewne odkryłeś, lecz nasuwa się pytanie – kiedy? Po porażce? Po upadku? Co miało wpływ na to kim jesteś, na twoje niezwykle lekkie podejście do życia... Mówiąc szczerze, życie nigdy nie dało mi w kość. Nie czuję się skrzywdzony ani oszukany przez los. Czuję się szczęśliwy. Jestem młody. Za mną wspaniałe wspomnienia i przede mną wspaniała przyszłość – przynajmniej taką mam nadzieję i nie dopuszczam innej myśli – będzie dobrze – ja wiem to! Ja w to wierzę! Nigdy nie dopadają cię wątpliwości? Zły humor na którego odpędzenie nie pomaga nawet tabliczka czekolady? Mówiąc szczerze to nie! Dlaczego mam mieć zły humor? Staram się nie przejmować błahostkami – niektórzy mają większe problemy. Budzące promienie słońca od razu wywołują u mnie uśmiech a nawet jeżeli jest deszczowo, pochmurnie to i tak zaczynam kolejny dzień życia, starając się wykorzystać go jak najlepiej. Miewam oczywiście gorsze dni tak jak każdy jednakże nie daje tego po sobie zbytnio poznać – biorę ipoda i idę biegać albo gram z bratem na konsoli. Taki już jestem – po prostu podchodzę do życia w pogodny sposób,staram się zwracać uwagę na to co dobre, ni jeżeli wszystkim wytykać błędy. Nie pozostaje mi więc nic innego jak życzyć sobie i pozostałym osobom odnalezienia właściwej perspektywy, z której warto a nawet i powinno się patrzeć na świat – dostrzegać dobro, które nas otacza. Wtedy każdemu z nas będzie żyło się zdecydowanie lepiej – bo życie to dar, jedyny i niepowtarzalny, który chcąc czy nie chcąc musimy docenić! Proponuję iść z uśmiechem przez świat – obdarowywać nim innych, traktować go jako sport, z pasją i przekonaniem wierzyć, że to lekarstwo na wszystkie nasze dolegliwości! Z dziewiętnastolatkiem mieszkającym w Stanach Zjednoczonych, będącym Polakiem rozmawiała Erika Kruk (Gimnazjum w Śmiglu)