147. Ppor. rez. Kazimierz Pykało, dowódca plutonu artylerii piechoty
Transkrypt
147. Ppor. rez. Kazimierz Pykało, dowódca plutonu artylerii piechoty
R el ac j e: K a z i m ier z P yk a ł o 147. Ppor. rez. Kazimierz Pykało, dowódca plutonu artylerii piechoty 83 pp. Sprawozdanie z kampanii polskiej 1939 r., Niemcy, 25 października 1945 r. Dnia 1 IX wyjechałem z Siedlec do Kobrynia, tu zostałem dowódcą plutonu. Od 1 IX do 6 X byłem ze swoim plutonem przy dowódcy piechoty dywizyjnej płk. [Adamie] Eplerze. Dnia 6 X dostałem się do niewoli pod Wolą Gułowską. Oryginał, rękopis; IPMS, sygn. B.I.99/E 148. Ppor. rez. Wiesław Opalski, dowódca plutonu kolarzy 83 pp. Sprawozdanie, Włochy, 12 grudnia 1945 r. […] Cz. II. A. Mobilizacja Przed ogłoszeniem mobilizacji przydzielono mnie w końcu sierpnia 1939 r. do tworzącego się baonu marszowego 83 pp. Dowódcą baonu był porucznik rezerwy. Dowódcą kompanii, w której mobilizacji brałem udział czynny, był por. rez. [Antoni] Andruszko. Objaśnień do mobilizacji udzielał przed tym por. [Leon] Nowerski z 83 pp (służby stałej), lecz w czasie mobilizacji był on odkomenderowany do Brześcia. Z nazwisk oficerów baonu pamiętam ppor. [rez. Janusza] Białobrzeskiego z Warszawy. 177 SGO „Polesie” w dokumentach i wspomnieniach Ze składu organizacyjnego baonu pamiętam: 3 komp. strzeleckie, 1 komp. km, plut. ppanc., plut. łączności, plut. art., plut. pionierów, plut. gosp. i plut. zwiadowców (6 kolarzy i 6 konnych bez rowerów i koni). Stan liczebny niepełny; uzbrojenie: tylko kbk i bagnety; umundurowanie i oporządzenie nowe z magazynu mob. Zaopatrzenie w żywność dobre. Mobilizacją kompanii kierowali wyłącznie oficerowie rezerwy, podoficer służby stałej był w kompanii tylko jeden. Mobilizacja odbyła się w koszarach 83 pp w Kobryniu w pierwszym dniu mobilizacji; trwała cały dzień; została wykonana pod względem umundurowania całkowicie; uzbrojenia, prócz kbk, ani sprzętu cięższego baon nie otrzymał z powodu ich braku w magazynach. Stan moralny i fizyczny na ogół dobry; żołnierz zdecydowany na walkę z Niemcami. Tegoż dnia na noc baon wymaszerował na kwaterę do wsi Polatycze (6 km na zachód). Dnia 9 lub 10 IX po ściągnięciu do koszar baon został rozwiązany, a jego kompanie i plutony poprzydzielane do innych tworzących się pododdziałów pułku. Ja zostałem przydzielony do organizującej się kompanii zwiadowców, składającej się z plutonu kolarzy i plutonu konnych zwiadowców, jako dowódca plutonu kolarzy. Dowódcą kompanii był por. rez. (nazwiskiem, zdaje mi się, Nowak) ze środkowej Małopolski. Kompanię organizowano częściowo z żołnierzy zmobilizowanych poprzednio, częściowo z młodego rocznika służby czynnej, przysłanego z pułków z Dubna czy Zdołbunowa w umundurowaniu drelichowym, starym, a częściowo z napływających świeżo rezerwistów, których mobilizowano w kompanii. Ci dostali umundurowanie zimowe, ale zniszczone. Stan mego plutonu wynosił: 1 oficer + 4 kaprali + około 30 strzelców. Uzbrojenie: kbk i bagnety; rowery z rekwizycji mob. zużyte; brak zupełny map i lornetki. Pluton podzieliłem na 4 patrole. Kompania zwiadowcza weszła w skład pułku czy grupy dowodzonej przez ppłk. [Władysława] Seweryna z 83 pp. Dowódcą jednego z batalionów tej grupy był kpt. Domaradzki z 83 pp127. B. Działania wojenne 1. Dnia 10 lub 11 IX około godz. 13 otrzymałem nagle od dowódcy komp. rozkaz natychmiastowego zaciągnięcia placówki oficerskiej w sile 1 oficer + 2 patrole kolarzy we wsi, której nazwy nie pamiętam, około 15 km na północny zachód od m. Kobryń (parę km na północ od wsi Andronowo) z zadaniem rozpoznawania od strony północnej i wystawienia czujki podoficerskiej we wsi Ogrodniki odległej od m.p. placówki o kilkanaście km na północny zachód. Meldunki przysyłać do kpt. Domaradzkiego w m. Kobryń; wiadomości: pułk organizuje obronę na południowym brzegu rzeki Muchawiec po obu stronach m. Kobryń, jakieś oddziały npla znajdują się w okolicach Białegostoku i Kamieńca Litewskiego w niewiadomej sile i w każdej chwili mogę się z nimi spotkać. O własnych siłach na przedpolu ani o sąsiadach nie otrzymałem żadnej wiadomości. Mapy ani lornetki nie otrzymałem. Powziąłem decyzję osiągnięcia nakazanych punktów za dnia, a nadto wystawienia małej placówki podoficerskiej na szosie z kierunku Tewle z czujką w m. Tewle oraz zorganizowania łączności między czujkami i placówkami z pomocą gońców kolarzy. Wyruszyłem natychmiast z dwoma patrolami; pozostałą połowę mego plutonu zatrzymał dowódca kompanii do dyspozycji własnej. 127 Prawdopodobnie autor źle zapamiętał nazwisko. Dowódcami batalionów w 83 pp byli kpt. Władysław Sroczyński i kpt. Marian Ścisłowski. 178 R el ac j e: Wie s ł aw O p a l s k i 2. Zaciągnięcie drugiej placówki (podof.) i czujek w Ogrodnikach i Tewlach zostało wykonane i zameldowane mi wieczorem na m.p. mojej własnej placówki przez gońców, o czym meldunek wysłałem na noc do kpt. Domaradzkiego. Dnia 12 IX jeden z żołnierzy czujki w m. Ogrodniki przyjechał w południe z meldunkiem o pokazaniu się pierwszego czołgu niemieckiego. Dowódca tej czujki, kapral, został wzięty do niewoli przez własną nieostrożność, po czym czołg się oddalił. Drugi z żołnierzy czujki pozostał sam jeden na posterunku w ukryciu, pełniąc swą służbę dalej. Wtedy ściągnąłem tę czujkę na odległość 1–1,5 km od siebie, badając przedpole na dalszą odległość tylko ruchomymi patrolami. Do dnia 14 IX wieczorem placówki moje rozpoznawały z m.p. nakazanego, przesyłając meldunki o rozpoznanych, zrazu pojedynczych, czołgach z rozpoznania npla, a potem o oddziałach czołgów. W dniu tym pojawiły się większe siły pancerne npla na moim przedpolu i skrzydłach, a także na tyłach i pod samym Kobryniem, wobec czego powziąłem decyzję wycofania plutonu drogami polnymi. Marsz wykonałem z m.p. placówki do m. Kobryń łąkami, szosą z kierunku Tewle na Kobryń, następnie z powodu pościgu dwóch czołgów niemieckich znów drogami polnymi do szosy Bereza Kartuska–Kobryń, tą szosą, drogami polnymi do Muchawca i do szosy Horodec–Kobryń i wreszcie tą szosą do Kobrynia; razem 25–30 km. Strat nie miałem. Początek marszu 14 IX późnym wieczorem, koniec 15 IX w południe. Jednocześnie prowadziłem rozpoznanie. Przeszkody: przecięcia szos prowadzących z północy do Kobrynia przez czołgi niemieckie oraz zepchnięcie plutonu z szosy przez dwa czołgi niemieckie. Powrót meldowałem kpt. Domaradzkiemu, a następnie składałem szczegółowy meldunek płk. Eplerowi, dowódcy grupy broniącej Muchawca. Dnia 16 IX dostałem rozkaz od kpt. Domaradzkiego zameldowania się z moim półplutonem u dowódcy komp. w m. Chodosy, o kilka km na zachód od m. Kobryń. W Chodosach objąłem dowództwo nad pozostałymi dwoma patrolami mego plutonu, które były w walce. Dowódca 1 patrolu, kpr. Stankiewicz, otrzymał wówczas postrzał w płuca. Bezpośrednio po mym przybyciu piechota i działo, które broniły szosy z kierunku Brześcia i lewego brzegu Muchawca, w tym rejonie zaczęły odwrót w kierunku na Kobryń. Wraz z nimi dowódca komp. zwiad. wycofał mój pluton do m.p. dowódcy grupy płk. [Adama] Eplera w m. Zalesie ok. 3 km na wschód od Kobrynia. Dnia 17 IX po południu dostałem rozkaz marszu z dowództwem grupy do m. Dywin ok. 30 km na południowy wschód od Kobrynia. Do Dywina przybyłem 18 IX w południe. 20 IX dostałem rozkaz zameldowania się z plutonem kolarzy u dowódcy jednego z baonów w punkcie przy szosie Brześć–Kowel. Rozkaz wykonałem dnia 20 IX przed wieczorem. W nocy pluton maszerował jako szpica kolumny maszerującej po szosie w kierunku południowym do m. Ratno. Dnia 21 IX wieczorem pluton ruszył jako szpica kolumny dowodzonej przez płk. Seweryna po szosie Ratno–Zamszany, po czym maszerował w kolumnie od m. Zamszany do m. Piaseczno drogami leśnymi w nocy. Dnia 22 IX o świcie pluton, znów jako szpica, spędził zasadzkę partyzantów cywilnych, która strzelała do niego z m. Piaseczno. Partyzanci, w liczbie kilku czy kilkunastu, uciekając następnie ze wsi, podpalili ją. Widziałem wyraźnie, jak jeden z nich zniknął mi sprzed muszki za zagrodą, a chwilę potem stodoła tej zagrody poczęła się palić. Ogień powstał we 179 SGO „Polesie” w dokumentach i wspomnieniach wsi od razu w wielu miejscach. Potyczka trwała około 15 minut bez strat po obu stronach. W marszach od Dywina do Piaseczna odłączyło się dwóch czy trzech żołnierzy od plutonu. Około godz. 8 szpica moja została zaatakowana powtórnie ogniem kb z zarośli przed wsią Czeremszanka przez partyzantów cywilnych. Wtedy zostałem ranny w twarz – z pęknięciem szczęki i wybiciem wielu zębów. Od tej chwili znajdowałem się na wozie sanitarnym. 2 X dowieziono mnie do szpitala miejskiego w Radzyniu Podlaskim. Parę dni po tym Radzyń obsadzili Niemcy. Dnia 24 X wyjechałem do Warszawy, do Szpitala Ujazdowskiego. 18 III 1940 r., przed zakończeniem kuracji, zostałem zamknięty pod strażą posterunków, po czym wywieziony do obozu oficerów jeńców, Oflag XII A w Hadamar (HessenNassau). Cz. III. Uwagi końcowe 1. Brak oficerów i podoficerów wyszkolonych w czynnościach mobilizacyjnych, brak środków transportu (zdaje się, jeden samochód ciężarowy na cały pułk). 2. Dywersja partyzantów na korzyść bolszewików po ich wkroczeniu do Polski. 3. Brak dobrego umundurowania, brak map i lornetek w plutonie zwiad. 4. Straty wskutek odłączenia się wyniosły do dn. 22 IX ok. 10% w mym plutonie (żołnierze posiadający rodziny w bliskiej okolicy, po wejściu bolszewików). 8. Żołnierze mojego plutonu do 22 IX wykazywali posłuszeństwo i dyscyplinę, a często życzliwość i dbałość samorzutną o dowódcę. 10. Wyżywienie plutonu od 10 do 18 IX spoczywało prawie zupełnie na staraniu dowódcy plutonu. Korzystałem w dużej mierze z bezpłatnych posiłków, gotowanych dla plutonu chętnie przez dwory lub zakupywanych po wsiach za pieniądze, które żołnierze otrzymali jako strawne. Oryginał, rękopis; IPMS, sygn. B.I.99/E 180 Rel ac je: Wac ł aw S t ad n ick i 149. Ppor. rez. Wacław Stadnicki, dowódca plutonu łączności 83 pp. Relacja z udziału w SGO „Polesie”, Radom, 20 grudnia 1974 r. Przydział mobilizacyjny otrzymałem do baonu łączności w Brześciu n. Bugiem, gdzie zameldowałem się w pierwszych dniach września 1939 r. W Brześciu zostałem skierowany wraz z plutonem łączności do Kobrynia. Na drodze Brześć–Kobryń zostaliśmy zaatakowani przez tyralierę niemiecką. Wobec przeważających sił nieprzyjaciela, wycofaliśmy się w do pobliskich lasów. W Kobryniu zameldowałem się u płk. [Adama] Eplera, gdzie dostałem przydział do 183 pp jako dowódca plutonu łączności. Z Kobrynia wyruszyliśmy w okolicę Kocka, gdzie brałem udział w akcji 183 pp jako dowódca plutonu łączności. Poszczególnych miejscowości nie jestem już w stanie wymienić (mapy terenu walk nie posiadałem), jak również nie pamiętam nazwisk przełożonych. Po kapitulacji SGO „Polesie” i złożeniu broni w Woli Gułowskiej krótko przebywaliśmy w prowizorycznych obozach w Polsce, następnie zostaliśmy przewiezieni do Niemiec. W Niemczech przebywałem w obozach wymienionych w pkt 11 ankiety. Dat przebywania w poszczególnych obozach nie mogę podać. Po opanowaniu Lubeki przez wojska angielskie zostałem skierowany do wsi Dakendorf pod Lubeką. Po krótkim pobycie w wymienionej wsi powróciłem do Polski przez Gdynię w dniu 9 XII 1945 r. Oryginał, rękopis; CAW, Kolekcja Kleeberczyków, rel. nr 303/346a 181