Katecheza 2016.06.21 – Ósme przykazanie KATECHEZA Nie

Transkrypt

Katecheza 2016.06.21 – Ósme przykazanie KATECHEZA Nie
Katecheza 2016.06.21 – Ósme przykazanie
K A T E C H E Z A
Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek (Wj 20, 16).
Słyszeliście... że powiedziano przodkom: „Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz
dotrzymasz Panu swej przysięgi" (Mt 5, 33).
2464. Ósme przykazanie zabrania fałszowania prawdy w relacjach z drugim
człowiekiem. Ten przepis moralny wypływa z powołania Ludu świętego, by był
świadkiem swojego Boga, który jest prawdą i chce prawdy. Wykroczenia przeciw
prawdzie – przez słowa lub czyny – wyrażają odmowę zobowiązania się do
prawości moralnej; są poważną niewiernością Bogu i w tym sensie podważają
podstawy Przymierza.
I. Żyć w prawdzie
2465. Stary Testament zaświadcza, że Bóg jest źródłem wszelkiej prawdy. Jego
słowo jest prawdą (Por. Prz 8, 7; 2 Sm 7, 28). Jego prawo jest prawdą (Por. Ps 119,
142). „Jego wierność... (trwa) z pokolenia na pokolenie” (Ps 119, 90) (Por. Łk 1,
50). Ponieważ Bóg jest „prawdomówny” (Rz 3, 4), członkowie Jego Ludu są
wezwani do życia w prawdzie (Por. Ps 119, 30).
2466. W Jezusie Chrystusie Boża prawda objawiła się w pełni. „Pełen łaski i
prawdy” (J 1, 14), jest On „światłością świata” (J 8, 12), jest Prawdą (Por. J 14, 6).
„Kto w (Niego) wierzy, nie pozostaje w ciemności” (J 12, 46). Uczeń Jezusa „trwa
w Jego nauce”, by poznać „prawdę, która wyzwala” (J 8, 32) i uświęca (Por. J 17,
17). Pójść za Jezusem oznacza żyć „Duchem Prawdy”, którego Ojciec posyła w
Jego imieniu (Por. J 14, 26) i który prowadzi „do całej prawdy” (J 16, 13). Jezus
poucza swoich uczniów o bezwarunkowym umiłowaniu prawdy: „Niech wasza
mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5, 37).
2467. Człowiek z natury kieruje się ku prawdzie. Ma obowiązek szanować ją i o
niej świadczyć: „Z racji godności swojej wszyscy ludzie, ponieważ są osobami...
nagleni są własną swą naturą, a także obowiązani moralnie do szukania prawdy,
przede wszystkim w dziedzinie religii. Obowiązani są też trwać przy poznanej
prawdzie i całe swoje życie układać według wymagań prawdy”.
2468. Prawda jako prawość postępowania i prawość słowa ludzkiego nazywa się
prawdomównością, szczerością lub otwartością. Prawda lub prawdomówność jest
cnotą, która polega na tym, by okazywać się prawdziwym w swoich czynach, by
~1~
mówić prawdę w swoich słowach, wystrzegając się dwulicowości udawania i
obłudy.
2469. „Ludzie nie mogliby żyć razem, gdyby nie mieli do siebie zaufania, czyi
gdyby nie przekazywali sobie prawdy”. Cnota prawdy oddaje sprawiedliwie
drugiemu człowiekowi to, co mu się należy. Prawdomówność zachowuje zlot;
środek między tym, co powinno być wyjawione, a sekretem, który powinien być
zachowany; prowadzi ona do uczciwości i dyskrecji. W duchu sprawiedliwości
„człowiek na podstawie samej uczciwości powinien drugiemu przekazywać
prawdę”.
2470. Uczeń Chrystusa jest gotowy „żyć w prawdzie”, to znaczy w prostocie życia
na wzór Pana, trwając w Jego prawdzie. „Jeżeli mówimy, że mamy z Nim
współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie
z prawdą” (1 J 1, 6).
III. Wykroczenia przeciw prawdzie
2475. Uczniowie Chrystusa „przyoblekli człowieka nowego, stworzonego według
Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Ef 4, 24). „Odrzuciwszy
kłamstwo” (Ef 4, 25), mają „odrzucić... wszelkie zło, wszelki podstęp i udawanie,
zazdrość i jakiekolwiek złe mowy” (1 P 2, 1).
2476. Fałszywe świadectwo i krzywoprzysięstwo. Wypowiedź sprzeczna z prawdą,
wyrażona publicznie, nabiera szczególnego znaczenia. Przed sądem staje się ona
fałszywym świadectwem (Por. Prz 19, 9). Złożona pod przysięgą jest
krzywoprzysięstwem. Takie sposoby postępowania przyczyniają się do skazania
osoby niewinnej, do uniewinnienia osoby winnej lub też do zwiększenia kary,
której podlega osoba oskarżona (Por. Prz 18, 5). Podważają one w sposób istotny
sprawowanie wymiaru sprawiedliwości i słuszność wyroku ogłoszonego przez
sędziów.
2477. Poszanowanie dobrego imienia osób zabrania jakiegokolwiek
niesprawiedliwego czynu lub słowa, które mogłyby wyrządzić im krzywdę. Staje
się winnym:
- pochopnego sądu, kto nawet milcząco uznaje za prawdziwą – bez dostatecznej
podstawy – moralną wadę bliźniego;
- obmowy, kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia wady i błędy drugiego
człowieka osobom, które o tym nie wiedzą (Por. Syr 21, 28);
- oszczerstwa, kto przez wypowiedzi sprzeczne z prawdą szkodzi dobremu imieniu
innych i daje okazję do fałszywych sądów na ich temat.
~2~
2478. W celu uniknięcia wydawania pochopnego sądu każdy powinien zatroszczyć
się, by – w takiej mierze, w jakiej to możliwe – interpretować w pozytywnym
sensie myśli, słowa i czyny swego bliźniego:
Każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi
bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak
on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to
nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on,
dobrzeją rozumiejąc, mógł się ocalić.
2479. Obmowa i oszczerstwo niszczą dobre imię i cześć bliźniego. Cześć jest
świadectwem społecznym składanym godności człowieka i każdy ma naturalne
prawo do czci, do dobrego imienia i do szacunku. Tak więc obmowa i oszczerstwo
naruszają cnoty sprawiedliwości i miłości.
2480. Należy potępić wszelkie słowa lub postawy, które przez komplementy,
pochlebstwo lub służalczość zachęcają i utwierdzają drugiego człowieka w
złośliwych czynach i w przewrotności jego postępowania. Pochlebstwo stanowi
poważne przewinienie, jeżeli przyczynia się do powstania wad lub grzechów
ciężkich. Pragnienie wyświadczenia przysługi lub przyjaźń nie usprawiedliwiają
dwuznaczności języka. Pochlebstwo jest grzechem powszednim, gdy zmierza
jedynie do bycia miłym, uniknięcia zła, zaradzenia potrzebie, otrzymania
uprawnionych korzyści.
2481. Próżność lub samochwalstwo stanowią grzech przeciw prawdzie. To samo
dotyczy ironii, która zmierza do poniżenia kogoś przez ośmieszanie w sposób
nieprzychylny pewnego aspektu jego postępowania.
2482. „Kłamstwo polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania”. Pan
przypomina, że kłamstwo jest dziełem diabła: „Wy macie diabła za ojca... prawdy
w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem
kłamstwa” (J 8, 44).
2483. Kłamstwo jest najbardziej bezpośrednim wykroczeniem przeciw prawdzie.
Kłamać oznacza mówić lub działać przeciw prawdzie, by wprowadzić w błąd tego,
kto ma prawo ją znać. Raniąc związek człowieka z prawdą i bliźnim, kłamstwo
narusza podstawowy związek człowieka i jego słowa z Panem.
2484. Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca, zależnie
od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego
ofiarami. Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono
~3~
jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i
miłości.
2485. Kłamstwo jest ze swej natury godne potępienia. Jest profanacją słowa, które
ma za zadanie komunikować innym poznaną prawdę. Dobrowolny zamiar
wprowadzenia bliźniego w błąd przez wypowiedzi sprzeczne z prawdą narusza
sprawiedliwość i miłość. Wina jest jeszcze większa, gdy intencja oszukania może
mieć zgubne skutki dla tych, których odwraca od prawdy.
2486. Kłamstwo (ponieważ jest wykroczeniem przeciw cnocie prawdomówności)
jest prawdziwym wykroczeniem przeciw drugiemu człowiekowi. Dotyka jego
zdolności poznawania, która jest warunkiem każdego sądu i każdej decyzji.
Zawiera ono w zarodku podział ludzi i wszelkie zło, jakie on powoduje. Kłamstwo
jest zgubne dla każdej społeczności; podważa zaufanie między ludźmi i niszczy
tkankę relacji społecznych.
2487. Wszelkie wykroczenie przeciw sprawiedliwości i prawdzie nakłada
obowiązek naprawienia krzywd, nawet jeśli jego sprawca otrzymał przebaczenie.
Jeśli jest rzeczą niemożliwą naprawienie szkody publicznie, należy to zrobić w
sposób ukryty; jeśli ten, kto doznał krzywdy, nie może zostać wynagrodzony
bezpośrednio, powinien otrzymać zadośćuczynienie moralne w imię miłości.
Obowiązek naprawienia krzywd dotyczy również przewinień popełnionych wobec
dobrego imienia drugiego człowieka. Naprawienie krzywd – moralne, a niekiedy
materialne – powinno być ocenione na miarę wyrządzonej szkody. Jest ono
obowiązkiem sumienia.
IV. Poszanowanie prawdy
2488. Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien
dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W
konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę
temu, kto jej żąda, czy nie.
2489. Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą
prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego
człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi
powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji.
Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest
zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać (Por. Syr 27,
16; Prz 25, 9-10).
~4~
2490. Tajemnica sakramentu pojednania jest święta i nie może być zdradzona pod
żadnym pretekstem. „Tajemnica sakramentalna jest nienaruszalna; dlatego nie
wolno spowiednikowi słowami lub w jakikolwiek inny sposób i dla jakiejkolwiek
przyczyny w czymkolwiek zdradzić penitenta”.
2491. Tajemnice zawodowe, do których są zobowiązani na przykład politycy,
wojskowi, lekarze, prawnicy, lub zwierzenia przekazane w tajemnicy powinny być
zachowane. Wyjątkiem są szczególne przypadki, gdy zachowanie tajemnicy
mogłoby przynieść temu, kto ją powierza, temu, komu ją powierzono, lub osobie
trzeciej bardzo poważne szkody, których można by uniknąć jedynie przez
ujawnienie prawdy. Informacje prywatne, przynoszące szkodę drugiemu
człowiekowi, nawet jeśli nie zostały powierzone w tajemnicy, nie mogą być
ujawniane bez poważnej i proporcjonalnej przyczyny.
2492. Każdy powinien zachować sprawiedliwą dyskrecję wobec prywatnego życia
innych ludzi. Osoby odpowiedzialne za przekaz informacji powinny zachowywać
właściwe proporcje między wymaganiami dobra wspólnego a poszanowaniem praw
indywidualnych. Ingerencja środków społecznego przekazu w prywatne życie osób
zaangażowanych w działalność polityczną lub publiczną powinna być potępiona, o
ile narusza ich intymność i wolność.
R E F L E K S J A
Ósme przykazanie – Andrzej Borowski
Aż huczy wokół nas od „świadectw przeciwko bliźnim naszym”. Jakby każdy, albo
prawie każdy poczuł się nagle odpowiedzialny za to, co należy sądzić na temat
innych ludzi. To poczucie odpowiedzialności doszło w naszej zbiorowej
świadomości rzeczywiście do głosu w sposób nagły, chociaż od dawna tęskniliśmy
za poczuciem odpowiedzialności. Bogu dzięki, że to poczucie odzyskaliśmy. I oto
jak w roju pszczelim słychać brzęczenie: ludzie mówią o sobie tak często i tak
dobitnie, jak o innych. Trudno dzisiaj, gdy większość z nas nie dysponuje wielkimi
środkami, czy wielkimi możliwościami, dawać dużo z siebie, od siebie, a jeszcze
trudniej zobowiązywać się do ofiar. Łatwiej przeto powiedzieć o drugim człowieku,
że potrafi on czy też może znacznie mniej dać, aniżeli ja sam. Oto najprostszy
przepis na tandetną propagandę „anty-sukcesu”, kiedy nie mając niczego dobrego
do powiedzenia o sobie samym, mówi ktoś źle o drugim, zwłaszcza o potencjalnym
przeciwniku politycznym lub o konkurencie do jakieś upragnionej roli do odegrania
w życiu publicznym.
Dziwny to mechanizm. Patrząc na sprawę rzeczowo, można by sądzić, że ktoś, kto
mówi źle o innych, w sytuacji, kiedy raczej powinien dobrze mówić o sobie i o
~5~
swoich planach czy zamiarach, jest szaleńcem. Daje bowiem taki człowiek złe
świadectwo przede wszystkim o sobie samym.
Warto sobie uprzytomnić, że ósme przykazanie dotyczy nie tylko samego
kłamstwa, które, jak się to mówi przysłowiowo, „ma krótkie nogi”, albo które
„samo na wierzch wyjdzie”. Często bywa tak, że to „świadectwo przeciw
bliźniemu” nie jest fałszywe wprost, jawnie i jaskrawo. Przypomnijmy tutaj
oskarżenia, które stawiali przeciwko Jezusowi faryzeusze oraz zeznania
przywołanych wtedy fałszywych świadków. Mówili, że zburzy świątynię i że w trzy
dni ją odbuduje, mówili, że jest Synem Bożym… Czy to było fałszywe świadectwo,
czy było to oczywiste kłamstwo? A przecież te słowa, które stanowią przedmiot
naszej wiary chrześcijańskiej, w tamtym sądzie, przed Sanhedrynem, brzmiały jak
oszczerstwa, bo tamci ludzie oskarżyli Chrystusa o bluźnierstwo przeciw Bogu. W
tamtej scenie z Ewangelii widać całkiem jasno, iż grzech przeciwko prawdzie jest
tak samo absolutny, jak grzech przeciwko miłości. Jak rozmawiać z oszczercą? Jak
rozmawiać z diabłem, którego imię znaczy oszczerca?
Ósme przykazanie skłania jeszcze do refleksji nad taką odmianą „fałszywego
świadectwa”, które działa niekoniecznie „przeciw bliźniemu”, a raczej na jego
korzyść. Ileż to razy czytaliśmy fałszywe, nieprawdziwe bo pozytywne, opinie o
różnych, skądinąd nieciekawych, ludziach? Pochlebstwo jest oczywiście
zjawiskiem starym jak komedia europejska, jak panegiryk wychwalający
chlebodawcę, jak służalczość dworska, który jako gatunek ludzki nie wyginął wraz
z instytucją monarchii. Chodzi tu jednak nie o pochlebstwo, lecz właśnie o tę
nieuczciwie pozytywną opinię, którą wystawia się miernocie, albo o zawyżoną
ocenę, którą wpisuje się słabemu uczniowi – bo nacisk rodziców, bo dyrektor, bo
prezenty… Często kwituje się ten rodzaj „fałszywego świadectwa” uspokajającym
sumienie zwrotem: A niech tam, co mu będę życie łamał, biedny człowiek…, itd.,
choć wcale często idzie tu jednak o korzyść wystawcy takiej opinii, a nie o dobro
delikwenta. Nawet jednak i w przypadku dość bezinteresownie okazanej w taki
sposób „wielkoduszności” trzeba wreszcie zobaczyć całe zło kłamstwa, czy choćby
tylko zatajanej prawdy. Iluż ludzi niekompetentnych, iluż nieuków czy w końcu
dobrodusznych, ale nie mniej przez to szkodliwych niedołęgów zaludniło nasze
szkoły w przeciągu ostatnich dziesięcioleci! Uległy przy tym również wypaczeniu
kryteria oceny wartości człowieka, a to już przecież dziedzina etyki. Liczona
przecież tzw. dobre chęci tak samo na korzyść człowieka, jak osiągnięte przez
niego rzeczywiste rezultaty, albo nawet same tylko chęci. Ileż złego narobiło
przymykanie oczu na wady charakteru, na nieumiejętności, na niedouczenie ludzi,
którzy mieli uczyć innych albo też kierować innymi. Jeszcze i teraz, gdy zaczyna
się rozliczanie z osiągniętych wyników i gdy stawia się wprost pytanie o
przydatność, rozlegają się często pomruki niezadowolenia, w których słychać coś o
sprawiedliwości i o względach społecznych. Jakież pomieszanie pojęć! Toż wszak
właśnie osłanianie niekompetencji i niedołęstwa jest najbardziej sprzeczne ze
~6~
sprawiedliwością i z normalnym pojmowaniem dobra społecznego. W takich
przypadkach fałszywe świadectwo na korzyść jednego bliźniego obraca się
przeciwko wszystkim innym. Również więc i z tego punktu widzenia mówienie
prawdy jest w interesie naszych bliźnich, czyli także jest warunkiem naszego
normalnego życia jako społeczeństwa.
Ósme przykazanie – Zofia Zarębianka
Spróbujmy przez chwilę wyobrazić sobie świat, w którym nie obowiązywałoby
VIII przykazanie. Każdemu wtedy wolno byłoby mówić wszystko o każdym,
dobrze i źle, prawdziwie i kłamliwie, z własnego punktu widzenia i opierając się za
zasłyszanych opowieściach. A że sądy nasze są zwykle cząstkowe i mało
obiektywne, że mamy wrodzoną skłonność do mówienia o otaczających nas
ludziach raczej źle niż dobrze – powstaje koszmarna wizja rzeczywistości, w której
wszyscy dla wszystkich są wrogami, w której realizuje się Plautowe i
Hobbesowskie człowiek człowiekowi wilkiem. Wizja to zresztą nie całkiem
fantastyczna, jej tragiczne urzeczywistnienie poznawaliśmy w tej części Europy
przez bez mała pół wieku, niektórym zaś narodom do dziś nie jest dane wyzwolić
się od jej upiornego wcielenia.
Wezwanie VIII przykazania to wezwanie do prawdy. Nie mów fałszywego
świadectwa przeciw bliźniemu twemu! Chodzi tu nie tylko o to, by nie mówić
nieprawdy o drugim człowieku. A także nie tylko o to, by (bez potrzeby) nie mówić
o innych źle. Chodzi więc nie tylko o takie przypadki, w których przekazanie VIII
jest uszczegółowioną wersją przykazania VII – nie kradnij – rozszerzonego na sferę
stosunków międzyludzkich. W tym rozumieniu można by je sformułować jako nie
kradnij dobrego imienia twemu bliźniemu. Sądzę jednak, że każda nieprawda jest
przeciwko bliźniemu, jest fałszywym świadectwem. Świadek fałszywy to ten, który
zwodzi, który zamiast prawdy głosi namiastki, czasem bardzo chwytliwe i zgodne z
oczekiwaniami słuchaczy.
Ostro ocenia grzechy języka św. Jakub Apostoł, widząc w darze mowy
wywyższenie człowieka ponad resztę stworzenia, a zarazem i zobowiązanie do
odpowiedzialności za jego używanie. Dodaje jednak, iż utrzymanie w ryzach
własnego języka wymaga wysiłku; wszyscy bowiem często upadamy. Jeśli kto nie
grzeszy mową, jest mężem doskonałym (Jk 3,2). Grzechy języka są grzechami
przeciw miłości bliźniego i (zazwyczaj przy okazji) przeciwko prawdzie. Dalej zaś
św. Jakub Apostoł tak pisze – i czuje się w tych słowach usilną prośbę: Bracia, nie
oczerniajcie jeden drugiego. Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza
Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz
sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A
ty, kimże jesteś, byś sądził bliźniego? (Jk 4,11-12). Również Jezus wielokrotnie
przestrzega przed sądzeniem innych, mówiąc te znamienne słowa: Nie sądźcie,
~7~
byście nie byli sądzeni (Mt 7,1). Chodzi tu, jak myślę, o świadomość omylności i
ułomności naszego poznania, a tym samym – wszelkich opinii o bliźnich. Nie
mamy danych, by sądzić innych. Jest to wkroczenie w prerogatywy Boga, który
sam jeden zna do głębi serce każdego z nas. Sądzenie innych jest też wynoszeniem
siebie – a przecież i do tego nie mamy prawa, będąc braćmi i dziećmi jednego Ojca.
Lepiej więc, by nasza mowa była świadectwem miłości do świata i do człowieka.
Pierre Emmanuel powiedział, że mówić to znaczy kochać. Niech nasze słowa
sprzyjają światu i życiu, niech będą nieustannym błogosławieństwem wszystkiego,
bo tylko wtedy ustawimy się po stronie Boga. Niech znikną z naszych ust słowa
niepotrzebne i raniące, gdyż – jak napisała Simone Weil – ulegając pokusie
mówienia słów raniących wypacza się funkcję języka, który powinien wyrażać
stosunki pomiędzy rzeczami i, dodajmy od siebie, stosunki między ludźmi. Język
wyrażający stosunki pomiędzy rzeczami to język służący miłości, ponieważ ens,
bonum, verum, pulchrum – convertuntur (byt, dobro, prawda, piękno – sprowadzają
się do tego samego), jak głosi scholastyczna zasada. Jednym z wyrazów miłości
Boga do człowieka są słowa, które doń wypowiedział w Objawieniu Starego i
Nowego Testamentu. Bóg mówi do ludzi z miłością i Bóg mówi prawdę. My,
stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, mamy stawać się naśladowcami Boga
również przez naszą mowę. Przez to, co i jak mówimy. Nasza mowa ma być mową
miłości i prawdy. Warto o tym pamiętać i strzec swego języka przed różnego typu
zakłamaniami i przed słowem próżnym, niczemu prócz własnej chwały nie
służącym. W ten sposób możemy ocalić naszą własną, wewnętrzną prawdę i
prawdę o rzeczywistości. Wtedy spełni się nasza tęsknota do prostoty, prawości i
prawdy. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od złego
pochodzi (Mt 5,37).
~8~