foldery plakaty kalendarze katalogi etykiety blistery itp. Festyn
Transkrypt
foldery plakaty kalendarze katalogi etykiety blistery itp. Festyn
Spojrzenie wstecz Festyn, jakiego w Europie Wschodniej jeszcze nie było I Festyn Archeologiczny w Bis− kupinie poświęcony był, jak i drugi − archeologii doświadczalnej. Dzie− dziną tą zajmuje się w Polsce spora grupa ludzi. Dzięki nim można współcześnie odtworzyć techniki sprzed tysięcy lat. W Biskupinie pokazano to, co byli w stanie usta− lić archeolodzy. Nie ma jednak pe− wności, że to co pokazują jest wier− nym odtworzeniem dawnych tech− nik. Spośród rzeszy ludzi spotkanych na festynie tylko jeden był pewny swoich opracowań. Był to Tomasz Ważny z Akademii Sztuk Pięk− nych. Pracuje on na wydziale kon− serwacji dzieł sztuki. Do jego za− dań należy określanie gatunku dre− wna, ustalanie przyczyn zniszczeń obiektów zabytkowych z drewna. Najważniejsza jest jednak dendro− chronologia i tej dziedzinie poświę− ca najwięcej czasu. To dzięki tej metodzie stwierdzono, że Biskupin jest znacznie starszy niż dotychcza− sowo sądzono. Pewności tę uzyska− no na podstawie laboratoryjnego badania drewna. Podstawy dendochronologii opracowano w latach 20−tych w sta− nach Zjednoczonych. W Europie pierwsze opracowania pojawiły się w latach 1940/50, a gwałtowny roz− wój dendochronologii przypadł na lata 80−te i obecnie. Metoda ta po− lega na analizie przyrostów z do− kładnością do jednej setnej milime− tra. Wyniki pomiarów trafiają do komputera, gdzie porównywane są sekwencje wartości liczbowej sze− rokości przyrostów rocznych z wzorcami. Poprzez dopasowanie do wzorca można określić wiek drze− wa do jednego roku. Drzewo z Bis− kupina po raz pierwszy było wysła− ne do laboratorium w Sztokhol− mie w roku 1938. Wtedy nie udało się uzyskać żadnych wyników. W późniejszych latach drewno było wysyłane do Szwajcarii, a około roku 1980 do Wiednia. W tamtej− szych laboratoriach również nie uzyskano interesujacych informa− cji. Dopiero badania podjęte przez Tomasza Ważnego przy pomocy la− boratoriów dendrochrologicznych w Getyndze dały rewelacyjne wy− niki. Metoda opracowana przez na− szego naukowca ma zastosowanie między innymi przy badaniach dzieł sztuki. Poza ustaleniem wieku dre− wna można uzyskać określenie jego pochodzenia. Pan Tomasz powiedział, że drze− wo jest jak dyskietka. Zapisuje z komputerową dokładnością infor− macje o środowisku, w którym wzrastało, o atmosferze jaka temu wzrastaniu towarzyszyła i choro− bach przez drzewo przebytych. Sło− je drzewa tego samego gatunku wzrastają w danym roku podobnie. Dzięki temu mając dwa drzewa, któ− re rosły w tym samym czasie moż− na to łatwo rozpoznać. Dzięki tej właściwości można ułożyć tablicę chronologiczną, która służy póź− niej za wzór do badań naukowych. Pan Tomasz korzysta z takiego wzo− rca, sam go opracował i jest pewien swoich odkryć. Zbigniew Dolski Dolski, który swój zakład odlewniczy pobudował na górce nie do końca stosuje metody praprzodków, ale efekty osiąga pod− obne. Piec do topienia brązu pod− obny jest do tego, w jakim wytapia− li metal nasi przodkowie − wpusz− czony jest w ziemię i tylko komin postawiony jest na powierzchni. Opał używany do wytopu jest jed− nak inny. Pan Zbyszek używa do tego celu koksu hutniczego, a przed wiekami używano tylko węgla drze− wnego. Innego opału ludzie nie zna− li. Aby im go nie zabrakło hutnicy przenosili się z miejsca na miejsce. Kiedy wycięli i zużyli kawał lasu do produkcji węgla drzewnego, przenosili się w inne miejsce, tam czynili podobnie i znowu się prze− nosili. Nigdy nie pracowali jesie− nią, do tego typu prac musiało być upalnie. Tylko wtedy wnętrze pieca osiągało odpowiednią temperaturę i żelazo topniało. Robili z niego groty do włóczni, małe sierpy i inne niezbędne przedmioty. Pan Zbyszek też odlewał grot. Pożądli− wie patrzyli na niego zwiedzający, ale za wejście w jego posiadanie należało sporo zapłacić. Po obcowaniu z odlewnikiem i jego piecem nie wypadało zrobić nic innego jak udać się do łaźni. Balia z klepek dębowych wyszoro− wana do białości. Łaziebna i jej pomocnicy czekają na amatorów kąpieli. Zapraszają przemile, więc szybko pojawia się chętna. Po uisz− czeniu opłaty, została poddana ob− rzędowi. Najpierw zaproszono ją grzecznie do rozbieralni, skąd wy− szła bosiutko przyodziana w cienki ręcznik. Weszła dostojnie do balii, w której parowała woda wymiesza− na z wywarem z kory. Najpierw myli ją dokładnie: plecy, nogi i tak dalej. Później rozgrzewali ją ude− rzeniami gałązek wierzbowych po plecach. Kiedy wychodziła otulo− no ją suchym ręcznikiem i to był koniec kąpieli. Kawałek dalej również można było popluskać się w wodzie. Tym razem chętni i odważni mogli przy− jrzeć się światu podwodnemu. Prze− wodnikami w tej podróży byli płe− twonurkowie. Nie wiem, czy zna− lazł się śmiałek zdecydowany na badanie głębin jeziora. Podejrze− wam że skończyło się na pozowaniu do fotografii w pełnym ekwipunku płetwonurka. Bardzo piękną grupę w tym ko− rowodzie niezwykłości stanowili ar− cheolodzy duńscy. Na kilka dni przeistoczyli się w Wikingów. Wszyscy bardzo przystojni, choć już nie pierwszej młodości, przy− ciągali oko każdego turysty. Spra− wiały to ich stroje. Duńczycy to zapaleńcy (patrz zdjęcie na stronie 5 w poprzednim numerze "GB"), którzy bardzo lu− bią uczestniczyć w festynach arche− ologicznych. Robią to często pra− cując jednocześnie nad odtwarzaniem i rekonstrukcją przeszłości. Duńczy− cy wyniosą niestety przykre wspom− nienie z naszego kraju, bowiem już pierwszego dnia ktoś skradł im rze− mień od kościanej łyżwy, którą przywieźli na wystawę. Dlatego też w tym roku ich nie ujrzymy... MARIA WARDA FIRMA WYDAWNICZA Poligrafia od A do Z czyli: foldery plakaty kalendarze katalogi etykiety blistery itp. Naszym klientom oferujemy: d³ugoletnie dowiadczenie, najwy¿sz¹ jakoæ, konkurencyjne ceny i terminy. ADRES: 01-318 WARSZAWA UL. K. WYKI 8/93, TEL./FAX 628-80-17 TEL. 664-01-26