Test_Zagle - STS Generał Zaruski

Transkrypt

Test_Zagle - STS Generał Zaruski
Żagle
lipiec 2014
T ECHNIK A
Test jachtu
s/y „Generał Zaruski”
długość całkowita 28,98 m
ożaglowanie całkowite 309 m2
Odrestaurowany od podstaw dzięki miastu Gdańsk
– stał się jego chlubą. Nie ma dziś w kraju żaglowca tak
pięknego, z tak niezwykłą historią, w tak doskonałym
stanie, gotowego w każdej chwili do żeglowania.
Jak pływa historia polskiego żeglarstwa? Sprawdziliśmy
to, testując „Zaruskiego” na Zatoce Gdańskiej.
Dominik Życki
Pierwszy raz w długiej historii „Żagli” mieliśmy możliwość przetestować przepiękny
żaglowiec będący obiektem muzealnym,
ale pozostającym nadal w czynnej służbie.
Historia „Generała Zaruskiego”, jednostki z założenia szkoleniowej, jest przebogata, ale przy tym i trudna – dość napisać, że
zmieniający armatorów „Zaruski” na początku lat dwutysięcznych stał się kompletnym wrakiem. Z ideą wskrzeszenia żaglowca, tak ważnego dla historii polskiego żeglarstwa, wystąpiły wówczas osoby,
które postawiły sobie za cel doprowadzenie jednostki do stanu idealnego. Wśród
nich był m.in. kpt. Jerzy Jaszczuk, obecny
dowódca „Zaruskiego”.
24
Po wielu latach starań i rozmów z różnymi instytucjami, osobami i potencjalnymi
sponsorami, po wielu kontrowersyjnych
decyzjach, sprawą odrestaurowania jednostki zainteresowały się władze Gdańska.
Przetarg na przygotowanie planów odbudowy żaglowca wygrał Artur Karczewski
z firmy Ship Service. Projektant otrzymał
od Bertila Lunda, 90-letniego syna właściciela szwedzkiej stoczni budującej oryginalnego „Zaruskiego”, niezwykły prezent – plany budowy bliźniaczej jednostki
„Kapparen”. Rozpisany przetarg na odbudowę wygrała z kolei firma Complex Jacht
z Pucka, reprezentowana przez Sebastiana Kullinga. Przy wsparciu funduszy unij-
Sławomir Chaciński/fotoinlove.pl
GENERAŁEM
ZARUSKIM
po Zatoce
Gdańskiej
nych i przy przemyślanym projekcie odbudowy zaproponowanym przez miasto firma
ta doskonale wywiązała się z powierzonego jej zadania, które przeprowadzono na
terenie Gdańskiej Stoczni „Remontowa”.
W swój pierwszy rejs przepięknie odrestaurowany „Zaruski” popłynął do Szwecji, w miejsce pierwotnego wodowania. Na
jego pokład przybył wówczas wzruszony
Bertil Lund, który w 1939 r. uczestniczył
w tej ceremonii...
K adłub
Już wstępna faza przygotowań jednostki do
rewitalizacji pokazała, że większość oryginalnych elementów przegniła tak, iż nie naŻagle | www.zagle.com.pl
m
a
wo
d
n
zy
n sp
od
or t ó w w
ny
U
ga
T
a
m
TE
S
ch
*
*
n
zy
yc
ga
TU
h
TE
S
T spJortóAw C H
T JACH
S / y „G e n e r a ł Z a r u s k i ”
da n e t ec h n ic z n e
dawała się do użytku w „nowym” jachcie. Jedynie nieliczne elementy spod linii wodnej
okazały się w pełni zdrowe i wykorzystano je
do odbudowy. Nowy kadłub „Generała Zaruskiego” wykonany został, zgodnie z oryginałem, całkowicie z drewna. Zarówno szkielet,
jak i poszycie (planki) zrobiono z dębiny, zamawiając m.in. w Niemczech niespotykanie
długie i nieco grubsze od oryginalnych deski.
Dzięki temu było mniej łączeń, co oszczędziło pracę, czas, materiały i zmniejszyło wagę
jednostki. Pokład wykonano z teaku, a elementy wnętrza z mahoniu i sklejki. Duże
zmiany poczyniono na rzecz poprawy stabilności oryginału. Zmniejszono ilość balastu żeliwnego o kilkanaście (!) ton, ale skon-
centrowano go w stępce (fragment stępki to
balast zewn.) oraz przy samych dennikach
i kilu (wewnętrzny). Część żeliwa zastąpiono cięższym ołowiem, co pozwoliło obniżyć
środek masy. Ponadto, wszystkie zbiorniki
umieszczono pod podłogą i co ważniejsze,
wykonano je z cienkiej, lekkiej nierdzewki,
zamiast grubej stali cementowanej. Wycięto
też w trakcie prac konserwacyjnych stalową
gródź na wysokości mesy oficerskiej. Dzięki
temu „Zaruski” uzyskał stabilność o dodatnim momencie w przechyle nawet 90°. Do
tego przy wietrze do 24 w żegluje w przechyle nie większym niż 18° (potwierdzamy!
– zmierzone w czasie testu). W sumie jacht
waży dziś o 30 t mniej niż dawniej, czyli
długość kadłuba
25,32 m
długość całkowita
28,98 m
szerokość
5,88 m
zanurzenie
3,58 m
całk. pow. ożaglowania
309 m²
grot
98 m2
grottopsel
26 m2
bezan
58 m2
bezantopsel
17 m2
fok
34 m2
kliwer
37 m2
latacz
39 m2
silniki
2 x 114 KM (2 x 84 kW)
autonomia
10 dni
rok budowy
1939
rok zakończenia odbudowy
2012
zb. paliwa
ok. 1000 l
zb. wody
3140 l
liczba koi
25+1
więcej:
www.zaruski.pl
25
Żagle
lipiec 2014
TECHNIK A
Test jachtu
s/y „Generał Zaruski”
około 80 t, a 30 proc. tej masy stanowi umieszczony nisko balast – to rewelacyjny wynik!
Pokł ad
Rozplanowanie pokładu nieznacznie różni
się od oryginalnego, ale poprawki zostały
dobrze przemyślane. „Zaruski” ma dwie
nadbudówki, wielki postument z kołem sterowym ustawionym tyłem do kierunku żeglugi, dwie zejściówki i jeden duży skajlajt.
W sumie z pokładu do wnętrza prowadzą
cztery zejścia. Co pewien czas z pokładu
„wystają” klasyczne wywietrzniki, a kilka
współczesnych zamontowano pod półpokładami. Nadbudówki i zejściówki wyposażono też w klasyczne bulaje.
Na wykonanym od nowa pokładzie „Zaruskiego” pozostawione zostały oryginalne okucia i elementy wykonane ze słynnej
szwedzkiej stali i mosidzu. Są to np. rufowe
kluzy, półkluzy na półpokładach, prowadnice szotów (w sumie trzy). Oryginalna winda
kotwiczna, obsługiwana ręcznie za pomocą handszpaków – drewnianych drążków
– stanowi unikatowy mechanizm, podobnie jak oryginalna przekładnia koła sterowego ukryta w postumencie koła i wciąż
świetnie działająca! Pokład wyłożono teakiem, w który wmontowano miejscami na
płask oryginalne szklane pryzmaty, służące do oświetlenia pomieszczeń wewnątrz.
Na pokładzie nie ma ani jednego kabestanu! Liny wybiera się ręcznie, siłami załogi,
a knaguje się je na drewnianych knagach
oraz naglach, zgromadzonych na specjalnych
nagielbankach (czyli zestawach kilku nagli
zamontowanych na jednym postumencie).
■■ Nasz kolega Marek Zwierz dzielnie wspiął się na grotmaszt i zrobił z góry bardzo atrakcyjne zdjęcie pokładu
„Zaruskiego” podczas postoju w porcie w Helu
marek zwierz (2)
W nętrze
■■ Liny knaguje się na klasycznych drewnianych naglach skoncentrowanych w specjalnych nagielbankach
26
Rozplanowanie wnętrza jest bardzo zbliżone do oryginalnego, a przy tym niezwykle estetycznie wykończone w mahoniu
oraz pomalowanej na biało sklejce (podobno oryginalnie była to sklejka sosnowa). Dla
uczestników rejsu żaglowcem przewidziano 25 koi rozdzielonych w trzech pomieszczeniach: kajucie kapitana, dwóch kajutach
oficerskich (łóżka piętrowe) oraz w jednym
wielkim kubryku, gdzie 20 koi (po 10 na każdej z burt) poustawianych jest trzy- i dwupiętrowo. Na większości koi śpi się wygodnie, mają bowiem u wezgłowia nie mniej niż
70 cm szerokości i 194 cm długości. Jedynie te najwyższe, trzeciopiętrowe, wymagają sporo gimnastyki, by się do nich dostać,
a zarazem sporo odporności, by nie czuć się
w nich przytłoczonym licznymi poprzecznymi pokładnikami tuż nad głową. Nad cenŻagle | www.zagle.com.pl
Sławomir Chaciński/fotoinlove.pl
■■ Widząc „Generała Zaruskiego” pod pełnymi żaglami, trudno się dziwić, że generał Mariusz Zaruski chciał
wybudować takich jednostek aż dziesięć. Szkoda, że się nie udało...
tralną częścią kubryku, w której postawiono dwa długie stoły z odchylanymi skrzydłami blatów, zamontowano duże otwierane
skajlajty. Przy stołach w świetnie doświetlonym pomieszczeniu zasiada do 20 osób
załogi, a oficerowie i kapitan jedzą zwykle
w swojej mesie. Żeglarze siadają na bakistach z jednej strony stołów, od środka zaś
na suwanych podłużnych ławach. Zaskoczyła nas liczba schowków – są w ławach,
pod niektórymi kojami oraz w specjalnej
szafie, po dwa na każdą osobę.
Ciągi komunikacyjne w „Zaruskim” i podłogi różnych pomieszczeń znajdują się na
różnych poziomach, co oczywiście utrudnia poruszanie się po jachcie. Ponadto wysokie osoby (pow. 185 cm) muszą uważać
na to, by nie uderzyć się głową o różne elementy zabudowy. Schodnie są różne, ale
generalnie dość mocno pochylone i z małymi schodkami. Ma to jednak swój urok,
a co więcej, nawet gdy kołysze, można zawsze oprzeć się o ścianki i relingi. Brakuje
jednak – póki co – uchwytów pomagających
bezpiecznie przemieszczać się po kubryku.
Brakuje także handrelingów w mesie oficerskiej oraz w kabinie nawigacyjnej, choć
tam są mniej potrzebne.
Pomimo że przed rozpoczęciem odbudowy „Generała” pojawiły się głosy, by odremontować go w pełnej zgodności z projektem
oryginalnym, armator położył duży nacisk
na zapewnienie żeglarzom podstawowych
wygód na jego pokładzie. We wnętrzu wydzielono więc trzy (a nie dwa) pomieszczenia toaletowe – jedno na rufie dla oficerów
oraz dwa na dziobie dla załogi – i wyposażono je w nowoczesne toalety jachtowe morskie, obsługiwane ręcznie, i umywalkę. Dwa
(zamiast jednego) pomieszczenia z dwiema
umywalkami i wyciąganymi bateriami służą jako prysznice. Nawet przy pełnym składzie załogi, do toalet nie było podczas testu
większych kolejek, stąd wniosek, że decyzja
o dokonaniu modyfikacji starych szwedzkich
planów była słuszna.
Kapitan i oficerowie mają do dyspozycji
malutką mesę z pięknym drewnianym stołem, otoczonym z trzech stron skórzaną kanapą typu C. Na tylniej ścianie umieszczono
szafkę na książki, zamykaną przeszklonymi drzwiczkami. Tuż przy stole przez pokład przechodzi gruby maszt, co dodatkowo zabiera jeszcze miejsce w tym małym
pomieszczeniu. Po drugiej stronie korytarza umieszczono natomiast wejście do malutkiej kajuty kapitańskiej.
Idąc w kierunku rufy z mesy oficerskiej,
wychodzi się po kilku stopniach bezpośrednio do kajuty nawigacyjnej i dalej już na pokład, też po paru schodkach, przy samym
kole sterowym. W kabinie nawigacyjnej styka się tradycja z nowoczesnością. W piękne
mahoniowe ścianki wmontowano klasyczne bulaje, przez które wpada wystarczająco dużo światła, by w dzień doświetlić również mahoniowy stół nawigacyjny. Załoga
„Zaruskiego” ma do dyspozycji najnowsze
wyposażenie elektroniczne: GPS, Navtex,
ekran radaru JRC (osobny), ploter map Simrad NSE 12 oraz tablicę rozdzielczą wykonaną specjalnie dla „Zaruskiego”. Na tablicy
zamontowano dodatkowo klarowne i przydatne wskaźniki poziomu zbiorników i naładowania akumulatorów. Na tylnej ściance
kajuty, na półkach leżą książki, locje, atlasy
oraz tablice nawigacyjne i redukcyjne, a pod
nimi telefon satelitarny. Przy wyjściu na pokład zamontowano UKF-kę z interkomem
(na dużej jednostce musi być kontakt z osobami na dziobie), włącznik sygnału mgłowego 132 dB oraz sterowanie generatorem.
27
Żagle
lipiec 2014
Test jachtu
s/y „Generał Zaruski”
Sławomir Chaciński/fotoinlove.pl (2)
TECHNIK A
■■W wielkim kubryku zamontowano na burtach w sumie 20 pełnowymiarowych koi, zamontowanych
dwu- i trzypiętrowo. Pośrodku ustawiono dwa długie rozkładane stoły
■■ Jedna z dwu toalet przeznaczonych dla załogi,
wyposażona we wszystkie potrzebne udogodnienia
Wszystko jest pod ręką, a w kabinie zmieszczą się maksymalnie trzy dorosłe osoby.
Z kolei idąc z mesy oficerów w kierunku
dziobu, wchodzi się do korytarza położonego stopień wyżej, z którego drzwi prowadzą do kajut oficerskich na burtach, do
maszynowni, do kubryku, a schody bezpośrednio na pokład.
Nieco oddzielony od innych pomieszczeń
jest kambuz, ale takie są rozsądne wymogi dotyczące konstrukcji drewnianych. Niebezpieczeństwo pożaru musi być jak najmniejsze. Kuchnię umiejscowiono w przedniej nadbudówce, a więc niemal jedno piętro
nad kubrykiem, dlatego wachta kambuzowa ma pełne ręce roboty, by dla wszystkich
znieść posiłki pod pokład. Blaty są spore,
szafek na naczynia i przybory też nie brakuje, a do gotowania obiadów służy pięć
palników gazowych i piekarnik elektryczny o mocy aż 3,5 kW – wszystkie zamocowano wahliwie. Przygotowanie posiłku
dla 25 osób nie nastręcza więc większych
kłopotów, zwłaszcza że armator zamawia
przed rejsem obiadowe posiłki w smacznie
gotującej firmie cateringowej. Pod jednym
z blatów znajduje się duża lodówka, gdzie
można je przechować.
Wnętrze żaglowca jest bardzo ładne i nieźle doświetlone. Światło dzienne wpada
przez nieliczne, ale wielkie skajlajty oraz
szklane pryzmy, nocą zaś świecą mocne lampy. Do pełni piękna zabrakło jedynie lepszego zakamuflowania przewodów
do lamp, które są za bardzo widoczne
pomiędzy pokładnikami.
nych materiałów, do złudzenia przypominają dawne konopne. Nawet bloki są osadzone w drewnie i wyglądają jak talrepy.
„Zaruski” żegluje nadzwyczaj dobrze.
Mimo ożaglowania gaflowego chodzi ostro, w okolicach 50 stopni do wiatru, przy
dobrej prędkości. Zwroty zarówno przez
sztag, jak i przez rufę wykonywane są bez
jakichkolwiek problemów z przechodzeniem linii wiatru i bez nadmiernej
utraty prędkości.
Podczas manewrowania na silnikach należy pamiętać o działaniu wiatru na dziób
jachtu. Jego dziób jest wrażliwy na boczny wiatr i wówczas może zostać odrzucony, np. podczas manewru podejścia do kei
przy odpychającym wietrze.
Marek Zwierz:
„Generał Zaruski”: Testujemy
nie tylko statek
O wielu żaglowcach mówi się
„jacht z duszą”.
Skąd bierze się
ta „dusza”? To nie tylko skrzypiące na fali drewno, ale przede wszystkim ludzie,
którzy tworzą atmosferę żaglowca.
W teście brali udział młodzi studenci
i uczniowie. Nie trzeba ich było namawiać do pracy na jachcie. Na piątek na
godz. 9 wyznaczono „godzinę dla statku”. Jakoś nikt z oficerów tego specjalnie nie pilnował, ale załoga wzorowo wy-
Okiem
archiwum "Żagli" (2)
pomocnicze
„Zaruskiego” wyposażono w wiele urządzeń poprawiających komfort przebywania na jego pokładzie, m.in. dodatkową
lodówkę oraz zamrażarkę. We wszyst-
e k spertów
Mariusz Główka o „Generale Zaruskim”
Zachwyciła mnie
staranność, z jaką jacht został
odbudowany,
z najdrobniejszymi szczegółami. Trudno sobie wyobrazić, że wcześniej leżał na dnie basenu
portowego... Na „Zaruskim” nikt nie znajdzie urządzeń, bez których nie wyobrażamy sobie pływania współcześnie, jak np.
kabestany czy stalowe knagi. Widać za
to drewniane nagielbanki przy masztach
i na burtach, tak jak na dawnych żaglowcach. Liny, choć wykonane ze współczes-
28
Urz ądzenia
Żagle | www.zagle.com.pl
Sławomir Chaciński/fotoinlove.pl (2)
■■ Centrum dowodzenia żaglowcem. W tym pomieszczeniu klasyczny ciemny mahoń zabudowy ciekawie
kontrastuje z najnowocześniejszą elektroniką nawigacyjną
■■ Mała, ale przytulna – taka właśnie jest mesa
oficerska na „Zaruskim”
kich pomieszczeniach zamontowano także grzejniki, które bardzo przydały się
podczas naszego testu, gdy temperatura
w nocy spadła do kilku stopni. Ogrzewanie opiera się na elektrycznym podgrzewaniu wody bądź korzystaniu z układu chłodzącego silniki, gdy pracują. Na tak dużej
jednostce nie mogło zabraknąć generatora – znajduje się on na rufie, pod mesą
oficerską i włącza się zawsze wtedy, gdy
pobór prądu z akumulatorów przekracza
określoną wartość. Na deku zasztauowany został bączek, czyli niewielki RIB z silnikiem zaburtowym, do którego zrzuca-
nia służy żurawik wstawiany w specjalnie
przygotowane na prawej burcie gniazdo.
Ożaglowanie typu kecz gaflowy, a więc dwa
maszty – grot i bezan, prawie nie różni się
od oryginalnego. Dodano jedynie parę dodatkowych baksztagów usztywniających
stengę oraz usunięto istniejące w oryginale przednie baksztagi bezanmasztu. Stalowe pierwotnie dirki (pokryte kotkami) dziś
są zrobione z miękkich lin. Podobnie jest ze
wszystkimi bloczkami, które wykonano
z drewna na wzór oryginalnych talrepów.
Nagielbanki podmasztowe to z kolei nowa koncepcja, ale sprawdzająca się lepiej
niż knagi rożkowe przymocowane w pierwotnym rozwiązaniu przy maszcie. Całkowicie na nowo wykonano maszty i inne
drzewca, które połączono licznymi oryginalnymi okuciami, wykonanymi ze szwedzkiej stali. Podtrzymywane są one wantami,
sztagami i baksztagami z plecionych stalówek nierdzewnych o średnicach 18, 16, 14
i 12 mm. Żagle, uszyte przez pracownię żaglomistrzowską Bryt Sails, mają bardzo poprawne kształty, są grube i solidne, a grot
i bezan mocowane są do masztów za pomocą
sprzątała wnętrze, zmyła pokład i zrobiła
wszystko bez przypominania. Podobnie było z przygotowywaniem posiłków. Załoga to młodzi ludzie zmieniający się w każdym rejsie. Jest też załoga
stała. Oficerowie imponowali spokojem
i rzeczowym przedstawianiem wszystkich zadań. Pozwalali załodze na pracę
we własnym tempie, bez poganiania, ale
z rzeczowymi uwagami.
Wśród stałej załogi jest też bosman, który
zna statek od podszewki. Nic w tym dziwnego, skoro uczestniczył w całym procesie odbudowy żaglowca. Z pełnym spokojem tłumaczył działanie urządzeń, ożaglowania i takielunku. Żeglarską legendą jest
także kapitan, Jerzy Jaszczuk...
Marian Lenz o idei
odbudowy żaglowca „Zaruski”
„Generał
Zaruski” stał się
wspaniałym, reprezentacyjnym
jachtem Gdańska! Pomysł jego odbudowy i rewitalizacji był doskonały i nawiązywał do najchlubniejszych tradycji morskich miast! Dzisiaj chociażby trzy nasze
miasta: Gdynia, Sopot i Szczecin powinny
mieć takie reprezentacyjne jachty.
Po gruntownym remoncie „Zaruski” jest
praktycznie tzw. nówką, do tego dobrze
i solidnie wykonaną – wręcz ekskluzywną! Przy doskonałym zachowaniu daw-
nego stylu i sznytu – pachnie wręcz świeżością, a jego nowoczesność (lodówki, zamrażarka, ogrzewanie, mocniejsze silniki
czy wysoki standard łazienek) jest starannie zamaskowana.
Nowe spojrzenie na zagadnienie stateczności pozwala mu osiągać dobrą, jeśli nie
wręcz rewelacyjną szybkość. Różne ciekawe pomysły dotyczące np. innego wykorzystania niektórych pomieszczeń lub
zastąpienia zwykłego pontonu stylowym
drewnianym bączkiem doczekają się realizacji w tzw. porządku roboczym. Podobnie zostaną zapewne usunięte naprawdę nieliczne i drobne mankamenty. Jego
wielkość na bałtyckie wody także wydaje
się być optymalna.
archiwum „Żagli”
Takielunek

29
Żagle
lipiec 2014
TECHNIK A
Test jachtu
klasycznych, drewnianych segarsów (pierścieni) pokrytych skórą. Do stawiania i kontroli żagli na „Zaruskim” służą klasyczne, plecione liny, wykonane jednak w najnowocześniejszej technologii przez firmę
Liros (w katalogu noszą nazwę Classic).
Mimo pozornego skomplikowania zarówno stałe, jak i ruchome olinowanie dość
łatwo można opanować.
T estujemy
Ekipa testowa „Żagli” zaokrętowała się na pokład w składzie: kpt. Marian Lenz, kpt. Marek Zwierz, kpt. Mariusz Główka, Tomasz Au30
s/y „Generał Zaruski”
gustyniak, Barbara Główka, Joanna Siemiak
i autor tekstu. W obsłudze żaglowca pomagała
nam załoga złożona ze studentów Wydziału
Oceanotechniki Politechniki Gdańskiej oraz
uczniów gdańskiego Technikum Chłodniczego. Jednostką dowodził kpt. Jerzy Jaszczuk,
który współpracuje ze świetnie dobranym
zespołem: swym zastępcą kpt. Piotrem Królakiem, bosmanem Mirkiem Bieleckim i Michałem Olszewskim, instruktorem. Testując
„Zaruskiego”, przepłynęliśmy z Gdańska do
Helu jednego dnia, przenocowaliśmy na pokładzie w helskiej marinie i wróciliśmy pod
żaglami następnego dnia. Warunki do żeglo-
wania mieliśmy niemal idealne: silny północny wiatr do 6B, wysoką na ponad 1,5 m
falę, pełne słońce (choć tylko ok. 8°C). Miałem przyjemność sterować jednostką przez
kilka godzin w kursie na wiatr. Pomimo że
koło sterowe trzyma się inaczej niż na jachtach, bo opierając się bokiem o ściankę postumentu, jacht na halsie jest tak zrównoważony, że utrzymanie go na kursie wymaga jedynie kosmetycznych poprawek. Nawet
wysoka i krótka bałtycka fala nie wytrącała
„Zaruskiego” z kursu, choć amplituda pionowych ruchów dziobu dochodziła do około
2 m. Na spokojniejszej wodzie za Półwyspem
Żagle | www.zagle.com.pl
jachtu „Generał Zaruski” na żaglach
grot, fok, bezan, kliwer
przy prędkości wiatru 16 - 18 w (4 - 5B)
optymalny kąt żeglugi na wiatr
~ 55°
15°
30°
45°
6
60°
4
75°
2
90°
0
105°
4
120°
6
135°
V - prędkość [w]
8
VMG - z wiatrem
2
VMG - na wiatr
8
marek zwierz
W - wiatr rzeczywisty
Biegunowe prędkości
150°
165°
~ 25° (155°)
optymalny kąt żeglugi z wiatrem
Helskim do steru się nie dotykałem – nie było takiej potrzeby, jacht bowiem sam utrzymywał kurs. W żegludze na wiatr kąt do wiatru na każdym z halsów dochodził do 50°, co
jest bardzo dobrym wynikiem. Do tego osiągaliśmy prędkość czasem nawet ponad 7 w.
W pracach pokładowych najtrudniej postawić żagle. Przy wciąganiu foka na maszt
potrzebne są trzy osoby, z kliwrem radzą sobie cztery, a do najmniejszego latacza wystarczy dwójka. Największego zaangażowania wymaga natomiast grot, w jego stawianiu musi uczestniczyć siedem osób – trzeba
bowiem równolegle wciągać pik żagla i gafel, a kabestanów do pomocy brak. Z kolei
bezan stawiany jest przez pięciu załogantów – po dwóch do fałów (pik i garda) oraz
jeden do szotów. Oczywiście w przypadku
załóg początkujących pracami kierują sympatyczni oficerowie – Piotr i Michał oraz bosman Mirek, który niemal wszystkie te prace – gdy zajdzie taka potrzeba – jest w stanie wykonać sam...
Do wykonywania manewrów potrzeba
mniej osób, ale i tak wachty mają z tym
sporo roboty. Najtrudniej ma znów wachta
druga, ta od grotżagla. Musi bowiem podczas zwrotu dobrać dwa baksztagi na jednej burcie, a po przeciwnej chwilę później
dwa poluzować. Przed zwrotem przez rufę
kilkadziesiąt sekund zajmuje dobranie szo-
■■ Każdy manewr na „Zaruskim” wymaga zgranej, zespołowej pracy całej załogi. Na zdjęciu Michał instruuje
studentów, jak szybko i skutecznie postawić bezan
tów grota i bezana. Z kolei podczas zwrotu
przez sztag sporo pracy ma wachta od żagli
przednich. Fok jest wprawdzie samozwrotny, ale kliwer czy latacz trzeba przeciągnąć
przed sztagiem foka, a to wymaga trochę
czasu i pracy. Dość czasochłonne dla całej
załogi jest zrzucanie żagli, a raczej porządkowanie ich po zrzuceniu. By to ułatwić, na
wniosek stałej załogi wprowadzono dodatkowe linki między bomem a dirkami, które służą jako lazyjacki dla grota i bezana.
Kto będzie miał przyjemność pożeglować
„Zaruskim”, koniecznie powinien zaopatrzyć
się w rękawiczki żeglarskie. Klasyczne liny
wprawdzie świetnie trzymają, ale ich wybieranie nie jest zbyt przyjazne dla dłoni.
Podczas podróżowania na silniku, a raczej
na dwóch silnikach Vetus Deutz o mocy po
114 KM każdy, na pokładzie i w większości pomieszczeń było niezwykle cicho. Motory słychać jedynie w mesie oficerskiej i w kajutce kapitana. Po przełożeniu manetek (zamontowanych na dachu rufowej nadbudówki) na pracę
wstecz żaglowiec natychmiast reaguje. Trudno jedynie manewrować „Zaruskim” w porcie, dlatego tym zajmują się zawsze kapitan
i jego zastępca. Podczas testu manewrowali
tak, że gdy dopływaliśmy na miejsce postoju
„Generała” w marinie MOSiR na Motławie,
wpasowali się na centymetry pomiędzy dwa
jachty! Przy dwóch silnikach i pewnej wpra-
Ocena
jach t u
Plusy
– staranność odbudowy i dbałość
o detale
– bardzo dobra stabilność kursowa
– łatwość sterowania
– wygodne wnętrze dla 25 osób załogi
– bardzo dobre wyciszenie silników
Minusy
– brak uchwytów w kubryku
– nieco za krótkie ławy przy stołach dla
załogi
Pomiary do testu przeprowadziliśmy na
urządzeniu Velocitek SpeedPuck.
wie nawet na tak wielkiej jednostce można
sobie poradzić bez steru strumieniowego.
Gdańsk ma piękny, zabytkowy żaglowiec
o niezwykłej historii. Dowodzi nim jeden
z najlepszych i najsympatyczniejszych polskich kapitanów, który dobrał sobie świetną
załogę stałą. „Zaruski” łączy dziś tradycję
żeglarstwa z nowoczesnością, na jego pokładzie historia styka się z najnowszymi technologiami. Żeglowanie „Zaruskim” sprawia
wielką przyjemność i motywuje załogę do
wspólnego działania zgodnie z ideą wychowywania morskiego młodych ludzi propagowaną przez gen. Mariusza Zaruskiego.
31

Podobne dokumenty