sapere aude - Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława
Transkrypt
sapere aude - Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława
S AP ER E AU DE S TR. 1 Gazeta Społeczności Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie sapere aude Rok 7 Nr 2/40 Listopad 2007 Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie W TYM NUMERZE: Witajcie! Za nami już 2 miesiące w szkole. Przed namitrochę więcej. W tym numerze, oprócz tradycyjnie zbawczego jaja, coś nowego. Otóż odkryliśmy wielki talent w osobie Ani, której wróżymy świetlana przyszłość w branży komiksowej. Ale póki co, Wy będziecie mogli poznawać przygody Julii. Poza tym kolejny odcinek pamiętnika przerażonej maturzystki. Tak, tak, matura coraz bliżej, ale przed maturą – studniówka. Nie tylko autorka pamiętnika czeka na nią z utęsknieniem. Ponadto sprawozdania z wizyty Prezydenta RP i refleksje p. Waldemara Bączyka z wizyty w szkole po 20 latach po maturze. No cóż… Miłej lektury! Prezydent RP w ZSO 3 Objawiła się gwiazda 4 Spotkanie po latach 5 Najpierw w lewo 8 My, wy, oni... 12 Święto Zmarłych Czym jest dla nas Święto Zmarłych? Z pewnością niewiele osób zadaje sobie takie pytanie. Czasem warto się jednak nad tym zastanowić. Co roku je przeżywamy tak samo: rano idziemy do kościoła, spotykamy się z rodziną, odwiedzamy groby naszych najbliższych. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego do czasu, aż sami dostrzeżemy, jak wiele ważnych dla nas osób odeszło z tego świata. Będąc na cmentarzu w przeddzień Święta Zmarłych, widzimy ludzi, którzy porządkują nagrobki, przyno(Ciąg dalszy na stronie 13) /wchodzi na mównicę z książek, by wyglądać poważniej, lecz konstrukcja zawala się pod jej cielskiem, przez co poznaje z bliska podłogę// Auć... nie, z tą mównicą to był głupi pomysł ^^". // podnosi się i staje w postawie przypominającej zasadniczą// A więc... mam na imię Anna. (Tłum: Cześć, Ania!) //kropla//... Cześć xD". Ciąg dalszy na s.14 S TR. 2 R OK 7 8/40 Aktualności październik 4 X odbyły się szkolne eliminacje do konkursu ortograficznego, organizowanego przez Miejski Ośrodek Kultury. Do rywalizacji w ortograficznych potyczkach zgłosiło się 33 gimnazjalistów i 34 licealistów. Dyktando było o kocie Iwanie, który terroryzuje swojego pana. Do następnego etapu przeszła m.in. A. Piechocińska, która została Mistrzem Ortografii Zambrowa. Najtrudniejsze wyrazy: ponaddwuipółgodzinny, rad nierad, sczerwieniały, skądinąd, ni stąd ni zowąd, niedowidzi, czyhać. 13 X do naszej szkoły przyjechał Prezydent Rzeczpospolitej – Lech Aleksander Kaczyński. Prezydent uczestniczył w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę hali sportowej przy ZSO. 12 X odbył się w naszej szkole apel z okazji Święta Edukacji Narodowej. Uroczystość uświetnili: proboszcz parafii p.w. Św. DuchaHeliodor Sawicki, Starosta Zambrowski, pan Stanisław Rykaczewski, kierownik biura obsługi szkół w Urzędzie Gminy – Eugeniusz Bączyk, przewodniczący rady rodziców – pan Waldemar Gniazdowski i była przewodnicząca rady rodziców Elżbieta Piotrowska. Część artystyczną stanowiły: przedstawienie przygotowane przez klasę IIB LO i recital Cantyleny. 15 X odbył się finał Konkursu Ortograficznego Mistrz Ortografii Zambrowa Szkół Ponadpodstawowych organizowany przez MOK. Nasze liceum reprezentowały: Angelika Grodzka kl. Ia, Mariola Wiśniewska kl. IIa i Agnieszka Piechocińska kl. IIIa. Trzeba było zmierzyć się m.in. z chochlą, chochołem, chacharem, norzycą, nużycą, płużką. Ni stąd ni zowąd pojawiła się także mrzeża i hamernia. Nie było łatwo, ale mimo to wyłoniono zwycięzcę – Mistrzem Ortografii Zambrowa została Agnieszka Piechocińska. W poniedziałek 22 X i środę 24 X uczniowie naszej szkoły mieli okazję obejrzeć film „Katyń” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Nikt nie spodziewał się, że film będzie tak dobry. Reżyser nie zmarnował ani sekundy. Największe napięcie wywołała ostatnia scena, która była bardzo mocnym zakończeniem filmu. „Katyń” podobał się prawie wszystkim. Wreszcie mogliśmy poznać realia tamtych czasów i sprawę przerzucania się przez Niemcy i Rosję oskarżeniami o mord katyński. Niewiarygodne jest, że Rosjanie do dzisiaj nie chcą uznać tego wydarzenia za ludobójstwo. Powiatowe obchody Święta Edukacji Narodowej odbyły się 15 X o godz. 17.00 w naszej szkole. Na uroczystości obecni byli dyrektorzy i przedstawiciele prowadzonych przez powiat placówek związanych z edukacją: Zespołu Szkół im. gen. Stefana Roweckiego „Grota”, Zespołu Szkół Agroprzedsiębiorczości im. Szkół Podchorążych Rezerwy, Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego w Długoborzu, Domu Dziecka, Bursy Szkolnej, Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej i naszej szkoły. W czerwcu 2007r. w ramach projektu finansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego nasza szkoła otrzymała pracownię komputerową dla Gimnazjum. W wyposażeniu sali znajduje się: - serwer z systemem operacyjnym Microsoft Windows Small Business Server, - 10 stacji roboczych z systemem operacyjnym Microsoft Windows XP Professional, - komputer przenośmy HP Compaq 6710b z systemem operacyjnym, - wideoprojektor NEC VT59, - sieciowa drukarka laserowa czarno-biała HP LaserJet P2015n, - skaner A4 HP SkanJet 3800. Pracownia zastąpi wysłużone komputery Sali nr 29, z których gimnazjaliści korzystali od roku 2000. O Dniu Nauczyciela od kulis czytaj na s. 8 S AP ER E S TR. 3 AU D E Wielki to dla nas zaszczyt... 13 października odwiedził naszą szkołę niecodzienny gość – prezydent Lech Kaczyński. Celem jego wizyty było podpisanie i wmurowanie aktu erekcyjnego pod budowę hali sportowej. W uroczystości udział wzięli parlamentarzyści, przedstawiciele władz samorządowych, księża, mieszkańcy Zambrowa i oczywiście społeczność szkolna. Tu Prezydent RP został powitany przez p. dyr. Jana Pilcha i przedstawicieli uczniów, po czym powiedział parę słów do zebranych. Mówił o szeroko pojętym wyrównywaniu szans – zarówno między bardziej rozwiniętymi krajami UE i Polską, jak i między poszczególnymi regionami Polski oraz między małymi miasteczkami a dużymi miastami. Zaznaczył także, że Zambrów pamięta jeszcze z czasów dzieciństwa. Spotkanie składało się z dwóch części. Pierwszą było popisanie i wmurowanie aktu erekcyjnego w ścianę powstającej hali sportowej. Druga część spotkania miała miejsce w salce gimnastycznej. Specjalnie dla Prezydenta RP Cantylena pod opieką p. prof. Mieczysława Brysacza przygotowała krótki montaż słownomuzyczny o tematyce patriotycznej. Tu swoim talentem ...gościć Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej… I garść osobistych refleksji naszej redakcyjnej koleżanki. Wizyta Głowy Państwa od kuchni... W sobotę 13 października miało miejsce bardzo ważne wydarzenie. Do naszej szkoły przyjechał prezydent Polski – Lech Aleksander Kaczyński. Przez kilka dni poprzedzających wizytę czuło się w szkole gorączkową atmosferę: codzienne, kilkugodzinne próby Cantyleny, przepiękna dekoracja... Po bardzo pracowitym tygodniu wreszcie nadszedł ten dzień. Szkoda, że to była sobota. Bezpośredni wjazd pod szkołę został zablokowany przez policję, która bacznie przyglądała się wszystkim wchodzącym. Pierwsi gapie stali przy ogrodzeniu dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania! Nie myślcie sobie, że było tak łatwo wejść do szkoły (chyba pierwszy raz...). Przy drzwiach stali panowie z wykrywaczami metalu. Szczerze mówiąc, troszeczkę inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam, że będą to wysocy, przystojni bruneci w garniturach, czarnych okularach i sprężynką w uchu. Zresztą nie tylko ja się rozczarowałam... Do sali gimnastycznej weszliśmy eskortowani przez pana dyrektora i bez powtórnej kontroli. Potem trzeba było czekać i to dość długo. W miarę, jak zbliżała się godzina 1400 coraz bardziej się denerwowaliśmy. Przecież to występ przed głową państwa! Na pewno będzie też wielu reporterów. recytatorskim wykazała się m.in. nasza redakcyjna koleżanka Beata Rykaczewska. Na pamiątkę wizyty w naszej szkole Prezydent Lech Kaczyński otrzymał gliniany czajnik z herbem Zambrowa, aby wspominał nasze miasto, pijąc herbatę. Na zakończenie wpisał się do Księgi Pamiątkowej szkoły i pozował do zdjęć z zebranymi. Ta wizyta to wielkie wydarzenie w historii zarówno naszego miasta, jak i szkoły. Po raz pierwszy gościliśmy urzędującego Prezydenta RP. Miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni – Prezydent Lech Kaczyński został zaproszony na otwarcie budowanej hali gimnastycznej. ap Właśnie marzyłam o przyszłej karierze aktorskiej, której początkiem miał być dzisiejszy występ, gdy do sali wszedł pan dyrektor. Czyżby miał nie przyjechać?! I nici z mojej sławy?! Na szczęście moje obawy nie spełniły się. Prezydent miał się „troszeczkę” spóźnić. To „troszeczkę” potrwało ok. 1 godz. Stałyśmy na swoich miejscach, spokojnie rozmawiając, kiedy do sali wpadli jak tajfun dziennikarze: tvn24, regionalna, jakieś radio, no i oczywiście nasze lokalne media. Teraz naprawdę zaczęłam się denerwować. Nogi zaczęły mi się trząść jak galareta. Powitania, przemówienia bardzo szybko minęły. Przyszedł czas na nasz recital. Niestety, nie wykonaliśmy Rubika (parę osób się dopominało), ale i tak wszystkim się podobało. Po oficjalnym spotkaniu Pan Prezydent fotografował się z nauczycielami i uczniami. Już chcieliśmy wychodzić, kiedy niespodziewanie podszedł do nas i podziękował za występ. Wtedy zrozumiałam, jak czują się osoby publiczne. Flesze błyskały ze wszystkich stron. Starałyśmy się trzymać fason, ale po kilku minutach to przestało być zabawne. Hollywoodzkie gwiazdy wcale nie mają tak fajnie, jak wam się wydaje. Całe spotkanie trwało ok. 2 godz. Niektórzy powiedzą, że dużo, inni, że mało, ale warto było. Wszystkie próby, nerwy, wyrzeczenia opłaciły się. Niestety, media nie doceniły naszego talentu i byłyśmy tylko w jednym wydaniu „Obiektywu” jako tło dla Pana Prezydenta. br S TR. 4 R OK 7 8/40 oficjalnym punktem programu była katecheza o rozeznawaniu powołania Pielgrzymka Maturzystów w Auli o. Kordeckiego. Potem Droga Krzyżowa na Wałach. Następnie krótka przerwa, możliwość spowiedzi i Celebracja Sakramentu Pojednania 19 października maturzyści pielgrzymowali na Jasną Górę, aby w Bazylice. Mszę św., także w bazylimodlić się o pomyślność na egzaminie maturalnym. ce, koncelebrował bp Stanisław Stefanek. Po mszy czuwanie przed obrazem w Kaplicy Matki Bożej i o 21.00 Apel JasnogórWyruszyliśmy parę minut po szóstej. W tym roku, ski. To tyle w telegraficznym skrócie. inaczej niż w latach poprzednich, mieliśmy do dyspozycji tylko trzy autokary, więc klasy 3b U tronu Maryi zostawiliśmy nasze gorące prośby i 3d pozbawione komfortu pielgrzymowania całą o wytrawnie w nauce, dobrze zdaną maturę i dostanie klasę, zostały rozparcelowane po pozostałych autosię na wymarzone studia. Do domu wróciliśmy karach. Po kilku godzinach jazdy i 45-minutowej z nadzieją sercach. Zdamy tą straszną maturę. Może przerwie na miejsce dotarliśmy ok. godz. 13.30. nawet dobrze nam to wyjdzie. Na początek – czas wolny. Większość spożytkowała go na obiad. Część na spowiedź. Reszta nie wiaap domo na co. Kolejnym, a właściwie pierwszym Objawiła się nam gwiazda? 12 października w naszej szkole objawiła się nowa gwiazda (a raczej gwiazdor). Wcześniej nikt o niej (a raczej o nim) nie słyszał. Nazywa się Bączyk. Piotr Bączyk. Uczęszcza do klasy Ib. Gdy szliśmy na apel z okazji Dnia Edukacji Narodowej, nikt nie domyślał się, że będzie on się różnił od dotychczasowych nudnych uroczystości. I nagle taka bomba! Cała sala zamarła w zachwycie, gdy Piotrek wykonał „Psalm dla Ciebie” Piotra Rubika. Co tam się działo... Fanki mdlały, tłumy szalały... Zachwyt publiki zdawał się nie mieć końca. Piotrek został okrzyknięty „drugim Rubikiem” (nawet imiona mają takie same). Trzy razy bisował! Owacje na stojąco, okrzyki... tego w naszej szkole jeszcze nikt nie widział. A co myśli o tej reakcji publiczności sam „Rubik”? „Nie spodziewałem się tego, to było dla mnie zaskoczenie. Traktowałem ten występ normalnie”. Przed apelem denerwował się, ale jedynie na początku. „Gdy tylko usłyszałem muzykę, trema zniknęła, byłem jak w transie.” Jako jedyny chłopak Piotrek w chórze czuje się jak rodzynek. Mówi, że traktuje to jako „ofiarę ku własnym pasjom”. Ciekawa ofiara, prawda? jego powodzenie u dziewczyn. Tak, tak... Ta jego skromność Pss... Doszły mnie plotki, że wielbicielki chcą otworzyć jego fan club. Ja oczywiście od razu lecę się zapisać . Chcecie wiedzieć o Piotrku więcej? Sami go spytajcie! Z „dziennikarskiego” doświadczenia wiem, że chętnie odpowie na wszystkie pytania . mc Jak zaczęła się jego przygoda z muzyką? Piotrek od dziecka był muzykalny, kiedyś śpiewał w chórze kościelnym. O dziwo, nigdy nie chodził do szkoły muzycznej. Swojej przyszłości nie wiąże z muzyką, woli zająć się nauką. Na szczęście dla nas, „Rubik” chętnie jeszcze dla nas wystąpi . Piotrek mówi, że po apelu niektórzy koledzy i nauczyciele inaczej go traktują. Ale... Ku mojemu zdumieniu gwiazdor twierdzi, że nie zwiększyło się Z Cantyleną. Źródło: picasaweb.google.com/ zso.zambrow S AP ER E S TR. 5 AU D E że warto wziąć udział w tej zabawie. Samorząd Uczniowski. Co nowego? Rok szkolny rozpoczął się na dobre. Nadeszła pora, by przedstawić nasze plany ubarwienia szkolnej monotonności. Podczas zebrania SU wszyscy wytężali swoje umysły prowadząc burzę mózgów, by szkoła nie tylko uczyła, ale i była miejscem relaksu. Z kalendarzem w ręku ustalaliśmy plan naszej tegorocznej „podróży”. Pierwszym celem do zrealizowania na prośbę społeczności uczniowskiej jest dyskoteka. Dowiedzieliśmy się, że proponowany przez nas termin nie był dogodny d la rad y p edagogiczn ej i dyrekcji, dlatego została ona przełożona na dni między 13 a 16 listopada. Jak wiemy, współczesna młodzież często sięga po różne używki. Aby ograniczyć to zjawisko, SU przeprowadzi w szkole kampanię antynikotynową, antynarkotykową i antyalkoholową. Za pomocą ciekawych plakatów, konkursów i skeczy piętnujących nałogi, chcemy obudzić w uczniach świadomość zagrożeń i ryzyka, jakie niosą za sobą papierosy, narkotyki i alkohol. Kolejnym celem SU jest zorganizowanie retro party. Pomoże nam w tym p.prof. Żanna Janas. Jak nieoficjalnie wiadomo, grupy wiodące i rozszerzone j. angielskiego zaprezentują ubiory z lat 60., 70., 80., a przy okazji popiszą się biegłością języka. Na wybieg zaprosimy przede wszystkim długonogie, zgrabne blondynki... To oczywiście żart, ale uważam, Spotkanie po latach O panu Waldemarze Bączyku pisałam już w marcu. Przypomnę tylko, że jest to absolwent naszego LO (matura 1985), który osiągnął w życiu pewien sukces – jest śpiewakiem, organistą, dyrygentem i aktorem. Przypominam o nim, ponieważ sam mi o sobie przypomniał. 12 października, po latach, odwiedził swoją starą szkołę. Było to możliwe dzięki koncertowi na zakończenie III Jesiennego Festiwalu Sacrum Et Musica im. Jana Pawła II dedykowanemu Stowarzyszeniu Pomocy Rodzinie im. Świętych Franciszka i Klary z Asyżu, w którym p. Bączyk (tenor) brał udział razem z łomżyńską Orkiestrą Kameralną i który miał miejsce w łomżyńskiej katedrze. Na co dzień p. Bączyk mieszka w Sopocie, więc do Zambrowa nie przyjeżdża zbyt często. Ostatni raz w liceum był pod koniec lat 80-tych. Przez ten czas wiele tu się zmieniło. Gdy wszedłem do szkoły, oczy szeroko mi się otworzyły ze zdziwienia. Teraz jest tu tyle świa- Skoro już mowa o angielskim, to może „I love you” posłuży mi jako zapowiedź kolejnej atrakcji – dyskoteki planowanej na dzień zakochanych, walentynki. Panowie, do dzieła; wasze dżagi czytają me walentynkowe wyznania „You are love of my life”. W tym dniu, jak co roku, będzie można wysłać symboliczną kartkę dla swojej sympatii. I jeszcze jedno – walentynkowy nastrój spowodował, że zapomniałam wspomnieć o mikołajkach. A przecież św. Mikołaj nie może ominąć naszej szkoły. Razem ze śnieżynkami odwiedzi każdą z klas i rozda słodkie upominki. Przedstawiłam główne założenia naszego SU na nowy rok szkolny, ale chciałabym, byście zrozumieli, że ich realizacja zależy od nas wszystkich i naszego zaangażowania. Zapraszam do współpracy. mt tła, koloru – mówi. Był to piątek, tuż przed Dniem Edukacji Narodowej, więc p. Bączyk przyjechał do szkoły w nadziei, że spotka się ze swoimi dawnymi nauczycielami – myślałem, że zostali zaproszeni na uroczystości. Tak się nie stało. Ale za to p. dyr. Żyznowska pokazała p. Bączykowi całą szkołę. Co my, dzisiejsi uczniowie LO będziemy robić za 20 lat? I czy z radością odwiedzimy wtedy nasze stare szkolne mury? ap S TR. 6 R OK 7 8/40 Orient na wyciągnięcie ręki W ciągu ostatnich kilku tygodni w naszej szkole pojawili się nowi, dość egzotyczni koledzy. Od zwykłego ucznia gimnazjum różni ich narodowość, religia, kultura. Tymi nowymi gimnazjalistami są uchodźcy z Czeczenii: trzech chłopaków i dziewczyna. Chodzą do Id i Ic. Przybliżeniu sytuacji politycznej i społecznej w Czeczenii nam, Polakom uczęszczającym do ZSO, miało służyć spotkanie z przedstawicielami warszawskiej organizacji humanitarnej ds. Czeczenii. Wszyscy mieli okazję zobaczyć film, na którym przedstawiono rzeczywiste realia tego nękanego wojną państwa u stóp Kaukazu. Dla wielu z nas rzeczą niepojętą są niespodziewane aresztowania, wysiedlenia, prześladowania, bombardowanie. Twórcy filmu pokazali różnice pomiędzy naszym spokojnym i ustabilizowanym światem a tym, który można nazwać piekłem. Nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez rodziców, komputera, ulubionych miejsc. Nie umiemy wyobrazić sobie, jak diametralne są różnice pomiędzy codziennością Źródło: .wikipedia.pl w Polsce a Czeczenii. Normalnie myślimy tylko i skupiamy się na sprawach przyziemnych. Żaden z nas tak naprawdę nie zastanawiał się nad tym, jak wielką wartością jest spokojne, przez nic nie zagrożone życie. Dla dzieci czeczeńskich każdy dzień, każda noc to nieustanne zastanawianie się nad jutrem, a przede wszystkim to nieustanna walka o przeżycie. Film wywarł na uczniach niespodziewanie olbrzymie wrażenie. Cisza, milczenie, osobista, indywidualna refleksja, żadnego śmiechu. Podczas filmu dwie przybyłe do naszej szkoły panie Czeczenki, od kilku lat na stałe mieszkające w Polsce objaśniały i komentowały wyświetlane wydarzenia. Jedna z pań rozmawiała z nami w ojczystym języku, aby ukazać nam piękno j. czeczeńskiego. Wszystkimi wstrząsnęła opowiedziana historia o chłopcu, kt ó r y mi mo okaleczenia nie wydał ojca. Któż z nas byłby zdolny do takiego poś wię c eni a ? ! Prawdopodobnie niewielu. Czeczenki wyjaśniły nam kilka różnic kulturowych pomiędzy Polską a Czeczenią. Powiedziały nam o roli kobiety w ich kraju, wartościach religijnych. Zwłaszcza zdziwiła nas rola rodziny. Tam nawet z dalekimi członkami familii utrzymuje się bliskie kontakty. U nas w kraju nawet bliska rodzina często prawie się ze sobą nie spotyka. Po spotkaniu każdy z nas powinien mieć nowy pogląd na świat Czeczenów. Powinien stosować zasady tolerancji wyznaniowej i kulturowej. Trudna sytuacja naszych kolegów związana z tym, że musieli uciekać z kraju i poszukiwali azylu w Polsce powinna być dla nas sygnałem. Ich zachowanie, często nieco odmienne, niech nie zniechęca nas do nich. Nie odrzucajmy ich, nie wyróżniajmy, spróbujmy się z nimi zaprzyjaźnić. Już w starożytności wiedziano, że „urozmaicenie barwi”. Więc my, ponieważ orientalność w naszej szkole mamy na wyciągnięcie ręki, nie niszczmy jej, ale poznajmy i wykorzystajmy. em S AP ER E S TR. 7 AU D E Co nowego u Fanfiaka? Co nowego u Fanfiaka? A no Gansta Story… Grupa licealistów. Scenariusz. Film. Amatorska charakteryzacja tuszem do rzęs. No i Fanfi. Tak, tak ten biedny cukrzyk. Oj wcale nie taki bezbronny… Ostatnio kręci się w towarzystwie złych chłopców. Podobno kręcicie film o gangsterach, coś pokroju produkcji dostępnych na youtube.com, czy może większe plany? Ni to metraż krótki, ni to pełen. Średni. Około czterdziestominutowa fabuła. John: krótki fragment filmu, ale jestem pod wrażeniem. Widać, że chłopakom zależy na zrobieniu czegoś dobrego, a nie tylko na wygłupianiu się przed kamera. Widząc chłopaka ciągniętego po błocie byłem pod wrażeniem. Nie sądziłem, że można się tak poświęcić dla dobra filmu. Mam nadzieję, że nie długo obejrzę cały owoc talentu młodych aktorów. Skąd pomysł na taki film? Z głowy i z kultury popularnej. Zdradzisz nam tytuł? Jest bardzo prosty i chyba dający wiele do zrozumienia. 'Historia gangsterska'. Druga wersja tytułu - pod zachodniego widza, prawda z angielska - 'Gangsta Story' i dla odmiany polski podtytuł 'Gdy zachodzi słońce'. 'Gangsta story: Gdy zachodzi słońce'. Jeszcze fajniej prawda? Powiedz coś o fabule... Pastisz kina gangsterskiego. Pastisz. Nie kretyńska parodia, bo to by było za proste. Jak się sprawa ma ze sprzętem? 1000 wat halogenów, kamera minidv z dolnej półki. Reszta jest tak naprawdę zbędna. Goguś: Moje wrażenia po tym seansie są pozytywne. Scenka, mimo iż trochę wulgarna, ukazuje wiele prawdy o życiu. Myślę, że godzinny film w kinie byłby wielkich hitem. P.S.: Chłopaki, róbcie tak dalej! Tylko jeśli mój komentarz będzie z tym dopiskiem to podpisz tak, żeby nie było wiadomo że to ja! /(kobieta wredną jest:) ) No i najważniejsze… Aktorzy! Łoś - nasza gwiazda z ładną buzią, długimi włosami i pięknym głosem Skuziak - etatowy cynik, Jaco - jako prawdziwy mężczyzna i bożyszcze nastolatek, do tego Sroka w głównej roli i enigmatyczna postać odgrywana przez Korytkosia. Będzie na kogo popatrzeć. Gatunek: dramat, komedia gangsterska. Film zdecydowanie nie jest dla dzieci. Jest mnóstwo krwi i przekleństw. – mówi Fanfi - Kobietom też się nie spodoba. W Polsce kino gangsterskie to kino Pasikowskiego, a tam kobieta jest traktowana przedmiotowo (kobieta lekkich obyczajów lub zdrajczyni). Piotrek: Szkoda, że na razie możemy zobaczyć tylko ten kawałek filmu. Zapowiada się bardzo interesująco, trzeba tylko czekać na premierę albo chociaż kolejne fragmenty. Widziałem do tej pory tylko dwa i jak na razie wydaje się spoko. Fajne teksty, profesjonalne wykonanie. Mam nadzieję, że niedługo usiądę przed komputerem i obejrzę cały film. W związku z powyższym Fanfiak zdecydował, że kobiety nie będzie. Za bardzo je szanuję, żeby kontynuować tradycję Pasikowskiego. A szczerze? Nie dorośliśmy jeszcze, żeby robić filmy z kobietami. Chcąc nie chcąc pojawiają się one w 'Historii...'. bardziej jako elementy opowieści bohaterów. Mityczne istoty, których oglądania faceci nie są nawet warci, rozmawiają tylko o nich. Mama Chełmicka, dziewczyna Maćka i inne. To tylko podkreśla błahość tych gangsterskich porachunków, strzelanin i całej intrygi. W końcu to pastisz. Jastrząb: No... tylko że u mnie nie ma głosu. To tak będę mógł to zrecenzować połowicznie... Powiedzmy tak "na oko". Hmm.. Atmosferka by była, gdyby zapalili szlugi. A tak bez głosu ciężko ocenić. S TR. 8 R OK 7 8/40 Najpierw w lewo, potem w prawo... Spójrz w lewo, potem w prawo, na koniec jeszcze raz w lewo, jeśli droga jest pusta możesz iść. Oto instrukcja przechodzenia przez ulicę. Wszyscy ją znamy, jednak nie wszyscy stosujemy. Dlaczego? Uważaj… Część wypadków drogowych spowodowana jest właśnie brakiem ostrożności pieszych, stąd liczne potrącenia przechodniów. Jednakże na drogach szczególną uwagę muszą zachowywać nie tylko piesi, ale przede wszystkim kierowcy. Osoba prowadząca pojazd włączając się do ruchu, bierze jednocześnie odpowiedzialność za zdrowie, a nawet życie innych uczestników ruchu. Przepisy są po to, aby je… stosować! Wszyscy znamy, a przynajmniej powinniśmy znać przepisy ruchu drogowego oraz większość z nas je stosuje w życiu. Ale dlaczego nie wszyscy?! I gdzie tu rozsądek?! Jadąc samochodem przez miasto z 100 kilometrów na godzinę, oprócz tego, że łamiemy przepis to, co najważniejsze, jesteśmy zagrożeniem dla innych osób, zarówno tych, którzy także przemieszczają się pojazdami czterokołowymi oraz dla tych, którzy jadą rowerami, skuterami czy idą pieszo. Jeśli tyle mamy na liczniku, bardzo mało prawdopodobne jest, że od razu, gdy zauwa- żymy dziecko przechodzące przez ulicę zatrzymamy się jeszcze przed przejściem, nie robiąc mu krzywdy. Nasuwa się wówczas pytanie: dlaczego kierowca tak szybko jechał? Spieszył się gdzieś? Chciał się popisać swą głupotą i nierozsądkiem? Hm… Znaki drogowe… Podobnie jest, gdy nie stosujemy się do znaków drogowych, zarówno tych pionowych, jak i poziomych. Jeśli stoi znak stop przed wyjazdem z drogi bocznej na główną lub przed przejazdem kolejowym, to oznacza on, że koniecznie trzeba się zatrzymać i upewnić, czy nikt nie jedzie. Również ciągłych linii nie malują tam, gdzie nie są one konieczne. A dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: nie można przekraczać ciągłej linii, szczególnie podwójnej! Zagrożenie innym poruszającym się po drodze stwarzamy także wtedy, gdy prowadzimy pod wpływem alkoholu lub innych używek. Wtedy nie do końca panujemy nad sobą, po prostu nie wiemy, co się z nami dzieje. Jak taka osoba ma na przykład prawidłowo prowadzić samochód, gdy nawet nie potrafi właściwie sprawować kontroli nad samym sobą? To twoja decyzja… W wypadkach drogowych ginie lub odnosi obrażenia mnóstwo ludzi. Są wśród nich także tacy, którzy jeszcze całkiem niedawno razem z nami chodzili do szkoły, pisali sprawdziany i kartkówki, odpowiadali na wiele pytań zadawanych przez nauczycieli, wesoło rozmawiali na przerwach, bawili się na dyskotekach... Skąd mogli wiedzieć, że spotka ich taki los… Skąd ty możesz wiedzieć, kiedy przyjdzie twoja kolej? Może jutro, może za tydzień, za miesiąc, za rok, a może nigdy. To zależy przede wszystkim od ciebie samego. Zdecyduj sam… jp S AP ER E S TR. 9 AU D E Wreszcie się doczekaliśmy Wczesnym popołudniem, troszkę zmęczeni, ale rozpromienieni, wróciliśmy do Zambrowa. Wreszcie doczekaliśmy się!!! Nadszedł czwartek – 18 października 2007 roku – dzień wyjazdu na ognisko. Właśnie wtedy uczniowie klas I d i I b pod opieką pań: J. Mrozowskiej, W. Iwanickiej i panów: T. Ignaczuka i R. Mrozowskiego wybrali się na wspaniałą imprezę, która odbyła się w Skarżynie Starym. Wspaniałych humorów nie zdołał popsuć nawet deszcz, który lunął niespodziewanie. Przenieśliśmy się wtedy do budynku szkoły, miło ze sobą gawędząc. Dzięki temu bliżej poznaliśmy siebie, dowiedzieliśmy się więcej o sobie i naszych paniach wychowawczyniach. Ten wyjazd dostarczył nam wiele radości i zadowolenia, był okazją do oderwania się od codziennej szkolnej rzeczywistości. Z Zambrowa mieliśmy wyjechać o godz. 8,00, ale odbyło się to z niewielkim poślizgiem! Szybko dotarliśmy do małej miejscowości o nazwie Skarżyn Stary, położonej w okolicach Zambrowa. Zatrzymaliśmy się na placu małej, ale bardzo przyjemnej szkoły. Potem dziewczęta rozegrały mecz piłki koszykowej. Zwyciężyła klasa I d (gratulacje!). Dziękujemy naszym Paniom za wspaniałą organizację i czas, który nam poświęciły. Chcielibyśmy jeszcze gdzieś pojechać!!! A wybieramy się do Warszawy. Jeszcze w tym miesiącu! K. Aleksandrowicz, IdG I wtedy zaczęła się prawdziwa rywalizacja między uczniami klas I d i I b. Tor przeszkód, mecze piłki siatkowej, nożnej, a nawet hokeja na trawie – to konkurencje, które bardzo nas wciągnęły. Szybko zgłodnieliśmy, więc kiełbaski pieczone nad ogniskiem bardzo nam smakowały. Źródło: picasaweb.google.com/123dg.zso Na początku był chaos Później wyłoniły się pojedyncze propozycje na Dzień Nauczyciela. Następnie dopadła nas wena. Zaszaleliśmy. Miały być skecze, nagrania, wyświetlanie, przebieranie… Odgadywanie i beka śmiechu. Scenariusz był praktycznie gotowy, ale nieprzyswojony przez nas… A czas uciekał. Parodie lekcji, słynne gesty i powiedzonka nauczycieli (a te mieliśmy opracowane do perfekcji) stały się tematem przewodnim w naszej klasie. Nie zabrakło też konfliktów;] Przedsięwzięcie miało być wielkie… Ale nie ukrywajmy – przerosło nas. Nas – nie jako ludzi, lecz uczniów. Musieliśmy dostosować wielość materiału przeznaczonego do opanowania do czasu, jakim dysponowaliśmy. Na drodze do szczęścia stanął jeszcze jeden „mały” problem. Dzień Edukacji Narodowej to święto nie tylko nauczycieli, ale też uczniów i pracowników szkoły. W związku z powyższym zapadła decyzja o kategorycznej zmianie programu na coś bardziej odpowiedniego do powagi sytuacji. Niemal w ostatniej chwili runęły wszystkie plany. Płacz i zgrzytanie zębów! Wtem… Na niebie ukazała się majestatyczna postać. Patrz! To ptak! Samolot! Nie! To SUPER HALINA! Wychowawczyni pogroziła nam palcem i zaprezentowała wyczarowane przez siebie scenariusze z różnorakich źródeł. Kwękaliśmy, krzywiliśmy się… W końcu nasze pomysły zawsze są najlepsze;-) Wreszcie wybraliśmy ten, którego w ogóle nie dało się zrozumieć! Dopiero po 6-7 próbie dotarł do nas sens wypowiadanych słów. Ale liczyła się też oprawa… Zasięgnęliśmy porady specjalisty S TR. 1 0 Pamiętnik 1 października Chyba to nie był dobry pomysł z tym poziomem rozszerzonym na maturze... Dobrze, że możemy wp r o wa d z a ć z mi a n y do swoich deklaracji. Ale ile razy? Może jednak tymczasem się wstrzymam. Mam czas do 7 lutego… Brat – jak to brat – wyśmiał moje wątpliwości. Stwierdził, że i tak nie zdam, więc to nieistotne, jaki poziom wybiorę. Teraz to się może mądrzyć, jak ma ten swój uniwerek i starą maturę w kieszeni… Nowa matura – magiczne zaklęcie, które przyprawia mnie o dreszcze i spędza sen z powiek. 2 października Idąc do liceum, nie myślałam o tym, co będzie za parę lat, np. za trzy. Wtedy w ogóle myślałam bardzo mało, jeśli nie wcale. Teraz zaczynam robić to na poważnie. Chociaż niektórzy twierdzą, że nieprzyzwyczajonym myślenie szkodzi… R OK 7 8/40 przerażonej Mam wrażenie, że w końcu zniknę pod stertą książek, kartek, papierów, kserówek W biurku, na biurku, pod biurkiem. To się nazywa zbieranie materiałów, bo uczyć zacznę się później. Wkrótce, ale jeszcze nie teraz. Teraz myślę, jak będzie wyglądać to później. 10 października To wiercenie, które przez 7 lekcji zagłuszało nawet moje myśli, przypomniało mi, że muszę odwiedzić dentystę. Kiedy to się wreszcie skończy?! 18 października Jutro jedziemy na Jasną Górę modlić się o pomyślność na maturze. Oj, potrzebne to nam jest ogromnie. 20 października Wróciłam z pielgrzymki. I wiem jedno – maturę to zdam. Mimo wszystko. maturzystki 22 października Wybory. Dzień dobry. Ulica? Numer domu? Mogę prosić o dowód osobisty? Zgadza się. Proszę się tu podpisać. Jeden krzyżyk na białej, trzy na żółtej. Dziękuję. To były moje pierwsze wybory. czy to znaczy, ze jestem dorosła? Na to wygląda. 25 października Studniówka – temat numer jeden w mojej klasie. A ja co? Nie mam pomysłu na sukienkę. Nie mam pomysłu na fryzurę. Nie mam pomysłu na chłopaka, z którym mogłabym iść. A może jakiś casting? Koledzy trochę podśmiewają się z tych naszych babskich rozmów o sukienkach. Zachowują milczenie (szczęściarze!) i patrzą na nas z pogardą, że się takimi głupstwami zajmujemy. Niech im będzie. Na studniówce nie będą mogli od nas oczu oderwać. S AP ER E S TR. 1 1 AU D E Gimnazjalistka się nie boi... Urwanie głowy. Rano wyszłam z domu z nadzieją na dobry dzień w szkole. czeń, mając świadomość, że się spóźniło na pierwszą lekcję. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że zegarek pokazywał już godzinę 8:25, a ja byłam dopiero przy Zambrowskim Parku Przemysłowym. Na dodatek pan był chyba trochę zaspany, bo zamiast pod ZSO zawiózł nas do gimnazjum miejskiego. Do szkoły dotarłyśmy oczywiście 5 minut po dzwonku. Zadzwoniłam więc do koleżanki, czy przypadkiem jest jeszcze w domu. Szybko zamówiłyśmy taxi i czekałyśmy „z cierpliwością”. W drodze pan taksówkarz tłumaczył, że „dzisiaj piątek, taki ruch na drodze i bardzo trudno gdziekolwiek dojechać na czas”. Uwierzcie, trudno słuchać takich tłuma- Dzień na szczęście był całkiem spokojny. Po lekcjach zostałyśmy na poprawę z matematyki (zbieg okoliczności, że nie wiedziałam nawet, z czego mam się poprawiać). I tak nam się z panią profesor dobrze rozmawiało, że zasiedziałyśmy się w szkole (Ciąg dalszy ze strony 14) pozostało... Starych nawyków nie da się wyleczyć ^^". W tamtym okresie byłam pesymistką, tak jak Wiola, dlatego solidaryzuję się z tą postacią. Potem stałam się optymistką jak Alicja. Optymizm to naprawdę piękna rzecz, wszystko wtedy wydaje się być takie proste i piękne... Autentycznie. Nie bać się spojrzeć na świat przez różowe google xD! (ja dosłownie przez takowe patrzę xD) No ale przejdźmy do meritum, czyli do samego komiksu. Jak widać, nie ma on tytułu xD'. No co tak na mnie patrzycie?! Wymyślenie sensnego tytułu to naprawdę nie lada wyczyn. Dlatego pozostawiam go wam, drodzy czytelnicy. Zdaję się na waszą inwencję. Ja nigdy nie miałam weny do tytułów. Wszystkie moje dotychczasowe komiksy (które opiszę może następnym razem) nie mają zbyt ambitnych nazw xD'. Anna, vel. Chibinia P.S. Błagam, nie czytajcie mojego mangowego do 16:05. Pomijam wszystkie dziejące się później fakty. Do domu dotarłam około godziny 20:00. I na odpoczynek oczywiście zabrakło mi czasu. Podsumowując. Skąd my mamy wziąć czas na nauczenie się z co najmniej 7 przedmiotów na jeden dzień, nie mówiąc już o kolejnym? Witaj, jednodniowy weekendzie . P.S. Z okazji wszystkich świąt naraz, po kolei i każdego oddzielnie chciałabym Wam, drodzy nauczyciele, życzyć jak najwięcej zrozumienia, zrozumienia i jeszcze raz zrozumienia. ag pseudonimu per "Hibinia", bo zastrzelę xD'. "Czibinia" ew. "Cibinia" ^^'. Z japońskiego ^^". Jak już macie czytać to niepoprawnie, to mówcie do mnie "Aniu", mimo że brzmi to strasznie słodko xD". "chibi" znaczy "krótki/mały", co w sumie pasuje do mnie, bo wzrostem nie grzeszę xD' (mam ledwo 161 cm ^^"). Uff... postarałam się trochę skrócić ten komentarz ^^". Niektóre sentymentalne informacje wywaliłam, może później będę miała okazję o tym napisać. Uogólniłam trochę pewne informacje, przez co może nie brzmią tak poetycko (w niektórych momentach było to z deczka nazbyt patetyczne x_x...), ale są krótsze ^^". Chyba więcej już nie jestem w stanie skrócić, bo chciałabym zostawić ten moment z mównicą, jako dowód mojego dziwnego usposobienia xDD". S TR. 1 2 R OK 7 8/40 Wy. My. Oni... I szkoła Dziewczyno, śliczna, trendy, grzeczna, uprzejma – chcesz uchodzić za wzór ? Bądź wzorem. Chłopaku, wyluzowany, nażelowany, pyskaty – pragniesz być oryginalny? Nie zachowujcie się jak banda innych cwaniaczków, którzy trzęsą portkami na koniec semestru. Ona – gdy tylko znika z horyzontu nauczyciel pokazuje różki, obsmarowuje każdego, narzekając na wszystko i wszystkich. On – staje się prawdziwym kozakiem! Żaden nauczyciel im nie straszny, szacunek do starszych chowają do kieszeni i... aby tylko coś powiedzieć. Byle głupotę. Byle głośno i żeby nie na temat. Ot tak – przecież będzie fajnie. Czy nie warto zamknąć się wreszcie i nie wdawać w licytację? Zawsze twierdzicie, że jest źle – nawet tego nie przemyślawszy. Automatycznie podejmujecie ulubiony temat rzucony przez innych – narzekanie. Nie dostrzegacie tego, że mamy o wiele lepiej niż inni uczniowie w naszym mieście (i nie tylko mieście). Mamy szafki – i co z tego, że jest ciasno, przynajmniej się do siebie zbliżymy^^ - gdyby inni je zobaczyli, padliby z zazdrości. Kolorowe ściany wewnątrz budynku dodają życia i radości szkolnej egzystencji. Ładne toalety, SzoK zapewniający niezłe komputery z dostępem do sieci, kawiarenka ze świeżymi kanapkami… Rosnąca w oczach hala sportowa, zabytkowa siłownia – ale siłownia! No i to piękne boisko… Okienka – których ja na szczęście nie mam :D – wcale nie są takie złe. W domu nie zawsze chce Ci się odrobić lekcje – tu odwalisz brudną robotę i masz z głowy. No i pobliska bursa. I jeszcze wachlarz zajęć pozalekcyjnych, fakultety… Całkiem szeroki... Jesteśmy szczęściarzami. Trafiliśmy do szkoły, która nie spoczywa na laurach i bez przerwy staje się lepszą – żeby nam żyło się lepiej. Pokażcie mi taka drugą! Ale szkoła jest po to, żeby się w niej uczyć. Przestań patrzeć na nauczycieli jak na legendarne potwory, nie do pokonania. To są ludzie (serio). Ludzie z tak dużym doświadczeniem zawodowym, że czasem są poirytowani naszą niewiedzą. Tak dobrzy w tym, co robią dziwią się, że czegoś nie wiemy, czegoś – co dla nich jest oczywiste. Nie gniewajmy się na nich! Im naprawdę zależy na naszych osiągnięciach. Takie jest ich powołanie. Nie zniechęcajmy się, kiedy czasem nam dopieką. To taki kop motywacyjny. Na koniec i tak zawsze są z nas dumni. Więc, wesoły kolego, posiedź cicho przynajmniej raz dziennie przez 45 minut i postaraj się słuchać, co do ciebie mówią. Jeśli nie zechcesz zrozumieć, o co chodzi, nie zrozumiesz. Taki z ciebie bohater… Dopóki pani profesor nie każe wyjąć karteczek. Oh, nie przygotowałeś ściągi? No to pokaż, jaki z Ciebie chojrak! Chcesz mieć spokój – przejdź na konformizm. Szacunek i spokój ofiarowany nauczycielowi – wróci do was. I kartkówki będą rzadziej.. . I w dodatku zapowiadane… Tylko słuchaj, co mówi ten facet na podeście, w domu chociaż przeczytaj i staraj się zrozumieć, a osiągniesz część sukcesu. Nie przekładaj już tych wszystkich sprawdzianów. Jeden wlezie na drugi i dopiero wtedy będzie źle. Nie musisz być prymusem. Nie musisz łykać wiedzy jednym tchem. Do szkoły podejdź spokojnie, a i ona ci się odwdzięczy. Morgen, morgen nur nicht heute - sagen alle faulen Leute! Drogi uczniu – doceń to, co masz. Wspaniałą kadrę nauczycielską i szkołę, która cały czas rozwija się dla ciebie, zapewniając ci coraz lepsze warunki do nauki. Nie zapomnij, że każdy nauczyciel był uczniem… I nie każdy uczeń dowie się, jak ciężko jest być nauczycielem. S AP ER E S TR. 1 3 AU D E Napisała: M. Kulesza. Matura 2005 Przypominamy... instrukcję obsługi gazetowego jaja Drogi Uczniu. Oto masz przed sobą kolejny numer Sapere Aude. Po pierwsze: Weź gazetę do ręki. Nie spiesz się, nikt ci jej nie zabierze (chyba, że nie jest twoja). Obejrzyj ją dokładnie z każdej strony, sprawdź położenie „jajka”. Dla ułatwienia dodam, iż zazwyczaj umieszczamy je na ostatniej stronie. Do drugie: Otwórz gazetę na dowolnej ze stron (najlepiej na pierwszej) i przeczytaj to, co jest tam napisane (Tak, wszystko! No dobra, możesz trochę ominąć.. ale nie wszystko!!). Następnie otwórz gazetę na stronie z numerem kolejnym (dla uczniów uczących się matematyki na poziomie rozszerzonym – z nimi zawsze są problemy – na stronie n+1, przy założeniu, że n oznacza numer strony i n należy do N +). W skrócie: otwieramy gazetę na pierwszej stronie (matematycy! n=1) i oddajemy się dogłębnej lekturze, dalej przerzucamy stronę (otwieramy na kolejnej – strona z numerkiem n+1), i tak dalej.. i tak dalej... Krok ten nie jest obowiązkowy, aczkolwiek bardzo mile widziany. Może być przydatny, zwłaszcza jeżeli wasz wychowawca w ramach godziny w lubi robić wam kfizy z wiedzy o życiu szkoły (a najlepszym źródłem informacji jest oczywiście nasza gazeta). Po trzecie: Jeżeli przebrnąłeś już przez punkt pierwszy i drugi, możemy przejść dalej. Zlokalizowałeś „jajko”. Teraz wytnij je bardzo dokładnie (wytnij, a nie wyrwij!) i noś zawsze przy sobie. Nikt nie zna przecież dnia ani godziny... Po czwarte: Z jajkiem radzimy jednak uważać. Różne są sposoby interpretowania jajka przez naszych Szanownych Profesorów. Pamiętaj! Nie używaj tego samego „jajka” dwukrotnie! Nauczyciel ma prawo zarekwirować zużyte na jego lekcji „jajko”! „Jajko jajku” nierówne – to znaczy, że jajko z numeru październikowego nie jest aktualne w grudniu. Ponadto niektórzy profesorowie wymagają złożenia deklaracji użycia „jajka” jeszcze zanim otworzą dziennik i przyjdzie im nagła ochota zapytania właśnie ciebie, kochany Uczniu. Nie wystarczy podbiec wtedy do Szanownego Psora i położyć przed nim na biurku „jajko” twierdząc, że „Ja dzisiaj nie odpowiadam”. Nie, nie.. Nie ma tak dobrze. Jak już wspomniałem kultura obowiązuje – zwłaszcza w sposobie obchodzenia się z „jajkami”.. Powodzenia! (Ciąg dalszy ze strony 1) szą kwiaty i znicze. Taki obraz wzbudza w nas szacunek i podziw. Jest to dobry moment na refleksje, także nad własnym życiem, nad przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Okazja do wspomnień, do dzielenia się z innymi troskami, kłopotami i radością. Właśnie dziś dostrzegamy i zauważamy rzeczy, które dotychczas nam umykały. Kiedy w zimny wieczór spacerowałam po cmentarzu, ogarnął mnie smutek. Próbowałam przypomnieć sobie wszystkich, których przy mnie już nie ma. W zatłoczonych alejkach moją uwagę przykuwały tysiące malutkich światełek palących się na grobach. Niesamowity widok, który wzbudza we mnie dreszczyk i strach. Przechodziłam między kolejnymi grobami. Przyglądałam się twarzom ludzi, którzy modląc się za bliskich ocierali łzy. W pewnym momencie dostrzegłam grób, na którym nie palił się symboliczny znicz. Zapaliłam „światełko” na grobie zupełnie mi nieznanego mężczyzny. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego nikt o nim nie pamięta? Nie wiem, ale słowa na jego pomniku zapadły mi w pamięci: „I nie wiem, kędy droga się zatrzyma: Czy tu na Ziemi, na słońcu, czy w niebie –Idę i szukam, jak szukał siebie”. Życie to ciągła wędrówka, szukamy w nim spokoju, szczęścia, miłości. Musimy próbować przeżyć życie jak najpiękniej, aby nie zmarnować żadnej chwili i cieszyć się nimi z bliskimi. Nigdy też nie zapominajmy o zmarłych, oni również nas potrzebują. Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim. Marta Tomczuk, klasa Ic LO S TR. 1 4 R OK 7 8/40 Wymyślenie sensnego tytułu to naprawdę nie lada wyczyn wiek wiedzę na dany temat. No dobra, koniec tego filozofowania, bo do jutra nie napiszę tego, co chciałabym przekazać XD". . Zatem... nazywam się Anna, właściwie Anna Miścicka (właściwiej Anna Maria Miścicka, ale to już możemy sobie darować ^^"). Mam 16 lat (co roku coraz większe liczby do zapamiętania x_X). Wyglądam mniej więcej (mniej niż więcej xD") tak, jak na rysunku dodanym do tego artykułu (w rzeczywistości nie jestem taka ładna, nie łudźcie się XD"). Urodziłam się w Zambrowie. We wrześniu przekroczyłam progi zacnego LO w Zambrowie. Szkoły pełnej absurdu i przedziwnych sytuacji, przynajmniej według małej, głupiutkiej uczennicy z Kościucha takiej jak ja. Niektóre obrazki z życia mojej nowej szkoły postaram się zamieścić w tym komiksie. Nie będziemy w nim jednak mieli do czynienia z takimi świeżymi, niepranymi osobami jak ja, tylko z doświadczoną absolwentką tutejszego gimnazjum (i jej dwoma siostrami gimnazjalistkami). Nie oznacza to, że nie będzie nowicjuszy. Toć nie opuszczę osób takich jak ja ^^'. Kiedy sięgnę pamięcią w lata, co minęły i przypominam arty, które wtedy rysowałam... dostaję napadu maniakalnego śmiechu xD". Grzebiąc dalej wśród wspomnień dziecięcych przypominam sobie, że moja kreska na przestrzeni lat przejęła zupełnie inny nurt. Z delikatnej kreski Naoko Takeuchi, przeszłam na dokładny, pełen szczegółów styl Akiry Toriyamy. Wciąż mam sentyment do tej gry i do całej trzyczęściowej Chrono Sagi. Może nie jest tak sławna i wychwalana przez tłumy jak "Fajnale", których wyszło więcej niż ja przeżyłam wiosen, jednak CT jest pierwszym jRPGiem, który przeszłam i który tak mocno wbił mnie w krzesło (i wbija nadal, zresztą. Tak wiem, zamiast się uczyć, to ja se gram w gry xDD'. No ale trzeba mieć czym się odstresować xD), dlatego mam wielki szacunek do tej niepozornej gierki z 1995 roku... Właśnie dzięki CT miałam bodajże dwuletnią przerwę od rysowania. Dwa lata to niby niedużo, niemniej wtedy, w podstawówce, był to ogromny szmat czasu. Rysowaniem zajmuję się od dość dawna. Swoje pierwsze próby mangowego bazgrolenia datuję gdzieś na rok 1995. Miałam wtedy około 4 lata. Pewnie mało kto już pamięta, że mniej więcej w tym roku trafiło do Polski anime zatytułowane Bishoujo Senshi Sailor Moon, czyli po naszemu Czarodziejka z Księżyca i związania z nim wielka mania. Pamiętamy chyba jeszcze te radosne dziołchy wrzeszczące: Ukarzę cię w imię Księżyca!, (albo z japońskiego Tsukini kawatte, oshiyokiyo!) próbujące udać głosik Mitsuishi Kotono czy innych seiyuu (aktor/aktorka podkładający głos w anime). Wraz z pojawieniem się na szklanych ekranach Sailor Moon, do naszego kraju zaczęła napływać kultura japońska. I w gruncie rzeczy wciąż napływa, tyle że już trochę spowszedniała. Tak, już słyszę te głosy z mediów, mówiące o tym jakie to jest be i w ogóle ile tam przemocy. Owszem, są mangi/anime, w których co kadr pojawia się roznegliżowana panna, a krew leje się strumieniami. Ale są to mangi dla dorosłych. W Japonii komiksy nie są tylko dla dzieci, ew. młodzieży, tak jak jest u nas czy w USA. Tam mangi mają swoją określoną grupę wiekową, tematykę... Np. jeśli bierzemy mangę shonen-ai, to wiadomo (co prawda dla osób, co się w tym orientują ^^"), że jako bohaterów możemy się tam spodziewać gejów. A kiedy weźmiemy do ręki shoujo, to mamy do czynienia z romansidłem dla nastolatek, niekiedy podchodzącym pod brazylijskie telenowele. Są też mangi kucharskie, o duchach, horrory, fantasy... do wyboru do koloru xD. A wiecie, że "Muminki" to też anime xD? Huh, widzę, że trochę się zagalopowałam w tym wątku ^^". Niemniej chciałam o tym napisać, byście nie myśleli tak głupio jak poniektóre nasze media. Przecież w filmach też już coraz częściej leje się krew i pornografia jest na porządku dziennym. Czy w związku z tym cała kinematografia jest zła? Nie. Do wszystkiego trzeba mieć dystans, a i mówić wtedy, kiedy się ma jakąkol- I mając gdzieś z 11 lat, w necie, w trakcie poszukiwania polskiej wersji CT, natknęłam się na "Czarodziejkę z Księżyca"... Wróciły wspomnienia, wróciła chęć do rysowania, wróciło zainteresowanie tą serią. Zaczęło się również moje nowe życie... Poznałam przyjaciół, których wcześniej nie miałam, bo byłam inna. Społeczeństwo nie akceptowało mnie tak, jak pozostałych. W sumie to i po trochu moja wina, bo sama się izolowałam, czyniąc z siebie samotnika. I chyba trochę mi jeszcze tego (Ciąg dalszy na stronie 11) S AP ER E AU D E S TR. 1 5 S TR. 1 6 R OK 7 8/40 R o z ry w k a Nie matura, lecz chęć szczera... Przedwiośnie Matka Cezarego z miłością wkłada w syna wszystko, co ma. Cezary chciał spróbować ekstremalnych sportów. W Przedwiośniu jest kobieta – matka Jacka Boryny. Matka Cezarego trafiła do pracy wykopaliskowej. Szare komórki zawiodły? Jest na to rada! Granica Matka Elżbiety była kurtyzaną. Często zmieniała mężczyzn, dzięki temu jej potrzeby były ciągle zaspokajane. Jak widać, nie zawsze odpowiednia osoba zostaje matką. Pani Niewieska ... sama zajęła się swoją osobą i światem rozrywki. Powiedział, co wiedział... ... o Antygonie uczeń klasy IIIcG. Zapisała p. B. Rykaczewska Na rodzie Antygony ciążyła klątwa, ponieważ zabiła swojego brata i chciała zabić swoją siostrę. Hajmon został zadźgany szablą. Polinejkesa i Eteoklesa zabiła Antygona. Antygona zginęła od pioruna. Eteokles i Polinejkes zginęli podczas bitwy, w której zmarła też Antygona. Antygonę zabił Hefajstos. Żona Kreona miała na imię Antygona. Siostra Antygony nazywała się Hera. Żona Kreona miała na imię Hersmena. 2– 2007/2008 ważne do 5 grudnia Kreon nie pozwolił pochować Polinika, ponieważ był on jego synem. sapere aude, Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie Redakcja: A. Piechocińska (IIIa) – red naczelny, M. Liżewska (IIb LO), A. M. Miścicka (IdLO), P. Długoborska, J. Dziura, J. Piechocińska, M. Cwalina, E. Mendalka (IIdG) , B. Rykaczewska (IIIdG) Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08, e-mail: [email protected] Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska Skład i księgowość: Robert Mrozowski Nakład: 120 egz.