Pokolenie ludzi bez poczucia winy

Transkrypt

Pokolenie ludzi bez poczucia winy
PRAWDZIWY ŻAL OTWIERA NAM NIEBO
O. Kornelian Dende
25 marca 1990 r.
O. Kornelian Dende: Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jak wszyscy pamiętacie, na Golgocie odbyła się szczególna Spowiedź… Jeden ze złoczyńców ukrzyżowanych wraz z
Chrystusem, nawrócił się. Tradycja chrześcijańska dała mu imię Dyzma. W ostatniej chwili swego życia uznał, że jest człowiekiem
grzesznym i uwierzył w miłosierdzie Boże. Świadomość winy łatwo odczytać z dialogu, jaki się wywiązał między nim a drugim
łotrem, wiszącym po drugiej stronie Pana Jezusa. Przejęty żalem, nie mógł już ścierpieć szyderstw i bluźnierstw swego towarzysza
skierowanych przeciwko Jezusowi. Raniły jego serce słowa: „Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas.” Był
wdzięczny, że towarzysz wstawia się również za nim, ale nie uznawał szyderstwa, w którym nie było nawet cienia skruchy za
popełnione występki, ani chęci poprawy życia.
Dyzma był już innym człowiekiem. Nie prosił Jezusa o uchylenie kary, o zdjęcie z krzyża. Również swego towarzysza męki
chciał przyprowadzić do opamiętania w ostatnim momencie życia. Karcąc jego zuchwałość, napominał go: „Ty nawet Boga się nie
boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie cierpimy, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale
On nic złego nie uczynił.” A po tej Spowiedzi, w najgłębszej pokorze ducha, wyznał swój żal przed Zbawicielem: „Jezu, wspomnij na
mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.” W odpowiedzi Jezus natychmiast udzielił mu rozgrzeszenia i z Boską powagą zapewnił:
„Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 39-43).
Niechże ta wzruszająca scena wprowadzi nas do naszej pogadanki, której daje tytuł: „Prawdziwy żal otwiera nam niebo”.
Wszyscy jesteśmy grzeszni
Wszyscy bez wyjątku jesteśmy grzesznikami. Kto by uznawał się za bezgrzesznego, jest kłamcą i oszukuje samego siebie,
poucza święty Jan Ewangelista (por. 1 J 1, 8). Grzechy pokrywany milczeniem, ukrywamy swe grzechy, przyjmujemy pozę
niewinnego, przywdziewamy maskę, którą mogą być wielkie słowa, błyskotliwa wiedza, pozycja życiowa, staranny ubiór
zewnętrzny…
Zazwyczaj tylko w głębokiej ciszy swego serca i w poczuciu całkowitego osamotnienia uświadamiamy sobie swą nędzę
duchową i moralną. Te chwile olśnienia są łaską, zaproszeniem do zdarcia maski i nawrócenia się. Lecz szatan swej ofiary łatwo ze
swych szponów nie puszcza. Napędza w nas zniechęcenie, że będziemy musieli walczyć z namiętnościami i pożądliwościami, które
zdają się przerastać siły naszej natury. Podcina więc w nas wszelką nadzieję, że potrafimy wyjść z nich zwycięsko. Niekiedy korzysta
z naszych nagłych upadków, gdyśmy myśleli, że nareszcie stoimy mocno na nogach.
Czy jest więc ratunek dla grzesznika? Ratunek wskazuje nam święty Jan Ewangelista: trzeba „poznać i uwierzyć miłości, jaka
Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg w nim” (1 J 4, 16). „Miłość mocniejsza jest niż śmierć” –
mawiał z upodobaniem święty Maksymilian Kolbe. Pamięć na miłość Bożą potrafi wyrwać z każdego nałogu grzechowego i z
każdego niebezpieczeństwa grzechu. Miłość rodzi miłość. Wzbudzić ją możemy w sobie w mgnieniu oka, podobnie jak z iskry
możemy wskrzesić wielki ogień. „W miłości nie ma lęku” (1 J 4, 18). W miłości nie ma miejsca na zniechęcenie. Miłość budzi
ufność, że Bóg przybędzie nam z pomocą, że obżałowane winy miłosiernie przebaczy, bo „nie chce śmierci grzesznika, ale by się
nawrócił i żył” (Ez 33, 11).
Odmiany w grzeszniku możemy nie zauważyć, bo cud nawrócenia ma miejsce w myślach i w sercu, w których tylko Bóg umie
czytać. Bóg widzi, że człowiek do niedawna był „umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się (Łk 15, 32). Pokutujący grzesznik może
się zdradzić niekiedy ze swej gorącej miłości łzami, jak pokutnik z legendy słynnego powieściopisarza rosyjskiego Lwa Tołstoja,
która Wam przytoczę. Tołstoj nazwał opowieść legendą, lecz znając jego bardzo grzesznie życie i wielkie nawrócenie do Boga,
możemy wnioskować, że w tej legendzie przedstawił siebie, by pociągnąć innych grzeszników do Boga. Legenda Lwa Tołstoja
pouczy nas, że szczery żal otwiera nam niebo.
Przed świętym Piotrem
Pewien człowiek żył na świecie siedemdziesiąt lat, a całe swe życie spędził w grzechu. Zachorował, ale też nie pokutował. A gdy
nadeszła śmierć, w ostatniej swej chwili zapłakał mówiąc:
– Panie, przebacz mi, jak przebaczyłeś łotrowi na krzyżu.
Ledwo to powiedział, wyszła z niego dusza, wzniosła się do nieba, umiłowała Boga, uwierzyła w miłosierdzie i podeszła do
drzwi raju. Zaczął grzesznik pukać i prosić, by go wpuszczono do królestwa niebieskiego. Wkrótce spoza drzwi rozległ się głos:
– Co to za człowiek puka do drzwi raju? Co uczynił ten człowiek w swym życiu?
I odezwał się oskarżyciel, wymieniając same grzeszne uczynki, nie wymieniając dobrych.
– Nie mogą grzesznicy wejść do królestwa niebieskiego. Odejdź stąd!
A człowiek prosił:
– Panie, głos twój słyszę, lecz oblicza twego nie widzę i nie znam twego imienia.
Odrzekł głos:
– Jestem Piotrem Apostołem.
Grzesznik odpowiedział błagając:
– Zmiłuj się nade mną, Piotrze Apostole. Wspomnij na słabość ludzką, a miłosierdzie Boże. Czyż to nie ty byłeś uczniem
Chrystusa i z ust Jego słuchałeś nauk, widziałeś przykład dany nam przez Jego życie? Wspomnij, jak z bólem i smutkiem w sercu
prosił cię, byś nie spał, a czuwał z Nim na modlitwie, a tyś zasnął – i On trzykrotnie zastał cię śpiącego. Tak też ja czyniłem.
Przypomnij sobie, jak Mu przyrzekałeś nie zaprzeć się Go do śmierci i jak trzykrotnie zaparłeś się Go na dziedzińcu domu Kaifasza.
Tak też ja czyniłem. Przypomnij sobie, że wyszedłeś i gorzko zapłakałeś, gdy usłyszałeś pianie koguta. Ja też to uczyniłem. Nie
możesz mnie nie wpuścić.
Zamilkł głos za drzwiami rajskimi.
Przed królem Dawidem
Odczekał grzesznik chwilę i znów zaczął pukać do drzwi raju i prosić, by wpuszczono go do królestwa niebieskiego.
Odezwał się spoza drzwi drugi głos:
– Co to za człowiek? Jak żył na świecie?
I znów zabrzmiał głos oskarżającego, przypominając złe uczynki tego człowieka, nie wymieniając dobrych.
Zwrócił się do człowieka głos z poza drzwi:
– Odejdź stąd! Nie mogą tacy grzesznicy żyć razem z nami w raju.
Grzesznik odpowiedział:
– Panie, głos twój słyszę, lecz oblicza twego nie widzę i nie znam twego imienia.
– Jestem królem i prorokiem Dawidem – powiedział głos.
Nie przeląkł się grzesznik, nie odszedł od drzwi raju, lecz zaczął prosić:
– Zmiłuj się nade mną, królu Dawidzie! Wspomnij na słabość ludzką, a miłosierdzie Boże. Pan Bóg miłował cię i wywyższył nad
ludźmi. Miałeś wszystko: królestwo, chwałę, bogactwo, żony i dzieci. Lecz będąc na dachu swego pałacu, zobaczyłeś żonę biednego i
skusił cię grzech. Zabrałeś żonę Uriasza, a jego zabiłeś mieczem Amonitów. Będąc bogatym, odebrałeś biedakowi ostatnią jego
owieczkę, a jego samego zgubiłeś. Tak też i ja czyniłem. Ale przypomnij sobie, jak pokutowałeś, mówiłeś wówczas: „Wyznaję swoją
winę i żałuję, że popełniłem grzech swój.” Ja też tak postąpiłem. Nie możesz mnie nie wpuścić.
Zamilkł głos za drzwiami.
Przed Janem Ewangelistą
Poczekał grzesznik chwilę i znów zaczął pukać do drzwi raju i prosić, by wpuszczono go do królestwa niebieskiego. Usłyszał
spoza drzwi trzeci głos pytający go:
– Kim jest ten człowiek? Jak żył na świecie?
Głos oskarżyciela po raz trzeci wymienił złe czyny tego człowieka, nie wymieniając żadnych dobrych. Głos spoza drzwi
odpowiedział:
– Odejdź stąd! Nie mogą bowiem grzesznicy wejść do królestwa niebieskiego.
– Głos twój słyszę, lecz oblicza twego nie widzę i nie znam twego imienia – odezwał się grzesznik.
– „Jan Ewangelista, ukochany uczeń Chrystusa” – brzmiała odpowiedź.
Wówczas ucieszył się grzesznik:
– Nie możesz mnie teraz nie wpuścić. Piotr i Dawid wpuszczą mnie, dlatego, że znają słabość człowieka i miłosierdzie Boże. A
ty mnie wpuścisz, bo jesteś pełen miłości. Czy to nie ty, Janie, napisałeś w swej księdze, że Bóg jest miłością i kto nie miłuje, ten nie
zna Boga? Czy to nie ty, będąc stary, pouczałeś ludzi słowami: „Bracia, miłujcie się wzajemnie?” czy teraz możesz mnie
znienawidzić i przepędzić? Albo wyrzekniesz się tego, co mówiłeś, albo mnie umiłujesz i wpuścisz do królestwa niebieskiego.
I otworzyły się wrota raju, objął Jan pokutującego grzesznika i wpuścił go do królestwa niebieskiego.
Legenda ta Lwa Tołstoja jasno poucza, że nie co innego, ale prawdziwy żal wyrażony słowami – „Panie, przebacz mi, jak
przebaczyłeś łotrowi na krzyżu” – otworzył niebo człowiekowi, który siedemdziesiąt lat żył na ziemi z dala od Boga.
Bóg jest Miłością
Ale niech nas Pan Bóg broni, byśmy ośmielili się odkładać pokutę i żal na ostatnia chwilę życia. Żal łotra na krzyżu jest łaską
wyjątkową! Teraz jest czas przynaglający, byśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w
miłości, trwa w Bogu a Bóg w nim (por 1 J 4, 16). Nie zniechęcajmy się naszymi upadkami. Podnośmy się z nich natychmiast i
miłujmy Boga tym goręcej. Jezus jest surowy dla grzechu, a dobry dla grzesznika, podobnie jak chirurg jest bezwzględny dla
schorzałej tkanki raka, który usadowił się w ciele ludzkim, a jest współczujący dla pacjenta.
Już teraz miłujmy Boga wzajemnie, za Jego miłosierdzie, za to, że „pierwszy nas umiłował” (1 J 4, 19), że zapewnił nas: „Nie
przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Chrystus przyszedł powoływać nie sprawiedliwych, ale grzesznych ludzi.
„Przyszedł ocalić to, co zginęło.” „Nie zdrowi potrzebują lekarza, ale ci, którzy się źle mają” (Łk 5, 31 n.). W tym okresie pokuty
przed radosną Wielkanocą, niech każdy z nas przeprowadzi dobrą Spowiedź. Jeśli ciąży nam nieznośnie pamięć o niewiernościach
względem Boga i bliźnich, niech przywiodą nas do upamiętania, żalu i do Spowiedzi słowa Miłosiernego Zbawiciela: „W niebie
większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawrócił, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie
potrzebują nawrócenia” (Łk 15, 7).