ANDRZEJ WAJDA (1926

Transkrypt

ANDRZEJ WAJDA (1926
ANDRZEJ WAJDA (1926-2016)
ANDRZEJ WAJDA
(1926 –
2016)
Jest coś wysoce symbolicznego w tym, że swym
ostatnim filmem „Powidoki” o Władysławie
Strzemińskim powrócił Andrzej Wajda do swych
początków: malarstwa i studiów na krakowskiej
Akademii Sztuk Pięknych, gdzie jego kolegą był
Andrzej Wróblewski, którego okrutne wizje
powracać będą potem w
jego filmach (między innymi we „Wszystko na
sprzedaż”).
Drugim obiektem fascynacji stał się dla niego
Tadeusz Kantor i jego teatr. Odda nawet do
dyspozycji tamtego swe umiejętności filmowca na
potrzeby rejestracji „Umarłej klasy”, choć ta
trochę swobodna dokumentacja przedstawienia i
częściowe
jego
wyprowadzenie
z
piwnic
Krzysztoforów w plener: na krakowski Kazimierz i
w okolice Kopca Kościuszki, nie spotkało się z
uznaniem i akceptacją Mistrza .
Stworzył Wajda wiele filmów wybitnych: „Kanał”
oraz dość tendencyjne
„Popiół i diament”
, w
których
przywraca
zbiorowej
świadomości
stygmatyzowane przez władze zdarzenia historyczne
(Powstanie Warszawskie, akowskie podziemie) i
dokonuje ich swoistej mitologizacji, do których
dołączy niebawem szarża ułanów na niemieckie
czołgi w „Lotnej”
, której
niepowodzenie wciąż go będzie uwierać, a zatem
nosić się będzie z zamiarem nakręcenia jej nowej
wersji.
Uspołecznieniu
historii
(okresu
stalinowskiego, będącego zarazem czasem młodości
autora, oraz okoliczności powstania Solidarności)
za sprawą nadania jej indywidualnych rysów twarzy
i losów, z którymi „miliony” będą mogły się
utożsamić, służył też dyptyk: „Człowiek z
marmuru” i „Człowiek z żelaza”.
Przez lata pozostawał młodym pod względem
charakteru. Pod wpływem kolejnego pokolenia
filmowców, pracujących w kierowanym przezeń
„Zespole X”, włączył się do nurtu kina moralnego
niepokoju za sprawą „Bez znieczulenia”,
traktującego o zaszczuciu wybitnego dziennikarza,
z wielką kreacją aktorską Zbigniewa Zapasiewicza
. Po roku 1989 stworzy przenikliwą adaptację
„Panny Nikt” według Tryzny, w której okaże
wrażliwość wobec społecznej ceny zaszłych zmian,
a także potrafi spojrzeć na nie oczami
nastolatki.
Mam też sentyment do zakłamanego, co prawda,
„Pokolenia”, w którym, jak to w debiucie często
bywa,
chciał
się
pochwalić
nabytymi
umiejętnościami
warsztatowymi,
nawiązując
zwłaszcza do poetyki włoskiego neorealizmu. Na
planie tego filmu pojawił się w krótkich
spodenkach Roman Polański
,
który
po
latach
powróci
jako
Papkin
w
filmowej
wersji
„Zemsty”.
Ma też Wajda w swym dorobku kilka prawdziwych
arcydzieł, z „Ziemią obiecaną” na czele, którą
doceniał nieco starszy od niego Ingmar Berman,
także rozdarty pomiędzy ekran a scenę. Wycięcie
p o l a t a c h z w e r s j i autorskiej brawurow e j
sekwencji w salonce
świadczy jedynie, że wielki artysta nie zawsze ma
świadomość i umiejętność oceny swych dokonań. A
więc ukończone dzieło powinno przestać już do
niego należeć, odkąd wejdzie do obiegu
publicznego.
Oczekiwano, że przysporzy mu ona Oscara (otrzymał
go ostatecznie stosunkowo nieudany „Dersu Uzała”
Kurosawy), ale na przeszkodzie stanęło uznanie
filmu za antysemicki (w kraju z kolei w kręgach
nacjonalistycznych komunistów tropiono z kolei
jego rzekomo żydowskie pochodzenie). Pamiętam, że
podczas wykładu dla żydowskich słuchaczy Szkoły
Letniej UJ zapytano mnie po obejrzeniu tego
filmu, dlaczego w Polsce rozpowszechniony jest
stereotyp utożsamiający Żydów z homoseksualizmem
(dopiero wtedy zwróciłem uwagę na wątek
fascynacji Moryca Karolem). Odtąd przylgnęła do
reżysera opinia polskiego antysemity, zwłaszcza
we Francji, gdzie w związku z „Korczakiem”
oskarżano
go
o
chrystianizację holokaustu (pojawienie się
aureoli nad głową jednego z podopiecznych, o czym
skądinąd pisał sam bohater filmu w swoich
dziennikach), czy wręcz mu zaprzeczanie w związku
z symbolicznym zakończeniem, kiedy od transportu
do Treblinki odłącza się jeden wagon, z którego
wysypują się dzieci na rajską łąkę, spełniając
obietnicę opiekuna udania się na majówkę
. W efekcie odmówiono
dofinansowanie dystrybucji filmu na terenie tego
kraju.
Do arcydzieł należy niewątpliwie autotematyczne
„Wszystko na sprzedaż”, w którym Wajdzie użyczy
twarzy Andrzej Łapicki
,
grający osobę reżysera, a akcja koncentruje się
wokół tragicznego odejścia Zbigniewa Cybulskiego,
przy czym pozostali wykonawcy grają siebie samych
(Elżbieta Czyżewska, Beata Tyszkiewicz, Daniel
Olbrychski).
A także „Piłat i inni”, stanowiący przeniesienie
na ekran wątku ewangelijnego z „Mistrza i
Małgorzaty” Bułhakowa i rozgrywający się we
współczesnym sztafażu (wstrząsająca sekwencja
Ukrzyżowania na obrzeżu ruchliwej autostrady
, której roje much
przydają wręcz fizjologiczne odczucie). Dała też
wtedy znać o sobie zdolność Wajdy do
wykorzystywania i przekształcania ich w atut
przypadkowych problemów technicznych, kiedy użył
roboczego zapisu dźwięku z terkotem kamery w tle
w scenach z Piłatem
,
ponieważ, w związku ze śmiercią Jana Kreczmara,
nie można było dokonać ich udźwiękowienia z jego
udziałem, dzięki czemu odczuwalny stał się
dręczący postać uporczywy ból głowy. Podobnie
było w „Ziemi obiecanej”, kiedy Piotr Fronczewski
nie był w stanie zagrać narastającej furii
odtwarzanej postaci i wtedy Wajda wpadł na
pomysł, by mechanicznie zmontować kilka dubli,
czyli ujęć tej sceny i w ten sposób uzyskać
pożądany efekt.
Osobne miejsce w jego dorobku zajmują adaptacje
opowiadań Iwaszkiewicza: „Brzeziny”, „Panien z
Wilka” oraz „Tataraku”, w których udało mu się za
pomocą
filmowych
ekwiwalentów
odtworzyć
niepowtarzalny, nieco nostalgiczny klimat
literackich pierwowzorów.
Był też wielbicielem prozy niedocenianego pisarza
Jerzego Andrzejewskiego, ale ekranizacje jego
utworów, poza „Popiołem i diamentem”, nie były
raczej szczególnie udanymi. Dotyczy to
nakręconych w Wielkiej Brytanii „Bram raju” oraz
„Wielkiego Tygodnia”.
Nie wychodziły mu też na dobre filmy zdominowane
przez publicystykę, a więc „Wałęsa, człowiek z
nadziei” czy „Katyń” (tu być może zdecydowały
względy osobiste, bo z rąk NKWD zginął ojciec
reżysera), w których powrócił jakby do
zakłamanych początków kariery: „Pokolenia” i
„Popiołu i diamentu”, tyle że zmieniając w tym
przypadku o 180 stopni orientację polityczną i
przesłanki ideowe, zawierając w nich zbyt
uproszczoną interpretację historycznych procesów.
W teatrze zasłynął przede wszystkim wielkimi
inscenizacjami powieści Dostojewskiego. A więc
„Biesów”
z wielkimi rolami Jana Nowickiego jako
Stawroginem i Wojciecha Pszoniaka jako
Wierchowienskim, który po Zbigniewie Cybulskim i
Danielu Olbrychskim stanie się trzecim, ulubionym
aktorem Wajdy, „Nastazji Filipowny” według
kluczowej sytuacji z „Idioty”, którą, wzorem
Bergmana przygotowującego „Woyzecka”, poprzedzi
otwartymi próbami z udziałem publiczności
(powstanie też wersja
japońska tego spektaklu z podwójną rolą aktora
kabuki, grającego jednocześnie Rogożyna i samą
Nastazję
, która stanie
się potem punktem wyjścia dla swobodnej adaptacji
filmowej), „Zbrodni i kary”. W złotym okresie w
dziejach Starego Teatru w Krakowie współtworzył
jego wielką trójcę: obok Konrada Swinarskiego i
Jerzego Jarockiego. Tam też powstali „Emigranci”
Mrożka, wystawieni w konwencji seansu filmowego,
ale przede wszystkim pamiętny „Hamlet”, w którym
wzorem Sarah Bernhardt i Hanki Ordonówny, a także
filmowej Astry Nielsen, tytułową rolę powierzył
Teresie
Budzisz-Krzyżanowskiej
, a całość rozegrał w
aktorskiej garderobie, za kulisami teatru, a
zarazem historii. A także opowiedziana za pomocą
postaci ze sztuk i powieści, między innymi
Bałuckiego, Kisielewskiego i Zapolskiej, historia
„galicyjskiego” Krakowa, rozpisana na trzy
wieczory, albo jedną, długą noc teatralną,
zatytułowana „Z biegiem lat, z biegiem dni”
W warszawskim Teatrze Powszechnym powstała
„Sprawa Dantona” Przybyszewskiej z wielką rolą
Wojciecha Pszoniaka jako Robespierrem
, będąca przenikliwą
analizą mechanizmów politycznych, a także
„Rozmowy z katem” według autobiografii Kazimierza
Moczarskiego, warszawskim powstańcem, osadzonym w
stalinowskim więzieniu w jednej celi ze Stropem,
katem powstania w getcie..
Sukcesu inscenizacji „Biesów” oraz „Sprawy
Dantona” nie powtórzy w ich adaptacjach
filmowych. W pierwszym przypadku jakby
zapatrzywszy się na Andrzeja Żuławskiego, swego
dawnego asystenta przy warszawskiej noweli z
„Miłości dwudziestolatków”, w drugim zbyt
wpisując rzecz w aktualną sytuację w Polsce w
związku ze stanem wojennym. Również w Starym
Teatrze powstanie wtedy inscenizacja „Antygony”
zbyt obciążona doraźnymi odniesieniami, z chórem
stronników Kreona przebranych w mundury ZOMO
.
Nieudaną okazała się też ekranizacja innego
arcydzieła rosyjskiej literatury – „Syberyjska
Lady Macbeth” według noweli Leskowa, zrealizowana
w ówczesnej Jugosławii. Ale tylko przeciętni
rzemieślnicy „produkują” wyrównaną twórczość,
podczas gdy wielkich artystów stać również na
pomyłki!
Lesław
Czapliński