Podsumowanie

Transkrypt

Podsumowanie
Podsumowanie
Na tle ostatnich występów naszej reprezentacji open występ na Olimpiadzie w Pekinie
wydaje się dobry. W eliminacjach osiągnęliśmy średnią powyżej 20 VP. Niestety, nie
starczyło to do wygrania naszej grupy, bo jeszcze więcej punktów zdobyli Norwegowie.
Drabinka ułożyła się dla nas najtrudniej, jak można, bo na swojej drodze trafialiśmy
potencjalnie na trzy najsilniejsze drużyny świata – po kolei USA, Włochy i Norwegia.
Pokonanie USA jest na pewno naszym wielkim sukcesem, porażka z Włochami to nie jest
wielki wstyd, choć jednak szkoda…
Pary naszej reprezentacji dobrze się uzupełniały. Nasza para oraz Gierulski ze
Skrzypczakiem skutecznie grały na „maluczkich” (wysokie miejsca w klasyfikacji Butlera).
Pazur z Zawiślakiem znakomicie grali w meczach fazy knock out.
Istotną w tym rolę pełniło prowadzenie zespołu. W fazie eliminacji moim zdaniem nie ma
alternatywy dla grania trzech par „w kółko”. Po pierwsze, granie o stałych porach mniej
męczy zawodników, po drugie pary, które w danym momencie grają mniej skutecznie, mogą
zaskoczyć później – pod warunkiem, że nie odbierze im się pewności siebie poprzez
odsuwanie od gry.
Moim zdaniem kapitan Walczak tym razem się sprawdził (tym razem, bo jak było w Pau,
każdy pamięta). Widział swoją rolę w przygotowaniu kondycyjnym i psychicznym. Dbał więc
o to, by zawodnicy nie mieli zupełnie żadnych innych zmartwień poza grą, ponadto pilnował,
by czas spędzany poza grą, było od tej gry wypoczynkiem. Wojtek Siwiec dobrze go
uzupełniał, przygotowując analizę systemów przeciwników. Pochwalę Wojtka jeszcze
bardziej, jeśli jego analiza naszych poczynań na Olimpiadzie nie ograniczy się do
pogłaskania po główce jednych i poklepania po pupci innych. W analizie należy pokusić się o
dalej idące wnioski, które mogą być przydatne dla rozwoju danej pary (przykładowo: straty i
zyski wynikające z pasywności /agresywności w strefie częściówki, itp.). Wnioski te nie
powinny być publikowane, bo ich celem jest znalezienie słabych punktów par, a nikt nie lubi
być publicznie napiętnowany.
Wydaje mi się, że sprawdziła się moja teza sprzed Olimpiady (artykuł „Co z tą
reprezentacją?”), że dobry wynik można osiągnąć poprzez przygotowanie startowe w grze
przeciwko przeciwnikom spoza Polski.
Pazur z Zawiślakiem obycie międzynarodowe zdobywali na tegorocznych Mistrzostwach
Europy, my oraz Gierulski ze Skrzypczakiem sporo graliśmy w USA. To zaprocentowało.
Cieszą medale naszych młodych brydżystów. Przestrzegam jednak przed zbyt
optymistycznym myśleniem na przyszłość. Dopóki nasze młode nadzieje będą dorosłego
brydża trenowały wyłącznie na turniejach Grand Prix i polskiej lidze, dopóty w
międzynarodowym brydżu dorosłym nie wypłyną.
Mnie awans z reprezentacji juniorów do reprezentacji open zajął lat dwanaście. Jeśli naszym
juniorom chcemy tę drogę skrócić, musimy im do tego stworzyć odpowiednie warunki
Wyniki Grały bowiem pary, na bieżąco zaprawione w bojach międzynarodowych
Właśnie wróciłem jak z meczu przeciwko Włochom – jak zbity pies. Nasi tam jeszcze coś
próbują, ale chyba nie mają już szans.
A zaczęło się dzisiaj bardzo obiecująco. Skontrowaliśmy Laurię na 3kk – bez pięciu za 1100,
gdzie my byliśmy przed partią, a końcówka u nas była bardzo wątpliwa.
Następnie Martens wygrał bardzo trudną końcówkę kierową i dalej wszystko było w miarę
wyrównane. Trzy rozdania przed końcem segmentu nie dograliśmy przedpartyjnej końcówki
(na usprawiedliwienie można powiedzieć, że mieliśmy razem zaledwie 18 punktów).
Odrobiliśmy 15 punktów i zostało 22.
Początek trzeciej kwarty też świetny i w pewnym momencie doprowadziliśmy do stanu -1.
Niestety potem nastąpiła seria dużych i kosztownych błędów naszej pary. Wypuściliśmy dwie
końcówki z kontrą i każdy z nas przegrał po jednej końcówce, którą mógł wygrać przy lepszej
(lub też bardziej trafnej) rozgrywce.
Cudu nie było. Włosi odskoczyli na 37 punktów. I widzę w Internecie, że przewagę tą
utrzymują.
Szkoda, bo przy dobrej grze mogliśmy ten mecz wygrać. Szczególnie, że bardzo dobrze
spisywała się dwururka w wykonaniu Pazur – Zawiślak. Nie starczyło nam sił. Amatorzy
przegrali z zawodowcami głównie kondycyjnie.