sapere aude - Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława

Transkrypt

sapere aude - Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława
S
AP ER E AU
DE
S TR. 1
Gazeta
Społeczności
Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie
sapere aude
Rok 7
Nr 2/40
Listopad 2007
Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie
W TYM NUMERZE:
Witajcie! Za nami już 2 miesiące w szkole. Przed namitrochę więcej. W tym numerze, oprócz tradycyjnie zbawczego jaja, coś nowego.
Otóż odkryliśmy wielki talent
w osobie Ani, której wróżymy świetlana przyszłość
w branży komiksowej. Ale
póki co, Wy będziecie mogli
poznawać przygody Julii.
Poza tym kolejny odcinek
pamiętnika przerażonej maturzystki. Tak, tak, matura coraz bliżej, ale przed maturą –
studniówka. Nie tylko autorka
pamiętnika czeka na nią
z utęsknieniem.
Ponadto sprawozdania z wizyty Prezydenta RP i refleksje
p. Waldemara Bączyka
z wizyty w szkole po 20 latach po maturze. No cóż…
Miłej lektury!
Prezydent RP w ZSO
3
Objawiła się gwiazda
4
Spotkanie po latach
5
Najpierw w lewo
8
My, wy, oni...
12
Święto Zmarłych
Czym jest dla nas Święto
Zmarłych? Z pewnością niewiele osób zadaje sobie takie
pytanie. Czasem warto się
jednak nad tym zastanowić.
Co roku je przeżywamy tak
samo: rano idziemy do kościoła, spotykamy się z rodziną, odwiedzamy groby naszych najbliższych. Nie ma w
tym nic nadzwyczajnego do
czasu, aż sami dostrzeżemy,
jak wiele ważnych dla nas
osób odeszło z tego świata.
Będąc na cmentarzu
w przeddzień Święta Zmarłych, widzimy ludzi, którzy
porządkują nagrobki, przyno(Ciąg dalszy na stronie 13)
/wchodzi na mównicę
z książek, by wyglądać
poważniej, lecz konstrukcja zawala się pod jej cielskiem, przez co poznaje
z bliska podłogę// Auć...
nie, z tą mównicą to był
głupi pomysł ^^". //
podnosi się i staje w postawie przypominającej zasadniczą// A więc... mam
na imię Anna. (Tłum:
Cześć, Ania!) //kropla//...
Cześć xD".
Ciąg dalszy na s.14
S TR. 2
R OK 7 8/40
Aktualności
październik
4 X odbyły się szkolne eliminacje do konkursu ortograficznego,
organizowanego przez Miejski Ośrodek Kultury. Do rywalizacji w
ortograficznych potyczkach zgłosiło się 33 gimnazjalistów i 34 licealistów. Dyktando było o kocie Iwanie, który terroryzuje swojego pana.
Do następnego etapu przeszła m.in. A. Piechocińska, która została
Mistrzem Ortografii Zambrowa. Najtrudniejsze wyrazy: ponaddwuipółgodzinny, rad nierad, sczerwieniały, skądinąd, ni stąd ni zowąd,
niedowidzi, czyhać.
13 X do naszej szkoły przyjechał Prezydent Rzeczpospolitej – Lech
Aleksander Kaczyński. Prezydent uczestniczył w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę hali sportowej przy ZSO.
12 X odbył się w naszej szkole apel z okazji Święta Edukacji Narodowej. Uroczystość uświetnili: proboszcz parafii p.w. Św. DuchaHeliodor Sawicki, Starosta Zambrowski, pan Stanisław Rykaczewski,
kierownik biura obsługi szkół w Urzędzie Gminy – Eugeniusz Bączyk,
przewodniczący rady rodziców – pan Waldemar Gniazdowski i była
przewodnicząca rady rodziców Elżbieta Piotrowska. Część artystyczną
stanowiły: przedstawienie przygotowane przez klasę IIB LO i recital
Cantyleny.
15 X odbył się finał Konkursu Ortograficznego Mistrz Ortografii
Zambrowa Szkół Ponadpodstawowych organizowany przez MOK.
Nasze liceum reprezentowały: Angelika Grodzka kl. Ia, Mariola Wiśniewska kl. IIa i Agnieszka Piechocińska kl. IIIa. Trzeba było zmierzyć się m.in. z chochlą, chochołem, chacharem, norzycą, nużycą,
płużką. Ni stąd ni zowąd pojawiła się także mrzeża i hamernia. Nie
było łatwo, ale mimo to wyłoniono zwycięzcę – Mistrzem Ortografii
Zambrowa została Agnieszka Piechocińska.
W poniedziałek 22 X i środę 24 X uczniowie naszej szkoły mieli
okazję obejrzeć film „Katyń” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Nikt nie
spodziewał się, że film będzie tak dobry. Reżyser nie zmarnował ani
sekundy. Największe napięcie wywołała ostatnia scena, która była
bardzo mocnym zakończeniem filmu. „Katyń” podobał się prawie
wszystkim. Wreszcie mogliśmy poznać realia tamtych czasów i sprawę
przerzucania się przez Niemcy i Rosję oskarżeniami o mord katyński.
Niewiarygodne jest, że Rosjanie do dzisiaj nie chcą uznać tego wydarzenia za ludobójstwo.
Powiatowe obchody Święta
Edukacji Narodowej odbyły się
15 X o godz. 17.00 w naszej
szkole. Na uroczystości obecni
byli dyrektorzy i przedstawiciele
prowadzonych przez powiat
placówek związanych z edukacją: Zespołu Szkół im. gen. Stefana Roweckiego „Grota”, Zespołu Szkół Agroprzedsiębiorczości im. Szkół Podchorążych
Rezerwy, Specjalnego Ośrodka
Szkolno – Wychowawczego
w Długoborzu, Domu Dziecka,
Bursy Szkolnej, Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej i naszej
szkoły.
W czerwcu 2007r. w ramach
projektu finansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego nasza szkoła otrzymała pracownię komputerową dla Gimnazjum.
W wyposażeniu sali znajduje się:
- serwer z systemem operacyjnym Microsoft Windows Small
Business Server,
- 10 stacji roboczych z systemem
operacyjnym Microsoft Windows
XP Professional,
- komputer przenośmy HP Compaq 6710b z systemem operacyjnym,
- wideoprojektor NEC VT59,
- sieciowa drukarka laserowa
czarno-biała HP LaserJet
P2015n,
- skaner A4 HP SkanJet 3800.
Pracownia zastąpi wysłużone
komputery Sali nr 29, z których
gimnazjaliści korzystali od roku
2000.
O Dniu Nauczyciela od kulis czytaj na s. 8
S AP ER E
S TR. 3
AU D E
Wielki to dla nas zaszczyt...
13 października odwiedził naszą
szkołę niecodzienny gość – prezydent Lech Kaczyński. Celem
jego wizyty było podpisanie
i wmurowanie aktu erekcyjnego
pod budowę hali sportowej.
W uroczystości udział wzięli
parlamentarzyści, przedstawiciele
władz samorządowych, księża,
mieszkańcy Zambrowa i oczywiście społeczność szkolna.
Tu Prezydent RP został powitany przez p. dyr. Jana Pilcha
i przedstawicieli uczniów, po
czym powiedział parę słów
do zebranych. Mówił o szeroko
pojętym wyrównywaniu szans
– zarówno między bardziej
rozwiniętymi krajami UE
i Polską, jak i między poszczególnymi regionami Polski oraz
między małymi miasteczkami
a dużymi miastami. Zaznaczył
także, że Zambrów pamięta
jeszcze z czasów dzieciństwa.
Spotkanie składało się z dwóch
części. Pierwszą było popisanie
i wmurowanie aktu erekcyjnego
w ścianę powstającej hali sportowej. Druga część spotkania miała
miejsce w salce gimnastycznej.
Specjalnie dla Prezydenta RP
Cantylena pod opieką p. prof.
Mieczysława Brysacza przygotowała krótki montaż słownomuzyczny o tematyce patriotycznej. Tu swoim talentem
...gościć Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej…
I garść osobistych refleksji naszej redakcyjnej koleżanki. Wizyta Głowy Państwa
od kuchni...
W sobotę 13 października miało miejsce bardzo
ważne wydarzenie. Do naszej szkoły przyjechał
prezydent Polski – Lech Aleksander Kaczyński.
Przez kilka dni poprzedzających wizytę czuło się
w szkole gorączkową atmosferę: codzienne, kilkugodzinne próby Cantyleny, przepiękna dekoracja...
Po bardzo pracowitym tygodniu wreszcie nadszedł
ten dzień. Szkoda, że to była sobota. Bezpośredni
wjazd pod szkołę został zablokowany przez policję,
która bacznie przyglądała się wszystkim wchodzącym. Pierwsi gapie stali przy ogrodzeniu dwie
godziny przed rozpoczęciem spotkania! Nie myślcie
sobie, że było tak łatwo wejść do szkoły (chyba
pierwszy raz...). Przy drzwiach stali panowie z
wykrywaczami metalu. Szczerze mówiąc, troszeczkę inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam, że
będą to wysocy, przystojni bruneci w garniturach,
czarnych okularach i sprężynką w uchu. Zresztą
nie tylko ja się rozczarowałam... Do sali gimnastycznej weszliśmy eskortowani przez pana dyrektora i bez powtórnej kontroli. Potem trzeba było
czekać i to dość długo. W miarę, jak zbliżała się
godzina 1400 coraz bardziej się denerwowaliśmy.
Przecież to występ przed głową państwa! Na pewno
będzie też wielu reporterów.
recytatorskim wykazała się m.in.
nasza redakcyjna koleżanka
Beata Rykaczewska.
Na pamiątkę wizyty w naszej
szkole Prezydent Lech Kaczyński
otrzymał gliniany czajnik z herbem Zambrowa, aby wspominał
nasze miasto, pijąc herbatę.
Na zakończenie wpisał się
do Księgi Pamiątkowej szkoły
i pozował do zdjęć z zebranymi.
Ta wizyta to wielkie wydarzenie
w historii zarówno naszego miasta, jak i szkoły. Po raz pierwszy
gościliśmy urzędującego Prezydenta RP. Miejmy nadzieję, że
nie po raz ostatni – Prezydent
Lech Kaczyński został zaproszony na otwarcie budowanej hali
gimnastycznej.
ap
Właśnie marzyłam o przyszłej karierze aktorskiej,
której początkiem miał być dzisiejszy występ, gdy do
sali wszedł pan dyrektor.
Czyżby miał nie przyjechać?! I nici z mojej sławy?!
Na szczęście moje obawy nie spełniły się. Prezydent
miał się „troszeczkę” spóźnić. To „troszeczkę” potrwało ok. 1 godz. Stałyśmy na swoich miejscach,
spokojnie rozmawiając, kiedy do sali wpadli jak tajfun
dziennikarze: tvn24, regionalna, jakieś radio, no i
oczywiście nasze lokalne media. Teraz naprawdę
zaczęłam się denerwować. Nogi zaczęły mi się trząść
jak galareta. Powitania, przemówienia bardzo szybko
minęły. Przyszedł czas na nasz recital. Niestety, nie
wykonaliśmy Rubika (parę osób się dopominało),
ale i tak wszystkim się podobało. Po oficjalnym spotkaniu Pan Prezydent fotografował się z nauczycielami i uczniami. Już chcieliśmy wychodzić, kiedy niespodziewanie podszedł do nas i podziękował za występ. Wtedy zrozumiałam, jak czują się osoby publiczne. Flesze błyskały ze wszystkich stron. Starałyśmy
się trzymać fason, ale po kilku minutach to przestało
być zabawne. Hollywoodzkie gwiazdy wcale nie mają
tak fajnie, jak wam się wydaje.
Całe spotkanie trwało ok. 2 godz. Niektórzy powiedzą, że dużo, inni, że mało, ale warto było. Wszystkie
próby, nerwy, wyrzeczenia opłaciły się. Niestety,
media nie doceniły naszego talentu i byłyśmy tylko
w jednym wydaniu „Obiektywu” jako tło dla Pana
Prezydenta.
br
S TR. 4
R OK 7 8/40
oficjalnym punktem programu była
katecheza o rozeznawaniu powołania
Pielgrzymka Maturzystów
w Auli o. Kordeckiego. Potem Droga
Krzyżowa na Wałach. Następnie
krótka przerwa, możliwość spowiedzi
i Celebracja Sakramentu Pojednania
19 października maturzyści pielgrzymowali na Jasną Górę, aby w Bazylice. Mszę św., także w bazylimodlić się o pomyślność na egzaminie maturalnym.
ce, koncelebrował bp Stanisław Stefanek. Po mszy czuwanie przed obrazem w Kaplicy Matki Bożej i o 21.00 Apel JasnogórWyruszyliśmy parę minut po szóstej. W tym roku,
ski. To tyle w telegraficznym skrócie.
inaczej niż w latach poprzednich, mieliśmy
do dyspozycji tylko trzy autokary, więc klasy 3b
U tronu Maryi zostawiliśmy nasze gorące prośby
i 3d pozbawione komfortu pielgrzymowania całą
o wytrawnie w nauce, dobrze zdaną maturę i dostanie
klasę, zostały rozparcelowane po pozostałych autosię na wymarzone studia. Do domu wróciliśmy
karach. Po kilku godzinach jazdy i 45-minutowej
z nadzieją sercach. Zdamy tą straszną maturę. Może
przerwie na miejsce dotarliśmy ok. godz. 13.30.
nawet dobrze nam to wyjdzie.
Na początek – czas wolny. Większość spożytkowała go na obiad. Część na spowiedź. Reszta nie wiaap
domo na co. Kolejnym, a właściwie pierwszym
Objawiła się nam gwiazda?
12 października w naszej szkole
objawiła się nowa gwiazda (a
raczej gwiazdor). Wcześniej
nikt o niej (a raczej o nim) nie
słyszał. Nazywa się Bączyk.
Piotr Bączyk. Uczęszcza
do klasy Ib.
Gdy szliśmy na apel z okazji
Dnia Edukacji Narodowej, nikt
nie domyślał się, że będzie on
się różnił od dotychczasowych
nudnych uroczystości.
I nagle taka bomba! Cała sala
zamarła w zachwycie, gdy Piotrek wykonał „Psalm dla Ciebie”
Piotra Rubika. Co tam się działo... Fanki mdlały, tłumy szalały... Zachwyt publiki zdawał się
nie mieć końca. Piotrek został
okrzyknięty „drugim Rubikiem” (nawet imiona mają takie
same).
Trzy razy bisował! Owacje
na stojąco, okrzyki... tego
w naszej szkole jeszcze nikt nie
widział. A co myśli o tej reakcji
publiczności sam „Rubik”? „Nie
spodziewałem się tego, to było
dla mnie zaskoczenie. Traktowałem ten występ normalnie”.
Przed apelem denerwował się,
ale jedynie na początku. „Gdy
tylko usłyszałem muzykę,
trema zniknęła, byłem jak w
transie.” Jako jedyny chłopak
Piotrek w chórze czuje się jak
rodzynek. Mówi, że traktuje to
jako „ofiarę ku własnym pasjom”. Ciekawa ofiara, prawda? 
jego powodzenie u dziewczyn.
Tak, tak... Ta jego skromność
Pss... Doszły mnie plotki, że
wielbicielki chcą otworzyć jego
fan club. Ja oczywiście od razu
lecę się zapisać .
Chcecie wiedzieć o Piotrku więcej? Sami go spytajcie!
Z „dziennikarskiego” doświadczenia wiem, że chętnie odpowie
na wszystkie pytania .
mc
Jak zaczęła się jego przygoda
z muzyką? Piotrek od dziecka
był muzykalny, kiedyś śpiewał
w chórze kościelnym. O dziwo, nigdy nie chodził do szkoły muzycznej. Swojej przyszłości nie wiąże z muzyką, woli
zająć się nauką. Na szczęście
dla nas, „Rubik” chętnie jeszcze dla nas wystąpi .
Piotrek mówi, że po apelu
niektórzy koledzy i nauczyciele inaczej go traktują. Ale... Ku
mojemu zdumieniu gwiazdor
twierdzi, że nie zwiększyło się
Z Cantyleną.
Źródło: picasaweb.google.com/
zso.zambrow
S AP ER E
S TR. 5
AU D E
że warto wziąć udział w tej zabawie.
Samorząd Uczniowski.
Co nowego?
Rok szkolny rozpoczął się
na dobre. Nadeszła pora, by
przedstawić nasze plany ubarwienia szkolnej monotonności.
Podczas zebrania SU wszyscy
wytężali swoje umysły prowadząc burzę mózgów, by szkoła
nie tylko uczyła, ale i była miejscem relaksu. Z kalendarzem
w ręku ustalaliśmy plan naszej
tegorocznej „podróży”.
Pierwszym celem do zrealizowania na prośbę społeczności uczniowskiej jest dyskoteka. Dowiedzieliśmy się, że proponowany
przez nas termin nie był dogodny
d la rad y p edagogiczn ej
i dyrekcji, dlatego została ona
przełożona na dni między 13 a 16
listopada.
Jak wiemy, współczesna młodzież często sięga po różne
używki. Aby ograniczyć to
zjawisko, SU przeprowadzi
w szkole kampanię antynikotynową, antynarkotykową i antyalkoholową. Za pomocą ciekawych plakatów, konkursów
i skeczy piętnujących nałogi,
chcemy obudzić w uczniach
świadomość zagrożeń i ryzyka,
jakie niosą za sobą papierosy,
narkotyki i alkohol.
Kolejnym celem SU jest zorganizowanie retro party. Pomoże
nam w tym p.prof. Żanna
Janas. Jak nieoficjalnie wiadomo, grupy wiodące i rozszerzone j. angielskiego zaprezentują
ubiory z lat 60., 70., 80., a
przy okazji popiszą się biegłością języka. Na wybieg zaprosimy przede wszystkim długonogie, zgrabne blondynki... To
oczywiście żart, ale uważam,
Spotkanie po latach
O panu Waldemarze Bączyku
pisałam już w marcu. Przypomnę
tylko, że jest to absolwent naszego LO (matura 1985), który
osiągnął w życiu pewien sukces –
jest śpiewakiem, organistą, dyrygentem i aktorem.
Przypominam o nim, ponieważ
sam mi o sobie przypomniał.
12 października, po latach, odwiedził swoją starą szkołę. Było
to możliwe dzięki koncertowi
na zakończenie III Jesiennego
Festiwalu Sacrum Et Musica im.
Jana Pawła II dedykowanemu
Stowarzyszeniu Pomocy Rodzinie im. Świętych Franciszka
i Klary z Asyżu, w którym p.
Bączyk (tenor) brał udział
razem z łomżyńską Orkiestrą
Kameralną i który miał miejsce
w łomżyńskiej katedrze. Na co
dzień p. Bączyk mieszka
w Sopocie, więc do Zambrowa
nie przyjeżdża zbyt często.
Ostatni raz w liceum był pod
koniec lat 80-tych. Przez ten
czas wiele tu się zmieniło. Gdy
wszedłem do szkoły, oczy szeroko mi się otworzyły ze zdziwienia. Teraz jest tu tyle świa-
Skoro już mowa o angielskim, to
może „I love you” posłuży mi
jako zapowiedź kolejnej atrakcji
– dyskoteki planowanej na dzień
zakochanych, walentynki. Panowie, do dzieła; wasze dżagi czytają me walentynkowe wyznania
„You are love of my life”. W tym
dniu, jak co roku, będzie można
wysłać symboliczną kartkę dla
swojej sympatii.
I jeszcze jedno – walentynkowy
nastrój spowodował, że zapomniałam wspomnieć o mikołajkach. A przecież św. Mikołaj nie
może ominąć naszej szkoły.
Razem ze śnieżynkami odwiedzi
każdą z klas i rozda słodkie upominki.
Przedstawiłam główne założenia
naszego SU na nowy rok szkolny, ale chciałabym, byście zrozumieli, że ich realizacja zależy
od nas wszystkich i naszego
zaangażowania. Zapraszam do
współpracy.
mt
tła, koloru – mówi.
Był to piątek, tuż przed Dniem
Edukacji Narodowej, więc p.
Bączyk przyjechał do szkoły
w nadziei, że spotka się ze swoimi dawnymi nauczycielami –
myślałem, że zostali zaproszeni
na uroczystości. Tak się nie stało.
Ale za to p. dyr. Żyznowska
pokazała p. Bączykowi całą
szkołę.
Co my, dzisiejsi uczniowie LO
będziemy robić za 20 lat? I czy
z radością odwiedzimy wtedy
nasze stare szkolne mury?
ap
S TR. 6
R OK 7 8/40
Orient na wyciągnięcie ręki
W ciągu ostatnich kilku tygodni w naszej szkole pojawili się nowi, dość egzotyczni koledzy. Od
zwykłego ucznia gimnazjum różni ich narodowość, religia, kultura. Tymi nowymi gimnazjalistami
są uchodźcy z Czeczenii: trzech chłopaków i dziewczyna. Chodzą do Id i Ic.
Przybliżeniu sytuacji politycznej i społecznej w Czeczenii nam, Polakom uczęszczającym do ZSO, miało
służyć spotkanie z przedstawicielami warszawskiej organizacji humanitarnej ds. Czeczenii.
Wszyscy mieli okazję zobaczyć film, na którym przedstawiono rzeczywiste realia
tego nękanego wojną państwa
u stóp Kaukazu.
Dla wielu z nas rzeczą niepojętą są niespodziewane aresztowania, wysiedlenia, prześladowania, bombardowanie.
Twórcy filmu pokazali różnice pomiędzy naszym spokojnym i ustabilizowanym światem a tym, który można nazwać piekłem.
Nikt z nas nie wyobraża sobie
życia bez rodziców, komputera, ulubionych miejsc. Nie
umiemy wyobrazić sobie, jak
diametralne są różnice pomiędzy codziennością
Źródło: .wikipedia.pl
w Polsce a Czeczenii. Normalnie myślimy tylko i
skupiamy się na sprawach
przyziemnych. Żaden z nas
tak naprawdę nie zastanawiał się nad tym, jak wielką
wartością jest spokojne,
przez nic nie zagrożone
życie. Dla dzieci czeczeńskich każdy dzień, każda
noc to nieustanne zastanawianie się nad jutrem, a
przede wszystkim to nieustanna walka o przeżycie.
Film wywarł na uczniach
niespodziewanie olbrzymie
wrażenie. Cisza, milczenie,
osobista, indywidualna
refleksja, żadnego śmiechu.
Podczas filmu dwie przybyłe do naszej szkoły panie
Czeczenki, od kilku lat na
stałe mieszkające w Polsce
objaśniały i komentowały
wyświetlane wydarzenia.
Jedna z pań rozmawiała
z nami w ojczystym języku,
aby ukazać nam piękno j.
czeczeńskiego. Wszystkimi
wstrząsnęła opowiedziana historia o chłopcu,
kt ó r y
mi mo
okaleczenia nie
wydał ojca. Któż
z nas byłby zdolny do takiego
poś wię c eni a ? !
Prawdopodobnie
niewielu.
Czeczenki wyjaśniły nam
kilka różnic kulturowych
pomiędzy Polską a Czeczenią. Powiedziały nam o roli
kobiety w ich kraju, wartościach religijnych. Zwłaszcza
zdziwiła nas rola rodziny.
Tam nawet z dalekimi członkami familii utrzymuje się
bliskie kontakty. U nas w
kraju nawet bliska rodzina
często prawie się ze sobą nie
spotyka.
Po spotkaniu każdy z nas
powinien mieć nowy pogląd
na świat Czeczenów. Powinien stosować zasady tolerancji wyznaniowej i kulturowej.
Trudna sytuacja naszych
kolegów związana z tym, że
musieli uciekać z kraju i poszukiwali azylu w Polsce
powinna być dla nas sygnałem.
Ich zachowanie, często nieco
odmienne, niech nie zniechęca nas do nich. Nie odrzucajmy ich, nie wyróżniajmy,
spróbujmy się z nimi zaprzyjaźnić. Już w starożytności
wiedziano, że „urozmaicenie
barwi”. Więc my, ponieważ
orientalność w naszej szkole
mamy na wyciągnięcie ręki,
nie niszczmy jej, ale poznajmy i wykorzystajmy.
em
S AP ER E
S TR. 7
AU D E
Co nowego u Fanfiaka?
Co nowego u Fanfiaka?
A no Gansta Story…
Grupa licealistów. Scenariusz. Film. Amatorska charakteryzacja tuszem do rzęs.
No i Fanfi. Tak, tak ten biedny cukrzyk. Oj wcale nie taki
bezbronny… Ostatnio kręci
się w towarzystwie złych
chłopców.
Podobno kręcicie film
o gangsterach, coś pokroju
produkcji dostępnych na
youtube.com, czy może
większe plany?
Ni to metraż krótki, ni to
pełen. Średni. Około czterdziestominutowa fabuła.
John: krótki fragment filmu, ale
jestem pod wrażeniem. Widać, że
chłopakom zależy na zrobieniu
czegoś dobrego, a nie tylko na
wygłupianiu się przed kamera.
Widząc chłopaka ciągniętego po
błocie byłem pod wrażeniem. Nie
sądziłem, że można się tak poświęcić dla dobra filmu. Mam
nadzieję, że nie długo obejrzę
cały owoc talentu młodych aktorów.
Skąd pomysł na taki film?
Z głowy i z kultury popularnej.
Zdradzisz nam tytuł?
Jest bardzo prosty i chyba
dający wiele do zrozumienia.
'Historia gangsterska'. Druga
wersja tytułu - pod zachodniego widza, prawda z angielska - 'Gangsta Story' i dla
odmiany polski podtytuł 'Gdy
zachodzi słońce'. 'Gangsta
story: Gdy zachodzi słońce'.
Jeszcze fajniej prawda?
Powiedz coś o fabule...
Pastisz kina gangsterskiego.
Pastisz. Nie kretyńska parodia, bo to by było za proste.
Jak się sprawa ma
ze sprzętem?
1000 wat halogenów, kamera minidv z dolnej półki.
Reszta jest tak naprawdę
zbędna.
Goguś: Moje wrażenia po tym
seansie są pozytywne. Scenka,
mimo iż trochę wulgarna,
ukazuje wiele prawdy o życiu.
Myślę, że godzinny film
w kinie byłby wielkich hitem.
P.S.: Chłopaki, róbcie tak
dalej! Tylko jeśli mój komentarz będzie z tym dopiskiem to
podpisz tak, żeby nie było
wiadomo że to ja! /(kobieta
wredną jest:) )
No i najważniejsze…
Aktorzy!
Łoś - nasza gwiazda
z ładną buzią, długimi włosami i pięknym głosem
Skuziak - etatowy cynik,
Jaco - jako prawdziwy
mężczyzna i bożyszcze
nastolatek, do tego Sroka
w głównej roli i enigmatyczna postać odgrywana
przez Korytkosia. Będzie
na kogo popatrzeć. Gatunek: dramat, komedia gangsterska.
Film zdecydowanie nie jest
dla dzieci. Jest mnóstwo
krwi i przekleństw. – mówi
Fanfi - Kobietom też się nie
spodoba. W Polsce kino
gangsterskie to kino Pasikowskiego, a tam kobieta jest
traktowana przedmiotowo
(kobieta lekkich obyczajów
lub zdrajczyni).
Piotrek: Szkoda, że na razie
możemy zobaczyć tylko ten
kawałek filmu. Zapowiada się
bardzo interesująco, trzeba tylko
czekać na premierę albo chociaż
kolejne fragmenty. Widziałem
do tej pory tylko dwa i jak na
razie wydaje się spoko. Fajne
teksty, profesjonalne wykonanie.
Mam nadzieję, że niedługo usiądę przed komputerem i obejrzę
cały film.
W związku z powyższym
Fanfiak zdecydował, że kobiety nie będzie.
Za bardzo je szanuję, żeby
kontynuować tradycję Pasikowskiego. A szczerze? Nie
dorośliśmy jeszcze, żeby robić filmy z kobietami. Chcąc
nie chcąc pojawiają się one w
'Historii...'. bardziej jako
elementy opowieści bohaterów. Mityczne istoty, których
oglądania faceci nie są nawet
warci, rozmawiają tylko o
nich. Mama Chełmicka,
dziewczyna Maćka i inne. To
tylko podkreśla błahość tych
gangsterskich porachunków,
strzelanin i całej intrygi.
W końcu to pastisz.
Jastrząb: No... tylko że u mnie
nie ma głosu. To tak będę mógł
to zrecenzować połowicznie...
Powiedzmy tak "na oko". Hmm..
Atmosferka by była, gdyby zapalili szlugi. A tak bez głosu ciężko
ocenić.
S TR. 8
R OK 7 8/40
Najpierw w lewo,
potem w prawo...
Spójrz w lewo, potem w prawo, na koniec jeszcze raz w lewo, jeśli droga jest pusta możesz iść. Oto instrukcja przechodzenia przez ulicę. Wszyscy ją znamy, jednak nie wszyscy
stosujemy. Dlaczego?
Uważaj…
Część wypadków drogowych
spowodowana jest właśnie
brakiem ostrożności pieszych, stąd liczne potrącenia
przechodniów. Jednakże
na drogach szczególną uwagę
muszą zachowywać nie tylko
piesi, ale przede wszystkim
kierowcy. Osoba prowadząca
pojazd włączając się do ruchu, bierze jednocześnie odpowiedzialność za zdrowie, a
nawet życie innych uczestników ruchu.
Przepisy są po to, aby je…
stosować!
Wszyscy znamy, a przynajmniej powinniśmy znać przepisy ruchu drogowego oraz
większość z nas je stosuje
w życiu. Ale dlaczego nie
wszyscy?!
I gdzie tu rozsądek?!
Jadąc samochodem przez
miasto z 100 kilometrów na
godzinę, oprócz tego, że łamiemy przepis to, co najważniejsze, jesteśmy zagrożeniem dla innych osób, zarówno tych, którzy także przemieszczają się pojazdami
czterokołowymi oraz dla
tych, którzy jadą rowerami,
skuterami czy idą pieszo.
Jeśli tyle mamy na liczniku,
bardzo mało prawdopodobne
jest, że od razu, gdy zauwa-
żymy dziecko przechodzące przez ulicę zatrzymamy
się jeszcze przed przejściem, nie robiąc mu
krzywdy. Nasuwa się wówczas pytanie: dlaczego kierowca tak szybko jechał?
Spieszył się gdzieś? Chciał
się popisać swą głupotą
i nierozsądkiem? Hm…
Znaki drogowe…
Podobnie jest, gdy nie stosujemy się do znaków drogowych, zarówno tych
pionowych, jak i poziomych. Jeśli stoi znak stop
przed wyjazdem z drogi
bocznej na główną lub
przed przejazdem kolejowym, to oznacza on, że
koniecznie trzeba się zatrzymać i upewnić, czy nikt
nie jedzie. Również ciągłych linii nie malują tam,
gdzie nie są one konieczne.
A dla tych, którzy jeszcze
nie wiedzą: nie można
przekraczać ciągłej linii,
szczególnie podwójnej!
Zagrożenie innym poruszającym się po drodze stwarzamy także wtedy, gdy
prowadzimy pod wpływem
alkoholu lub innych używek. Wtedy nie do końca
panujemy nad sobą, po
prostu nie wiemy, co się z
nami dzieje. Jak taka osoba
ma na przykład prawidłowo
prowadzić samochód, gdy
nawet nie potrafi właściwie
sprawować kontroli nad samym sobą?
To twoja decyzja…
W wypadkach drogowych
ginie lub odnosi obrażenia
mnóstwo ludzi. Są wśród
nich także tacy, którzy jeszcze całkiem niedawno razem
z nami chodzili do szkoły,
pisali sprawdziany i kartkówki, odpowiadali na wiele
pytań zadawanych przez
nauczycieli, wesoło rozmawiali na przerwach, bawili się
na dyskotekach... Skąd mogli
wiedzieć, że spotka ich taki
los… Skąd ty możesz wiedzieć, kiedy przyjdzie twoja
kolej? Może jutro, może za
tydzień, za miesiąc, za rok, a
może nigdy. To zależy przede
wszystkim od ciebie samego.
Zdecyduj sam…
jp
S AP ER E
S TR. 9
AU D E
Wreszcie się doczekaliśmy
Wczesnym popołudniem, troszkę
zmęczeni, ale rozpromienieni,
wróciliśmy do Zambrowa.
Wreszcie doczekaliśmy się!!!
Nadszedł czwartek – 18 października 2007 roku – dzień wyjazdu
na ognisko. Właśnie wtedy uczniowie klas I d i I b pod opieką
pań: J. Mrozowskiej, W. Iwanickiej i panów: T. Ignaczuka i R.
Mrozowskiego wybrali się na
wspaniałą imprezę, która odbyła
się w Skarżynie Starym.
Wspaniałych humorów nie
zdołał popsuć nawet deszcz,
który lunął niespodziewanie.
Przenieśliśmy się wtedy do
budynku szkoły, miło ze sobą
gawędząc. Dzięki temu bliżej
poznaliśmy siebie, dowiedzieliśmy się więcej o sobie i naszych paniach wychowawczyniach.
Ten wyjazd dostarczył nam wiele
radości i zadowolenia, był okazją
do oderwania się od codziennej
szkolnej rzeczywistości.
Z Zambrowa mieliśmy wyjechać
o godz. 8,00, ale odbyło się to z
niewielkim poślizgiem! Szybko
dotarliśmy do małej miejscowości o nazwie Skarżyn Stary,
położonej w okolicach Zambrowa. Zatrzymaliśmy się na placu
małej, ale bardzo przyjemnej
szkoły.
Potem dziewczęta rozegrały
mecz piłki koszykowej. Zwyciężyła klasa I d (gratulacje!).
Dziękujemy naszym Paniom za
wspaniałą organizację i czas,
który nam poświęciły.
Chcielibyśmy jeszcze gdzieś
pojechać!!! A wybieramy się do
Warszawy. Jeszcze w tym miesiącu!
K. Aleksandrowicz, IdG
I wtedy zaczęła się prawdziwa
rywalizacja między uczniami
klas I d i I b. Tor przeszkód,
mecze piłki siatkowej, nożnej, a
nawet hokeja na trawie – to konkurencje, które bardzo nas wciągnęły.
Szybko zgłodnieliśmy, więc
kiełbaski pieczone nad ogniskiem
bardzo nam smakowały.
Źródło: picasaweb.google.com/123dg.zso
Na początku był chaos
Później wyłoniły się pojedyncze propozycje
na Dzień Nauczyciela. Następnie dopadła nas
wena. Zaszaleliśmy. Miały być skecze, nagrania,
wyświetlanie, przebieranie… Odgadywanie i beka
śmiechu. Scenariusz był praktycznie gotowy, ale
nieprzyswojony przez nas… A czas uciekał. Parodie lekcji, słynne gesty i powiedzonka nauczycieli
(a te mieliśmy opracowane do perfekcji) stały się
tematem przewodnim w naszej klasie. Nie zabrakło
też konfliktów;] Przedsięwzięcie miało być wielkie… Ale nie ukrywajmy – przerosło nas. Nas –
nie jako ludzi, lecz uczniów. Musieliśmy dostosować wielość materiału przeznaczonego do opanowania do czasu, jakim dysponowaliśmy. Na drodze
do szczęścia stanął jeszcze jeden „mały” problem.
Dzień Edukacji Narodowej to święto nie tylko nauczycieli, ale też uczniów i pracowników szkoły. W związku z powyższym zapadła decyzja o kategorycznej
zmianie programu na coś bardziej odpowiedniego
do powagi sytuacji. Niemal w ostatniej chwili runęły
wszystkie plany. Płacz i zgrzytanie zębów! Wtem…
Na niebie ukazała się majestatyczna postać. Patrz! To
ptak! Samolot! Nie! To SUPER HALINA! Wychowawczyni pogroziła nam palcem i zaprezentowała
wyczarowane przez siebie scenariusze z różnorakich
źródeł. Kwękaliśmy, krzywiliśmy się… W końcu
nasze pomysły zawsze są najlepsze;-) Wreszcie wybraliśmy ten, którego w ogóle nie dało się zrozumieć!
Dopiero po 6-7 próbie dotarł do nas sens wypowiadanych słów. Ale liczyła się też oprawa… Zasięgnęliśmy
porady specjalisty
S TR. 1 0
Pamiętnik
1 października
Chyba to nie był dobry
pomysł z tym poziomem
rozszerzonym na maturze... Dobrze, że możemy
wp r o wa d z a ć z mi a n y
do swoich deklaracji. Ale
ile razy? Może jednak
tymczasem się wstrzymam. Mam czas do 7 lutego…
Brat – jak to brat – wyśmiał moje wątpliwości.
Stwierdził, że i tak nie
zdam, więc to nieistotne,
jaki poziom wybiorę. Teraz to się może mądrzyć,
jak ma ten swój uniwerek
i starą maturę w kieszeni… Nowa matura – magiczne zaklęcie, które
przyprawia mnie o dreszcze i spędza sen z powiek.
2 października
Idąc do liceum, nie myślałam o tym, co będzie za
parę lat, np. za trzy. Wtedy
w ogóle myślałam bardzo
mało, jeśli nie wcale. Teraz zaczynam robić to na
poważnie. Chociaż niektórzy twierdzą, że nieprzyzwyczajonym myślenie
szkodzi…
R OK 7 8/40
przerażonej
Mam wrażenie, że
w końcu zniknę pod
stertą książek, kartek,
papierów, kserówek
W biurku, na biurku, pod
biurkiem. To się nazywa
zbieranie materiałów, bo
uczyć zacznę się później.
Wkrótce, ale jeszcze nie
teraz. Teraz myślę, jak
będzie wyglądać to później.
10 października
To wiercenie, które
przez 7 lekcji zagłuszało
nawet moje myśli, przypomniało mi, że muszę
odwiedzić dentystę. Kiedy to się wreszcie skończy?!
18 października
Jutro jedziemy na Jasną
Górę modlić się o pomyślność na maturze.
Oj, potrzebne to nam jest
ogromnie.
20 października
Wróciłam z pielgrzymki.
I wiem jedno – maturę to
zdam. Mimo wszystko.
maturzystki
22 października
Wybory.
Dzień dobry. Ulica? Numer domu? Mogę prosić o
dowód osobisty? Zgadza
się. Proszę się tu podpisać.
Jeden krzyżyk na białej,
trzy na żółtej. Dziękuję.
To były moje pierwsze
wybory. czy to znaczy, ze
jestem dorosła? Na to wygląda.
25 października
Studniówka – temat numer
jeden w mojej klasie. A ja
co? Nie mam pomysłu
na sukienkę. Nie mam
pomysłu na fryzurę. Nie
mam pomysłu na chłopaka, z którym mogłabym
iść. A może jakiś casting?
Koledzy trochę podśmiewają się z tych naszych
babskich rozmów o sukienkach. Zachowują milczenie (szczęściarze!)
i patrzą na nas z pogardą,
że się takimi głupstwami
zajmujemy. Niech im będzie. Na studniówce nie
będą mogli od nas oczu
oderwać.
S AP ER E
S TR. 1 1
AU D E
Gimnazjalistka się nie boi...
Urwanie głowy. Rano wyszłam z domu z nadzieją na
dobry dzień w szkole.
czeń, mając świadomość,
że się spóźniło na pierwszą
lekcję.
Wszystko byłoby OK, gdyby
nie to, że zegarek pokazywał
już godzinę 8:25, a ja byłam
dopiero przy Zambrowskim
Parku Przemysłowym.
Na dodatek pan był chyba
trochę zaspany, bo zamiast
pod ZSO zawiózł nas do
gimnazjum miejskiego. Do
szkoły dotarłyśmy oczywiście 5 minut po dzwonku.
Zadzwoniłam
więc
do koleżanki, czy przypadkiem jest jeszcze w domu.
Szybko zamówiłyśmy taxi i
czekałyśmy „z cierpliwością”. W drodze pan taksówkarz tłumaczył, że „dzisiaj
piątek, taki ruch na drodze i
bardzo trudno gdziekolwiek
dojechać na czas”. Uwierzcie,
trudno słuchać takich tłuma-
Dzień na szczęście był
całkiem
spokojny.
Po lekcjach zostałyśmy na
poprawę z matematyki
(zbieg okoliczności, że nie
wiedziałam nawet, z czego
mam się poprawiać). I tak
nam się z panią profesor
dobrze rozmawiało, że
zasiedziałyśmy się w szkole
(Ciąg dalszy ze strony 14)
pozostało...
Starych nawyków nie da się wyleczyć ^^".
W tamtym okresie byłam pesymistką, tak jak Wiola,
dlatego solidaryzuję się z tą postacią. Potem stałam
się optymistką jak Alicja. Optymizm to naprawdę
piękna rzecz, wszystko wtedy wydaje się być takie
proste i piękne... Autentycznie. Nie bać się spojrzeć
na świat przez różowe google xD! (ja dosłownie
przez takowe patrzę xD)
No ale przejdźmy do meritum, czyli do samego
komiksu. Jak widać, nie ma on tytułu xD'. No co tak
na mnie patrzycie?! Wymyślenie sensnego tytułu to
naprawdę nie lada wyczyn. Dlatego pozostawiam go
wam, drodzy czytelnicy. Zdaję się na waszą inwencję. Ja nigdy nie miałam weny do tytułów. Wszystkie
moje dotychczasowe komiksy (które opiszę może
następnym razem) nie mają zbyt ambitnych nazw
xD'.
Anna, vel. Chibinia
P.S. Błagam, nie czytajcie mojego mangowego
do 16:05. Pomijam wszystkie
dziejące się później fakty. Do
domu dotarłam około godziny 20:00. I na odpoczynek
oczywiście zabrakło mi czasu.
Podsumowując. Skąd my
mamy wziąć czas na nauczenie się z co najmniej 7 przedmiotów na jeden dzień, nie
mówiąc już o kolejnym?
Witaj, jednodniowy weekendzie .
P.S. Z okazji wszystkich
świąt naraz, po kolei
i każdego oddzielnie chciałabym Wam, drodzy nauczyciele, życzyć jak najwięcej zrozumienia, zrozumienia i jeszcze raz zrozumienia.
ag
pseudonimu per "Hibinia", bo zastrzelę xD'.
"Czibinia" ew. "Cibinia" ^^'. Z japońskiego ^^". Jak
już macie czytać to niepoprawnie, to mówcie do
mnie "Aniu", mimo że brzmi to strasznie słodko
xD". "chibi" znaczy "krótki/mały", co w sumie
pasuje do mnie, bo wzrostem nie grzeszę xD' (mam
ledwo 161 cm ^^").
Uff... postarałam się trochę skrócić ten komentarz
^^". Niektóre sentymentalne informacje wywaliłam,
może później będę miała okazję o tym napisać.
Uogólniłam trochę pewne informacje, przez co może
nie brzmią tak poetycko (w niektórych momentach
było to z deczka nazbyt patetyczne x_x...), ale są
krótsze ^^". Chyba więcej już nie jestem w stanie
skrócić, bo chciałabym zostawić ten moment
z mównicą, jako dowód mojego dziwnego usposobienia xDD".
S TR. 1 2
R OK 7 8/40
Wy. My. Oni... I szkoła
Dziewczyno, śliczna, trendy, grzeczna, uprzejma – chcesz uchodzić za
wzór ? Bądź wzorem. Chłopaku, wyluzowany, nażelowany, pyskaty –
pragniesz być oryginalny? Nie zachowujcie się jak banda innych
cwaniaczków, którzy trzęsą portkami na koniec semestru.
Ona – gdy tylko znika z horyzontu nauczyciel pokazuje
różki, obsmarowuje każdego,
narzekając na wszystko
i wszystkich. On – staje się
prawdziwym kozakiem! Żaden nauczyciel im nie straszny, szacunek do starszych
chowają do kieszeni i... aby
tylko coś powiedzieć. Byle
głupotę. Byle głośno i żeby
nie na temat. Ot tak – przecież będzie fajnie.
Czy nie warto zamknąć się
wreszcie i nie wdawać
w licytację? Zawsze twierdzicie, że jest źle – nawet tego
nie przemyślawszy. Automatycznie podejmujecie ulubiony temat rzucony przez innych – narzekanie. Nie dostrzegacie tego, że mamy
o wiele lepiej niż inni uczniowie w naszym mieście (i nie
tylko mieście). Mamy szafki
– i co z tego, że jest ciasno,
przynajmniej się do siebie
zbliżymy^^ - gdyby inni je
zobaczyli, padliby z zazdrości.
Kolorowe ściany wewnątrz
budynku dodają życia i radości szkolnej egzystencji. Ładne toalety, SzoK zapewniający niezłe komputery z dostępem do sieci, kawiarenka ze
świeżymi kanapkami… Rosnąca w oczach hala sportowa, zabytkowa siłownia – ale
siłownia! No i to piękne
boisko… Okienka – których ja na szczęście nie
mam :D – wcale nie są
takie złe. W domu nie zawsze chce Ci się odrobić
lekcje – tu odwalisz brudną
robotę i masz z głowy. No i
pobliska bursa. I jeszcze
wachlarz zajęć pozalekcyjnych, fakultety… Całkiem
szeroki... Jesteśmy szczęściarzami. Trafiliśmy
do szkoły, która nie spoczywa na laurach i bez przerwy
staje się lepszą – żeby nam
żyło się lepiej. Pokażcie mi
taka drugą!
Ale szkoła jest po to, żeby
się w niej uczyć. Przestań
patrzeć na nauczycieli jak
na legendarne potwory, nie
do pokonania. To są ludzie
(serio). Ludzie z tak dużym
doświadczeniem zawodowym, że czasem są poirytowani naszą niewiedzą. Tak
dobrzy w tym, co robią dziwią się, że czegoś nie
wiemy, czegoś – co dla
nich jest oczywiste. Nie
gniewajmy się na nich! Im
naprawdę zależy na naszych osiągnięciach. Takie
jest ich powołanie. Nie
zniechęcajmy się, kiedy
czasem nam dopieką. To
taki kop motywacyjny.
Na koniec i tak zawsze są
z nas dumni.
Więc, wesoły kolego, posiedź
cicho przynajmniej raz
dziennie przez 45 minut
i postaraj się słuchać, co do
ciebie mówią. Jeśli nie zechcesz zrozumieć, o co chodzi, nie zrozumiesz. Taki
z ciebie bohater… Dopóki
pani profesor nie każe wyjąć
karteczek. Oh, nie przygotowałeś ściągi? No to pokaż,
jaki z Ciebie chojrak! Chcesz
mieć spokój – przejdź
na konformizm. Szacunek
i spokój ofiarowany nauczycielowi – wróci do was.
I kartkówki będą rzadziej.. .
I w dodatku zapowiadane…
Tylko słuchaj, co mówi ten
facet na podeście, w domu
chociaż przeczytaj i staraj się
zrozumieć, a osiągniesz część
sukcesu. Nie przekładaj już
tych wszystkich sprawdzianów. Jeden wlezie na drugi
i dopiero wtedy będzie źle.
Nie musisz być prymusem.
Nie musisz łykać wiedzy
jednym tchem. Do szkoły
podejdź spokojnie, a i ona ci
się odwdzięczy.
Morgen, morgen nur nicht
heute - sagen alle faulen
Leute!
Drogi uczniu – doceń to, co
masz. Wspaniałą kadrę nauczycielską i szkołę, która cały
czas rozwija się dla ciebie,
zapewniając ci coraz lepsze
warunki do nauki. Nie zapomnij, że każdy nauczyciel
był uczniem… I nie każdy
uczeń dowie się, jak ciężko
jest być nauczycielem.
S AP ER E
S TR. 1 3
AU D E
Napisała: M. Kulesza. Matura 2005
Przypominamy...
instrukcję obsługi gazetowego jaja
Drogi Uczniu. Oto masz przed sobą kolejny numer
Sapere Aude.
Po pierwsze: Weź gazetę do ręki. Nie spiesz się,
nikt ci jej nie zabierze (chyba, że nie jest twoja).
Obejrzyj ją dokładnie z każdej strony, sprawdź
położenie „jajka”. Dla ułatwienia dodam, iż zazwyczaj umieszczamy je na ostatniej stronie.
Do drugie: Otwórz gazetę na dowolnej ze stron
(najlepiej na pierwszej) i przeczytaj to, co jest tam
napisane (Tak, wszystko! No dobra, możesz trochę
ominąć.. ale nie wszystko!!). Następnie otwórz
gazetę na stronie z numerem kolejnym (dla uczniów
uczących się matematyki na poziomie rozszerzonym – z nimi zawsze są problemy – na stronie n+1,
przy założeniu, że n oznacza numer strony i n należy do N +). W skrócie: otwieramy gazetę na pierwszej stronie (matematycy! n=1) i oddajemy się
dogłębnej lekturze, dalej przerzucamy stronę
(otwieramy na kolejnej – strona z numerkiem n+1),
i tak dalej.. i tak dalej... Krok ten nie jest obowiązkowy, aczkolwiek bardzo mile widziany. Może być
przydatny, zwłaszcza jeżeli wasz wychowawca
w ramach godziny w lubi robić wam kfizy z wiedzy o życiu szkoły (a najlepszym źródłem informacji jest oczywiście nasza gazeta).
Po trzecie: Jeżeli przebrnąłeś już przez punkt pierwszy i drugi, możemy przejść dalej. Zlokalizowałeś
„jajko”. Teraz wytnij je bardzo dokładnie (wytnij, a nie
wyrwij!) i noś zawsze przy sobie. Nikt nie zna przecież
dnia ani godziny...
Po czwarte: Z jajkiem radzimy jednak uważać. Różne
są sposoby interpretowania jajka przez naszych Szanownych Profesorów.
Pamiętaj! Nie używaj tego samego „jajka” dwukrotnie! Nauczyciel ma prawo zarekwirować zużyte
na jego lekcji „jajko”!
„Jajko jajku” nierówne – to znaczy, że jajko z numeru
październikowego nie jest aktualne w grudniu.
Ponadto niektórzy profesorowie wymagają złożenia
deklaracji użycia „jajka” jeszcze zanim otworzą dziennik i przyjdzie im nagła ochota zapytania właśnie ciebie, kochany Uczniu. Nie wystarczy podbiec wtedy
do Szanownego Psora i położyć przed nim na biurku
„jajko” twierdząc, że „Ja dzisiaj nie odpowiadam”.
Nie, nie.. Nie ma tak dobrze. Jak już wspomniałem
kultura obowiązuje – zwłaszcza w sposobie obchodzenia się z „jajkami”..
Powodzenia!
(Ciąg dalszy ze strony 1)
szą kwiaty i znicze. Taki obraz wzbudza w nas szacunek i podziw.
Jest to dobry moment na refleksje, także nad własnym życiem, nad przeszłością, teraźniejszością
i przyszłością. Okazja do wspomnień, do dzielenia się z innymi troskami, kłopotami i radością.
Właśnie dziś dostrzegamy i zauważamy rzeczy, które dotychczas nam umykały.
Kiedy w zimny wieczór spacerowałam po cmentarzu, ogarnął mnie smutek. Próbowałam przypomnieć sobie wszystkich, których przy mnie już nie ma. W zatłoczonych alejkach moją uwagę przykuwały tysiące malutkich światełek palących się na grobach. Niesamowity widok, który wzbudza
we mnie dreszczyk i strach. Przechodziłam między kolejnymi grobami. Przyglądałam się twarzom
ludzi, którzy modląc się za bliskich ocierali łzy. W pewnym momencie dostrzegłam grób, na którym nie palił się symboliczny znicz. Zapaliłam „światełko” na grobie zupełnie mi nieznanego mężczyzny. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego nikt o nim nie pamięta? Nie wiem, ale słowa na jego
pomniku zapadły mi w pamięci: „I nie wiem, kędy droga się zatrzyma: Czy tu na Ziemi, na słońcu,
czy w niebie –Idę i szukam, jak szukał siebie”.
Życie to ciągła wędrówka, szukamy w nim spokoju, szczęścia, miłości. Musimy próbować przeżyć
życie jak najpiękniej, aby nie zmarnować żadnej chwili i cieszyć się nimi z bliskimi. Nigdy też nie
zapominajmy o zmarłych, oni również nas potrzebują. Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa
pamięć o nim.
Marta Tomczuk, klasa Ic LO
S TR. 1 4
R OK 7 8/40
Wymyślenie sensnego tytułu
to naprawdę nie lada wyczyn
wiek wiedzę na dany temat. No
dobra, koniec tego filozofowania,
bo do jutra nie napiszę tego, co
chciałabym przekazać XD". .
Zatem... nazywam się Anna,
właściwie Anna Miścicka
(właściwiej Anna Maria Miścicka, ale to już możemy sobie
darować ^^"). Mam 16 lat (co
roku coraz większe liczby do
zapamiętania x_X). Wyglądam
mniej więcej (mniej niż więcej
xD") tak, jak na rysunku dodanym do tego artykułu (w rzeczywistości nie jestem taka ładna,
nie łudźcie się XD"). Urodziłam
się w Zambrowie. We wrześniu
przekroczyłam progi zacnego LO
w Zambrowie. Szkoły pełnej
absurdu i przedziwnych sytuacji,
przynajmniej według małej,
głupiutkiej uczennicy z Kościucha takiej jak ja. Niektóre obrazki
z życia mojej nowej szkoły postaram się zamieścić w tym komiksie. Nie będziemy w nim
jednak mieli do czynienia z takimi świeżymi, niepranymi osobami jak ja, tylko z doświadczoną
absolwentką tutejszego gimnazjum (i jej dwoma siostrami gimnazjalistkami). Nie oznacza
to, że nie będzie nowicjuszy. Toć
nie opuszczę osób takich jak ja
^^'.
Kiedy sięgnę pamięcią w lata,
co minęły i przypominam arty,
które wtedy rysowałam... dostaję napadu maniakalnego
śmiechu xD". Grzebiąc dalej
wśród wspomnień dziecięcych
przypominam sobie, że moja
kreska na przestrzeni lat przejęła
zupełnie inny nurt. Z delikatnej
kreski Naoko Takeuchi, przeszłam na dokładny, pełen szczegółów styl Akiry Toriyamy.
Wciąż mam sentyment do tej gry
i do całej trzyczęściowej Chrono
Sagi. Może nie jest tak sławna i
wychwalana przez tłumy jak
"Fajnale", których wyszło więcej
niż ja przeżyłam wiosen, jednak
CT jest pierwszym jRPGiem,
który przeszłam i który tak mocno wbił mnie w krzesło (i wbija
nadal, zresztą. Tak wiem, zamiast
się uczyć, to ja se gram w gry
xDD'. No ale trzeba mieć czym
się odstresować xD), dlatego
mam wielki szacunek do tej
niepozornej gierki z 1995 roku...
Właśnie dzięki CT miałam bodajże dwuletnią przerwę od rysowania. Dwa lata to niby niedużo,
niemniej wtedy, w podstawówce,
był to ogromny szmat czasu.
Rysowaniem zajmuję się od
dość dawna. Swoje pierwsze
próby mangowego bazgrolenia
datuję gdzieś na rok 1995. Miałam wtedy około 4 lata. Pewnie
mało kto już pamięta, że mniej
więcej w tym roku trafiło do
Polski anime zatytułowane Bishoujo Senshi Sailor Moon, czyli
po naszemu Czarodziejka z Księżyca i związania z nim wielka
mania. Pamiętamy chyba jeszcze
te radosne dziołchy wrzeszczące:
Ukarzę cię w imię Księżyca!,
(albo z japońskiego Tsukini kawatte, oshiyokiyo!) próbujące
udać głosik Mitsuishi Kotono czy
innych seiyuu (aktor/aktorka
podkładający głos w anime).
Wraz z pojawieniem się na
szklanych ekranach Sailor
Moon, do naszego kraju
zaczęła napływać kultura
japońska. I w gruncie rzeczy
wciąż napływa, tyle że już
trochę spowszedniała. Tak, już
słyszę te głosy z mediów,
mówiące o tym jakie to jest be
i w ogóle ile tam przemocy.
Owszem, są mangi/anime, w
których co kadr pojawia się
roznegliżowana panna, a krew
leje się strumieniami. Ale są to
mangi dla dorosłych. W Japonii komiksy nie są tylko dla
dzieci, ew. młodzieży, tak jak
jest u nas czy w USA. Tam
mangi mają swoją określoną
grupę wiekową, tematykę...
Np. jeśli bierzemy mangę
shonen-ai, to wiadomo (co
prawda dla osób, co się w tym
orientują ^^"), że jako bohaterów możemy się tam spodziewać gejów. A kiedy weźmiemy
do ręki shoujo, to mamy do
czynienia z romansidłem dla
nastolatek, niekiedy podchodzącym pod brazylijskie telenowele. Są też mangi kucharskie, o duchach, horrory, fantasy... do wyboru do koloru xD.
A wiecie, że "Muminki" to też
anime xD?
Huh, widzę, że trochę się
zagalopowałam w tym wątku
^^". Niemniej chciałam o tym
napisać, byście nie myśleli tak
głupio jak poniektóre nasze
media. Przecież w filmach też
już coraz częściej leje się krew
i pornografia jest na porządku
dziennym. Czy w związku z
tym cała kinematografia jest
zła? Nie. Do wszystkiego
trzeba mieć dystans, a i mówić
wtedy, kiedy się ma jakąkol-
I mając gdzieś z 11 lat, w necie,
w trakcie poszukiwania polskiej wersji CT, natknęłam się
na "Czarodziejkę z Księżyca"...
Wróciły wspomnienia, wróciła
chęć do rysowania, wróciło zainteresowanie tą serią. Zaczęło się
również moje nowe życie... Poznałam przyjaciół, których wcześniej nie miałam, bo byłam inna.
Społeczeństwo nie akceptowało
mnie tak, jak pozostałych.
W sumie to i po trochu moja
wina, bo sama się izolowałam,
czyniąc z siebie samotnika. I
chyba trochę mi jeszcze tego
(Ciąg dalszy na stronie 11)
S AP ER E
AU D E
S TR. 1 5
S TR. 1 6
R OK 7 8/40
R o z ry w k a
Nie matura, lecz chęć szczera...
Przedwiośnie
 Matka Cezarego z miłością wkłada
w syna wszystko, co ma.
 Cezary chciał spróbować ekstremalnych
sportów.
 W Przedwiośniu jest kobieta – matka
Jacka Boryny.
 Matka Cezarego trafiła do pracy wykopaliskowej.
Szare
komórki zawiodły? Jest
na to rada!
Granica
 Matka Elżbiety była kurtyzaną.
Często zmieniała mężczyzn, dzięki temu
jej potrzeby były ciągle zaspokajane.
 Jak widać, nie zawsze odpowiednia osoba
zostaje matką.
Pani Niewieska ... sama zajęła się swoją
osobą i światem rozrywki.
Powiedział, co wiedział...
... o Antygonie uczeń klasy IIIcG.
Zapisała p. B. Rykaczewska
Na rodzie Antygony ciążyła klątwa, ponieważ zabiła swojego brata i chciała zabić swoją
siostrę.
Hajmon został zadźgany szablą.
Polinejkesa i Eteoklesa zabiła Antygona.
Antygona zginęła od pioruna.
Eteokles i Polinejkes zginęli podczas bitwy,
w której zmarła też Antygona.
Antygonę zabił Hefajstos.
Żona Kreona miała na imię Antygona.
Siostra Antygony nazywała się Hera.
Żona Kreona miała na imię Hersmena.
2– 2007/2008
ważne do 5 grudnia
Kreon nie pozwolił pochować Polinika, ponieważ był on jego synem.
sapere aude,
Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie
Redakcja: A. Piechocińska (IIIa) – red naczelny, M. Liżewska (IIb LO), A. M. Miścicka (IdLO),
P. Długoborska, J. Dziura, J. Piechocińska, M. Cwalina, E. Mendalka (IIdG) , B. Rykaczewska (IIIdG)
Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08,
e-mail: [email protected]
Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska
Skład i księgowość: Robert Mrozowski
Nakład: 120 egz.

Podobne dokumenty