PO GÓRACH, DOLINACH... Myśli Jana Pawła II

Transkrypt

PO GÓRACH, DOLINACH... Myśli Jana Pawła II
Nr 48 (443)/1
PO GÓRACH, DOLINACH...
1 grudnia 2002r.
Nr 48 (443) 1 grudnia 2002r.
Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl
E-mail Redakcji: [email protected]
I NIEDZIELA ADWENTU
M yś l i Ja na P aw ła II
Na świecie narastają problemy natury ekologicznej. Są
widoczne nawet gołym okiem i zaczynają coraz bardziej
niepokoić nie tylko specjalistów. Prawie kaŜda rozmowa na
temat świata i Ŝycia zaplątuje się w końcu w sieć przeraŜających prognoz, które zwiastują zniszczenie naszej planety
i Ŝywych organizmów. Dlatego niektórzy próbują
protestować, organizują ruchy na rzecz ekologii,
przeprowadzają róŜnego rodzaju akcje, kwesty, których
celem jest pomoc w ochronie świata i pomoc najbardziej
potrzebującym ludziom. Piękne to inicjatywy, wzruszające, a
z punktu widzenia pedagogiki – bezcenne. Ale jest w tym
wszystkim jakiś urok naiwności, sentymentalizm i
bezradność. Brutalność, chciwość bez granic, zysk za
wszelką cenę czy interesy potęŜnych koncernów albo
głupota, wydają się być nie do pokonania.
Na tym tle słowa, zapisane przez św. Marka, o powtórnym przyjściu Chrystusa, które będzie poprzedzone gigantyczną katastrofą, brzmią zupełnie realnie. W wypowiedzi
Jezu-sa znajdujemy iskierkę nadziei: Lecz o dniu owym lub
godzi-nie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko
Ojciec. Ale równocześnie wzywa: Miejcie się na baczności,
czu-wajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten przyjdzie (Mk 13, 32-
Być chrześcijaninem to znaczy czuwać.
Czuwać to znaczy strzec wielkiego dobra.
modlitw y wielkich ludzi
Gustaw Adolf - król szwedzki (1594-1632)
Wieczny, Łaskawy BoŜe. Ty masz wszystkie serca
w Twojej ręce. Uwolnij nas od wrogości i nienawiści, od
wszelkiego nieporozumienia i wszelkiego błądzenia.
ZasłuŜyliśmy, aby otrzymać karę za nasze grzechy.
Powróć, o Panie! Jak długo będziesz zwlekał? Zmiłuj się
nad Twoim sługą. PomóŜ nam BoŜe, nasz Zbawicielu,
abyśmy pragnęli Ciebie i Twojej chwały. Uratuj nas
i przebacz nam nasze grzechy.
O Panie! Ty jesteś najwyŜszy w całym świecie,
dlatego ziemia stoi mocno i się nie chwieje. Ty jesteś
c
i
e
r
p
l
i
w
y
i wielka jest Twoja łagodność. Dlatego czekamy na
Ciebie. Chcemy Ci wiecznie dziękować i głosić Twą
33).
Co to znaczy czuwać i mieć się na baczności? Czesław
Miłosz zdaje się mieć odpowiedź na to pytanie, choć wyraził
ją w kontekście innej katastrofy. Pisał: W czasie wielkiej
katastrofy trzeba się starać Ŝyć prawdziwie. Jest to jedyna
gwarancja ratunku. Co to znaczy? Znaczy to nie grzeszyć
w myślach przeciw strukturze kosmosu, która jest mądra.
Grzeszy się, gdy poddaje się iluzjom, gdy się przemijające
dzieła absolutyzuje, gdy się pogardza duchem, który w nas
jest... (Cz. Miłosz, West und Ostliches Gelande, Monachium 1986).
Chodzi o respektowanie Dekalogu, który jest wykładnikiem BoŜego Prawa Miłości. Siedzimy w tej samej łodzi, czas
Być moŜe juŜ doświadczyłeś w swoim Ŝyciu kilku
rozczarowań. Mimo to nie odwracaj się, gdy słyszysz
słowo “adwent”. Adwent oznacza bowiem obietnicę Boga:
Mam wobec twego Ŝycia jeszcze pewne plany. Dobrze by
było, gdybyś i ty w tych dniach mógł wystawić małe
światełko zwrócone w kierunku wieczności...
Nr 48 (443)/2
PO GÓRACH, DOLINACH...
była zawsze tam, gdzie moŜna
było słuŜyć
Czcigodny KsięŜe Proboszczu, umiłowani
w Chrystusie Panu pogrąŜeni w smutku najbliŜsi, bo myślę, Ŝe tak mogę
powiedzieć do Was, dziś uczestniczących w obrzędzie
pogrzebowym.
Śmierć, która nas zgromadziła w tej świątyni, jest
znakiem dla kaŜdego, przed którym nikt z nas nie jest
w stanie uciec. Śmierć jest tą bramą, przez którą musi
przejść kaŜdy człowiek.
Dlatego nosimy w swoich sercach ból, Ŝal, smutek bo
uświadamiamy sobie odejście bliskiej osoby, która jeszcze
niedawno była wśród nas, która jeszcze niedawno
uczestniczyła w naboŜeństwach w tej świątyni a dziś po raz
ostatni towarzyszymy Jej w drodze na miejsce ziemskiego
spoczynku.
Dziś Ŝegnamy Panią Jankę - tak zawsze zwracaliśmy
się do pani Janiny Małeckiej - przychodzi nam pochylić się
nad misterium śmierci człowieka, nad odejściem,
przemijalnością Ŝycia. Dlatego tak aktualne dla kaŜdego z
nas są słowa usłyszane przed chwilą w Ewangelii o
ustawicznej gotowości; o gotowości na spotkanie z Panem
Niech będą przepasane wasze biodra i zapalone pochodnie
a wy podobni do ludzi oczekujących swego Pana.
Moi Drodzy. Wobec faktu śmierci wszyscy jesteśmy
bezradni. Nikt z nas nie zna ani dnia ani godziny, kiedy Bóg
powoła nas przed siebie i trzeba będzie stanąć przed
trybunałem BoŜym, trzeba będzie nam zdać sprawę ze
swego Ŝycia. Szczęśliwi jednak owi słudzy, których Pan
zastanie czuwających. Szczęśliwi, którzy całe swoje Ŝycie
pragnęli poświęcić Bogu.
Te chwile piękne, szczęśliwe i te chwile spędzone w
gronie najbliŜszych - najpierw rodziców a później takŜe
rodziny i przyjaciół. A takŜe i te chwile doświadczenia,
cierpienia, choroba ostatnich miesięcy, dni. Ale - moi
Kochani - i jedno i drugie było dla Pani Janki darem. Jedno i
drugie na pewno jest takŜe i darem dla kaŜdego z nas. Jest
darem dla człowieka, który pragnie poświęcić się Bogu
przez słuŜbę drugiemu człowiekowi. Pani Janka juŜ od
jakiegoś czasu nie miała przy sobie najbliŜszej rodziny, ale
nigdy - myślę - nie czuła się osobą samotną. Bo wielokrotnie
podkreślała swoją radość i szczęście z tego, Ŝe ma tak wielu
p
r
z
y
j
a
z
n
y
c
h
i Ŝyczliwych ludzi obok siebie. śe ma tak wielu przyjaciół,
którzy odwiedzają, którzy towarzyszą w jej samotności, ale
takŜe i później w jej chorobie i cierpieniu.
Nasza obecność, nasze modlitwy, te wieńce i kwiaty są
wyrazem naszej miłości, naszej bliskości i naszego
szacunku do Pani Janki.
Dla śp. Pani Janki przeminęło juŜ Ŝycie ziemskie,
rozpoczął się czas uczestniczenia w nowej rzeczywistości;
rzeczywistości przepełnionej miłością Boga. Taką mamy
nadzieję i głęboko w to wierzymy, bo Pani Janka dała nam
przecieŜ wiele dowodów, Ŝe wypełniła swoje Ŝycie - to swoje
Ŝyciowe powołanie - w sposób całkowitego zawierzenia
1 grudnia 2002r.
Bogu.
Nie pamiętam dnia, gdy przez 7 lat byłem w Ustroniu,
Ŝeby nie uczestniczyła w Eucharystii. A kiedy juŜ brakowało
sił, to wszyscy pamiętamy podjeŜdŜającą taksówkę,
wysiadającą Panią Jankę, wchodzącą do kościoła. Takiej
ufności Bogu i zawierzenia Matce BoŜej moŜemy tylko sobie
wzajemnie Ŝyczyć. Zawsze blisko Boga, blisko Kościoła,
blisko drugiego człowieka. Zawsze tam, gdzie coś się działo,
gdzie moŜna było słuŜyć i pomagać.
Pomagała w Zespole Charytatywnym, w spotkaniach
Seniorów, jako ta, która przy drzwiach kościoła
rozprowadzała prasę katolicką. Do końca chciała być
potrzebna, słuŜyć - chociaŜ sama coraz więcej tej pomocy
p o t r z e b o w a ł a ,
a l e
w ten sposób realizowała swoje osobiste i powszechne
powołanie do świętości, do doskonałości chrześcijańskiej.
KaŜda śmierć, zwłaszcza osoby bliskiej, osoby, z którą
byliśmy zŜyci, budzi refleksje w naszych sercach.
Zastanawiamy się nad przemijalnością, ale i nad tym, Ŝe
kaŜdy z nas kiedyś stanie przed Bogiem. W Jezusie
Chrystusie Pan Bóg powiada nam, Ŝe pragnie, abyśmy
wszyscy zostali zbawieni i zobaczyli Go twarzą w twarz.
Dlatego Jezusowi Chrystusowi Zmartwychwstałemu, który
jako pierwszy zmartwychwstał, zawierzmy śp. Jankę
z głęboką nadzieją, Ŝe choć i nasze Ŝycie się zmienia i
zmieni, ale nigdy się nie skończy. I choć rozpadnie się dom
doczesnej pielgrzymki wszyscy znajdziemy przygotowane w
niebie wieczne mieszkanie; mieszkanie, gdzie nie będzie
smutku, bólu ani cierpienia, ale gdzie będzie tylko radość i
list z tamtej strony świata
W pięknym ogrodzie
mnie spotkasz,
w cudnych zapachach
kwiatów,
i w Ŝuczku co drepce
po płatkach...
więc przyjdź!
Wsłuchasz się we mnie w ciszy,
znajdziesz w pieśni...
Moje serce
Ŝyjące w muzyce...
Posłuchaj...
Rozpoznasz mnie w czyimś
uśmiechu,
w czyjejś twarzy,
pocieszysz w czyimś
smutku.
Będę w tym,
co ukochasz.
Pochwalisz wiatr,
a ja delikatnie pochwycę,
owinę w piórko, przygarnę
i uniosę,
i wspomogę twoją modlitwę.
Jestem we wszystkim, co kocham.
Jestem w tobie.
Z Miłości powstałam,
w wieczną Miłość...
zostaję.
Izabela Bętkowska
Nr 48 (443)/3
PO GÓRACH, DOLINACH...
Z śYCIA NASZYCH RODZIN...
Nauka Ŝycia - “Wszystko tkwi w tobie akceptuj siebie - bądź dla siebie dobry”
Pierwszy krok w kierunku pojednania się z samym
sobą polegać będzie na tym, by pozwolić, aby to, od czego
najchętniej chcielibyśmy uciec nadal trwało. Nie odrzucajmy
tego, nie pozbywajmy się ani nie otrząsajmy się z tego.
Rezygnujmy z wydawania oceny nad tym. Niech tak jest, jak
jest. Pozwólmy sobie na to, by tak było.
Drugi krok pogodzenia się z sobą polega na chętnym
zwróceniu się ku temu, co pragniemy szybko od siebie
wyrzucić - to do mnie przynaleŜy. To jest częścią mojego
“Ja”. RównieŜ i ta część mojej jaźni chce być kochana. Lecz
nie tylko refleks strachu, ale takŜe pewne tęsknoty skłaniają
nas do ustawienia się wobec nich: tęsknota za absolutną
ojczyzną, za bezpieczeństwem i miłością. Tęsknoty nie
naleŜy uśmiercać. Ona jest zagrzebana przez Pana Boga w
naszym sercu po to, by nam o Nim przypominała. Tęsknota
jest tą siłą, która przeprowadza przez ten świat. My stale
szukamy i pragniemy owoców naszych dąŜeń, bycia
kochanym i kochania, bycia uznawanym, doznawania
równowagi pokoju i swobodnego poczucia bycia u siebie jak
we własnej małej i duŜej ojczyźnie.
To wszystko jednak juŜ we mnie jest. W moim sercu
Ŝyje miłość. Muszę ja tylko umieć zauwaŜyć. We mnie
wreszcie tkwi poczucie bycia w ojcowskim domu. Jeśli
najgłębsza taje-mnica Ŝycia jest mi znana i uznawana, to
rzeczywiście jestem u siebie, we własnym domu, gdzie
czuję się dobrze.
Ode mnie takŜe przecieŜ w głównej mierze zaleŜy
owocność wysiłków. Jeśli powiem do siebie “tak”, wezmę
siebie takim, jakim jestem - wtedy czuję siebie, czuję
namacalnie śywotność i Przestrzeń Ŝyciową.
Czym w końcu jest powodzenie? Poszczęściło mi się,
Jeśli zaś poszczęściło się, to jestem szczęśliwy. W takim
razie szczęście jest we mnie. Nie muszę go sobie kupować.
Nie muszę takŜe zdobywać go poprzez zewnętrzny sukces.
Potrzebuję tylko dochodzić do współbrzmienia z sobą
samym, nad tym się cieszyć, co pochodzi ode mnie. Wtedy
w uszczęśliwiającej Harmonii - Zgodności - odkryję Siłę,
która mi wystarcza ale, która równieŜ promieniuje na
zewnątrz. Akceptacja równieŜ znajduje się we mnie. Jeśli
znam swoją wartość - wartość swoich inicjatyw, jeśli do
rzeczy potrafię mówić, jeśli potrafię coś dobrze zrobić - nie
muszę u innych, na zewnątrz zabiegać za uznaniem. Wtedy
uznanie społeczne staje się niewaŜne i nie grozi mi
zaraŜenie się kompleksem, czyli poczuciem ani wyŜszości
ani niŜszości.
Dzięki zapuszczeniu korzeni drzewo moŜe rosnąć.
Nieustanne jego przesadzanie przeszkadza rozwojowi.
U człowieka “stałość” - “trwanie” oznacza przede wszystkim
pozostawać przy sobie samym, we własnej celi przed
obecnym Bogiem wytrzymywać.
Staremu pustelnikowi Arseniosowi powiedział ktoś:
moje myśli dręczą mnie, bo mówią mi: Ty nie umiesz pościć,
nie potrafisz pracować, to przynajmniej odwiedzaj chorych,
poniewaŜ to teŜ jest miłość. Starzec jednak, który znał
diabelskie nasienie, odrzekł: “idź i jedz, pij i sypiaj, nie
pracuj, tylko nie opuszczaj własnej celi”. Wiedział bowiem
dokładnie, Ŝe trwanie i wytrzymywanie w swojej własnej celi
przyniesie pustelnikowi właściwy porządek. Jak to
rozumieć? Pustelnik moŜe wszystko czynić. Nie musi
ćwiczyć się w ascezie, nie musi nawet modlić się, ale pod
warunkiem, Ŝe będzie pozostawał w swojej celi. Wtedy coś
będzie się w nim przemieniać, wtedy przyniesie mu to
1 grudnia 2002r.
początek w sz ystkiego
Czas przygotowania, dzień wypełnienia się
BoŜych tajemnic i trwanie w wielkiej radości, bo w
Betlejem, w Judei za panowania króla Heroda
narodził się Ten, który zbawił świat, a do tego biały
opłatek, choinka, cała rodzina przy stole, i mamy
najpiękniejsze i najbardziej rodzinne święta w całym
roku - najpiękniejsze bo wtedy w sercu kaŜdego rodzi
się nowe światełko, światełko miłości, którym jest
Chrystus Pan...
Rzeczywiście, ktoś kiedyś powiedział, Ŝe Święta
BoŜego Narodzenia są najpiękniejsze, a święta Wielkiej
Nocy najwaŜniejsze dla kaŜdego chrześcijanina. I chyba
miał rację.
Zanim jednak przejdziemy do Chrystusowych
narodzin, warto pokrótce zatrzymać się nad okresem
poprzedzającym to wydarzenie - nad Adwentem.
W historii Adwent był kształtowany przez dwie
tradycje: gallikańską z IV wieku, która charakteryzowała
się cechą pokuty i ascezy oraz rzymską z VI wieku,
o charakterze radosnego oczekiwania i przygotowania się
na święto Narodzenia Pańskiego. Obie te formy zostały
scalone w okresie średniowiecza, a następnie rozpowszechnione przez klasztory benedyktyńskie i cysterskie.
Okres Adwentu, który rozpoczyna się od pierwszych
Nieszporów niedzieli, przypadającej w tym roku na
1 grudnia a kończy się przed pierwszymi Nieszporami
Narodzenia Pańskiego, posiada dwie główne idee, dwa
główne przesłania. W pierwszych dniach Adwentu Kościół
akcentuje oczekiwanie na drugie przyjście Jezusa
Chrystusa w dniu ostatecznym (paruzja), natomiast druga
część (od 15 grudnia) ma na celu bezpośrednie przygotowanie kaŜdego do uroczystości narodzin Zbawiciela.
W czas adwentowego oczekiwania wprowadzają nas
głębiej pewne zwyczaje, stosowane w wielu kościołach roraty, świeca roratnia czy teŜ wieniec adwentowy
z czterema światełkami (cztery tygodnie Adwentu) s ym b o l
przygotowania
i
nadziei.
Okres
czterotygodniowego wyczekiwania kończy się
JUBILACI TYGODNIA
Maria Gancarczyk
Lesław Werpachowski
Włodzimierz Grodzieński
Maria śywczok
Karol Kostka
Jan Ferdyn
Antoni Grzesiok
Tadeusz Peszyński
Zacnym Jubilatom Ŝyczymy duŜo zdrowia,
BoŜego błogosławieństwa i opieki Świętych
Patronów na kaŜdy dzień Ŝycia.
“śyć bez ufności - znaczyłobyto Ŝyć bez Boga...”
Nr 48 (443)/4
PO GÓRACH, DOLINACH...
M I Ł O Ś Ć M I Ł OS I E R N A. . .
Świętujemy pierwszą niedzielę Adwentu. Czas,
w którym Bóg daje nam przeŜywać kolejny raz w naszym
Ŝyciu Jego bezgraniczną Miłość. Nowina, Ŝe Jezus
przyjdzie na świat prowadzi wszystkich ludzi z ciemności
do światła. To ona sprawia, Ŝe Ŝycie jest jasne i piękne.
To ona daje człowiekowi nową nadzieję na miłowanie.
Bóg przychodzi w kaŜdej chwili. Zapytaj siebie, czy
zauwaŜasz Jego nadejście? Przychodzi do ciebie
w delikatnych impulsach Twego serca. Puka do twych
drzwi. Pragnie wejść do ciebie. Jednak być moŜe jesteś
zbytnio zajęty sobą, tak, Ŝe nie słyszysz Jego pukania?
Gdy jesteś u siebie w domu, gdy jesteś w kontakcie
z samym sobą, wtedy moŜesz usłyszeć Jego pukanie i
za-prosić Go do siebie. Gdy wejdzie do twego serca
będziesz uratowany, wtedy zostaniesz uwolniony od
twego wyobco-wania, od twego rozdarcia, będziesz
wiedział, kim jesteś.
Okres Adwentu zaprasza nas wszystkich, byśmy
weszli w samych siebie, by mógł do nas przyjść
Chrystus, w kaŜdej chwili... Rano, gdy w pośpiechu, by
zdąŜyć do pracy, odmawiasz modlitwę... oddajesz w
Jego ręce wszystkie wydarzenia, ludzi, decyzje... Ale czy
na pewno pamiętasz o tym “dzień dobry" dla Pana Boga?
A potem wir pracy, zajęć, trudów i radości. Czy w
tym wszystkim jest miejsce i czas dla Niego? W drodze
powrotnej do domu zakupy i jakiś Ŝebrak wyciągający
brudną, wychudłą rękę, po twoje pieniądze. Moment
zastanowienia i odwracasz się, by iść w znajomym sobie
kierunku, do ciepłego domu. I bardzo często nigdy juŜ,
nawet myślą, nie wracasz do pozostawionego bez
pomocy człowieka. W domu dzieci, mąŜ, Ŝona... i
wszystko wciąŜ takie szare, prawie zawsze takie same.
Jednostajność, systematycznie powtarzane czynności,
wykonywane prace, odpoczynek. Wieczorem trochę
upragnionej ciszy, moŜe film lub program rozrywkowy...
Czy w takim zwyczajnym rytmie zauwaŜasz
przychodzącego do ciebie Jezusa? W jakim stanie ducha
rozpocząłeś ten Adwent? Rozproszony, pusty,
zmartwiony, pełen niepokoju? Czy uwaŜasz Adwent za
kolejną szansę do nawrócenia daną ci przez Pana? W
jaki sposób chcesz przejść ten czas łaski?
Przyjrzyj się uwaŜnie temu, co proponuje twoja
rodzina i zastanów się, czego moŜesz się podjąć w
sposób aktywny i wiemy. Nie bój się dokonać odwaŜnego
wyboru na dobry początek twojego pielgrzymowania na
spotkanie z Chrystusem. “Czuwa ten, kto ma oczy ducha
otwarte na prawdziwe światło; czuwa ten, kto zachowuje
dobro, czyniąc to, w co wierzy; czuwa ten, kto odrzuca od
siebie ciemność opieszałości i niedbalstwa" (św.Beda).
śycie byłoby puste, gdyby nie było Adwentu, to
znaczy oczekiwania na Kogoś, Kto przynosi nam dar z
siebie samego, kto uczy jak dawać bez rozgłosu siebie
jako dobro i miłość.
Wraz z całym Kościołem czuwajmy i módlmy się,
szczególnie poprzez uczestnictwo w roratach, abyśmy
1 grudnia 2002r.
POZNAJEMY SANKTUARIA EUROPY...
Redakcja “Po górach, dolinach...” zaprasza swoich
czytelników do odwiedzenia, przy pomocy albumu “Miejsca
piel-grzymek”, ciekawszych miejsc w Europie.
Roc - Amadour - we Francji
Do skalistego wąwozu Alzou, którego ściany mają nawet
120 m wysokości, przylega kaplica Panny Maryi. Dawniej
przybywali tutaj pielgrzymi zmierzający do Compostela.
Pątników było nawet 30 000. Nad brzegami rzeki rozbijali oni
obozy. Obecnie przybywają tu przede wszystkim pielgrzymi
udający się do Lourdes, którzy w Roc-Amadour robią
przystanek.
W średniowieczu wielu pielgrzymów przybywało tu nie z
własnej inicjatywy, lecz z powodu zadanej im pokuty. Taki
sposób egzekwowania nakazów religijnych rozwinął się za
panowania Karolingów. Od XIII w., zwłaszcza w Holandii, przyjął
formę kary wymierzanej przez sądy świeckie. Świadectwem
tego są duŜe, prowadzące do świątyni schody. Po przybyciu do
Roc-Amadour średniowieczny pątnik musiał przywdziać suknię
z włosia i łańcuch na szyję i ramiona. Prowadzącą po schodach
drogę do pręgierza pielgrzym przebywał na kolanach. Przed
ołtarzem błagał o wybaczenie. Wystawiano za to następnie
stosowne zaświadczenie. Gdy spełnił wszystkie warunki pokuty,
otrzymywał ołowiany znak pielgrzyma.
Do znanych pielgrzymów naleŜeli wybitni średniowieczni
święci: Dominik z Caleruegi (1172-1221), Bernard z Clairvaux
(1090-1153) oraz król Ludwik IX (1214-1270). TakŜe Rajmund
Lullus (1230-1315) poświadcza, Ŝe odwiedził Roc-Amadour. W
1543r. Ŝeglarz Jacques Cartier przymocował do masztu statku
zmierzającego do Kanady chorągiew Madonny z Roc-Amadour,
która miała strzec statek przed nieszczęściami.
Początki pielgrzymki sięgają - według legendy wczesnego chrześcijaństwa. Po śmierci Chrystusa celnik
Z
a
c
h
e
u
s
z
(Łk 19, 1-10), który przybrał imię Amator, przybył z Jerycha do
Galii i wspólnie ze św. Martialem pustelnikiem załoŜyli świątynię.
Legenda głosi, Ŝe Zacheusz własnoręcznie wystrugał figurkę
Maryi z pnia drzewa.
W rzeczywistości cudowny wizerunek Matki Boskiej
z siedzącym frontalnie, ale niesymetrycznie na jej lewym kolanie
Dzieciątkiem, pochodzi prawdopodobnie z początków XII wieku.
Owo datowanie odpowiada zakreślającej od ok. 1120 roku coraz
to szersze kręgi sławie cudownej figury. Pozostawiona od
1948r. bez ornatu rzeźba Maryi z Dzieciątkiem znajduje się
w ołtarzu kaplicy, której wnętrze jest całkowicie zaciemnione
i oświetlone jedynie płonącymi lampami.
Kiedy w 1166 roku w starym grobie u progu kaplicy Panny
Maryi znaleziono nie rozkładające się zwłoki, zaczęto mówić, Ŝe
działy się tam cuda. Powszechnie wierzono, Ŝe odnalezione
zostało ciało zmarłego Zacheusza. Wskutek tego między
opactwem Marcilhac i opactwem Tulle wybuchł spór o dochody
z kaplicy. W czasie wojny angielsko-francuskiej budowla została
zniszczona. Protestancki kapitan Bessonies rozbił na kawałki
relikwie legendarnego Świętego. Od zniszczenia uchronił się
jedynie cudowny wizerunek Madonny i wiszący w kaplicy
dzwon, który - jak podaje legenda - ogłaszał cuda samoistnie
powodowanym dzwonieniem. Obecna kaplica została
wzniesiona w XIX stuleciu.
Kolejna, przedstawiona na malowidle ściennym w kaplicy
bocznej, legenda pielgrzymkowa mówi o darze wotywnym
Rolanda, słynnego bratanka Karola Wielkiego, który w tym
miejscu miał jakoby ofiarować Matce Boskiej swój legendarny
"Po górach, dolinach..."
Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny; skład komputerowy),
Barbara Górniok, ks. Wiesław Firlej (red. odpowiedzialny), s. Aneta Folkert.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów.