tutaj - www​.dzieci​.kujaw​sko

Transkrypt

tutaj - www​.dzieci​.kujaw​sko
Krzysztof Krawczyk kl. III Gimnazjum w Kijewie Królewskim
,,Miłości się nie wybiera, miłość przychodzi z niczego...”
Od autora:
Cała opowieść zawarta w opowiadaniu jest fikcyjna, zresztą tak samo jak
jego bohaterowie. Opowieść jest przeznaczona głównie dla nastoletnich
czytelników. Bohaterowi opowieści przypominają się róŜne doświadczenia z Ŝycia.
Wulgarne słowa zostały
ocenzurowane. Oprócz tego pojawiają się elementy
przemocy, treści związane z narkotykami
i innymi uŜywkami. Są takŜe treści o
charakterze seksualnym. U dzieci opowiadanie moŜe budzić obawę lub strach. Jeśli
juŜ teraz uwaŜasz, Ŝe opowiadanie jest w pewnym sensie nieodpowiednie dla
Ciebie, nie czytaj go.
„Niepewny los” (fragment)
Cześć! Nazywam się Artur. Talaga Artur. Chcę przedstawić Ci moją historię.
Historię, która doprowadziła mnie do...
...Miałem wtedy 15 lat. Byłem zwykłym nastolatkiem z problemami. Mój
wygląd? Byłem brunetem o niebieskich oczach, miałem 168 cm wzrostu.
Zaczynał się piękny, kolejny wakacyjny dzień. Wstałem z łóŜka, mocno się
przeciągnąłem. Zrobiłem kilka pompek, brzuszków. Nie zaszkodziła mi takŜe
poranna modlitwa do Pana Boga. Następnie poszedłem do toalety załatwić swoje
potrzeby fizjologiczne. Tak mniej więcej wyglądał początek dnia.
Usłyszałem mój telefon. Postanowiłem sprawdzić, dlaczego komóra mi się
odzywa.
- Ooo, dostałem sms-a. Ciekawe od kogo?
1
Sprawdziłem wiadomość. To była moja dziewczyna, napisała:„-Hejka,
kochanie! Spotkamy się dziś u mnie za godzinkę?? Odpisz.” Więc jej odpisałem,
mówiąc „tak”.
Och, jak bardzo ja kochałem. Miała na imię Roksana. Dziewczyna skromna,
miła, szczera. Zresztą, co ja będę mówić, po prostu super laska.
Zanim wyruszyłem do jej domu, postanowiłem zjeść śniadanie. Mama
zawsze mi mówiła, Ŝe nie moŜna zaczynać dnia na głodniaka. Tylko nie myśl
sobie, Ŝe byłem maminsynkiem! Gdy skończyłem konsumować jedzenie, ruszyłem
w drogę moim wyczesanym góralem, który otrzymałem od kochanego ojca
chrzestnego w dniu mojej pierwszej komunii świętej.
Przywitałem ją gorącym pocałunkiem i powiedziałem :
-Cześć kochanie, przejdziemy się?
-Owszem, chodźmy - odpowiedziała Roksana.
Przez całą drogę rozmawialiśmy ze sobą i miejscami się do siebie
uśmiechaliśmy. Do momentu, gdy doszliśmy do naszego ulubionego miejsca.
Miejsca, które nazwaliśmy ''Szczęśliwa dróŜka''. PołoŜyliśmy się na łono natury.
Główka mojej ukochanej leŜała na moim brzuszku. Czułem się fantastycznie.
Roksana zresztą teŜ, co potwierdziła, mówiąc:
-Jak tu jest bosko. Powinniśmy tu przychodzić częściej, Arturku.
-Będziemy króliczku. Kocham cię!
-Ja ciebie teŜ kocham.
LeŜeliśmy tak przez dłuŜszy czas, praktycznie nie odzywając się do siebie, ale
właśnie tak było nam dobrze...
Odprowadziwszy Roksi do domu, wróciłem do mojej posiadłości. Ledwo
zdąŜyłem wejść, mój brat zapytał się mnie, czy czasem nie chcę jechać z nim i
ojcem do wujasa. Nie miałem na to ochoty, więc odpowiedziałem, Ŝe nie jadę.
Zostałem sam. śeby nie było mi smutno, postanowiłem pograć sobie w gry
komputerowe. Moją ulubioną grą była gra RPG pt. ,,Fallout”. Czas przed ekranem
2
monitora. mijał nieubłaganie szybko. 1, 2, 3, 4 ,5 godzin, a ja wciąŜ grałem i
grałem. Dopiero, gdy naprawdę zgłodniałem, przerwałem pracę z komputerem...
ZbliŜała się noc, a ja sam w pokoju zapisywałem w moim cennym
pamiętniczku wszystkie wydarzenia, jakie spotkały mnie w ostatnich dniach,
.Prawie codziennie pisałem coś w pamiętniku...
Po niedługim czasie wziąłem orzeźwiający prysznic. Po dokładnym umyciu
wszystkich części mego ciała spokojnie połoŜyłem się w łóŜku. Zacząłem myśleć o
ukochanej, ale juŜ
po kilku sekundach me oczy ujrzały wymiar snu.(... ....)
Kolejne dni były bardzo do siebie podobne. Niestety, juŜ nie tak miłe. Od
dłuŜszego czasu Roksana nie mogła się ze mną spotykać. (...)
Och...nareszcie nadszedł lepiej zapowiadający się weekend.
W sobotę było naprawdę ciekawie. Pojechałem do kuzynów, Piotra i Łukasza.
Łukasz robił sobie jakieś meksykańskie buerito, a Piotr grał na komputerze.
Przywitałem się z obydwoma kuzynami. Z Piotrem pogadałem o tym i owym:
- Siema, Pioter, jak w szkole?
- Na razie dobrze, a u ciebie?
- U mnie teŜ spoko. Tylko brakuje mi Roksany. Trochę się boję, Ŝe juŜ nigdy z nią
nie pogadam...
- Daj sobie z nią spokój. Poflirtuj z jakąś dziewczyną ze swojej klasy i umów się na
randkę.
Wszedł Łukasz, zapytał:
- Co nowego słychać, Arti?
- Nic nowego. Wszystko po staremu.
- Tee, a wiesz, Ŝe Piotr napisał do swojej dziewczyny, Ŝe dla niej jest szmatą,
głuptaskiem i takie tam?
- A kto kazał ci o tym mówić! Pilnuj lepiej swoich spraw! – mocno to
zdenerwowało Piotra.
- No, dajesz. Prędzej to ty zarobisz! - irytował się Łukasz.
Wkroczyłem do akcji, by uspokoić kuzynów:
3
- Hola, chłopaki! Wrzućcie na luz. Rzuciła cię twoja dziewczyna, Piotr? –
domyślałem się sprawy.
- No. Napisała, Ŝe woli być sama.
- Nie chce mieć Ŝadnego chłopaka?
- No, nie chce. Bynajmniej teraz nie chce.
Wyszliśmy wszyscy na dwór. Na łąkę. Kuzyn Łukasz zapytał mnie, dlaczego mój
brat nie zawitał do nich...Odpowiedziałem mu:
- Jego cały dzień nie ma w domu. Codziennie jeździ po wiosce ze swoimi
kumplami i zarywają do dziewczyn.
- Aha.
Piotr zapytał mnie, czy czasem nie chcę sobie zajarać. Odpowiedziałem, Ŝe nie.
On mnie namawiał, ale ja potrafiłem odmówić. Twardo zakończyłem.
- Nie, to nie. – w końcu zrezygnował.
- Kochasz dalej tę swoją dziewczynę? – wróciłem do poprzedniego tematu.
- Anetę? Nie. Mam na to gdzieś. Znajdę sobie jakąś inną.
- Nie będziesz za nią tęsknił?
- MoŜe trochę...(...)
Gdy Piotr wypalił swoją fajkę, wróciliśmy do domu. Pokazał mi litr wódki i
chciał, abym z nim ją obalił. Nie podobało mi się to. Owszem, piłem juŜ wódkę, ale
tylko kieliszek na przyjęciu. On chciał, Ŝebym wypił 1/2 butelki wódki. Nie
wiedziałem, co odpowiedzieć. Na mój fart, tata zawołał mnie, abym się zaczynał
zbierać do chaty. Inaczej pewnie nie odmówiłbym picia alkoholu.
Po powrocie do domu od razu napisałem sms-a do tej całej Anety. San nie
wiem po co...Oto on: „Dlaczego rzuciłaś Piotra? Nie odrzucaj jego miłości. On
naprawdę Cię kocha..” Wcisnąłem przycisk "wyślij" i voill’a. Teraz tylko czekałem
na odpowiedź. Po jakichś 40-stu minutach zaczął dzwonić telefon...
Szybko odebrałem. To była Aneta...Zaczęła pytaniami:
-Kim jesteś? O co ci chodziło w sms-ie, który do mnie przysłałeś?
4
Przedstawiłem się jako Artur, powiedziałem jej, Ŝe jestem kuzynem Piotra i
to, Ŝe tak naprawdę o nic mi nie chodziło. Tak na serio nie wiedziałem, co jej
odpowiedzieć. Niepotrzebnie pisałem do niej tego sms-a. Na koniec szybko się
rozłączyłem, a ona na szczęście nie próbowała znowu się ze mną połączyć. W
myślach jednak powracały słowa: „-Powiesz mi w końcu o co chodzi?/ -O nic.
Zapomnij, Ŝe pisałem do ciebie tego sms-a.”(...)
No i dała mi dziewczyna spokój. Niepotrzebnie w ogóle do niej pisałem..
Czy potrzebnie? Postanowiłem spróbować jeszcze raz.
- Co robisz?
- LeŜę na łóŜku i słucham muzyczki, a ty?
- Nic ciekawego.
- Czyli?
- Siedzę i zajadam kanapki.
- Aha...no, to smacznego.
- Dziękuję.
Potem przestaliśmy juŜ do siebie pisać. Zjadłem trochę, umyłem się, z nudów
zrobiłem kilka pompek, brzuszków. Pomodliłem się do Boga. Poszedłem spać (...)
Dzień Andrzejkowy!
Nareszcie nastał dzień, na który były wielkie nadzieje, dobra zabawa i
niezapomniana impreza. Andrzej zajechał do mnie w samo południe. Zabrał mnie
do swojej chaty. Chciał ze mną pogadać o tym i owym. Potem, gdy obgadaliśmy
kilka spraw, obczailiśmy wnętrze domu Kasi. Wszystko było, jak trzeba. Idealnie.
Na zewnątrz robiło się ciemno. Ludziska zaczęły się zjeŜdŜać. Muzyka zagrała,
ruszyliśmy w tan. Na początku były róŜnego rodzaju konkursy i zabawy. Potem
chłopacy zapraszali dziewczyny na potańcówkę. Bardziej jednak zastanawiało
mnie, co robili Andrzej, Kasia i cała spółka w jednym z pokoi. (...) Zwiałem z
domu Kasi na świeŜe powietrze. ZauwaŜyłem, Ŝe ktoś leŜy pod płotem. To była
Beata. Ta kujonica z mojej klasy! Wyglądało na to, Ŝe przesadziła.. Przez chwilę
nie wiedziałem, co robić. Zawołałem Andrzeja. Podnieśliśmy Beatę i zanieśliśmy
5
ją do domu. PołoŜyliśmy na łóŜku. Owinęliśmy kocykiem i daliśmy jej odpocząć.
(...) Zasnąłem na fotelu...
Wstałem wczesnym rankiem. Wszędzie był niesamowity bałagan po
napojach i jedzeniu. Ludziska leŜeli w kaŜdym kącie. Wyszedłem na zewnątrz.
Usłyszałem kogoś. TuŜ za domem zauwaŜyłem Mariana i Paulinę.. Dobrze, Ŝe oni
mnie nie widzieli. Nie miałem ochoty na rozmowy. Pojechałem do chaty. Do
szkoły tego dnia nie poszedłem. Byłem za bardzo zmęczony, aby iść.
Kolejnego dnia nieźle nam się w klasie oberwało. Ponad połowa uczniów, w
tym ja, nie była wczoraj w budzie. Wychowawczyni obniŜyła mi ocenę z
zachowania. W mordę! Mogłem być wczoraj na lekcjach. Nie dostałoby mi się.
No, trudno, zastanawiałem się tylko, dlaczego Andrzeja wciąŜ nie było w szkole.
Postanowiłem odwiedzić go w najbliŜszą sobotę.
Był w domu. Tylko wyglądał jakoś blado. Na szczęście to nie było nic
powaŜnego....
Z Andrzejem zawsze miałem co porabiać. Zaś moja znajomość z Anetą cały czas
rosła. Szczególnie od czasu, gdy Roksana oficjalnie mnie zostawiła.(...)
Andrzej, ja i Olek nieźle narozrabialiśmy. Andrzej na piątek załatwił
transport na dyskę w Toruniu. Olek zasiadł za kierownicę. Ja towarzyszyłem
kolegom w podróŜy.. Jechaliśmy najkrótszą drogą, ale gdy byliśmy juŜ blisko celu,
Olek pierdyknął w słup. Samochód nadawał się do kasacji. A Ŝeby było jeszcze
ciekawiej, dodam, Ŝe tuŜ po wypadku gliniarze zaczęli nas ścigać z alkomatami.
Udało nam się uciec z miejsca zdarzenia. Do domu wróciliśmy samochodem
kumpla Oleka. Powiedziałem Andrzejowi, Ŝe ostatni raz jadę z tym szaleńcem.
(...)
Czas leciał. Działo się duŜo. Nie brakowało takŜe rozmów z Anetką za
pomocą sms-ów.
- Cześć! Co tam?
- Nic, a co ma być?
- Nie wiem. Co teraz robisz?
6
- LeŜę w łóŜeczku.
- Mogę się przyłączyć?
- Jeśli chcesz...moŜesz.
- Niestety, nie dam rady przyjść do ciebie. Za daleko.
- Nie przesadzaj! Bierz śmigłowiec i przylatuj.
- Chętnie:)
- Uwodzisz mnie?
- No, pewnie, mogę, nie?
- MoŜesz, tylko uwaŜaj ,bo jak ja zacznę, to...
- TeŜ mnie uwodzisz?
-Tak, przystojniaczku.
-To cudownie.
No, to się nazywała dziewczyna, która nie bała się wyzwań ani uczuć. Chyba
zacząłem się
w niej zakochiwać..., bo poczułem do niej niesamowite
uczucie...(...)
W tygodniu zajechałem do Andrzeja;
- Cześć, Andrij.
- Co jest? Nudzi ci się w chacie?
- No, i to strasznie.
- Nie dziwię ci się.
- Ciekawe, jak to by było, gdyby chłopacy chociaŜ na jeden dzień zamienili się
rolami z dziewczynami.
- Chory jesteś! W Ŝyciu nie chciałbym być babą! Ani dnia, ani nocy!
- Dla mnie to jest bardzo ciekawe.
- Halo, tu ziemia. Zakochałeś się w kimś?
- Dlaczego tak sądzisz?
- Bo tak jakoś dziwnie mówisz i pytasz o takie głupoty.
- Serio?
- Serio. Wiem dlaczego.
7
- Dlaczego?
- Za duŜo nauki, za mało wyjść.
- Weź przestań - zacząłem się śmiać.
Jak widać miałem niesamowitego kumpla, który zawsze potrafił powiedzieć
coś zaiste niegłupiego, ale i teŜ śmiesznego. (...)
Po nieudanej próbie wyjścia na dyskę z Olkiem do Torunia, los uśmiechnął
się do nas. W budzie mieli zrobić imprezkę juŜ za tydzień, w czwartek.
We wtorek.
Odbyły się zawody lekkoatletyczne. Mnie wybrano za lidera Pojechaliśmy
do Unisławia po złoto. Gdybym naprawdę nie uprawiał sportu, nie pracował nad
kondycją i mięśniami, nie byłoby mnie tu dzisiaj. Bałem się tylko o swoje zdrowie.
Był listopad , to i pogoda nie była za piękna. Udało mi się uzyskać tylko srebro,
poniewaŜ na ostatnim okrąŜeniu pewien kolo zauwaŜył, Ŝe siadam, przyspieszył i
wyprzedził mnie. Od razu było widać, Ŝe gościu był z jakiegoś klubu. Gratulacje
dla mojego rywala.
(... ...)
W szkole.
Wychodząc z biblioteki szkolnej, przez przypadek usłyszałem rozmowę
dwóch dziewczyn. Te to uŜywały słownictwa. Przeklinały, ile się dało .Gadały
sobie coś na temat
chłopaków, ale nie powiem co, bo to było coś bardzo
przykrego. Poza tym dziewczyny te były młodsze ode mnie! Tak brzydko
zachowywać się w tak młodym wieku...Ja rozumiem, Ŝe chłopacy mogli tak kląć,
ale dziewczynki? Byłem strasznie zdziwiony. Jaki ten świat był popsuty. BoŜe,
powinieneś go naprawić! (...)
Ostatniego dnia listopadowego przyjechali do mnie rodzice Andrzeja. Pytali,
czy czasem się ze mną nie kontaktował, nie spotykał. Jak okazało się, Andrzej
uciekł z domu. Co za głupiec, dlaczego to zrobił? Poszedłem go poszukać.
Odwiedziłem dom Kasi, Malwiny, jego dziwacznych kumpli i nic. Nie znalazłem
8
go. Przerwałem poszukiwania i wróciłem do domu. Na szczęście jego rodzice
odnaleźli go u Olka...(...)
ZbliŜał się pierwszy piątek miesiąca. Dobry czas, aby odpokutować za swoje
grzechy. Zrobiłem swój własny rachunek sumienia. Trzeba powiedzieć, ze
nazbierało się ich trochę.
W drugi dzień grudnia odwiedziłem Andrzeja;
- Cześć, ziomuś, idziesz jutro do spowiedzi?
- Ja? Nie idę.
- Dlaczego?
- Mam takie grzechy, Ŝe powiedzieć je przed konfesjonałem przy księdzu to dla
mnie strach. Poza tym, gdybym nie wypowiedział tych największych grzechów:
spotkania z dziewczynami, palenie fajek i picie alkoholu, mój ostatni wybryk zniknięcie, spowiedź byłaby niewaŜna.
- W tym akurat masz rację, a kiedy człowieku byłeś u spowiedzi?
- Jakiś rok temu?
- Andrzej, nie moŜesz ciągle Ŝyć w grzechu! Idź jutro do spowiedzi i wypowiedz
przed Panem Bogiem swoje najstraszniejsze rzeczy, które zrobiłeś.
- Dzięki, Ŝe chcesz pomóc, ale ja jak mam iść na mszę, to pójdę, lecz do
sakramentu pokuty po prostu się boję iść.
- Nie bój się, spowiadanie się nie boli, wręcz przeciwnie, uraduje to twoją duszę,
no i Boga przede wszystkim.
- No, nie wiem.
- Zastanów się. Co masz do stracenia?
- W zasadzie to nic. Okey, pójdę, ale przyjdź po mnie, dobra?
- Jasne, nie ma sprawy.
W piątek spotkaliśmy się w domu Andrzeja, pojechaliśmy rowerami do
kościoła. Spowiedź św. była obfita. Andrzej wychodząc z kościoła po komunii, był
szczęśliwy i troszkę zapłakany, ale warto było ratować kumpla z depresji. Andrzej
spojrzał mi w oczy. Poczułem cudowne uczucie. To było fascynujące, był w nim
taki spokój i opamiętanie .Jakby stał się innym, lepszym człowiekiem. Teraz
9
zrozumiałem, Ŝe niewaŜne jest, kim się jest, tylko liczy się, jaki jest w środku drugi
człowiek. Andrzej z pewnością ma to coś pięknego w sercu, mimo Ŝe on sam Ŝyje
nie tak, jak powinien. Ja zresztą teŜ...(..)
W weekend spotkałem się z Andrzejem tuŜ przed jego domem:
- Cześć, jak się czujesz po wczorajszym? – zapytałem.
- Lekko mi na sercu- Andrij się uśmiechnął.
- Co ty taki chudy jesteś? Nie jesz nic w domu, czy jak?
- Jem. Tylko, Ŝe za mało.. a uwierz mi, kiedyś byłem gruby.
- Ty gruby? To ,co się stało z twoją tkanką mięśniową?
- Usunąłem ją za pomocą codziennego joggingu, jogi i innych rzeczy tego typu.
- To wszystko wyjaśnia.
- Masz jakąś dziewczynę?
- MoŜe.
- Nie ma moŜe. Jest tak albo nie.
- Nie mam, a co?
- CięŜko jest być w związku z dziewczyną, nie?
- No. Związek dwojga ludzi to harówa.
- Posłuchaj mnie Artur, jeśli związek jest zwykły pomiędzy kobietą a męŜczyzną,
to się kocha albo rzuca, nie? Natomiast kiedy ten związek jest czymś więcej niŜ
tylko bliską znajomością, to polub albo poślub drugą osobę.
- A co ty ekspert od spraw miłosnych?
- No, Ŝebyś wiedział – próbowałem się śmiać. SpowaŜniałem. – Wiesz, ja chodzę z
Anetą... Sorry, stary...
- Wiem. Sama mi powiedziała. Nie mam Ŝalu.
Byłem zdziwiony. Andrzej kontynuował.
- Ja spotykam się z Roksi.. Przepraszam.
- To..- zacząłem...- to nic. To nawet dobrze. W młodości pewnie juŜ tak jest, Ŝe nie
ma nic pewnego.Spojrzeliśmy na siebie i ... zaczęliśmy się śmiać. Tego naprawdę
nie spodziewał się Ŝaden z nas. (..)
10

Podobne dokumenty