Głos Parafialny nr 164 - Rzymsko-Katolicka Parafia Świętego Krzyża

Transkrypt

Głos Parafialny nr 164 - Rzymsko-Katolicka Parafia Świętego Krzyża
GAZETKA
PARAFIALNA
Parafia p.w. Świętego Krzyża w Jaworznie-Jeleniu
ul. Zwycięstwa 33 43-608 Jaworzno
konto: 95 1020 2528 0000 0502 0157 8137
Numer 2 (164) 17 styczeń 2015
http://www.parafiajelen.pl e-mail:[email protected]
Kancelaria Parafialna czynna: wtorek: 1600 – 1730
Biblioteka Parafialna : w każdą środę 1600 - 1800
czwartek: 1600 – 1730
sobota:
830 - 1000
Zamyślenia nad Słowem Bożym
Samuel spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten
odpowiedział: "Oto jestem". Pobiegł do Helego mówiąc mu: "Oto jestem: przecież mnie wołałeś". Heli odrzekł: "Nie
wołałem cię, wróć i połóż się spać". Położył się zatem spać. Lecz Pan powtórzył wołanie: "Samuelu!" Wstał Samuel i
pobiegł do Helego mówiąc: "Oto jestem: przecież mnie wołałeś". Odrzekł mu: "Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż
się spać". Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył
po raz trzeci swe wołanie: "Samuelu!" Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: "Oto jestem: przecież mnie wołałeś".
Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: "Idź spać. Gdyby jednak kto cię wołał,
odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha. Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu. Przybył Pan i
stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: "Samuelu, Samuelu!" Samuel odpowiedział: "Mów , bo sługa Twój słucha".
Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię. 1 Sm 3,3b-10.19
Młody Samuel spał w miejscu szczególnym, spał w przybytku, gdzie znajdowała się Arka Przymierza, spał niejako w
obecności Pana Boga. Spał a jednocześnie pozostawał czujny. Gdy tylko słyszał wołanie, potwierdzał swoją obecność
i gotowość. Nie rozeznając źródła wołania, czynił to wobec kapłana Helego. Ja zapewne śpię jak większość ludzi w
swoim domu i łóżku. Ufam, że pod opieką Pana Boga, którego wzywam udając się na spoczynek i którego opiece się
powierzam. Ja również pragnę być gotowy na Jego wezwanie, to ostatnie, kiedy wezwie mnie do siebie na zawsze, i
to, kiedy daje mi kolejny dzień, abym go dobrze wykorzystał. Pan wzywał Samuela trzykrotnie. Samuel trzykrotnie
odpowiadał wobec kapłana Helego o swej gotowości. Kapłan Heli dopiero za trzecim razem zorientował się, że jego
podopieczny nie ma omamów słuchowych, że sobie tego nie wymyślił lub, że jest złośliwy i budzi go niepotrzebnie
w nocy, ale, że to sam Pan woła jego podopiecznego. W życiu Pan nie trzy razy, ale wiele razy musi niekiedy mnie
wołać po imieniu, nim łaskawie oddam się do Jego dyspozycji. Niekiedy słyszę od razu Jego wołanie, ale jak Samuel
potrzebuję rady kierownika duchowego, spowiednika, który mi pomaga odkryć, że się nie przesłyszałem, że to
On sam mnie woła. Poinstruowany przez Helego młody Samuel wezwany kolejny raz przez Pana,
nie biegnie już do kapłana, ale przed Panem potwierdza swoją obecność i gotowość, otwierając się na Jego słowo:
"Mów Panie, bo sługa Twój słucha". Ten dialog trwał do końca życia Samuela, skutkując tym, że Pan był z nim i
swoim autorytetem chronił jego słowo, nie pozwalając, aby choć jedno z nich upadło na ziemię, zostało zmarnowane
czy zaprzepaszczone. Różnie bywa z moim dialogiem z Panem, z moją modlitwą. Często On mówi a ja nie słucham,
ulegając różnym rozproszeniom. Im jednak systematyczniejszy dialog z Bogiem, czyli moja modlitwa, szczególnie
Bożym słowem, tym w życiu mniej słów rzucam na wiatr, mniej słów wypowiadam pustych, obraźliwych, brzydkich,
niecenzuralnych, mniej ich marnuję. Rośnie moja odpowiedzialność za słowa wobec Boga i ludzi. On zawsze jest ze
mną. A ja z Nim? Nie zawsze. Ważne, że wracam, kiedy spostrzegę, że się od Niego oddaliłem.
Pomodlę się o dar wrażliwości na Boże wołanie, o gotowość w każdej chwili do podjęcia owocnego dialogu z Panem.
O odmawianiu modlitwy "Ojcze nasz" – inaczej (Bp Kazimierz Romaniuk)
Modlitwa Pańska - oprócz jej pierwszych słów, czyli wzmianki o tym, że Bóg jest Ojcem naszym i że przebywa w
niebie - jest zbiorem samych próśb. Żadnego w niej aktu uwielbienia, żadnej adoracji. Same prośby. Modlitwa
typowo błagalna. Kiedy mówimy "Ojcze nasz", to warto się zastanowić: Czy nam nie wydaje się czasem, że On
nie jest Ojcem muzułmanów, żydów, pogan, buddystów, świadków Jehowy, satanistów i wszystkich innowierców
oraz heretyków? Czasami przyłapuję się wręcz na pragnieniu, żeby był nawet Bogiem tylko "moim", nawet nie
"naszym" w ramach tego samego Kościoła Jego Syna Jednorodzonego. Warto więc zaraz na początku zastanowić
się, czy On jest w moim osobistym życiu Bogiem "naszym", Bogiem dla wszystkich, dla całej ludzkości, a nie
tylko "moim", dla mojego prywatnego dobra. Tak zwany święty egoizm to wada wcale nierzadko spotykana
również wśród ludzi prawdziwie wierzących. Mówimy następnie o Bogu naszym, że jest "w niebie". Otóż właśnie.
Ojciec Święty też niedawno mówił, że wiele ludzi żyje dziś tak, jakby Boga nie było na tym świecie, jakby Go nie
było na naszej człowieczej ziemi; jakby ta ziemia i mieszkający na niej ludzie wcale Go nie obchodzili. Bóg
skazany na wygnanie do nieba. Czy nie zdarza mi się czasem nie tylko myśleć, ale i żyć tak, jakby Bóg był tylko w
niebie, jakby sfera Jego wpływów nie sięgała ziemi? Czy dla mnie nasz Bóg nie jest tylko w niebie?
"Święcić imię Boże" to znaczy rozsławiać, czynić znanym Boże imię. Trzeba by się natychmiast zastanowić, jak to
rozsławianie Bożego imienia ma się do ludzkiej troski o utrwalenie naszych nazwisk i życiowych osiągnięć tu, na
ziemi. Jakże wielu ludziom, zwłaszcza różnego rodzaju twórcom i osobom publicznym, zależy na tym, żeby było o
nich głośno, żeby mówiono o ich dziełach; nawet niechby źle mówiono, byle mówiono i pisano, bo najgorsze jest
to, gdy milczą. Tak bardzo bywamy zajęci "święceniem" naszego imienia. I przez to zaniedbujemy się w święceniu
imienia Bożego. Dobrze tedy, że choć prosimy Boga, by pomógł nam święcić Jego imię. A teraz zapytajmy, czy
my jesteśmy tak do końca świadomi tego, o co prosimy, gdy mówimy: "przyjdź Królestwo Twoje". Jak się u nas
walczy o zdobycie władzy? Dlaczego tak duży procent ludzi garnie się do władzy? Królestwo, o którego przyjście
prosimy, ma być królestwem sprawiedliwości, miłości i prawdy. Czy na takim królestwie zależy naszym rodakom
sprawującym władzę? To dobrze, że nasze ludzkie systemy panowania chcemy zamienić na królestwo
sprawiedliwości, miłości i prawdy. Ojcze nasz, niech przyjdzie Królestwo Twoje. Prośba o wypełnianie się woli
Bożej zakrawa na samobójstwo. Człowiek nie jest bowiem do niczego przywiązany tak bardzo, jak do własnej
woli. Zrezygnować z wolnej woli albo być pozbawionym możności z jej korzystania to znaczy prawie przestać być
sobą. Po dzień dzisiejszy wielu osobom składającym trzy śluby życia konsekrowanego trudność największą
sprawia - sami to wyznają - ślub posłuszeństwa, traktowany z całą powagą, a polegający, jak wiadomo, na
rezygnacji z własnego chcenia. Czegoż to ludzie nie dokonują, żeby tylko czynić wolę własną, a nie innych ludzi
czy nawet Boga samego... Dzieje się tak między innymi dlatego, że o czyniących wolę własną mówi się czasem z
uznaniem, iż to ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, że na nich można polegać, że oni swojemu uporczywemu i
skutecznemu chceniu zawdzięczają niejeden sukces. A jednak ludziom tym należy współczuć. Im chyba bardzo
trudno modlić się o to, żeby wola Boża działa się tak w niebie, jak i na ziemi. Mówimy też: "Chleba naszego
powszedniego daj nam dzisiaj". Ale przecież jest powiedziane gdzie indziej, że my mamy sami, w pocie własnego
czoła, pracować na kawałek codziennego chleba. Jakiż jest ten etos naszej pracy, zwłaszcza tej w większej
zbiorowości ludzi pracujących: Czy wskutek naszego oszczędzania się ktoś inny nie musi podejmować
podwójnego wysiłku? Czy w ciągu dnia myśl o wielkości zapłaty za pracę nie dominuje nad troską o jakość oraz
ilość wykonywanej pracy? Czy mimo zmiany systemów polityczno-gospodarczych nie tęsknimy za głośnym w
swoim czasie postulatem: Czy się stoi, czy się leży...? Co my, lepiej lub dobrze się mający, czynimy, żeby każdy
człowiek miał kawałek codziennego chleba? Kiedy więc proszę, mówiąc: "Chleba daj nam", nigdy nie
powinienem myśleć tylko o sobie samym. Mam się modlić o chleb dla innych. Czy i jak często mi się to zdarza?
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj... Najwięcej powodów do rachunku sumienia zawiera się w prośbie:
"odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Przede wszystkim należy zauważyć, że
tylko przy tej jednej prośbie znajduje się jej uzasadnienie. To najbardziej rozbudowana prośba o odpuszczenie nam
naszych przewinień. Poza tym, co jest jeszcze bardziej godne uwagi, to już nawet nie tyle prośba, co raczej próba
przekonania Pana Boga, że powinien nam przebaczyć. Wszyscy wiemy, jak to jest z tym odpuszczaniem w życiu
nie tylko jednostek, lecz także całych społeczności ludzkich. Stwierdzili już dawno historycy, że dotychczas nie
było w dziejach świata nawet jednego dnia, żeby gdzieś nie toczyła się jakaś wojna. Bo i my odpuszczamy... Tak
próbujemy przekonać Boga. I to ma być modlitwa? To biedna mała ludzka próba oszukania Pana Boga. Ciągle
najwięcej mamy do zrobienia w związku z tą prośbą Modlitwy Pańskiej. Zabierzmy się czym prędzej do
przebaczania. Tak jak to czyni obecny Ojciec Święty, który nie tylko ustawicznie przebacza, lecz także prosi o
przebaczenie. Bo i my odpuszczamy... Czy naprawdę odpuszczamy? Jak odpuszczamy? Czy nie okłamujemy
samego Boga? Z "wodzeniem nas na pokuszenie" trudność polega przede wszystkim na pogodzeniu się z myślą, że
Bóg chciałby sprowadzać na nas pokusy. Chodzi raczej o prośbę, żeby Bóg nie dawał pokusom zbyt łatwego
dostępu do nas. Ale ileż razy my sami, całkiem świadomie i dobrowolnie, wystawiamy się na działanie pokus? I
tak np. ktoś uzależniony od alkoholu nie dokłada starań, by unikać towarzystwa zmuszającego go do napicia się
razem. Nie unika miejsc, które wciągają go do swojego wnętrza. A ileż ludzi wypracowało już sobie tak naprawdę
własną metodę walki z pokusami do złego... To nie Pan Bóg wodzi nas na pokuszenie. To my sami dobrowolnie
wystawiamy się na pokusy. Ciągle nie wystarcza nam sił na zwalczanie pokus. Ojcze nasz... nie dopuszczaj do nas
pokus do złego. Bardzo uzasadniona jest ta ostatnia prośba Modlitwy Pańskiej: "zbaw nas ode złego". Dokładniej
chodzi o wyzwolenie nas z więzów zła albo spod mocy Złego, który, po grzechu pierworodnym, ciągle ma nad
nami swoje niebłahe władztwo. Ale to wyzwolenie nas z mocy zła nie dokona się bez naszego udziału. Nawet Pan
Bóg sam tego nie dokona. Jak więc współdziałam z Bogiem w wydobywaniu się spod zła? Wszystkie prośby
Modlitwy Pańskiej są wypowiadane w liczbie mnogiej. W tym też zawiera się określone przesłanie: żaden
człowiek nie jest samotną wyspą. Nigdy, nawet na modlitwie, a może przede wszystkim na modlitwie, nie
powinno nam być obojętne to, co dzieje się z naszymi bliźnimi. Zaproponowany w tych rozważaniach "inny"
sposób odmawiania Modlitwy Pańskiej polega na uczynieniu z niej rachunku sumienia. Dobry rachunek sumienia
kończy się mocnym postanowieniem poprawy. Jest to swoiste, przynajmniej częściowe, uporządkowanie naszego
wnętrza, co daje nam jakby większe prawo do kierowania ku Bogu naszych próśb, składających się na Modlitwę
Pańską.
„On was chrzcić będzie Duchem” (ks. M. Maliński)
Najpierw byli pasterze. Potem Symeon. Z kolei Anna prorokini - jak ją nazywano. Wreszcie grupa mędrców
ze Wschodu. Na koniec Jan Chrzciciel. Wszyscy tak zdecydowanie odrębni, różni od siebie. Pasterze jak
pasterze - niewykształceni ludzie. Symeon - mędrzec, znawca Pisma Świętego. Anna, córka Fanuela, która
"nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą". Jeszcze mędrcy poganie, którzy wypatrzyli Gwiazdę na wschodzie. A w końcu Jan Chrzciciel, który wołał do tłumu: „Idzie za
mną mocniejszy ode mnie”.
Trudno nie spróbować podsumować tych ludzi. Znaleźć jakiś klucz. Dlaczego oni zareagowali na osobę
Jezusa? Dlaczego właśnie oni zostali dopuszczeni do tajemnicy Wcielonego Słowa? Jaki jest wspólny
mianownik?
Jest nim oczekiwanie. Na swój sposób oczekiwali Jezusa pasterze, którzy otrzymali zapewnienie od anioła,
że narodzenie przyniesie pokój „ludziom dobrej woli”. Na swój sposób Symeon, który „wyczekiwał pociechy
Izraela”. Na swój sposób Anna prorokini, która „oczekiwała wyzwolenia Jerozolimy”. Na swój sposób
mędrcy ze Wschodu, którzy „zobaczyli Jego Gwiazdę”. Na swój sposób Jan Chrzciciel, który zapowiadał:
„On was będzie chrzcił Duchem Świętym”.
Ale wszyscy tęsknili, czekali na Tego, który przyniesie ratunek. Zbawienie. Pokój. Nie tylko dla narodu
izraelskiego, ale dla wszystkich ludzi na całym świecie.
***
Choć byli inni ludzie, którzy dowiedzieli się o narodzeniu Jezusa. Dowiedział się o tym właściciel gospody.
Dowiedział się o tym król Herod Wielki. Dowiedzieli się kapłani, którzy zostali przywołani przez niego.
Dowiedziała się cała Jerozolima, która przeżyła wstrząs, a nawet „zatrwożyła się tą wiadomością”.
Dowiedział się również Antypas, następca Heroda Wielkiego, który kazał zabić Jana Chrzciciela.
Czy nie czekali? Jakoś nie czekali. Na pewno nie czekali na takiego Mesjasza. Tym bardziej - urodzonego
w stajni. Dla nich to była tylko wiadomość o tym, że się narodził Jezus, a nie spełnienie ich oczekiwań. To
była tylko informacja, a nie dopuszczenie do tajemnicy.
Chociaż mieli szansę. Mieli propozycję. Ale nie wykorzystali jej.
***
Ale to nie było tak tylko wtedy, że jedni dowiedzieli się, a drudzy uwierzyli. To funkcjonuje do dnia
dzisiejszego.
Reguła obowiązuje - są tacy, którzy się dowiadują i pozostają obojętni albo nawet nienawidzący, i są tacy,
którzy dowiadują się, biegną z radością i oddają Jezusowi hołd. Jako Temu, który jest w stanie rozwiązać
wszystkie problemy, z jakimi nie umie sobie poradzić cała ludzkość, każdy naród i każdy człowiek.
Myśli papieża Franciszka
"Każda rodzina chrześcijańska, tak jak Maryja i Józef, może przede wszystkim przyjąć Jezusa, słuchać Go, rozmawiać z
Nim, strzec Go, chronić Go, wraz z Nim wzrastać i w ten sposób czynić świat lepszym".
"Maryja nie wie, jakimi niebezpiecznymi drogami będzie musiała pójść, jakie cierpienia będzie musiała znieść, jakim
zagrożeniom stawić czoła. Ale zdaje sobie sprawę, że to Pan ją wzywa".
"Kapłanom przypominam, że konfesjonał nie powinien być salą tortur, ale miejscem miłosierdzia Pana, zachęcającego
nas do czynienia możliwego dobra. Mały krok, pośród wielkich ludzkich ograniczeń, może bardziej podobać się Bogu
niż poprawne na zewnątrz życie człowieka spędzającego dni bez stawiania czoła poważnym trudnościom".
"Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie
słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm czynienia
dobra. To niebezpieczeństwo nieuchronnie i stale zagraża również wierzącym. Ulega mu wielu ludzi i stają się osobami
urażonymi, zniechęconymi, bez chęci do życia. Nie jest to wybór życia godnego i pełnego; nie jest to pragnienie, jakie
Bóg żywi względem nas; nie jest to życie w Duchu rodzące się z serca zmartwychwstałego Chrystusa".
1.
2.
II NIEDZIELA ZWYKŁA 18.01. 2015R.
W piatek, 23.01., tradycyjnie modlimy się do Boga za przyczyną św. Ojca Pio, z ucałowaniem
Jego relikwii. Okazja do modlitwy już od 16.30.
Dziękujemy parafianom z ul. Zwycięstwa za posprzątanie kościoła i złożenie ofiary na kwiaty.
W najbliższą sobotę o tę posługę prosimy mieszkańców z ul. Dolna- do połowy.
INTENCJE MSZALNE 19.01.-25.01.2015R.
Poniedziałek 19.01.15.
7.00 1) + Antoni Augustyn- od bratanicy Doroty z rodzeństwem 2) + Janina Michalska- od wnuków z rodzinami
17.00 + Józef Wesecki- od chrześniaka Adama z rodziną
Wtorek 20.01.15.
7.00 1) + Czesław Bulanda- od Herdów i Obrzutów 2) + Leokadia Lidwin- od męża
17.00 + Anna Jachymczyk- od siostrzeńca Michała Pluty z rodziną
Środa 21.01.15
7.00 + Agnieszka i Franciszek Brożek- od wnuków i prawnuków
17.00 1) Z Koła RM
2) + Antoni Proksa w r.śm. i rodzice- od siostry i brata z rodzinami
Czwartek 22.01.15.
7.00 + Henryk Śliwiński- od sąs. z ul. Na Błoniach
17.00 1) + Bronisława Gołas- od brata Władysława z żoną 2) + Leokadia Lidwin- od syna Kazimierza,synowej i wnuczki
Piątek 23.01.15
7.00 + Józef Wesecki- od rodzin Madecki i Gębala
17.00 1) + Antoni Augustyn- od brata Jacka z żoną 2) + Jadwiga Karweta- od znajomych Mariana i Bogusławy Zubel
Sobota 24.01.15
7.00 1) + Czesław Bulanda- od ucz. Pogrzebu 2) + Leokadia Lidwin- od córki Marii
17.00 + Józef Wesecki- od sąs. z ul. Słonimskiego i Omturowców
Niedziela 25.01.15
7.00 + Bronisława Gołas- od rodziny Wilkosz z ul. 700lecia 9.00 + Albin Sulik 12r.śm.
11.00 + Józefa i Mieczysław Banasik i rodzice z obu stron
15.00 1) + Józef Wesecki- od rodziny Kulów 2) + Lech Zubel- od syna Pawła z wnuczką
18.00 + Czesław Bulanda- od rodz. Sojka, Juźkiewicz, Kus i Pastuszka
INTENCJE MSZALNE 26.01.- 01.02.2015R.
Poniedziałek 26.01.15.
7.00 + Antoni Augustyn- od ucz. pogrzebu
17.00 + Henryk Śliwiński- od sąs. z ul. Na Błoniach
Wtorek 27.01.15.
7.00 + Antoni Augustyn- od znajomych z Dziećkowic
17.00 1) + Józef Wesecki- od Gabrieli i Tadeusza Parzyk z rodziną 2) + Jadwiga Karweta- od Nęcków
Środa 28.01.15
7.00 + Józef Wesecki- od sąs.z ul. Omturowców, Kunickiego i Wygoda
17.00 1) + Józef Bisaga 1r.śm.- od żony i córek 2) + Czesław Bulanda- od Dyr., Grono Pedag. i prac. SP nr 22
Czwartek 29.01.15
7.00 + Józef Wesecki- od sąs. z ul. Omturowców, Wygoda i Kunickiego
17.00 1) + Bronisława Gołas- od Renaty z rodziną Otrębskich 2) + Władysław Grzybek- od córki z mężem
Piątek 30.01.15
7.00 1) + Czesław Bulanda- od sąs. z ul. Szulgacza
2) + Jerzy Jakubecki 3r.sm.- od żony i córki z rodziną
17.00 1) + Leokadia Lidwin- od córki Ireny z mężem 2) + Władysław Grzybek- od wnuczki Agaty z mężem
Sobota 31.01.15
7.00 1) + Henryk Śliwiński- z Koła Wędkarzy Grajdołek 94 2) + Jadwiga Karweta – od sąs. z ul. Zwycięstwa i Dolnej
17.00 + Czesław Bulanda- od rodziny Pacut i Miś
Niedziela 01.02.15
7.00 + Andrzej Lipka- od siostry 9.00 + Eugeniusz Sikora i rodzice z obu stron
11.00 + Marek Florek 2r.sm.- od żony i dzieci 15.00 + Anna Smalcerz 4r.śm.- od męża
18.00 + Czesław Bulanda- od kolegów z koła wędkarskiego PZW Jeleń

Podobne dokumenty