Bohaterowie pogrzebu

Transkrypt

Bohaterowie pogrzebu
Bohaterowie pogrzebu
Rozmowa z kulturoznawcą Kamilą Drecką
Izabela Marczak: Czym dla Pani jest humor?
Kamila Drecka * : Wolter powiadał, że natura, by przynieść ulgę człowiekowi w jego ziemskim
bytowaniu, dała mu sen i nadzieję. Do tego - uzupełnia Kant - dodała mu jeszcze śmiech. Nie miał
wyjścia Cyrano de Bergerac - jak tylko kpić i dowcipkować na temat rozmiarów własnego nosa,
uprzedzając może mniej wyszukane, za to na pewno boleśniejsze, drwiny potencjalnych
prześmiewców. Mówi Leszek Kołakowski: "Jako że świat nie jest naprawdę nam przyjazny, lecz raczej
wrogi, trzeba więc wrogość jego stępiać humorem". Chciałabym odróżnić humor od śmieszności.
Stefan Szuman powiada, że "humor jest filozofią pogodnego usposobienia". Humor często
przeciwstawia się satyrze, a także prymitywnym formom komizmu farsowo-wodewilowego. Humor
będący postawą estetyczną wobec świata bywa raczej nieagresywny, pobłażliwy i dobroduszny.
Jaki humor najbardziej Pani odpowiada?
- Lubię humor rosyjski - głęboko egzystencjalny, często okrutny, zawsze konkretny. A jeśli bywa
abstrakcyjny, to trafia do wszystkich, w przeciwieństwie do prawdziwie angielskiego humoru, który
wymaga wysokiego pułapu abstrakcyjnego myślenia. Polacy, przynajmniej jak pamiętam, zawsze
wysoko cenili rosyjski humor.
Czy prawdziwe poczucie humoru mają tylko narody o tragicznej historii?
- Niewątpliwie przez lata humor i w Polsce, i w Rosji miał charakter terapeutyczny.
I przez to jest niezrozumiały dla innych?
- Mój mąż wspominał niedawno przy kieliszku z kolegą, jak krótko po stanie wojennym próbował we
Francji w różnych miejscach i językach opowiedzieć pewien nie najwyższych zresztą lotów dowcip.
"Budzę się, co ja tu robię w obcym mieszkaniu? Koszulka leży na ziemi, stanik na parapecie, makijaż
rozmazany, koło mnie śpi obcy mężczyzna... Co ja tu robię, ja, oficer Wojska Polskiego?". I nikt z tych
bezdusznych Europejczyków się nie śmiał. Panowie ustalili, że tylko Irlandczyk na fali duchowej
wspólnoty by ich zrozumiał. Zaraz potem obaj towarzyszyli mi w spotkaniu Warszawskiego
Towarzystwa Wielkopolan (które samo w sobie jest sympatycznie zabawnym zjawiskiem - zupełnie jak
Klub Europejczyków w Indiach, taki Związek Wypędzonych z Ukochanej Wielkopolski na Obczyźnie;
czy wyobraża sobie pani klub warszawiaków w Szczecinie?). Wśród zebranych Wielkopolan był...
Irlandczyk, inteligentny, mówiący płynnie po polsku mieszkaniec Warszawy od pięciu lat. Nie
zdążyliśmy się nawet przywitać, gdy mój mąż opowiedział tamten dowcip Irlandczykowi. Najpierw po
polsku, potem po angielsku. Irlandczyk nawet się nie skrzywił.
W Polsce też nie wszyscy rozumieją angielski humor.
- Ciekawe, że z jednej strony trzeba inteligencji, oczytania, wrażliwości językowej, by mu sprostać. A z
drugiej - to właśnie na Wyspach powstał najprostszy, wręcz najbardziej prymitywny komediowy
gatunek sceniczny, jakim jest farsa sytuacyjna. Może wytrawni dżentelmeni po wymianie najnowszych
abstrakcyjnych anegdot w swoim klubie idą do teatru na farsę, aby wreszcie pośmiać się głośno?
Odreagować własne wysublimowanie?
Pośmiać się z siebie?
- Niezwykle cenię u ludzi poczucie humoru na własny temat. Wiele osób sypie anegdotami jak z
rękawa i obraża się, kiedy dowcip dotyka ich poważnej osoby. Wielu polityków traci szansę kontaktu z
wyborcami przez traktowanie samego siebie jak bohatera uroczystego pogrzebu. Wielu z nas,
rodziców, gubi zaufanie dzieci przez celebrowanie swojej rodzicielskiej osoby.
Czy człowiek z poczuciem humoru jest szczęśliwszy?
- Szczęście jest o wiele poważniejszym słowem niż humor. Rozumiem pani pytanie tak: czy
szczęśliwy może być człowiek bez poczucia humoru? Pewnie tak, szczególnie że o tym nie wie.
Proszę zwrócić uwagę, że ludzie przyznają się do najgorszych rzeczy - ale nigdy do tego, że brak im
poczucia humoru.
* Kamila Drecka jest kulturoznawcą, autorką programu TV "Ogród sztuk"
Żarty przed skokiem
Rozmowa z psychologiem prof. Mieczysławem Koftą
Izabela Marczak: Czy poczucie humoru zależy od inteligencji?
Mieczysław Kofta * : Choć w staropolszczyźnie "dowcip" oznaczał bystrość, zalety umysłu, to myślę,
że związek między poziomem inteligencji ogólnej a poczuciem humoru jest bardzo pośredni. Zdarzają
się przecież ponure typy bardzo sprawne umysłowo i osiągające sukcesy zawodowe. Inteligencja
może przejawiać się w różny sposób.
Zaś poczucie humoru to przede wszystkim umiejętność niesztampowego spojrzenia na sytuację,
dostrzeżenia jej komicznego aspektu, a zarazem spontanicznego, emocjonalnego na nią reagowania.
Wydaje mi się ono bliższa inteligencji emocjonalnej i społecznej oraz uzdolnieniom twórczym
człowieka niż inteligencji ogólnej (poznawczej) mierzonej sławnym IQ. Nie przypadkiem więc Abraham
Maslow (współtwórca psychologii humanistycznej) uznawał poczucie humoru za składnik dojrzałej,
zdrowej osobowości.
Jakie rodzaje humoru wyróżnia psychologia?
- Wszelka próba sklasyfikowania rodzajów i odmian humoru wydaje mi się nie tylko z góry skazana na
niepowodzenie, ale, co gorsza, śmieszna! Humor jest po prostu aspektem naszego życia. Przenika
kulturę popularną (np. sitcomy, komiksy, dowcipy rysunkowe) i kulturę wysoką (np. literaturę piękną).
Zabarwia nasze codzienne doświadczenia: żartujemy z nieznanymi osobami w kolejce, śmieszy nas
pompatyczne zachowanie przełożonego, czujemy, że sami się przed chwilą ośmieszyliśmy itp. Humor
jest przeciwieństwem powagi, bycia serio - dlatego też tak często śmieszą nas oficjalne ceremoniały.
Po co nam poczucie humoru?
- Oczywiste, że kiedy jesteśmy w dobrym nastroju, chętnie żartujemy i śmiejemy się, bawią nas
dowcipy. A kiedy jesteśmy podenerwowani, zalęknieni, przygnębieni - nasze poczucie humoru
gwałtownie słabnie. Z drugiej strony, żartowanie może być doskonałym sposobem na pokonanie
niepokoju. Badacze zaobserwowali, że np. skoczkowie spadochronowi często wprawiają się tuż przed
skokiem w dobry nastrój, opowiadając sobie żarty.
Poczucie humoru bardzo zależy od obiektu żartów. Często ten sam dowcip bardzo nas śmieszy, kiedy
zrobiony jest komuś innemu, i zupełnie nas nie śmieszy, kiedy jego przedmiotem jesteśmy my sami.
Wspomniana asymetria ujawnia ukrytą funkcję żartu - jest nim nierzadko zawoalowana, przybierająca
z pozoru niewinną postać, agresja. Celem żartu może być bowiem wytknięcie osobie lub grupie ludzi
czegoś wstydliwego, ośmieszenie ich, a nawet poniżenie.
Żarty na temat ludzi różnych narodowości czy grup społecznych mogą podtrzymywać negatywne
stereotypy. Jeżeli sami należymy do tych grup, możemy się czuć takimi żartami dotknięci i reagować
na nie w sposób całkowicie pozbawiony poczucia humoru. Prawdopodobnie dlatego ten sam dowcip
śmieszy nas niepomiernie, gdy jego bohaterem jest Szkot lub policjant; kiedy zaś jest nim Polak,
wydaje się nam prostu bezdennie głupi.
Tzw. kawalarstwo to chyba jednak domena osób o mniejszej inteligencji. Osoby o wysokim IQ
czy EQ będą wolały dowcip wysublimowany i na wysokim poziomie.
- Oczywiście, o ile w ogóle ma się poczucie humoru. Wyższe poziomy inteligencji w zakresie
poznawczym, społecznym czy emocjonalnym oznaczają bogatsze "instrumentarium". Poziom
inteligencji może przyczyniać się do tego, że uważamy coś za śmieszne lub nieśmieszne. Zrozumienie
subtelnych żartów może wymagać i pewnej wiedzy (np. o postaciach historycznych, obyczajach,
wydarzeniach), i treningu w bardziej złożonym przetwarzaniu informacji. Ale to nie oznacza, że
inteligencja jest dla poczucia humoru najważniejsza. Ważniejsze wydają mi się czynniki
osobowościowe (np. czy akceptujemy siebie), emocjonalne (wspomniany wcześniej nastrój), no i
czynniki kulturowe. Rozpoznajemy coś swoistego, niepowtarzalnego w humorze żydowskim,
angielskim, rosyjskim czy też japońskim humorze zen. Trzeba jednak niemało wiedzieć o kulturze i
historii tych narodów, żeby dobrze "czuć" ten humor.
Czym różni się poczucie humoru od poczucia szczęścia?
- Poczucie szczęścia to ogólna postawa wobec siebie, swojej przeszłości i przyszłości, pozytywny
subiektywny bilans emocjonalny (przewaga doświadczeń przyjemnych nad przykrymi), optymistyczne
oczekiwania co do własnej przyszłości. Poczucie humoru to pewna dyspozycja poznawczoemocjonalna, wyczulenie na komizm, śmieszność, niepoważne aspekty życia. To zdolność brania go
nie całkiem serio.
Chociaż to różne rzeczy, to niewykluczone, że są ze sobą jakoś powiązane. Podążając tropem
wspomnianego Abrahama Maslowa, należałoby się spodziewać, że zadowoleniu z życia towarzyszyć
będzie niezłośliwe poczucie humoru.
* Prof. Mieczysław Kofta jest psychologiem z Uniwersytetu Warszawskiego
Zemsta radosna
Rozmowa z antropologiem dr. hab. Jerzym S. Wasilewskim
Izabela Marczak: Wygląda Pan na osobę śmiertelnie poważną. Czy w ogóle coś Pana czasem
śmieszy?
Jerzy S. Wasilewski * : Oczywiście! Niezmiennie bawią mnie Woody Allen, "Kabaret Starszych Panów
i Mann bez Materny. Jestem poważny, bo ja niepoważność na poważnie badam.
Co więc Pan zbadał?
Dawno byśmy się znudzili śmiechem, gdyby opracowano teorię śmieszności. Ale sądzę, że prawdziwy
komizm polega na tym, by pomysłowo zestawić i skontrastować wysokie wartości duchowe i treści
przyziemne, np. cielesne. Przed laty znalazłem w uniwersyteckiej toalecie wierszyk: "Na Breżniewa
czoło dumne / Na Lenina szklaną trumnę / Na Sowietów wszędzie w świecie / Ale nie na deskę
przecie". Śmiech wywołuje tu genialne przejście od patosu do pospolitości, w dodatku z inteligentnym
niedopowiedzeniem. Śmieszy nas nie tylko skompromitowanie politycznego wroga, ale nagłe odkrycie
niepoważności całego tekstu.
Kluczem do śmieszności jest właśnie "niepoważność". Śmiejąc się z czegoś, czynimy to
niepoważnym, a więc i nieważnym. Kwestionujemy poważną wartość kulturową, która doskwiera nam
na co dzień. Bawi nas, gdy w relacji mędrzec - głupiec, pan - sługa, duży - mały racja jest po stronie
"maluczkich". Śmiech jest triumfem naszej natury nad kulturą, jest krótkotrwałą, radosną zemstą za
tłumienie naturalnych popędów.
Czy stąd się bierze prostactwo, do którego sprowadza się najpopularniejszy na rynku
rozrywkowym typ humoru?
- Humor popularny zawsze grał raczej na grubszych strunach. W kulturze plebejskiej kawalarstwo to
sposób radzenia sobie z własną nie- doskonałością. Mamy ciało, niedoskonałe ciało, od którego
zależymy. Kawał często dotyka naszej seksualności, dolnych części ciała - tzw. dołu cielesnego.
Kawał to ciężka porcja czegoś śmiesznego - kawały o blondynkach, o Ruskich itd.
Na drugim biegunie jest zaś dowcip - synonim lotnej inteligencji, pomysłowości. Nie wszystkie kultury
znają w ogóle taki gatunek jak dowcip - krótką, lapidarną opowiastkę z pomysłową puentą.
Czy są kultury, które się nie śmieją?
- Etnologowie takich nie zanotowali. Wszędzie, gdzie jest gorset kultury, nakazy, zakazy - tam ludzie
będą próbowali pozbyć się ich, stanąć ponad nimi. A czasem jedyną możliwością jest ucieczka w
niepoważność. To wręcz naturalna reakcja naszego ciała, stłumionego niższego "ja". Wszędzie są
natomiast jednostki, które odrzucają humor - osoby dogmatyczne, których patronem mógłby być
ponury bibliotekarz Jorge z "Imienia róży" Umberto Eco powołujący się na spostrzeżenie, że w
Ewangeliach Jezus nigdy się nie śmieje. Ale proszę zauważyć, że bohaterem wielu kawałów jest już
np. św. Piotr, ucieleśnienie niedoskonałości. Nawet wysoka duchowość nie może obyć się bez nuty
śmieszności - to niezbędna część naszego człowieczeństwa.
* Dr hab. Jerzy S. Wasilewski jest antropologiem z Wydziału Etnologii UW