Pobierz artykuł
Transkrypt
Pobierz artykuł
| RYNEK fot. Thinkstock PIEKARSTWO 2/2012 Przegląd prasy Ceny muszą iść w górę Choć pieczywo już dziś nie jest tanie, to wkrótce może być jeszcze droższe. Wszystko przez spodziewane mniejsze zbiory. – Chleb musi zdrożeć – zapowiadają ekonomiści. Szacunkowe straty w regionie radomskim objęły znaczny odsetek tych pól, na których rolnicy uprawiali tak zwane chlebowe zboża. Zdarzało się, że wynosiły miejscami nawet 30 procent upraw. Specjaliści z Instytutu Ekonomiki i Gospodarki Żywnościowej oceniają, że w całym kraju rolnicy zbiorą w tym roku o 1,6 miliona ton ziarna mniej niż rok temu. Radomscy piekarze z niepokojem obserwują doniesienia o zniszczonych uprawach. – Ostatnie podwyżki cen chleba były prawie półtora roku temu i z doświadczenia wiem, że cen nie da się długo utrzymać. Trudno dziś wyrokować, jaka i kiedy będzie podwyżka. Koszty produkcji już dawno poszły w górę – mówi Tadeusz Fogiel, znany radomski piekarz. Piekarze przypominają, że w górę poszły już ceny mąki. W tej chwili piekarze płacą netto około 1,32 złotego za jeden kilogram mąki pszennej typ 500 i 1,25 złotego za jeden kilogram pszennej mąki typ 750. – Ciekawe jest to, że ostatnio zdrożała też mąka żytnia, która zwykle była tańsza od pszennej. Teraz jej cena wynosi 1,36 złotego za kilogram – mówią pie- 6 karze. Jarosław Gajda od wielu lat piecze chleb w Radomiu. Jak mówi, zawirowanie cen jest olbrzymie. – Sytuacja finansowa jest niepewna, bo my, piekarze, mamy też do czynienia z czarnym rynkiem. Gdy my płacimy podatki i wszystkie koszty wytworzenia pieczywa, obok nas działa niezdrowa konkurencja. Ci zatrudniają ludzi na czarno, sprzedają chleb na targowiskach, nie ponoszą takich kosztów jak ci, którzy sprzedają chleb w sklepach – wylicza Jarosław Gajda. Jest niemal pewne, że ceny pieczywa w Radomiu nie utrzymają się zbyt długo. W niektórych typach cena mąki zdrożała przez rok prawie o 80 procent, a to prędzej czy później odbije się na cenach pieczywa. Jednak cena mąki to nie jedyny składnik kosztów bochenka chleba – stanowi ledwie jedną czwartą kosztów produkcji. Podrożały też prąd, paliwo, gaz. Część piekarzy ma piece opalane właśnie gazem i to też ma wpływ na podwyżkę. Ile ostatecznie będzie kosztował bochenek – dowiemy się już po żniwach. Echodnia.eu, 27 maja 2012 r. Pożar zniszczył piekarnię Pożar w piekarni Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Tarnogrodzie wybuchł w niedzielny poranek (10 czerwca). Wstępnie wyliczono, że straty mogą wy- nieść nawet 300 tys. zł. Dym wydobywający się z piekarni geesowskiej na ul. Przedmieście Błonie w Tarnogrodzie zauważył strażnik firmy znajdującej się w sąsiedztwie. To on zawiadomił kierownika piekarni i straż pożarną. Zawodowym strażakom pomagali również ochotnicy z dwóch miejscowych jednostek OSP. W akcji gaśniczej, która trwała blisko 4 godziny, uczestniczyło 19 strażaków. Ogień spowodował duże zniszczenia na hali produkcyjnej i w przyległych pomieszczeniach. Spaliły się m.in. naczynia, młyn do tartej bułki, 200 kg tartej bułki, regały. Stopiła się instalacja elektryczna i odpadła glazura. Ogień nie zajął trzynastu ton mąki znajdującej się w pobliżu, ale dym spowodował, że nie nadaje się do produkcji. – Obawiamy się, że mógł też popękać piec. Ale tego jeszcze nie wiemy, bo na razie niczego nie ruszamy. Czekamy na przyjazd przedstawiciela firmy ubezpieczeniowej, bo piekarnia była ubezpieczona. Szacujemy, że straty mogą sięgać 300 tys. zł – mówi Krystyna Palka, prezes Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Tarnogrodzie. Miesięcznie w tarnogrodzkiej piekarni powstawało ok. 15 ton pieczywa. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. „Tygodnik Zamojski”, 12 czerwca 2012 r. PIEKARSTWO 2/2012 | RYNEK Śniadania do godziny 23.00 W Krakowie otwarto Charlotte – połączenie piekarni i kawiarni, w której śniadania serwowane są przez cały dzień. Czy krakowska Charlotte powtórzy sukces warszawskiej siostry? Otwarta w piątkowy poranek Charlotte na pl. Szczepańskim to połączenie piekarni i kawiarni. Tego typu lokale, popularne chociażby w Hiszpanii i we Francji, szybko zdobywają polski rynek. Jednym z pierwszych był otwarty kilka lat temu warszawski Vincent. W zeszłym roku na pl. Zbawiciela w Warszawie trzy siostry otworzyły kawiarnię Charlotte, która szybko stała się jednym z najmodniejszych warszawskich lokali. Krakowski lokal jest dużo większy niż warszawski. Pomysł na jego urządzenie jest podobny: prostota. Na środku sali króluje surowy drewniany stół. – Codziennie o godz. 18.00 podnosimy jego blat, dostawiamy wysokie krzesła, zmieniamy oświetlenie i muzykę. Miejsce zupełnie zmienia charakter – opowiada Justyna Kłosińska, która prowadzi Charlotte wraz z dwiema siostrami i przyjaciółką. Prostota jest też słowem kluczowym dla menu. Bo co może być prostszego niż bagietka, słoik konfitur i kawa? Ostatnio w tym lokalu mieściła się pierogarnia pod egidą restauratora Jana Kościuszki. W piwnicach straszyło coś, co miało przypominać rynek włoskiego miasteczka. Obecnie we wnętrzu przeważają szarości, biel i drewno. – Udało nam się doświetlić pomieszczenie – cieszy się Justyna Kłosińska, wskazując na umieszczone w suficie świetliki. Siedząc w piwnicy, można obserwować pracę piekarzy i rumieniące się w piecu pieczywo. – Nie mamy nic do ukrycia – komentuje sposób organizacji przestrzeni Kłosińska. – W miarę możliwości wszystko robimy sami i dbamy o jakość naszych produktów. Pieczywo jest na zakwasie, bez drożdży i polepszaczy. Oprócz pieczywa z Charlotte można wynieść croissanty, brioszki, słoik domowych konfitur albo czekolady. Śniadanie w Charlotte można zamówić od godz. 7.00 do 23.00, kosztuje pomiędzy 11 a 25 zł. Zupa dnia – 11 zł. Kanapki – 8 zł. (mnd) „Gazeta Wyborcza” (Krakowska), 11 maja 2012 r. Chleb z ceglanego pieca Dzieci są zachwycone. Same wyrabiają ciasto na pieczywo, nadają mu odpowiedni kształt, by wsadzić je do tradycyjnego pieca. Tak atrakcyjne warsztaty organizuje Olga Lipska w Barnowie koło Mielna. To tu pani Olga ma gospodarstwo agroturystyczne i to tu zaczęła uczyć się wypieku chleba i bułek, bo gdy urodziła córeczkę, postawiła na zdrową żywność. Z czasem swoją wiedzą chciała się dzielić i stąd wziął się pomysł na organizację warsztatów już nawet dla najmłodszych dzieci, by te od razu uczyły się dobrych nawyków żywieniowych. – Trochę to trwało, zanim doszłam do wprawy w pieczeniu chleba. Od trzech lat swoimi wypiekami mogę spokojnie częstować gości i mieć pewność, że chleb im będzie smakować – zapewnia pani Olga. – A od kilku miesięcy prowadzę warsztaty i uczę innych tej sztuki. Mogę to robić, bo dzięki dotacji z Koszalińskiej Agencji Rozwoju Regionalnego mam piękny ceglany piec, z zewnątrz pokryty gliną i sło- Pożegnaliśmy Tadeusza Kałasę 4 czerwca 2012 r. roku zmarł Tadeusz Kałasa. Był on nestorem warszawskiego piekarstwa, a także wieloletnim Starszym Cechu Piekarzy w Warszawie. Tadeusz Kałasa pełnił funkcję Członka Honorowego Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP, posła na Sejm PRL VIII kadencji. Msza święta żałobna odprawiona została we wtorek, 12 czerwca 2012 r., o godz. 11.00 w kościele pw. św. Michała Archanioła, przy ul. Puławskiej 95 w Warszawie (u zbiegu ulic Dolnej, Puławskiej i Odyńca), po czym nastąpiło odprowadzenie zmarłego na cmentarz Bródnowski do grobu rodzinnego. 8 mą, który działa na zasadzie akumulacji. Jestem z niego bardzo zadowolona, działa bez zarzutu – dodaje. Na warsztatach prowadzonych przez Olgę Lipską zainteresowane grupy uczą się piec chleb, bułki, ale także robienia masła i pizzy. Jednymi z jej ostatnich gości byli pierwszoklasiści z Katolickiej Szkoły Podstawowej z Koszalina. – Warsztaty zawsze zaczynają się od tego, że tłumaczę, z czego i jak robi się mąkę, jak robi się chleb i dlaczego trzeba go szanować – wyjaśnia pani Olga. – Uczestnicy uczą się wyrabiać ciasto, choć w rezerwie zawsze mam swoje już wyrobione, wyrośnięte. Razem wkładamy nasze dzieła do pieca, oczywiście pod moim bacznym okiem, a potem czekamy na efekt końcowy. To czekanie na jedzenie umilamy sobie konkursami, wspólną zabawą, zwłaszcza że w gospodarstwie jest co robić. Można nawet skorzystać z przejażdżki konnej. Warsztaty kończymy wspólną ucztą. Sądzę, że to idealne połączenie przyjemnego z pożytecznym. (ing) „Głos Koszaliński”, 18 czerwca 2012 r. Sanepid w akcji Sanepid zamknął kiosk piekarniczy przy ul. Kunickiego 11. Główny zarzut – w lokalu nie było bieżącej wody; ciepłej ani zimnej. – Nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy zamknąć kiosk do czasu usunięcia nieprawidłowości. Jego właściciel został też ukarany 400-złotowym mandatem – informuje Irmina Nikiel, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. Pracownicy lokalu nie mieli zapewnionych odpowiednich warunków higienicznych. Ponieważ w kiosku nie było bieżącej wody, nie mieli gdzie myć i dezynfekować rąk, sprzętu oraz powierzchni, które miały bezpośredni kontakt z żywnością. Personel nie posiadał też odpowiedniej dokumentacji medycznej. – Pracownik kiosku podawał klientom pieczywo nieopakowane, przyjmując jednocześnie pieniądze. To niedopuszczalne, bo grozi przenoszeniem bakterii – mówi Nikiel. „Kurier Lubelski”, 11 maja 2012 r.