xxxxx reprint
Transkrypt
xxxxx reprint
_1 X EX PX RX IXN T R THINKTANK: PRZYWÓDCA NIE WSTYDZI SIĘ, GDY NIE WIE Od szybkości i trafności podejmowanych rozstrzygnięć zależy los organizacji. O sztuce podejmowania decyzji mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz – Prezydent Warszawy. Artykuł pochodzi z Magazynu THINKTANK nr 2, jesień 2009 WWW.MTTP.PL Z PIERWSZEJ LINII _ PRZYWÓDCA NIE WSTYDZI SIĘ GDY NIE WIE Biografia każdego przywódcy i menedżera to kronika podejmowanych przez niego decyzji. Od szybkości i trafności przyjmowanych rozstrzygnięć zależy los organizacji. Jeśli lider nie opanuje sztuki decydowania, nie może marzyć o sukcesie. 2_3 FOT. PIOTR MALECKI / FORUM LIDER Hanna Gronkiewicz-Waltz Prezydent Warszawy, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej. Wcześniej stała na czele Narodowego Banku Polskiego, była wiceprezesem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, posłanką na Sejm i przewodniczącą Komisji Skarbu Państwa. Profesor Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Autorka wielu publikacji naukowych. Gdy lider decyduje, musi zebrać jak najwięcej danych i nie może wstydzić się, że korzysta z najlepszych dostępnych wzorców. Powinien przestrzegać też zasady kolegialności i z żelazną konsekwencją egzekwować swoje założenia – mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, wcześniej szefowa Narodowego Banku Polskiego i wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. __THINKTANK: Która z wielu decyzji, jakie podjęła Pani w swojej karierze zarządczej, była najtrudniejsza? Hanna Gronkiewicz-Waltz: Jako najtrudniejszą pamiętam upadłość banku spółdzielczego w Śremie – niewielkiego, ale pierwszego, który miałby upaść od 1939 r. Jako świeżo wybrana prezes Narodowego Banku Polskiego musiałam zrobić krok, którego nikt nie wykonał od kilkudziesięciu lat. Wyzwaniem była nie tylko sama decyzja, ale też zapewnienie sprawnego przebiegu całego procesu na poziomie operacyjnym: musiałam wysłać ludzi, którzy bank fizycznie zamkną, powiadomić klientów nie tylko o jego upadłości, ale przede wszystkim o tym, że chociaż ich depozyty były ubezpieczone, muszą poczekać na wypłatę pieniędzy do chwili wydania stosownego orzeczenia przez sąd. Bardzo się wtedy bałam. Nie tylko tego, co stanie się w Śremie, ale przede wszystkim reakcji klientów innych banków i opisywanego w książkach efektu domina. Był zaledwie 1992 r., gospodarka rynkowa w Polsce dopiero się kształtowała. Nikt nie wiedział, jakie będą reakcje ludzi i instytucji finansowych i nie potrafił ich przewidzieć. Na szczęście „runu” na banki nie było i ta upadłość nie stworzyła problemów dla naszego całego systemu bankowego. To była trudna decyzja, do dziś pamiętam emocje, które wtedy mi towarzyszyły, choć później uczestniczyłam jeszcze w zamknięciach ponad stu banków. FOT. PIOTR MALECKI / FORUM Z PIERWSZEJ LINII _ __ To zaskakujące: czy decyzje, które musiała Pani podjąć niedawno w związku z kupcami w Warszawie, nie były trudniejsze? I czy podejmowanie trudnych decyzji wchodzi z czasem w krew? W procesie podejmowania decyzji nie ma szczególnych sekretów. Żeby decyzje były trafne, musimy trzymać się kilku istotnych zasad. Pierwsza, to zebranie jak największej ilości informacji i rzetelna analiza zgromadzonych danych, czyli dobre przygotowanie do rozstrzygnięcia dylematu. W tym kontekście bardzo trudną decyzją było dla mnie pierwsze, częściowe upłynnienie kursu złotego wobec walut obcych, w dopuszczalnym paśmie wahań wokół kursu centralnego w wysokości +/- 7 procent. To było w 1995 r., dopiero kilka lat po pojawieniu się pierwszych kantorów. Na dodatek decyzję o upłynnieniu kursu złotego musiałam wprowadzić w życie bardzo szybko. Jeśli ta informacja przedostałaby się do rynku, mogłoby to spowodować ewentualne spekulacje. Miałam wówczas jako szef banku centralnego bardzo mało danych – niewiele osób w Polsce wiedziało coś o upłynnianiu kursu, a jeśli już, to była to głównie wiedza teoretyczna. podjąć decyzję na własną rękę, ryzyko popełnienia błędu byłoby znacznie większe. __ Jak rozwiązać taki problem A tak byliśmy pierwszym krajem w Euroi decydować, gdy nie mamy pie Środkowo-Wschodniej, który z kursu doświadczenia w jakimś zakresie? sztywnego przeszedł na kurs płynny w raPo prostu poprosiłam o pomoc tych, mach dość dużego pasma wahań i cały proktórzy tę wiedzę mieli. Pamiętam, że skon- ces udało się przeprowadzić bez większych taktowałam się wówczas z Międzynarodo- problemów. wym Funduszem Walutowym i poprosiłam, żeby przysłali do Polski ekipy specjalistów __Wielu liderów nigdy nie poprosi z państw, które ostatnio upłynniały kurs o pomoc na etapie zbierania swojej waluty. W ciągu 48 godzin byli na danych do podejmowania miejscu eksperci z banków centralnych decyzji. Boją się, że będą posąChile i Izraela. Pracowali ze mną i z moim dzeni o brak kompetencji. Pani zespołem, dzieląc się wiedzą i doświadnie miała takich obaw? czeniem – bezcennym, bo takim, którego Powtarzam często moim współpracoww Polsce wtedy nie było. Gdybyśmy chcieli nikom, że lider nie może wstydzić się tego, że czegoś nie wie – musi natomiast aktywnie szukać tej wiedzy, korzystać z intelektu innych. Jeśli tego nie potrafi, to nigdy nie będzie pełnił roli przywódcy. Pytanie i prośba o pomoc nie odbierają liderowi autorytetu, ale łatwo może go pozbawić nietrafiona i szkodliwa decyzja. Dlatego nie mam oporów przed zadawaniem pytań, gdy czegoś nie wiem lub nie jestem do końca pewna. Szukam rozwiązań i inspiracji wśród ludzi, w książkach, ale też w internecie, sprawdzam, jak podobny problem został rozwiązany gdzie indziej. Wiele razy przed popełnieniem błędu decyzyjnego uchronili mnie moi podwładni i współpracownicy. Tak było na przykład w kwestii oscylatora, czyli mechanizmu, który na początku lat 90. pozwalał na sztuczne mnożenie kapitału. W ten sposób doszedł do wielkich pieniędzy między innymi Bogusław Bagsik z osławionej spółki Art-B. Ja musiałam zmierzyć się z oscylatorem tuż po objęciu stanowiska prezesa Narodowego Banku Polskiego. Wydawało mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie zablokowanie z dnia na dzień czeków gwarantowanych, na których opierał się ten mechanizm. Na szczęście pracownicy banku centralnego ostrzegli mnie, że tym posunięciem unieruchomię cały system bankowy. Usiedliśmy więc z przedstawicielami banków i opracowaliśmy bardziej płynny tryb usunięcia czeków gwarantowanych. Pół roku później nie było ich już w naszym systemie bankowym i problem znikł. Ale jeśli na początku nie posłuchałabym doradców i przeforsowała swoje rozwiązanie, skutki gospodarcze nietrafionej decyzji mogłyby być fatalne. __ To nie jest popularne podejście: przecież „miotła”, która często po zmianie władzy czyści instytucje państwowe, zmniejsza krąg doradców, którzy mogą ostrzec przed błędem. 4_5 LIDER Podejmowanie decyzji: sprawdzian skutecznego przywódcy To prawda – i to też jeden z największych błędów, jakie może popełnić lider. Podczas mojej pracy w banku centralnym intuicyjnie wyczuwałam to, co dziś wiem już z doświadczenia i pogłębiania wiedzy o zarządzaniu. W każdej organizacji istnieje swoista pamięć korporacyjna – corporate memory czy institution memory, jeśli mówimy o administracji publicznej. I w systemie bankowym, i w administracji publicznej spotkałam osoby pracujące tam już wiele lat. Byli to ludzie najczęściej zajmujący stanowiska dyrektorskie i niższe, którzy przeżyli niejedną zmianę władzy i zgromadzili bardzo cenną wiedzę o mechanizmach funkcjonowania tych organizacji. Tę wiedzę można porównać do karty pacjenta. Dobry lekarz, zanim podejmie decyzję dotyczącą dalszego sposobu leczenia, zapoznaje się z informacjami z karty, zbiera dane. Podobnie powinien robić dobry szef – nie da się dobrze wejść w zarządzanie nową instytucją, całkowicie odrzucając jej dorobek, styl działania i pamięć organizacyjną. Dlatego jestem przeciwniczką politycznego wymiatania i automatycznej zmiany osób na najwyższych stanowiskach w instytucjach wraz z przyjściem nowego szefa. Choć oczywiście warto mieć wokół siebie niewielką grupę zaufanych i sprawdzonych współpracowników. Uważam zresztą, że decyzje dotyczące spraw personalnych są jednymi z najważniejszych wyborów dla każdej osoby zarządzającej i mają kluczowe znaczenie dla jakości zarządzania. Przyjęcie odpowiednich osób do zespołu i rozwijanie tych, którzy mają potencjał i zdolność podejmowania właściwych decyzji to warunek sine qua non skutecznego zarządzania organizacją. __ Rzetelne zebranie informacji, sięganie po pomoc ludzi z doświadczeniem… Jakim jeszcze zasadom jest Pani wierna podczas przygotowywania się do podjęcia decyzji? Od pierwszych dni w Narodowym Banku Polskim trzymam się zasady kolegialności. W latach 90. decyzje dotyczące polityki monetarnej podejmował zarząd banku centralnego pod moim kierownictwem. Spotkania odbywały się co tydzień. Dziś, jako prezydent Warszawy, także spotykam się ze swoim zespołem co tydzień. Omawiamy na tych spotkaniach najważniejsze dla miasta kwestie. Jestem wielką zwolenniczką zasady, że zespół zarządzający podejmuje decyzje wspólnie. Patrzenie na problem z jednego punktu widzenia powoduje, że często przychodzi nam do głowy dość uproszczona recepta i niekoniecznie najlepsze rozwiązanie. Kolegialność daje szansę wymiany informacji, możliwość spojrzenia na analizowane zagadnienie z wielu różnych punktów widzenia. To z kolei powoduje, że nasza diagnoza sytuacji staje się wielowymiarowa, co ma wpływ na trafność decyzji. Poza tym atmosfera współpracy sprzyja szybkiemu i skutecznemu decydowaniu. I dodatkowa korzyść – dzięki naszym cotygodniowym spotkaniom każdy wiceprezydent miasta wie, co ważnego dzieje się w urzędzie. Zdecydowanie preferuję taki styl działania nad jednoosobowe podejmowanie decyzji, które mogłabym wprowadzić. Prezydent to przecież formalnie jednoosobowy organ administracji. __ Kierowanie miastem wymaga podejmowania dziesiątków decyzji dziennie. W tym rokupodjęła ich Pani jako prezydent Warszawy już niemal 4 tysiące. Jak wybiera Pani sprawy, którymi zajmuje się osobiście? Moje doświadczenie każe mi brać pod lupę tylko te problemy, które są najistotniejsze. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy jest jak wielobranżowa, ogromna korporacja – ponad 7 tys. osób, kilkadziesiąt spółek, 12-miliardowy budżet. Zajmujemy 1 Przyznanie się do niewiedzy nie jest błędem. Jest nim natomiast podejmowanie nietrafionych, szkodliwych decyzji. 2 Aby podjąć dobrą decyzję, należy zebrać niezbędne informacje. Ich cennym źródłem mogą być pracownicy firmy, a także eksperci zewnętrzni. Warto szukać inspiracji, żeby nie wyważać otwartych drzwi. 3 Ważne jest tempo podejmowania decyzji. Każdy proces decyzyjny należy w pewnym momencie zakończyć, nie można zbyt długo zasłaniać się czekaniem na nowe dane. 4 Kolegialność w podejmowaniu decyzji jest skuteczniejsza od narzucania decyzji współpracownikom. Daje pełniejszą diagnozę sytuacji, zwiększa ich poparcie dla podjętej decyzji i motywację do działania na rzecz jej realizacji. 5 Proces nie kończy się, kiedy podejmiemy decyzję. Trzeba ją wcielić w życie. Nawet najlepsza decyzja, jeśli zostanie na papierze, nie doprowadzi do zmiany. 6 Spójny zespół zapewnia efektywną realizację decyzji. Lepiej ludzi integrować niż dzielić. się tysiącami spraw: przygotowaniem miasta do Euro 2012, muzeami, mostami, nieruchomościami, tramwajami, autobusami i metrem, szkołami, przedszkolami i żłobkami… Dlatego podziwiam młodych ludzi, którzy startują na wójtów i burmistrzów, bo nie wyobrażam sobie, jak można zajmować się tym wszystkim bez dużego bagażu doświadczeń i praktyki w zarządzaniu. Ja uczę moich współpracowników i podwładnych, żeby przychodzili do mnie z gotowymi rozwiązaniami. Sama wkraczam do akcji wtedy, gdy powstają zbyt duże napięcia czy konflikty. Zasada „przychodź z rozwiązaniem, a nie z problemem”, znana w organizacjach biznesowych, na początku mojej kadencji jako Prezydenta Warszawy wcale nie była dla urzędników taka oczywista. Przyczyniła się do tego także niepewna przez lata sytuacja polityczna wokół ratusza i ciągłe zmiany prezydentów. Na początku urzędowania niejednokrotnie zdarzały się sytuacje, że na posiedzenie zarządu przychodzili kierownicy kilku biur merytorycznych, którzy przynosili całkowicie sprzeczne ze sobą stanowiska i oczekiwali ode mnie rozstrzygnięcia – jak od sądu. Rzecz jasna, czasem rozstrzygam. Ale na szczęście takich sytuacji jest dziś mniej, bo ludzie zrozumieli, że oczekuję także ich samodzielności i decyzyjności. Coraz częściej sami proponują rozwiązania albo przychodzą z gotowymi alternatywnymi scenariuszami. To zdecydowanie przyspiesza proces decyzyjny w mieście. Nie sądzę też, aby było prawdą, że urzędnicy nie chcą podejmować decyzji. Gdy stworzy się im jasne warunki gry, decydują chętnie i kompetentnie. Muszą jednak wiedzieć, jak daleko sięgają ich uprawnienia. Doświadczenie menedżerskie powoduje, że nie wierzę w teorię spisku. Uważam, że więcej błędów wynika z nieostrożności i bałaganiarstwa niż z celowych działań. FOT. PIOTR MALECKI / FORUM Z PIERWSZEJ LINII _ wszystkie są przemyślane. Wiem jednak, że w pewnym momencie należy proces decyzyjny zakończyć. Definitywnie, bo rozstrzygnięć idealnych nie ma. Nie można zasłaniać się potrzebą ciągłego aktualizowania danych. Zanim zaczęłam zarządzać instytucjami, wykładałam na uczelni. Dość szybko dochodziłam do kolejnych stopni naukowych, bo prowadząc badania – w przeciwieństwie do niektórych kolegów – nie czekałam na przykład na to, aż zmieni się jakaś określona ustawa. Po prostu przyjmowałam stan prawny na określony dzień. Lepiej decydować szybko, niż łudzić się, że kiedyś uda się nam zebrać wszystkie niezbędne informacje. Lepiej więcej energii włożyć w dopilnowanie, czy faktycznie nasza decyzja jest realizowana, niż w niekończące się analizy i zebranie wszystkich możliwych danych. Decyzja, która nie została wprowadzona w życie nie jest udaną decyzją, niezależnie od tego, jak bardzo jest słuszna. __Wielu liderów ma z tym największy problem: w fazie przygotowań i fazie decyzji wszystko idzie sprawnie, ale później decyzja się rozmywa. Jak zapewnić, że to, co zdecydowane, zostanie zrealizowane? Wielu menedżerów ma przekonanie, że po podjęciu decyzji nie trzeba już interesować się problemem. To błąd – trzeba sprawdzić, czy postanowienia zostały wdrożone. Ja się do moich najważniejszych decyzji „przypinam”, czyli osobi__ Jak wygląda sama faza decyzji? ście monitoruję i sprawdzam, czy weszły Podejmuje Pani decyzje szybko w życie. Oczekuję informacji zwrotnych czy raczej powoli? Najwięcej czasu zajmuje mi oczywiście dotyczących wszystkich problemów, któpodejmowanie tych decyzji, w których re mogą opóźnić czy zatrzymać realizację argumenty „za” równoważą argumenty projektu. Oczywiście nie we wszystkich „przeciw”. Czasem spisuję je na kartce, cza- przypadkach jest to możliwe, ale w najsem dokonuję bilansu w myślach. Myślę, ważniejszych – konieczne. Gdy trzeba, staże jedną decyzję na dziesięć podejmuję ram się likwidować wąskie gardła i usuwać w taki właśnie sposób, choć oczywiście przeszkody. Uczę moich podwładnych, by przychodzili do mnie nie z problemami, ale z gotowymi rozwiązaniami. LIDER Pomocna w egzekwowaniu jest też kolegialność. Po wspólnym spotkaniu i uzasadnieniu decyzji jego uczestnicy czują presję. Wiedzą, że spraw nie da się odłożyć, zamieść pod dywan. Poza tym zauważyłam, że kolegialność w podejmowaniu decyzji przekłada się też na kolegialność w codziennym działaniu. Kiedy poszczególni członkowie zespołu widzą, że ich słucham i biorę pod uwagę ich argumenty, partycypują w przygotowaniu decyzji, mają większą motywację do jej zaakceptowania i działań na rzecz jej wykonania. Sami pokonują swoje mentalne ograniczenia, niejako wychodzą poza ramy biur, które nadzorują. Przez to mają większą skłonność do współpracy. Kiedyś Urząd Warszawy był wyraźnie podzielony na resorty. Dziś widać większą odpowiedzialność i zmianę w komunikacji pomiędzy poszczególnymi biurami. Właśnie dlatego zawsze starałam się integrować ludzi, bo wewnętrzna spójność organizacji wspiera realizację decyzji. Powiem nieskromnie, że mam dobre efekty w likwidowaniu podziałów na my-oni, starzy-młodzi itd. Staram się raczej rozładowywać napięcie. Bardzo pomagają mi w tym doświadczenia z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, instytucji korporacyjnej, ale działającej jak instytucja publiczna. Przez cztery lata spędzone w Londynie nauczyłam się działania w środowisku wielokulturowym – w banku pracowały oosby ponad 60 narodowości. Dostrzegłam wtedy, że konflikty mają charakter ponadnarodowy. Ludzie są bardzo podobni i w instytucjach występuje podobny typ konfliktów i napięć. Z racji zajmowanego stanowiska byłam tam mediatorem w różnego rodzaju sporach. Te doświadczenia pomagają mi dzisiaj łagodzić napięcia, które są nieuchronne w każdej organizacji. __ Co jeszcze jest potrzebne w fazie realizacji decyzji? W każdej organizacji bardzo pomaga informacja zwrotna. To dzięki niej można ocenić postępy w realizacji decyzji, skontrolować, czy jest wykonywana, tak jak zaplanowaliśmy. Potrzebny jest ciągły dopływ informacji zwrotnych, analiza i reakcja na nie. W instytucji takiej jak urząd miasta jest w pewnym sensie łatwiej, jeśli idzie o informację zwrotną. Wszelkie nieprawidłowości są bowiem często wyłapywane przez opozycję polityczną – tak więc ta informacja przychodzi do nas w formie interpelacji. Oczywiście, trzeba odróżniać te konstruktywne i informujące o problemie od tych, które są czystą polityką. Zapoznaję się też z większością uwag, które docierają do urzędu miasta w trybie skarg i wniosków. To scentralizowany system i w praktyce każda odpowiedź na skargę lub wniosek trafia do mnie do akceptacji. Przeglądam je osobiście, bo są źródłem przydatnej wiedzy o tym, co przeszkadza mieszkańcom. Nie zaniedbuję też innych źródeł pozyskiwania takich informacji, 6_7 na przykład często pytam znajomych, jak zostali obsłużeni jako klienci instytucji miejskich, jakie były ich doświadczenia jako petentów, co im się nie podobało, co moglibyśmy zmienić. Dużą wagę przykładam też do informacji pojawiających się w prasie. Zdarza się, że dziennikarze wyłapują nieprawidłowości, które ciężko dostrzec wewnątrz urzędu. __ Urząd miasta Warszawy, na którego czele Pani stoi, postrzegany jest często jak instytucja, która ma trudności z podejmowaniem decyzji. Dlaczego tak jest? Bo wiele decyzji nie trafia do mediów, gdy nie są spektakularne. To zwykła praca, którą urząd musi wykonać, a wykonuje ją w warunkach, o których często się nikomu nie śniło. Po pierwsze i najważniejsze, prezydent Warszawy musi dziś radzić sobie nie tylko z zarządzaniem miastem, ale z historycznymi zaszłościami, które odziedziczył. To na przykład nieuporządkowany stan prawny wielu nieruchomości warszawskich, który trzeba wyjaśnić ostrożnie, przypadek po przypadku. Od początku mojej kadencji wydaliśmy ponad 450 decyzji dotyczących zwrotu nieruchomości znacjonalizowanych na mocy Dekretu Bieruta – większość była trudna i nietypowa. Czasami na rozstrzygnięcie trzeba czekać 5 lat, czasem 15, bo są to sprawy bardzo różne. Tymczasem ludzie postrzegają wszystkie jako identyczne i łatwe do rozwiązania. Stąd przekonanie, że urząd Z pi e rwsz e j l inii _ Większość istotnych decyzji podejmowanych przez liderów dotyczy ludzi, strategii i sytuacji kryzysowych. Proces rozstrzygania składa się z trzech faz. Trzy fazy procesu podejmowania decyzji I FAZA PRZYGOTOWAŃ Odkrycie/rozpoznanie problemu: Sformułowanie i nazwanie problemu: Mobilizacja i pozyskanie ludzi: ¬¬ odbieranie sygnałów ¬ z otoczenia; ¬¬ dotarcie do sedna i natury problemu; ¬¬ wyznaczenie jasnych parametrów i kontekstu. ¬¬ rozpoznanie najważniejszych interesariuszy; ¬¬ zaangażowanie ich ¬ i zmotywowanie; ¬¬ czerpanie najlepszych pomysłów na rozwiązanie. ¬¬ nastawienie na przyszłość. II Faza decyzji III Faza wykonania Decyzja: ¬¬ podjęcie jasnej decyzji ¬ typu tak/nie; ¬¬ wyjaśnienie podjętej decyzji. Wdrożenie decyzji: ¬¬ stałe zaangażowanie ¬ w proces wykonania; ¬¬ udzielanie wsparcia pozostałym zaangażowanym osobom; ¬¬ wyznaczanie jasnych ¬ „kamieni milowych” – etapów realizacji. Nauka i wprowadzenie zmian (dostosowanie): ¬¬ ciągłe oczekiwanie informacji zwrotnej; ¬¬ słuchanie informacji zwrotnej; ¬¬ dokonywanie odpowiednich zmian. Źródło: Noel M. Tichy, Warren G. Bennis, „Judgement: How Winning Leaders Make Great Calls”, Portfolio 2007. działa powoli. W sprawach nietypowych, indywidualnych, nie może być pośpiechu. Druga sprawa to nieuregulowane i skomplikowane stosunki własnościowe. Na przykład w Białołęce musieliśmy kupić działkę pod przedszkole, które już jest zbudowane. Takie sprawy mogą ciągnąć się latami i są skomplikowane prawnie. Po trzecie, zbyt duża formalizacja procedur przetargowych w Polsce także opóźnia realizację wielu spraw, jak choćby budowę metra. Po czwarte wreszcie, hamują nas inne procedury formalno-prawne, którymi jest ograniczona administracja. Myślę jednak, że z szybkością podejmowania decyzji w Warszawie na tle innych europejskich miast nie jest najgorzej, skoro władze Berlina przysyłają do nas urzędników na szkolenia z zakresu organizacji pracy urzędu miasta. __ Import dobrych praktyk z Polski nie jest regułą – zwykle to my szukamy sprawdzonych rozwiązań. Jak często korzysta Pani z wiedzy z zewnątrz? Zawsze, gdy widzę, że pomoże to wprowadzić nowe, efektywne rozwiązanie. Pomysł na Radę Polityki Pieniężnej przywiozłam z Francji, system ubezpieczenia depozytów wprowadzony przeze mnie w banku centralnym ma swoje korzenie w rozwiązaniach fińskich i szwedzkich. Nie wstydzę się, że skorzystałam z przykładów zagranicznych – wręcz przeciwnie. Trzeba kopiować odpowiednie wzorce, które już istnieją, są sprawdzone, a nawet ulepszać je. Wymyślanie raz jeszcze prochu to niewyobrażalnie zła alokacja zasobów. Najczęściej ktoś już kiedyś przeszedł drogę intelektualną, zaprojektował, przeanalizował, sprawdził, wyciągnął wnioski. My teraz musimy ocenić, na ile projekt się sprawdzi u nas i dostosować go do naszej specyfiki. W żadnym wypadku na ślepo – dlatego do projektu o funkcjonowaniu Rady Polityki Pieniężnej wprowadziłam kilka autorskich rozwiązań. Zaproponowałam na przykład, żeby członkowie Rady byli powoływani przez Sejm, Senat i Prezydenta RP, i uważam, że w naszej rzeczywistości politycznej ten pomysł funkcjonuje nienajgorzej. Podejmując decyzje, nie można ani bezmyślne kopiować innych, ani też wyważać otwartych drzwi. W przeciwnym wypadku będziemy pionierami w każdej dziedzinie. Lider, który za każdym razem chce wymyślić swoją organizację na nowo, to przekleństwo. Taka strategia dużo kosztuje, zabiera czas, marnuje zasoby niezbędne w innych obszarach. Jako prezydent, który urzęduje przez jedną niecałą kadencję, nie śmiem pouczać osób zarządzających od lat. Ale gdybym miała dać jedną taką radę, to polecam odwagę w czerpaniu z istniejących rozwiązań i dobrych praktyk – oczywiście zawsze wskazując ich źródło i twórczo je adaptując. »» Artykuł R0902L03 Szanowni Państwo, ośrodek analityczny THINKTANK prowadzi THINKTANK Society. Jest to społeczność liderów biznesu i administracji publicznej zainteresowanych rozwojem osobistym, podnoszeniem swoich kompetencji w zakresie przywództwa i zarządzania, wymianą doświadczeń i wiedzy oraz dialogiem na temat najważniejszych wyzwań rozwojowych w Polsce. Członkostwo w THINKTANK Society jest odpłatne i wiąże się z wieloma przywilejami opracowanymi specjalnie dla członków klubu m.in.: możliwość udziału w dedykowanych spotkaniach, workshopach, zamkniętych dyskusjach z udziałem liderów i decydentów oraz dostępem do wszystkich elementów bazy wiedzy THINKTANK. Więcej informacji o społeczności THINKTANK znajdą Państwo na stronie internetowej: www.mttp.pl/society Osoby zainteresowane przystąpieniem do THINKTANK Society oraz otrzymywaniem dodatkowych informacji na temat aktywności THINKTANK, publikacji i spotkań, prosimy o wypełnienie i odesłanie faxem poniższego formularza. Zachęcamy także do zapisania się na newsletter ośrodka analitycznego THINKTANK: www.mttp.pl/newsletter Nazwisko Imię Stanowisko Firma E-mail Ulica Kod, miasto Telefon NIP Zgadzam się na umieszczenie moich danych osobowych w bazie danych ośrodka analitycznego THINKTANK, prowadzonej przez THINKTANK Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie oraz na ich przetwarzanie dla potrzeb marketingowych i handlowych związanych z działalnością spółki (zgodnie z ustawą z dnia 29.08.1997 r. o ochronie danych osobowych Dz. U. Nr 133, poz. 883). Zgadzam się na otrzymywanie informacji marketingowych i handlowych od THINKTANK i jego partnerów na adres elektroniczny podany w formularzu. Podpis Wypełniony formularz prosimy o odesłanie e-mailem: [email protected] lub faxem (22) 628 04 12 THINKTANK Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego pod nr KRS 0000325641. Kapitał zakładowy 132 000 zł, ul. Mińska 25, 03-808 Warszawa NIP 701-01-83-649, REGON 141839360.