Pobierz PDF
Transkrypt
Pobierz PDF
Prawo jest waŜne Ktoś kiedyś powiedział o mnie, Ŝe bardziej przypominam chirurga marketingowego niŜ typowego konsultanta. „Doradca stara się, aby jego propozycje zawierały pierwiastek upodobań klienta, a Ty potrafisz uciąć wszelkie dyskusje” – usłyszałem. Nie za dobra rekomendacja. MoŜna by pomyśleć, Ŝe obsługa klienta jest mi zupełnie obca. Dramat dla kogoś, kto w swojej ofercie ma między innymi projektowanie i wdraŜanie tego typu rozwiązań. Pewnie tak, ale ja lubię rano spokojnie spojrzeć w lustro. Wdzięczenie się do klienta w tym konkretnym przypadku to kukułcze jajo albo inaczej mówiąc sabotaŜ. Marketing nie jest nauką w czystej postaci. Jego teoretyczne podstawy to po prostu uogólnienie doświadczeń i rezultatów zebranych z pewnego okresu czasu. Jego zadaniem jest dopasowanie oferty do oczekiwań konsumentów. Właśnie konsumentów, a nie… oferentów. To nie mnie, ani dyrektorowi firmy wybrana komunikacja albo sposób prezentacji produktu ma się podobać. Chyba, Ŝe to my dwaj mamy stworzyć segment docelowy i nabyć całą produkcję danej firmy. Ale nie wydaje mi się. Sztuki w marketingu jest tyle, ile talentu w końcowym sukcesie pojedynczej jednostki. Czyli około 10%. Reszta to rzemiosło, obwarowane róŜnymi prawami, zasadami i wytycznymi. Nie naleŜy im wierzyć bezkrytycznie ale trzeba brać je pod uwagę, bo zostały skonstruowane na podstawie doświadczeń innych. Praw jest wiele i oczywiście nie ma miejsca, aby je wszystkie omówić w tym, krótkim felietonie. Wybrałem więc kilka, które, w moim przekonaniu, mogę okazać się najbardziej przydatne dla producentów stolarki budowlanej. A poniewaŜ branding, czyli kreowanie i zarządzanie marką jest kluczowym aspektem całego marketingu, spróbuję ograniczyć rozwaŜania do tego właśnie obszaru. Zaczynamy więc. Mamy oto prawo ekspansji lub zakresu, które mówi, Ŝe moc marki jest odwrotnie proporcjonalna do jej rozpiętości. Pamiętacie markę Daewoo? Głównie kojarzy nam się z samochodami. Ale to takŜe sprzęt gospodarstwa domowego i urządzenia radiowo-telewizyjne. Na świecie to równieŜ statki, usługi finansowe i kilka innych kategorii. Kiedy przyczepiasz na wszystkim tę samą etykietkę z jedną nazwą, traci ona swoją siłę. Niestety bardzo podobnie zachowują się rodzimi producenci stolarki. PrzecieŜ nie moŜe być nic złego w tym, Ŝe klient w salonie sprzedaŜy, oprócz okien będzie mógł nabyć równieŜ drzwi zewnętrzne, wewnętrzne, parapety, rolety, schody, meble ogrodowe i …kosiarki. Do tego dochodzą jeszcze nazwy kolejnych linii produktowych i konkretnych modeli w ramach tej samej marki. To jest myślenie krótkowzroczne. Zwiększanie wolumenu sprzedaŜy w ten sposób na krótką metę jest skuteczne. W dłuŜszej perspektywie jednak producent podkopuje pozycję, jaką jego 1 marka zdobyła w umysłach konsumentów. Ludzie podświadomie pragną marek o małej rozpiętości, których nazwy składają się z jednego, wyróŜniającego słowa. Kolejne prawo, które wybrałem to reguła słowa. Mówi ono, Ŝe przedsiębiorstwo powinno dąŜyć do tego, by konsumenci podświadomie kojarzyli jego markę z określonym słowem. Chodzi o tak zwane zawłaszczenie. I znowu rzut oka na branŜę nie napawa optymizmem. Z jednej strony jest usilne dąŜenie do zawładnięcia generycznymi określeniami jak okna drewniane, z drugiej są próby egzotyczne jak „okna z Krakowa”, gdzie wprawdzie producent nie ma specjalnej konkurencji, ale dawna stolica Polski nie jest jakąś specjalną przewagą w oczach konsumentów. Przywołując na myśl markę Volvo, moŜe nam się ukazać w głowie mapa róŜnych skojarzeń. Pewne jest to, Ŝe wśród nich będzie bezpieczeństwo. I co z tego, Ŝe w rzeczywistości jest wiele marek, które w testach bezpieczeństwa wypadają lepiej. To nie ma znaczenia. Kiedy jakiś wyraz juŜ naleŜy do marki, konkurencja nie prawie Ŝadnych szans, by to odebrać. Niestety przedsiębiorstwa nie są w stanie zrozumieć jak wielkie dobro posiadają i dąŜą do poszerzenia grona odbiorców i zdobycia nowych rynków. To bardzo powaŜny błąd zachłanności. Volvo teŜ kiedyś próbowało wprowadzić sportową wersję samochodu. Przestrzegam przed tym. Weźmy się za kolejną zasadę, która mówi, Ŝe jednym z najszybszych sposobów, aby się pogrąŜyć, to nadać produktowi nazwę o pospolitym charakterze. To prawo ogólników. Rynek okien w Polsce podąŜa dokładnie śladami starych, światowych kategorii, czyli początek rynku to masa zupełnie podobnych do siebie produktów i marek. RóŜnica jest taka, Ŝe świat się opamiętał, a nasza stolarka nie. Gdzie się nie obejrzeć mamy okno-coś tam, albo coś tam- plast (ewentualnie drew). Największy błąd jaki jest popełniany przy wyborze nazwy i logo polega na ocenie wizualnej strony projektów, a nie werbalnej. Nazwa bowiem dociera do świadomości odbiorców, w głównej mierze, jako dźwięk, a nie jako obraz. Z pewnością znajdzie się wielu, którzy zaczną przytaczać opisowe nazwy firmy, które odniosły sukces. Ja teŜ je znam. Myślę jednak, Ŝe ich dobra pozycja to efekt odpowiednio dobranej strategii, a nie marki. Dlatego czapki z głów przed tymi, którzy zadali sobie trochę trudu i wykreowali na poziomie nazwy coś naprawdę wyróŜniającego. Za dobry przykład mogą być uznani właściciele firmy Szewpol, którzy dojrzeli pewną słabość w nazwie firmy i stworzyli nową markę dla swoich produktów – Villergran. ZasłuŜone gratulacje. Prawo ciągłości to być moŜe najwaŜniejsza z zasad, jakie rządzą brandingiem. A brzmi tak: Marki nie buduje się z dnia na dzień. Sukces jest kwestią nie kilku, lecz czasami kilkunastu lat. Marka nie jest dostrzeŜona przez klientów, jeŜeli nie kojarzy się z czymś konkretnym. Ale kiedy juŜ zdobędzie pozycję, przedsiębiorstwo zaczyna szukać pretekstu, 2 Ŝeby coś przy niej kombinować. Budowanie marki to nudna praca. Podejście, które przynosi najlepsze efekty, polega na zachowaniu ciągłości, konsekwentnym trzymaniu się przez długie lata jednej koncepcji. Niestety kiedy ludzie mają mało rozrywkową pracę, to i im się przykrzy. To jest właśnie to niebezpieczeństwo. Kiedy słychać pytanie: „Dlaczego mielibyśmy ograniczać się do okien drewnianych?”, od razu powinna zapalać się czerwona lampka, sygnalizująca nadchodzący kryzys. To ograniczenie, a nie rozszerzenie jest sztuką i wyborem prawidłowym. Marka musi się ludziom kojarzyć z czymś prostym i jednoznacznym. To podstawowy element jej kreowania. Marki nie są wieczne. Czasami eutanazja stanowi najlepsze rozwiązanie. To smutna prawda. Dzieje się tak w kaŜdej kategorii, nie omijając marketingu politycznego. Nie ma takich pieniędzy, które uratowałyby markę Sojusz Lewicy Demokratycznej. Po prostu. Podobna sytuacja ma się z marką Stolbud. To relikt przeszłości i nie ma sensu ładować pieniędzy w tę nazwę. Kiedy Prószyński przejmował przedsiębiorstwo w Grybowie, byłem przekonany, Ŝe celem jest park maszynowy i doświadczenie produkcyjne. O dziwo marka się ostała. Co więcej, kolejne przejęcia nie przyniosły zmiany strategii. Gruby błąd. W ostatnim czasie doszły mnie słuchy, Ŝe zarządzający okienną odnogą Prószyńskiego spotkali się z rozumem i oŜywiają markę Goran (jeden z producentów przejętych w między czasie). Lepiej późno niŜ wcale. Często konieczność uśmiercenia marki jest związana z faktem, Ŝe jej podstawowa kategoria zaczyna zanikać. Stolbud to nazwa, która jednoznacznie kojarzy się z oknami typowymi dla okresu PRL. Takiego produktu nie ma juŜ na rynku. I nie jest on jedyny. Popatrzmy na wielką i szanowaną markę Kodak. Stuletnia tradycja w zakresie tradycyjnych aparatów fotograficznych i klisz światłoczułych. No właśnie, tradycyjnych. Tymczasem świat został opanowany przez technologię cyfrową. Koniec tej marki jest bliŜszy niŜ nam się wydaje. Elemis, Pewex, Unitra itd. – cmentarz marek jest naprawdę imponujący. W branŜy stolarki otworowej branding to słowo, które w dalszym ciągu czeka na odpowiedni szacunek i szansę. Z mojego punktu widzenia naleŜy być po prostu cierpliwym. Tendencja jest nieodwracalna, a słuŜy jej malejące znaczenie sprzedaŜy. Jako profesji i jako funkcji w przedsiębiorstwie. Dziś produkty i usługi przewaŜnie się kupuje, a nie sprzedaje. Znakowanie markami znacznie ułatwia ten proces. Siła marki polega na jej zdolności do wpływania na decyzje zakupowe klienta. Ale nazwa na opakowaniu czy witrynie salonu to nie to samo, co nazwa funkcjonująca w umyśle człowieka. To jest właśnie ta róŜnica. Praw marek jest znacznie więcej niŜ udało mi się zaprezentować w tym felietonie. Nie chodzi o ilość. Chodzi o podejście, czego Ŝyczę wszystkim „okniarzom”. Piotr Lutek 3