PDF (WK)

Transkrypt

PDF (WK)
GDZIE MOIM ZDANIEM NIE DOPISALI
ZIELONOšWITKOWCY
(Where I Think Pentecost Failed)
55-1111
William Marrion Branham
Poselstwo, wygoszone przez brata Williama Marriona Branhama dnia 11. listopada 1955
pod namiotem w San Fernando, CA. PodjŸto wszelkie wysiki, by dokadnie przenie™ø
mówione Poselstwo z nagra§ na ta™mach magnetofonowych do postaci drukowanej.
Podczas korekty korzystano równieŒ z nagra§ na ta™mach w oryginalnym jŸzyku oraz z
najnowszej wersji -The Message”, wydanej przez Eagle Computing w 1999 r. Niniejszym
zostao opublikowane w penym brzmieniu i jest rozpowszechniane bezpatnie.
Wydrukowanie tej ksi2Œki umoŒliwiy dobrowolne ofiary wierz2cych, którzy umiowali to
Poselstwo i Jego Sawne Przyj™cie. Przetumaczono i opublikowano w latach 2000 - 2001.
Wszelkie zamówienia naleŒy kierowaø na adres:
MÓWIONE S~OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
tel./Fax: +420 659 324425
E-mail: [email protected]
http://www.volny.cz/poselstwo
Ksi2Œka ta nie jest przeznaczona na sprzedaŒ.
2
Gdzie moim zdaniem nie dopisali
zielono™wi2tkowcy
Chwaa Panu. Amen. My™lŸ, Œe to siŸ naleŒy _ [Brat Branham
skania zebranych do aplauzu _ wyd.] Po prostu ™wietne. O, ja _
mógbym po prostu ca) noc suchaø takiego ™piewania.
Pewien brat powiedzia mi przed chwil), Œe oni maj) swoje
nagrania tutaj w tylnej czŸ™ci namiotu. I mówiŸ wam: te nagrania w
kraju _ ja nie wiem jak^ OtóŒ, wy wiecie, Œe tutaj w okolicy s)
mniej wiŸcej tak samo synne, jak nagrania innych spo™ród
wierz)cych w EwangeliŸ _ tak jak Bing Crosby w sferach
kinematografii. I moj) intencj) jest nabyø dla siebie kaŒde nagranie,
które mogŸ od nich otrzymaø _ od tych braci, którzy ™piewali.
Kiedy dotrzecie do niebios i bŸdziecie mnie chcieli odnale›ø,
powiem wam, gdzie mnie znajdziecie. Tam jest _ przepywa tam
Rzeka 4ywota. Rozumiecie? I rosn) tam wiecznie zielone drzewa, jak
wiecie, a ich li™cie suŒ) ku uzdrowieniu narodów. A po drugiej
stronie chór anioów ™piewa przez cay czas _ wspaniae gosy, jak
Waermo, Einar i Sankey, i, wiecie, i ci inni wielcy mŸŒowie, którzy
przeszli na drug) stronŸ.
2
OtóŒ, potem na drugiej stronie tego pagórka stoi mae drzewko, a
ja bŸdŸ oparty plecami o to drzewko i bŸdŸ ich sucha. Rozumiecie?
Tam wa™nie mnie znajdziecie. [Brat Branham ™mieje siŸ _ wyd.] O
gdybym tylko umia ™piewaø. Powiedziaem, Œe jest jedna pie™§,
któr) zawsze pragn)bym ™piewaø i miujŸ j) tak bardzo _ jest to
:Zdumiewaj)ca aska”. I ja _ nigdy nie umiaem ™piewaø. O, moi
drodzy.
WiŸc kiedy wy wszyscy dotrzecie do domu _ byø moŒe wiŸkszo™ø
z was i jeŒeli przypadkowo odejdziecie przede mn) i bŸdziecie
mieszkaø w waszym wspaniaym, wielkim, ™wietnym paacu tam na
drugiej stronie, a usyszycie echo, rozlegaj)ce siŸ sk)d™ z drugiej
strony wzgórza, spójrzcie na drug) stronŸ tego wzgórza, a zobaczycie
moj) ma) chatŸ gdzie™ tam w™ród wiecznie zielonych drzew, a ja
bŸdŸ sta na frontowej werandzie ™piewaj)c: :Zdumiewaj)ca aska,
jak sodki jej d›wiŸk”. Wy powiecie: :Dobrze, chwaa Bogu, staremu
bratu Branhamowi udao siŸ w ko§cu”. WiŸc ja bŸdŸ tam po drugiej
stronie wzgórza, ™piewaj)c: :Zdumiewaj)ca aska”.
JeŒeli tam kiedy™ dotrŸ, bŸdzie to zdumiewaj)ca aska, Œe ja^
Jego aska odkupia to dla mnie. I ja tam wejdŸ dziŸki Jego asce
tylko. W tym pokadam moj) ufno™ø dzisiaj wieczorem, a wiem, Œe
wy tak samo. Jak bardzo miujemy dobre ™piewanie.
1
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
3
OtóŒ, to^ Mam nadziejŸ, Œe przybywaj)c tutaj, nie przyniosem
tej mro›nej pogody. Mam nadziejŸ, Œe nie.
3
Spotkaem siŸ dzisiaj rano z kilkoma chrze™cija§skimi
biznesmenami z tego miasta tutaj _ mieli™my krótkie spotkanie
baptystów, metodystów, prezbiterian, lekarzy, prawników, i kogo
tam jeszcze. MówiŸ wam, zielono™wi)tkowcy, raczej siŸ po™pieszcie.
Oni chc) mieø naboŒe§stwa zaraz po tych. Mieli™my naprawdŸ
wspania) spoeczno™ø; rzeczywi™cie znakomita grupa tych braci _
chrze™cijan tutaj w nieduŒym miasteczku nazywanym Glendale.
A zatem, jutro rano bŸdziemy na naboŒe§stwie Chrze™cija§skich
Biznesmenów Penej Ewangelii, a bŸdzie to w Los Angeles, my™lŸ, Œe
w lokalu Cliftonów. [Brat Branham pyta siŸ kogo™: :Cliftonów _ czy
tak?” _ wyd.] Cliftonów. I my naprawdŸ zanurzamy nasze rŸce w
sojach miodu na tych naboŒe§stwach. Ja uwaŒam, Œe wszyscy
kaznodzieje wiedz), o co chodzi, równieŒ biznesmeni.
Czy wiecie, co mam na my™li przez zanurzanie waszych r)k w
soju miodu? OtóŒ, powiem wam. Ilu z was tutaj lubi chodziø na ryby?
Pozwólcie zobaczyø wasze rŸce, zanim to powiem, jako rybak.
Dobrze, to fajne. WiŸc to jest w porz)dku. Nie szkodzi zatem, jeŒeli
kaznodzieja chodzi na ryby, czy tak?
4
A wiŸc, pewnego razu byem daleko na pónocy w New
Hampshire i ja lubiŸ owiø ryby, a szczególnie pstr)gi na muszki. I
byem tam na pónocy pewnego razu, a byem _ miaem tam may
namiot i byem tam w guszy okoo _ o, trzy dni, jak s)dzŸ, w
zwykym starym namiocie turystycznym. Byo to wcze™nie na wiosnŸ
i te duŒe pstr)gi potoczne bray po prostu znakomicie.
WiŸc pewnego ranka wyszedem z namiotu o brzasku dnia i
szedem daleko wzduŒ brzegu zaro™niŸtego wierzbami; a miaem
ma) siekierŸ w rŸku i wycinaem zaro™la wierzbiny, Œeby mi siŸ nie
gubiy moje muszki. Tam w guszy le™nej nie moŒna tak atwo kupiø
tych sztucznych muszek, wiecie. Tak wiŸc owiem ryby wzduŒ
brzegów. A okoo dziewi)tej godziny wracaem do namiotu i
mówiem sobie: :Hm, my™lŸ, Œe teraz wrócŸ do namiotu i upiekŸ
sobie nale™niki”. Nie jestem zbyt dobrym kucharzem, ale czowiek
musi siŸ z tym pogodziø, wiecie.
5
WiŸc kiedy wróciem do namiotu, wiecie _ tam gdzie miaem
namiot, to by on cakiem zniszczony. Bya tam stara nied›wiedzica
z dwoma nied›wiadkami i wdary siŸ do namiotu, i podary go na
strzŸpy. Nie chodzio o to, co poŒary, lecz o to, co zniszczyy. I one
po prostu^ Kiedy natrafiy na rurŸ od piecyka, zgnioty j) po
prostu zo™liwie, wiecie _ tylko aby syszeø jej skrzypienie.
WiŸc ja^ Kiedy podszedem, stara nied›wiedzica zwietrzya
4
MÓWIONE S~OWO
mnie zaraz i odbiega. I ona zaczŸa :kuiii” _ nawoywaø swoje
nied›wiadki, i jeden nied›wiadek pobieg za ni). Wszystko leŒao
porozrzucane na ziemi. I ta stara nied›wiedzica odbiega kawaek,
trochŸ przysiada i ci)gle nawoywaa drugiego nied›wiadka. Ale ten
malec nie chcia siŸ ruszyø. Siedzia tam sobie, plecami odwrócony
do mnie, cay przygarbiony, ot tak. I ja podszedem trochŸ bliŒej, by
zobaczyø, co robi ten nied›wiadek. Nie chciaem siŸ zbliŒyø zanadto,
poniewaŒ stara nied›wiedzica zaatakowaaby mnie pazurami,
wiecie, z powodu tych nied›wiadków. WiŸc^
Miaem tam gdzie™ w namiocie star), potuczon), poniszczon)
strzelbŸ .22, lecz ja bym jej tak czy owak nie zastrzeli, zostawiaj)c te
dwie sierotki tam w lasach. Chciaem wiŸc^ A nie byo tam
drzewa. Ona i tak potrafiaby siŸ wspinaø lepiej niŒ ja, wiŸc raczej
nie wchodziem jej w drogŸ, bo nie chciaem jej rozzo™ciø.
6
Szedem wiŸc dookoa. Zastanawiaem siŸ, co tam porabia ten
nied›wiadek. On siŸ nie rusza _ siedzia tam sobie po prostu.
Widziaem, Œe siŸga swoj) apk) w jedno miejsce. Nie wiedziaem, co
on robi.
Zawsze braem ze sob), wiecie, galonowe wiaderko, raczej
pógalonowe wiaderko pene miodu. Mimo wszystko jest potrzebny
miód, Œeby podtrzymywaø baptystŸ na nogach, wiecie. WiŸc^ A
kiedy ja piekem nale™niki, to naprawdŸ jako baptysta _ nie
pokrapiaem ich; ja je rzeczywi™cie chrzciem przez zanurzenie,
bracie _ polewaem je duŒ) ilo™ci) miodu, bo je takie lubiŸ.
Miaem tam zatem do™ø duŒe naczynie, pene miodu. A ten malec
_ nied›wiedzie tak bardzo lubi) miód _ on dobra siŸ do niego.
Udao mu siŸ ™ci)gn)ø z niego wieko. On je obejmowa swoim maym
ramieniem, ot tak. Drug) apkŸ wtyka do tego wiaderka i oblizywa
j) i oblizywa. I mówiŸ wam, kiedy siŸ odwróci i spojrza na mnie,
nie móg nawet otworzyø swoich ™lepek; byy tak zlepione, wiecie. I
on by cay od miodu od czubka swojej gowy w dó po swoim
brzuszku, aŒ do stóp, maczaj)c swoj) apkŸ w tym wiaderku i
oblizuj)c j) ot tak.
On spojrza na mnie i ja pomy™laem: :Chopcze, nie ma dla ciebie
potŸpienia, skoro liŒesz miód”, wiecie. Pomy™laem sobie: :Czy to nie
przedstawia dokadnie dobrego staromodnego naboŒe§stwa pod
goym niebem _ dobrego, posanego od Boga, naboŒe§stwa
zielono™wi)tkowego? Nie ma potŸpienia dla tych, którzy liŒ) miód;
oni po prostu liŒ) dalej”.
WiŸc po chwili, kiedy mia juŒ peny swój brzuszek, wiecie, on
upu™ci to wiaderko. A jego matka ci)gle go nawoywaa. I czy
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
5
wiecie, co siŸ stao? Kiedy on przyszed do niej, jego matka i
braciszek zaczŸli go oblizywaø, poniewaŒ by cay od miodu.
7
O, moi drodzy. Dlatego wa™nie mówiŸ: Wetknijcie swoj) rŸkŸ do
wiaderka z miodem, rozumiecie, i liŒcie po prostu. Nie ma potŸpienia
dla tych, którzy liŒ) miód. I co^ Czowiek zawsze zobaczy co™
takiego, kiedy nie ma aparatu fotograficznego ze sob), wiecie. To
wa™nie mam na my™li, mówi)c, Œe mamy wetkn)ø nasze rŸce do
wiaderka z miodem, wiecie; nie ma po prostu potŸpienia _ liŒemy
sobie po prostu miód i przeŒywamy wspaniae chwile.
Zatem, dzisiaj wieczorem moŒemy mieø równieŒ tutaj takie same
naboŒe§stwo, czy tak? Odrzuøcie tylko wszelkie potŸpianie i miujcie
Pana caym swoim sercem, i suŒcie Mu, a metody™ci, bapty™ci,
prezbiterianie i wszyscy razem u™cisn) sobie donie maj)c
spoeczno™ø miŸdzy sob), podczas gdy Krew Jezusa Chrystusa, Syna
BoŒego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.
8
OtóŒ, rozmawiali™my z bratem Arganbright przed kilkoma
minutami i bŸdziemy mieø nasze naboŒe§stwo w niedzielŸ po
poudniu. Sko§czymy, Œeby nie kolidowaø z naboŒe§stwami w
innych ko™cioach. Zawsze miaem to na uwadze, Œeby kaŒdy móg
i™ø do swego wasnego ko™cioa, na swój posterunek, kiedy pora na
to. Wy jeste™cie tutaj w odwiedzinach, zatem wyszukajcie sobie
który™ z tych dobrych ko™cioów tutaj _ ich pastorowie s) tutaj na
podium; prawdopodobnie przedstawiono wam ich. Na weekend
id›cie do ich ko™cioów. W niedzielŸ po poudniu bŸdziemy mieø
nasze naboŒe§stwo tutaj w namiocie. Potem, w niedzielŸ wieczorem
zako§czymy, Œeby kaŒdy móg i™ø do swego wasnego ko™cioa i zaj)ø
swój posterunek.
A zatem, w niedzielŸ po poudniu, jeŒeli Pan pozwoli, bŸdziemy
mieø nasze pierwsze naboŒe§stwo uzdrowieniowe. Zaczniemy usugŸ
uzdrawiania w niedzielŸ po poudniu. Chopcy bŸd) rozdawaø karty
modlitwy okoo wpó do drugiej, a naboŒe§stwo rozpocznie siŸ okoo
wpó do trzeciej. I bŸdŸ przemawia na podstawie tekstu z Ewangelii
_ o kwestionowaniu Jezusa Chrystusa i Jego Sowa, któremu
zarzucaj) winŸ dzisiaj. On jest zobowi)zany wypeniø i dotrzymaø
Swojej obietnicy.
9
WiŸc ja bŸdŸ siŸ modli za chorych, jeŒeli Pan pozwoli _ w
niedzielŸ po poudniu rozpoczniemy i bŸdziemy kontynuowaø w
nastŸpnym tygodniu. WiŸc teraz, wielu telefonowao do domu, w
którym obecnie mieszkam, odno™nie^ :Kiedy bŸdziesz siŸ modli
za chorych, aby™my mogli przynie™ø chorych i cierpi)cych?” OtóŒ, w
niedzielŸ po poudniu rozpoczniemy, jeŒeli Bóg pozwoli.
Chod›cie teraz wokoo w waszym s)siedztwie i szukajcie tych,
6
MÓWIONE S~OWO
którzy s) chorzy i cierpi)cy, czy cokolwiek im dolega. Przyjd›cie,
wierz)c caymi waszymi sercami, Œe Pan Jezus uzdrowi kaŒdego
poszczególnego, który tu przyjdzie. Ja wierzŸ, Œe On to uczyni. Czy
temu nie wierzycie?
10 My wierzymy! OtóŒ, On to juŒ uczyni, jeŒeli uda nam siŸ tylko
skoniø ich, by temu uwierzyli; o to wa™nie chodzi. Rozumiecie,
uzdrowienie jest juΠdokonane, tak samo jak wasze zbawienie.
Widzicie, ja mówiŸ: :Kiedy zostae™ zbawiony?”
Ty powiesz: :O, przed dwoma laty, przed piŸcioma laty albo
przed dwudziestoma laty”.
Nie, to jest bŸdne. Ty zostae™ zbawiony przed dziewiŸtnastoma
stuleciami, kiedy Jezus umar na Golgocie. Przyj)e™ to przed dwoma
laty albo przed dziesiŸcioma laty. Rozumiesz? Wtedy zostaa
zaatwiona sprawa grzechu przed Bogiem zgodnie z Jego
wymaganiami; zupena cena zostaa zapacona w peni na Golgocie.
A teraz ze wszystkich bogosawie§stw odkupienia, za które Jezus
umar _ kaŒde jest twoj2 osobist2 wasno™ci2 _ was wierz2cych.
Jedyn2 rzecz2, któr2 musicie czyniø, jest po prostu wierzyø i przyj2ø
to, i nazwaø to wasz2 wasno™ci2.
Kiedy czowiek narodzi siŸ na nowo z Ducha BoŒego, Bóg daje mu
ksi2ŒeczkŸ czekow2, która mu wystarczy na ca2 pielgrzymkŸ jego
Œycia. A u dou kaŒdego czeku jest podpis Imieniem Jezus i ty go po
prostu wype§, by otrzymaø kaŒde bogosawie§stwo odkupienia.
Ono jest twoje, juŒ zostao zapacone. Zatem, ty siŸ nie obawiasz, Œe
ono nie zostanie zrealizowane, oczywi™cie. JeŒeli siŸ obawiasz, to
tylko trzymasz t2 ksi2ŒeczkŸ w swojej kieszeni.
11 Wiecie, w moich podróŒach w ci)gu dziesiŸciu lat pracy
ewangelizacyjnej^ Jestem dwadzie™cia trzy lata w suŒbie Pana i
stwierdziem, Œe s) dwie klasy ludzi, a mianowicie fundamentali™ci i
zielono™wi)tkowcy. Fundamentali™ci wiedz), na jakiej pozycji stoj),
lecz nie przykadaj) do tego zbyt duŒo wiary. Za™ zielono™wi)tkowcy
maj) wiele wiary, lecz nie wiedz), kim s) i na czym stoj).
Jest to tak samo, jak w przypadku czowieka, który ma pieni)dze
w banku, a nie umie wypisaø czeku. A inny czowiek umie wypisaø
czek, tylko Œe nie ma pieniŸdzy w banku. WiŸc je™li uda wam siŸ
po)czyø tych dwu razem, bŸdziecie to rzeczywi™cie mieø. HŸ?
12 WiŸc jeŒeli uda wam siŸ kiedykolwiek przynie™ø rzeczywi™cie
dobr) fundamentaln) wiarŸ do zielono™wi)tkowców, wzglŸdnie
fundamentaln) naukŸ do zielono™wi)tkowców, i na odwrót, to ja
chciabym zobaczyø, jakie to bŸdzie naboŒe§stwo. Wtedy ludzie
u™wiadomi2 sobie, Œe wy jeste™cie, nie Œe bŸdziecie, lecz jeste™cie _
czas tera›niejszy, w tej chwili synami i córkami BoŒymi.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
7
Wy to odsuwacie gdzie™ do przyszo™ci, do tysi)cletniego
królestwa _ Œe wszystkie bogosawie§stwa bŸd) w tysi)cletnim
królestwie. Patrzcie, one s) aktualne teraz. W tysi)cletnim
królestwie nie bŸdzie nam potrzebne BoŒe uzdrowienie. My _ teraz
jest ono dla nas. My nie bŸdziemy synami BoŒymi, lecz teraz jeste™my
synami BoŒymi i dziedzicami, wspódziedzicami z Jezusem. I
wszystko, za co Jezus umar na Golgocie, jest nasz) wasno™ci).
Amen.
Bracie, szatan tego nie lubi, poniewaŒ^ Gdyby ludzie
u™wiadomili sobie to tylko i po prostu byli ochotni wzi)ø Boga za
Jego Sowo, to by po prostu niemal^ OtóŒ, to jest nieograniczone.
13 Niedawno rozmawiaem tutaj z pewnym lekarzem, który by _ on
rozmawia ze mn) i powiedzia: :O, ty jeste™ kaznodziej)”.
Ja odrzekem: :Tak jest”.
A on rzek: :Wiesz, ja okoo cztery lata studiowaem te bzdury”.
Ja odparem: :Dobrze czynie™. Co ci przeszkodzio?”
A on rzek: :O, ja stwierdziem, Œe to nie ma Œadnego znaczenia”.
On dalej rzek: :Ty _ mówiŸ ci” _ powiedzia _ :studiowaem to
cztery lata, by byø kaznodziej)”. I on powiedzia: :Potem siŸ okazao,
wiesz, Œe jestem cay popl)tany, i ja^ A sprawy, które ja^”
Ja powiedziaem: :OtóŒ, o to wa™nie chodzi”. Powiedziaem:
:Teraz macie do dyspozycji rentgen. Ty moŒesz patrzeø poprzez
ludzkie ciao, i tak dalej. OtóŒ, to jest wspaniae. To jest drzewo
wiadomo™ci. To byo w ogrodzie Eden i czowiek spoŒywa z tego
drzewa od czasu Edenu”. Lecz powiedziaem: :To jest ograniczone”.
Dalej rzekem: :Lecz drzewo wiary BoŒej jest nieograniczone”. Ja
powiedziaem: :Ty wierzysz nauce, jak daleko moŒe ona doj™ø, a
potem, kiedy nie moŒesz _ kiedy tego juŒ nie potrafisz zbadaø
naukowo, odejd› od tego i zacznij od tego momentu wierzyø”.
Powiedziaem: :W ten sposób musisz to czyniø”.
14 A Bóg nigdy^ Ty nie moŒesz nigdy wyczerpaø mio™ci BoŒej i
Jego miosierdzia dla ciebie. MoŒe mówisz: :OtóŒ, nie chcŸ Ci siŸ tyle
naprzykrzaø, Ojcze”.
On chce, aby™ siŸ Mu w ten sposób naprzykrza. Na pewno chce.
Nie my™l sobie nigdy, Œe mógby™ prosiø Boga o zbyt wiele. Ja wierzŸ,
Œe Pismo šwiŸte mówi: :Nie macie, poniewaŒ nie prosicie. A nie
prosicie dlatego, Œe nie wierzycie”.
On chce, Œeby™my prosili i wierzyli, aby nasza rado™ø bya
zupena. On chce, aby™ prosi o obfito™ø. Pro™ o wielkie rzeczy; nie
ograniczaj swojej wiary do jakiego™ malutkiego ziarnka gorczycy.
Wyjd› tutaj do innego rodzaju wiary i zacznij dziaaø w wielkich
8
MÓWIONE S~OWO
sprawach. Pro™! Wielkie rzeczy s2 tak samo atwe do przyjŸcia, jak
mae rzeczy. Musisz tylko wierzyø; to wszystko. A je™li masz wiarŸ,
trzeba tylko dokadnie wiedzieø, jak siŸ ni2 posuŒyø i to bŸdzie w
porz2dku. Wtedy moŒesz j2 zaraz wprowadziø w czyn i bŸdzie to po
prostu wy™mienite.
15 Czy mogliby™cie sobie wyobraziø, Œe moŒna mówiø o wyczerpaniu
BoŒej mio™ci, i mocy, i dobrodziejstwach dla was? Czy mogliby™cie
sobie wyobraziø malutk) rybkŸ, mniej wiŸcej tak dug), gdzie™
daleko w ™rodku oceanu mówi)c): :NuŒe, chwileczkŸ tylko. Raczej
zastanowiŸ siŸ nad tym. Raczej bŸdŸ piø tŸ wodŸ oszczŸdnie, bo mi siŸ
moŒe sko§czyø pewnego dnia”? Malutka rybka, mniej wiŸcej tak
duga, gdzie™ tam w ™rodku oceanu^
OtóŒ, to mogoby siŸ atwo staø, o wiele atwiej, niŒ ty mógby™
prosiø Boga o zbyt wiele. On jest niewyczerpalnym œródem Pycia.
Czego ci tylko trzeba, pro™ Go i wierz w to. On siŸ o to zatroszczy w
bogosawie§stwach odkupienia, kiedy On umar na Golgocie i da ci
obietnicŸ odno™nie wszystkiego, czego ci trzeba, kiedy jeste™ w
doczesnej pielgrzymce. I to jest twoje, je™li bŸdziesz prosi i wierzy
w to. To siŸ zgadza.
16 Czy mogliby™cie sobie wyobraziø malutk) myszkŸ, ot tak dug),
pod olbrzymimi spichlerzami w Egipcie, mówi)c): :Hm, chwileczkŸ
tylko. Raczej nie bŸdŸ spoŒywaø wiŸcej niŒ dwa ziarenka na dzie§,
poniewaŒ zapasy zboŒa mog) siŸ sko§czyø, zanim przeminie zima”.
Tak wa™nie postŸpuj) ludzie jako chrze™cijanie. Wstaj) rano z
óŒka i mówi): :BoŒe, bogosaw moj) rodzinŸ dzisiaj i zachowaj nas
blisko Ciebie. Amen. OtóŒ, na tym speniem mój obowi)zek religijny
na dzisiaj”.
O, ja po prostu lubiŸ pooŒyø siŸ i naprawdŸ piø (Czy wy nie?) i
mieø po prostu rzeczywisty duchowy gastronomiczny jubileusz _ po
prostu piø tak, Œe juŒ wiŸcej nie potrafiŸ.
17 Wy wszyscy tutaj w Kalifornii jeste™cie wielkimi hodowcami
owoców. Wy wiecie^ Hodujecie pomara§cze. Czy wiedzieli™cie, Œe
kiedy to mae drzewko pomara§czy jest tylko okoo pó cala wysokie,
to kaŒdy kosz pomara§czy, który kiedykolwiek zbierzecie z niego,
jest juŒ na tym drzewku w tej chwili, wzglŸdnie w tym drzewku? Czy
to wiedzieli™cie?
JeŒeli nie, to sk)d one przyszy? Gdzie^ Kto umie™ci na nim te
pomara§cze? One s) w tym drzewku. I trzeba zrobiø tylko jedno z
tym maym drzewkiem _ zasadziø je. A potem musicie je podlewaø
wod). I ono tylko pije, a musi piø wiŸcej niŒ tylko wyznaczon) mu
porcjŸ wody. Im wiŸcej ono pije, tym wiŸcej zaczyna wypuszczaø
p)czki. I ono wypuszcza li™cie, wypuszcza gaŸzie, wypuszcza kwiaty
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
9
i potem rodzi pomara§cze. Potem ci)gle pije, rodzi wiŸcej
pomara§czy, wypuszcza wiŸcej li™ci, kwiatów; tylko pije, pije, pije i
pije.
18 A kiedy wierz2cy znajduje siŸ w Jezusie Chrystusie, to jest tam
zasadzony w niewyczerpalnym œródle Pycia i im wiŸcej pije, tym
wiŸcej przynosi owoców. To siŸ zgadza. JeŒeli nie moŒesz wierzyø^
:OtóŒ, ja wierzŸ, Œe Jezus mnie zbawia”. To jest dobre. A co z
Duchem šwiŸtym? Wierz, Œe On ci da Ducha šwiŸtego. On ci Go
obieca. Wierz w sprawie Boskiego uzdrowienia; On ci je obieca.
KaŒde bogosawie§stwo odkupienia naleŒy do ciebie; tylko pij i pij,
i przyno™ owoce. To wszystko. Wszystko, czego potrzebujesz, jest
bezpo™rednio w tobie.
Kiedy otrzymasz Ducha šwiŸtego, to wszystko, czego ci trzeba w
pielgrzymce st2d do chway jest potem bezpo™rednio w tobie. Nie
chodzi tu o to, Œe potrzebujesz wiary. Ty masz wiarŸ, je™li masz
Ducha šwiŸtego, bowiem On jest twoj2 wiar2. Lecz musisz wiedzieø
jedn2 rzecz, mianowicie jak posugiwaø siŸ t2 wiar2. Czy rozumiecie,
co mam na my™li? I je™li tylko zrozumiesz, jak siŸ ni) posugiwaø, a
my to spróbujemy wyja™niø w nadchodz)cym tygodniu, to zobaczysz
niezmiern) obfito™ø wszystkiego od Pana, co by™ móg czyniø albo
pomy™leø.
19 Módlmy siŸ. Nasz Niebia§ski Ojcze, Ty jeste™ tak bardzo dobrym,
Ojcze, Œe my po prostu _ pochylamy teraz nasze gowy, by Ci oddaø
chwaŸ za Twoj) dobroø. Czasami jakby nam chciay nasze serca
ulecieø. Czujemy siŸ tak bardzo szczŸ™liwymi, kiedy rozmawiamy z
Tob) i wiemy, Œe moŒemy rozmawiaø z Tob) kiedykolwiek tylko
pragniemy.
Podobnie jak przy telefonie _ bierzesz do rŸki suchawkŸ,
dzwonisz do centrali i prze)czaj) ciŸ gdziekolwiek do wszystkich
krajów. Jak) wspania) rzecz) jest telefon. I jak napisa poeta, my
mamy telefon Króla. We› do rŸki suchawkŸ, uklŸknij na kolana,
zadzwo§ do Centrali! Jezus Chrystus powiedzia: :O co poprosicie
Ojca w Moim Imieniu, Ja to uczyniŸ”. Zatem moŒemy przedzwoniø i
prosiø o cokolwiek. Wszystkie bogosawie§stwa odkupienia s) nasze
i cieszymy siŸ z tego tak bardzo.
A zatem, Ojcze, modlimy siŸ, Œeby™ Ty przepasa nasze serca w tej
chwili Twoim Duchem šwiŸtym i zmiŸkczy nasze duchy, aby™my
mogli zrozumieø i wej™ø do Sowa, i przynie™ø Sowo ludziom.
Niechby Duch šwiŸty wzi2 kaŒde Sowo BoŒe i woŒy je do serc,
bowiem Ono jest Nasieniem. I niechby Ono wyroso w wielkie drzewa
zbawienia, by zostay przyniesione kosztowne snopy dla Mistrza.
Prosimy o to w Imieniu Jego umiowanego Syna, Pana Jezusa,
naszego Zbawiciela. Amen.
10
MÓWIONE S~OWO
PragnŸ wam teraz podziŸkowaø za to, Œe znosicie mnie cierpliwie
przez tych kilka wieczorów nauczania Sowa. Jutro wieczorem
sko§czŸ naboŒe§stwa, o ile Pan pozwoli _ jutro wieczorem. I je™li
macie moŒliwo™ø, wpadnijcie do nas, czy pragniecie? Przyjd›cie jutro
wieczorem, poniewaŒ nastŸpnego dnia muszŸ rozpocz)ø^ Ja zacznŸ
po™ciø i przygotowywaø siŸ na usugŸ uzdrawiania w przyszym
tygodniu.
Byli™cie bardzo miymi suchaczami. Nie byo was duŒo liczebnie,
lecz Duch šwiŸty by w™ród nas i bogosawi nas. I ja siŸ tak bardzo
cieszŸ, Œe mogŸ byø razem z wami i jestem wdziŸczny za to, Œe
zgodzili™cie siŸ na ten krótki czas cieszenia siŸ razem z wami i
spoeczno™ci wokó Sowa.
21 A zatem, dzisiaj wieczorem pragnŸ przemawiaø na temat, który
wam obiecaem ubiegego wieczora, mianowicie: :Gdzie moim
zdaniem nie dopisali zielono™wi)tkowcy”. A jeŒeli siŸ mylŸ, niech mi
Bóg wybaczy, i proszŸ o to równieŒ was. Lecz pragnŸ tylko wskazaø
na te fakty, aby™my mogli wiedzieø, gdzie^ JeŒeli wiemy, gdzie
popenili™my b)d, to najlepiej jest powróciø dokadnie na to miejsce
i rozpocz)ø na nowo _ przyj™ø ponownie. Wiemy, Œe co™ siŸ stao.
We›my mŸŒów, którzy podróŒuj) po kraju dzisiaj, wielkich
mŸŒów, których nam Bóg posa _ Billy Grahama, Jacka Schullera,
Orala Robertsa, o, Tommy Hicksa i pana Allena, i wielu z tych
mŸŒów, którzy teraz podróŒuj) po kraju urz)dzaj)c wielkie
ogólnokrajowe zgromadzenia ewangelizacyjne. A pomimo tego
wydaje siŸ, jakby to nie zdziaao nic dobrego. Po prostu to nie
wsi)ko dostatecznie gŸboko.
22 Pewien ewangelista^ Nie bŸdŸ wymienia jego nazwiska, bo on
jest szanowanym i wspaniaym bratem. Prawdopodobnie gdyby™my
wyjechali gdzie™ razem samochodem i zaczŸliby™my rozmawiaø o
teologii, to by™my siŸ sprzeczali jak dwa rozgniewane szopy. Lecz my
by™my^ Lecz ja miujŸ tego czowieka. On jest wspaniaym bratem
i on jest BoŒym sug).
Niedawno mia on tutaj zgromadzenia ewangelizacyjne. I wielu
ludzi z okolicy _ wiele tysiŸcy ludzi _ dziesiŸø, piŸtna™cie tysiŸcy
ludzi, a byø moŒe wiŸcej weszo do ™rodka i oddali swoje serca
Chrystusowi. Lecz kiedy potem sprawdzano (™ledzono to wstecz), to
znale›li po kilku tygodniach _ nie mogli znale›ø wielu, tylko ma),
zaledwie ma) garstkŸ tych, którzy jeszcze szli naprzód.
23 OtóŒ, przyjacielu, uwaŒam, Œe chodzi o to _ przyjacielu
chrze™cijaninie _ przede wszystkim s) dwie sprawy, na które
musimy bardzo zwaŒaø. Jedn) z nich jest intelektualna religia,
20
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
11
intelektualna wiara, a drug) jest przeŒycie znowuzrodzenia. Jedna z
nich jest w gowie, a to drugie jest w sercu.
Oczywi™cie, nauka walczya przeciwko temu aŒ do ubiegego
roku. Lecz w gazecie z Chicago^ Kiedy j) otrzymaem, krzyczaem
po prostu. Wiecie, Biblia mówi: :Jako czowiek my™li w swoim sercu,
takim jest”. Jako czowiek my™li w swoim sercu^
OtóŒ, naukowcy mówili: :Bóg to wszystko pogmatwa” _ orzekli
_ :bowiem w sercu nie ma Œadnych zdolno™ci umysowych, aby
mogo my™leø. Ono jest tylko pomp), która pompuje krew,
oczyszczaj)c krew, przechodz)c) przez cylinder, jak zawsze byo”.
Oni orzekli: :Umysowe zdolno™ci s) w gowie”. Lecz wiecie, teraz
musz) to odwoaø i powiedzieø, Œe Bóg mia racjŸ.
Mniej wiŸcej przed rokiem stwierdzili, Œe w ludzkim sercu jest
maa komórka, bardzo malutka, w której nie ma nawet odrobiny
krwi. Nie ma jej w sercu zwierzŸcia; jest tylko w ludzkim sercu. I oni
stwierdzili, Œe ona jest miejscem zamieszkania duszy. Czy mieli™cie
kiedykolwiek co™, o czym wiedzieli™cie, Œe siŸ to wydarzy, ale nie
potrafili™cie tego uzasadniø umysowo, lecz co™ mówio wam po
prostu, Œe siŸ to stanie mimo wszystko? Wy temu wierzycie w swoim
sercu. Jest to co™ tutaj wewn)trz.
24 OtóŒ, kiedy Jezus staje siŸ^ Nie dlatego, Œe moŒecie byø
ortodoksyjni, Œe potraficie wyja™niø wasz) religiŸ. Tego On
naprawdŸ nie mia na my™li, mówi)c: :Musicie siŸ na nowo
narodziø”. Kiedy czowiek^ Nie chodzi tak bardzo o intelektualn)
sprawŸ, lecz o co™, co siŸ stao tutaj we wnŸtrzu, co zmienio tego
czowieka. Zmienio to jego motywy, zmienio to jego pojŸcia.
Zmienio to jego Œycie.
Jak mówiem ubiegego wieczora, on wszed do wewn2trz, za
zasonŸ. Zasona opada za nim; on Œyje codziennie dla Boga.
Spotkacie siŸ z nim gdziekolwiek, kiedykolwiek _ on ma ci2gle to
™wiadectwo na swoim sercu. On dobrze wytrzymuje wszelkie
do™wiadczenia. To funkcjonuje, przyjaciele. Wiem o tym z wasnego
do™wiadczenia.
25 Przypominacie sobie, jak niedawno pozostawili mnie stoj)cego za
dugo w kolejce modlitwy i to mnie wyczerpao na okoo osiem
miesiŸcy. Uczynili dla mnie niemal wszystko. A ja^ Te wizje^
Widzicie, oni po prostu _ zostawili mnie stoj)cego tam zanadto
dugo. Wyja™nimy to pó›niej, kiedy bŸdziemy mówiø o uzdrowieniu.
Lecz chodzio o to, Œe pewien czowiek spotka mnie i rzek: :Hej,
kaznodziejo Branham!”
Ja odrzekem: :Tak, proszŸ pana?”
12
MÓWIONE S~OWO
On zapyta: :Czy trzymae™ siŸ twojej religii w czasie twojej
choroby?”
Ja odrzekem: :Nie, ona trzymaa mnie”. Nie chodzi o to, czy ja
siŸ jej trzymam; chodzi o to, czy On mnie trzyma. To jest _ to dzieo
zostao zako§czone.
26 Zatem, dzisiaj wieczorem bŸdziemy mówiø na temat, znajduj)cy
siŸ tutaj w li™cie do Efezjan, który jest bardzo draŒliw) rzecz). I on
nie jest wcale posany do niewierz)cych, on _ to jest dedykowane
wy)cznie dla wierz)cych.
A wiŸc, bŸdŸ czyta od 3. wersetu _ po prostu pewn) czŸ™ø 1.
rozdziau _ z 1. rozdziau listu do Efezjan.
*B+ogos+awiony niech bŸdzie Bóg i Ojciec Pana naszego
Jezusa Chrystusa, który nas ub+ogos+awi+ w Chrystusie
wszelkim duchowym b+ogos+awie§stwem niebios;
W nim bowiem wybra+ nas przed za+oŒeniem ™wiata,
aby™my byli ™wiŸci i nienaganni przed obliczem jego; w
mi+o™ci.
Przeznaczy+ nas dla siebie do synostwa przez Jezusa
Chrystusa wed+ug upodobania woli swojej,
Ku uwielbieniu chwalebnej +aski swojej, któr= nas
obdarzy+ w Umi+owanym.
W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie
grzechów, wed+ug bogactwa +aski jego”.
OtóŒ, piŸkne miejsce Pisma šwiŸtego _ moŒe ja nie potrafiŸ bez
aski Ducha šwiŸtego wyja™niø _ aby™cie zrozumieli, co ja tutaj
widzŸ, i zastosowaø to do zielono™wi)tkowego ko™cioa.
Lecz je™li zwrócicie uwagŸ _ tutaj w 1. wersecie:
*Pawe+, z woli BoŒej aposto+ Chrystusa Jezusa, do
™wiŸtych^ (nie do zewnŸtrznego ™wiata. Ta KsiŸga jest
skierowana do ™wiŸtych. A ™wiŸty _ sowo :™wiŸty”
wywodzi siŸ z :po™wiŸcona, wzglŸdnie ™wiŸta osoba”.)^
do ™wiŸtych w Efezie i wierz=cych w Chrystusa Jezusa”.
Widzicie, do kogo jest skierowany? Nie do tych na zewn)trz, lecz
do ™wiŸtych, którzy s) w Efezie.
OtóŒ, je™li zwrócicie uwagŸ w li™cie do Koryntian^ O, jakie
kopoty mia Pawe z tymi Koryntianami. Oni wszyscy szukali
róŒnych bogosawie§stw i duchowych darów. I Pawe musia do nich
mówiø, jako do dzieci. Lecz kiedy przyszed do Efeskiego ko™cioa, to
on mówi do nich w inny sposób. Ko™ció w Efezie by ko™cioem
stoj)cym mocno na Ewangelii.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
13
On nam teraz mówi tutaj o tym, co Bóg uczyni dla nas przed
zaoŒeniem ™wiata. OtóŒ, u™wiadamiam sobie, Œe mówiŸ zarówno do
kalwinistów oraz do arminianów. Ja jestem równieŒ kalwinist), na
ile Calvin trzyma siŸ Biblii, a prócz tego jestem arminianinem. Ja
wierzŸ, Œe aska BoŒa zachowuje wierz)cego. Lecz ja wierzŸ, Œe
wierz)cy musi mieø wystarczaj)co duŒo aski BoŒej, by siŸ trzymaø
Boga.
Ja wierzŸ w bezpiecze§stwo Ko™cioa. WierzŸ, Œe Ko™ció ma
bezpiecze§stwo. A je™li jeste™ w Ko™ciele, to jeste™ bezpieczny razem
z Ko™cioem _ jak dugo znajdujesz siŸ w Ko™ciele. Pozostawaj w
nim. Nie wócz siŸ wokoo, aby™ nie by miotany przez wszystkie
moŒliwe sprawy. Pozostawaj w Jezusie Chrystusie!
A Bóg postanowi, Œe Ko™ció powinien stan2ø przed Nim ™wiŸty,
bez zmazy, bez plamy ani zmarszczki. NiezaleŒnie od tego, czy tobie
siŸ uda albo czy mnie siŸ uda, Bóg bŸdzie mia Ko™ció bez plamy i
zmazy. Ufam, Œe my wszyscy tam bŸdziemy. Jednak wszyscy musimy
sprawowaø nasze zbawienie z boja›ni2 i ze drŒeniem.
28 Lecz je™li tylko wrócimy wstecz, by stwierdziø, kiedy Bóg
stworzy Swego pierwszego czowieka, On stworzy czowieka na
Swoje wasne podobie§stwo. A Bóg jest Duchem, wiŸc On musia
stworzyø duchowego czowieka.
OtóŒ, tutaj w 5. wersecie jest uŒyte Sowo :predestynacja”. Nie
jest dobr) rzecz), kiedy ewangelista albo kaznodzieja posuguje siŸ
sowem :predestynowany”, bowiem to poniek)d wprowadza ludzi w
zamieszanie, kiedy czowiek mówi :predestynowaø”. Predestynacja
mówi _ odnosi siŸ wstecz do uprzedniej wiedzy; uprzednia wiedza
mówi o miejscu przeznaczenia. Predestynacja odnosi siŸ zatem do
uprzedniej wiedzy; uprzednia wiedza dotyczy miejsca przeznaczenia.
Innymi sowy Bóg nie powiedzia. :OtóŒ, ja sprawiŸ, Œe ten
czowiek bŸdzie takim, i sprawiŸ, Œe ten czowiek bŸdzie takim”.
Lecz On bŸd)c Bogiem musia znaø koniec przed pocz)tkiem. WiŸc
dziŸki uprzedniej wiedzy, któr) On mia, móg On powiedzieø: :To
siŸ stanie i to siŸ stanie”, poniewaŒ On by Bogiem i wiedzia, gdzie
zostanie wszystko umieszczone. I dlatego On móg ustanowiø pewne
rzeczy dla okre™lonych wieków. Czy temu wierzycie? To jest
naprawdŸ zgodne z Pismem šwiŸtym.
29 A zatem, kiedy jestem u tego tematu, rozpatrzmy to teraz
naprawdŸ szczegóowo. :Dary i powoania s) nieodwoalne”. One s)
uprzedni) wiedz) Boga. Nie moŒesz siŸ uczyniø o jeden okieø
wyŒszym lub niŒszym. Nie mógby™ dodaø _ usilnie my™l)c nie
potrafiby™ sobie dodaø jednego cala, czy okcia do swego wzrostu.
Lecz istnieje Bóg maj)cy uprzedni) wiedzŸ i On uczyni ciŸ
27
14
MÓWIONE S~OWO
dokadnie takim, jakim On chcia, aby™ by. On ciŸ stworzy. On ciŸ
ustanowi i da ci twoje miejsce.
JeŒeli kto™^ Powiem wam, co lubiŸ. LubiŸ, jeŒeli ludzie s)
oryginalni. Nie lubiŸ ludzi, którzy uosabiaj) kogo™ innego, czy i wy?
LubiŸ^ Dzisiaj jest tego tak duŒo na ™wiecie: aktorów. Wiecie,
sowo :faryzeusz” znaczy :aktor”. I my mamy tak wielu aktorów
dzisiaj _ takich ludzi, którzy próbuj) postŸpowaø jak kto™ inny,
próbuj) uosabiaø kogo™ innego. Ludzie miowaliby ciŸ o wiele wiŸcej,
gdyby™ by po prostu samym sob). Oni by lepiej wiedzieli, jak ciŸ
maj) przyjmowaø.
BoŒe, przy™piesz ten dzie§, w którym mŸŒczy›ni i kobiety bŸd) po
prostu tym, czym s). Gdybym ja by przeciw Chrystusowi, to bym
dzisiaj wieczorem mówi tutaj przeciwko Niemu. Nie miabym czasu
dla Niego. Wygaszabym prelekcje przeciwko Niemu. Lecz dlatego,
Œe ja Go miujŸ i wierzŸ w Niego, dlatego jestem tutaj próbuj)c
nakoniø wszystkich, by Mu wierzyli, poniewaŒ ja wierzŸ w Niego.
30 I dlatego, kiedy ludzie twierdz), Œe s) chrze™cijanami albo
podrabiaj) chrze™cija§stwo, albo udaj) swoim postŸpowaniem, Œe s)
chrze™cijanami, chociaŒ gŸboko w swoim sercu nie maj) pokoju
BoŒego, staj) siŸ tylko aktorami. I, wiecie, ludzie to naprawdŸ
poznaj). Twoja s)siadka wie, Œe to tylko tak udajesz. Oczywi™cie.
Ona widzi, jak wpadasz we w™cieko™ø i wyazisz ze skóry, bijesz psa
przy domu, krzyczysz na swego maŒonka i przepŸdzisz go pod óŒko,
kiedy przyjdzie do domu. I ty czynisz to samo wobec^ Patrz, oni
wiedz), Œe to nie jest chrze™cija§skie postŸpowanie. Oczywi™cie.
Kiedy zostaniesz naprawdŸ zbawiony, to On ciŸ przemienia. Ty
siŸ nie musisz zgrywaø jak aktor; po prostu postŸpujesz naturalnie.
Jeste™ po prostu samym sob). Lecz Bóg przewidzia i przeznaczy, i
ustanowi, aby siŸ wydarzyy pewne sprawy. Dlatego On móg
posuŒyø siŸ prorokami maj)cymi dar rozpoznania i pokazaø im do
przodu, co siŸ bŸdzie dziaø. I oni to mogli wypowiedzieø, poniewaŒ to
jest Sowo poznania, które Bóg daje Swemu prorokowi. I On to
przepowiada, zanim siŸ to urzeczywistni, bo Bóg wie wszystkie
rzeczy.
31 Dlatego wiŸc wiedz)c, Œe kto™^ OtóŒ, moŒe wyoni siŸ wam z
tego pytanie w waszych my™lach odno™nie szatana na pocz)tku.
Bowiem kto™ zapyta siŸ mnie niedawno, mówi)c: :Czy szatan nie
jest stwórc)?”
Ja odrzekem: :Absolutnie nie. Bóg jest jedynym Stwórc), jaki
istnieje. Jedynym Stwórc) jest Bóg”.
On powiedzia: :Dobrze, jak siŸ tu zatem dosta diabe, jeŒeli
szatan nie stworzy tego?”
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
15
Ja powiedziaem: :Zo nie jest stworzeniem. Zo^ Szatan nie
moŒe stworzyø, lecz on potrafi wypaczyø to, co Bóg stworzy”.
Rozumiecie? On nie jest stwórc).
Bóg jest Stwórc), lecz szatan wypacza to, co Bóg stworzy. A Bóg
stworzy dobro, ale szatan wypaczy to na zo. Jest to tak samo jak z
kaŒd) inn) spraw) _ jest to wypaczone, jest to zo.
A jeŒeli twój umys i serce, i wszystko nie zgadza siŸ z BoŒym
Sowem, a wierzysz, Œe On jest tym samym Panem Jezusem, który
wsta z martwych i masz pokój w swoim sercu i pomimo tego
naleŒysz do ko™cioa, b)d› ostroŒnym; byø moŒe masz wypaczony
umys zamiast mieø przemienione serce. To jest surowe i twarde, lecz
to jest dobre. Wolabym to raczej naprawiø tutaj, niŒ czekaø, aŒ
przyjdŸ tam nad rzekŸ.
32 Prosiem Go, kiedy wszedem do usugi, powiedziaem: :BoŒe,
je™li kiedykolwiek zejdŸ z wa™ciwej ™cieŒki, Ty mnie napraw. Nie
chcŸ mieø Œadnych kopotów, kiedy przyjdŸ tam nad rzekŸ owego
poranka. BŸdzie to okropny dzie§. A kiedy jej fale bŸd) uderzaø
przeciwko mojej duszy i bŸdŸ wiedzia, Œe wszelka nadzieja zginŸa,
sabiutkie nitki Œycia bŸd) siŸ rwaø _ wtedy nie chcŸ mieø kopotu.
Mam nadziejŸ, Œe bŸdŸ starcem w owym czasie.
Branhamowie _ zazwyczaj kiedy siŸ zestarzeli, byli dotkniŸci
paraliŒem, drŒeniem. A kiedy ja doŒyjŸ^ JeŒeli bŸdŸ Œy tak dugo
i bŸdŸ juŒ tak stary, Œe nie bŸdŸ móg gosiø Ewangelii, to tu nie chcŸ
duŒej pozostawaø. Pragn)bym doj™ø do ko§ca drogi, spojrzeø w ty
poprzez wszystkie cierniste miejsca, na kaŒdy pagórek, którŸdy
przechodziem i ujrzeø ™lady _ wiedz)c, Œe stojŸ na ko§cu drogi nad
rzek) i nie potrwa to juŒ dugo, kiedy przejdŸ na drug) stronŸ^
33 Moi drodzy. Pragn)bym uklŸkn)ø na tych piaskach, zdj)ø moj)
przybicŸ zbawienia, rozpi)ø pancerz, wzi)ø ten stary Miecz i woŒyø
go do pochwy wieczno™ci, podnie™ø moje rŸce i powiedzieø: :Ojcze,
po™lij ód› Œycia. Ja idŸ do domu dzisiaj rano”. To siŸ zgadza.
Ja wierzŸ, Œe On tam bŸdzie. JeŒeli jestem wierny mojemu
Zbawicielowi, przylgnŸ do Jego prowadz)cej doni. On przeprowadzi
nas przez rzekŸ ™mierci, a Niebiosa zaczn) ™piewaø now) pie™§. Ja
wierzŸ, Œe On bŸdzie zachowywa Swego wierz)cego. To siŸ zgadza.
Dawid powiedzia: :Tak, choøbym teŒ przechodzi dolinŸ cienia
™mierci, nie bŸdŸ siŸ ba zego, bo Ty jeste™ ze mn): Twoja laska i kij
Twój pocieszaj) mnie”.
34 OtóŒ, Bóg przewidzia _ On predestynowa Ko™ció, który mia
stan)ø przed Nim. Zatem, jak o tym mówiem ubiege dwa wieczory
_ liczba trzy jest BoŒym wymiarem^ Ja wierzŸ w pierwsz)
reformacjŸ; Luther wyszed gosz)c usprawiedliwienie przez wiarŸ.
16
MÓWIONE S~OWO
Bya to pierwsza reformacja z ciemnych wieków _ po piŸtnastu
stuleciach ciemnych wieków. Wielu z was chrze™cijan i was ludzi,
którzy czytacie historiŸ, i tak dalej, wiecie, co to byo.
Zatem Luther, bŸd)c BoŒym mŸŒem na dan) godzinŸ, wyst)pi,
by przynie™ø Poselstwo. Wówczas na pustyni by to przedobraz tego.
Izrael mia Sup Ognia, Ognisty Sup i oni szli za nim we dnie i w
nocy. A kiedy Sup Ognia zatrzyma siŸ, Izrael rozbi obóz pod tym
Ogniem, pod t) šwiato™ci). I oni tam pozostali tak dugo, dopóki
Sup Ognia nie ruszy naprzód; wtedy Izrael ruszy razem z nim. I co
On uczyni w naturalnym zakresie dla Izraela, to uczyni On w
duchowym zakresie dla Ko™cioa.
Marcin Luther _ pierwszy, który zobaczy ten Sup Ognia,
wyruszy i _ on wyst)pi z poselstwem: :Sprawiedliwy z wiary Œyø
bŸdzie”. I on gosi poselstwo, a ludzie szli za nim. Lecz Luther
popeni b)d _ zorganizowa ko™ció. I on czyni wszystko, aby siŸ
staø luteraninem, i tam wa™nie on popeni b)d.
35 OdnoszŸ siŸ z gŸbokim poszanowaniem do kaŒdej organizacji i
my™lŸ, Œe wszystkie s) dobre _ kaŒda z nich. Nie bŸdŸ mówi
przeciwko nim, poniewaŒ mam wielu miych braci w kaŒdej z nich. I
bŸd)c na podium i ogl)daj)c wizje, nie widziaem nigdy, Œeby Duch
šwiŸty wyzwa kogo™ i powiedzia im, Œe s) ze zego ko™cioa. Nigdy
siŸ tak nie stao.
On powie im zupenie dokadnie, do jakiego ko™cioa oni naleŒ) i
róŒne inne temu podobne sprawy. Lecz On nigdy nie kwestionowa
wiary kogo™ i nie powiedzia nikomu, Œe naleŒy do zego ko™cioa.
36 ZauwaŒcie, zatem w pierwszej reformacji by Luther. A potem
zorganizowali siŸ i zaoŒyli ko™ció lutera§ski. Sup Ognia zacz) siŸ
posuwaø naprzód, lecz luteranie nie mogli wyruszyø, poniewaŒ oni
juŒ ustalili swoje dogmaty: :My wierzymy temu i to jest wa™ciwe”.
A kiedy Bóg pokaza kolejne objawienia, luteranie nie mogli siŸ
posun)ø naprzód.
Wyst)pi wiŸc jegomo™ø imieniem John Wesley, który zobaczy
wizjŸ _ Sup Ognia poruszaj)cy siŸ. A wiŸc on zrozumia Poselstwo
po™wiŸcenia i nazwa je drugim dzieem aski. A metody™ci^
Luteranie nie mogli do tego wej™ø, poniewaŒ oni nie byli nauczani
tego. Potem Wesley wyruszy i naucza po™wiŸcenia i sprawi, Œe
wielkie przebudzenie ogarnŸo kraj.
Wiek Wesley’a zachowa AngliŸ od jej skaŒenia, kiedy ko™ció
kalwinistów w Anglii sta siŸ tak skaŒony, Œe oni juŒ wiŸcej nie
wierzyli w przebudzenia. Mówili: :Co Bóg ma zamiar zrobiø, to On
zrobi, wiŸc jaka w tym róŒnica? JeŒeli On ich zbawi, to oni siŸ
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
17
urodzili, aby byø zbawieni; albo siŸ urodzili, aby zgin)ø”. O, jaki to
stan, do którego wpadli. Bóg posa zwykego czowieka.
I On posa Johna Wesley’a, który gosi po™wiŸcenie. A potem
nastay trudno™ci, które spowodowa Wesley _ on zorganizowa
ko™ció i nazwa go metodystami. I potem oni ustalili swoje dogmaty:
:My wierzymy w to i to jest wa™ciwe”. A potem pewnego dnia Sup
Ognia zacz) siŸ znowu poruszaø. A Wesley nie móg wyruszyø razem
z Nim, poniewaΠoni si٠juΠzorganizowali.
37 A nastŸpnie bya grupa ludzi, którzy nazwali samych siebie
zielono™wi)tkowcami. Oni zobaczyli Sup Ognia i otrzymali Ducha
šwiŸtego, otrzymali równieŒ dary Ducha _ mówienie jŸzykami, itd.
I oni wyszli, wyruszyli zaraz naprzód i przynie™li takie przebudzenie,
Œe nawet :Nasz Go™ø”, :Niedzielny Go™ø” wydawany przez katolicki
ko™ció przyzna przed kilkoma laty, Œe ko™ció zielono™wi)tkowy
prze™cign) ich owego roku _ przybyo ponad milion i piŸøset tysiŸcy
nawróconych w szeregach zielono™wi)tkowców. Zielono™wi)tkowcy
byli jednym z najszybciej rozrastaj)cych siŸ ko™cioów na ™wiecie.
Lecz co uczyni diabe? On nadci)gn) i skoni ich do
zorganizowania siŸ, i oni zaczŸli siŸ organizowaø, wytyczyli
rozdzielaj)ce linie i zbudowali poty. I czy wiecie co? Sup Ognia
posun) siŸ znowu, a zielono™wi)tkowcy zorganizowali siŸ do tego
stopnia, Œe nie mogli wyruszyø razem z Nim. Lecz BoŒy Ogie§
porusza siŸ naprzód dokadnie tak samo i On bŸdzie siŸ porusza w
kaŒdym wieku. A Œaden ko™ció w caej historii, który upad
kiedykolwiek, nie zosta nigdy na nowo oŒywiony. Wy to wiecie. One
s) w zastoju.
I my nie ™miemy wytyczaø linii granicznych. Musimy mówiø: :My
wierzymy temu” i nie ko§czyø tutaj kropk), lecz przecinkiem.
:Wierzymy temu, plus temu, co Bóg wleje jeszcze do naszych serc”.
To jest _ to znaczy^ :Wierzymy temu”.
38 OtóŒ, Bóg tam wówczas na pocz)tku, kiedy^ jest to po prostu
piŸkne _ te przedobrazy^ 4yczybym sobie, Œeby™my tylko mieli
czas, by to móc przebraø; lecz w ci)gu tych piŸtnastu, dwudziestu
minut, które mi zostay, nie moŒemy tego uczyniø, oczywi™cie. Lecz
chciabym przytoczyø jednego z tych trzech, których mam teraz na
my™li.
Spójrzcie na Eliasza, kiedy odnalaz Elizeusza i powiedzia mu,
by poszed z nim. A potem on powiedzia: :Ty pozosta§ tutaj, bo ja
muszŸ i™ø do innego miasta”.
A Elizeusz _ prorok, który mia zaj)ø jego miejsce, powiedzia:
:Jako Œyje Pan i jako Œyje twoja dusza, ja ciebie nie opuszczŸ”.
OtóŒ, to by Elizeusz. OtóŒ, Eliasz by przedobrazem Chrystusa,
18
MÓWIONE S~OWO
zosta przeniesiony, a Elizeusz by przedobrazem Ko™cioa, który
mia zaj)ø Jego miejsce i zako§czyø Jego usugŸ w podwójnej mierze.
Rozumiecie?
39 OtóŒ, nastŸpnie on powiedzia: :UdajŸ siŸ do szkoy proroków” _
druga podróŒ. On powiedzia: :Ty pozosta§ tutaj”.
Lecz Elizeusz powiedzia: :Jako Œyje twoja dusza, ja ciŸ nie
opuszczŸ”.
I on poszed dalej. A kiedy przyszed do szkoy proroków,
powiedzia: :Ja siŸ przeprawiŸ przez Jordan”. Dalej rzek: :Ty
pozosta§ tutaj”.
On odrzek: :Jako Œyje twoja dusza, ja nie zostanŸ tutaj. Ja pójdŸ
z tob)”. Ja to lubiŸ _ zdecydowanie, by wytrwaø. Bez wzglŸdu na
koszty i™ø dalej _ i™ø naprzód razem z Bogiem przez gŸbokie wody,
gŸbokie przeŒycia _ mieø wiŸcej mio™ci. Nie ma w tym Œadnych
granic. Jest to nieograniczone.
40 A zatem nad Jordanem, reprezentuj)cym ™mierø^ On przedtem
przechodzi przez te dwa inne miejsca, z którymi nie )czya siŸ
™mierø: szkoa, odwiedziny. Podobnie jak usprawiedliwienie,
po™wiŸcenie _ te pierwsze, zewnŸtrzne przedsionki _ pierwsza
zasona wzglŸdnie pierwszy otarz. Potem, kiedy on przyszed do
Jordanu, przedstawiaj)cego ™mierø _ Œe czowiek musi umrzeø^ A
potem, kiedy on przeszed przez Jordan na drug) stronŸ, odwróci siŸ
do niego i powiedzia: :NuŒe, co chcesz, abym dla ciebie uczyni?”
Elizeusz nie oci)ga siŸ nie™miao. On powiedzia: :Aby podwójna
porcja twego Ducha zst)pia na mnie”. On prosi o wiele.
Eliasz powiedzia: :O wielk) rzecz prosie™, niemniej jednak,
jeŒeli mnie ujrzysz, kiedy bŸdŸ odchodzi, bŸdziesz Go mia”.
41 Czy moŒecie sobie potem wyobraziø Elizeusza, patrz)cego siŸ
ci)gle na Eliasza? To wa™nie jest kopotem naszego dzisiejszego
ko™cioa. Mamy zbyt wielu ludzi, którzy maj2 tŸ obietnicŸ:
-Przyjmiecie Ducha šwiŸtego”, lecz oni patrz2 siŸ jednym okiem na
Boga, a drugim okiem na ten ™wiat! Wy na pewno upadniecie!
Odwróøcie wasze oczy _ jeden od drugiego. Radzibym wam, aby™cie
odwrócili wasze oczy od tego ™wiata, od waszego s)siada, od waszego
stowarzyszenia, a skierowali swój wzrok jedynie na Chrystusa.
Elizeusz patrzy siŸ ci)gle na Eliasza. A kiedy^ Po pewnej
chwili ognisty rydwan i ogniste konie zst)piy na dó, a Eliasz wsiad
do niego i odjecha w górŸ. A kiedy odjeŒdŒa, zdj) swój paszcz,
którym uderzy w Jordan, by sobie utorowaø drogŸ poprzez ™mierø, i
rzuci go z powrotem Elizeuszowi. On go podniós i woŒy go na
siebie _ bardzo piŸkny obraz Chrystusa.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
19
Gdy On odchodzi, pewna niewiasta powiedziaa Mu nastŸpuj)co:
:Panie, aby mój syn usiad po Twojej prawicy i po lewicy _ moi dwaj
synowie”.
On zapyta: :Czy moŒecie piø ten kielich, który Ja pijŸ?”
Ona odrzeka: :Tak”.
On zapyta: :Czy moŒecie zostaø ochrzczeni chrztem, którym siŸ
Ja chrzczŸ?”
Ona odrzeka: :Tak”.
On powiedzia: :To prawda, moŒecie”.
42 Ten sam Duch šwiŸty odpocz) na Chrystusie _ by Jego
paszczem, który Mu Bóg da _ namaszczeniem Ducha šwiŸtego. I
oni wst)pili do górnego pokoju w Dzie§ PiŸødziesi)ty i czekali tam,
bowiem Jezus, którego przedobrazem by Eliasz, zosta podniesiony
z ziemi i wsta z martwych _ On posa z powrotem paszcz _ ten sam
Duch šwiŸty, który odpoczywa na Nim, przypad na Ko™ció. I On
powiedzia: :Sprawy, które Ja czyniŸ, i wy czyniø bŸdziecie, i
wiŸksze niŒ te”.
Podwójna porcja tego samego Ducha šwiŸtego, który odpoczywa
na Chrystusie, odpoczywa na Ko™ciele. A Elizeusz wzi) ten paszcz
i zszed nad rzekŸ, i uderzy w jej wody, i powiedzia: :GdzieŒ jest
Bóg Eliasza?”
43 O, moi drodzy. A co ci ludzie dzisiaj, którzy twierdz), Œe s)
napenieni Duchem šwiŸtym, a boj) siŸ zaufaø Bogu, kiedy ich boli
z)b?! Alleluja. Bracie, przepraw siŸ przez Jordan; przejd› na drug2
stronŸ. Ta porcja _ podwójna porcja Ducha šwiŸtego, który
odpoczywa na Chrystusie Jezusie, zostaa zesana na Ko™ció, by
wykonywa i kontynuowa Jego dzieo, aΠOn przyjdzie!
:Jeszcze maluczko, a ™wiat Mnie juŒ wiŸcej nie zobaczy, lecz wy
Mnie zobaczycie, bo Ja (zaimek osobowy) bŸdŸ z wami, nawet w was,
aŒ do sko§czenia ™wiata”.
On wsta z martwych i jest ze Swoim Ko™cioem dzisiaj
wieczorem w duchowej postaci, daj2c wam kaŒd2 odrobinŸ mocy,
któr2 On mia na Sobie tutaj na ziemi. Ona jest wrŸczona Ko™cioowi,
by siŸ ni2 posugiwa, a wy siŸ boicie posuŒyø siŸ ni2. Zastanawiam
siŸ, czy juŒ zrobili™cie ten ostatni krok. Czy naprawdŸ przeszli™cie
przez Jordan?
44 Kiedy przekroczysz Jordan, jest to ™mierø; ty idziesz za t2 zasonŸ,
o której mówiem ubiegego wieczora do naj™wiŸtszego miejsca, gdzie
twoja šwiato™ø nie pochodzi juŒ z tego ™wiata. BŸdziesz chodzi w
spoeczno™ci z Chrystusem w tobie _ nadziej2 chway _ Duchem
šwiŸtym dziaaj2cym i Œyj2cym w ™miertelnej istocie!
20
MÓWIONE S~OWO
A gdybym wam powiedzia dzisiaj wieczorem, Œe duch jakiego™
wielkiego malarza artysty jest we mnie, to spodziewaliby™cie siŸ ode
mnie, Œebym namalowa obraz, jak artysta. Gdybym wam rzek, Œe
duch Johna Dillingera jest we mnie, spodziewaliby™cie, Œe bŸdŸ mia
duŒe pistolety i bŸdŸ desperatem. Gdybym wam powiedzia, Œe Duch
Chrystusa jest we mnie, musiabym czyniø dziea Chrystusa. A jeŒeli
ty wyznajesz, Œe jeste™ chrze™cijaninem, odst2p od grzechu,
samolubstwa i zego usposobienia, i Œyj tak, jak Œy Chrystus, cichym,
pokornym, bogosawionym przez Boga Œyciem! Amen! To jest
wa™ciwe.
45 O, moi drodzy. CzujŸ siŸ w tej chwili naboŒnie. NaprawdŸ. O, ja
to po prostu miujŸ. To jest Sowo, jest to naprawdŸ dobre. Ono
obmywa twoj) duszŸ. Zwróøcie uwagŸ _ 5. werset:
*Przeznaczy+ nas dla siebie do synostwa przez Jezusa
Chrystusa wed+ug upodobania woli swojej,”
Tu mamy wspaniae dzieje adopcji czy wprowadzenia na pozycjŸ
synów. OtóŒ, moi zielono™wi)tkowi bracia, moŒe nie zgadzacie siŸ z
tym, lecz pragnŸ, Œeby™cie teraz suchali uwaŒnie przez nastŸpnych
dziesiŸø, czy piŸtna™cie minut.
PragnŸ was o co™ zapytaø, takŒe was, znawców Biblii. W Starym
Testamencie byo prawo adopcji, wzglŸdnie wprowadzenia za syna.
Wy to wiecie, jak w li™cie do Galacjan, i tak dalej _ jak ten
wychowawca wychowywa dziecko.
O co chodzio? Ojcu urodzio siŸ w jego domu dziecko, chopiec, i
on by synem, kiedy siŸ urodzi. Lecz by mu dany wychowawca. I
wychowawca wychowywa dziecko, i przez cay czas skada
sprawozdanie ojcu, jakie postŸpy robi to dziecko. A kiedy dziecko
osi)gnŸo pewien wiek, jeŒeli byo dzieckiem godnym tego, jeŒeli byo
absolutnie w porz)dku^ JeŒeli on by bez zarzutów, musiaa siŸ
odbyø pewna uroczysto™ø. A jeŒeli nie okaza siŸ godnym, to chociaŒ
by synem, nie byo mu dane Œadne dziedzictwo jego ojca.
Lecz je™li by godnym dzieckiem i by znaleziony jako godny, to
go zabrano na publiczne miejsce. I ten ojciec^ Zrozumcie to. Tutaj
to mamy; nie przeoczcie tego. Ojciec tego dziecka^ On siŸ juŒ
urodzi w tej rodzinie (to s) dokadnie zielono™wi)tkowcy, na równi
z innymi), juΠby urodzony w tej rodzinie jako syn.
46 OtóŒ, kiedy zielono™wi)tkowcy i wolni metody™ci, i bapty™ci, i tak
dalej, kiedy oni otrzymali Ducha šwiŸtego, powiedzieli: :My to
mamy, na tym sprawa zaatwiona”. Lecz nie jest.
Metody™ci mówili: :Bracie, kiedy krzyczymy, mamy to”. Tak
mawiali zazwyczaj metody™ci. KaŒdy metodysta krzycza: :Bracie, ty
to masz”. Lecz oni stwierdzili, Œe tego nie maj).
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
21
Zielono™wi)tkowcy _ kiedy mówili jŸzykami, mówili: :My to
mamy”. Lecz stwierdzili™cie, Œe nie macie. To siŸ zgadza. 4ycie to
udowadnia.
Widziaem ludzi, mówi2cych jŸzykami, jakby siŸ sypa groch na
such2 woow2 skórŸ, a wychodzili i oszukiwali, kradli, kamali i
czynili wszystko moŒliwe. Nie moŒecie tego nazwaø Duchem
šwiŸtym. Lecz teraz, czekajcie. Ja jestem _ wierzŸ w krzyczenie,
mówienie jŸzykami, lecz pragnŸ wam co™ przedoŒyø. MoŒe siŸ teraz
bŸdziecie na mnie zo™ciø, lecz was nie bŸdzie tam w górze.
ZwaŒajcie, to jest prawd).
47 Obserwujcie teraz, co siŸ dziao. OtóŒ, kiedy ten ojciec, kiedy to
dziecko urodzio siŸ w tej rodzinie, pomimo tego ono nie
odziedziczyo niczego, dopóki jego Œycie nie udowodnio, Œe jest
wa™ciwym, rzetelnym dzieckiem. A wychowawca, którym jest w
naszym przypadku Duch šwiŸty, przynosi sprawozdanie Ojcu przez
cay czas, jakie to dziecko robi postŸpy.
OtóŒ, my próbowali™my przeskoczyø pot. Próbowali™my
zaprzŸgn2ø wóz przed konia. Próbowali™cie twierdziø pewne sprawy
i czyniø pewne sprawy, zanim je Bóg uczyni, i wprowadzili™cie do
tego wiele cielesnego podniecenia. I tak wa™nie ma siŸ sprawa z
ko™cioem.
Gdyby prawdziwa wiara PiŸødziesi2tnicy odpoczŸa na takiej
duŒej ilo™ci suchaczy, bracie, to caa Kalifornia wiedziaaby, Œe co™
stao siŸ tutaj dzi™ wieczorem. To siŸ zgadza. Lecz co™ jest nie tak.
Nie ze strony Boga, lecz z wasz2 wiar2. Ona musi byø zastosowana
wa™ciwie; musicie wiedzieø, co robicie, i jak to macie uczyniø. W tym
tkwi sekret caej tej sprawy _ a potem podporz2dkowaø samych
siebie woli BoŒej.
48 Zwróøcie uwagŸ, ten syn by synem, kiedy siŸ urodzi. Kiedy
zielono™wi)tkowcy otrzymali Ducha šwiŸtego, urodzili siŸ do^ Nie
mam na my™li tylko pewnych, okre™lonych zielono™wi)tkowców; byli
zielono™wi)tkowcy niezachwianego przekonania, i którzykolwiek, a
wszyscy^ [Puste miejsce na ta™mie _ wyd.]^ ludzie, którzy
wierz) w przyjŸcie Ducha šwiŸtego.
A my, bapty™ci, tam w Kentucky _ jedyn) róŒnic), któr)
widziaem miŸdzy moim ko™cioem a zielono™wi)tkowcami, kiedy
przyszedem tutaj, jest pocz)tkowy dowód _ mówienie jŸzykami. To
jest jedyna róŒnica, któr) spostrzegem.
49 OtóŒ, niedawno gosiem tutaj w baptystycznym ko™ciele i
mówiem^ Nikt nie powiedzia :Amen”, nic. Wiesz, bracie,
dawniej widziaem te stare mamy w tych staromodnych czepkach, a
chodziy tam i z powrotem po pododze pacz)c i krzycz)c, chodziy
22
MÓWIONE S~OWO
miŸdzy awkami, i tak dalej. Oczywi™cie. Suchajcie, ja zapytaem:
:Czy to jest baptystyczny ko™ció?”
On _ pastor taktownie odrzek: :Tak, proszŸ pana”. Jak jaki™^
Ja odrzekem: :Wygl)da na to, Œe na pewno nie”. Ci)em w nich
znowu tak mocno, jak tylko potrafiem. Nikt nie powiedzia:
:Amen”; siedzieli tacy sztywni i nakrochmaleni, jak tylko mogli byø.
Ja rzekem: :Suchajcie, wy nie jeste™cie baptystami. Przy)czyli™cie
siŸ tylko do ko™cioa. Tam, sk)d siŸ ja wywodzŸ, kiedy czowiek by
baptyst) _ podchodzili™my do otarza i uderzali™my siŸ wzajemnie
po plecach, aŒ siŸ przebili™my w modlitwie”.
MówiŸ ci, bracie, dzisiaj trzeba nam trochŸ wiŸcej tego
staromodnego uderzania po plecach u otarza, aΠsi٠przebijemy,
alleluja, aΠumrzesz samemu sobie i grzechowi, i narodzisz si٠na
nowo z Ducha šwiŸtego!
JeŒeli zgubisz swoj) portmonetkŸ, on przywróci ci j) z powrotem.
Je™li wpadniesz w tarapaty, on nie odwróci siŸ od ciebie. On bŸdzie
bratem i obejmie ciŸ swoim ramieniem, pomoŒe ci siŸ znowu
podnie™ø modl)c siŸ za ciebie. Amen. [Puste miejsce na ta™mie _
wyd.]
50 ZwaŒajcie. Kiedy siŸ urodzio to dziecko, ono byo synem; lecz
jego dziedzictwo byo zaleŒne od jego zachowywania siŸ. NuŒe,
b)d›cie teraz naprawdŸ szczerzy. Czy nie my™licie, Œe próbowali™my
popchn)ø to dziedzictwo trochŸ dalej niŒ Bóg _ niŒ doszli™my w
naszym zachowywaniu siŸ?
O to wa™nie dzisiaj chodzi. Powinni™my byø daleko wyŒej w
naszej pielgrzymce. Lecz jeste™my daleko w tyle _ tutaj na dole.
Dlaczego? Z powodu naszego zachowywania siŸ; nie mamy Œadnego
respektu.
Staem nawet na naboŒe§stwach i obserwowaem, a kiedy _
jeŒeli rozumiem BibliŸ poprawnie^ Byø moŒe otrzymam potem
kilka naprawdŸ dobrych, rozpalonych do czerwona listów, lecz
s)dzŸ, Œe to bŸdzie w porz)dku. Ja siŸ bŸdŸ modli ci)gle, mimo
wszystko. Lecz zauwaŒyem ludzi, którzy mieli dar mówienia
jŸzykami, ale mówili w niewa™ciw) porŸ. Kiedy kaznodzieja gosi,
kto™ nagle powsta i mówi jŸzykami. To jest niewa™ciwe. Duch
proroczy jest podporz)dkowany prorokowi. Sowo BoŒe ma
pierwsze§stwo, nigdy nie jest drugorzŸdne. Bóg^ To jest BoŒe
Sowo.
51 I ja widziaem ludzi, którzy wstawali i mówili jŸzykami, i wszyscy
po swojemu, robili awanturŸ, nie zwracaj)c na to uwagi. To nie jest
w porz)dku. Powinni™cie byø peni poszanowania. JeŒeli to jest
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
23
prawdziwy Duch BoŒy, to pozwólmy Mu co™ powiedzieø.
Kiedykolwiek mówi Bóg, to tego suchajcie, zanotujcie to sobie.
OtóŒ, Bóg po prostu nie trwoni Sów, powtarzaj)c co™ w kóko.
On nie^ On nam powiedzia, aby™my nie powtarzali czego™ na
próŒno. On nie bŸdzie cytowa Pisma; On poda ci co™ konkretnego _
powie ci, Œe co™ siŸ wydarzy _ po prostu w pewnym czasie dla jakiej™
rzeczy. Potem to ™led›cie. A je™li siŸ tak nie stanie, to ten czowiek
powinien i™ø do otarza i uregulowaø t) sprawŸ przed Bogiem. On ma
w sobie zego ducha. W taki sposób usuniecie niektóre z tych
niedorzeczno™ci. To siŸ zgadza.
Powinni™my zawsze przychodziø do zboru z sercem penym
poszanowania, nie jako^ Zbór nie jest miejscem towarzyskich
spotka§ albo jak)™ aren), czy miejscem, by sobie porozmawiaø o tym,
co czynili™cie przez cay dzie§. On jest miejscem oddawania czci. A
my uczynili™my go miejscem spustoszenia. Co™ takiego. To wam
niemal sprawi kolkŸ, lecz to wam pomoŒe. Dobrze. Bóg ma lekarstwo
na tŸ kolkŸ. Czy to wiedzieli™cie?
52 MojŒesz prowadzi dwa miliony ludzi przez pustyniŸ. I on ich
prowadzi czterdzie™ci lat, a kiedy przyszed na drug) stronŸ, nie
byo miŸdzy nimi ani jednego sabego.
Czy wy, lekarze, siedz)cy tutaj dzisiaj wieczorem, lub niektórzy z
was nie chcieliby™cie wiedzieø, jaki przepis lekarski mia doktor
MojŒesz? Co on dawa tym ludziom? Ile niemowl)t urodzio siŸ kaŒdej
nocy? Ilu starych ludzi byo w obozie? Ilu uomnych i kalek? Ilu ludzi
dostao kolki i wszystkiego innego _ czy on sko§czy w ci)gu caej
nocy? A doktor MojŒesz troszczy siŸ o kaŒd) z tych spraw.
Czy chcieliby™cie spojrzeø na jego torbŸ lekarsk) i stwierdziø,
jak) receptŸ on wydawa? Czy chcieliby™cie wiedzieø, co to byo?
Spójrzmy zatem, co to byo? Tutaj to mamy: -Jam jest Pan, który
uzdrawiam wszystkie choroby twoje”. Amen. To byo jedyne
lekarstwo, które on mia, a to dziaao dla dwóch milionów ludzi.
Jak dugo oni byli posuszni, jak dugo oni nie szemrali i nie
narzekali, jak dugo byli posuszni i chodzili pokornie przed Bogiem,
Bóg szed przed nimi i prowadzi ich za rŸkŸ, i niós ich na skrzydach
ora. Lecz z chwil), kiedy siŸ stali nieposuszni, Bóg odst)pi od nich.
To siŸ zgadza. OtóŒ, ta podróŒ wynosia tylko okoo czterdziestu mil,
oni j) mogli odbyø w ci)gu paru _ trzech dni. A oni zastanawiali siŸ
przez czterdzie™ci lat tam na pustyni, próbuj)c siŸ przygotowaø, aby
mogli przej™ø. Tak samo jest z ko™cioem dzisiaj wieczorem. My
jeste™my cakiem w matni.
53 Teraz z powrotem do synostwa. Co siŸ stao? OtóŒ, kiedy urodzio
siŸ to dziecko _ on otrzyma znowuzrodzenie. OtóŒ, to bya ta sama
24
MÓWIONE S~OWO
rzecz, któr) zastosowaem ubiegego wieczora. Wielu ludzi, którzy
spoŒywali mannŸ, mogli pozostaø na zewn)trz. Manna spadaa
kaŒdej nocy. To siŸ zgadza. Lecz ona musiaa spadaø kaŒdej nocy. A
potem, czasami oni stali siŸ _ moŒe odczuwali trochŸ gód miŸdzy
posikami, poniewaΠmanna nie wytrzymaa zbyt dugo, kiedy bya
na polach. Lecz kiedy czowiek wszed do wnŸtrza za zasonŸ i
przebywa w tym naj™wiŸtszym miejscu^
Wy powiecie: :Bracie Branham, czy my tam przebywamy?”
Tylko Aaron wszed tam, wzglŸdnie MojŒesz, raz w roku _ raczej
Aaron, najwyŒszy kapan i on musia byø namaszczony. Lecz
Chrystus rozdar zasonŸ, aby kaŒdy wierz2cy móg wej™ø do
Obecno™ci miejsca naj™wiŸtszego. Nie bya tam manna, któr2
musiae™ spoŒywaø kaŒdego dnia _ manna, która znikaa, zanim
upyn) dzie§ _ krótka modlitwa rano, lecz ustawiczne Œycie w
Obecno™ci Pana Jezusa, chodzenie i rozmawianie z Nim.
54 Przypomina mi siŸ pewna pani z Irlandii, która przybya tutaj
przez morze niedawno, a kiedy ona bya w swojej podróŒy tutaj,
zespoy jazzowe na okrŸcie gray przez cay czas, wiecie, bez
przerwy. Po pewnym czasie nadci)gn) wielki sztorm i oni wysyali
sygnay SOS, i tak dalej.
Kapitan zbieg na pokad i powiedzia: :Przesta§cie graø na
chwilŸ”. Powiedzia: :Wa™nie otrzymali™my wiadomo™ø z Nowego
Jorku. Je™li nie wytrzymamy jeszcze trzydziestu minut, to pójdziemy
na dno morza”. Powiedzia: :Zmie§cie swoj) muzykŸ”. Dalej rzek:
:Módlcie siŸ wszyscy”.
I wszyscy upadli na swoje kolana, a zespoy zaczŸy graø :Ku
Tobie, BoŒe mój, ku Tobie bliŒej”. I wszyscy zaczŸli siŸ modliø, a
okrŸt koysa siŸ tam i z powrotem, opadaj)c dziobem w dó i
wynurzaj)c siŸ z trudem _ poprzez fale. Ta stara matka, Irlandka,
ubrana w dug) sukienkŸ z dugimi rŸkawami, maj)ca dugie wosy,
chodzia tam i z powrotem i krzyczaa: :Alleluja! Alleluja!”
Kiedy j) zapytano: :Dlaczego siŸ nie modlisz, kobieto?”
Ona odrzeka: -Ja siŸ juŒ przebiam w modlitwie do góry. Jestem
gotowa”. To siŸ zgadza. Chod›cie z Nim; b2d›cie gotowi!
55 WiŸc po pewnej chwili _ oni wytrwali; kapitan przyszed i
powiedzia: :ProszŸ pani, co siŸ z pani) dzieje?”
Ona odrzeka: :O, jestem tak szczŸ™liwa”.
On rzek: :Czy pani zrozumiaa, co powiedziaem? JeŒeli ten okrŸt
nie wytrzyma, jeŒeli nie wytrzyma jeszcze trzydziestu minut, to
pójdziemy na dno morza”.
Ona odrzeka: :Ja to zrozumiaam. Alleluja”.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
25
On zapyta: :Co pani chce przez to powiedzieø?”
Ona rzeka: :Ja uwielbiam Boga”.
On powiedzia: :I pani pójdzie do^ byø moŒe na dno morza za
piŸtna™cie minut od tej chwili?”
Ona odrzeka: :Oczywi™cie”. Powiedziaa: :Jestem w drodze z
Irlandii do Ameryki, by odwiedziø moj) córkŸ. Nie widziaam jej juŒ
trzydzie™ci lat i jestem w podróŒy, by siŸ zobaczyø z moj) córk) w
Ameryce”. I ona dalej powiedziaa: :JeŒeli okrŸt wytrzyma jeszcze
trzydzie™ci minut, zobaczŸ j) w Ameryce”. Dalej rzeka: :A jeŒeli on
nie wytrzyma, to mam jedn) córkŸ juŒ w chwale. ZobaczŸ jedn) z
nich za pó godziny. Alleluja”.
To jest wa™ciwe. Przebijaj siŸ w modlitwie, chod› z Nim!
Czowiek nie wie, kiedy zaskrzypi) hamulce i odejdzie do wieczno™ci.
Pyj w spoeczno™ci z Nim! Pozosta§ za zason2.
56 Tak, byø narodzonym na nowo jest cudown) rzecz), lecz to
jeszcze nie wszystko, bracie. Przypomnijcie sobie, potem bya jeszcze
uroczysto™ø adopcji tego dziecka. Wszystko ze Starego Testamentu
musi byø wypenione w Nowym Testamencie; wiemy, Œe to s)
przedobrazy i cienie. Nie mogliby™cie zobaczyø jakiego™ czowieka,
jakiej™ figury z rŸk) zwisaj)c) ot tak, a potem by siŸ nie pojawia _
kiedy negatyw staje siŸ pozytywem. Musi to byø caa postaø.
Zwróøcie uwagŸ, kiedy oni kontynuowali, ten syn^ Je™li
wychowawca ci)gle przynosi dobre sprawozdanie _ Œe ten chopiec
jest królewskim synem _ on dba o sprawy swego ojca. On by
szlachetnym czowiekiem. On wiedzia, jak naleŒy pokierowaø
przedsiŸbiorstwem swego ojca. O, serce jego ojca nabrzmiewao z
rado™ci, bo on go miowa.
57 A potem, kiedy on dorós do pewnego wieku, oni urz)dzili
uroczysto™ø. I on zawoa ™wiadków na ulicŸ, wzi) tego chopca i
woŒy na niego szczególn) szatŸ, piŸkn) szatŸ i posadzi go na
podwyŒszeniu na ulicy, i mieli uroczysto™ø adopcji. A ojciec _ sam
ojciec tego chopca przyj) go jako syna do swojej wasnej rodziny.
(OtóŒ, wy wiecie o tym na podstawie Pisma šwiŸtego _
usynowienie), i adoptowa go za syna do swej wasnej rodziny. I
dlatego od tego dnia ten syn mia legalne prawo do podpisywania
przekazów pieniŸŒnych swego taty, czy cokolwiek mia tata; on by
dziedzicem tego. On by adoptowany. On by równorzŸdnym. On mia
autorytet nad wszystkimi posiado™ciami jego ojca. JuŒ nie mia
wychowawcy, lecz on by^ nie troszczy siŸ o niego wychowawca,
lecz on by absolutnie na swoim stanowisku.
I tam wa™nie doszed ko™ció obecnie. Kiedy dojdziesz do tego, Œe
narodzisz siŸ na nowo, uwaŒasz, Œe na tym sprawa zaatwiona.
26
MÓWIONE S~OWO
Urz)dzie™ to sobie wygodnie. Teraz stwierdzasz, Œe masz skurcze w
Œo)dku _ nie masz dosyø manny i odstŸpujesz _ od jednego
naboŒe§stwa do drugiego. Chodzi o to, Œe Bóg obserwuje
sprawowanie siŸ Swego Ko™cioa.
58 Spójrzcie. Bóg uczyni to samo dla Swego wasnego Syna. On
wzi) trzech za ™wiadków. Biblia mówi: :šwiadectwo trzech jest
waŒne”. I On wzi) Piotra, Jakuba i Jana (mio™ø, nadziejŸ i
miosierdzie) i zabra ich na wysok) górŸ, na bardzo wysok) górŸ. I
tam Jezus zosta przemieniony przed nimi, i Jego szata l™nia siŸ jak
so§ce. I przemówi gos i rzek: :To jest Mój umiowany Syn, Jego
suchajcie”.
Bóg adoptowa Swego wasnego Syna, przedstawi Go w
chwalebnym, przemienionym stanie i udowodni przed ™wiadkami:
:To jest Mój umiowany Syn, Jego suchajcie”. Nic dziwnego, Œe
Jezus móg powiedzieø: :Dana Mi jest wszelka moc na niebie i na
ziemi”.
59 OtóŒ, powodem, dlaczego ko™ció nie robi postŸpów jest to,
bracie, Œe przeskakiwae™ z jednego miejsca na drugie, tu i tam,
zbijae™ b)ki w tym ™wiecie, i ci)gle w kóko w ten sposób, i wy
denerwowali™cie siŸ z powodu waszych organizacji i waszych
denominacji, czy jeste™cie t), tamt), albo inn). Czy jeste™cie
unitarianami, duotarianami, trynitarianami, czy piŸcio-tarianami;
albo czy byli™cie ochrzczeni twarz) do przodu, czy do tyu, o, i
wszelkie moŒliwe sprawy _ sprzeczanie siŸ, wytyczanie barier i tym
podobnych rzeczy; i to jest powodem, dlaczego ko™ció nie posuwa siŸ
naprzód. To jest prawd).
JeŒeli kiedy™ zburzycie wasze mury _ niech ten jest tym, a tamten
tamtym. Kimkolwiek jeste™ _ to nie ma znaczenia. Lecz je™li moŒesz
woŒyø swoje rŸce do r)k brata i nazwaø go twoim bratem^ I my
dziaamy w jednej sprawie _ mianowicie dla Królestwa BoŒego.
60 JeŒeli kiedykolwiek dojdzie do tego, Œe ja nie bŸdŸ móg obj)ø
moim ramieniem jakiego™ brata, który pracuje dla Królestwa
BoŒego, i uznaø go jako mojego brata, to czujŸ, Œe odpadem od
wiary. Amen. Oczywi™cie.
Ja bym siŸ obawia stan2ø na podium twarz2 w twarz zym
duchom, wiedz2c, Œe mam zawi™ø w moim sercu przeciw jakiemu™
bratu, bez wzglŸdu na to, kim on jest _ jeŒeli stara siŸ gosiø
EwangeliŸ o Jezusie Chrystusie, czy Œyø chrze™cija§skim Œyciem.
ChociaŒ nie zgadzamy siŸ o milion mil w sprawach teologii, jeŒeli
on miuje Pana Jezusa, to on jest moim bratem, a ona jest moj)
siostr). A my wytyczyli™my te rozdzielaj)ce linie. :I jeŒeli nie moŒesz
miowaø swego brata, którego widziae™, to jak moŒesz miowaø
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
27
Boga, którego nie widziae™?” I bracie, kiedy mio™ø wychodzi, to
razem z ni2 wychodzi Bóg, bo Bóg jest mio™ci2. I ty nie moŒesz do
niczego doj™ø bez BoŒej mio™ci. A kiedy miujecie siŸ wzajemnie,
miujecie Boga.
61 Suchajcie. Mam w domu dzisiaj wieczorem malutkiego tustego
chopczyka, piŸciomiesiŸcznego. Wszyscy przypominacie sobie
proroctwo o nim. Cay ™wiat ™mia siŸ ze mnie i mówili: :Uhm. Ja
my™laem, Œe bŸdziesz mia Józefa”. On przyszed. Bóg powiedzia, Œe
on przyjdzie; wiŸc on przyszed. Mam tutaj dziewiŸtnastoletniego
syna, czteroletni) córkŸ i drug) o™mioletni). Mogliby™cie powiedzieø
cokolwiek o mnie i to byoby w porz)dku. Nie dbabym o to, jak
nazwaliby™cie mnie, lecz nie mówcie o moich dzieciach. Nie b)d›cie
dobrymi dla mnie, b)d›cie dobrymi dla nich.
A Bóg odczuwa to tak samo. Ci s) Jego dzieømi. Musimy byø
dobrzy jedni wobec drugich. Musimy byø szczerzy jedni wzglŸdem
drugich. Jak ludzie mog) byø nieszczerzy wzglŸdem siebie, a potem
wyznawaø, Œe s) chrze™cijanami? To jest ponad moje zrozumienie,
jak kto™ moŒe byø nieszczery wobec swego brata. Jak moŒesz kamaø
w tej lub innej sprawie i odtr)caø brata tylko dlatego, Œe on nie
zgadza siŸ z tob) odno™nie czego™? O, bracie, mówiŸ ci^
:Umieraj)cy Baranku, Twoja kosztowna krew
Nigdy nie straci swojej mocy,
ChociaŒ odkupiony Ko™ció BoŒy
Jest zbawiony, aby juŒ wiŸcej nie grzeszy.
Odk)d przez wiarŸ ujrzaem ten strumie§
pyn)cy z Twoich brocz)cych krwi) ran,
Odkupiaj)ca mio™ø staa siŸ moim tematem,
I bŸdzie nim tak dugo, aŒ umrŸ”.
62 Mio™ø! Bóg jest mio™ci). :Kto miuje, jest z Boga”. BoŒa mio™ø,
nie mio™ø uczuciowa^ Istniej) dwa rodzaje mio™ci. OtóŒ, wiemy,
Œe ludzie dzisiaj oddaj) siŸ :wolnej mio™ci” i wszelkiego rodzaju
uczuciom, które nazywaj) mio™ci). Lecz to nie jest BoŒa mio™ø. To
jest imitacja pochodz)ca od diaba. Wy to wiecie. Istniej) dwa
rodzaje mio™ci: jest mio™ø zwana :phileo” oraz mio™ø zwana
:agapao”.
:Mio™ø phileo” _ to greckie sowo oznacza :mio™ø, jak) okazujŸ
tobie jako czowiekowi albo mojej Œonie”. Dla swojej Œony masz
mio™ø phileo. OtóŒ, ta mio™ø, gdyby™ spostrzeg co™ _ byby™
zazdrosny o ni). Gdyby™ przyapa jakiego™ mŸŒczyznŸ ubliŒaj)cego
jej, to by™ zabi tego mŸŒczyznŸ za to. To jest mio™ø phileo.
Lecz mio™ø :agapao” sprawiaby, Œe modliby™ siŸ za jego duszŸ.
W tym jest róŒnica. Tego ludzie nie rozumiej). Widzicie, nie chodzi
28
MÓWIONE S~OWO
tutaj o jakiego™ rodzaju uczuciowy, wywoany stan podniecenia.
Chodzi tu absolutnie o autentycznego Ducha šwiŸtego od Boga,
który 2czy nasze serca razem w chrze™cija§skiej spoeczno™ci i
mio™ci.
63 A kiedy^ Mógbym rzuciø takie wyzwanie. Gdyby wszyscy
metody™ci, bapty™ci, prezbiterianie i zielono™wi)tkowcy, i wszyscy
znajduj)cy siŸ tutaj przeanalizowali tylko swoje my™li jedni o
drugich i byli naprawdŸ miuj)cymi i askawymi jedni wobec
drugich, i traktowali siŸ wzajemnie jako bracia i siostry, to
zobaczyliby™cie jedno z najwiŸkszych przebudze§ ogarniaj)cych t)
dolinŸ, jakie kiedykolwiek tutaj byo znane. Ono nie moŒe przyj™ø w
Œaden inny sposób!
Potem, kiedy Bóg widzi, Œe poruszacie siŸ naprzód^ KaŒdy syn,
który przychodzi do Boga, musi co? Musi byø najpierw chostany
przez Boga, do™wiadczany i wypróbowany. Czy to wiedzieli™cie? Wy
to czynicie przy kaŒdej decyzji, któr) podejmujecie. Bóg to sprawia
ksztatuj2c was. KaŒdy syn, który przychodzi do Boga, musi byø
najpierw smagany.
64 Z chwil2, gdy otrzymasz Ducha šwiŸtego, wszyscy zaczynaj2 ciŸ
obmawiaø; mówi2, Œe zwariowae™, Œe stracie™ swój rozum, Œe siŸ
stae™ ekstrawaganckim religijnym fanatykiem lub czym™ podobnym.
A zatem, jeŒeli nie potrafisz znosiø chostania, to Biblia mówi, Œe
stajesz siŸ bŸkartem.
Lecz je™li jeste™ rzeczywi™cie zrodzonym z Boga, to nie gra Œadnej
roli, co mówi ten ™wiat lub co mówi ktokolwiek inny; ty wiesz, na
czym stoisz i wszystkie diaby w piekle nie mog2 ciŸ wyprowadziø z
równowagi. Wtedy udowadniasz to twoimi owocami; nie twoim
gosem, lecz twoim Œyciem. Pyjesz wa™ciwym Œyciem!
BŸdziesz Œy^ Czy widzieli™cie kiedykolwiek pieczŸø? PieczŸø,
kiedy zostanie odci™niŸta na jakim™ dokumencie, wtedy on jest
zapieczŸtowany z przedniej i tylnej strony. I kiedy kroczycie
naprzód, to wedug waszego Œycia i tych rzeczy, które zostawili™cie
za sob2 ludzie poznaj2, Œe jeste™cie synami i córkami Boga. Kiedy
zostae™ naprawdŸ zapieczŸtowany Duchem šwiŸtym, to cechuje ciŸ
BoŒa mio™ø!
65 CzŸsto mawiaem tak: :B)d› sol) ziemi, a ona bŸdzie pragn)ø”.
Jezus powiedzia: :Wy jeste™cie sol) ziemi”. B)d› wiŸc sonym,
ziemia bŸdzie pragn)ø. 4yj tak w twoim s)siedztwie i w™ród swoich
bli›nich, a ludzie to poznaj) i bŸd) mówiø: :Tam jest prawdziwy
chrze™cijanin, mówiŸ ci. JeŒeli kiedykolwiek by jaki™ chrze™cijanin
_ oto ona, oto on”. Tak wa™nie bŸdzie.
Wolabym raczej mieø to w moim sercu niŒ wszystkie dary, jakie
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
29
istniej) _ jakie Bóg ma w Swojej Biblii. To siŸ zgadza. Bowiem
Biblia mówi: :Choøbym mówi jŸzykami ludzkimi i anielskimi (on to
potrafi czyniø), a nie miabym mio™ci, to jestem niczym. Choøbym
mia m)dro™ø i rozumiabym cae Sowo BoŒe, to jestem niczym nie
maj)c mio™ci. Choøbym mia wiarŸ, Œebym góry przenosi^”
Wyst)pibym tutaj i miabym wiarŸ nie tylko do uzdrawiania
chorych, lecz do przenoszenia gór, a nie miabym mio™ci, choøbym
potrafi _ choøbym to móg czyniø^ To jest moŒliwe, potrafiby™.
66 Lecz widzicie, zielono™wi)tkowcy, wy pragniecie darów zamiast
Dawcy. Rozumiecie? Powróøcie do Boga. Przyjmijcie t) prawdziw)
BoŒ) mio™ø do swego serca _ wasz) spoeczno™ø. Tak), o, Œe wy Go
po prostu miujecie caym swoim sercem. Bracie, dary zatroszcz) siŸ
same o siebie. Zostawcie to po prostu w spokoju. Rozumiecie? One
przyjd).
Bóg umie™ci ciŸ w Ko™ciele na miejsce, które On przewidzia dla
ciebie, potem gdy ciŸ adoptowa do Swej rodziny. On ciŸ wywoa
pewnego dnia w maym zgromadzeniu modlitewnym, i zanim siŸ
spostrzeŒesz, woŒy na ciebie szatŸ i powie: :NuŒe, synu, Ja wysaem
ciŸ, aby™ zwiastowa EwangeliŸ”. Cay ™wiat bŸdzie o tym wiedzia.
To siŸ zgadza. On ciŸ wywoa i powie: :Synu, Ja ciŸ wysaem, aby™
siŸ modli za chorych ludzi”.
Zobaczysz potem, jak wszystkie rzeczy :lataj) gadko”, kiedy On
przyjmie ciŸ do Swojej rodziny; lecz ty tego nie moŒesz robiø na siŸ.
Nie moŒesz tego umysowo doprowadzaø do podniecenia. Bóg
potwierdza Swoje dary. Bóg udowadnia Swoje dary. Lecz czym jest
dar bez Dawcy. Gdyby™ rozumia BibliŸ, jako jaki™ ortodoksyjny
tylko^ O to wa™nie chodzi dzisiaj.
67 Niektórzy z was, kaznodzieje, niektórzy z was, ludzie, gosujecie
na waszego pastora. Wy, czyni)cy tak, bŸdziecie pewnego dnia
gosowaø na jakiego™ wspaniaego, ™wietnego, kŸdzierzawego,
przystojnego, dostojnie ubranego, wygl)daj)cego jak z Hollywoodu
kaznodziejŸ, poniewaŒ chcecie, aby wygl)da tak okazale za
kazalnic). To jeszcze nie oznacza, Œe go Bóg powoa. To nie jest
Œaden znak.
Widziaem ca) masŸ tych, których Bóg tak nie powoa. Lecz
™wiat dzisiaj _ oni lec) za przepychem. Caa rzecz dzisiaj w tym, Œe
mamy tak duŒo religii Hollywoodu, cae stosy przebudze§
Hollywoodu na podium i klejnotów, poyskuj)cych na wszystkie
strony, i czego tam^ O, rety. To mnie przyprawia o mdo™ci. Ja
wierzŸ w staromodn2 posan2 od Boga religiŸ. Ja wierzŸ w religiŸ,
która ciŸ oczy™ci i uczyni ciŸ innym czowiekiem. Sprawi, Œe bŸdziesz
Œy tak, jak powiniene™. Amen. Za duŒo przepychu i poysku^
30
MÓWIONE S~OWO
Macie zbyt duŒo pokazów telewizyjnych i za duŒo^ Dzieci^
Niedawno mieli tutaj jak)™ zwyk), pospolit) rzecz^ PokaŒŸ wam,
jak diabe potrafi dziaaø. W naszym kraju nie ma dziecka, które by
wam nie mogo powiedzieø, kim jest Dawid Crockett. Mog) wam
powiedzieø, Œe on urodzi siŸ w Tennessee, oraz wszystko o nim _ jak
on zabi nied›wiedzia, kiedy mia trzy lata. I wy wiecie, Œe to jest
kamstwo. Lecz to^ Jednak to wszystko _ oni wam potrafi)
wszystko o tym powiedzieø.
Lecz je™li diabe potrafi przy pomocy telewizji i innych mediów
nafaszerowaø tym gowŸ kaŒdego dziecka w Ameryce, to czego
powinien dokonaø Ko™ció przez Jezusa Chrystusa? Jedynie tak
moŒecie powstrzymaø przestŸpczo™ø modzieŒy. Alleluja. Nie bójcie
siŸ. :Alleluja” znaczy tyle co :Chwaa Bogu”. :Amen” znaczy :niech
tak jest”. WiŸc nie zaszkodzi wam, kiedy to tu i tam powiecie.
69 Dawniej miaem starego psa. Lubiem polowaø w nocy. I on
zapŸdza na drzewo wszystko, co byo na polu, lecz nie chcia i™ø za
skunksem pod kupŸ chrustu. On tylko szczeka i biega wokoo. OtóŒ,
ja musiaem tylko podnie™ø tŸ kupŸ chrustu, poklepaø go po plecach
i powiedzieø: :Bierz go!”. Wtedy tam wbieg i zapa tego skunksa.
Zatem, :Bierzcie go!”
A najgorszym skunksem, jakiego znam, jest diabe. I musicie
mówiø tylko jedno: :Bierz go” _ po prostu _ :Amen” tu i tam. Wtedy
ja wiem, na czym stojŸ i my zapŸdzimy go na drzewo. Amen.
70 O, On jest rzeczywistym. Ty jeste™ adoptowany przez Ojca do
spoeczno™ci i do ciaa wierz2cych przez Ducha šwiŸtego, oraz do
potwierdzonej usugi, udowadniaj2cej^ Nie musisz tak wiele o tym
mówiø. Wówczas mówi Sam Bóg. Bóg po™wiadcza Swoje dary.
Wszystkie te dary s) cudowne; one s) ™wietne i my je wszyscy
lubimy. BoŒe daruj, Œeby kaŒdy z nas mia wszystkie dary, lecz ja
bym raczej wola DawcŸ, niŒ wszystkie te dary. Pawe powiedzia:
:Choøbym móg mieø wszystkie dary, lecz bez Dawcy^”
OtóŒ, gdyby™my zaczŸli szukaø Dawcy zamiast darów, to ja
wierzŸ, Œe Ko™ció byby daleko wyŒej w tej pielgrzymce, czy tak nie
s)dzicie? Gdyby™my chodzili w ™cisej 2czno™ci z Bogiem i miowali
Go, i Œyli po prostu ci2gle tylko dla Niego, a nie próbowaliby™my
przeforsowaø swoich spraw, tylko Œyø dla Boga i Œyø czystym,
™wiŸtym Œyciem, i Œyø, i modliø siŸ kaŒdego dnia, i orze›wiaø siŸ
ustawicznie w Jego Obecno™ci! Wtedy Bóg zatroszczy siŸ o pozostae
sprawy.
71 On bŸdzie adoptowa ludzi do Swego wasnego umiowanego
Ciaa, Ko™cioa. A kiedy przyjdzie Zachwycenie, bŸdziecie znalezieni
68
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
31
bez zmazy, poniewaŒ Œyjecie w Obecno™ci Króla! W tym caa
tajemnica, przyjacielu.
O to wa™nie chodzi, kiedy spotykacie siŸ rzeczywi™cie twarz) w
twarz z mocami demonicznymi. Kiedy spotykacie siŸ twarz) w twarz
ze sprzeciwem, wtedy wa™nie przychodzi do™wiadczenie. A a§cuch
jest tylko tak mocny, jak jego najsabsze ogniwo. To siŸ zgadza. A
gdy stoicie twarz) w twarz przed opozycj), to b)d›cie pewni tego, Œe
wiecie, o czym mówicie.
72 OtóŒ, w Ameryce wszystko ujdzie wam na sucho. Niedawno
poszedem tutaj na naboŒe§stwo, na którym, jak oni uwaŒali,
praktykowali Boskie uzdrawianie. Ten czowiek skaka w górŸ i w
dó, krzycza na cay gos, kopa w kazalnicŸ tak mocno, jak tylko
potrafi, i mówi: :BoŒe, ja Œ)dam od Ciebie^”
O, aski. Ja pomy™laem: :BoŒe, b)d› mio™ciwy memu bratu. On
tego nie rozumie”. Kim my jeste™my, by Œ2daø od Boga, aby co™
uczyni. On to juΠuczyni! Tylko Mu wierzcie! To wszystko.
Mieli tam starego czowieka w prze™cieradle, trzŸsiono nim tam i
z powrotem, ot tak _ czowieka z dolegliwo™ciami serca. Byo mi go
bardzo Œal. Podszed inny czowiek choruj)cy na reumatyzm; trz)s
siŸ tak bardzo, a tamten uderzy go swoj) rŸk) tak mocno, jak
potrafi i rzek: :Ja nienawidzŸ tego reumatyzmu”. To nie wypŸdzi
diabów.
Diabe nie dba o to, jak bardzo krzyczysz. On nie ma wadliwego
suchu, lecz on z ca2 pewno™ci2 wie, na czym polega wiara. To jest
jedyna rzecz, która go zmusi do ucieczki.
73 Jezus mia najwiŸksze namaszczenie ze wszystkich ludzi, którzy
byli kiedykolwiek na ziemi. Czy to prawda? Pewnego dnia On wszed
do ™wi)tyni; podano Mu zwój Pisma. On go wzi) do Swojej rŸki.
Usiad i czyta z proroka Izajasza, gdzie jest powiedziane: :Duch
Pa§ski jest nade Mn), abym ogosi mio™ciwy rok” i tak dalej^ rok
jubileuszu. I On wzi) ten zwój, odda go z powrotem i usiad, a
kosztowne Sowa pynŸy z Jego ust _ najwiŸksze namaszczenie,
jakie byo kiedykolwiek na ™wiecie _ na Panu Jezusie Chrystusie.
O, czasami jeste™my^ My metody™ci stajemy siŸ haa™liwymi,
bŸd)c w zamieszaniu z powodu namaszczenia. Haas nie jest
namaszczeniem. Nie, nie. Widziaem naboŒe§stwo, w którym jest
wiele haasu, a nie ma tam ani tyle wiary, by uzdrowiø ból zŸba.
Rozumiecie? Musicie przyj™ø do Boga z powag). Musicie dokadnie
wiedzieø, gdzie stoicie. To siŸ zgadza.
74 Niedawno tam w Poudniowej Afryce, gdzie staem, bŸd)c
wyzwany^ Raczej b)d› ostroŒny w tym, co czynisz, gdy udasz siŸ
do tamtych krajów. Stoj) tam czarnoksiŸŒnicy i inni, i rzucaj)
32
MÓWIONE S~OWO
wyzwanie i przeciwstawiaj) siŸ Panu Jezusowi. Lepiej, kiedy wiesz,
o czym mówisz, kiedy siŸ znajdziesz w™ród nich. To siŸ zgadza.
Bowiem, bracie, oni uczyni) wszystko, co tylko potrafi) uczyniø. To
prawda.
Przechodz) przez ogie§, grzechoc) ko™ømi, i czyni) wszystko
moŒliwe; tn) siŸ noŒami, bior) miecz i przekuwaj) siŸ nim na
wskro™, ot tak, i wypuszczaj) wodŸ miŸdzy mieczami i wyci)gaj) je,
a nie ma na nich nawet kropli krwi. Doprowadzaj) samych siebie do
szale§stwa, krzycz) z caych si, bior) szablŸ i biegaj) jak szaleni,
przekuwaj) sobie nos, wyci)gaj) j) z powrotem, a nie wyjdzie im z
nosa ani kropla krwi. Chodz) zaraz dookoa, przechodz) przez ogie§,
po rozbitym szkle, kad) siŸ na ostrych kolcach i robi) wszystko
moŒliwe. Czy to jest obudne? Tak, to demoniczna moc. To siŸ zgadza.
Lecz, bracie, to nie ma niczego wspólnego z Panem Jezusem. Lecz
obserwujcie ich, kiedy dojdzie do próby si, kiedy Jezus Chrystus jest
przedoŒony przed nich. KaŒdy demon zmyka. Nigdy nie widziaem,
Œeby to zawiodo, ani wy tego nie zobaczycie. To siŸ zgadza.
75 Chod›cie w ™cisej 2czno™ci z Bogiem, moi bracia, wejd›cie do
tego naj™wiŸtszego miejsca. Wejd›cie do wewn2trz i Œyjcie przed
Bogiem, aŒ Duch šwiŸty, który Mu przedkada sprawozdanie
kaŒdego dnia, jakie robisz postŸpy w Jego Królestwie, jak traktujesz
Jego dzieci, i o wszystkim, co robisz _ aΠOjciec powie: -Znalazem
w nim teraz askawo™ø. PrzyprowadzŸ go teraz tutaj przed ludzi”.
On nie bŸdzie musia mówiø ludziom; ludzie poznaj) wedug tego,
co on czyni i jakim Œyciem Œyje _ Œe tego dokona Bóg. Twoje
™wiadectwo jest czasami dobre, lecz twoje Œycie mówi go™niej, wiesz,
i wtedy twoje ™wiadectwo jest na niewiele przydatne. To siŸ zgadza.
Tu liczy siŸ twoje Œycie. Czy temu wierzycie?
76 I ja uwaŒam dzisiaj, Œe stali™my siŸ denominacjami; stali™my siŸ
obojŸtnymi i traktowali™my chodno naszych s)siadów. Czasami
krzyczeli™my: :OtóŒ, ci starzy chodni, formalni bapty™ci i ta grupa
zielono™wi)tkowców! Oni naleŒ) do tej ™wi)tyni tutaj _ ci
niezachwianego przekonania _ oni nie maj) niczego. A ten tutaj,
wiecie, on jest ze Zborów BoŒych; on nie ma niczego. Ten jest po
prostu z ,Jesus Only’ i on nie ma niczego”. I jeden chce czyniø to, a
inny znów to, i tylko siŸ sprzeczaj)^ A bracie _ kaŒdy z nich ma
chrzest Duchem šwiŸtym albo co najmniej tak twierdz), i te same
dowody, by to udowodniø. To prawda.
OtóŒ, dzisiaj trzeba nam po™wiŸconego Œycia, kiedy nie musisz
niczego mówiø; Bóg mówi zamiast ciebie i On udowadnia to, czym
jeste™. To siŸ zgadza. Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
33
wszelkiej nieprawo™ci, potem mamy spoeczno™ø miŸdzy sob2 _
Krew czyni nas czystymi i ™wiŸtymi.
4yjemy tak, Œe mogliby™my pój™ø do kaŒdej denominacji czy
ko™cioa, czy czegokolwiek i powiedzieø: :Dzie§ dobry, mój bracie”.
Nie jako obudnik _ oni by to poznali, lecz z szczerym sercem i
powiedzieø: :Jak siŸ ma sprawa z tob) i z Bogiem dzisiaj, mój drogi
bracie?” _ czy co™ takiego, i spacerowaø z nim, rozmawiaø z nim, i
mieø z nim spoeczno™ø _ to jest wa™ciwa droga. Tak jest, kiedy siŸ
staniesz sonym.
OtóŒ, sam tego nie potrafisz _ jedynie podrabiaø. JeŒeli tak
czynisz, to jeste™ obudnikiem. To wszystko. JeŒeli tak czynisz tylko
dlatego, iŒ wiesz, Œe to jest twoim obowi2zkiem, to tego w ogóle nie
czy§. Pozosta§ przed Bogiem tak dugo, aŒ to wychodzi z twego serca
_ tak czyniø; wtedy postŸpujesz wa™ciwie przed Bogiem. Czy temu
wierzycie?
77 Ja temu wierzŸ caym moim sercem i my™lŸ, Œe w tym wa™nie
ko™ció zawiód. Ja my™lŸ, Œe zaniedbali™my przynie™ø mio™ø
pomiŸdzy nas i przynie™ø spoeczno™ø miŸdzy grupy, i tym podobne
rzeczy. A próbowali™my wepchn)ø samych siebie do czego™, czego
Bóg nie ustanowi. I ja wierzŸ, Œe gdyby™my tylko wrócili prosto do
Boga i rzekli: :BoŒe, oto stojŸ tutaj. Nie mam niczego, co bym móg
zoŒyø w ofierze Tobie, prócz mego Œycia. Lecz, BoŒe, modlŸ siŸ,
Œeby™ mi pozwoli Œyø tak, abym znalaz askŸ w Twoich oczach”.
To^ Teraz przychodzisz, docierasz do™ø blisko do Królestwa. To siŸ
zgadza. Wtedy zobaczysz prawdziwe naboŒe§stwo uzdrowieniowe.
Kiedy przychodzisz do otarza, nie przychod› mówi)c: :Chwaa
Bogu. Ja otrzymaem Ducha šwiŸtego przed czterdziestoma laty.
Chwaa Bogu. Alleluja”. To nie bŸdzie do niczego przydatne. Uhm.
Szatan nie dba o to, jak duŒo o tym mówisz. Rzecz w tym, iŒ trzeba
chodziø z autentyczn) pewno™ci) w swoim sercu, Œe wiesz, na czym
stoisz.
78 Zdumiaem siŸ niedawno tutaj, kiedy moda kobieta przysza na
podium. One byy dwie, razem. A jedna z nich przysza aΠna podium
i ja powiedziaem: :Dzie§ dobry, siostro” I^
OtóŒ, pamiŸtajcie, ja wierzŸ we wszystkie duchowe przejawy. Tak
jest. Ja otrzymaem chrzest Duchem šwiŸtym i wiem, o czym mówiŸ.
I one przychodziy w kolejce. Ta moda pani podesza w kolejce
modlitwy i ona zaczŸa ta§czyø w kóko naprawdŸ szybko. A ja
rzekem: :Czy zechciaaby™ stan)ø przez chwilŸ spokojnie, Œebym
móg mówiø do ciebie”. I ja^ Ona siŸ nie potrafia zatrzymaø i po
prostu ci)gle ta§czya.
:Hm” pomy™laem sobie :spróbujŸ porozmawiaø z nastŸpn)”. I
34
MÓWIONE S~OWO
skin)em nastŸpnej, Œeby podesza; staraem siŸ uchwyciø jej rŸkŸ.
Powiedziaem jej: :Chciabym porozmawiaø z tob) przez chwilŸ,
siostro”. I wtem ona zaczŸa ta§czyø w kóko.
Ja powiedziaem: :O, ja to lubiŸ. To jest piŸkne”. I ja wiem, Œe
Miriam ta§czya w Duchu. Ja w to wierzŸ. Tak jest. Lecz wszystko
ma swój czas. Rozumiecie? A kiedy przychodzicie tutaj na podium,
przychod›cie trze›wo do Obecno™ci Boga. Przychod›cie z absolutn)
pewno™ci) w sercu, Œe Bóg dotrzyma Swego Sowa, i pozwólcie siŸ
stopiø przez Ducha šwiŸtego.
I ta moda pani _ ja nie mogem nawet^ Nie wiem, co siŸ stao.
Jestem pewien, Œe jedna z nich miaa raka: ona juŒ prawdopodobnie
nie Œyje dzisiaj wieczorem. Lecz ona po prostu nie chciaa staø
spokojnie; tak niczego nie osi)gniecie. Rozumiecie? Ta kobieta bya
›le nauczana _ niew)tpliwie wspaniaa osoba.
79 A staa tam moda kobieta^ OtóŒ, to bya zielono™wi)tkowa
kobieta. A tutaj za mn) staa moda kobieta, która naleŒaa do
formalnej denominacji, jak by™my to nazwali. Staa tam w tyle z
ma) dziewczynk). I ona siŸ wcale nie poruszaa, a miaa kartŸ
modlitwy i ona tam staa i czekaa. Po pewnej chwili przysza kolejka
na ni).
Ta moda kobieta wysza. Maa dziewczynka wysza tam i
uchwycia siŸ mojej rŸki. Ona rzeka: :Spójrz tutaj, mamo”. ZaczŸa
podnosiø swoj) nogŸ, a jej matka zaczŸa krzyczeø; niemal zemdlaa.
Ona rzeka: :Bracie Branham, ja wiedziaam, Œe to siŸ stanie. Ja po
prostu wiedziaam, Œe to siŸ stanie”. Ona rzeka: :Ja wierzŸ caym
moim sercem”.
Ja zapytaem: :Co dolegao temu dziecku?”
Ona odrzeka: :Ona miaa sparaliŒowane obie nogi”.
Widzicie, tam to byo. Tutaj to macie. Rozumiecie? Ona przysza
we wa™ciwy sposób. Ona przysza boj)c siŸ Boga, wierz)c Bogu,
podesza tam pena poszanowania przed Boga, wierz)c Jego
obietnicy.
Podczas gdy prawdziwie ™wiŸta moda kobieta, po prostu ›le
nauczana, przesza przez podium, a ja nie mogem siŸ nawet
pomodliø za ni). I ta niewiasta my™laa sobie, Œe jest w Duchu. Ona
bya w ciele. Lecz, oczywi™cie, ona tam bya, ona powinna bya
pozostaø^ Okazao siŸ, co byo w Duchu _ owoce udowadniaj), co
to byo. Kiedy przyjdziesz do Boga, musisz przyj™ø trze›wo, ze
zdrowym zmysem, wierz)c, prosz)c. Potem, gdy Bóg uzdrowi ciŸ _
naturalnie, wtedy podnie™ swoje rŸce i oddawaj Mu chwaŸ. To siŸ
zgadza.
Ta moda kobieta podesza tam i objŸa t) ma) dziewczynkŸ,
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
35
ojciec przybieg spo™ród suchaczy. On powiedzia: :Bracie, jestem
grzesznikiem juŒ wiele lat, a moja Œona jest chrze™cijank)”. I
powiedzia: :Czy mogŸ znale›ø Jezusa w tej chwili?”
Ja odrzekem: :Tak, mój bracie; tylko uklŸknij wprost tutaj”. To
byo wa™ciwe.
80 Widzicie, takiego wa™nie naboŒe§stwa pragniemy. Czy nie? Co™
ze zdrowym rozs)dkiem, co™ solidnego i zdrowego _ taki wa™nie
ko™ció pragniemy mieø. Czowiek nie bŸdzie siŸ wstydzi takiego
ko™cioa. BŸdzie chodzi wa™ciwie. A gdyby tam siedzia prezydent,
cieszyliby™cie siŸ, wiedz)c, Œe mieli™cie u siebie prezydenta Stanów
Zjednoczonych w Obecno™ci Wszechmog)cego Boga na waszym
naboŒe§stwie. Czy nie cieszyliby™cie siŸ? Oczywi™cie. Tak wa™nie
pragniemy postŸpowaø. Nie mówiø nieŒyczliwie jeden przeciw
drugiemu, lecz miowaø siŸ wzajemnie, jak Chrystus umiowa nas
dla Boga.
Módlmy siŸ przez chwilŸ. TuŒ przed modlitw)^ Mamy jeszcze
jeden wieczór, w którym chcŸ do was przemawiaø _ jutro wieczorem
na temat naprawdŸ Œywotnej sprawy, która mi leŒy na sercu. PragnŸ
mówiø do was o zym obchodzeniu siŸ z Jezusem i o rezultatach, jakie
przynosi ze obchodzenie siŸ z Jezusem. Postarajcie siŸ przyj™ø, jeŒeli
wam siŸ uda. Przyprowad›cie kogo™ ze sob).
81 A teraz, kiedy jeste™cie tutaj i macie pochylone wasze gowy, i ja
ufam, Œe wszyscy chrze™cijanie modl) siŸ, pragnŸ wam zacytowaø
Sowo. Czy rzeczywi™cie w swoim sercu odgrywali™cie tylko ko™ció,
wiecie, i po prostu szli™cie razem z t) grup)?
Z MojŒeszem szed mieszany tum, wiecie, i to byo powodem
trudno™ci w obozie. Mieszany tum^ Miao miejsce fenomenalne
zjawisko, byy czynione cuda i wszyscy za tym lecieli. MoŒe
chodzili™cie do ko™cioa dlatego, bo widzieli™cie kogo™ innego, kto
mia wielk) moc i wpyw; wy my™leli™cie, Œe bŸdziecie chodziø do
ko™cioa tylko na podstawie tego. Ty jeste™ przeszkod), przyjacielu.
Przyjd› do Chrystusa i nape§ rzeczywi™cie twoje serce Jego chwa)
i bogosawie§stwem.
82 Czy jest tutaj dzisiaj wieczorem jaki™ grzesznik, który jeszcze nie
wyzna swoich grzechów, nie przyj) jeszcze Pana Jezusa, a chciaby
byø wspomniany w modlitwie w tej chwili? Czy podniósby™ swoj)
rŸkŸ? A przez to^ Niech ci Bóg bogosawi, pani. Niech ci Bóg
bogosawi, pani. Czy kto™ jeszcze? Niech ci Bóg bogosawi. Niech ci
Bóg bogosawi, panie. To jest ™wietne.
MoŒe kolejny grzesznik chciaby podnie™ø sw) rŸkŸ i powiedzieø:
:Wspomnij mnie, bracie Branham. Ja naprawdŸ wierzŸ, Œe ty
powiedziae™ prawdŸ, i zawsze wiedziaem, Œe co™ gdzie™ jest nie tak.
36
MÓWIONE S~OWO
Obserwowaem ludzi, którzy twierdz), Œe s) chrze™cijanami, a
widziaem tak wiele aktorstwa”. Niech ci Bóg bogosawi, panie,
widzŸ twoj) rŸkŸ. Niech ci Bóg bogosawi, synu, widzŸ twoj) rŸkŸ.
Niech ci Bóg bogosawi, siostro, widzŸ twoj) rŸkŸ. WidzŸ twoj) rŸkŸ
tam w tyle, tak, mój bracie.
Mówisz: :Widziaem ko™ció i wiedziaem, Œe co™ istnieje; teraz to
rozumiem. To nie jest wina Boga, nie chodzi tu o Boga. Lecz ja
pragnŸ byø takim chrze™cijaninem, o jakim ty mówisz. Ja pragnŸ tego
rzeczywi™cie penego spokoju, cichego Œycia, bracie Branham.
PragnŸ czego™ gŸboko w moim sercu, co mnie zachowa, kiedy
sztormy uderzaj) mocno przeciwko mnie. PragnŸ wiedzieø, Œe mam
w sercu pokój i mogŸ chodziø niewzruszony i w uciszeniu _ nawet
przez dolinŸ cienia ™mierci. PragnŸ, aby™ mnie wspomnia w
modlitwie dzisiaj wieczorem, bracie Branham”. Ja to uczyniŸ, mój
drogi bracie, siostro.
83 Bóg widzi teraz wasze rŸce. Rozumiecie, dla mnie to jest niewiele
przydatne widzieø je, lecz Bóg je widzi. Wiecie, byo o™miu czy
dziesiŸciu ludzi, którzy podnie™li swoje rŸce jako grzesznicy. Czy jest
tutaj jeszcze kto™ inny, kto chciaby podnie™ø po prostu sw) rŸkŸ i
powiedzieø: :Bracie Branham, wspomnij mnie w modlitwie, bo ja
przychodzŸ jako grzesznik”. Niech ci Bóg bogosawi, moja siostro.
Niech ci Bóg bogosawi, mój bracie. WidzŸ ciŸ i ciebie tam w tyle
koo supa, widzŸ ciŸ. Niech ci Bóg bogosawi, mój bracie.
Czy jeszcze kto™ powie: :PamiŸtaj o mnie po prostu w modlitwie,
bracie Branham, ja^ Tak czy owak czujŸ siŸ jako™ dziwnie dzisiaj
wieczorem. CzujŸ, Œe pragnŸ siŸ staø rzeczywistym chrze™cijaninem”.
Czy jest tutaj jeszcze kto™, kto chciaby powiedzieø: :Bracie
Branham, ja wyznajŸ chrze™cija§stwo^” Niech ci Bóg bogosawi,
bracie. WidzŸ twoj) rŸkŸ tam, oraz twoj) mod) ŒonŸ i dziecko. Bóg
jest blisko ciebie, mój bracie.
Co sprawia, Œe podnosicie swoj) rŸkŸ? Czy chcecie, Œebym wam to
powiedzia? Tutaj to macie: Jezus powiedzia: :Nikt nie moŒe przyj™ø
do Mnie, je™li go nie poci)gnie Mój Ojciec”. To jest Bóg, to jest Duch
šwiŸty mówi)cy do ciebie. :Nikt nie moŒe przyj™ø do Mnie, je™li go
nie poci)gnie Mój Ojciec, a wszystkim, którzy przyjd) do Mnie, dam
4ywot Wieczny i wzbudzŸ ich w ostatecznym dniu”.
Suchajcie, co Jezus powiedzia o tym _ wy, którzy podnie™li™cie
swoj) rŸkŸ. :Kto (zaimek odnosz)cy siŸ do kaŒdego) _ kto sucha
Moich Sów i wierzy w Tego, który Mnie posa^” Co on czyni?
:Sucha Moich Sów i wierzy w Tego, który Mnie posa, ma (czas
tera›niejszy) 4ywot Wieczny, i nie przyjdzie na potŸpienie, czy na
s)d, lecz przeszed ze ™mierci do 4ywota”.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
37
Kiedy siŸ modl), pragnŸ siŸ was o co™ zapytaø. :Co jest grzechem,
bracie Branham?” Palenie papierosów _ to nie jest grzech.
Popenianie cudzoóstwa _ to nie jest grzech. Mówiø kamstwo, to
nie jest grzech. To s) atrybuty grzechu. Jest tylko jeden grzech, a to
jest grzech niewiary. :Kto nie wierzy” _ Ew. Jana 3. _ :Kto nie
wierzy, juŒ jest potŸpiony”.
Zatem jeste™ albo wierz)cym albo niewierz)cym. A jeŒeli mówisz:
:OtóŒ, bracie Branham, ja przestajŸ piø. Ja^” To jeszcze nie
znaczy, to nie oznacza, Œe jeste™ chrze™cijaninem. Rozumiesz? JeŒeli
to s) rezultaty wiary w Pana Jezusa^ To jest jedyna rzecz, któr)
moŒesz czyniø: wierzyø. A Bóg daje ci Ducha šwiŸtego jako
potwierdzenie twojej wiary. Rozumiesz?
85 Nie moŒesz jednak podnie™ø swej rŸki do Chrystusa, dopóki
Chrystus najpierw nie _ wzglŸdnie Bóg nie przemówi do ciebie. A
potem, spójrz, pomy™l o tym _ w ew. Jana 5, 24. Jezus powiedzia: (to
jest Jego Sowo, nie moje) :Kto sucha Mego Sowa i wierzy w Tego,
który Mnie posa, ma 4ywot Wieczny, poniewaŒ uwierzy w
jednorodzonego Syna BoŒego”.
Zatem je™li rzeczywi™cie wierzysz, to sprawa grzechu jest
zaatwiona. Rozumiesz? :I nie przyjdzie na s)d, ale przeszed ze
™mierci do Œycia”. To wa™nie powiedzia Jezus Chrystus, Syn BoŒy.
Taki by plan zbawienia. :Kto sucha Moich sów i wierzy w Tego,
który Mnie posa, przeszed (w tej chwili) ze ™mierci do 4ycia”. Czy
temu wierzysz? Podnie™ swoj) rŸkŸ i powiedz: :Ja teraz wierzŸ.
Panie, pomóŒ memu niedowiarstwu”.
86 Jeszcze jeden grzesznik, zanim pójdziemy trochŸ dalej. Bóg niech
bŸdzie z tob), siostro. Siostro Hiszpanko, niech ci Bóg bogosawi.
Czy jeszcze kto™? Niech ci Bóg bogosawi, siostro _ pani Hiszpanko
stoj)ca tutaj. Niech ci Bóg bogosawi. Moi drodzy, jak) cudown)
usugŸ da mi Pan w™ród Hiszpanów. SyszŸ to :Gloria a dios”przez
ca) noc.
Kto™, kto zeszed z wa™ciwej drogi i powie: :Bracie Branham, ja
nie traktowaem Jezusa wa™ciwie. Nie postŸpowaem wa™ciwie.
Wiem, Œe nie ŒyjŸ tym w peni oddanym Jemu Œyciem. Wspomnij
mnie, bracie Branham, kiedy siŸ bŸdziesz modli dzisiaj wieczorem,
aby Bóg da mi to cakiem oddane Jemu Œycie”. Czy nie podniesiesz
swoich r)k do Boga, który ciŸ widzi? Niech ci Bóg bogosawi. Niech
ci Bóg bogosawi. To jest dobre _ ludzie wszŸdzie.
87 Co teraz uczynimy^ Niech nikt nie odchodzi, proszŸ.
Powsta§my teraz na nasze nogi na chwilŸ naprawdŸ peni czci, je™li
pragniecie.
:Tak, jakim jest^”
84
38
MÓWIONE S~OWO
Kiedy ™piewamy t) pie™§: :Tak, jakim jest”^ Ty mnie nie znasz,
byø moŒe nigdy nie bye™ na naboŒe§stwie. To ciŸ nie zbawi; lecz
pomoŒe ci to. Czy byby™ ochotny przyj™ø tutaj na podium i stan)ø
wprost tutaj? Pozwól mi uchwyciø twoj) rŸkŸ i sta§ tutaj, i odwróø
siŸ do suchaczy, i módl siŸ, i przyjmij Jezusa jako osobistego
Zbawiciela. Czy to my™licie na serio? Kiedy ™piewamy :Tak jakim
jest”, grzesznicy podejd) tutaj na podium _ ci którzy pragn) wyznaø
Jezusa, podczas gdy ™piewamy. W porz)dku.
:Tak jakim (Przyjd›cie tu teraz, tylko na chwilŸ)
Nic nie mam, nie,
Prócz tego^
O, Baranku BoŒy^ (Tak, z tej strony)
Czy chcieliby™cie przyj™ø teraz, wy pozostali, którzy chcieliby™cie
przyj™ø, wyznaj)cy grzesznicy, którzy pragniecie teraz przyj)ø
Jezusa? On powiedzia: :JeŒeli wyznacie Mnie przed lud›mi, Ja
wyznam was przed Moim Ojcem i przed ™wiŸtymi anioami. JeŒeli
wstydzicie siŸ z powodu Mnie przed lud›mi, to Ja bŸdŸ siŸ wstydzi z
powodu was tam w górze”. Niech ci Bóg bogosawi, moja siostro.
:Ja idŸ! Ja^”
88 PragnŸ was teraz o co™ poprosiø. Spójrzcie na przyjació
grzeszników, stoj)cych tutaj ze skonionymi gowami. Oni siŸ modl),
oni prosz) Boga, by im wybaczy. Oczywi™cie, On to uczyni. On musi.
On musi dotrzymaø Swego Sowa. :Ja ich w Œadnym wypadku nie
wyrzucŸ. Wszyscy, których Mi da Ojciec, przyjd) do Mnie”. To
wa™nie oni uczynili.
BoŒe, bogosaw t) mod) HiszpankŸ, przychodz)c) tutaj. Niech
ci Bóg bogosawi, moja siostro. Byø moŒe uczynia™ wiele dobrych
rzeczy w Œyciu, lecz w tej chwili czynisz najszlachetniejsz) rzecz,
jak) uczynia™ kiedykolwiek w swoim Œyciu, kiedy wychodzisz do
przodu, by przyj)ø Jezusa Chrystusa.
Czy wiecie, co siŸ dzieje? To wa™nie pragnŸ osi)gn)ø _ znale›ø
najpierw upodobanie u Boga. Kiedy On to widzi, niebia§skie dzwony
rado™ci brzmi). On da nam wspania) usugŸ uzdrawiania w
nastŸpnym tygodniu _ zobaczycie _ kiedy On widzi grzeszników
przychodz)cych pod krzyŒ.
89 PragnŸ teraz co™ powiedzieø do _ byø moŒe do czonka ko™cioa.
Nie chcŸ raniø twoich uczuø. PragnŸ wam opowiedzieø mae
przeŒycie, które miao miejsce okoo dwa tygodnie temu. Bya pewna
zacna moda pani, która chodzia do wspaniaego ko™cioa _ i
patrzcie, by to metodystyczny ko™ció. Mia moda dama i ona
zaczŸa chodziø^ Zawsze miaem w)tpliwo™ci co do przeŒycia tej
niewiasty, bo ona chodzia tam tylko dlatego, Œe jej matka i ojciec
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
39
tam chodzili. Jej ojciec by diakonem w ko™ciele. Ona nauczya siŸ
graø na pianinie i bya bardzo dobr) pianistk).
By tam zacny chopak, my™lŸ, Œe ten modzieniec mia naprawdŸ
Ducha šwiŸtego. I on zakocha siŸ w niej, i oni zawarli maŒe§stwo.
Stao si٠to w Louisville, Kentucky, nie dawniej niΠtylko kilka
tygodni temu. A wiŸc ta pani^ Znaem tego pastora naprawdŸ
dobrze, i tak dalej. I ja trochŸ w)tpiem, czy ta niewiasta _ w jej
przeŒycie. OtóŒ, dobrze, jak dugo ona bya ze swoj) matk), to
chodzia do™ø dobr) drog), lecz ona miaa t) intelektualn) wiarŸ.
Suchajcie teraz naprawdŸ uwaŒnie. To jest powaŒna sprawa, chodzi
o dusze ludzkie.
90 I ja _ zastanawiaem siŸ. Nie chciabym byø jej sŸdzi), lecz po
prostu obserwowaem, jak ona siŸ zachowywaa; nie wygl)dao to
zbyt po chrze™cija§sku. WiŸc potem sprawy toczyy siŸ dalej i ona
wyprowadzia siŸ z jej okolicy przed kilkoma laty i przeprowadzia
siŸ do innej okolicy, w której ko™ció by trochŸ ™wiecki. A tamte
damy ubieray siŸ niezbyt przyzwoicie _ nosiy to krótkie odzienie,
jakie one nosz), wiecie, i wychodz) i kosz) trawnik przed domem, i
tym podobnie. One nie wygl)daj) na prawdziwe damy.
WiŸc ona zaczŸa siŸ zastanawiaø: :OtóŒ, jeŒeli one mog) tak
postŸpowaø, a uchodzi im to na sucho _ hm, one dbaj) o siebie tak
samo jak ja. WiŸc dlaczego ja nie mogŸ tak postŸpowaø?”
O, nie pozwólcie nigdy, Œeby co™ takiego wst)pio do waszych
my™li. Rozumiecie? To wskazuje na to, Œe tam byy^ Czego™ tam
brakowao. Duch šwiŸty nauczaby was inaczej, przyjaciele.
91 Lecz ona zaczŸa dalej tak postŸpowaø. OtóŒ, ona zaczŸa
rozumowaø. Patrzcie, kiedy czowiek ma duszŸ, ta dusza nie bŸdzie
dociekaø rozumem Sowa BoŒego; ona bŸdzie Mu wierzyø. Lecz
intelektualny umys bŸdzie dociekaø rozumem Sowa BoŒego. Wy
mówicie: :O, dobrze, to moŒe byø fanatyzm. Ja nie wiem, czy to mam
czyniø^” ZwaŒajcie. To przychodzi z Biblii, do™wiadczcie tego. A
je™li twoja dusza ma Ducha šwiŸtego, bŸdzie to badaø i rozpozna to.
WiŸc sprawy potoczyy siŸ dalej. I czy wiecie, co siŸ po pewnym
czasie stao? Ona zaczŸa chodziø na przyjŸcia, na których grano w
karty _ na mae towarzyskie spotkania. A by tam piŸknie
wygl)daj)cy modzian, który siŸ przeprowadzi do tej okolicy i ona
zakochaa siŸ w nim, opu™cia swego maŒonka i wysza za niego.
:OtóŒ” _ my™laa sobie _ :inne kobiety to czyni). I hm _ one
naleŒ) do ko™cioa. Dlaczego nie mogabym ja?” Widzicie, to jest
rozumowanie.
Ona sobie powiedziaa: :Jestem tak samo czonkiem ko™cioa, jak
byam zawsze. Jestem tak samo chrze™cijank), jak zawsze byam.
40
MÓWIONE S~OWO
Inne kobiety to czyni) i patrzcie, jak s) powaŒane”. Nigdy nie
my™lcie o tym, co ludzie my™l); my™lcie o tym, co Bóg my™li,
rozumiecie _ co Bóg mówi.
Ale po pewnym czasie okazao siŸ, Œe on nie jest^ Oczywi™cie,
jeŒeli on opu™ci swoj) pierwsz) ŒonŸ, to opu™ci równieŒ drug). WiŸc
on j) opu™ci, a ona wysza znowu za m)Œ. I potem ona^ Ten
mŸŒczyzna j) opu™ci. Potem ona Œya z innym mŸŒczyzn) bez
zawarcia maŒe§stwa. I wtedy przyszo to na ni). Zachorowaa na
raka kobiecych narz)dów.
92 Zatem, to^ Mamy baptystyczny zbór w Jeffersonville. Lecz jego
pastor jest metodyst) _ zacny brat, maj)cy Ducha šwiŸtego, z
Asbury College, Wilmore, Kentucky. I dlatego, Œe ta kobieta bya
metodystk), on siŸ bardzo interesowa jej spraw). Poszed wiŸc do
niej w odwiedziny. I ona tam bya pal)c jednego papierosa za
drugim, a Œya bez zawarcia maŒe§stwa z innym mŸŒczyzn) _ on
czeka tam na ni) w óŒku, wiecie, a lekarz orzek: :Ona umrze”.
WiŸc on _ brat Neville rzek: :JeŒeli tam pójdŸ w odwiedziny do
niej i porozmawiam z ni), to moŒe skoniŸ j) do pokuty”. I on
powiedzia: :Kiedy przyjdzie brat Branham, zaprowadzŸ go tam,
poniewaŒ wiem, Œe to wa™nie on jej powie. I moŒe doprowadzŸ j) do
takiego stanu, aby moga zostaø uzdrowiona”. WiŸc on dokada
wszelkich stara§ _ zacny brat.
Poszed wiŸc do niej i powiedzia: :OtóŒ, siostro” _ powiedzia _
:dowiedziaem siŸ, Œe jeste™ metodystk)”.
A ona rzeka: :Tak, jestem”.
On powiedzia: :Chciabym ci zadaø pytanie tylko w jednej
sprawie”. Dalej rzek: :Czy jeste™ przygotowana na ™mierø?”
Ona odpara: :Hm, oczywi™cie”.
93 On powiedzia: :ProszŸ pani, jeŒeli^ Nie chcŸ raniø twoich
uczuø i nie chcŸ, aby™ sobie my™laa, Œe wtr)cam siŸ do twoich
spraw”. Lecz on rzek: :Ty mi chcesz powiedzieø, Œe whisky stoj)ca
tam pod stoem i palenie papierosów i wspóŒycie z innym mŸŒczyzn)
bez zawarcia maŒe§stwa^”
Ona odpara: :Co ciŸ to obchodzi?”
On powiedzia: :OtóŒ, jako kaznodzieja” _ mówi dalej _
:pomy™laem, Œe przyjdŸ i powiem ci to, bo to naprawdŸ nie przystoi
chrze™cijance”.
Ona odrzeka: :Ja wierzŸ w Pana Jezusa Chrystusa i na tym
sprawa zaatwiona”. Widzicie? Ona rzeka: :Ja chodzŸ do ko™cioa.
Mój ojciec jest diakonem. Graam tam na pianinie wiele lat i czujŸ siŸ
tak sprawiedliwa, jak siŸ zawsze czuam”.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
41
Co to byo? :Dusza, która grzeszy, umrze”. Dusza, to wewnŸtrzne
sumienie mówio jej, Œe postŸpuje ›le _ ono mówi ci moŒe to samo
dzisiaj wieczorem. Ona chodzia na przyjŸcia miŸdzy inteligentów i
wierzya swoim rozumem, i zasmucaa Ducha šwiŸtego, aŒ j)
opu™ci. On juŒ wiŸcej do niej nie mówi. Ona sobie my™laa, Œe jest w
porz)dku, na ile wierzya swoim rozumem. I potem brat Neville
wyszed.
Ja mu powiedziaem, kiedy mi to oznajmi _ powiedziaem:
:Obserwuj j), kiedy dojdzie do ko§ca swojej drogi, obserwuj tylko”.
I oni tam przypadkowo byli, kiedy dosza do ko§ca drogi. I ona
tam siedziaa, odoŒya po prostu papierosa. I tak, ona Œartowaa i
rozmawiaa z lud›mi. Lecz po chwili ona powiedziaa^ ZaczŸa j)
ogarniaø ™mierø; jej oczy stay siŸ szkliste, rozgl)daa siŸ wokoo.
Co siŸ stao? Ludzkie zdolno™ci umysowe zawiody. Twoje my™li
przechodz) w twoim mózgu, nie w twojej duszy; w twoim umy™le.
WiŸc ty próbujesz powiedzieø: :OtóŒ, to dziao siŸ w dalekiej
przeszo™ci, w minionych czasach. To byo tak-a-tak. To nie dotyczy
nas”. UwaŒaj! Duch šwiŸty zgadza siŸ z kaŒdym Sowem w Biblii. To
prawda.
95 On wierzy, Œe Jezus Chrystus jest tym samym, wczoraj, dzisiaj i
na wieki. On wierzy, Œe On jest obecny w kaŒdym zgromadzeniu.
Rozumiecie? A ona Go zasmucia i odszed od niej. Lecz kiedy
nadesza jej ™mierø, te intelektualne zdolno™ci zaamay siŸ.
Ona spojrzaa w górŸ i rzeka: :Mój BoŒe” _ powiedziaa _
:jestem zgubiona”. Zawoaa: :Gdzie^ Dajcie mi kaznodziejŸ,
szybko”. A jej pastor sta tam^ Ona rzeka: :Ja go nie chcŸ _ tego
zwodziciela”.
I jej pastor pobieg i sprowadzi lekarza, i powiedzia: [Brat
Branham ilustruje to chrz)kniŸciem _ wyd.] :Doktorze” _
powiedzia _ :ona po prostu postradaa zmysy”. Dalej rzek: :Daj
jej lepiej zastrzyk narkotyku”.
Ona krzyczaa: :Narkotyk _ nie! Jestem zgubiona! Jestem
zgubiona!” I oni jej dali zastrzyk. Ona ci)gle mówia: :Jestem _
jestem _ jestem^” Kolejny zastrzyk^ :Jestem zgu-^ jestem
zgu-^ jestem^” To by koniec.
Narkotyk powstrzyma to wyznanie, lecz ona bŸdzie Œyø z tak)
dusz) poprzez ca) wieczno™ø. To bŸdzie j) ™cigaø. Bracie, nie pojmuj
tego bŸdnie wedug tego, co ci mówi twój umys. Co ci mówi Duch
šwiŸty w twoim sercu w tej chwili? Bez wzglŸdu na to, jak dugo
bye™ przy)czony do ko™cioa, byø moŒe twoje miejsce jest tutaj
w™ród tych grzeszników. JeŒeli tak jest, przyjd› teraz, kiedy
bŸdziemy jeszcze raz ™piewaø.
94
42
MÓWIONE S~OWO
:Tak jakim jest^”
Czy nie przyjdziesz? Czy jeste™ tak wielki, Œe^ Czy chciaby™
wyj™ø tutaj i u™cisn)ø tylko do§ ze mn), stan)ø tutaj u otarza razem
ze mn) i powiedzieø: :PragnŸ byø blisko Boga, bracie Branham”. Czy
przyjdziesz? Nie pozwól, aby siŸ to przerwao tutaj, i stwierdzisz za
pó›no, Œe nie jeste™ w porz)dku. Uczy§ to teraz.
:^ za mnie
I Ty polecasz mi, bym przyszed do Ciebie,
O, Baranku BoŒy, ja idŸ! Ja idŸ!”
97 Pochylmy teraz nasze gowy na chwilŸ. Trzy damy i sze™ciu
mŸŒczyzn stoi u otarza z pochylonymi gowami i pokutuj). I ja
wiem, Œe tam w dniu s)du, bŸdŸ musia stan)ø w ich obecno™ci i zdaø
rachunek z tego, co mówiŸ im teraz. A chodzi o to, Œe :ja nie bŸdŸ
zawstydzony, mój drogi przyjacielu”.
Ty nie mógby™ przyj™ø tutaj o wasnych siach; szatan nie
pozwoliby ci przyj™ø. Ty przychodzisz, poniewaŒ Co™ przemówio do
ciebie. By to Jezus. On przyprowadzi ciŸ tutaj na podium i On
powiedzia: :Kto przyjdzie do mnie, tego w Œadnym wypadku nie
wyrzucŸ”. Bez wzglŸdu na to, jakie byo twoje Œycie dotychczas^
Zatem, bŸd)c razem w pokornej modlitwie, wyznawajcie wasze
grzechy, a potem wierzcie, Œe Bóg wybacza wam wasze grzechy.
Bowiem On rzek: :Chod›cie. Choøby byy wasze grzechy jako
szkarat, bŸd) biae jak ™nieg. Choøby byy czerwone jako karmazyn,
bŸd) biae jak wena”.
Bez wzglŸdu na to, co popenie™, powiedz Bogu, Œe tego Œaujesz.
On wywoa ciŸ tutaj na podium. Nie przyszede™ sam od siebie, On
ciŸ zawoa. Powiedzia: :Kto przychodzi, tego nie wyrzucŸ precz”.
On to uczyni. Miej tylko wiarŸ, kiedy siŸ modlimy, podczas gdy
pozostali suchacze do)cz) siŸ do nas w modlitwie.
98 Niebia§ski Ojcze, spogl)dam w dó dzisiaj wieczorem na tych
ludzi, widzŸ tych _ Twoje wybrane dzieci usyszay Twój Gos w tym
Sowie dzisiaj wieczorem i przyszy do przodu, pragn)c byø
chrze™cijanami. Jak) sprawi to w nich róŒnicŸ. Jakich rzeczy
dokonuje modlitwa. Ona przenosi ze ™mierci do 4ycia. BoŒe, modlŸ
siŸ, Œeby™ Ty woŒy Swoje rŸce na kaŒdego z nich tutaj. Nama™ø ich,
Ojcze, Twoimi bogosawie§stwami. Zdejmij z nich kaŒdy grzech,
kiedy oni to wyznaj). On powiedzia: :Kto wyzna swoje grzechy, Bóg
jest sprawiedliwy, aby je wybaczyø”.
I oni wa™nie w tej chwili pokutuj) w swoich sercach: :BoŒe, b)d›
mi mio™ciwy” _ jak ten celnik; on odszed potem usprawiedliwiony
do swego domu. ModlŸ siŸ, Œeby™ to Ty uczyni, Panie. Ty to uczynisz,
bo Ty to obiecae™. Twoje bogosawie§stwa odpoczywaj) na nich.
96
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
43
Uczy§ te damy tutaj, Panie, wzorem kobieco™ci w ich s)siedztwie,
gdzie one mieszkaj). Uczy§ tych mŸŒczyzn, Panie, namaszczonymi
™wiatami. Spenij to, Ojcze.
A wa™nie w tej grupie stoj) modzi mŸŒczy›ni. O, BoŒe, poóŒ
Swoj) rŸkŸ na nich namaszczaj)c ich do usugi, daj im powoanie.
Oby Œyli takim Œyciem, aby™ ich Ty móg oddzieliø spo™ród ludzi i
umie™ciø ich, adoptowaø ich do Twojej rodziny, Ojcze. Nama™ø ich
jako królów i kapanów, by rz)dzili w Twoim Królestwie. Daj im
usugŸ i namaszczenie, aby mogli prowadziø innych do Chrystusa.
Daruj tego, Panie, kiedy stoj) tutaj, pochylaj)c pokornie gowy.
100 A tutaj jest Twoja obietnica, Panie: :Kto do Mnie przyjdzie, tego
w Œadnym wypadku nie wyrzucŸ precz. Kto wyzna swoje grzechy, Ja
jestem sprawiedliwy, by mu wybaczyø. Kto sucha Moich Sów i
wierzy w Tego, który Mnie posa, ma (w tej chwili) 4ywot Wieczny;
nie przyjdzie na s)d, ale przeszed ze ™mierci do 4ywota”.
I Ojcze, oni przychodz) z powag), podchodz) tutaj, nie na skutek
emocji _ przychodz) trze›wo, patrz)c prosto w moj) twarz, jakby
chcieli powiedzieø: :Bracie, my™lŸ to z Bogiem powaŒnie. PragnŸ
rzeczywistego chrze™cija§skiego Œycia. PragnŸ, aby moje Œycie co™
znaczyo dla Chrystusa”.
BoŒe, daruj dzisiaj wieczorem, Œeby kaŒdy grzech zosta woŒony
pod Krew w tej chwili, w Imieniu Jezusa Chrystusa, Syna BoŒego.
101 Teraz, maj)c pochylone nasze gowy, a wy u otarza^ OtóŒ, mój
przyjacielu, oto, co ma znaczenie: Nie chodzi o to, jak wiele siŸ
modlisz. Je™li jeste™ ochotny wyznaø swoje grzechy, Bóg jest
sprawiedliwy, by ci je przebaczyø. A je™li je wyznae™ i wierzysz, Œe
BoŒe Sowo jest prawdziwe, On powiedzia: :JeŒeli je wyznasz, Ja ci
je wybaczŸ”.
I je™li wierzysz, Œe Bóg ci wybaczy, i z aski BoŒej stoisz tutaj
dzisiaj wieczorem, zoŒye™ siebie w ofierze Bogu, to odejdziesz z tego
miejsca i bŸdziesz Œy chrze™cija§skim Œyciem wedug twego
najlepszego poznania, aŒ ™mierø wyzwoli ciŸ; jeŒeli wierzysz i
przyjmujesz Go jako swego Zbawiciela, i przyrzekasz, Œe tak
bŸdziesz czyni, czy podniesiesz swoj) rŸkŸ _ wy, którzy stoicie u
otarza? DziŸki b)d› Bogu. To jest dobre. To^ Wszyscy, którzy
maj) podniesione swoje rŸce, przyjŸli Jezusa.
102 PragnŸ, aby™cie siŸ teraz odwrócili do suchaczy, kaŒdy z was
tutaj przy otarzu, odwróøcie siŸ teraz do suchaczy. Suchacze
patrz) siŸ teraz w tym kierunku. Podnie™cie swoje rŸce, moi bracia i
siostry, aby suchacze zobaczyli^ Mam na my™li was tutaj u otarza
_ tych braci tutaj, Œe przyjŸli™cie Jezusa jako swego osobistego
Zbawiciela.
99
44
MÓWIONE S~OWO
Co powiedzia Bóg? :Kto mnie wyzna przed lud›mi, tego Ja
wyznam przed Moim Ojcem i przed ™wiŸtymi anioami”. Co to
oznacza? Imiona s) zapisane w Barankowej KsiŸdze 4ycia dzisiaj
wieczorem. Ich grzechy s) im wybaczone. Ilu z was tutaj powie, Œe
tak mówi Biblia, i tak wa™nie powiedzia Bóg? Podnie™cie swoje
rŸce. Amen.
103 OtóŒ, ja wiem, Œe kaŒdy z was pragnie mieø choø krótki czas
spoeczno™ci. PragnŸ teraz powiedzieø jeszcze jedno sowo do tych
dŒentelmenów tutaj i tych sióstr, które stoj) koo otarza, moi bracia
i siostry.
Na poudniu^ Wiem, Œe trzymam was dugo, lecz mam jeszcze
tylko jeden wieczór do tego. Tam na poudniu^ To wa™nie pragnŸ,
Œeby™cie uczynili, wy stoj)cy tutaj u otarza, patrz)cy siŸ w tamtym
kierunku. Dawno temu byo tam niewolnictwo. Oni (Burowie)
przywozili biednych murzynów z Afryki i sprzedawali ich farmerom
w poudniowych stanach. A oni zrobili z nich niewolników.
A ci biedni ludzie, oni byli tak zniechŸceni, daleko od ich domów,
Œe oni nie wiedzieli, co maj) robiø. Byli oddaleni od swoich bli›nich,
wiedzieli, Œe juŒ nigdy nie powróc). A ich wa™ciciele, nadzorcy,
biczowali ich biczami i robili wszystko, by ich zmusiø do pracy. I oni
byli^ Mieli trudne Œycie.
104 Przypadkowo zauwaŒyli jednego modego mŸŒczyznŸ w™ród tych
niewolników u wa™ciciela, który mia okoo trzystu niewolników. A
ten modzieniec _ on by po prostu takim szlachetnym czowiekiem,
chodzi zawsze z wyprostowan) piersi), z podniesion) gow). On by
gotowy robiø cokolwiek _ by gotowy o kaŒdej porze.
I przyszo kilku handlarzy niewolników i powiedzieli: :Co jest
powodem, Œe ten modzieniec jest taki szlachetny? Czy zrobie™ go
szefem nad pozostaymi?”
Wa™ciciel odpowiedzia: :Absolutnie nie. On jest po prostu
niewolnikiem”.
Zapytali: :Co^ Czy dajesz mu lepszy pokarm, niŒ pozostaym?”
On odrzek: :O, nie. On otrzymuje ten sam pokarm razem z
pozostaymi”.
:OtóŒ” _ rzekli oni _ :co czyni go takim szlachetnym i^ jak on
siŸ zachowuje?”
On odrzek: :Ja wam powiem, co. Wa™nie to stwierdziem”. I
rzek: :On jest synem króla ich szczepu”. I powiedzia: -ChociaŒ jest
daleko od swego domu, on ci2gle wie, Œe jest synem króla. I jego
sprawowanie siŸ musi byø dobre, by podtrzymywaø moralno™ø
pozostaych”.
GDZIE NIE DOPISALI ZIELONOšWIHTKOWCY
45
Moi przyjaciele, kiedy bŸdziecie odchodziø st)d dzisiaj
wieczorem, wy jeste™cie synami i córkami Króla. Jeste™cie tutaj
obcymi, zachowujcie siŸ jako synowie i córki Króla; a wy pozostali
wyjd›cie do przodu i u™ci™nijcie im donie.
Wy stoj)cy dookoa, kiedy bŸdziemy ™piewaø t) star) dobr) pie™§:
:Kiedy sko§czy siŸ bój, bŸdziemy nosiø koronŸ”. Wy znacie t) pie™§:
:Kiedy sko§czy siŸ bój, bŸdziemy nosiø koronŸ”. Czy ™piewacie t)
pie™§? W porz)dku. :Kiedy sko§czy siŸ bój^” Ilu z was zna t)
pie™§: :Kiedy sko§czy siŸ bój, bŸdziemy nosiø koronŸ?”
Pragn)bym zobaczyø wszystkich, którzy moŒecie _ Œeby™cie
podeszli tutaj i u™cisnŸli do§ z tymi lud›mi i podali im praw) rŸkŸ
na znak spoeczno™ci. W porz)dku, wszyscy razem teraz.
:A gdy siŸ sko§czy bój, bŸdziemy nosiø koronŸ.
Tak! BŸdziemy nosiø koronŸ,
Tak! BŸdziemy nosiø koronŸ.
A gdy siŸ sko§czy bój, bŸdziemy nosiø koronŸ,
W tym Nowym^”
106 Odwróøcie siŸ teraz i u™ci™nijcie sobie wzajemnie donie, wszyscy.
U™ci™nij do§ z kim™ innym, kiedy ™piewamy.
:KoronŸ! BŸdziemy nosiø koronŸ^”
105

Podobne dokumenty