Rozdział książki Witolda Adamskiego „Kampania wrześniowa 1939
Transkrypt
Rozdział książki Witolda Adamskiego „Kampania wrześniowa 1939
Źródło: Polish Institute And Sikorski Museum Archives Ref No B.I.45 d Rozdział książki Witolda Adamskiego „Kampania wrześniowa 1939 – 31 pSK” Porucznik Malanowicz Antoni Zielona Kompania-Wallsbüll Wallsbüll, dnia 22.10.1945r. 31 Pułk Strzelców Kaniowskich-Sieradz. Dowódca 3 kompanii c.k.m. Sprawozdanie z udziału w Kampanii Polskiej 1939r. „Mobilizacja naszego oddziału rozpoczęła się dnia 24.08.1939r. o godz. 7 – mej rano. Po krótkiej odprawie D-cy Pułku, odebraliśmy dzienniki mobilizacyjne, licząc godz. 7 – mą za godzinę rozpoczęcia mobilizacji. Czas trwania mobilizacji – 36 godzin”. „Mobilizacja ludzi. – Zasadniczo opierała się na związkach t.j. strzelcach młodszego i starszego rocznika stanu czynnego, który nie przekraczał 15 – 20 ludzi i napływających stopniowo rezerwistów. Jeżeli chodzi o mobilizację ludzi nie mam żadnych spostrzeżeń, ponieważ na moim szczeblu nie stwierdziłem specjalnych uchybień. Żołnierze przybywali na czas i z pełnym zrozumieniem obowiązku chwili”. „Mobilizacja uzbrojenia, oporządzenia, umundurowania, uprzęży i wozów: – Wszystkie te rzeczy pobierałem z magazynów mobilizacyjnych. Umundurowanie dwojakiego rodzaju – spodnie długie z owijakami, spodnie krótkie z owijaczami, czapki – furażerki i rogatywki polowe, mundury nowego i starego typu. Uprząż kompletnie rozłożona. Wszystkie drobne rzeczy miałem zakupić, co było prawie rzeczą niewykonalną ze względu na bardzo duże zapotrzebowanie a brak na rynku. W rezultacie na wojnie byłem bez wiader dla pojenia koni, które musiałem uzupełnić w własnym zakresie. Biedki sprzętowe i amunicyjne typowe, wozy z poboru, częściowo nie nadające się do użytku, o mniejszej jej przewidzianej ładowności. Pobranie tej całej masy najrozmaitszych rzeczy po prostu przekraczało moje siły, ponieważ dysponowałem tylko 15–20 ludźmi a musiałem to wszystko pobrać w oznaczonym terminie, aby nie hamować mobilizacji i przenieść około 400–500 mtr. nie wyobrażam sobie, gdybym musiał te rzeczy przenosić na odległość 10 klm. tak jak to było w dzienniku mob. Uważam, że za wyjątkiem umundurowania, wszystkie inne rzeczy jak broń, oporządzenie, biedki czy wozy powinny być wydane dopiero po przybyciu przynajmniej 50% stanu kompanii, bo samo pobranie przy pewnej ilości ludzi nie przedstawia żadnych trudności. „Mobilizacja koni: – W ciągu 24 godz., jeśli chodzi o ludzi, byłem gotowy do odmarszu, a nawet jeden pluton c.k.m. już o godz. 1–ej dn. 15.VIII. nie mając koni wyjechał transportem samochodowym na czaty w rejon m. Warta. W ciągu ostatnich godzin dopiero zaczęły napływać pierwsze konie i to bardzo z długimi przerwami. To był bardzo poważny i trudny do rozwiązania w mojej sytuacji problem, tym bardziej, że kompania karabinów maszynowych potrzebując 105 koni, bez tych w ogóle ruszyć się nie mogła. W momencie prawie samego odmarszu, napływały konie i dochodziły nawet w rejon zakwaterowania t.j. około 8–10 km. Pokończeniu mobilizacji baon przeszedł w rejon przedmościa „Sieradz”. Działania na terenie Powiatu Kozienickiego. „Wieczorem wycofuję się na rz. Pilicę, którą przechodzę w bród i około godz. 9–10 tej dn. 13.09. zatrzymuję się w lesie koło miejscowości Boża Wola, postój trwa resztę dnia. Słychać wokół warkot motorów. Wieczorem pułk rusza w kierunku na Wisłę w rejony lasów hr. Zamojskiego gdzie znajdują się ślady 13–tej Dywizji Piechoty. O świcie dn. 14.09 zatrzymuję się na postój ubezpieczony, koło godz. 10–tej rozpoczyna się walka leśna i trwa prawie do zmroku. Npl. Piechota – ponosi ciężkie straty i my również. Wieczorem w kontakcie z nplem wycofujemy się i w nocy przeprawiamy się przez rzekę Radomkę i korzystając z pochmurnego i deszczowego dnia maszerujemy do godz. 11–tej dn. 15.09., poczym zatrzymujemy się na postój ubez. w lasach Puszczy Kozienickiej koło m. Marianów. Odpoczywamy cały dzień i noc bez walki. Dnia 16.09. zaraz z rana rozpoczyna się walka i trwa przez cały dzień, w nocy b. silne patrolowanie i 17.09. walka aż do zmroku. Przeważnie walki na bagnety. Mamy bardzo ciężkie straty. Dożo rannych, specjalnie od ognia moździerzy, odsyłamy na stronę niemiecką. Jesteśmy otoczeni – wiadomości od jeńców, że mamy do czynienia z całą Dywizją niemiecką, która ma za zadanie zniszczyć tę grupę działającą na ich tyłach. Wieczorem dnia 17.09. wycofujemy się leśnymi ścieżkami, jak przeszły biedki, wozy i artyleria – nie wiem, w każdym razie udało nam się zmylić czujność npla i wyjść, ale po upływie 3–ch godz. marszu otrzymujemy ogień od ubezpieczeń npla. Wywiązuje się krótka walka ogniowa, następnie bagnet i granaty. Wreszcie wszystko cichnie, a po rozpoznaniu musimy zawrócić i pozostaje nam tylko wejść na szosę Radom–Kozienice. D-ca pułku, 2 Baony i część artylerii przechodzą, walcząc przez szosę, a reszta t.j. 3–mu Baonowi i pozostałej artylerii nie udaje się. Niemcy, początkowo zaskoczeni, wzmacniają nacisk i ogień i przejście zostaje zamknięte. Jest świt dn. 18.09. – zatrzymujemy się na postój bezp. Bardzo silna działalność patroli rozpoznawczych npla. Około godz. 18–tej decydujemy się przejść za wszelką cenę. Ruszamy – to był znak dla koncentrycznego natarcia npla. Wywiązuje się bardzo silna i zaciekła walka z przeważającymi i nacierającym ze wszystkich stron npla. Trwa krótko. Dostałem się do niewoli. Przebieg tych kilku dni b.ciężki dla żołnierza piechoty, który miał nieszczęście walczyć z oddziałami pancernymi i motorowymi, bez możności odpoczynku, bez jedzenia, w ciągłych marszach nocnych. Od 02.09. kompletny brak zaopatrzenia w żywność, amunicję i paszę dla koni. Żyjemy tym co się udało gdzieś „zafasować”. Od 15.09. żyjemy tylko porcją „R”, dzieloną na 4–6 ludzi. Pułk ponosi bardzo ciężkie straty w zabitych i rannych, których niestety b. wielu pozostało na polu walki, gdyż sytuacja bojowa nie pozwalała na pogrzebanie poległych, a nawet na zebranie i opatrzenie ciężko rannych. Tych których można było zabrać po opatrzeniu odsyłało się zawsze do linii niemieckich, gdyż my byliśmy wyzbyci ze wszystkich leków itp. Jedynie każdy żołnierz zachował na czarną godz. opatrunek osobisty. Sanitariusze przeważnie żydzi z natury strachliwi, w czasie walki nie wynieśli i nie opatrzyli ani jednego rannego”. Dnia 22.10.1945 r. XII Zgrupowanie Szeregowych Flensburg-Weiche D-ca Wydzielonej Kompanii – Wallsbüll /-/ M a l a n o w i c z porucznik Skrót sprawozdania.[W.Adamski]