Magiczna kraina
Transkrypt
Magiczna kraina
Julia Rut klasa IV b Magiczna kraina Opowiem Wam, co zdarzyło mi się całkiem niedawno. Pewnego ranka wstałam i postanowiłam pójść na rower . Udałam się do pomieszczenia pod schodami, aby wziąć kask. Niespodziewanie z kieszeni wypadł mi telefon, więc schyliłam się i zaczęłam go szukać. Wtem poczułam powiew wiatru, wydobywał się on z dziury w ścianie. I nagle jakaś niezwykła moc mnie tam wciągnęła … Momentalnie znalazłam się w niezwykłej krainie, która przypominała krainę z moich snów, właściwie to była kraina z moich snów. „Czyli ona istnieje” – pisnęłam. Raptem przypomniało mi się o ludziach z pustymi sercami, z oczyma pełnymi nienawiści. Mieli oni okropne szare peleryny, jakby zrobione ze wszystkich łez ludzi z całego świata. Jeden z nich wykrzyknął moje imię i rzucił na mnie jakiś proszek. Wtedy ziewnęłam i po prostu zasnęłam. Obudziłam się w pięknej różowo-granatowej sukience, znajdowałam się w cudownym kryształowym pałacu. Leżałam na dużym łóżku. Przestraszona chciałam stąd uciec … … ale nie było wyjścia. Usłyszałam dziwne odgłosy, były to dźwięki szczekającego psa. Dobiegały z szafy. Otworzyłam ją i zobaczyłam słodkiego szczeniaczka. Okazało się, że był to magiczny pies. Znienacka do mnie przemówił: - musisz szybko zabrać mój naszyjnik, ponieważ ci faceci w ciemnych strojach go zabiorą. Błyskawicznie go zabrałam. Wtedy wszyscy, którzy byli okropnymi ludźmi, zamienili się w wesołe dzieci. Jedno z nich podeszło do mnie i powiedziało: dziękujemy, że nas uratowałaś! W mgnienie oka znalazłam się w tym samym miejscu, skąd tu przybyłam – w moim domu. Cieszę się, że to wszystko się już skończyło. Ale co to?! Naszyjnik, który dał mi magiczny pies, dalej trzymałam w ręku i sukienkę również. Mam nadzieję, że to co przeżyłam, już nigdy mi się nie przydarzy. Cieszę się jednak, że mogłam pomóc ludziom z zaczarowanej krainy i napełnić ich serca miłością. Po chwili odłożyłam naszyjniki sukienkę na półkę i jak gdyby niby nic wzięłam kask i poszłam na rower… Julia Rut klasa IV b Nocleg u Gotfryda Jak zwykle rano poszedłem do szkoły. Byłem wyjątkowo radosny, ponieważ dzisiaj po szkole szliśmy do Gotfryda na noc. Gotfryd to ten najbogatszy z paczki i ma duży dom, dlatego mogła spać tam cała gromada. W szkole na lekcjach czas mi się strasznie dłużył. Po ostatniej lekcji Gotfryd poprosił nas, abyśmy się podzielili na dwie grupy. Ja byłem z Alcestem i Kleofasem, w drugiej grupie byli: Euzebiusz, Maksencjusz i Rufus ( Ananiasz nie został zaproszony, a Joachim był chory). Ustaliliśmy, że moja grupa będzie spała z Gotfrydem, a grupa Euzebiusza (druga grupa) – w salonie na czteroosobowej kanapie. - Ej, chłopaki to niesprawiedliwe – powiedział Euzebiusz. - Może porozmawiamy o tym, jak dojdziemy do mojego domu – zaproponował Gotfryd. I wszyscy się z tym zgodziliśmy. Jak już dotarliśmy na miejsce, Euzebiusz powiedział, że nie ma ochoty spać na tej głupiej kanapie. - Jeśli ona jest głupia, to Ty też! – krzyknął Gotfryd. - Chcesz dostać w zęby! – wrzasnął Euzebiusz. I zaczęła się bójka. Nagle od salonu wszedł lokaj Gotfryda – Albert. - Co tu się dzieje?! – krzyknął i odsunął chłopców od siebie. - Jeśli w dniu dzisiejszym znowu się pobijecie, to nie będzie deseru! – nakazał Albert i poszedł sobie. Po dziesięciu minutach byliśmy pozamieniani w grupach. Ja byłem z Euzebiuszem i Kleofasem, a Alcest był z Maksencjuszem i Rufusem. - Ja się nie zgadzam – powiedział Alcest. - Z czym? – zapytał się Gotfryd. - Z tym, że mam spać z Rufusem i Maksencjuszem. - A co Ci to przeszkadza? – zapytał Rufus. - No właśnie! – odparł Maksencjusz, bardzo oburzony. No i znowu zaczęli się bić, tym razem Maksencjusz z Alcestem. Lokaj Albert przybiegł do pokoju i powiedział/; - Dzisiaj za karę nie będzie deseru! - Jeśli nie będzie deseru, to ja stąd idę - powiedział Alcest i poszedł sobie. Niestety, Maksencjusz i Rufus też poszli, a jeśli oni to i też Euzebiusz. Została nas tylko trójka: Gotfryd, Kleofas i ja. - Dobra, to Wy idźcie do domu się spakować – odparł Gotfryd> no i szybko to zrobiliśmy, bo nie chcieliśmy tracić czasu. Gdy wróciliśmy do domów powiedzieliśmy rodzicom o wszystkim. No i wtopa. Przez to nie pozwolili nam iść spać do Gotfryda. Ja to się nawet ucieszyłem, bo później przyjechał mój stryjek Eugeniusz. A biedny Gotfryd dostał karę za zbicie wazonu w czasie bójki!