Pierwszeństwo świętości
Transkrypt
Pierwszeństwo świętości
Pierwszeństwo świętości Łatwo dostrzegamy problem zła w świecie, to zło nas dotyka, jesteśmy nim doświadczani, ale i w sobie odnajdujemy złe skłonności. Doświadczamy krzyża swojej grzeszności, ale to nie jest w istocie rzeczy największy problem. Jest problem o wiele większy. Ewangelia św. Mateusza, Rozdz. 7, wiersz 21-2517, mówi nam o tym, że nie wystarczy być w porządku wobec Boga, mówi, że trzeba czegoś więcej. Pismo Św. mówi nam, że stworzenie z udręką oczekuje objawienia się Synów Bożych18. Tego najbardziej potrzeba światu – objawienia się Synów Bożych, a nie usunięcia zła. Pewna żona była wiele razy krzywdzona przez męża, który wiele razy ją zdradzał, odchodził, potem wracał. To się powtarzało wiele razy. W końcu ów mąż znalazł sobie inną kobietę. Napisał pozew rozwodowy i wtedy żona powiedziała: „to już koniec, więcej go nie przyjmę, to wystarczy”. Nie wiem, czy rzeczywiście nie udałoby się uratować tej rodziny, ale kiedy żona powiedziała: „już więcej mu nie przebaczę”, to oznaczało, że tej rodziny uratować się nie da. Żona odmówiła Bogu drogi do świętości, postawiła granicę: „więcej mu już nie przebaczę”. I może być nawet tak, że to odmowa tej żony, a nie zło jej męża, odmowa skierowana do Pana Boga, mogła być decydująca o tym, że ta rodzina już się nie podniosła. Wiele zła działo się w historii ludzkości. Historia każdego świętego pokazuje nam, że jego świętość przyniosła wielkie dobro. Gdyby ktoś z nich odmówił Bogu, powiedział „nie, wystarczy”, to dobro nigdy by nie zaistniało. Najdobitniejszym tego przykładem jest najświętsza Maryja Panna. Gdyby Maryja przy Zwiastowaniu powiedziała „nie”, to nie nastąpiłoby odkupienie. Nie wiemy co stałoby się z nami. Byłby tylko Stary Testament, a my wierzylibyśmy w Światowida, albo Swarożyca, nie byłoby chrześcijaństwa, nie byłoby perspektywy życia wiecznego, nie byłoby świętości. Z każdym świętym jest trochę podobnie. Gdyby św. Faustyna powiedziała „nie” Panu Jezusowi, nie dowiedzielibyśmy się o Bożym Miłosierdziu, bardzo mało, w każdym razie byśmy o nim wiedzieli. Nie zaświeciłaby się ta nadzieja ludzkości, jaką jest miłosierdzie Boga. Tak jest z każdym świętym. Judasz odmówił drogi do świętości. Nie wiemy, co zostało przez to zniszczone, ale na pewno było to wielkie zniszczenie, bo w przypadku Judasza wielkie było wybranie. Brak świętości to jest na pewno o wiele większe zło, niż wiele innych grzechów. Świętość jest ważniejsza niż wolność od grzechów. I nie o to chodzi, żebyśmy byli w porządku, poprawni. Świat oczekuje objawienia się Boga, a jak się Bóg objawia? Objawia się przez Kościół, a jak objawia się przez Kościół? Objawia się przez świętych. Oblicze Boga objawia się przez tych, których Bóg może ukształtować na swoje podobieństwo. Święty, to jest ktoś ukształtowany na podobieństwo Boga. Modlimy się o to kształtowanie słowami pięknej modlitwy, którą być może bez specjalnego zrozumienia, powtarzamy: „Uczyń serca nasze według serca Twego”. Modlimy się o to zawsze, kiedy odmawiamy „Litanię do Najświętszego Serca Jezusa”. To jest właśnie istota świętości. 17 „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.” 18 Por. Rz 8,19. 59 Podobno są dusze, które mają tylko dwie możliwości. Większość z nas, ma tych możliwości więcej. Droga potępienia jest możliwa dla każdego z nas, każdy człowiek jest wolny i może potępienie wybrać. Jest droga świętości, ale jest i droga przeciętności: ani świętość ani potępienie. Ktoś ze świętych powiedział, że dla pewnych dusz są tylko te dwie drogi: albo świętość albo potępienie. Możemy przypuszczać, że tak jest w sytuacji wielkiego obdarowania. Gdy ktoś jest bardzo obdarowany przez Boga, to zmarnowanie tych darów może być straszną winą. Wyobraźmy sobie, że ludzkości grozi epidemia, spowodowana przez choroby wywołane wyjątkowo groźnym wirusem. Komuś udaje się wynaleźć szczepionkę przeciwko temu wirusowi, ale z powodu, na przykład niewystarczającego wynagrodzenia, odmawia udostępnienia tej szczepionki. Jest wynalazcą, może zrobić ze swoim wynalazkiem co chce. Czy wina tego człowieka nie byłaby wtedy większa niż kogoś, kto popełnił jakieś dramatyczne grzechy ciężkie? Kto byłby na przykład masowym mordercą? Gdyby w wyniku braku leczenia zmarło milion osób, czy wina takiego człowieka nie byłaby większa niż kogoś, kto zabiłby z premedytacją sto osób? Grzechy zaniechania są nieraz większe niż nawet te spektakularne, które w sposób czynny popełniamy. Jeszcze większym grzechem, jeszcze większą winą może być odmowa drogi do świętości. „Dalej nie pójdę, nie chcę, nie zrezygnuję w danej kwestii z mojego egoizmu, z mojej próżności, z mojej miłości własnej.” I dlatego Kościół mówi o pierwszeństwie świętości. Świętość jest czymś najważniejszym, bo świętość to jest objawienie się Synów Bożych, to jest dźwiganie świata ku Bogu. Życie moralne tego nie zastąpi. Ktoś może być doskonały moralnie i może być nie do zniesienia dla innych. Może być doskonały moralnie, ale może nie mieć w sobie miłości bliźniego – wyrozumiałości, litości. Opowiadał mi ktoś, że w pewnym zgromadzeniu, była siostra, która wykonywała nieprawdopodobne ilości pracy, bardzo się poświęcała swoim obowiązkom i siostry jej bardzo nie lubiły. Żadna nie mogła z nią pracować, bo nie dało się jej dorównać, co inne siostry bardzo przygnębiało. Inne siostry jej nie obchodziły, ona i tak zrobiła wszystko lepiej, szybciej, sprawniej. Taka moralna doskonałość może być nie do zniesienia dla innych, ona nie będzie dźwigać innych ku Bogu. Tamta siostra była bliska pewnej doskonałości, ale nie była święta. Późniejsze jej losy były dramatyczne. Może Pan Bóg zażądał od niej drogi do świętości. Skończyło się to tak, że zawaliła się w niej doskonałość i opuściła zgromadzenie. Kochani, jesteśmy wszyscy ochrzczeni i już chrzest jest dla nas powołaniem do świętości, ale Bóg nie może tego realizować, jeśli my nie chcemy. Bóg, już przy chrzcie, pyta nas: Czy chcesz być święty?19 Czy chcesz żebym Ja w tobie żył? Czy chcesz, żebym ciebie zmieniał? Czy chcesz rezygnować dla mnie ze swoich planów, upodobań, ze swojej domniemanej wielkości? Czy chcesz żebym Ja był jedynym źródłem twojej wartości, jedynym twoim oparciem? Za ciebie umarłem, ty jesteś dla mnie wszystkim, ale czy chcesz, żebym Ja był dla Ciebie wszystkim? O to zapytuje nas Bóg i taka jest istota chrztu świętego. 19 Por. Jan Paweł II, Novo millenio ineunte, 31. 60