Przedmowa
Transkrypt
Przedmowa
Przedmowa Kiedy około 30 lat temu, jeszcze jako uczeń, po raz pierwszy zetknąłem się z historią III Rzeszy, zacząłem czytać o SS. W opracowaniach, z których korzystaliśmy, esesmanów często określano mianem „ochroniarzy Hitlera”, co już wtedy wydało mi się dziwne. Mogłem zrozumieć, że przywódca państwa będącego w stanie wojny miał oddział osobistej ochrony. Niemniej jednak, w miarę jak zgłębiałem temat, zdałem sobie sprawę, że SS odegrało kluczową rolę w realizacji planu wymordowania całej żydowskiej ludności Europy. Co więcej, było odpowiedzialne za utrzymanie ładu i porządku w narodowosocjalistycznych Niemczech, a także wystawiło do walki pokaźne formacje bojowe. W jaki sposób – zastanawiałem się – do tego doszło? Ta książka to próba odpowiedzi na postawione wówczas sobie pytanie. Powodem, dla którego chciałem podjąć ten temat (pomijając osobistą fascynację), jest rozbieżność – wciąż narastająca, mimo upływu ponad 60 lat od rozwiązania SS – pomiędzy rzeczywistym obrazem tej organizacji a tym, jak się ją zwykło przedstawiać. Pokolenia czytelników, dla których literatura historyczna jest jedynie dorywczą lekturą, zapewne nabrały przekonania, że Holokaust był dziełem bandy psychopatycznych sadystów, a Waffen-SS to elitarna formacja złożona z nadludzi, których reputacja ucierpiała jedynie z powodu munduru, który nosili. Nie chciałem tworzyć kolejnej historii działań bojowych Waffen-SS. Powstało już wiele takich książek, opisujących dokonania poszczególnych jednostek wszystkich szczebli, od kompanii do armii pancernej. Nie zamierzałem również pisać wyczerpującej historii Holokaustu. Uczynili to już wcześniej tak znakomici autorzy, jak na przykład Christopher Browning, Saul Friedlander, David Cesarami, Michael Wildt, Götz Aly i Michael Burleigh. Podjąłem natomiast próbę napisania książki, która – w sposób przystępny dla każdego – pozwoli zrozumieć związki pomiędzy rzeczywistością, w której powstało SS, przyjętą ideologią, procesem decyzyjnym i strategią realizacji postawionych celów, jak również umożliwi wgląd w wewnętrzną strukturę tej organizacji i pokaże, jak współgrały ze sobą jej komponenty. Moja książka nie jest wyczerpującą historią SS, ale z pewnością zebrany w niej materiał pozwala przyjrzeć się z dużą dokładnością kluczowej roli, jaką ta organizacja odegrała w III Rzeszy. 11 SS Historia pisana na nowo Około miesiąca po tym, jak podpisałem kontrakt na napisanie tej książki, otrzymałem z Ministerstwa Obrony zawiadomienie, że zostałem powołany do czynnej służby i że czeka mnie wyjazd do Iraku, gdzie spędzę sześć miesięcy w szeregach wojsk okupacyjnych. Z jednej strony była to frustrująca perspektywa, gdyż musiałem przerwać pracę nad książką, natomiast z drugiej pobyt w Iraku okazał się bardzo pouczającym doświadczeniem. Pierwotnie szkolono mnie do roli oficera wywiadu, oczekiwałem więc, że w Iraku będę pełnił funkcję oficera łącznikowego. Na miejscu mianowano mnie jednak zastępcą administratora – z ramienia władz koalicji – prowincji Zi Kar, rozciągającej się wokół starożytnego miasta Nasirijja (biblijnego Ur Chaldejczyków). W ten sposób znalazłem się w bardzo niezwykłej – przynajmniej dla pisarza – roli zarządcy, który sprawował niemal absolutną władzę nad populacją liczącą około dwóch milionów ludzi. Czasem zastanawiałem się, jak zachowałbym się w zaistniałej sytuacji, gdyby ukształtowały mnie nie brytyjskie gimnazjum, uniwersytet i armia, ale nazistowska doktryna i gdyby wpojono mi idee aryjskiej supremacji, eugeniki, Lebensraumu i Führerprinzip. Nie jestem pewny, czy kiedykolwiek znajdę na to pytanie odpowiedź. Zbrodnie popełnione przez SS są tak potworne, że aż trudne do wyobrażenia. Nie wierzę, bym ja lub którykolwiek z żołnierzy, z którymi służyłem w Iraku, był zdolny uczestniczyć z własnej woli w masowych mordach mężczyzn, kobiet i dzieci lub też wziąć udział w europejskich podbojach. A jednak zaledwie 60 lat temu istniała grupa ludzi, która właśnie tego się dopuściła. Ważne jest, aby spróbować zrozumieć, dlaczego. Adrian Weale, Londyn Rozdział 24 Auschwitz wzmianka o Oświęcimiu pojawia się w kronikach historycznych P ierwsza w XII wieku. Pierwotnie był to gród piastowski, założony u zbiegu Wi- sły i Soły, około 45 kilometrów na zachód od Krakowa. W następnym wieku pojawili się osadnicy niemieccy, którzy wprowadzili własny język i system prawny. W XIV wieku księstwo oświęcimskie wcielono w skład Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Pod koniec wieku kontrolę nad księstwem przejęli Czesi, a czeski stał się językiem urzędowym. W 1457 roku odkupił je Kazimierz Jagiellończyk. Oświęcim pozostał w granicach Polski aż do I rozbioru w 1772 roku. Wtedy to miasto, wcielone do imperium Habsburgów, zmieniło nazwę na Auschwitz, a językiem urzędowym ponownie stał się niemiecki495. Habsburgowie władali miastem aż do upadku ich monarchii w 1918. Trzy lata później zostało włączone w skład wschodniej części Górnego Śląska, którą Liga Narodów przyznała odrodzonemu państwu polskiemu. W ten sposób Auschwitz jeszcze raz stał się Oświęcimiem, ale tym razem jedynie na 18 lat – do klęski Polski we wrześniu 1939 roku. Pomimo tych wszystkich zmian nazwy i władców ludność Oświęcimia pozostała w dużej mierze słowiańska aż do połowy XV wieku, kiedy przybyli pierwsi Żydzi. W przeciwieństwie do wielu innych miast na Śląsku* w Oświęcimiu nie wprowadzono praw wymierzonych w miejscową ludność żydowską, która cieszyła się stosunkowo stabilną i pokojową koegzystencją ze swoimi katolickimi sąsiadami. Liczba Żydów sukcesywnie rosła aż do 1939 roku – wówczas około 50 lub więcej procent liczącej 14 000 populacji miasta było Żydami. Każdy burmistrz Oświęcimia był katolikiem, ale jego zastępcą był zawsze Żyd. W miejscu gdzie stanął obóz koncentracyjny, pod koniec XIX wieku znajdowało się osiedle baraków dla robotników sezonowych, którzy przejeżdżali przez ten przygraniczny teren w drodze do pracy w Prusach**. Pod koniec I wojny światowej utworzono tam ośrodek dla uchodźców z obszaru ogarniętego zbrojnymi konfliktami przygranicznymi, które poprzedziły upadek * Autor się myli – Oświęcim leży wprawdzie na granicy dwóch wielkich dzielnic – Śląska i Małopolski – ale historycznie i geograficznie zawsze był zaliczany do tej drugiej [przyp. red.]. ** Oczywiście chodzi o należący wówczas do państwa pruskiego Śląsk (czy nawet dalszą Saksonię), a nie o Prusy rozumiane jako region na północy [przyp. red.]. 288 Auschwitz trzech imperiów: niemieckiego, austrowęgierskiego i rosyjskiego. W latach trzydziestych były tu koszary Wojska Polskiego. Armia niemiecka zajęła Oświęcim 4 września 1939 roku; kilka dni później nazwę zmieniono na Auschwitz. 26 października miasto włączono w skład nowo utworzonego regionu Górny Śląsk, tym samym wcielając je do III Rzeszy (a nie pozostawiając na okupowanym obszarze Generalnego Gubernatorstwa, jak się powszechnie sądzi). SS po raz pierwszy zainteresowało się tą okolicą w tym samym czasie, kiedy Hitler mianował Himmlera komisarzem Rzeszy ds. umacniania niemieckich wartości narodowych. Początkowo większość wschodniej części wcielonego do Rzeszy Górnego Śląska zamierzano zaludnić volksdeutschami, sprowadzonymi z innych krajów europejskich. Wkrótce jednak wstrzymano realizację tego planu, ponieważ pojawiły się problemy logistyczne z wysiedleniem rdzennej ludności tych okolic. Wtedy SS-Obergruppenführer von dem Bach-Zelewski, ówczesny dowódca SS-Oberabschnitt Südost, zaproponował – jako doraźne rozwiązanie – utworzenie nowego obozu koncentracyjnego. Zimą 1939/1940 i następnej wiosny Auschwitz wizytowało kilka zespołów inspektorów, oceniając przydatność tego miejsca na obóz koncentracyjny. Budynki dawnych koszar były zrujnowane, a okolica nisko położona, podmokła i zagrożona malarią. Ale dużą zaletą była rozbudowana infrastruktura komunikacyjna, a koszary można było wyremontować i łatwo przystosować do roli zakładu penitencjarnego. Ostatecznie przeważyła opinia zwolenników tego miejsca. Zadanie przebudowy koszar i utworzenia nowego obozu koncentracyjnego otrzymał „stary bojownik” narodowego socjalizmu, SS-Haupt sturmführer Rudolf Höss496. Höss urodził się na wsi niedaleko Baden-Baden w Nadrenii-Palatynacie w listopadzie 1900 roku. Wychowywał się w należącej do klasy średniej rodzinie gorliwych katolików. Jako dziecko był samotnikiem, przedkładającym zwierzęta, zwłaszcza swojego kucyka, nad towarzystwo ludzi. Taki sam miał stosunek do swoich najbliższych. Według jego własnych słów, chociaż szanował rodziców i siostry, nie potrafił ich kochać tak, jak to robią inne dzieci. W wieku 13 lat zaczął też tracić wiarę z powodu niedyskrecji swojego spowiednika. Wspominał, że w szkole przypadkowo zrobił krzywdę innemu dziecku, o czym spowiednik doniósł ojcu Hössa, a ten ukarał syna. W następnym roku, tuż przed wybuchem I wojny światowej, ojciec Hössa zmarł. Młody Höss był zafascynowany światowym konfliktem zbrojnym. Przekonał swoją matkę, by pozwoliła mu zostać wolontariuszem Czerwonego Krzyża, i większość wolnego czasu spędzał pomagając rannym żołnierzom w szpitalach, na dworcach kolejowych i w koszarach. W 1916 roku, po kilku nieudanych próbach, dostał się do pułku dragonów badeńskich, w którym 289 SS Historia pisana na nowo wcześniej służyli jego ojciec i dziadek. Po ukończeniu szkolenia podsta wowego został wysłany na front do Turcji, a stamtąd do Iraku. W wieku zaledwie 17 lat został najmłodszym podoficerem w niemieckiej armii; rok później był już starszym sierżantem, dowodzącym samodzielnym oddziałem rozpoznawczym kawalerii, nota bene złożonym bez wyjątku z mężczyzn w wieku ponad 30 lat. Koniec wojny zastał Hössa i jego oddział w Damaszku. Zamiast poddać się i zostać internowanym, postanowił przebijać się do ojczyzny. Jego podkomendni dołączyli ochoczo do tej eskapady. Przejechali w poprzek Turcję, po czym przeprawili się parowym trampem przez Morze Czarne i dalej, konno, w środku zimy, przez góry południowo-wschodniej Europy, po trzymiesięcznej podróży dotarli do Niemiec. Matka Hössa zmarła w czasie, gdy był na wojnie, a jego dwie młodsze siostry trafiły pod opiekę krewnych. Po powrocie do domu Höss stwierdził, że krewni podzielili między siebie majątek rodziców, siostry umieścili w zakonie, a od niego żądają, by przyjął święcenia kapłańskie (taka była też wola jego ojca). Höss, który już odkrył, że jego powołaniem jest wojsko, nie miał zamiaru zostać księdzem. W mocno okrojonej Reichswerze nie było jednak dla niego miejsca, dlatego wstąpił do Freikorpsu Rossbach. Przez kolejne parę lat walczył w szeregach Freikorpsu w różnych miejscach wewnątrz Niemiec i w obronie granic. W listopadzie 1922 roku, podczas wizyty w Monachium, wstąpił do NSDAP. W tym czasie miał już na sumieniu przestępstwo, z powodu którego przez wiele lat nie dane mu było uczestniczyć w życiu politycznym – nocą z 31 maja na 1 czerwca 1922 roku Höss i jego pijani kompani z Freikorpsu uprowadzili, brutalnie pobili, pchnęli nożem i w końcu zastrzelili Waltera Kadowa, niemieckiego nauczyciela i komunistę, którego niesłusznie podejrzewali, że jest konfidentem francuskich sił okupacyjnych*. Hössa ostatecznie aresztowano 28 czerwca 1923 roku i 15 marca następnego skazano na 10 lat ciężkich robót w więzieniu w Brandenburgu. Höss był więźniem wzorowym, na każdym kroku okazującym kompulsywne posłuszeństwo władzy – tą samą cechą wykazywał się w wojsku, a później we Freikorpsie. W więzieniu zdobył najwyższe zaufanie i nie stwarzał najmniejszych problemów aż do nieoczekiwanego wyjścia na wolność sześć lat później, na mocy amnestii dla więźniów politycznych. Przez następne pięć lat należał do Związku Artamanów, nordycko-rasistowskiego stowarzyszenia agrarnych „pionierów”, do którego na początku lat dwudziestych dołączył Himmler. Höss poznał tam swoją przyszłą żonę, z którą wkrótce wziął ślub. W 1934 roku Himmler – który przelotnie znał * W tę zbrodnię był zamieszany również Martin Bormann, który odsiedział rok za współudział. 290 Auschwitz Hössa od wczesnych lat dwudziestych – zaproponował mu wstąpienie do SS. Po namyśle Höss przyjął zaproszenie i dołączył do SS-Wachsturmbann Ober bayern Eickego. Powody jego decyzji łatwo zrozumieć – wstępował do organizacji, w której takie cechy, jak lojalność i poczucie obowiązku były cenione najwyżej. Dla Hössa była to też okazja do awansu pod rządami reżimu, z którym się identyfikował. Po krótkim szkoleniu otrzymał stopień SS-Unterscharführera i przydział do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie był blokowym (Blockführer). W swej autobiografii Höss – żałośnie użalający się nad sobą – opisuje swoją „niechęć” do sprawowania funkcji nadzorcy w obozie koncentracyjnym. Niemniej jednak był w tym bardzo dobry – odnalazł się w brutalnym reżimie Eickego i sukcesywnie piął po szczeblach obozowej hierarchii. Do lipca 1935 roku miał już stopień SS-Oberscharführera, a rok później, w stopniu SS-Hauptscharführera, objął stanowisko Rapportführera (w praktyce kierownika) ośrodka prewencyjnego w Dachau. We wrześniu 1936 roku dosłużył się stopnia oficerskiego (SS-Untersturmführera), przejmując jednocześnie odpowiedzialność za administrowanie własnością więźniów. W sierpniu 1938 został adiutantem komendanta obozu w Sachsenhausen. Ten przydział okazał się punktem zwrotnym w karierze Hössa. Obóz w Sachsenhausen znajdował się obok siedziby Inspektoratu Obozów Koncentracyjnych. To oznaczało, że Höss „miał okazję zobaczyć z bliska, jaki wpływ wywierał Eicke na obóz i swoich podkomendnych, jak również lepiej go poznać. (…) Pojął też istotę relacji w kręgach wyższego dowództwa SS; krótko mówiąc – poszerzył swoje horyzonty”497. Kiedy zapadła decyzja o utworzeniu obozu w Auschwitz, Höss ze swoją znajomością systemu, zapałem, efektywnością i absolutnym posłuszeństwem był idealnym kandydatem na komendanta. Nowy przydział wraz z nominacją otrzymał 2 maja 1940 roku. Prace remontowe i budowlane na terenie powstającego obozu rozpoczęły się miesiąc wcześniej. Do pierwszych robotników należało 300 Żydów, przysłanych przez miejscowy Judenrat. Z czasem w budowę infrastruktury obozu zaangażowano ponad 500 firm z całych Niemiec. 20 maja z obozu w Sachsenhausen sprowadzono starannie wyselekcjonowaną grupę kryminalnych recydywistów niemieckiej narodowości, którzy w Auschwitz mieli pełnić funkcję więźniów funkcyjnych (kapo), nadzorujących pozostałych osadzonych. Dziewięć dni później przyjechała kolejna grupa – 40 więźniów. Razem z nimi przybyła ciężarówka wyładowana zwojami drutu kolczastego, którym zaczęto odgradzać teren obozu, rozpinając drut na drewnianych słupach. Pierwsi więźniowie polityczni przybyli do obozu 14 czerwca 1940 roku. Była to grupa 728 Polaków – w większości żołnierzy, studentów i uczniów, wśród nich paru Żydów – których przeniesiono z więzienia w Tarnowie. W tamtym czasie naziści zakładali, że obóz w Auschwitz będzie instytucją 291 SS Historia pisana na nowo podobną do wcześniejszych obozów koncentracyjnych w Niemczech, czyli miejscem, w którym izolowano, gnębiono i poddawano „reedukacji” potencjalnych wrogów narodowego socjalizmu. Jedyną różnicą była skala przedsięwzięcia – nowy obóz zaprojektowano tak, by mógł pomieścić 11 000 więźniów, podczas gdy na początku wojny w sześciu obozach koncentracyjnych na terenie Niemiec przetrzymywano łącznie 25 000 ludzi498. Wkrótce po transporcie z Tarnowa przyjechały następne. Do Auschwitz zwożono ludzi z innych więzień z terenu całych Niemiec i terytoriów okupowanych. Wszystkich ich zmuszano do pracy przy rozbudowie obozu. Organizacyjnie obóz funkcjonował według wzoru, który Eicke wypracował w Dachau. Wydział 1, zarządzany przez adiutanta*, pełnił rolę sztabu komendanta i zajmował się sprawami personelu obozu; wydział 2 (Politische Abteilung) tworzyli członkowie Gestapo, Kripo i SD, podlegający RSHA, których zadaniem było monitorowanie i przesłuchiwanie więźniów; wydział 3 odpowiadał za więzionych w obozie i w praktyce pełnił rolę personelu „operacyjnego”; wydział 4 zajmował się logistyką; wydział 5 grupował personel medyczny obozu; wydział 6 był odpowiedzialny za szkolenie i sprawy socjalne strażników z Waffen-SS. Początkowo strażnicy rekrutowali się z jednostki kawalerii Waffen-SS, stacjonującej w Krakowie. Wkrótce zastąpili ich „fachowcy” oddelegowani z innych obozów i rezerwiści, odbywający służbę w batalionie wartowniczym SS-Totenkopfsturmbann Auschwitz499. Podobnie jak w innych obozach, za wiele spraw odpowiadali więźniowie funkcyjni, nadzorujący i organizujący pracę drużyn roboczych. Początkowo, jak pamiętamy, byli to wyłącznie Niemcy, ale w miarę rozbudowy obozu kryteria sukcesywnie obniżano i pod koniec 1943 roku zdarzało się, że nawet Żydzi pełnili funkcję kapo. W tym początkowym okresie funkcjonowania Auschwitz warunki bytowe w obozie były prawdopodobnie gorsze niż w pozostałych obozach koncentracyjnych. Po przyjeździe więźniów ewidencjonowano, golono im głowy i przydzielano numer, który tatuowano na przedramieniu. Od tego czasu ich nazwiska nic nie znaczyły w obozowym systemie. Następnie wydawano im obozowy strój w charakterystyczne pionowe pasy, złożony z drelichowej koszuli, kurtki, spodni, czapki i pary drewniaków. Trójkątne naszywki służyły do identyfikacji ich statusu: zielone oznaczały kryminalistów, czerwone – więźniów politycznych, czarne – „aspołecznych” (w tym Cyganów), fioletowe – świadków Jehowy, a niebieskie – emigrantów. Na tym etapie Żydów nie zsyłano do Auschwitz tylko dlatego, że byli Żydami, dlatego każdy ży* Pierwszym adiutantem w Auschwitz był Josef Kramer, późniejszy komendant obozu koncentracyjnego Natzweiler w Alzacji, Auschwitz-Birkenau i w końcu w Bergen-Belsen, gdzie został pojmany przez brytyjskich żołnierzy. 292 Auschwitz dowski więzień był dodatkowo oznakowany odwróconym żółtym trójkątem, wystającym spod trójkąta w jednym ze wspomnianych wcześniej kolorów, co w sumie tworzyło uproszczoną gwiazdę Dawida. Przyjazd więźniów do obozu i proces ich rejestracji były celowo tak pomyślane, by nowo przybyłych sterroryzować i zmusić do posłuszeństwa. Towarzyszył im cały czas krzyk i ciosy wymierzane przez kapo i esesmanów oraz warczenie psów strażników. Każdy więzień, który stawił jakikolwiek opór lub nie dostosował się odpowiednio szybko do sytuacji, ryzykował, że zostanie pobity na śmierć lub zastrzelony. Po osadzeniu w obozie sytuacja więźniów poprawiała się nieco. Pierwsze kilka dni ich pobytu zajmowała kwarantanna i badanie medyczne przez personel SS. Następnie otrzymywali przydział do którejś z grup pracujących na terenie samego obozu lub – gdy z czasem „działalność” Auschwitz nabrała rozmachu – w jednym z przemysłowych koncernów, wykorzystujących niewolniczą siłę roboczą. Dzień pracy zaczynał się około 4.30 latem i 5.30 zimą. Po pobudce więźniowie mieli kilka minut na mycie, chociaż woda była lodowato zimna lub, dla odmiany, wrząca. Następnie dostawali śniadanie, składające się z kubka niesłodzonej „kawy”, kromki chleba, cienkiego plasterka salami i grudki margaryny500. Drugi posiłek otrzymywali dopiero wieczorem, po powrocie do obozu. Po śniadaniu następował apel – więźniowie stali na placu bez względu na pogodę i czekali, aż zostaną skrupulatnie i wielokrotnie przeliczeni. Ciała zmarłych w nocy kładziono obok szeregu żywych, by liczącym zgadzał się rachunek. Po apelu – który mógł trwać całe godziny – maszerowali do swoich zadań. Najlepszymi przydziałami były wymagające odpowiednich kwalifikacji stanowiska pracy w fabrykach i na budowach. Tam więźniowie byli najmniej narażeni na nękanie przez esesmanów i nadzorców. Równie wysoko cenione były zajęcia dające dostęp do dobytku odebranego nowo przybyłym więźniom, czyli do dodatkowej żywności, pieniędzy i kosztowności, którymi można było przekupić kapo i skorumpowanych strażników z SS – a takich nigdy nie brakowało. Najgorsza była ciężka praca fizyczna na budowach, w kamieniołomach i składach drewna. Racje żywnościowe w ogóle były niewystarczające, ale w wypadku tych więźniów, którzy wykonywali prace czysto fizyczne i nie mieli możliwości zdobycia dodatkowej żywności, było to połączenie praktycznie równe wyrokowi śmierci. Coraz bardziej niedożywieni, w obozowym żargonie znani byli jako Musselmänner (muzułmanie*). Byli to ci, którzy przegrali walkę o przetrwanie – zbyt słabi, by obronić miejsce w kolejce po jedzenie, popadali w otępienie. Prędzej czy później, jeśli nie * Mianownik liczby pojedynczej „muzułman” – tym różniło się to określenie od określenia wyznawcy islamu [przyp. red.]. 293