2 Tym. 2.11-13 - Wspaniała obietnica, czy koniec złudzeń?

Transkrypt

2 Tym. 2.11-13 - Wspaniała obietnica, czy koniec złudzeń?
2 Tym. 2.11-13 - Wspaniała obietnica, czy koniec złudzeń?
Środa, 09 Wrzesień 2009 11:35
2Tym. 2.11-13
11. Prawdziwa to mowa:
Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy;
12. Jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy;
jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze;
13. Jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny,
albowiem samego siebie zaprzeć się nie może.
W drugim liście ap. Pawła do Tymoteusza znajdujemy podniosły fragment, który dla jednych
jest wspaniałym potwierdzeniem nieutracalności Bożego daru zbawienia, a dla innych dowodem
jego utracalności czy tymczasowości.
Że to ważne stwierdzenie chrześcijańskiej nauki, świadczy już sam wstęp: "Prawdziwa to
mowa". Podobnego zwrotu używa Paweł w kilku innych miejscach (1Tym.1:15; 1Tym.3:1;
1Tym.4:9, Tyt.3:8), by podkreślić wagę treści przekazywanej przy tej okazji swoim uczniom.
Jeśli więc jest to coś ważnego, nie może być mowy o niejednoznaczności tekstu - cóż za
pożytek z dźwięku trąby, który jest wieloznaczny (1 Kor.14:8-9)? Bóg ostrzega jednak, że do
badania Jego słowa należy podejść wnikliwie i nie wyciągać pochopnych wniosków, ale będą
ludzie, którzy to zlekceważą: Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie
niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją
zgubę. (2 Piotra 3:16 - BT)
Zbadajmy więc gruntownie ten ważki fragment. Poczyńmy najpierw ogólne obserwacje
dotyczące jego budowy. Łatwo zauważyć, że składa się on z czterech warunkowych (jeśli)
twierdzeń (obietnic). Tego typu zdania określają sytuację, w której po spełnieniu określonej
przyczyny (występującej bezpośrednio po spójniku jeśli) bezwzględnie następuje określony
skutek. Kolejna obserwacja to charakter przyczyn - dwie pierwsze mówią o pozytywnych, a
dwie następne o negatywnych zachowaniach człowieka. Spróbujmy ustalić znaczenie
poszczególnych twierdzeń, a później ich wzajemne związki.
Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy
Co oznacza umrzeć z Jezusem (przyjmuję, że chodzi tu o Niego na podstawie wersetu
poprzedniego (10), gdzie Paweł mówi o Jezusie)? Świadectwo innych fragmentów listów ap.
Pawła kieruje nas do wniosku, że oznacza to zwrócenie się do Jezusa z wiarą w Jego zbawczą
śmierć (np. Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus;
a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał
samego siebie za mnie. Gal. 2:20). Warto dodać, że czasownik umrzeć występuje w aspekcie
dokonanym, więc nie można interpretować tej pierwszej przyczyny jako umierania - ciągłego
procesu. Inaczej mówiąc, jeśli kiedyś w przeszłości umarliśmy z Chrystusem (uwierzyliśmy), to
na pewno (i nie jest to moje zapewnienie, ale logiczny i jedynie dopuszczalny na podstawie
budowy gramatycznej wyrażenia wniosek) będziemy razem z Nim żyli.
Jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy
Ewidentnie druga przyczyna (z nim wytrwamy) bazuje na spełnieniu pierwszej (nie można z
kimś wytrwać, jeśli się z nim nie jest/nie żyje się z nim). Czasownik wytrwać (w oryginale trwać)
użyty jest tym razem w aspekcie niedokonanym, co oznacza czynność rozciągniętą w czasie.
1/4
2 Tym. 2.11-13 - Wspaniała obietnica, czy koniec złudzeń?
Środa, 09 Wrzesień 2009 11:35
Oczywiście królować z kimś (czyli współrządzić) to coś więcej niż tylko być z kimś. Przypomina
to sytuację z Listu do Koryntian, gdzie co innego jest potrzebne, by być zbawionym, a co
innego, by oprócz zbawienia otrzymać dodatkowo nagrodę od Boga:
Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na
nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje. Albowiem fundamentu innego nikt nie
może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś na tym
fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, To
wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie
jest dzieło każdego, wypróbuje ogień.
Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze;
Jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak
przez ogień. 1 Kor. 3:10-15 Można więc nasze dotychczasowe wnioski przedstawić
następująco: jeśli człowiek złoży swoje zaufanie co do swego wiecznego przeznaczenia w
Jezusie (umrze z nim), z pewnością będzie z Nim żył. Jeśli dodatkowo wytrwa w wierności
Jemu (wytrwa z nim), będzie z Nim królował.
Teraz czeka nas zadanie nieco trudniejsze. Mamy bowiem dwie negatywne przyczyny po
stronie człowieka:
jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze;
jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny
Raz Jezus reaguje symetrycznie - odpowiada człowiekowi tym samym, a drugi raz
asymetrycznie - człowiek źle, a Jezus mimo to dobrze. Mamy w pewnym uproszczeniu dwie
możliwości: albo w obydwu przypadkach ap. Paweł mówi o dwóch różnych rodzajach ludzi (z
których jeden może się dopuścić zaparcia się Jezusa , a drugi niedochowania Mu wierności,
przy czym jedna osoba nie może w życiu zrobić jednego i drugiego) albo zaprzeć się i nie
dochować wiary to jakościowo różne rzeczy, których może się dopuścić ta sama osoba.
Rozstrzygnięcie tej kwestii jest kluczowe dla sprawy wiecznego bezpieczeństwa ucznia Jezusa.
Nietrudno zobaczyć, że w pierwszym przypadku mamy do czynienia ze wspaniałą, niczym nie
warunkowaną obietnicą nierozerwalności naszego związku z Jezusem, a w drugim mamy duży
problem. (Nawet wtedy jednak mamy jeszcze możliwość obrony wiecznego bezpieczeństwa
wierzących poprzez interpretację określenia zaprzeć się jako zawstydzić się. Jest to jednak
słabsza argumentacja od tej, którą pragnę Państwu zaproponować.)
W poprzednim numerze "idź POD PRĄD" przedstawiłem interpretację bardzo podobnego
fragmentu (Mat. 10:32-33), gdzie również użyte jest to samo greckie słowo arneomai
tłumaczone jako zaprzeć się. Oto wniosek z tamtych rozważań:
W rzeczywistości tekst grecki używa tu dwu słów: wyzna - homologeo (powiedzieć to samo,
zgodzić się, powiedzieć TAK), zaprze się - arneomai (zaprzeczyć, odrzucić, powiedzieć NIE).
Można więc w uproszczeniu przetłumaczyć interesujące nas wyrażenia następująco: Kto powie
MI "TAK"... Kto powie MI "NIE" - i wszystko jasne...
Jeśli uwzględnić ten wniosek, to twierdzenie: "jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze"
należy rozumieć jako odrzucenie oferty Jezusa, jako odmowę uwierzenia w Niego. Wtedy dwie
pierwsze obietnice z 2 Listu do Tymoteusza dotyczą wierzącego (umrze, będzie żył; wytrwa,
2/4
2 Tym. 2.11-13 - Wspaniała obietnica, czy koniec złudzeń?
Środa, 09 Wrzesień 2009 11:35
będzie królował), a trzecia określa osobę skonfrontowaną z ewangelią o darmowym zbawieniu,
która konsekwentnie ją odrzuca - mówi Jezusowi: "NIE".
Pozostaje nam jeszcze czwarta:
jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny
Jeśli zestawić wyrażenia "powiedzieć: "NIE" i nie dochować wierności, jeszcze jaśniej widać
słuszność powyższego wniosku. Sytuacja druga (nie dochować wierności) ewidentnie dotyczy
osób będących już w jakiejś relacji (mówiąc gwarowo: "po słowie"), a sytuacja pierwsza określa
bardziej odrzucone starania o rękę - używam tych porównań nie bez biblijnego uzasadnienia:
2Kor.12:2-3, Ef.5:31-32. (Dla lubiących matematyczne zależności wskażę, że obietnice 1 i 3
dotyczą możliwych reakcji na zbawczą ofertę Jezusa, a 2 i 4 życia po przyjęciu Jego daru. 1,2,4
mówią o wierzących, 3 o osobach niewierzących).
Każdy uczeń Jezusa może upaść, zawieść czy zdradzić swego Pana. Sam ap. Piotr dał nam
niejeden raz tego przykład. Co wtedy pozostaje? Smutek, rozpacz, rezygnacja? Nie, mamy
pocieszenie z Bożego Słowa, że nawet w takim przypadku Jezus nigdy nie zniechęci się do
nas, nie dlatego że się staramy, poprawiamy, pokutujemy czy wyznajemy nasze grzechy. Nic z
tych rzeczy - wtedy skończyłaby się ewangelia łaski, wtedy nie można by mówić o zupełnie
darmowym zbawieniu i całkowicie wystarczającej Ofierze Krzyża! Jezus nigdy nie cofnie
danego nam słowa ze względu na swój niezmienny, Boski charakter:
On pozostaje wierny, albowiem samego siebie zaprzeć się nie może.
I to właśnie w biblijnym chrześcijaństwie jest najpiękniejsze. I to właśnie powoduje, że możemy
służyć Bogu nie ze strachu przed potępieniem, ale z wdzięczności za bezgraniczną miłość do
nas, której głębi nie możemy nawet do końca pojąć.
W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień
sądu (?) W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży
przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości.
Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował. 1 Jan. 4:17-19
I to jest właśnie ta CUDOWNA BOŻA ŁASKA, o której z łezką w oku śpiewa każdy prawdziwie
zbawiony grzesznik.
CUDOWNA BOŻA ŁASKA
Cudowna Boża łaska ta
Zbawiła z grzechów mnie,
Zgubiony, nędzny byłem ja,
Lecz teraz cieszę się.
Ta łaska wlała Boży strach
W kamienne serce me,
I wtedy zobaczyłem w łzach,
Żem na przepaści dnie.
Lecz łaska podźwignęła mnie
I naprzód wiedzie wciąż,
Przez ciemne i burzliwe dnie
Tam, gdzie ojcowski dom.
3/4
2 Tym. 2.11-13 - Wspaniała obietnica, czy koniec złudzeń?
Środa, 09 Wrzesień 2009 11:35
O, Boże, Boże, dzięki Ci
Za cudną łaskę Twą
Do nóg Twych padam w kornej czci,
Niebiosa chwałą brzmią!
Tradycyjna melodia amerykańska
Słowa J. Newton
4/4