Dali z siebie wszystko

Transkrypt

Dali z siebie wszystko
Dali z siebie wszystko - jak zwykle
Utworzono: czwartek, 26 lipca 2007
Kopalnia „Bobrek-Centrum” wygrała III Turniej Drużyn
Ratowniczych o Puchar Prezesa Kompanii Węglowej
Dali z siebie wszystko - jak zwykle
Całe mnóstwo roześmianych dzieciaków zagrzewało do boju swych ojców, którzy w ubiegły
czwartek na stadionie Walki Makoszowy rywalizowali w III Turnieju Drużyn Ratowniczych o Puchar
Prezesa Kompanii Węglowej. Na placu boju było już mniej wesoło. Krew, pot i łzy – tak w skrócie
można określić to wszystko, co się tam działo. I tak gorącą już atmosferę walki rozpalił do
czerwoności lejący się z nieba żar letniego słońca.
Najpierw drużyna ratownicza kopalni „Piast” pokazała niezłą formę. Byli nawet tacy, którzy wróżyli bierunianom zwycięstwo. Dali z
siebie wszystko. – To nie przelewki, gra toczy się o wysoką stawkę. Człowiek ma ambicję, idzie na całości i nawet bólu nie czuje –
pokazywał nam otarte do krwi dłonie ratownik Dominik Hernik.
Roman Walter, dyrektor kopalni „Sośnica-Makoszowy” wystawił do boju drużyny dwóch ruchów. – Moi ludzie gotowi są do akcji w
każdej chwili. Rywalizacja sportowa pokaże, czy są lepsi od innych. Ja w nich wierzę – zapewniał podenerwowany. Ratownicy z
Makoszów triumfowali w poprzednich dwóch edycjach. Apetyty na hat-trick były więc ogromne.
Emocje sięgnęły zenitu jeszcze przed godziną 11. Wówczas to wystartował zespół kopalni „Piekary”. Poszli jak burza. Na mecie
jednak doszło do spornej sytuacji. Sędziowie zakwestionowali prawidłowość wyłączenia zegara odmierzającego czas przebycia
toru. Zdaniem zawodników ich zastępowy Adam Waloszczyk dokonał tego w sposób nie budzący wątpliwości.
– Trzymałem palec na guziku, ale nacisnąłem go dopiero, gdy wszyscy zakończyli – tłumaczył rozżalony Waloszczyk.
Protesty na nic się zdały. Posypały się za to karne sekundy, a tych arbiter spotkania Jacek Polniak z Centralnej Stacji Ratownictwa
Górniczego wyjątkowo nie szczędził.
Przekonali się o tym najlepiej członkowie zastępu ratowniczego kopalni „Bielszowice”. To oni w zasadzie uzyskali najlepszy czas
zawodów – 4.40.66. Niestety, sędziowie dopatrzyli się nieprawidłowego umocowania aparatu ucieczkowego poszkodowanemu.
Ratownikom z Bielszowic doliczono trzydzieści karnych sekund i to przekreśliło ostatecznie ich szanse na podium.
Tymczasem startujący kilkanaście minut wcześniej zespół kopalni „Bobrek-Centrum” Ruch Bobrek w składzie: Grzegorz Kaleja –
zastępowy, Andrzej Małek, Adam Mazgaj, Rafał Rzeźniczok, Daniel Jeksa, Krzysztof Maciejewski oraz Tadeusz Filipek dali
prawdziwy popis przebycia toru bez jednego błędu. 4.41.94 – ten wynik dał bytomianom pewne zwycięstwo.
Na drugim miejscu zakończyli rywalizację ratownicy z kopalni „Jankowice”, a na trzecim drużyna ze „Szczygłowic”. Czwarte miejsce
przypadło ekipie z kopalni „Sośnica-Makoszowy” Ruch Sośnica.
Tor przeszkód składał się z następujących elementów: przejście lutnią z przepustem tamowym, podniesienie platonu za pomocą
poduszek pneumatycznych i wymiana kantówek, pokonanie na czworakach 20-metrowego chodnika z wyjściem szybowym do
góry, wymiana butli w aparacie W 70, skręcanie rurociągu ośmioma śrubami wraz ze sprawdzeniem jego szczelności, założenie
maski aparatu ucieczkowego poszkodowanemu, przecięcie siatek specjalnymi nożycami, lub też przejście z noszami przez
przepust tamowy i zamknięcie linami odrzwi.
– Najwięcej problemów sprawiały poduszki powietrzne i pokonanie przepustu. Na tych przeszkodach drużyny traciły najwięcej
punktów. Nam się akurat powiodło. Tak to już jest w tego typu zawodach. Liczy się czas, więc trzeba pędzić co tchu na przód, a
wtedy najłatwiej o błędy – komentował po zakończeniu zawodów Grzegorz Kaleja, zastępowy zwycięskiego teamu.
Najbardziej dumną minę miała jego dziewięcioletnia córeczka Klaudia, która śledziła wyczyny taty.
– Mogło być jeszcze ciut lepiej – podsumowała z przekąsem, ściskając w rękach wspaniały puchar ufundowany przez prezesa
zarządu Kompanii Węglowej.
Zwycięskie trofea wręczali: wiceprezes KW Marek Uszko, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Magiera oraz Jan
Stokłosa, dyrektor Centrum Wydobywczego Zachód.
– Zawody zgromadziły najlepszych ratowników spośród 3100 zabezpieczających nasze kopalnie, w których zatrudniamy na dole
ponad 50 tys. ludzi. Życzę Wam, abyście swoje umiejętności mogli sprawdzać tylko podczas takich właśnie potyczek – powiedział
Marek Uszko.
Niebawem najlepsze cztery drużyny zabrzańskich zawodów staną do boju o tytuł najlepszej drużyny ratowniczej w turnieju
organizowanym przez Centralną Stację Ratownictwa Górniczego.
Kajetan Berezowski