Sześciolatki do szkoły? Tak, ale do szkoły profesjonalnie
Transkrypt
Sześciolatki do szkoły? Tak, ale do szkoły profesjonalnie
Warszawa 18 sierpnia 2013r. Sześciolatki do szkoły? Tak, ale do szkoły profesjonalnie przygotowanej na ich przyjęcie! Jednym z najważniejszych zadań stojących przed polską edukacją jest zmiana filozofii myślenia o edukacji najmłodszych i sposobie komunikowania się nauczycieli z uczniami i rodzicami. Konieczne jest odejście od postawy, która zakłada, że nauczyciel ma monopol na wiedzę i wie z góry, co jest najlepsze dla uczniów, a dzieci są biernymi wykonawcami działań, które nie zawsze sprzyjają ich rozwojowi. Dzieci przychodzą do szkoły ze zróżnicowanym poziomem doświadczeń poznawczych i społeczno-kulturowych, szkoła nie może być miejscem, w którym nie uwzględnia się indywidualnych zasobów i potrzeb rozwojowych dzieci i koncentruje się działania na realizacji programu nauczania, czasem podręczników, a nie wspieraniu rozwoju dzieci. Zamiast określeń typu: wdrażać, kształtować, wpajać, przekazywać, przyswajać warto wprowadzić do języka programów nauczania takie jak: wytwarzać, negocjować, konstruować, nadawać znaczenia, gromadzić spostrzeżenia, doświadczać, badać, obserwować. Szkoła dla 6-latków powinna być miejscem edukacyjnej zabawy i nauki, rozwijania indywidualnych zainteresowań i zdolności, wspierania w pokonywaniu trudności i osiąganiu sukcesów na miarę możliwości każdego dziecka oraz stymulowania naturalnej ciekawości świata. Dlatego postulujemy dokonanie koniecznych zmian w - obszarach złego funkcjonowania szkoły i wyeliminowanie: Niewłaściwego podejścia dydaktycznego do dziecka - małe dziecko jest naturalnie ciekawe świata i ma własny potencjał poznawania go- ale ma też własną wolę i zainteresowania. Szkoła przeważnie nie wykorzystuje tego potencjału, nie uwzględnia dotychczasowej wiedzy i umiejętności ucznia, tylko nakłada własny schemat, wtłaczając dziecko w kierat obowiązków i wmawiając mu, że na tym właśnie polega nauka. Oczywiście są rzeczy, których trzeba dziecko nauczyć, żeby stopniowo wkraczało w świat wiedzy dorosłych. Ale można to czynić wykorzystując różnorodne metody nauczania, które zakładają aktywną, twórczą, samodzielną postawę dziecka. Wówczas staje się ono pełnoprawnym uczestnikiem procesu edukacji, a nie tylko biernym wykonawcą poleceń nauczyciela. Jednym z takich działań, które sprzyja pobudzaniu inicjatywy dzieci, zachęcaniu ich do działania, dzielenia się pomysłami, wykorzystywania zdobytej wiedzy i konfrontowania jej z innymi jest praca metodą projektów. Niewłaściwych reakcji nauczycieli na trudności edukacyjne każde dziecko jest inne i indywidualizacja nie może tu być tylko sloganem- każde dziecko trzeba indywidualnie zdiagnozować i ciągle aktualizować tę diagnozę, monitorując jego rozwój. Jeżeli dziecko czegoś nie umie i nie może się nauczyć - są jakieś przyczyny, czasem dość złożone i trzeba stworzyć indywidualną strategię przezwyciężania trudności. Interesującym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie do klas młodszych nauczycieli wspomagających, co dałoby większe możliwości indywidualizowania pracy z dziećmi, dostosowywania działań do potrzeb rozwojowych uczniów. Dzieci w klasie powinno być mało (poniżej 20), żeby nauczyciele mogli uważnie i odpowiednio do ich potrzeb wspierać wszystkie dzieci w procesie uczenia się i rozwoju. Wprowadzenie poziomowania i uczenia na kilku różnych poziomach, z możliwością przechodzenia pomiędzy poziomami, jeżeli dziecko zrobi postęp. Wymaga to innej konstrukcji podstawy programowej, daje szersze możliwości rozwoju dzieciom i indywidualizację tempa pracy. Nauczyciel jest wtedy badaczem rozwoju dziecka, który cieszy się z jego postępów, koncentruje się na uczniu, a nie na zewnętrznych normach i wyszukiwaniu braków u dzieci. Taki system działa w Anglii i jest postrzegany jako bardzo przyjazny i motywujący dla uczniów. Wypracowanie i wdrożenie dobrej praktyki stwarzania jak najczęściej sytuacji, w których młodsi uczniowie współpracują ze starszymi. Mógłby to być np. udział we wspólnych projektach. Dzieci uczą się szybciej od innych dzieci – obcowanie ze starszymi kolegami, wiara w ich pomoc i przyjaźń, zaufanie - to wszystko daje możliwość szybszego rozwoju społecznego i emocjonalnego( szczególnie ważne przy gwałtownie rosnącej liczbie fobii szkolnych i depresji u dzieci, aktualnie to ok. 1 mln. dzieci). Wdrożyłoby to również starszych uczniów do przejęcia częściowej odpowiedzialności za poczucie bezpieczeństwa najmłodszych uczniów i przyjazne wprowadzanie ich w życie wspólnoty szkolnej. Poszerzenie wiedzy psychologicznej nauczycieli i zbudowanie wsparcia psychologiczno - pedagogicznego dla nauczycieli - zwłaszcza w nauczaniu zintegrowanym. Do szkoły przychodzą dzieci z bardzo różnych środowisk, o różnej sytuacji życiowej i zróżnicowanych potrzebach rozwojowych. Pojawia się wiele trudnych wychowawczo sytuacji. Nie należy ich bagatelizować, tylko umiejętnie rozwiązywać problemy i rozwijać umiejętności społeczne dzieci, które są niezbędne do efektywnego funkcjonowania w życiu( zdefiniowane jako jedne z ośmiu kompetencji kluczowych, jakich powinna uczyć szkoła). Wielu nauczycieli tego nie umie, nie zdobyło wystarczających doświadczeń praktycznych, a wiedza teoretyczna nie wystarcza. Rezultatem są często niewłaściwe relacje pomiędzy nauczycielem a dziećmi i niewłaściwe relacje w grupie - co u młodszych dzieci będzie powodować głębsze urazy. Wejście sześciolatków do szkoły do zadanie dla całej szkolnej społeczności. Nie powinno się izolować dzieci od innych uczniów, ale wytworzyć atmosferę opieki i wsparcia we wprowadzaniu młodszych koleżanek i kolegów w mury szkoły. Podwyższenie statusu społecznego zawodu nauczyciela, bo nabór do zawodu był dotychczas przypadkowy i „negatywny”, czyli zostawali nauczycielami ci, którzy nie mogli zostać nikim innym (!). Niski status społeczny, trudna i źle zarządzana praca, ciągle niezbyt wysokie zarobki (zwłaszcza młodych nauczycieli) nie zachęcają najlepszych do bycia nauczycielami. Przez to są nauczycielami osoby, które nie posiadają kompetencji osobowościowych do wykonywania takiego zawodu. Jeśli tacy nauczyciele mają pod opieką młodszych uczniów mogą wyrządzić im wiele szkód - dzieci w tym wieku są bardziej wrażliwe i podatne na czynniki zewnętrzne, a nauczyciel stanowi dla dzieci w tym wieku ogromny autorytet. Doskonalenie kompetencji wychowawczych rodziców poprzez szkolenia i warsztaty w momencie rozpoczęcia edukacji szkolnej dziecka, gdyż brak świadomości rodziców i ich nieadekwatne oczekiwania utrudniają pracę z dzieckiem. Rodzice, którzy nie mają wiedzy na temat specyfiki rozwoju dzieci, miejsca rodzica w edukacji dziecka, ich ogromnego znaczenia w wychowaniu dziecka - kształceniu postaw, respektowaniu wartości oczekują od szkoły wychowania i kształcenia ich dzieci bez udziału rodziców. Z kolei niedoświadczeni wychowawcy mają trudności w nawiązaniu współpracy z rodzicami, podkreślaniu ich roli w życiu dziecka i motywowaniu rodziców do aktywnego udziału w życiu szkolnym. Brak też specjalistów, którzy wspomagaliby rodziców – stwarzali okazję do tego, by rodzice stali się świadomymi uczestnikami procesu edukacji swoich dzieci. Przearanżowanie przestrzeni szkoły, która często nie jest dostosowana do małych dzieci - tylko do dorosłych i starszych uczniów. Liczy się często tylko to, żeby łatwo dzieci gdzieś zgromadzić i zamknąć oraz szybko tę przestrzeń posprzątać. Różne rzeczy są za wysoko (dostosowanie toalet, krzesełek i ławek to nie wszystko), za dużo jest drzwi, za mało miękkich miejsc do siedzenia czy leżenia, zabawek, miejsca do swobodnego chodzenia czy biegania, szafek i półek umieszczonych na poziomie dzieci a nie dorosłych. Szkoła dla uczniów w wieku 6 - 9 lat powinna bardziej przypominać przestrzeń przedszkola. Zapewnienie odpowiedniej bazy szkoły i zlikwidowanie braków w funduszach na codzienne jej funkcjonowanie. I nie chodzi tu o tablice multimedialne czy pracownie komputerowe. Chodzi o dobre, inspirujące zabawki edukacyjne w wystarczającej ilości, rozmaite zestawy klocków pomagające w kształtowaniu pojęć matematycznych, zestawy do eksperymentów i doświadczeń oraz miejsce na te eksperymenty. Niezbędna jest też możliwość uzupełnienia tego, co się psuje, ginie lub się wyczerpuje - bez liczenia się z każdym groszem, a w końcu swobodny dostęp do papieru różnych gatunków i w różnym kolorze, kredek, pisaków, mas plastycznych itd. To wszystko oczywiście jest, ale dzieci muszą do szkoły przynosić wiele różnych rzeczy - a tak być nie powinno - przeciwnie, nauczyciel powinien móc zamówić wszystko to, co jest mu potrzebne do kreatywnej i ciekawej pracy. Przekształcenia szkoły w instytucję uczącą się: szkołę trzeba przestawić na działanie z wiedzą, czynne poznawanie, doświadczanie i budowanie umiejętności. Trzeba ją w tym kierunku odpowiednio wyposażyć i stopniowo szkolić nauczycieli, żeby umieli tak uczyć. Nauczyciele powinni systematycznie rozwijać swoje kompetencje zawodowe, dzielić się doświadczeniami, zdobywać nowe umiejętności, uczestniczyć w szkoleniach tematycznie dostosowanych do aktualnych problemów występujących w szkole. Stop biurokracji, która odciąga nauczycieli od pracy! To chyba nie wymaga komentarza. Stop testomanii i sprawdzaniu pracy szkoły wyłącznie testami. Jednostronne wykorzystanie tekstów ogranicza zarówno nauczycieli, jak i uczniów , a dzieciom nic to nie daje, że są non stop kontrolowane, czy potrafią pisać testy. Postulujemy też szerokie wykorzystywanie badań w edukacji, które winny być podstawą do refleksji: co warto zmienić, jakie umiejętności w rzeczywistości osiągają uczniowie, a jakie zaniedbujemy. Potrzebna jest rzetelna ewaluacja pracy szkoły, a nie kontrola(obejmująca zresztą głównie dokumentację) dająca informację zwrotną o jakości działań i efektach wypracowywanych zmian. Zmiany systemowe powinniśmy opierać na rzetelnych badaniach, które dają nam informację co i dlaczego nie działa w szkole Badania powinny dostarczać diagnozę i pokazywać kierunki zmian, a nie być zamawiane dla udowodnienia , że aktualnie wprowadzane reformy są słuszne. Wprowadzanie zmian systemowych w edukacji powinno odbywać się przy szerokim poparciu społecznym, niejako w sojuszu z siedmiomilionową rzeszą rodziców, gdyż dotyczy to dobra i przyszłości ich dzieci. Trzeba ich rzetelnie poinformować i przekonać, że zmiany będą służyć dobru dzieci, a w trakcie reformy monitorować poziom satysfakcji rodziców i niwelować ich lęki, zamiast zmuszać niezdecydowanych do posyłania 6ciolatków do szkoły, odbierając rodzicom konstytucyjne prawo do decydowania o edukacji swoich dzieci. Opracowała dla Zarządu Stowarzyszenia „Rodzice w Edukacji”: Elżbieta Piotrowska - Gromniak Alina Idzikowska Margaryta Orzechowska