Rozważania o pamięci
Transkrypt
Rozważania o pamięci
Justyna Poniewska Rozważania o pamięci Pamięć jest dla człowieka niczym kolejny zmysł pozwalający na osadzenie się w realiach rzeczywistości. Pomaga nam ona w nauce, przyswajaniu informacji, kreowaniu opinii i poglądów, odtwarzaniu wspomnień, przez co staje się w pewnym sensie instrumentem wspomagającym nasze przetrwanie. Umysł człowieka gromadzi informacje, weryfikuje je i przetwarza aby ostatecznie jako efekt końcowy ukazać gotowe „obrazki” – swoistego rodzaju negatywy wywoływane przez nasz umysł przy pomocy wyobraźni. Fenomen pamięci polega na tym, że potrafimy w umyśle odtwarzać dźwięki, zapachy, obrazy; których nie doświadczamy w danym momencie. Zatem na ile w przypominaniu sobie możemy doszukiwać się udziału wyobraźni? Nie zamierzam w tym miejscu poszukiwać obiektywnych dowodów wysnutych przez teoretyków psychologii, lecz ukazać pamięć od zwykłej ludzkiej strony. Tej, która dotyka każdego z nas, lecz nie każdy wchodzi w refleksje na temat mechanizmów jej działania - blasków i cieni – zwłaszcza tych rzucanych przez naszą wyobraźnię. Każda istota ludzka obarczona jest pewnym bagażem wspomnień; zarówno niezwykle barwnych – przepełnionych szczęściem i radością, sentymentalnych – obrazujących nasze troski i tęsknoty, jak i tych o wydźwięku całkiem pejoratywnym – które chcielibyśmy, najprościej rzecz ujmując, wyprzeć z naszej pamięci. Umysł i dusza ludzka to mechanizmy zawodne. Nie kalkulujemy odczuwanych doznań tak, jak komputery przetwarzają każde kliknięcie myszką i stuknięcie w klawiaturę. Nasze myśli rozbiegają się gdzieś pomiędzy obiektywnymi wydarzeniami, a strukturą jaka wytwarzana jest dla nich przez indywidualną osobowość każdego człowieka. Każda informacja jest w pewien sposób filtrowana, aby nabrać indywidualnego wymiaru w naszym życiu. Nie możemy zatem mówić o wiernym, obiektywnym odwzorowaniu wydarzeń. Każde zdarzenie przeżywamy indywidualnie i tak też je zapamiętujemy. Nieraz koloryzując, fantazjując czy wycinając ze wspomnień to co trudne tudzież niepożądane, aby móc w miarę stabilnie pójść do przodu. Na przestrzeni lat i kolejnych – świeższych doświadczeń, przeszłość zaczyna tracić na znaczeniu. Zależnie od tego jak dane wspomnienie jest dla nas ważne lub ingerujące w nasze życie. Pamięć staje się więc poniekąd całym obrazem naszej osobowości. Jest słowami, które słyszeliśmy od dziecka od naszych rodziców, wydarzeniami które zaszczepiły w nas określone wzorce postępowania. Każdy z nas jest swego rodzaju księgą, na kartach której od narodzenia zapisują się kolejne wersety, które to jednak z czasem ulegają przekłamaniom i zniszczeniom. Druk którym nas zapisano z biegiem lat blaknie, traci dawny wyraz, szczegółowość, wyrazy stają się mniej czytelne, z księgi wypadają poszczególne strony, a inne ulegają choćby „zalaniu kawą”. Podobnie jest z ludzką z pamięcią – mechanizmem zarówno zagadkowym, jak nieuświadomionym. Pamięć od lat jest przedmiotem badań filozofów, socjologów, a przede wszystkim psychologów. Jednakże obok dyskursów naukowych, które pomimo całego swego autorytatywnego charakteru nie odnajdują zrozumienia w przeciętnej parze ludzkich oczu, istnieje także nieco bardziej przystępne, a nawet fantastyczne na swój sposób przedstawienie pamięci w produkcjach filmowych. Już film sam w sobie jest medium traktującym o pamięci – opowiadaniu pewnej wyimaginowanej historii, która jednakże w jakimś stopniu zostaje przemodelowana, by trafić do osobistego życiorysu każdego widza. Większość absorbujących nas filmów ukazuje fabułę, w której sami – nawet podświadomie – utożsamiamy się z którąś postacią, albo ogólnym zarysem świata przedstawionego. Nie będzie zatem zdumiewającym stwierdzenie, iż pamięć funkcjonuje w niemalże każdej ekranizacji. Abstrahując jednakże od gatunków, wydawałoby się najwierniejszych pamięciowo – filmów historycznych, dokumentalnych oraz wojennych, które są stosunkowo obiektywnym odbiciem minionych wydarzeń. Mam tutaj na myśli treści czysto odautorskie, kreujące świat od zera, ewentualnie opierające się na realnych wydarzeniach, stających się fundamentem dla wykreowania filmowej rzeczywistości. Istnieją także przykłady, w przypadku których rzeczywistością tą może stać się sama pamięć, która ukazana jako retrospekcje pewnych wydarzeń, wytycza ścieżki w procesach myślowych bohaterów. Odtwarza kolejne momenty z życia ekranowych postaci. Jednak jak już wcześniej wspomniałem, pamięć to nie tylko suchy rys historyczny, a także spora doza fikcji wyimaginowanej przez wyobraźnię. Świetlistym przykładem ingerencji wyobraźni w naszą pamięć, a także tego jak istotny wpływ ma ona na ludzkie istnienie, może okazać się film „Mr. Nobody” wyreżyserowany przez Belga – Jaco Van Dormaela. Rola wspomnień oraz wyobraźni jest tutaj wyznacznikiem ludzkiego szczęścia, a także czynnikiem determinującym każdy wybór, przed którego dokonaniem staje tytułowy Pan Nikt. Oderwany od rzeczywistości świat przedstawiony ukazuje nam głównego bohatera na różnych etapach jego życia nie dając do końca jednoznacznej odpowiedzi, czy rozgrywające się wydarzenia to przywołane wspomnienia, czy też wyobraźnia dziecka stojącego przed koniecznością dokonania niemożliwego wyboru. Jak już wcześniej wspomniałam, największą rolę odgrywa tutaj pamięć. Wydarzenia dzieją się równocześnie w kilku rzeczywistościach, jednak za każdym razem, sukcesywnie, gdy bohater zagłębia się w swoje obecne, „nowe” życie, pamięć cofa go do jednego momentu z przeszłości, momentu, który szczególnie mocno zapadł w jego pamięci. To jedynie potwierdzać może tezę, że miejsca, obrazy, momenty, zapachy, głosy z którymi mieliśmy do czynienia, mogły tak mocno odcisnąć piętno na naszej osobowości, że stają się punktem zwrotnym w różnych momentach naszego życia. Tytułowy Pan Nikt jest ostatnim śmiertelnikiem w świecie nieśmiertelnych. Mianowicie, przeniesiony zostaje do odległej przyszłości, a jedyne, na czym może bazować to własna pamięć, doświadczenie, doznania. Przenosi się w czasie, dokładnie analizując różne momenty z własnego życia móc dostrzec błędy, jakie popełnił czy zaprojektować w głowie dalszy ciąg wydarzeń, które nigdy nie doczekały się zakończenia. Uważam, że projekt „Pozytywne miejsca pamięci” przyrównać można do omawianej ekranizacji. Nasi przodkowie przeżywali historie i była to ich pierwsza jak i generalna – ostatnia próba przetestowania scenariusza. My natomiast, jako osoby biorące udział w projekcie, posiadające wiedzę na temat wydarzeń, które już są historią, mogliśmy pokusić się o własną interpretację, niekiedy wrazić aprobatę, czy też osobisty zawód związany z efektami tychże działań. Podsumowując, pamięć ma bardzo istotną rolę w kreowaniu nas samych. Nie pozwala zapomnieć o minionych wydarzeniach, utrzymując je we wspomnieniach. Mimo czasów, które wciąż się zmieniają, mimo świata, który przybiera teraz tak obrotnego tempa rozwoju, pamięć jest fundamentem, który cofa nas do minionych wydarzeń, pozwala dostrzec zmiany, które nie sposób by nas ominęły. Projekt „Pozytywne Miejsca Pamięci” nie ma za zadanie przywołać wydarzeń, które mają szczęśliwy i chwalebny wydźwięk. Samo słowo pozytywne kojarzone ma być z tym, że owe miejsca nadal w naszej pamięci pozostają, wciąż o nich rozmawiamy, a analizujemy bieg wydarzeń krok po kroku, jesteśmy stanie zrekonstruować historię co do najmniejszego szczegółu, a to właśnie dzięki miejscom, a co ważniejsze ludziom, którzy te miejsca postanowili upamiętnić, czy to pomnikami, tablicami, książkami, czy chociażby nutami układającymi się w spójną melodię. Moim zdaniem bardzo trafnym był pomysł, aby ponownie zanurzyć się w historię i przeanalizować wydarzenia, których echo odczuwamy w dniu dzisiejszym. Mimo, że na świecie jest wiele miejsc upamiętniających bohaterskie czyny jak i osoby, które za nimi stoją, to często te symbole i miejsca są źle interpretowane, nie spotykają się z poważnym odbiorem, chociażby przez aurę i oprawę, która je otacza. Możemy przecież tysiąc razy mijać pomnik, przyglądając się sylwetce, którą prezentuje, lecz dopiero gdy zdobędziemy wiedzę skąd wziął się w tym konkretnym miejscu, dlaczego przestawia tę, a nie inną osobę, tysiąc pierwsze spotkanie z tym pomnikiem będzie już zupełnie inne. Tym argumentem chciałabym tym mocniej zaznaczyć, że projekt to według mnie piękna i szlachetna kontynuacja jak i dobra inwestycja w przyszłość. JUSTYNA PONIEWSKA