nauczyć się mieszać

Transkrypt

nauczyć się mieszać
Potem farba i suszenie…
Tu pojawia się Mauro:
Teraz ja pokażę tobie
Jak ułożyć koafiuro
A w sobotę istny koszmar
Płaczą panny od Viviany
Ciągła praca bez wytchnienia
A miałyśmy inne plany!
Do Asyżu, gdzie Franciszek
Biedaczyna z powołania
Namawiał szlachtę i mieszczan
Zacnych do naśladowania
Pana Jezu, co w stajence,
Choć jest Bogiem, się narodził.
Jego śladem po pagórkach
I dolinach Franek chodził
Lecz ni szkodzi: ważne przecież
Aby z fachem w ręku wrócić
Tu nauczyć się zawodu
Potem w Polsce kasę młócić!
Spodobała się fryzjerom
Włoskim dziewcząt chęć do pracy.
Bravo, bene – głośno krzyczą
Pracowici ci Polacy!
A my za nim. Bo w Spoleto
Także bywał. Często gościł
Na wyniosłej Monte Luco
By rozmyślać w samotności
Szparko szliśmy, zlani potem,
Ciągle w górę pół godziny.
Za to widok - istne cudo Mamy zdjęcia dla rodziny!
Chłopcy poszli na budowę,
Przyspieszyli tempo pracy,
Aż furczały w dłoniach kielnie,
Bowiem tak robią Polacy
Tu obrzucić tynkiem ścianę,
Beton mieszać w betoniarce,
Niech się mury pną do góry.
A wieczorem czas na harce
Weekend to w Italii sjesta
Nieco dłuższa niż powszednie
Trzy – śniadaniowa, obiadowa
Kolacyjna – więc jest biednie
W Polsce. Za to Włosi żyją
Na poziomie naszych marzeń.
Więc w niedzielę ruszyliśmy,
Aby szukać nowych wrażeń
To nie wszystko – wodospady!
Ech, ten widok dech zapiera:
Z góry spadają potoki
Wody, która światło zbiera
I przecudne tęcze tworzy.
Głos łoskotu nie pokona,
Rozum się przed pięknem korzy,
Ślady tutaj są Byrona
Który poematy składał.
Z nich Mickiewicz czerpał chętnie,
Za nim więc zwiedzamy Romę,
Gdzie wieszcz kochał się namiętnie
Wieczne miasto to legenda,
To historia i poezja,
To miliony ludzkich westchnień,
Miłość, władza i tragedia