z perspektywy działacza

Transkrypt

z perspektywy działacza
Z PERSPEKTYWY DZIAŁACZA
Urszula Sobczak
Nadchodzi 35. rocznica podpisania porozumień sierpniowych, rocznica walki robotników o godność. Chciałbym te
wydarzenie przypomnieć w poniższym wywiadzie. Udałam się do jednego z anonimowych bohaterów tamtych dni,
pana Bogdana.
- Kiedy Pan się dowiedział
o rozpoczęciu strajków w stoczni
szczecińskiej?
-Czas lata 1980 roku to bardzo burzliwa
historia. My, robotnicy mieliśmy już
dosyć tej buty i arogancji władzy. O
terminie strajku dowiedziałem się na
przełomie lipca i sierpnia 1980 roku od
naszego przewodniczącego Staszka
Wądołowskiego.
- Czy należał Pan do związków
zawodowych?
- Do Niezależnego Samorządnego
Związku Zawodowego „Solidarność”
należeliśmy prawie wszyscy.
- Jaka sytuacja panowała w kraju
przed strajkami?
- Były to czasy trudne.
Po wprowadzeniu kartek rodzinom żyło
się bardzo ciężko. Mogę wspomnieć, że
gdy chciało się kupić np. lodówkę,
odkurzacz czy też meble, trzeba było
zapisywać się w kolejce, aby
zrealizować kartki trzeba było stać
w kolejkach przez całą noc. Za oddaną
makulaturę można było dostać talon na
papier toaletowy. Kiedy w sklepach
pojawiły się buty, kupowało się je, nie
zważając na numerację, ludzie
wymieniali się na inne towary. Można
nazwać, że to czas kolejkowy(śmiech).
Brakował wszystkiego, a w sklepach
partyjnych, bo takie były, można było
kupić wszystko. Nam zostawały jeszcze
PEWEXY-to sklepy, w których towary
były sprzedawane za waluty obce, tj.
dolary, marki, funty itp., były też bony
walutowe. Dolar w tym czasie na
czarnym rynku, u tak zwanych koników,
kosztował 80-100zł, przy pensjach
w wysokości dwa-trzy tysiące.
- Dlaczego doszło do strajków,
o co walczyliście i jakie warunki
znajdowały się w postulatach
podpisanych 31.08.1980r.?
- Jak już nadmieniłem arogancja władzy,
bieda i brak wszystkiego, to były główne
powody wystąpień . Kiedyś musiało to
pęknąć , mieliśmy dosyć takiego życia,
nadszedł czas, aby sprzeciwić się
władzy. 18 sierpnia 1980 r. w Szczecinie
powołano Komitet Strajkowy
z Marianem Jurczykiem jako
przewodniczącym. Należało by dodać,
że punktem zapalnym była wizyta
papieża Jana Pawła II w Polsce w 1979r.
A w postulatach … Na pewno, jeden
z postulatów głosił przywrócenie do
pracy naszych kolegów, zwolnionych po
protestach w końcu 1980 roku. Między
innymi Ani Walentynowicz i Lecha
Wałęsy. Postulaty mówiły o powołaniu
niezależnych związków zawodowych
i z tego, co jeszcze pamiętam, poprawy
warunków pracy i płacy,
zagwarantowanie bezpieczeństwa dla
strajkujących, wolność słowa i druku jak
i uwagi dotyczące przestrzegania
konstytucji.
- Czy po rozpoczęciu strajków
w stoczni gdańskiej było pewne, że
stocznia Warskiego też ruszy?
- Oczywiście, gdy tylko usłyszeliśmy
o rozpoczęciu strajków w Gdańsku, było
prawie pewne, że i my zaczniemy. Na
początku czuliśmy niepewność, jak
postąpi rząd, no i jak nasi
„przyjaciele”(uśmiech) Moskale.
Czuliśmy, że jesteśmy jednością, że
jesteśmy razem i to było najważniejsze.
- Gdy uczestniczył pan w akcji
stoczniowców przeciwko władzy,
co Pan wtedy czuł, jak wyglądała
farma takich akcji i jak reagowała
na to milicja?
- Były to zazwyczaj pochody i wiece oraz
różnego rodzaju spotkania. Pamiętam
nasze ręce wyciągnięte jak flagi, palce
ułożone w kształcie litery „V” i hymn
„Boże coś Polskę…”, a także wizyty
kapłanów w stoczni i polowe msze św.,
to dodawało nam odwagi i nadziei.
Rodziny, które przez płot stoczni
przerzucały jedzenie i papierosy.
Natomiast reakcje władzy na pochody,
zebrania były bardzo… , że tak powiem
nerwowe. Cały czas byliśmy nagrywani
i choć nieraz pałki były w użyciu i nie
tylko pałki, ale i armatki wodne, to
widzieliśmy strach w oczach
milicjantów. Oczywiście były częste
zatrzymania na 24 godziny,
przesłuchania, aby tylko uprzykrzyć
nam życie.
- Jaka była Pańska reakcja na
podpisanie porozumień
sierpniowych?
-31 sierpnia po podpisaniu porozumień,
jakby kamień spadł mi z serca.
Wierzyłem, że idzie nowe, lepsze .
Niestety już 13 grudnia 1981 roku,
nastał czas stanu wojennego. Wielu
moich przyjaciół zostało internowanych.
Mi się udało wyjechać do Wielkopolski.
Kiedy wydawało się niektórym, że
przegraliśmy nastąpił nagły zwrot
w dobrym kierunku. Mieliśmy wtedy
tak dużo nadziei.