Pobierz w pdf - Extrastory
Transkrypt
Pobierz w pdf - Extrastory
Zwrócić marzenia. Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: MelParker Witam wszystkich. Po dłuższej nieobecności mam okazję coś wrzucić. Czas zmienił moje podejście do pisania, ale to już oceńcie sami. - P.B.R Opowiem wam historię człowieka, który nigdy nie marzył, nigdy nie wierzył w tą ulotną chwilę, w to ciepłe jak wspomnienie przy chłodnym wieczorze marzenie. Jednak nadszedł dzień, w którym utracił wszystko. Wszystko co kochał i wszystko na czym mu zależało. Pozostał sam, a za jednego przyjaciela miał marzenia i właśnie wtedy uwierzył. Miałem wielu przyjaciół. Kto ich nie ma ? Lecz ja miałem ich więcej. W małych miasteczkach każdy jest zanany, tutaj nie ma sekretów, ale w takich miejscach ludzie szybko przyszywają etykiety. Jestem artystą, a co za sobą niesie arogancję i bycie szalonym, samotnym i nieokrzesanym, tak uważali. Czy taki byłem ? Nie całkowicie. Choć teraz nie jestem tego taki pewien. Lecz kogo wtedy obchodziło moje zdanie ? Prawda jest taka, że nikogo. Mieszkałem w pięknym domku, z zadbanym ogródkiem, który wręcz nadawał się do wystawiania hucznych bankietów i tak było. Alkohol wylewał się z kielichów, kobiet było w bród. Byłem sławny. Byłem kochany, aż pewnego dnia zabrakło czegoś co tak bardzo kochali moim przyjaciele. Pieniędzy. - Jak to nie masz, ani grosza ?- zapytał z oburzeniem Rot. Bardzo potrzebował tych pieniędzy, musi zapłacić długi, a tylko Kahai mógł mu je udostępnić. Jego łatwowierność i naiwność była sławna już nie od dziś i wszyscy z radością się nią raczyli. - Ile razy mam ci powiedzieć to zdanie, aż dotrze do ciebie, że nie mam już pieniędzy ? Patrzył na Rota, który zaciskał usta w pionową kreskę, a z oczu buchała mu wściekłość. Wiedział, że przyjaciel ma kłopoty, ale nie mógł mu pomoc. Nie potracił nawet samemu sobie. - Kiedy będziesz miał ? Kahai spojrzał na zmarnowany ogród. Jego życie było takie samo. Lecz ogród można było wypielęgnować, ale jego duszy nie. - Nie wiem- westchnął zrezygnowany. - Jak to nie wiesz !? Jak możesz tego nie wiedzieć ?! - Bombardował pytaniami Kahai. Strona: 1/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Nie miał zamiaru kłócić się z Rotem. Rozmowa z nim była z minuty na minutę coraz bardziej frustrująca. - Po prostu nie wiem. Rot zgromił go wzrokiem. Pragną żyć, pragnął tych pieniędzy i musiał je dostać ! Za wszelką cenę. Podszedł do Kahai i brutalnie pociągnął za jego koszulę. - Potrzebuję tych pieniędzy i masz mi je dać. – wychrypiał przesz zaciśnięte zęby. - Mówię poważnie nie mam ich. – powiedział z trudem. Był przerażony, może stać mu się krzywda. Rot puścił Kahai, ale się nie cofnął. Spojrzał na niego z pogardą, na ustach wykwitł mu szyderczy uśmiech. - Powiem ci coś Kahai. Jesteś beznadziejny, nigdy nie byłeś kochany. Takie było twoje mniemanie. Sprawiliśmy, że w to uwierzyłeś, a tak naprawdę kochaliśmy tylko twoje pieniądze. Gdy teraz ich zabrakło nie licz na to, że ktoś będzie chciał ciebie znać. Byłeś, jesteś i będziesz nikim. Nie ważne gdzie uciekniesz, nie zmienisz się. Wielka fala żalu zalała serce Kahai, ale nie dał tego po sobie pokazać. - Idź do diabła ! Nie potrafił znieść tej sytuacji. Rot nie przestawał się uśmiechać, był bardzo szczęśliwy, że jako pierwszemu trafiła się okazja na zdeptanie tego robaczka jakim był Kahai. - Właśnie od niego wracam. – odpowiedział i wyszedł. Ostatnie co usłyszał to skrzypnięcie drzwi kiedy Rot opuścił jego dom. Po fali krzyków, zapanowała głucha cisza, nie mógł jej znieść. Musiał jak najszybciej wydostać się z tego miejsca, było zbyt przytłaczające. Wyszedł na ganek i usiadł na schodach. Spojrzał na drewno. Było stare i zniszczone, jak wszystko co go otaczało. Westchnął. Jak mógł być tak naiwny ? Zawsze wiedział jak postępować w stosunku do ludzi, uważał. Czemu teraz poniósł taką porażkę ? Gdzie popełnił błąd ? Chłodne powietrze przynosiło mu ukojenie, ale nie na długo, dziś zrozumiał. Nienawiść ma wielką moc, a jest przedmiotem jest cały świat. Krople goryczy napełniły czarę i sprawiły, że już nigdy nie zaufa. Jego świat był teraz pełen żalu i frustracji. Zrozumiał jaka jest natura ludzka. Oni są pasożytami. Potrzebują ciebie tylko gdy czegoś pragną, dostając to, odchodzą, a ty pozostajesz sam. - Przyszło mi walczyć z samym sobą. Myślałem, że znajdę oparcie w przyjaciołach. Jak bardzo się myliłem. Straciłem wenę, straciłem pieniądze, straciłem przyjaciół. Wstał. Wchodząc do domu ostatni raz obejrzał się na ogród. Nocą wydawał się jeszcze bardziej przerażający. Po trzech dniach topienia gniewu i smutku w alkoholu stwierdził, że to wszystko nie ma sensu ponieważ oni właśnie tego pragną. - Pragną, abym cierpiał, ale tak się nie stanie. – powiedział stanowczo. Strona: 2/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Poczuł swąd spalenizny. Wyjrzał przez okno sypialni. Przerażenie ogarnęło go z wielką mocą. Ktoś podpalił jego dom ! Szybko zbiegł po schodach i udał się w stronę drzwi. Paliły się. Wszędzie był dym. Zakrył nos koszulą. Udało mu się wydostać oknem. Odetchnął świeżym powietrzem. W myślach odnalazł najbliższą studnię i pobiegł do niej. Wiadro po wiadrze lał na ogień. - Pomocy ! Pali się ! – wolał z desperacją w głosie, lecz nikt nie przybył. Znikąd pomocy. Wylewał kolejne wiadra. Woda pomagała. Ogień powoli ustępował, aż w końcu jego oczom ukazał się jego dom. Ściany czarne, zniszczone doszczętnie, a drzwi ? Już nie istniały. W tej chwili zrozumiał, że się nie podda. To było wyzwanie, które podejmie, będzie niezwyciężony. Tego dnia wziął siekierę i poszedł w las. Wrócił późnym wieczorem, ciągnąc za sobą drewno. Wyremontuje dom i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Nikt ! Mijały dni. Kahai pracował. Żaden człowiek w miasteczku nie mógł dać temu wiary. Wiedzieli kto podpalił jego dom, ale nikt nie odważył się zareagować. Jednak byli pewni, że ten arogancki i beztroski artysta natychmiast się stąd wyniesie. Boże, jak się mylili. Kahai, patrzył na rezultat swojej pracy. Był dumny z siebie. Kiedyś napisał, że marzenia są fałszywe, a zatem zbędne. Teraz zrozumiał jak bardzo się mylił. Jego wiara powróciła. Można marzyć na nowo i sprawić by zaistniały. Tylko trzeba chcieć. To pierwszy krok, później jest prościej. Wierzcie mi. Po tygodniu ciężkiej pracy dom został odnowiony. Kahai siedział na ganku i patrzył na ogród. - Trzeba coś z nim w końcu coś zrobić.- postanowił. Od miejscowej ogrodniczki zasięgnął się rady. Była bardzo życzliwa, pożyczyła mu także książkę o ogrodnictwie. Praca w ogrodzie był trudna, ale przynosiła mu ukojenie. W drugim dniu pracy w ogrodzie odwiedziła starsza kobieta. Kobieta pomagała nawet gdy stanowczo zaprzeczał. - Młody człowieku daj sobie spokój i tak mnie nie przepłoszysz. – powiedziała. Jej twarz usłana zmarszczkami była pełna życzliwości. Cieszył się, że mógł ją poznać. - Chociaż powiedz mi jak mogę cię nazywać ? – zapytał patrząc w jej niebieskie oczy. - Eleonor.- odpowiedziała i wyciągnęła dłoń. Uścisnął ją, był to serdeczny uścisk. - Mi możesz mówić Kahai. Uśmiechnęła się. - No więc Kahai wróćmy do pracy. Wieczorem muszę wrócić, bo moja córka będzie się niepokoić, że jeszcze nie wróciłam. Rachele bardzo się o mnie martwi. Uważa, że na starość nie powinnam nic robić, według niej mam tylko odpoczywać. Niedoczekanie jej ! – powiedziała hardo staruszka. - Po prostu się o ciebie troszczy. – stwierdził Kahai. - O, też tak powiedziała, ale ja swoje wiem ! Przecież ty ją już poznałeś, to od niej pożyczyłeś książkę o ogrodnictwie. Strona: 3/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Kahai już miał coś odpowiedzieć, ale Eleonor go uciszyła. - Młodzieńcze mieliśmy pracować, a nie urządzać sobie pogaduchy ! – skarciła go i powróciła do pracy, a Kahai wraz z nią. Po miesiącu pękał z dumy na widok swojego ogrodu. Zyskał przyjaciela. Eleonor była fantastycznym ogrodnikiem. W starszej kobiecie odnalazł dobrego słuchacza, rozumiała go. W ciągu kilku tygodni razem tworzyli cos pięknego. Poznał jej rodzinę, jej córkę. W każdym calu była taka jaką ją opisywała. Może trochę bardziej uparta. Siedział na ganku i patrzył na ich dzieło. Napawał się ty widokiem. - Udało nam się. – powiedział. - Nie to tobie się udało Kahai. – powiedziała Eleonor. – Wszyscy twierdzili, że jesteś beztroski, żyjesz hulankami i nic i nikt cię nie obchodzi. Jednocześnie byłeś naiwny i traciłeś wszystko co miałeś. Zmieniłeś się. Naprawiając dom i ogród wyleczyłeś także swoją duszę. Stałeś się lepszym człowiekiem. Twoja sztuka powróciła, jest piękniejsza niż kiedyś. Kahai, kiedyś źle trafiłeś. Obracałeś się w nikczemnym towarzystwie, teraz odnalazłeś siebie. Jestem z ciebie dumna. – powiedziała. Pora kolacji już się zbliżała, Eleonor wstała. Miała już odchodzić, ale Kahai wyższy i tęższy staną przed nią. Uśmiechnął się do niej i złożył na jej czole pocałunek. - Dziękuję- powiedział. – Dziękuję, że zostałaś moim przyjacielem. Jestem twoim dłużnikiem. Dzięki tobie odnalazłem sens, nauczyłem się marzyć. - Młodzieńcze, Kahai. To tylko twoja zasługa, ja po prostu byłam, ale pamiętaj. Prawdziwe marzenia są ulotne jak piórka na wietrze, są ciepłym wspomnieniem, które ogrzewa w chłodne dni, czterolistną kończyną. Marzenia są niepowtarzalne i nietypowe. Gdy już je złapiesz nie wypuszczaj i spełniaj by nie uciekły. - Będę pamiętać. Do zobaczenia, Eleonor. - Do zobaczenia. Możesz do nas wpaść. Rachele się ucieszy. Kahai się uśmiechnął. - Może później. - Trzymam cię za słowo. – powiedział i wolnym krokiem oddaliła się w stronę domu. Usiadł na drewnianych schodkach werandy i patrzył na zachodzące słońce. Eleonor miała rację zmienił się. Zaczął wierzyć. Odnalazł w sobie siłę. To co sobie wymarzył znalazło miejsce w rzeczywistości. Do końca swych dni będzie pamiętał o sile marzeń, a przede wszystkim o przyjaźni. Nie tej fałszywej, ale tej szczerej i serdecznej. Jednak zawsze będzie pamiętał o nauczce jaką dostał od życia. Prawda jest, że świat nie jest piękny to tylko pozory. Ludzie są fałszywi i gonią za rzeczami nieistotnymi, ale on będzie te pozory zachowywał. Będzie pamiętał o tym, że nigdy nie może być w pełni szczęśliwy. Pech zawsze będzie czyhał koło jego ucha by w pewnej chwili wystraszyć i sprawić by się potknął. Będę ostrożny. Będę silny, ale nigdy już nie przestanę marzyć. Strona: 4/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl