Z pamiętnika Ignaca Maciastyka – cz. 1. 3 luty 2009 roku W telewizji

Transkrypt

Z pamiętnika Ignaca Maciastyka – cz. 1. 3 luty 2009 roku W telewizji
Z pamiętnika Ignaca Maciastyka – cz. 1.
(Autor: Marek Nowak)
3 luty 2009 roku
W telewizji podali, że nowy stadion Zagłębia Lubin będzie nosił nazwę Dialog
Arena. Już słyszę ten dialog pomiędzy kibicami.
5 marca 2009 roku
Stary Kołdyn z parteru zaczepił mnie pod klatką i powiedział, że mojego
przyjaciela Bolka z dwunastki w nocy zabrało pogotowie do szpitala z silnym
bólem brzucha. Stefek z którym gram w szachy powiedział, że Matlak zaprosił
go na fejsbuka. Musiał mu ten fejsbuk zaszkodzić. W tym wieku trzeba
stosować odpowiednią dietę. Pamiętam jak mnie Matlakowa zaprosiła na sushi.
I to wszystko co z tej uczty zapamiętałem. Obudziłem się na Ojomie, pod
kroplówką.
17 maja 2009 roku
Wnuczek Jędrychowej przyjechał z Anglii na urlop. Jędrychowa się chwali, że
tam wreszcie zrobił prawo jazdy. Tu 6 razy podchodził do egzaminów i nie udało
mu się zdać, a tam ponoć zdał za pierwszym razem. Jędrychowa mówi, że w
Polsce mu nie poszło dlatego, że jest mańkutem. Ja tam wiem jedno. Dopóki on
tu jest nie będę chodził lewą stroną po osiedlu.
2 czerwca 2009 roku
Wnuczek Jędrychowej właśnie odjechał do Anglii. Wreszcie mogę przepisowo
chodzić po osiedlu, czyli lewą stroną. Bolek już czuje się dobrze. Zaszkodziła mu
kaczka nadziewana kasztanami. Upiekła ją jego córka według przepisu z
francuskiej książki kucharskiej. Tylko kasztany były zeszłoroczne, zebrane w
parku przez jego wnuczkę. Ale ten fejsbuk jest jednak zaraźliwy. Bolek mówi, że
wielu naszych znajomych go ma. Nie wiem jak się przenosi, ale na wszelki
wypadek za każdym razem jak wychodzę z mieszkania walę kielicha –
profilaktycznie.
13 lipca 2009 roku
Bolek mi dziś powiedział, że został blogerem. Wyjaśnił, że to taki filozof który
pisze co myśli na konkretny temat. Skoro tak, to ja się do tego nie biorę. Wątpię
żeby cenzura przepuściła to co ja myślę o dzisiejszych czasach i ludziach.
4 sierpnia 2009 roku
Stefek już nie chce z nami grać w szachy. Mówi, że prezentujemy za niski
poziom gry. Do Bolka i Matlaka powiedział, że teraz gra z niejakim Ajpadem.
Nikt z nas go nie zna. Może to nowy lokator na naszym osiedlu. Ale Stefek
jeszcze zatęskni za starymi kumplami, bo tu nie chodzi tylko o grę, ale o
wymianę informacji.
12 września 2009 roku
Stara Matlakowa chwali się swoimi wnuczkami, że są strasznie uzdolnione
muzycznie. Oboje chodzą do szkoły muzycznej. Wnuczek – jak mówi Matlakowa
– świetnie gra na ksylamicie, a wnuczka na wibratorze.
14 października 2009 roku
Do naszej parafii przybył nowy wikary. Jędrychowa mówi, że będzie zakładał
chór i zespół muzyczny żeby oprawa mszy była bogatsza. Nareszcie jakiś
przyzwoity i w zbożnym celu chce pracować. Poprzedni wikary rzadko zakładał
nawet sutannę, za to często zdejmował pannom garderobę, włącznie z bielizną.
4 listopada 2009 roku
Święto Zmarłych nie jest moim świętem. Ja jeszcze żyję. Dlatego powiedziałem
księdzu, że o własnych nogach na cmentarz nie pójdę, a bliskich zmarłych i
kumpli jak zawsze odprowadzam tylko do bramy. Odpowiedział, że bluźnię i
kazał i przyjść do kościoła się z tego wyspowiadać. Po co? Spytałem. Niech mnie
ksiądz rozgrzeszy od razu skoro już wie czym zgrzeszyłem.
12 grudnia 2009 roku
Moje 84 urodziny. Od żony dostałem w prezencie nowe, mocniejsze okulary,
które już dwa tygodnie temu przepisał mi okulista. W Vision Expres dali jej 84
procent zniżki na oprawki jak pokazała mój dowód osobisty. Od synów zaś
dostałem nowy aparat słuchowy. Teraz już nie będę mógł powiedzieć, że nie
widziałem w spiżarni żadnego spirytusu co to żona ma do nacierania pleców,
ani nie słyszałem, że ksiądz ma przyjść po kolędzie i dlatego wybrałem się z
Bolkiem na szachy do osiedlowego domu kultury.
10 stycznia 2010 roku
Dałem się namówić Bolkowi na udział w pokazie garnków ze szlachetnej stali.
Młodzian w garniturze przekonywał nas, że w tych garnkach można gotować
bez wody i smażyć bez tłuszczu. Zapytałem go skąd w takim razie będę wiedział,
czy mięso włożone do takiego garnka jest usmażone czy ugotowane?
Odpowiedział, że jak wleję wody to będzie ugotowane, a jak nie to usmażone. I
tak dowiodłem mu, że ściemnia. Kiedyś naciągnęli Bolka na zakup kołdry z
wełny merynosów nowozelandzkich za 4000 zł. Prowadząca pokaz panienka
wmówiła mu, że jak będzie spał nago pod taką kołdrą to wzrośnie mu potencja.
Bolek jej uwierzył. W tym przypadku jednak cudu nie było, a Bolkowi przez
najbliższe 3 lata wzrosły wydatki.
14 lutego 2010 roku
Walentynki. Kupiłem żonie moherowy beret w prezencie. Uznała to za złośliwą
aluzję. Co w takim razie ja miałem pomyśleć, skoro ona podarowała mi z tej
okazji radio, które odbiera tylko jedną stację – Radio Maryja.
1 marca 2010 roku
Nie mogłem zasnąć ostatniej nocy bo koty zaczęły gody i miauczały
niemiłosiernie. W końcu założyłem stopery do uszu i jakoś przekimałem do
rana. Te kocie jęki przypomniały mi pewną historię z czasów studenckich. Kiedy
przechodziliśmy obok plakatu zapraszającego do Nowej Huty na wystawę o
Leninie pod tytułem „Lenin w październiku”, mój kolega o przezwisku
„Opornik” dopisał na nim ołówkiem kopiowym – a koty w marcu.
2 maja 2010 roku
Na remizie strażackiej powiesili hasło „Obywatelu! Nie pal trawy wiosną!” Na
drugi dzień na murze pod hasłem pojawił się napis zrobiony sprayem „Sorry! Na
amfetaminę mnie nie stać”, a jeszcze niżej: „Za późno, jestem już uzależniony”
14 września 2010 roku
W Polsce trzeba mieć zdrowie żeby chorować. Raport NIK podaje, że w szpitalu
w Kościerzynie trzeba czekać 1824 dni na zabieg wszczepienia endoprotezy.
U nas też nie jest dobrze z tą służbą zdrowia. Stary Matlak mi ostatnio
opowiadał że był u dentysty na ubezpieczenie. Wyczekał się 4 miesiące na
pierwszą wizytę, a chciał sobie sprawić sztuczne szczęki, bo ostatnie swoje zęby
stracił przez parodontozę. Poprosił żeby te sztuczne zęby były jak prawdziwe.
Przychodzi na drugi dzień po wstawieniu sztucznych szczęk i skarży się, że go te
sztuczne zęby bolą. A dentysta na to, że przecież sam chciał żeby były jak
prawdziwe.
19 października 2010 roku
Wczoraj wybrałem się z wnukiem na spacer po mieście, bo pogoda była piękna.
Zaskoczony mówię do niego: Popatrz Krzysiu! Autobusy MZK znowu pełne ludzi
jak w dawnych czasach! A on na to, że to nie ludzie tylko plakaty wyborcze w
szybach bo rozpoczęła się właśnie kampania wyborcza i na tym teraz zarabia
MZK. Za moich młodych lat drzwi do autobusu nogą domykali ci pechowcy co
się nie zmieścili.