EURORDIS pisze do Premiera,Posiedzenie Komisji
Transkrypt
EURORDIS pisze do Premiera,Posiedzenie Komisji
EURORDIS pisze do Premiera „(…) zwracamy się do Premiera Rzeczypospolitej Polskiej oraz Ministra Zdrowia RP z niniejszą petycją o niezwłoczne podjęcie działań zapewniających (…) konieczną poprawę dostępu do leków sierocych i leczenia chorób rzadkich co pozwoli spełnić przepisy zawarte w Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady nr 141/2000 z dnia 16 grudnia 1999 r. w sprawie sierocych produktów leczniczych, w zakresie zmniejszenia różnic w dostępie do terapii i leków w ramach państw członkowskich UE oraz w szczególności zawarte w stanowiskach Polskiego Parlamentarnego Zespołu ds. Chorób Rzadkich” Petycja została opublikowana na stronie internetowej Krajowego Forum na rzecz Terapii Chorób Rzadkich Orphan. Posiedzenie Komisji Zdrowia Przedstawiciele Stowarzyszenia Chorych na Niemanna Picka i Choroby Pokrewne “Żyć Nadzieją” uczestniczyli dziś w posiedzeniu Sejmowej Komisji Zdrowia, w całości poświęconym chorobom rzadkim. Było nas w sumie 5 osób. Podobnie jak inni zaproszeni goście, mieliśmy prawo do zadania pytań oraz okazję do czynnego udziału w dyskusji parlamentarzystów z wiceministrem Igorem Radziewiczem Winnickim. Przedmiotem posiedzenia było rozpatrzenie informacji na temat stanu opieki nad chorymi dotkniętymi „Chorobami Rzadkimi”. Ponieważ nie mieliśmy okazji zapoznania się z tymi informacjami wcześniej oraz ponieważ przede wszystkim interesowała nas sprawa refundacji leczenia miglustatem, sięgnęliśmy do ostatniej wypowiedzi pana wiceministra w tej sprawie. Dokładnie 28 lutego, w dniu chorób rzadkich na łamach portalu ŚwiatLekarza.pl ukazał się artykuł – wywiad z wiceministrem Igorem Radziewiczem-Winnickim pod znaczącym tytułem “Nie zapomnimy o chorobach rzadkich”. Pani Katarzyna Pinkosz zadała wiceministrowi między innymi następujące pytanie: …dlaczego w Polsce nie leczy się np. choroby Niemanna-Picka, chociaż lek otrzymują chorzy w większości krajów UE? W odpowiedzi czytamy: Proszę dokładnie przeanalizować dostępne badania naukowe i oceny AOTM. Niestety rozwój medycyny i farmacji w zakresie leczenia chorób rzadkich nie pozwala osiągnąć takiego efektu terapeutycznego, jakiego byśmy oczekiwali. Największą przeszkodą na drodze do refundacji nie jest cena leku, lecz uzyskanie naukowych dowodów jego skuteczności terapeutycznej i długotrwałego pozytywnego wpływu na jakość życia pacjenta. Za chwilę do tego wątku wrócimy. Minister zdrowia nie wydaje decyzji o objęciu refundacją, gdy nie ma dowodów naukowych na działanie leku, albo gdy te dowody są słabe i dotyczą wybranych parametrów o drugorzędnym znaczeniu. W przypadku większości tych leków niestety udowodniono, że nie wpływają one pozytywnie na zmniejszenie niepełnosprawności, poprawę codziennego funkcjonowania pacjenta albo długość życia. (…) Niestety w przypadku części chorób rzadkich zdarza się, że mimo zarejestrowania danego leku we wskazaniu określonej choroby – co rodzi duże nadzieje na skuteczną terapię – badania potwierdzają jedynie jego umiarkowaną skuteczność, np.: lek nie przedłuża życia, nie wpływa na jego jakość, ale w pewnym stopniu ogranicza oczopląs*, czy poprawia perystaltykę przewodu pokarmowego. Zacznijmy od drugiej części wypowiedzi. Pan wiceminister sugeruje najwyraźniej, że Zavesca ma wpływ jedynie na nieistotne parametry. Sprawdzamy zatem na jakiej podstawie lek ten w ogóle został zarejestrowany w Unii Europejskiej. W stosownym dokumencie opisującym jak Komitet ds. Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi (CHMP) ocenił lek w celu ustalenia opinii, na odstawie której przyznano pozwolenie na dopuszczenie produktu Zavesca do obrotu, oraz zaleceń w sprawie warunków stosowania leku, czytamy między innymi: W chorobie Niemanna-Picka typu C lek Zavesca oceniano w jednym badaniu głównym z udziałem 31 pacjentów, spośród których 12 było w wieku poniżej 12 lat. W badaniu porównywano skutki dodania leku Zavesca do standardowego leczenia z samym standardowym leczeniem. Głównym kryterium oceny skuteczności była zmiana prędkości, z jaką po roku u pacjentów występowały horyzontalne sakadyczne ruchy gałki ocznej**, ale w badaniu analizowano także inne objawy neurologiczne, takie jak zdolność pacjenta do przełykania oraz sprawność intelektualną. Leczenie niektórych pacjentów trwało do 5,5 roku. Oraz W badaniu dotyczącym choroby Niemanna-Picka typu C poprawa ruchów gałki ocznej u pacjentów przyjmujących lek Zavesca była podobna jak u pacjentów, którzy tego leku nie przyjmowali. U pacjentów leczonych produktem Zavesca wystąpiły jednak oznaki poprawy w zdolności do przełykania oraz pod względem sprawności intelektualnej. Badanie wykazało, że u blisko trzech czwartych pacjentów lek Zavesca prowadził do stabilizacji lub zmniejszenia się współczynnika pogarszania się objawów. Zatem już w momencie rejestracji wiadomo było, że lek nie wpływa na zdolność do naturalnego poruszania się oczu. Za to wpływa korzystnie na sprawność intelektualną pacjentów. Nie rozumiemy dlaczego ta kwestia w ogóle została poruszona w artykule i była dotychczas podnoszona w oficjalnych pismach z ministerstwa. A co pan wiceminister miał na myśli mówiąc o perystaltyce przewodu pokarmowego? Najczęstsze działania niepożądane związane ze stosowaniem leku Zavesca (obserwowane u więcej niż 1 na 10 pacjentów) to: utrata masy ciała, zmniejszony apetyt, drżenie (drgawki), biegunka, oddawanie wiatrów (gazów) oraz bóle brzucha (bóle żołądka). Pełny wykaz działań niepożądanych związanych ze stosowaniem leku Zavesca znajduje się w ulotce dla pacjenta. Najwyraźniej chodziło o działania niepożądane, opisane przy okazji rejestracji leku. Wracamy zatem do dostępnych badań naukowych i opinii AOTM. W zasadzie przegląd dostępnych badań naukowych Rada Przejrzystości AOTM załatwiła niejako za nas, zatem możemy poprzestać na analizie jej stanowiska. Na stronie trzeciej czytamy między innymi: U 80% chorych odnotowano stabilizację choroby. (…) Dane z retrospektywnych badań obserwacyjnych (…) są w pełni zgodne z wynikami próby klinicznej OGT918-007. Wykazano, że więcej pacjentów pozostaje w stanie stabilnym po leczeniu miglustatem, lek zapewnia istotny klinicznie korzystny wpływ na neurologiczną progresję choroby u pacjentów z NP-C. U pacjentów pediatrycznych (Heron 2012) zaobserwowano, iż leczenie miglustatem może przyczynić się do poprawy lub stabilizacji objawów. Zauważono, że lepsze efekty terapeutyczne osiągali pacjenci, u których leczenie miglustatem rozpoczęto w krótkim czasie od pojawienia się pierwszych objawów neurologicznych choroby. Zatem jak to możliwe, że AOTM negatywnie zaopiniował refundację leczenia miglustatem? Odpowiedź znajdujemy już na pierwszej stronie: “Przy wysokiej cenie terapii efekty kliniczne miglustatu wydają się wątpliwe.” Pomijając fakt, że nie rozumiemy jaki jest związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy ceną leku a jego skutecznością, w świetle powyższego zapytaliśmy pana wiceministra, dlaczego Polska jest jedynym krajem europejskim, w którym producent ubiegał się o refundację (i to dwukrotnie), a leczenie miglustatem nadal nie jest w żaden sposób finansowane ze środków publicznych. Pomimo zawiłej i długiej argumentacji, a raczej wywodu na temat tego, na jakiej podstawie minister zdrowia podejmuje swoje decyzje, odpowiedzi się nie doczekaliśmy. * Oczopląs (łac. nystagmus) – są to mimowolne, rytmiczne oscylacje gałek ocznych wynikające z braku równowagi w napięciu mięśni ocznych. Może być następstwem uszkodzenia obwodowej lub ośrodkowej części przedsionka lub być przejawem tzw. oczopląsu ocznego. ** Ruchy sakadyczne – Są to naturalne mikroprzeskoki źrenicy, podczas których mózg rejestruje jeden po drugim wszystkie interesujące szczegóły zlokalizowanego przed nami obrazu. Mózg stosuje tzw. maskowanie sakadyczne, czyli ukrywa przed nami fakt, że jakikolwiek dodatkowy ruch oczu ma miejsce. Będziemy się upierać, że oczopląs i sakadyczne ruchy gałki ocznej nie są tym samym zjawiskiem. Dzień Rudych Warkoczy! Jeśli posiadacie konto na Facebooku możecie przyłączyć się do naszej akcji i przypiąć warkocze do swoich zdjęć profilowych. To sposób na wyrażenie solidarności z dzieciakami chorymi na Niemann-Picka! 16 marca to urodziny Elizy. Filip Kozłowski urodziny obchodził 11 marca. Również choruje na Niemanna-Picka typu C. Więcej szczegółów tutaj: Dzień Rudych Warkoczy na Facebooku. Wizyta w szpitalu Czasami bywa tak, że cierpiący na choroby rzadkie zapadają też na choroby zwyczajne. Tak było miesiąc temu, gdy Eliza zachorowała na zapalenie gardła. W przeciwieństwie jednak do innych dzieci Eliza, z powodu chrypki, stanu podgorączkowego i złego samopoczucia, musiała udać się do szpitala. Gdy już postawiono diagnozę, lekarze zdecydowali, niejako przy okazji, że warto Elizę zbadać bardziej kompleksowo. Zrobiono konieczne badania krwi, USG jamy brzusznej oraz odbyła się także konsultacja neurologiczna. Zanim Eliza wróciła do domu, lekarz – ordynator sporządził stosowny wypis. Oto jego fragment: Z wywiadu dotyczącego rozwoju choroby u Elizy: pierwsze objawy choroby w postaci niedowładów pojawiły się w 2006 roku od maja 2009 roku nasilenie napadów drgawek, pojawiły się epizody zaburzeń świadomości oraz trudności w chodzeniu, spowolnienie psychoruchowe, zubożenie mimiki. Elizę hospitalizowana w Klinice Chorób Zakaźnych i Neurologii Dziecięcej Szpitala Klinicznego im. K. Jonschera w Poznaniu, gdzie włączono leki przeciwpadaczkowe (Depakine, Topamax). Od września do grudnia 2009 modyfikowano dwukrotnie leczenie przeciwpadaczkowe zwiększając dawki obu leków. Obecnie przyjmuje Topamax 150 mg rano i 200 mg wieczorem, oraz Depakina 3×300 mg. Od września 2009 dziewczynka otrzymuje miglustat (…) od października 2010 roku w dawce 2×2 tabl. (dawka docelowa to 3×2 tabl.) Początkowo po pierwszych 6 miesiącach podawania leku nie obserwowano zmiany stanu klinicznego ale w ciągu kolejnych 12 – 16 miesięcy stwierdzono poprawę w zakresie wielu objawów: poprawę napięcia mięśniowego, zmniejszenie częstotliwości napadów, poprawę sprawności chodu, mimiki, nastroju, komunikacji z otoczeniem. (…) W dniu obecnego przyjęcia: dziewczynka weszła do IP podtrzymywana przez ojca, wydolna krążeniowo i oddechowo, spowolniona ruchowo, mówi pojedyncze wyrazy, odpowiada „dzień dobry”, mowa cicha, utrudniona, mimika twarzy uboga ale uśmiecha się celowo, sporadycznie nawiązuje kontakt wzrokowy z osobą badającą. Przeczulica skóry mniejsza niż w 2012 roku. Chodzi (kilka kroków) podtrzymywana, zawija stopy do wewnątrz, upośledzona koordynacja ruchowa, widoczna skolioza w odcinku piersiowo-lędźwiowym. Siła mięśniowa osłabiona, zakres ruchów czynnych bardzo ograniczony – nie jest zdolna do wejścia na stopień, zakres ruchów biernych pełny. W badaniu ruchomości gałek ocznych – słaba współpraca z dzieckiem, znaczne trudności w ustawieniu gałek ocznych ku górze. W badaniu neurologicznym przeprowadzonym w trakcie obecnego pobytu w szpitalu: kontakt ogólny średni, odpowiada słowami na zadawane proste pytania, nie wodzi wzrokiem za przedmiotem, fiksuje wzrok, chodzi podtrzymywana, idzie z zaburzoną koordynacją kończyn dolnych, twarz amimiczna – w stosunku do badania poprzedniego stan dziecka nie uległ pogorszeniu. W wykonanych badaniach laboratoryjnych z odchyleń podwyższone CRP. W wykonanym badaniu USG jamy brzusznej – splenomegalia. Włączono leczenie objawowe uzyskując poprawę stanu ogólnego, wzrost aktywności dziecka. Na szczęście dziś, po zapalaniu gardła nie ma już śladu. My odliczamy upływający czas w rytmie kolejnych aktualizacji listy leków refundowanych. Obecnie czekamy na lipiec. Tymczasem jesteśmy Wam winni podsumowanie wpłat na konto fundacji za miesiąc maj. Aukcje na allegro i darowizny przyniosły w sumie 10 677,95 zł. Bardzo dziękujemy… Dzień dziecka Marzenia dzieci z okazji Dnia Dziecka. Rodzynki GDYBY POLA I ELIZA URODZIŁY SIĘ W NIEMCZECH, CZECHACH, SŁOWACJI, NA WĘGRZECH ALBO W 44 INNYCH KRAJACH, MIAŁYBY SZANSĘ NA LECZENIE. W POLSCE KOLEJNY ROK CZEKAJĄ NA CUD I PODPIS MINISTRA ZDROWIA. TEN PODPIS TO DLA NICH JEDYNA SZANSA NA ŻYCIE. Magdzie Kowalik trudno patrzeć na fotografie córki. Na tych sprzed dwóch lat Pola biega, śmieje się, jeździ na rowerku. Magda opowiada, jak córka śpiewała, mówiła wierszyki, a pani psycholog podziwiała ją za abstrakcyjne poczucie humoru. Teraz Pola ma 6 lat i nie biega, nie chodzi, nawet siedzi tylko z podparciem, przypięta do fotelika. Rodzice stawiają ją na chwilę, mocno podtrzymując, by mogła postawić kilka kroków. To, co mówi, rozumieją tylko ci, którzy Polę dobrze znają: mięśnie mowy tak osłabły. Dwa miesiące temu lekarze zdecydowali, że trzeba założyć PEG – dren, przez który można podawać Poli picie prosto do żołądka, bo krztusi się i zachłystuje, gdy pije sama. Je papki: mięśnie są za słabe, by gryźć i przełykać. Tylko oczy Poli są takie same jak na zdjęciach sprzed dwóch lat: duże, ciekawe świata. Widać w nich pragnienie życia. W POLSCE NIE MA PRZEPISÓW (…) Na choroby rzadkie są tzw. sieroce leki. Na tę jest tylko jeden: Zavesca (miglustat), który hamuje postęp choroby, a jej niektóre objawy cofa. Dzieci, dostając lek, mają szansę dożyć dorosłości i doczekać kolejnej, bardziej skutecznej terapii. U Poli choroba została zdiagnozowana, gdy miała półtora roku. Gdy miała trzy lata, Marc Patterson, prof. neurologii, pediatrii i genetyki z kliniki Mayo w USA, autorytet jeśli chodzi o NPC, stwierdził, że powinna jak najszybciej rozpocząć leczenie. Lek wtedy podany dawał szansę na powstrzymanie choroby. – W NFZ usłyszałam, że nie ma takiej możliwości. Nie ma przepisów, na podstawie których córeczka mogłaby dostać lek – mówi Magda Kowalik. Zavesca jest refundowana w 48 krajach. W Polsce rodzice mogą ją kupić sami, ale koszt rocznej terapii to 500-600 tys. zł. Magda próbowała walczyć: pisała do Ministerstwa Zdrowia, NFZ, do firmy. Bez skutku. Poli zostało czekanie na cud: zmianę decyzji urzędników. (…) UKŁAD ZAMKNIĘTY Listy i dokumenty na linii stowarzyszenie pacjentówMinisterstwo Zdrowia mogłyby posłużyć Ryszardowi Bugajskiemu do scenariusza drugiej części “Układu zamkniętego”. Maj 2010 r.. list Jerzego Szydłowskiego (prezes Stowarzyszenia Chorych na Niemanna-Picka i tata 18-letniego chłopca, który lek dostaje co kilka miesięcy, gdy uda się zebrać całą sumę) do minister Ewy Kopacz: “Czas jest wrogiem naszych dzieci. Tylko w ubiegłym roku zmarło troje z nich”. Październik 2010 r., kolejny list do minister Kopacz: “Dla rodziców uruchomienie programu jest jedyną nadzieją na ratowanie życia dzieci”. Marzec 2011 r.: wydaje się, że nastąpi cud – prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych (instytucja, która w Polsce ocenia nowe terapie) wydaje pozytywną opinię o refundacji leczenia na 3 lata. Październik 2011 r.: na stronach Ministerstwa Zdrowia pojawia się projekt programu terapeutycznego dla dzieci chorych na NPC. Rzecznik pani minister obiecuje, że program wkrótce wejdzie w życie. Magda Kowalik, która jest wtedy z Polą kolejny raz w szpitalu, płacze ze szczęścia. W to, co dzieje się potem, trudno uwierzyć: wybory parlamentarne wygrywa PO, minister Kopacz zostaje marszałkiem Sejmu, a Bartosz Arłukowicz – ministrem zdrowia. Wydaje się, że kolejny minister pediatra będzie rozumiał problemy chorych dzieci. Jednak program idzie w zapomnienie. Na kolejny list Janusza Szydłowskiego kierownictwo MZ nie odpowiada. Styczeń 2012 r.: wchodzi w życie ustawa refundacyjna… (…) Grudzień 2012 r.: MZ informuje, że odbędą się negocjacje cenowe z producentem. Rodzice, znów pełni nadziei, wypatrują styczniowej listy refundacyjnej. Ale leku nie ma. Jest za to odpowiedź wiceministra Igora Radziewicza-Winnickiego (też pediatra), który informuje o – tym razem – negatywnej opinii AOTM i przytacza argumenty, że lek nie ma udowodnionej skuteczności. Rodzicom chorych dzieci i specjalistom opadają ręce. Prof. Barbara Steinborn, przewodnicząca Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych, ocenia jednoznacznie: – Opierając się na danych z piśmiennictwa naukowego oraz na własnych doświadczeniach, mając na uwadze zapewnienie chorym dostępu do leczenia zgodnego ze współczesnym stanem wiedzy medycznej, uważam, że stosowanie miglustatu nie powinno już podlegać dyskusji merytorycznej. PUSTA KARTKA Magda Kowalik robi wszystko, by na buzi Poli widzieć uśmiech. Mówi, że córeczka ma kryzys. Po założeniu PEG-a doszło do przebicia jelit i poważnych komplikacji. Pola długo leżała w szpitalu, stan był krytyczny. Ma coraz mniej sił. Takiej normalnej aktywności, kiedy słucha, rozmawia czy ogląda w telewizji ukochane “Domisie”, jest w ciągu dnia niewiele. Ale nadal uwielbia, gdy przychodzą do niej goście, lubi mówić i słuchać o podróżach. A czasem przypomina mamie, że kiedyś obiecała zabrać ją nad ciepłe morze… – Nie wiem, kiedy to nam się uda. Jak tylko stan Poli się polepszy, to chciałabym pojechać z nią w Bieszczady – mówi Magda. – Pola tak lubi podróżować. (…) Pod względem leczenia i opieki nad osobami z chorobami rzadkimi Polska jest na ostatnim miejscu w krajach Unii Europejskiej — mówi Mirosław Zieliński z Krajowego Forum na rzecz Terapii Chorób Rzadkich Orphan. Rzadkie terapie bywają bardzo drogie, ale ponieważ objętych nimi musi być niewiele osób, stanowią bardzo niewielkie obciążenie dla budżetu centralnego. Katarzyna Pinkosz dziennikarka medyczna Gość Niedzielny 16/2013 – wydanie drukowane ukaże się 21 kwietnia 2013 Światowy Rzadkich Dzień Chorób Dziś po raz trzeci w Polsce obchodzimy Dzień Chorób Rzadkich. Tradycyjnie w Pałacu na Wyspie w warszawskich Łazienkach Królewskich o godzinie 11:00 odbędzie się Konferencja, w której wezmą udział organizacje pacjentów, specjaliści ze świata medycznego, parlamentarzyści, przedstawiciele administracji państwowej oraz media. Celem konferencji jest przybliżanie problematyki chorób rzadkich, bo niestety wciąż niewiele się w tym zakresie w Polsce zmienia! Wciąż pacjenci i ich rodziny nie mogą liczyć na pomoc państwa, a przynajmniej nie w zakresie, jaki jest im potrzebny. Niezmienne i bardzo aktualne pozostaje wszystko co napisano w artykule pani Elżbiety Turlej „Mam chore dziecko i kogo to obchodzi?” Niektórzy nie tracą czasu na wojowanie z biurokracją, tylko natychmiast po zdiagnozowaniu u dziecka choroby zaczynają zbiórkę pieniędzy. Inni działają dwutorowo: szarpią się z urzędnikami, ale też organizują akcje pomocowe, walczą o jeden procent z podatku. Jeszcze inni zrazili się, przestali prosić. Zamykają się w klatce choroby dziecka i usiłują zastąpić mu lekarza, terapeutę, psychologa. Wszyscy, chcąc nie chcąc, wyręczają państwo w obowiązku ratowania najsłabszych – chorych dzieci. Nie mają wyjścia. Stawką jest życie. Dla rodziców bezcenne, dla urzędników przeliczane na złotówki. Najczęściej na pomoc innych ludzi zdani są rodzice dzieci z chorobami rzadkimi, które według nomenklatury europejskiej występują w populacji rzadziej niż u jednej na 2 tys. osób. Dotychczas zdiagnozowano niemal 8 tys. takich schorzeń. Czytaj całość › O problemach osób dotkniętych chorobami rzadkimi pisano już nie raz. Dla Waszej wygody zebraliśmy, najlepsze naszym zdaniem artykuły, jakie ukazały się w polskich mediach ostatnio. „Czarne Kule” Autor: Tomasz Przybysz-Przybyszewski, Źródło: www.niepełnosprawni.pl „Lekarze o tych chorobach nie wiedzą” Autor: Wojciech Moskal, Źródło: www.wyborcza.pl „Mam chore dziecko i kogo to obchodzi?” Autor: Elżbieta Turlej, Źródło: Przegląd, www.wp.pl „Rzadka choroba – rzadka pomoc” Autor: Aleksandra Szyłło, Źródło: www.wyborcza.pl Staramy się na bieżąco śledzić wszystko co istotne w tym temacie. W kolumnie obok utworzyliśmy sekcję „Warto przeczytać”, gdzie umieszczać będziemy kolejne artykuły. „Czarne kule” najlepszym polskim artykułem w konkursie „Zdrowie UE” O znakomitym artykule pana Tomasza Przybyszewskiego, dziennikarza magazynu „Integracja”, już kiedyś wspominaliśmy na profilu Elizy na Facebooku. Kilka dni temu otrzymaliśmy od Pana Tomasza maila, z którego jasno wynika, że to niezwykle wartościowy artykuł i to nie tylko w naszym odczuciu. Chciałbym podzielić się z Państwem dobrą dla mnie wiadomością. Otóż artykuł pt. „Czarne kule”, który pisałem o chorobach rzadkich do magazynu „Integracja” oraz na portal www.niepelnosprawni.pl, a w którym znalazła się historia Pańskiej Córki, został uznany za najlepszy w Polsce przez jury konkursu dziennikarskiego „Zdrowie UE”. Nagrodą był wyjazd do Brukseli, gdzie dowiedziałem się, że niestety nie udało mi się zdobyć nagrody (już tym razem finansowej) na poziomie europejskim (jury wybierało spośród najlepszych artykułów ze wszystkich krajów UE). Mam jednak wrażenie i nadzieję, że dzięki temu artykułowi, o problemach polskich pacjentów, w tym także Pańskiej Córki, i ich rodzin usłyszeli unijni urzędnicy, specjaliści i eksperci, chociażby ci, którzy zasiadali w jury europejskiego etapu konkursu dziennikarskiego. Wyróżnienia szczerze gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za zajęcie się sprawą. Mamy nadzieję, że artykuł został również zauważony przez urzędników na co dzień zajmujących się chorobami rzadkimi w naszym kraju. Artykuł „Czarne kule” można znaleźć tutaj, natomiast więcej informacji o konkursie tutaj. Wszystkie konkursowe artykuły w wersji angielskiej do pobrania tutaj (plik w formacie .pdf). fotografia Łańcuch DNA, ze strony www.sxc.hu Francja jako przykład… Pan Prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych dr Wojciech Matusewicz w połowie ubiegłego roku udzielił kolejnego interesującego wywiadu dla portalu RynekZdrowia.pl. Opowiedział w nim między innymi o tym jak z leczeniem chorób rzadkich radzi sobie Francja. Przykładem tego odmiennego systemu jest podejście do leczenia chorób rzadkich i ultrarzadkich. – We francuskiej agencji oceny technologii medycznych HAS efektywność kosztowa nie jest praktycznie brana pod uwagę. Dostęp do innowacyjnych leków jest we Francji niemal natychmiastowy. Jednocześnie Francja, dzięki nieprawdopodobnym nakładom socjalnym, ma najlepszy narodowy program leczenia chorób rzadkich i ultrarzadkich w Europie. Paradoksalnie, wydatki na leki sieroce nie są dużo większe niż w Polsce. Sukces polega na konstrukcji programu wspartego otoczeniem socjalnym, rehabilitacyjnym i opiekuńczym – zaznaczył Wojciech Matusewicz. W Polsce tymczasem, nie dość, że brakuje wsparcia socjalnego dla chorych i ich rodzin, to zapis w ustawie re-fundacyjnej dotyczący sztywno ustalonego wskaźnika inkrementalnego, wynoszącego 3-krotność PKB, co oznacza, że praktycznie żaden z leków sierocych nie spełni tego kryterium. Cały artykuł na stronie rynekzdrowia.pl Lekarze o tych chorobach nie wiedzą… Polecamy artykuł: Lekarze o tych chorobach nie wiedzą. Objawy są nietypowe i dziwne Rzadkie, sieroce czy wręcz lekceważone – tak określa się tę grupę schorzeń. Lekarze pierwszego kontaktu nie wiedzą o nich lub też nie pamiętają, bo na studiach zetknęli się z nimi przelotnie raz czy dwa. Poza tym objawy są nietypowe, dziwne. I dlatego zdarza się na przykład, że dziecku stawia się diagnozę mózgowego porażenia dziecięcego i mija kilkanaście lat, zanim ktoś zorientuje się, że dziecko cierpi na zupełnie inne schorzenie, najczęściej o podłożu genetycznym. (…) Jak podaje raport Komitetu Ekspertów UE ds. Chorób Rzadkich w 2012 r., w Polsce nie obowiązuje oficjalna definicja choroby rzadkiej. Powszechnie używa się definicji z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, zgodnie z którą choroba rzadka występuje u nie więcej niż 5 na 10 tys. osób. W Polsce daje to zatem wynik około 19 tys. pacjentów (mniej niż ćwierć procentu populacji). W systemie zdrowia nie ma wydzielonego budżetu na choroby rzadkie. Na refundację w programach leczenia tych chorób w 2011 r. wydano około 50 mln euro. W Polsce opieka zdrowotna pacjentów z chorobami rzadkimi nie ma określonej struktury organizacyjnej, nie istnieją także oficjalne wyspecjalizowane ośrodki. Około 10-15 centrów ma opinię ośrodków specjalizujących się w danej chorobie i w różnym zakresie prowadzą diagnostykę i terapię. Klinika Chorób Metabolicznych w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie jest nieformalnym krajowym ośrodkiem współpracuje z ośrodkami regionalnymi. referencyjnym i > Czytaj całość na stronie wyborcza.pl Ile wart jest rok życia? Czy zastanawialiście się kiedyś ile jest warte ludzkie życie? Jest bezcenne, prawda? Poczytajcie: „Zgodnie z art. 12 pkt 13 oraz art. 19 ust. 2 pkt 7 ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych (Dz. U. Nr 122, poz. 696 z późn. zm.) wysokość progu kosztu uzyskania dodatkowego roku życia skorygowanego o jakość, a w przypadku braku możliwości wyznaczenia tego kosztu — kosztu uzyskania dodatkowego roku życia, ustala się w wysokości trzykrotności Produktu Krajowego Brutto na jednego mieszkańca, o którym mowa w art. 6 ust. 1 ustawy z dnia 26 października 2000 r. o sposobie obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto (Dz. U. Nr 114, poz. 1188 z późn. zm.).” „Tym samym kwota 105 801 zł powinna być stosowana w analizach ekonomicznych jako punkt odniesienia dla oszacowania kosztu uzyskania dodatkowego roku życia skorygowanego o jakość, wynikającego z zastąpienia technologii opcjonalnych, w tym refundowanych technologii opcjonalnych, wnioskowaną technologią (§ 5 ust.2 pkt 4 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 2 kwietnia 2012 r. w sprawie minimalnych wymagań, jakie muszą spełniać analizy załączone do wniosków o objęcie refundacją i ustalenie urzędowej ceny zbytu oraz o podwyższenie urzędowej ceny zbytu leku, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobu medycznego, który nie ma odpowiednika refundowanego w danym wskazaniu).” Źródło: http://www.aotm.gov.pl/index.php?id=677 A co jeśli „wnioskowana technologia” nie ma czego zastąpić, bo nie istnieje żadna, w tym refundowana technologia opcjonalna? Wygląda na to, że odpowiedź na to pytanie nie jest tak trudna jak się wydaje: „Należy podkreślić że wobec niemożności wykazania kosztowej efektywności leków sierocych stosowanych w chorobach ultrarzadkich, w ich ocenie należy stosować inne kryteria. (…) Rada Konsultacyjna sugeruje utworzenie specjalnego funduszu na leczenie chorób rzadkich i podejmowanie decyzji o jego wykorzystaniu bez udziału Agencji Oceny Technologii Medycznych, z uwzględnieniem opcji „risk sharing”.” Źródło: Stanowisko Rady Konsultacyjnej nr 28/2011 z dnia 29 marca 2011 r. w sprawie zasadności zakwalifikowania świadczenia opieki zdrowotnej „Leczenie choroby Niemanna-Picka typu C” z zastosowaniem substancji czynnej miglustat w ramach programu zdrowotnego, jako świadczenia gwarantowanego. Szkoda, że do dziś nikt sugestii Rady Konsultacyjnej nie posłuchał… „Mam chore dziecko i kogo to obchodzi?” „Niektórzy nie tracą czasu na wojowanie z biurokracją, tylko natychmiast po zdiagnozowaniu u dziecka choroby zaczynają zbiórkę pieniędzy. Inni działają dwutorowo: szarpią się z urzędnikami, ale też organizują akcje pomocowe, walczą o jeden procent z podatku. Jeszcze inni zrazili się, przestali prosić. Zamykają się w klatce choroby dziecka i usiłują zastąpić mu lekarza, terapeutę, psychologa. Wszyscy, chcąc nie chcąc, wyręczają państwo w obowiązku ratowania najsłabszych – chorych dzieci. Nie mają wyjścia. Stawką jest życie. Dla rodziców bezcenne, dla urzędników przeliczane na złotówki.” (…) „Ostatnio na spotkaniu z wiceministrem zdrowia usłyszał, że to bandycka cena i nie wypada prosić państwa, żeby wydawało takie pieniądze na grupkę dzieci, które nigdy w pełni nie wyzdrowieją. Dariusz stara się panować nad emocjami, ale wtedy nie wytrzymał. Podsunął wiceministrowi pustą kartkę i poprosił, żeby napisał, na ile wycenia ludzkie życie. To, że wracał do domu z pustą kartką, wcale go nie ucieszyło.” Cały artykuł znajdziecie na portalu WP.pl „Życie mimo wszystko” „Teraz polityka pełna frazesów i codzienność, z jaką musi zderzyć się rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem. Gdy w Sejmie toczyła się kolejna burzliwa debata antyaborcyjna, a posłowie konkurowali ze sobą na hasła o prawie do życia i godności dla każdego, rodzice kilkunastoletniej Elizy, jak co miesiąc, sami szukali pieniędzy na lekarstwa, które pozwolą dziewczynce przeżyć. Szukają jak mogą i gdzie mogą, bo na pewno nie mogą liczyć na państwo.” Materiał TVN24 znajdziecie tutaj. “Rzecz o pomaganiu…” „Czy trzeba pomagać, mamo?” – usłyszałam kilka dni temu pytanie od mojej pięcioletniej córki, gdy opowiedziałam jej o Elizie, chorej dziewczynce, dla której będziemy szyły lalkę. Już miałam powiedzieć, że oczywiście, ale… zanim to zrobiłam zastanowiłam się chwilkę. Właściwie, jak to jest z tą naszą pomocą i uprzejmością wobec innych? Zaproponowałam córce mały eksperyment. Cały dzień, począwszy od porannego wyjścia z domu, będziemy starały się zapamiętać uprzejmości ze strony innych, które nas dziś spotkały. Mała zgodziła się od razu. Przyznam, że sama też byłam ciekawa, to też z tych obserwacji wyniknie. Czytaj dalej na polonijnym portalu kulturalno-informacyjnym „Rzadka pomoc” choroba – rzadka Chciałoby się napisać „żadna” pomoc. O tym artykule pisaliśmy już na Facebooku. Ukazał się na początku listopada ubiegłego roku. Wspominamy o nim teraz ponieważ bardzo zmienił się sposób w jaki go odbieramy. Zresztą poczytajcie sami: „- Ta kobieta znowu wymyśla jakiś problem – słyszy Kay Parkinson, gdy w 1976 roku po raz kolejny wraca do szpitala, alarmując, że z jej trzymiesięcznym synkiem Mattchew coś jest nie tak. Lekarze nie łączą chorego wzroku chłopca z niewydolnym sercem, banalizują coraz większe kłopoty dziecka z utrzymaniem prawidłowej wagi ciała. Po sześciu latach na świecie pojawia się Charlotte, siostra Mattchew, i historia się powtarza. Gdy dzieci kończą pięć lat, są już niewidome. Chorobę serca Charlotte lekarze składają na karb zakażenia wirusowego i nie widzą potrzeby poddawania badaniom kardiologicznym również jej brata. Prawidłowa diagnoza – zespół Alströma – przychodzi, gdy rodzeństwo ma 18 i 15 lat. Serce Mattchew nadaje się już tylko do przeszczepu. Mutacja genu (ALMS1) u obojga dzieci spowodowała rozwój jednej z najrzadszych chorób na świecie. O sytuacji pacjentów z takimi (równie sporadycznymi, jak poważnymi problemami) rozmawiano pod koniec października na unijnej konferencji w Luksemburgu. Lekarze, przedstawiciele europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Zdrowia i Konsumentów, organizacji pozarządowych i – co wyjątkowo cenne – również sami chorzy i ich rodziny próbowali odpowiedzieć na pytanie: co zrobić, żeby poprawić jakość życia osób z rzadkimi chorobami? Rekomendacja Rady Europejskiej z 2009 r. mówi, że do roku 2013 każdy kraj ma przyjąć narodowy plan całościowej opieki nad takimi pacjentami. Już 11 państw ma takie ustawy, w Polsce trwają prace nad planem.” (…) „Brak diagnozy to niejedyny problem pacjentów z rzadką chorobą. Jednym z większych dramatów jest to, że nawet gdy dojdzie już do prawidłowego rozpoznania, często nie ma ani czym, ani za co ich leczyć. Dlatego jednym z zaleceń unijnej rekomendacji jest to, by kraje wprowadzały specjalny status dla leku sierocego (opracowanego dla garstki osób chorujących schorzenie) – np. 10 lat monopolu na rynku. na dane Sukcesem, którym chwalą się w kuluarach konferencji pracownicy polskiego Ministerstwa Zdrowia, ma być refundacja terapii w chorobie Niemanna-Picka. To efekt wieloletniej walki rodzin chorych dzieci z Ministerstwem Zdrowia i NFZ. Na ogromną większość chorób genetycznych nie ma leków na rynku; z tych, które istnieją, według szefowej Orphanetu Polska refunduje cztery-pięć razy mniej terapii niż Niemcy czy Francja.” (…) „Ceny terapii dla chorych na rzadkie choroby, gdzie lek niejednokrotnie nie może wyleczyć, ale jedynie np. poprawić jakość życia na kilka lat czy miesięcy, każą stawiać pytanie podstawowe: kiedy uznajemy, że czyjeś leczenie jest dla nas za drogie, to znaczy, że nam jako społeczeństwu nie opłaca się tej osoby leczyć? Ktoś podczas konferencyjnego lunchu rzucił: – Jesteśmy ciekawą cywilizacją. Na pewnym etapie planowania wspólnego rocznego budżetu w społeczeństwie tak rozdzielamy środki: na remont czołgu jest; i na oświetlenie Pałacu Kultury, i na pomnik dla kogoś, kto zmarł X lat temu. A na leczenie dla cierpiącego dziecka też, ale troszkę, bo więcej to by było już jakoś nadto.” Źródło: Gazeta Wyborcza Cały artykuł przeczytać można na stronie Gazety Wyborczej: „Rzadka choroba, rzadka pomoc”.