54 - WZZ Konfederacja Sierpień 80
Transkrypt
54 - WZZ Konfederacja Sierpień 80
Przecinak numer 54 01.06.2008, 06:49, maj 2008 r. PRIORYTET: WYKONAĆ ZADANIA PRZEWOZOWE Niestety kolejny raz muszę przypiąć łatkę Centrali Ruchu, gdyż znów mamy zastrzeżenia do organizacji pracy tej komórki TW. Otóż w centrum miasta samochód zatrzymując się na torowisku uniemożliwia motorniczemu jazdę. Gdy ten zdenerwowany dzwoni, kierowca zamiast opuścić torowisko wychodzi z samochodu i kieruje się w stronę kabiny. Motorniczy w dobrej wierze otwiera drzwi kabiny i zostaje uderzony przez kierowcę w twarz. Dzwoni więc do Centrali Ruchu i tam szuka pomocy, lecz dowiaduje się że powinien jechać do pętli, że żaden instruktor nie może przyjechać. W karcie informacyjnej czytamy ”Na polecenie CR brygada kontynuowała jazdę z pasażerami do pętli Banacha, gdzie przybyła załoga policji.” Motorniczy wykonuje polecenie operatora, w tym czasie świadkowie zdarzenia kolejno opuszczają tramwaj. Motorniczy zdenerwowany jakoś dojeżdża do pętli. Na szczęście zdążył zapisać numery rejestracyjne samochodu, uzyskał też dane jednego z pasażerów. Obawia się jednak, że gdy ten się wycofa zostanie z niczym. Niestety, znów zabrakło instruktorów, których w sytuacji, gdy motorniczy został pobity nie powinno zabraknąć. Oni z pewnością mieliby większą możliwość uzyskania danych od świadków zdarzenia. I tak motorniczy został pozostawiony sam sobie. Dla Tramwajów Warszawskich liczy się to, że nie było zatrzymania, cóż tam pracownik, który dostał po gębie. WZZ „Sierpień 80” stanowczo domaga się, żeby zatrudnić dostateczną ilość instruktorów, niezbędnych do wszelkich interwencji na mieście. Kolejna sprawa dotyczy kart informacyjnych sporządzanych przez instruktorów po wypadku lub innym zdarzeniu z udziałem motorniczego. Po zderzeniu wóz w wóz tramwaj zostaje skierowany na komisję powypadkową, gdyż motorniczy stwierdził, iż po podjęciu próby awaryjnego zatrzymania składu, tramwaj nie zatrzymał się, skutkiem, czego doszło do zderzenia. W karcie informacyjne w pozycji uwagi instruktor napisał „ Motorniczy odmówił podpisania oświadczenia „ Zapis ten sugeruje, że instruktor przyjął, iż wina za spowodowanie zderzenia leży po stronie motorniczego. Tymczasem z okoliczności wypadku można przyjąć, iż jego przyczyną mógł być zły stan techniczny tramwaju. Już raz interweniowaliśmy w Zarządzie Spółki w sprawie kart informacyjnych, w których instruktorzy niejednokrotnie bezprawnie z góry określali winę motorniczych za zaistniałe zdarzenia. Karty te często stawały się dowodem w sprawie, lub podstawą do udzielenia kary regulaminowej. Tą drogą ponownie zwracamy się do Zarządu Spółki o podjęcie działań w celu zmiany takich procedur i ewentualnie o opracowanie wytycznych dla instruktorów jak ma wyglądać prawidłowo sporządzona karta informacyjna. Krystyna Goszczyńska W Zakładzie T1 ... Ciągle trwają przejściowe trudności z zaopatrzeniem pracowników w niezbędny asortyment, taki jak ubrania i obuwie robocze, herbata, cukier a nawet i mleko. Wszystko to z powodu, no właśnie, jakiego? Czy jest to niedbałość, czy znowu można użyć magicznego zaklęcia -nie wychodzą przetargi. Ostatnio brakuje nawet spawaczy, ale o tym zamilczymy. Czekamy wreszcie na kogoś, kto zamiast wymówek posiadać będzie kompetencje potrzebne do zajmowanego stanowiska. redakcja ZASADY UZYSKANIA PREMII Po wielokrotnych spotkaniach strony związkowej z pracodawcą, wreszcie zostały uzgodnione zasady przyznawania pracownikom premii motywacyjnej. Obowiązują one od 1 kwietnia, premia naliczana będzie miesięcznie, lecz wypłacana kwartalnie. Premia ta stanowi składnik wynagrodzenia, lecz nie jest wliczana do podstawy ustalenia wynagrodzenia za czas nieprzepracowany płatny tj. urlop wypoczynkowy, okolicznościowy szkolny, oddelegowania, oraz wynagrodzenia chorobowego i zasiłków ZUS. Premia przysługuje pracownikowi w przypadku pozostawania w zatrudnieniu przez cały miesiąc oraz : 1 -Nie wystąpienia absencji chorobowej, opieki, 2 -Braku kar regulaminowych, 3 -Nie wystąpienia niepunktualnej jazdy z przyspieszeniami obserwowanych odjazdów pracownika. a) 5% odjazdów przyspieszonych wg SNRT w danym miesiącu w okresie maj- czerwiec 2008r. b) 4% odjazdów przyspieszonych wg SNRT w okresie lipiec-grudzień 08r. GRUPA ZAWODOWA GWARANTOWANA NALICZONA KWOTA PREMII DLA PRACOWNIKA MIESIĘCZNIE W PRZELICZENIU NA PEŁNY ETAT 1 Obsługa 180 2 Rzemieślnicy 220 3 Motorniczowie 260 4 Nierobot. Szeregowe 220 5 Nierobotnicze. Średni Nadzór 260 6 Nierobotnicze-Wyższy Nadzór 330 Za miesiąc kwiecień premia będzie naliczona zgodnie z tabelą bez uwzględniania warunków 1-3. Oszczędności funduszu premii powstałe z powodu nie nabycia prawa do premii przez pracowników będą rozdysponowane w danym Zakładzie w ramach danej grupy zawodowej, proporcjonalnie do liczby pracowników uprawnionych do jej otrzymania. Najwięcej kontrowersji w uzgodnionych zasadach przyznawania premii budzi zapis dotyczący przyspieszeń. Pracodawca twierdzi, że urządzenia SNRT są sprawne, a ewentualne nieprawidłowości w lokalizowaniu tramwajów dotyczą 2% przypadków. My wiemy, że jest inaczej, że często urządzenie niby działa, lecz dzieją się z nim dziwne rzeczy jak np. raptowne zmieniające się znaczne odchyłki od rozkładów np. Z -6 na + 3. Lecz nikt nie będzie ich w stanie udowodnić, jeżeli nie będzie odpisów w karty drogowe. redakcja A JEDNAK NIKT NIE JEST BEZ GRZECHU O sprawie o odszkodowanie za naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu w TW pisaliśmy w zeszłorocznym sierpniowym (45) numerze Przecinaka. Wygrana sprawa w II instancji Sądu Pracy potwierdziła, że w Tramwajach Warszawskich dochodzi do nierównego traktowania, czyli dyskryminacji pracowników. Pracodawca nie znalazł dostatecznych dowodów, żeby udowodnić, iż do dyskryminacji nie doszło. Bo to na pracodawcy spoczywa obowiązek udowodnienia, ze nie dyskryminował pracownika ani ze względu na płeć, wiek ani też ze względu na przynależność związkową czy też wyznanie religijne. Sprawa dotyczyła prośby o zatrudnienie na stanowisku instruktora. Bezzasadna odmowa przez cztery lata spowodowała, że nasz kolega wystąpił do Sądu Pracy. I sprawę wygrał uzyskując odszkodowanie w wysokości 7 tysięcy złotych. Przy okazji wyszło na jaw, kto był zatrudniany przez ten czas na tym intratnym stanowisku. Związek nasz doprowadził już do tego, że o każdym wolnym stanowisku powiadamiani są pracownicy. Jednak w dalszym ciągu awansowanie jak też przyjmowanie do pracy szczególnie na stanowiska tzw. umysłowe odbywa się według niejasnych kryteriów. Cóż z tego, że wieszane są ogłoszenia na tablicach ogłoszeń z określeniem kryteriów, jakie ma spełniać osoba zainteresowana pracą na danym stanowisku, kiedy i tak nie wiadomo, z jakich powodów pracodawca wybiera określoną osobę. W jednym z Zakładów Eksploatacyjnych awansowano niedawno na stanowisko nierobotnicze nawet osobę, która parę miesięcy wcześniej przedstawiła sfałszowaną fakturę za wypoczynek. W tym Zakładzie niestety nadal awans lub też zatrudnienie na stanowisko mistrza czy też dyspozytora zapewniają dobre plecy. Mam nadzieję, że Tramwaje Warszawskie zaprzestaną stosowania tych praktyk, jeżeli nie chcą się narazić na kolejne procesy. Krystyna Goszczyńska A-7 Z PLACU ZBAWICIELA Sprawa znaku A-7 umieszczonego wewnątrz ronda Placu Zbawiciela jest bardzo skomplikowana. Nie pomagają argumenty wysuwane przez nasz związek, że nie jest to zgodne z ustawą. Właśnie otrzymaliśmy kolejną odpowiedź w tej sprawie od Inżyniera Ruchu z Urzędu Miasta Biura Drogownictwa i Komunikacji zakończoną zdaniem -...zwracam uwagę, że interpretacja zapisów ustawy nie leży w kompetencjach tutejszego Urzędu. Nie ma odważnego urzędnika, który wysunąłby jakieś argumenty za pozostawieniem tego znaku, każdy usiłuje odepchnąć od siebie temat ku komuś innemu. W przytoczonym piśmie nadmieniają również, że ustawienie znaku nastąpiło na wniosek kierujących tramwajami. Niestety nikt nie dostrzega tego, iż organizacja ruchu na Placu Zbawiciela w roku 2003/04 była zupełnie inna niż obecnie. Teraz mamy rondo i znaki A-7 „ustąp pierwszeństwa” wraz ze znakiem C-12 „ruch okrężny”. Poprzednio na ulicy Nowowiejskiej był ustawiony dla wyjeżdżających tramwajów znak A-7 natomiast dla jadących Marszałkowską postawiono znaki D-1 „droga z pierwszeństwem” oraz tabliczkę do tego znaku T-6a „tabliczka wskazująca rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie (umieszczana na drodze z pierwszeństwem)”. Właśnie, dlatego powtórzenie znaku A-7 z ulicy Nowowiejskiej przed skrzyżowaniem torowiska było uzasadnione i potrzebne w tamtym okresie. Jednak obecnie jest niezasadne i wbrew obowiązującemu prawu. Dopóki nikt nas nie przekona argumentami, że jest inaczej tak właśnie będziemy twierdzić i dalej interweniować. Jednak z pisma wynika jedna dobra sprawa, potwierdzająca, że prowadzący tramwaj wyjeżdżający z ulicy Nowowiejskiej na Wyścigi w razie kolizji z samochodem przy zjeździe z ronda nie musi czuć się winny. W piśmie BD-RO-OR/KK/55120-127/08 podpisanym przez Zastępcę Dyrektora, ww. instytucji Pana Janusza Galasa czytamy: Znak A-7 umieszczony przed przecięciem się torowisk tramwajowych dotyczy tylko tego przecięcia i nie jest równoznaczny z przyznaniem pierwszeństwa dla jezdni samochodów znajdującej się za omawianym torowiskiem. hci PLAC NARUTOWICZA-PRZEJŚCIE DLA PIESZYCH Już od długiego czasu wysyłamy pisma w sprawie zamontowania świateł dla pieszych na przejściu dla pieszych przy przystankach Plac Narutowicza 07, 08. Ostatnio otrzymaliśmy z ZDM pismo, w którym czytamy: „...Informujemy, że osygnalizowanie przejść dla pieszych nastąpi wraz z rozpoczęciem prac modernizacyjnych sygnalizacji na Placu w ramach Zintegrowanego Systemu Zarządzania Ruchem. Jednocześnie pragniemy nadmienić, że sygnalizator zlokalizowany po prawej stronie torowiska za przejściem dla pieszych nie jest przeznaczony dla tramwajów. Sugerowanie się motorniczych sygnałem przez niego wyświetlanym jest błędne i powoduje znaczne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego.” Ostatnie zdanie dedykujemy motorniczym jadącym w kierunku Wawelskiej, którzy blokują ruch oczekując na zmianę światła samochodowego na zielone. redakcja. KOLIZYJNA RATUSZOWA Kiedyś w czasach nie tak odległych przejazd przez skrzyżowanie Ratuszowa –ZOO – Jagiellońska nie stwarzał problemów, ponieważ pętlę ZOO nie obsługiwała żadna z linii tramwajowych. Obecnie jest inaczej. Istnieje możliwość spowodowania wypadku nazywanego popularnie katastrofą w ruchu lądowym, która zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób. Taką sytuację może spowodować zderzenie tramwajów, którym nie wiadomo, z jakich przyczyn wymyślono, że sygnał zielony będzie wyświetlany jednocześnie dla wszystkich kierunków najazdowych na to skrzyżowanie. Na początku obsługi pętli ZOO pojawił się problem ze zwrotnicą lewoskrętną, która była przerabiana ręcznie, co powodowało trudne sytuacje na skrzyżowaniu zatrudniono, więc pana wajchowego, co rozwiązało problem. Niestety sprawa instalacji właściwej sygnalizacji na skrzyżowaniu nie wydawała się istotna i jedynie nasz związek postulował w sprawie zmiany w sposób, aby nie dochodziło do sytuacji kolizyjnych. Pytano mnie wiele razy, kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu - 6 na Gocławek czy 23 wjeżdżające na pętle ZOO i czyja wina będzie, gdy się zderzą? Jeżeli ja zaprojektuję takie rozwiązanie sygnalizacji na skrzyżowaniu, że jednocześnie pojazdy szynowe ze wszystkich kierunków otrzymują zezwolenie na wjazd i cykl jest dla nich tylko jeden wydzielony, to przecież odpowiedzialność ponoszę ja i tylko ja, jako projektant. Dlaczego winą obarczać motorniczych? Skąd motorniczy wjeżdżający na pętlę ZOO ma wiedzieć, że tramwaje jadące od Ronda Starzyńskiego do Dworca Wileńskiego też maja otwarty cykl? Możemy przy odrobinie wyobraźni stworzyć wizję skrzyżowania z pięcioma wlotami ulic i wszystkim pojazdom dać zezwolenie na wjazd jednocześnie. Co wtedy się wydarzy? Od odpowiedzialności nie może się też uchylać osoba projektująca planująca trasy linii tramwajowych, bo byłoby to bardzo głupie. Już wielokrotnie wykazywaliśmy zagrożenia wynikające choćby z zaplanowania składów potrójnych i niedostosowania warunków widoczności na przystankach, np.: Al. Zieleniecka dla linii 26. Mówienie o szczególnej ostrożności, i inne tego typu slogany znamy doskonale. Ale niech planujący trasy tramwajowe, cykle świetlne, wsiądzie za pulpit i nauczy motorniczego jak się zachować w tak konfliktowych sytuacjach, przecież potrafimy się tego nauczyć jak małpy i będziemy to powtarzać. Prawda jest jedna, to skrzyżowanie przy Ratuszowa-ZOO- Jagiellońska nie jest dostosowane do zaplanowanego ruchu tramwajów. Koniec kropka. Dobrze by się stało, aby nie tylko motorniczych karać za wynikłe wypadki, ale również badać przyczyny i TYCH INNYCH również karać. f-kl SKRZYŻOWANIE WOŁOSKA- WORONICZA Wnioskowaliśmy o wydłużenie cykli świetlnych na ciągach ulic Woronicza oraz Wołoska jak też o opóźnienie w załączaniu światła zielonego dla pieszych tak, aby skręcające tramwaje mogły bezstresowo opuścić skrzyżowanie. „Zgodnie z pismem Inżyniera Ruchu m.st. Warszawy Zarząd Dróg Miejskich oczekuje na przekazanie zatwierdzonego programu sygnalizacji świetlnej na ww. skrzyżowaniu uwzględniającego wnioskowane przez Tramwaje Warszawskie zmiany.” redakcja LIST DO REDAKCJI Witajcie Mam dla was dobry przykład buractwa i bezmyślności. Była środa, miałem „18”. Będąc na przystanku Wynalazek w kierunku PDPS-u zobaczyłem przed sobą praskiego UBOTA jak wjeżdża na przystanek Taśmowa. Była godzina 7.55 a przyjazd na pętle miałem o 7.56, pomyślałem sobie -hurra jestem w czasie będę mógł iść spokojnie do toalety. Dojechałem na przystanek Taśmowa a UBOT nadal tam stał. Pewnie ma awarię poszedłem zobaczyć, co się dzieje. Doszedłem do kabiny a tam żywego ducha nie było. Pewnie go porwali dla okupu pomyślałem, bo co innego mogło sie stać. Dokładnie po 6 minutach pan motorniczy wyszedł wolnym krokiem ze sklepu z zakupami w reku. Wjechaliśmy na pętle, idę do niego i grzecznie pytam czy ja mam narobić w spodnie, bo jemu zachciało sie zakupy robić w pracy? On na to, że gówno go to obchodzi i mogę nawet narobić w spodnie. Potem poleciały jeszcze inne inwektywy (pedale to był ten najmniej obraźliwy wyraz) Niestety byłem zbyt miękki – powinienem był powiadomić CR- ale sobie odpuściłem. Pozdrawiam za waszym pośrednictwem tego super motorowego z Pragi i mam nadzieję, że kiedyś on nie zdąży dojechać na kraniec. motorniczy ZA KRÓLA SASA WYCHŁOSTANO BY WAS Wygrodzenie dzikiego przejścia przy Ogrodzie Saskim jest pracą spychologiczną z absurdalnego świata PRL, wyjętą żywcem z komedii Barei. Pojechałem w niedzielę na spotkanie z Augustem II Mocnym, który zorganizował festyn dla całego ludu Warszawy, na którym Tramwaje Warszawskie reprezentował żółty tramwaj konny zaprzężony w dwa piękne deresze. Wracając jednak do tematu przy okazji festynu miałem okazję zerknąć dokładniej na wygrodzenie. Otóż wygrodzenie zakończono dokładnie 5 przęseł od miejsca starego dzikiego przejścia a te reaktywowało się właśnie o te 5 płotków dalej. Widać to na zdjęciu, dawne przejście było o 2 przęsła za słupem trakcyjnym. Nawet średnio sprawna fizycznie stulatka pokusiłaby się o wysiłek pokonania tego dystansu. Nadmienię jeszcze, że żywopłot za wygrodzeniem rośnie równo i pięknie, natomiast ten, którego ono nie chroni wygląda delikatnie mówiąc rachitycznie. Tyle czasu trwały starania o wygrodzenie i udało się wreszcie. Lecz to, co otrzymaliśmy nie jest tym, o co prosiliśmy to tylko kolejna atrapa. redakcja KAWAŁY Co porabiasz zawodowo? - Jestem architektem krajobrazu. - O, a na czym to polega? Pracuję na buldożerze. Zabawne jak mało ważna jest Twoja praca, gdy prosisz o podwyżkę, a jak niesamowicie niezbędna dla ludzkości gdy prosisz o urlop... Ksiądz zwraca się do młodych "Powtarzajcie za mną", a po cichu do pana młodego "Jak pan ma na imię?". Na to pan młody głośno do mikrofonu "Jak pan ma na imię?". Na to ksiądz po cichu "Nie, nie. Jak PAN ma na imię?". Na to pan młody głośno do mikrofonu "Pan ma na imię Jezus". To było olbrzymie wesele na około 300 osób. Po uroczystościach kościelnych, podczas przyjęcia, pan młody wszedł na podium i podszedł do mikrofonu, żeby przemówić do zgromadzonych gości. Powiedział, ze chciałby podziękować wszystkim za przybycie i za wsparcie podczas wesela, szczególnie, ze niektórzy przybyli z daleka. Szczególnie chciał podziękować rodzinom państwa młodych za przybycie i nowemu teściowi za zorganizowanie tak wspaniałego wesela. Chciał podziękować wszystkim za przybycie i prezenty i wszystko, powiedział, ze chciał dać każdemu specjalny prezent tylko od niego. Dlatego przykleił pod siedzeniem każdego krzesła kopertę. Powiedział, ze to prezent dla każdego i poprosił, żeby wszyscy otworzyli koperty. W każdej kopercie znajdowało się zdjęcie o rozmiarach 8x10 przedstawiające drużbę kochającego się z panna młodą. Miał on podejrzenia co do tych dwojga i wynajął prywatnego detektywa, żeby zbadał sprawę kilka tygodni przed ślubem. Potem stal na podium jeszcze przez parę minut obserwując reakcje tłumu, po czym odwrócił się do drużby i powiedział "FY" (nie wymaga tłumaczenia) potem odwrócił się do panny młodej i tak samo powiedział "FY" a potem skierował do oszołomionych gości "Spadam stąd". Zaraz w poniedziałek załatwił anulowanie ślubu. Podczas gdy większość z nas zerwałaby zaręczyny zaraz po odkryciu prawdy o romansie, ten facet przeszedł przez cale przygotowania i uroczystość jak gdyby nigdy nic. Jego zemsta: rodzice panny młodej zapłacili 32.000$ za przyjęcie dla 300 gości. Poinformował wszystkich o tym co się stało. Ale najlepsze ze wszystkiego, sponiewierał reputacje panny młodej i drużby na oczach ich wszystkich przyjaciół i całej rodziny: rodziców, braci, sióstr, dziadków, siostrzenic i siostrzeńców etc