Usus i abusus własności w świetle ekonomji

Transkrypt

Usus i abusus własności w świetle ekonomji
Usus i abusus własności w świetle ekonomji
Autor: Adam Heydel
Pierwodruk: „Czasopismo Prawnicze i Ekonomiczne”, 1936, t. 30.
Poniższy tekst będzie częścią wydania Dzieł zebranych prof. Adama Heydla. Już
za niewielką kwotę darowizny Pana/Pani imię i nazwisko może znaleźć się na
liście mecenasów wydania na pierwszych kartach książki oraz na stronach
www.mises.pl (szczegóły mecenatu, pdf).
[Zachowano oryginalną pisownię]
Znana jest ewolucja prawa własności od
rzymskiego jus utendi et abutendi do tej
postaci, w jakiej ono występuje w czasach
najnowszych.
»Przepisy
ograniczające
własność,
a
dyktowane względami na dobro powszechne
mnożą się, co dowodzi, że socjalizacja prawa
prywatnego
postępuje
w
jednej
z
najistotniejszych jego podstaw...«1.
Czy i jakie światło może rzucić na ten
rozwój ekonomja?2.
Nauka
prawnikowi
ekonomji
w
nie
rozstrzygnięciu
dopomoże
zagadnień
etycznych, stanowiących o »dobrze powszechnem«, a związanych z prawem
własności, bo nie daje żadnych podstaw do sądów wartościujących. Ale może
należałoby zasięgnąć porady ekonomisty w sprawie wpływu takiej, lub innej,
postaci prawa własności na dobrobyt, czy na bogactwo społeczne? Na opinji
lekarza oprze się wszakże prawnik, ograniczając prawo własności ze względu na
higjenę, na zdaniu architekty, gdy będzie uwzględniał sprawę niebezpieczeństwa
zawalenia się domu, a na sądzie przyrodnika, nakazując zalesianie poręb.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Nawet jednak w tak zwężonym zakresie, nie potrafi niestety ekonomista
odpowiedzieć wyczerpująco, na wszystkie pytania prawnika.
Nie może dać odpowiedzi jednoznacznej, bo ma do czynienia z wielością
podmiotów i wielością przedmiotów ekonomicznych.
Dopóki ekonomista ma rozstrzygać o bogactwie jednostki,
dopóty
problem jest (pozornie) prosty: większe bogactwo przedstawia 150 tysięcy
złotych, niż 100 tysięcy złotych. Może też ekonomista w pewnych granicach
wskazać jakie warunki pozwolą na podniesienie bogactwa jednostki ze 100 na
150 tysięcy.
Nie
przedstawia
także
dla
ekonomisty
trudności
ocena
bogactwa
złożonego z jednego tylko rodzaju przedmiotów. Jasne jest dla ekonomisty, że
bogactwo
się
zwiększa,
jeśli
tym
samym
nakładem
kosztów
zostanie
wyprodukowany miljon tonn pszenicy, zamiast 900 tysięcy tonn. Ale to wszystko
jest także jasne dla nie-ekonomistów.
Tam natomiast, gdzie się zaczynają zagadnienia, których nie można
rozwiązać zdrowym rozsądkiem, tam także i ekonomista natrafia na poważne
trudności. Jego niewątpliwa wyższość, w porównaniu z laikiem, polega tylko na
tem, że zdaje sobie sprawę z owych trudności. Występują one nawet w pozornie
najłatwiej uchwytnych, najbardziej objektywnych wypadkach.
Jeżeli, zamiast prostego przypadku produkcji miljona, czy 900 tysięcy
tonn pszenicy, mamy do czynienia choćby tylko z produkcją dwóch rodzajów
dóbr, np. pszenicy i węgla, to może tu wystąpić szereg logicznie możliwych
kombinacyj:
a)
zwiększa się produkcja pszenicy i węgla,
b)
zwiększa
się
produkcja
pszenicy,
się
produkcja
węgla,
a
produkcja
węgla
pozostaje
pszenicy
pozostaje
niezmieniona,
c)
zwiększa
a
produkcja
niezmieniona,
d)
zwiększa się produkcja pszenicy, a zmniejsza się produkcja węgla,
e)
zwiększa się produkcja węgla, a zmniejsza się produkcja pszenicy,
f)
zmniejsza
się
produkcja
pszenicy,
się
produkcja
węgla,
a
produkcja
węgla
pozostaje
pszenicy
pozostaje
niezmieniona,
g)
zmniejsza
a
produkcja
niezmieniona,
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
h) zmniejsza się produkcja pszenicy i żyta [węgla — przyp. red.].
Te bardzo uproszczone wypadki oddają tylko w małem przybliżeniu
trudności, które spotyka ekonomista.
Wzrastają one niepomiernie, gdy uwzględnimy nie dwa różne dobra, ale
choćby dziesięć różnych dóbr, a cóż dopiero taką ich ilość, jaka występuje w
życiu rzeczywistem.
Ale już przy dwóch różnych dobrach ekonomista z trudnością może
odpowiedzieć na pytanie, czy i które z tych wypadków są najbardziej pożądane, z
punktu widzenia dobrobytu.
Odrzuciwszy wypadki f, g, oraz h, które (naogół biorąc) można uznać za
niepożądane, stajemy wobec wypadków d i e, których znaczenie dla dobrobytu
jest niewiadome, oraz wobec wypadków a, b i c, które nie budzą wątpliwości w
laiku, ale które nie są jasne dla ekonomisty.
Zacznimy od przyrostu jednego dobra, któremu towarzyszy zmniejszenie
ilości drugiego, to jest od wypadków d i e. Pomijam stopień wzrostu, lub spadku,
produkcji pszenicy, czy węgla. Niezależnie od stopnia, w jakim wzrośnie
produkcja jednego z tych dóbr, a spadnie produkcja drugiego, ustalenie
korzystności, lub niekorzystności tych zmian jest bardzo wątpliwe.
Można
je
coprawda
rozpatrywać
jako
zmiany
sum
pieniężnych,
sprowadzając w ten sposób oba towary do jednego mianownika. Wydawałoby
się, że jeśli np. wartość produkcji żyta [pszenicy — przyp. red.] wzrośnie z 5 na 7
miljardów, a wartość produkcji węgla spadnie z 4 miljardów na trzy — to
powinniśmy uznać taką zmianę za przyrost bogactwa społecznego, skoro łączna
wartość obu produktów wyniesie teraz 10 miljardów, a poprzednio wynosiła tylko
9 miljardów. Ale tu właśnie nasuwa się trudność, o której wspominałem już
poprzednio, trudność, wynikająca ze zmian bogactwa różnych jednostek.
Polega ona na tem, że zmiany w stosunku wielkości produkcji różnych
dóbr, łączą się z przesunięciami dochodów z jednej kieszeni do drugiej. Jest to
jednoznaczne z przesuwaniem się możliwości konsumcyjnych. Nie mamy zaś
możności porównywania użyteczności, jakie przedstawiają dobra dla różnych
podmiotów gospodarczych, a stąd nie możemy ocenić, czy przesunięcia te dają,
czy nie dają, wzrost sumy użyteczności w całem społeczeństwie. Wbrew
pozorom, nie możemy tego zrobić nawet wówczas, gdy (obliczone w pieniądzu)
zmiany dochodów, wykazują przewagę korzyści nad stratami.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
To właśnie utrudnia opinję ekonomisty nawet o tak pozornie jasnych
wypadkach, jak te, w których ogół dóbr wzrasta, lub przybywa jednych, a ilość
innych się nie zmienia (wypadki a, b oraz c).
Jeżeli bowiem przyrostowi tych dóbr towarzyszą znaczne przesunięcia
dochodów jednostek, np. skoncentrowanie w rękach niektórych jednostek całego
przyrostu, lub nawet więcej od przyrostu, to wynik może być oceniany rozmaicie,
zależnie od kąta widzenia obserwatora, a ekonomista nie może wyrazić o
zmianach swojego zdania.
Dla zdania sobie sprawy z możliwości przesunięć bogactwa, względnie
dochodów pomiędzy jednostkami, należy rozpatrzyć logicznie dopuszczalne
kombinacje tych zmian. Są one następujące:
a)
wzbogaceniu się jednych jednostek towarzyszy wzbogacenie się innych,
b)
wzbogacają
się
niektóre
jednostki,
bogactwo
innych
pozostaje
niezmienione,
c)
wzbogaceniu się jednych, towarzyszy zubożenie innych,
d)
ubożeją jedne jednostki, a innych zamożność się nie zmienia,
e)
ubożeją wszyscy.
Wypadki b i d są mało prawdopodobne. Zmiany bogactwa jednych
członków społeczeństwa wpływają naogół na bogactwo innych. Wpływ ten może
być dodatni (wypadek a) lub ujemny (wypadki c i e).
Wypadek a jest oczywiście pożądany. Równie oczywiście niepożądane jest
ogólne zubożenie (wypadek e).
Komplikacje zachodzą w wypadku c. Pozornie można go łatwo podzielić
na dwie grupy: 1. na takie wypadki, w których wzbogacenie pewnych jednostek
przewyższa zubożenie innych, tak, że suma bogactwa się zwiększa oraz, 2. takie,
w których straty ubożejących przewyższają korzyści tych, którzy się wzbogacają,
tak, że suma bogactwa maleje. Gdybyśmy mogli ściśle przeprowadzić podobne
obliczenia, to znaleźlibyśmy w nich pewną wskazówkę dla praktycznego
postępowania.
Ale
właśnie
wspomniana
już
niemożność
porównywania
użyteczności, jaką przedstawiają dobra dla różnych podmiotów, uniemożliwia
nam te obliczenia.
Ekonomista może stwierdzić napewno korzystność wzrostu bogactwa
wszystkich członków społeczeństwa (wypadek a), lub przynajmniej wzrostu
bogactwa niektórych, z tem, że bogactwo innych nie ulega uszczupleniu
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
(wypadek b). Prawnik może i powinien zapytać jeszcze o kwalifikacje moralne,
kulturalne i t. p. tych, którzy zyskują lub tych, którzy zyskują więcej. Ale z tem
pytaniem odeśle go ekonomista pod innym adresem, zadowolony z tego, że
wywiązał się ze swoich obowiązków.
Z tego, co powiedziałem dotychczas, wynikałoby, że ekonomja nie może
rzucić wiele światła na praktyczne zagadnienia, a katedry ekonomji, są zbędnym
luksusem. Czy jest tak w istocie?
Ekonomista nie ma danych teoretycznych, któreby mu pozwoliły ocenić
zmiany w układzie gospodarczym w sposób bardziej dokładny i pewny, aniżeli
potrafi to zrobić laik obdarzony zdrowym rozsądkiem. Odwrotnie — jak już
wspomniałem — będzie on miał więcej wątpliwości od laika.
Może natomiast ekonomista lepiej od laika przewidzieć, jakie zmiany
zajdą
w
układzie
gospodarczym
pod
wpływem
stworzonych
warunków
technicznych, kulturalnych, politycznych, czy prawnych. Do tego sprowadza się
jego rola rzeczoznawcy, ale ta rola nie jest do pogardzenia.
Wybierając
się
w
podróż,
nie
mogę
się
spodziewać
po
ajencji
turystycznej, że wybierze mi taką linję kolejową, która mi będzie najbardziej
dogadzać, ale mogę oczekiwać tego, że dowiem się, co mnie spotka na tej, lub
innej trasie.
A to umożliwi mi wybór. Podobnym skromnym informatorem może i
powinien być ekonomista, gdy ustawodawca zapyta go o skutki takich, czy
innych, norm prawnych. Rzeczą ustawodawcy jest ocenić wartość tych skutków,
w świetle jego własnych społecznych ideałów i wybrać pomiędzy możliwemi
ewentualnościami. W pierwszej linji dotyczy to prawa własności.
Prawo
własności,
które
nie
zostało
poddane
żadnym
»przepisom
organizacyjnym« pozwala jednostce na dowolne rozporządzanie jej dobrami.
Jednostka ma niepodawaną w wątpliwość tendencję do osiągania maximum
zadowolenia. To znaczy stosuje zasadę gospodarności. Może ją stosować lepiej,
lub gorzej. Może także widzieć maximum zadowolenia w osiąganiu celów ściśle
gospodarczych, albo innych. Może więc dążyć do powiększania majątku, albo do
dobroczynności, do bardziej lub mniej szlachetnych form konsumcji i t. d.
W
każdym
z
tych
wypadków
osiągnie
maximum
zadowolenia,
otrzymawszy pełną swobodę w rozporządzaniu swojem mieniem. Prawnik jednak
nie
pyta
ekonomisty
o
warunki
dające
możność
osiągnięcia
maximum
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
zadowolenia. Pyta o skutki gospodarcze stwarzanej sytuacji prawnej. Czy są
zatem takie przepisy ograniczające własność, które mogą zapewnić poszukiwanie
przez jednostki maximum zadowolenia w maksymalizacji jej majątku, względnie
dochodu? Historja zna rozmaite próby osiągnięcia w drodze norm prawnych tego
celu. Można jako przykłady przytoczyć takie przepisy ustalające stosunek
jednostki do jej warsztatu pracy, jak przepisy, cechowe, ordynacje, fideikomisy,
zakazy dzielenia parceli i t. p., z drugiej strony zaś przepisy normujące
komsumcję
(dekrety
skierowane
przeciw
zbytkowi,
prohibicja
napojów
alkoholowych i t. p.). Zbliżone są przepisy prawne wprowadzające przymusową
kapitalizację (ubezpieczenia społeczne). Historja wykazała ich małą skuteczność.
Stwierdza ona, że najczęściej bywają obchodzone, albo jeśli egzekutywa jest
dostatecznie silna, chybiają celu, o tyle, że dany zakaz bywa przestrzegany, ale
nie daje spodziewanych rezultatów. Niepodzielność, lub zakaz sprzedaży ziemi
utrzyma dany kawałek ziemi w rękach właściciela, ale kosztem jego zubożenia,
lub niekiedy, zaniechania produkcji. Prohibicja takiej, czy innej konsumcji,
wywoła inną konsumcję równie, albo bardziej szkodliwą z ekonomicznego punktu
widzenia. Przymusowa kapitalizacja okazuje się, jakże często, trwonieniem
oszczędności, a utrudnia oszczędność dobrowolną.
Istota trudności polega tu na tem, że uzgodnienie maximum zadowolenia
i maximum gospodarczego byłoby osiągalne tylko na drodze odpowiedniego
wychowania jednostek. Dopóki w ich oczach te dwa cele się nie pokrywają,
wszelkie przepisy prawne, dążące do ich uzgodnienia będą napotykać na
sprzeciw i próby obejścia. Nie należy do ekonomisty rozstrzyganie pytania, czy
wogóle takie uzgodnienie jest potrzebne z punktu widzenia wyższych interesów
społeczeństwa. Może i powinien natomiast wskazać na to, że z jednej strony
wypadki zbyt daleko idącej rozbieżności pomiędzy maximum gospodarczem, a
maxinium zadowolenia nie są częste, a z drugiej strony, przepisy podobne do
wymienionych, wbrew pozorom, nie gwarantują bynajmniej (nawet przy pełnem
wejściu w życie) poprawy gospodarczej. Są one zamało giętkie, zbyt ogólne w
znaczeniu niezmienności, a zbyt szczegółowe, o tyle, że obejmują zawsze tylko
fragmenty życia, by mogły być dźwignią postępu gospodarczego życia, które
wykazuje tak wyraźną zmienność, a zarazem tak ścisłe powiązanie wszystkich
swoich części składowych.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Toteż prawnik rzadko sięga do tego arsenału środków ze względów
ekonomicznych, jeżeli przez nie rozumimy przyrost bogactwa wszystkich, a
przynajmniej przyrost bogactw niektórych, nie pociągający za sobą zubożenia
innych (wypadki a i b).
Nawet
dzisiejszy
»zsocjalizowany«
prawnik
ma
tyle
zaufania
do
społeczeństwa, że kuratelę prawną stosuje jako przepis wyjątkowy, w wypadkach
patologicznych. Zrzeka się kurateli nad całem społeczeństwem3. To zaufanie jest
głęboko uzasadnione. Maximum zadowolenia, do którego zdążają jednostki,
pokrywa
się
najczęściej
(zaczęsto
nawet,
mógłby
powiedzieć
filozof)
z
gospodarnością4.
Ogólny przyrost sumy bogactwa (wypadki a i b) zachodzi wyłącznie tylko
jako skutek zwiększonego wysiłku mózgu, nerwów i mięśni, a nie może być
wywołany żadną interwencją prawną.
Zwiększony
wysiłek,
to
może być
większa
wynalazczość,
większa
produkcja przy użyciu tych samych zasobów, większa oszczędność i lepsze
(zyskowniejsze) ulokowanie posiadanych już bogactw.
To wszystko zapewnia pełna swoboda rozporządzania swoją własnością,
t. j. nieograniczone prawo własności prywatnej.
Ograniczenie tego prawa może wywołać tylko wypadki c, d i t. j. wypadki,
gdzie wzbogaceniu jednych, towarzyszy ubożenie drugich, lub gdy ubożeniu
jednych, towarzyszy niezmieniona zamożność innych, albo wreszcie gdy ubożeją
wszyscy.
»Dobro powszechne« o którem wspomina prof. Zoll może wymagać tych
zmian.
Ekonomiście
nie
wolno
tego
podawać
w
wątpliwość.
Musi
tylko
przewidywać ekonomiczne konsekwencje wprowadzonych przepisów.
Prawnik,
który
przez
ograniczanie
prawa
własności
zamierza
się
przysłużyć dobru powszechnemu może mieć dwa uzasadnione logicznie cele:
1. pomnożyć inne wartości, które uważa za ważniejsze od bogactwa,
2. rozdzielić bogactwo inaczej, aniżeli rozdzieliłoby się, gdyby ius utendi et
abutendi pozostało nieograniczone.
Do pierwszego celu zmierza prawnik wówczas, gdy ogranicza prawo
własności ze względów na »bezpieczeństwo lub zdrowie ludzi — stąd różne
przepisy, dążące do tego by domy nie groziły zawaleniem, by pożary nie mogły
się szerzyć, by mieszkania były zdrowe«5. Kiedyindziej »chodzi tylko o względy
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
wygody łatwiejszej komunikacji, lub o względy estetyczne, względy zachowania
dla społeczeństwa różnych zabytków sztuki, kultury i przyrody —stąd różne
przepisy budowlane, ustawy o ochronie zabytków i t. p.«6.
Nie ulega wątpliwości, że wymienione cele mogą być w szerokiej mierze
osiągnięte przez ograniczanie własności. Ekonomista nie ma prawa — jak już
wspominałem — rozstrzygać o ich znaczeniu dla dobra powszechnego.
Powinien natomiast wskazać na tę »heterogenję celów« jak mówił
Wilhelm Wundt, na owe rykoszety w życiu społecznem, które muszą wystąpić
jako pośrednie skutki zastosowanych środków. Przepisy dążące do tego, by
mieszkania były zdrowe, sprowadzą nietylko większą higjenę, ale i większe
koszty budowy. Ponieważ zaś ilość środków jest ograniczona, więc zwiększenie
kosztowności
odbije
się
konkretnego
zagadnienia
na
ilości
budowanych
budownictwa
domów.
domów
W
obrębie
mieszkalnych,
więc
wypadnie
prawnikowi wybierać pomiędzy jednem z dwu rozwiązań: więcej domów, lub
domy bardziej higjeniczne. Wybór nie może być raz na zawsze ustalony. Zależnie
od warunków ekonomicznych, od czasu na który oblicza się ruch budowlany, raz
to, raz inne rozwiązanie może się okazać właściwsze.
Bywają wypadki, w których uznanie pewnych zjawisk za wartościowe, raz
na zawsze rozstrzyga wybór. Tak jest przy ochronie zabytków. Tu nie ma
powrotu. Zniszczony zabytek przepada raz na zawsze.
Zarówno jednak w pierwszych, jak i w ostatnich wypadkach ekonomista
ma obowiązek dodać drugie ostrzeżenie: chodzi nietylko o wybór między bardziej
higjenicznemi mieszkaniami, a większą ilością mieszkań, lub zachowaniem
zabytków, a powiedzmy przeprowadzeniem szosy, lub rozszerzeniem ulicy,
chodzi także, przedewszystkiem, o wybór pomiędzy szczegółowym celem, jaki
stawia sobie prawnik, a bogactwem. Bo zagrodzenie drogi prądowi, który kieruje
energję ekonomiczną do pewnych rozwiązań, nietylko tę energję przesuwa, ale
prowadzi do jej rozpierzchnięcia i marnotrawstwa.
Podobny wybór staje także przed prawnikiem, gdy przez ograniczenie
własności chce inaczej rozdzielać bogactwo. Ten problem krajania ciastka jak
mówią Anglicy, lub krajania bochenka chleba, jak wolą mówić, rzadziej widujący
ciastko Polacy, jest mniej skomplikowany, jak się to nieraz wydaje. Wystarczy
nadkroić suflet, lub świeżo wypieczone ciasto, by się »zaklęsło«. Tak samo
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
zapada się i maleje społeczny bochenek chleba przy próbach krajania nożem
prawa.
Nie trzeba zapominać, że ten chleb dzieli się ciągle i bezustannie także i
wówczas,
gdy
prawo
własności
jest
nieograniczone.
Okruszyny
chleba
przesuwają się wciąż z rąk do rąk i z ust do ust. Jeśli żadne ograniczenia, ani
przywileje7 nie stanowią zapory dla tego podziału, to odbywa się on samorzutnie
w ten sposób, że bochenek wyrasta jak na drożdżach. Przesunięcia bowiem
urzeczywistniają zasadę gospodarności. Każde ograniczenie własności ją narusza
i wywołuje »społeczny zakalec«. Względy pozagospodarcze mogą i tu wysuwać
się na czoło i przeważyć ujemne skutki ekonomiczne. Jeśli polityk, filozof, twórca
kultury tak sprawę rozstrzygną — prawnik będzie wiedział, co ma zrobić. Rada
ekonomisty może go ustrzedz, po pierwsze, przed złudzeniem, że tych ujemnych
skutków nie będzie, a po drugie, przed takiem rozwiązaniem problemu, które
kazałoby osiągać postawione cele, kosztem zbyt wielkich szkód gospodarczych.
Konsekwencje
»krajania
bochenka«
wbrew
naturalnym
tendencjom
rozwoju, sięgają jednak jeszcze dalej: zmniejszenie się volumen całego bochenka
nie pozostanie na dalszą metę bez wpływu na tych, którym zamierzono wydzielić
większą kromkę chleba. Ostateczny wynik zatem da się zilustrować jak
następuje: z całości bogactwa, wzgl. dochodu, wynoszącego 100 otrzymywała
grupa X 25, t. j. 1/4 część. Ograniczenia prawa własności mają podnieść jej udział
do 1/3 całości dochodu społecznego. Na krótką, metę zostało to osiągnięte. Jeżeli
jednak spadnie tymczasem całość dochodu społecznego, to zależnie od wielkości
tego spadku, grupa X może dostać więcej, ale może dostać i mniej jak dawniej
(jeśli dochód spadł tylko o 10, t. j. do 90, to grupa X otrzymuje wprawdzie nie
331/3, ale jednak 30, zamiast 25), ale jeśli dochód spadnie do 60, to grupa X
otrzyma tylko 20.
Ekonomiczne prawa podziału, wcześniej, czy później, dojdą jednak znowu
do głosu, zmniejszając udział grupy X do
1
/4 części dochodu społecznego.
Wówczas grupa X otrzyma mniej jak dawniej, zarówno przy dochodzie
społecznym 90 (otrzyma wówczas
90
/4=221/2), jak przy spadku dochodu
społecznego do 60 (otrzyma wówczas 15).
Te skutki, bardzo prawdopodobne na dalszą metę, powinien również
poddać ekonomista pod rozwagę prawnika.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
Wszystko, co mówiłem powyżej, zna oddawna życiowa mądrość narodów.
Istotą rzeczy jest, że pomnażać bogactwo może tylko wysiłek: wysiłek mózgu,
czy rąk, zawsze wysiłek charakteru, t. j. praca i oszczędność. Praca, twórczość,
wynalazczość, a także rozsądne używanie bogactw, połączone z oszczędnością,
kwitną najlepiej w ramach klasycznego prawa własności, jak miód narasta w
komórkach woskowego plastra.
Próby powiększania dobrobytu przez ograniczenie prawa własności, to to,
co po rosyjsku nazywa się »Tryszkin kaftan«, więc próby obcinania jednego
rękawa, by przydłużyć drugi. Po polsku wyraża to samo anegdota o zakrótkiej
kołdrze.
Polityk, prawodawca, ma prawo rozstrzygać o tem, czy chce mieć lewy
rękaw czy prawy, lub czy chce kołdrą zakryć nogi, czy ramiona. Ekonomista ma
obowiązek przypominać, że ani kaftana, ani kołdry nie można dowolnie
rozciągać, bez obawy podarcia, że zawsze obowiązuje wybór pomiędzy dwoma
różnemi celami, czy wartościami, każdy wybór łączy się ze stratą, a osiągnięcie
każdej wartości połączone jest z kosztem.
1
2
Fryderyk Zoll: Prawo cywilne. T. II. Str. 21 (wydanie trzecie), Poznań 1931.
Pomijam tu ograniczenia o charakterze prywatno-prawnym, np. sąsiedzkie. Por. Zoll,
str. 22.
3
Niektóre ograniczenia swobody gospodarczej wszystkich członków społeczeństwa są
coprawda bardzo zbliżone do kurateli.
4
Bertrand Russell robi podobny zarzut współczesnej kulturze (»W poszukiwaniu
szczęścia«).
5
F. Zoll, op. cit., str. 21.
6
F. Zoll, ibidem.
7
Np. monopole prywatne.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438

Podobne dokumenty