Koncepcja kultury w pracach Bogdana
Transkrypt
Koncepcja kultury w pracach Bogdana
1 IRENEUSZ BOBER KONCEPCJA KULTURY W PRACACH BOGDANA SUCHODOLSKIEGO Z OKRESU MIĘDZYWOJENNEGO Pytania o sens kultury rodzą się przede wszystkim w okresach niepewności i zwątpienia w istniejące wartości oraz w czasach przełomów w jej pojmowaniu wyznaczonym przez dotychczasową tradycję. Koniec XIX i początek XX wieku był takim właśnie przełomem, co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze, pojawiły się teorie zarówno apologizujące kulturę (Hegel, Darwin) jak i traktujące ją jako wyraz niedołęstwa lub tłumienia impulsów (Freud). Po drugie, rozwój idei postępu nakazywał wierzyć, iż postęp dotyczy przede wszystkim świata kultury. Te wiarę podważały jednak wojny (w szczególności I wojna światowa) oraz narastające rozwarstwienie społeczne prowadzące do podziałów na kulturalną elitę i „niekulturalne” masy. Po trzecie, rozwój idei demokracji i wzrost świadomości warstw robotniczych i ludowych zrodził problem dostępu tych warstw społecznych do kultury. Te wszystkie uwarunkowania ujawniły potrzebę nowego spojrzenia na sens i istotę kultury. Taka właśnie próbę podjął Bogdan Suchodolski w swoich pracach z okresu międzywojennego. Kultura, to – według niego – wszelka twórczość człowieka zmieniająca świat przyrody, życie międzyludzkie i świat psychiczny. Tworzenie kultury dokonuje się nie w osamotnionym działaniu jednostek, lecz w zbiorowym wysiłku pokoleń. Takie ujęcie różni się od typowego rozumienia 2 kultury jako działalności ludzkiej zobiektywizowanej w dziełach sztuki, nauki, techniki, architektury oraz w instytucjach społecznych i różnych formach świadomości społecznej. Suchodolski zaproponował definicję znacznie obszerniejszą, bowiem obejmującą nie tylko tworzenie, ale również kształcenie skierowane na tworzenie własnej osobowości. Jednakże do tych dwóch głównych kierunków twórczości kulturalnej nie zawsze przywiązywano jednakową wagę, co według Suchodolskiego daje podstawę do wyróżnienia dwóch głównych a zarazem odmiennych i przeciwstawnych typów kultur i wychowania. 1. Kultura jedno- i dwuwarstwowa W dotychczasowych rozważaniach nad typologią kultur przeważały stanowiska, które – zdaniem Suchodolskiego – docierały jedynie do zewnętrznych cech danej kultury. Taki charakter miały między innymi próby traktowania kultury jako wytworu bądź rasy, bądź też środowiska społecznego lub geograficznego. W przeciwieństwie do tych ujęć, Suchodolski poszukiwał takiego składnika rzeczywistości kulturalnej, który umożliwiałby wniknięcie w jej strukturę oraz pozwalał na ukazanie najistotniejszych podobieństw i różnic między kulturami. Jego zdaniem, tym istotnym czynnikiem każdej kultury jest typ wychowania, które może być albo uczestniczeniem albo przygotowaniem. Wychowanie pojmowane jako uczestniczenie polega na tym, iż młodzież bierze udział w codziennym życie dorosłego społeczeństwa, obserwuje formy i przejawy życia społecznego i indywidualnego i próbuje je naśladować. Natomiast wychowanie rozumiane jako przygotowanie odbywa się w zorganizowanym procesie przebiegającym w specjalnych warunkach i odrębnym środowisku oraz poza sferą codziennego życia społeczeństwa. Proces wychowania prowadzony jest przez specjalnie do tego 3 celu powołanych i wykwalifikowanych ludzi, zaś młodzież w trakcie tego procesu spotyka się z wartościami specjalnie dla niej wyznaczonymi. W ten właśnie sposób intelektualnie i moralnie przygotowuje się do życia w społeczeństwie dorosłych, ale możliwe jest to dopiero wówczas, gdy pomyślnie przejdzie odpowiedni okres przygotowań. Rozróżnienie tych dwóch typów wychowania ujawnia – zdaniem Suchodolskiego – zasadnicze przeciwieństwa między rodzajami kultury, bowiem określony typ wychowania może być realizowany jedynie w odpowiednim rodzaju kultury. Wychowanie uczestniczące jest właściwe dla kultury, która w całości mieści się w aktualnych przeżyciach i czynnościach społeczeństwa. Cały zespół wiadomości, sprawności, wartości i norm jest zdobywany i praktykowany w bieżącym życiu. Zasób zobiektywizowanych form tego rodzaju kultury jest znikomy, a cała tradycja mieści się w obyczajach i zwyczajach żywo praktykowanych. Wychowanie przygotowujące pojawia się natomiast tylko w takiej kulturze, gdzie obok tego, co aktualne i praktykowane w życiu codziennym istnieje ogromne bogactwo tradycji utrwalonej w zobiektywizowanych formach. Wychowanie nie może być wtedy jedynie obserwacją dnia codziennego, gdyż całe bogactwo i różnorodność form nie jest aktualizowana w sytuacjach życiowych. Aby zatem jednostka mogła funkcjonować w życiu zbiorowym musi zapoznać się z tym dorobkiem. Pierwszy typ kultury Suchodolski określił mianem kultury jednowarstwowej, gdyż charakteryzuje się jedynie warstwą tego, co aktualne w życiu społecznym, natomiast drugi typ kultury obok sfery bezpośredniej żywotności zawiera również potężną nadbudowę w postaci tradycji i wytworów zobiektywizowanych, dlatego też został przez niego nazwany kulturą dwuwarstwową. W każdym z tych dwóch typów kultury aktywność kulturalna ma – zdaniem Suchodolskiego - odmienny charakter i 4 kierunek. W kulturze jednowarstwowej sfera zobiektywizowanych wytworów nie jest ani bogata, ani skomplikowana i nie posiada takiego znaczenia jak w kulturze dwuwarstwowej. W kulturze jednowarstwowej główny nacisk jest położony na wewnętrzną pracę kulturalną, na kształcenie własnego charakteru, mniejszą zaś wagę przykłada się do wytwarzania. Zadaniem człowieka jest przede wszystkim doskonalenie siebie oraz swojego stosunku do innych. Ocenia się jednostkę według tego, jakim jest człowiekiem oraz jakim jest członkiem społeczności, w której żyje. W kulturze dwuwarstwowej natomiast wysoko jest oceniany wzrost i bogactwo zobiektywizowanych dóbr kulturowych, w związku z tym szczególnego znaczenia nabiera ta forma aktywności kulturowej, którą nazywamy tworzeniem. Zadaniem każdego człowieka jest, zatem uczestnictwo w tym procesie, a poprzez dokonanie dzieł wielkich jednostka może sobie zapewnić nieśmiertelność i trwałe miejsce w dziejach kultury. Z takich postaw rodzi się wiara w postęp i ciągłe wzbogacanie wspólnej skarbnicy dzieł wysiłkiem następujących po sobie pokoleń. Z tej perspektywy stosunek człowieka do siebie samego, do innych ludzi staje się sprawa drugorzędną, mniej ważną niż współudział w określonej dziedzinie twórczości kulturalnej. Bogactwo tradycji pociąga za sobą konieczność długiego i żmudnego kształcenia. W kulturze dwuwarstwowej głównym miernikiem kultury jest wykształcenie, co doprowadza do ograniczenia dostępu do kultury i wyodrębnienia się kulturalnej elity. Według Suchodolskiego, inną charakterystyczną cechą kultur dwuwarstwowych jest wyodrębnianie się różnych dziedzin zmuszających nie tylko do specjalizacji zawodowej, ale również do „podziału” życia jednostki, której poszczególne dziedziny stawiają odmienne, często nawet przeciwstawne wymagania – inne jako obywatelom, inne zaś jako członkom różnych grup społecznych, bądź grup religijnych. Jeszcze inne wymagania stawiane są jednostce przez rodzinę, normy moralne, bądź 5 obyczajowe. Życie jednostki musi być w tej sytuacji pełne kompromisów, a osiągnięcia i sukcesy osiągane są najczęściej kosztem jakichś rezygnacji. Kultura dwuwarstwowa zmusza człowieka do życia „fragmentami” jego osobowości. Inaczej jest w kulturze jednowarstwowej, gdzie wszystkie elementy kultury są ze sobą wzajemnie powiązane, niemal nierozdzielne, np. nie można odróżnić religii od moralności, sztuki od obrzędu, itd. W każdym przeżyciu człowiek dziki jest całym sobą. Inną cechą kultur dwuwarstwowych jest instytucjonalizacja życia, które przejawia się m.in. w tym, że jednostka może uczestniczyć w życiu zbiorowości głównie poprzez pośrednictwo zinstytucjonalizowanych form. W kulturach jednowarstwowych organizacja społeczna jest czytelna, a uczestnictwo jednostki w życiu zbiorowym jest bezpośrednie. W kulturach dwuwarstwowych, takich jak europejska, rywalizacja różnych dziedzin kultury doprowadza najczęściej do dominacji pewnego punktu widzenia nad innymi. Cecha charakterystyczną obecnej kultury europejskiej jest – zdaniem Suchodolskiego – przesadna troska o narastanie obiektywnych wytworów kultury. W ten sposób człowiek – zarówno robotnik, jak i uczony – staje się narzędziem produkcji, tracąc zdolność doskonalenia i wzbogacania samego siebie. „Organizacja i racjonalizacja pracy – pisał Suchodolski – dokonuje się w imię potrzeb wytwórczości, a nie w imię dobra pracującego człowieka. Życie wewnętrzne, poświęcone kształceniu uchodzi za pasożytnictwo społeczne, mimo, iż wciąż wysuwa się ideały, mające dyscyplinować człowieka. Ale właśnie charakterystyczną cechą współczesności jest coraz tragiczniejszy rozdźwięk między tym, do czego się dąży naprawdę a tym, co się głosi i uważa za obowiązujące, coraz widoczniejsza rozbieżność między tym, czego się pragnie, a tym, co się wykonuje pod ciśnieniem warunków społeczno-politycznych. Wynikiem tego stanu jest 6 utrata wiary w ideały, którym zaprzecza rzeczywistość codzienna [...]”.1 2. Historyzm a zagadnienie tradycji żywej. Problemem szczególnie istotnym zarówno w kulturze jednowarstwowej, jak i dwuwarstwowej jest - zdaniem Suchodolskiego - stosunek do tradycji. W kulturach jednowarstwowych cała tradycja jest w zasadzie aktualna w życiu codziennym. Odwrotnie dzieje się w kulturach dwuwarstwowych, w których tradycja jest szczególnie bogato rozbudowana. Nie może się ona cała ujawnić w życiu codziennym, lecz jedynie jej pewna część. Wyróżnia, więc Suchodolski dwojaki stosunek do tradycji: czasami przeszłość jest w nas dzięki temu, że o niej wiemy i pamiętamy, czasami zaś dzięki temu, ze nią żyjemy. Ta ostatnia forma zachowania tradycji ma miejsce wtedy, gdy życie kolejnych pokoleń niewiele się od siebie różni, gdy przeszłość nie mija, lecz żyje w codziennych, realnych czynnościach ludzi. Wtedy zaś, gdy w życiu następujących po sobie pokoleń pojawiają się różnice, gdy pojawiają się nowe formy życia kulturalnego – tradycja nie może się utrzymać w życiu codziennym. Stąd też z każdym pokoleniem powiększa się ta część przeszłości, która już nie istnieje realnie w życiu codziennym. Od zupełnego unicestwienia uchronić ją może tylko ludzka pamięć, która staje się główną formą przechowywania tradycji kulturalnej. Jakkolwiek – pisze Suchodolski – te dwie formy zachowywania tradycji nie są ze sobą sprzeczne, to jednak w dziejach różnych kultur jedna lub druga forma zdobywała przewagę. W kulturach jednowarstwowych z naturalnych względów mogła istnieć prawie wyłącznie życiowa forma 1 Suchodolski B., Wielkość sztuki i odrodzenie kultury, „Życie Sztuki”, 1936; R. 2, [cyt. według przedruku w:] Suchodolski B., Uspołecznienie kultury, Warszawa 1947, wyd. 2, s. 71 7 zachowania tradycji, gdyż wszystkie wytwory kulturowe przejmowane były w całości przez następne pokolenia. W kulturze europejskiej, która przechodząc od typu kultury jednowarstwowej do dwuwarstwowej zachowała pewną równowagę między tymi dwiema formami zachowania tradycji – przełom przyniósł dopiero wiek XIX. Od tego okresu życie codzienne coraz bardziej zaczęło tracić łączność z przeszłością. Zdaniem Suchodolskiego proces ten spowodowany był nowymi zjawiskami społecznymi, które pojawiły się w Europie. Po pierwsze, dokonał się rozkład dawnych wspólnot grupowych, a za nim zanik dawnych form życia, obrzędów i obyczajów. Wielki rozwój przemysłu i związane z nim migracje ludności spowodowały powstanie „uniformizmu” kulturowego, w którym dla dawnych odrębności kulturowych nie było miejsca. Po drugie, do zerwania z tradycją w XIX wieku przyczyniła się wiara w technikę i związany z nią sposób myślenia. W technice pojawiały się coraz nowsze wynalazki i technologie, które eliminowały stare sposoby produkowania. Podobnie, zatem zaczęto myśleć o życiu społecznym, to, co stare musiało zostać zastąpione przez nowe formy jako doskonalsze. W ten sposób to, co dawne mogło się zachować jedynie w pamięci. Wiara w naukę zrodziła przekonanie, iż jedynie historia jest właściwą formą zachowania przeszłości. W ten sposób wiek XIX skutecznie eliminując tradycję z życia codziennego przeznaczył jej miejsce jedynie w pamięci. ”Rozkwit badań historycznych - pisał Suchodolski - pietyzm wobec pamiątek dziejowych, ruin i zabytków, zwycięstwo historycznej metody myślenia w wielu dziedzinach – nie są owocem szczególnego wzrostu roli przeszłości w życiu bieżącym, ale są raczej wynikiem utraty żywej łączności z dawnością, szukaniem w dziedzinie pamięci tego, co utracone zostało w konkretnej rzeczywistości.”2 2 Suchodolski B., Zagadnienie żywej tradycji, „Glossy”, 1939; nr 1-2, [cyt. według przedruku w:] Suchodolski B., Uspołecznienie kultury, Warszawa 1947, wyd. 2, s. 77. 8 Zdaniem Suchodolskiego, historyzm przejął w ten sposób na swoje barki utrzymanie tradycji i ciągłości kulturalnej. Na podłożu tych przemian uformowała się tradycjonalnointelektualistyczna doktryna kultury, w której wszelkie życiowe formy zachowania przeszłości uchodziły za gorsze, niepełne, niedoskonałe i właściwe tylko masom. Na gruncie tej doktryny zapamiętana przeszłość jest przedstawiana jako monumentalna, zawsze gotowa, zamknięta i trwała. Ta wizja kultury przeciwstawiała pełen uduchowienia i doskonałości świat tradycji zapamiętanej – szaremu, ubogiemu życiu codziennemu. Zdobyć kulturę – oznaczało zaznajomić się z tymi wartościami i dziełami wyłączonymi z uczestnictwa w życiu codziennym a ocalonymi przez zapamiętanie. Zdaniem Suchodolskiego takie ujecie kultury rodzi sprzeczności w życiu osobistym i społecznym. Tradycja kultury europejskiej zawiera, bowiem różnorodne a niekiedy również przeciwstawne sobie systemy światopoglądowe odwołujące się do różnych wartości. Ponieważ wszystkie one roszczą sobie prawo do tego, by nie tylko o nich pamiętać, lecz również by je realizować w życiu, ideolodzy starają się - pomijając to, co w tych systemach przeciwstawne – kompilować jeden wspólny system wartości. Jednakże, zdaniem Suchodolskiego prowadzi to do utraty spójności i wyrazistości takiego systemu oraz powierzchownego przeżywania wartości. Poddana takiemu oddziaływaniu jednostka żyje na dwóch przeciwstawnych płaszczyznach: przypomnianej (albo historycznej) i aktualnej. Sfera historyczna nie jest poddawana żadnym weryfikacjom, zaś w sferze aktualnej brak jest ideałów kierujących życiem jednostek. Ta tradycjonalistycznointelektualistyczna doktryna kultury doprowadziła do podziału społeczeństwa na wykształconą „historycznie” elitę, na której spoczywa ciężar utrzymania i krzewienia kultury oraz pozbawione takiego wykształcenia i upośledzone masy. Winnym powstania tych konfliktów jest według Suchodolskiego historyzm, który przesadnie wyeksponował 9 pamięciowe formy zachowania tradycji, a zlekceważył oraz odmówił samoistności i znaczenia wszelkim życiowym formom utrzymania przeszłości. „Wiedza historyczna – pisał Suchodolski – dostarcza nam chętnie wiadomości o tym wielkim świecie przeszłości, o którym mamy wiedzieć i pamiętać. Ale należy strzec się przed nieporozumieniami:, że się o jakiejś przeszłości pamięta, nie znaczy to wcale, że się nią żyje. Dlatego traktowanie wszelkiej działalności rozszerzającej zakres historycznej wiedzy i popularyzującej ją w społeczeństwie, jako szczytnej misji potrzymania tradycji jest zawodne”.3 Suchodolski oskarża historyzm o to, że zamiast utrwalać tradycję – niszczy ją. Istotą tradycji jest jej wartość oraz zobowiązanie do realizacji w życiu, zaś ze stanowiska historyzmu wszelka przeszłość jest równie ważna, zatem jakakolwiek selekcja i hierarchizacja nie jest możliwa. Historyzm prowadzi, więc w rezultacie do zwątpienia we wszelką tradycję, czyli do ahistoryzmu. Zarówno jednak historyzm jak i ahistoryzm – mimo wzajemnych przeciwstawień - są wyrazem tego samego procesu, który w wieku XIX osłabił życiowe formy zachowania przeszłości. Ahistoryzmu nie uważa Suchodolski za przezwyciężenie historyzmu. Rzeczywiste przezwyciężenie tych obydwu skrajności wymaga – jego zdaniem – usunięcia tych przyczyn, które te prądy zrodziły. Wiedza i pamięć nie dają tak trwałej i głębokiej więzi z tradycją jak obyczaj, utrwalony styl życia, struktura myślenia, sposób odczuwania. Przyznanie życiowej formie zachowania tradycji większego znaczenia niż formie pamięciowej prowadzi Suchodolskiego do koncepcji kultury i twórczości kulturalnej opartej na nowych podstawach. Po pierwsze, każda epoka winna, zamiast naśladowczego ożywiania wartości przekazanych, kształtować życie według współczesnych ideałów, realizować własne wartości i roztaczać wizje nowego życia. Przeszłość winna się w tych formach zawierać w sposób organiczny. Jej miejsce jest w życiu a nie jedynie w muzeum. Po drugie, życie 3 Tamże, s. 83 10 jednostki nie może być oceniane wyłącznie zasobem wiedzy, jaki ona posiada, lecz przede wszystkim zgodnością wewnętrzną, czyli zgodnością miedzy posiadaną wiedzą a postępowaniem danej osoby. Istotna jest również zdolność jednostki do odpowiedzialnego przejęcia się i poprzez rzeczywistą realizację potwierdzenia swoim życiem przeszłości, która w nas trwa. Po trzecie taka koncepcja kultury odmiennie ocenia znaczenie i rolę różnych grup społecznych w podtrzymaniu tradycji. „Z tego stanowiska poczynamy rozumieć – pisał Suchodolski – iż ciągłość kultury utrzymuje się nie tylko dzięki tym nielicznym, którzy patrzą wytrwale w przeszłość i czuwają pamięcią, aby jej dorobek nie poszedł w zapomnienie, ale i dzięki tej wielkiej masie, która w określonym miejscu czasu i przestrzeni, na ziemi swych ojców wiedzie życie codzienne, pełne trudu i wytrzymałości, życie, które – wielokrotnie zwycięsko, wbrew przeciwnościom, utrzymuje język, wiarę, obyczaj i charakter przodków. Nie tylko bowiem w książkach i muzeach zachowuje się od niepamięci dorobek dawnych wieków. Może lepiej i głębiej, może nawet bardziej sprawiedliwie i z większą rzetelną czcią zachowuje się – przynajmniej część tego dorobku – w realnym i codziennym stylu życia narastających pokoleń narodu”4. 3. Przeciw progresywizmowi. Dzieje kultury europejskiej bywają powszechnie przedstawiane jako proces doskonalenia się społeczeństw, które niegdyś wyłoniły się ze stanu barbarzyństwa, aby dążyć drogą cywilizacji. W tych koncepcjach dominuje wizja, w której następujące kolejno po sobie pokolenia uczestniczą w wielkim zbiorowym wysiłku budowy kultury. Wartość każdego pokolenia zależy od tego, jak wielki wkład do owego zbiorowego dzieła ono wniesie. Przeszłość ma wartość wtedy, gdy pomaga 4 Tamże, s. 86. 11 budować przyszłość szczęśliwszą i lepszą dla następnych pokoleń. W takim ujęciu, dzieje ludzkości przypominają wspinaczkę po drabinie – ku szczytom doskonałości. Wartość danego pokolenia, poziom jego kultury zależy od czasu, w jakim ono żyje. Pokolenia żyjące wcześniej są - z tego punktu widzenia - mniej wartościowe od tych, które dopiero nastąpią. Właśnie w ten sposób ludzkie dzieje ujmuje doktryna postępu. Suchodolski postawił przed sobą zadanie zbadania, czy tak rzeczywiście wygląda rozwój społeczeństw i czy takie ujęcie jest korzystne dla rozwoju kultury. Wyniki tych badań ogłosił w pracy pt. Idea postępu, opublikowanej w 1931 roku w „Kwartalniku Pedagogicznym”. Zdaniem Suchodolskiego, głębsze analizy historyczne wykazały, iż tego typu ujęcia kultury nie były odwiecznym składnikiem ludzkiej umysłowości, lecz narodziły się dopiero w okresie Oświecenia. Świat starożytny nie znał idei postępu, a kolejne okresy przynoszące ciągły upadek skłaniały raczej do teorii degeneracji. Zdaniem Suchodolskiego - gdy chodzi o wartość świata, teoria degeneracji nie różni się zasadniczo od teorii postępu – obydwie są skażone tkwiącym w nich swoistym determinizmem dziejowym. Jedyna różnica między nimi tkwi w kierunku zmian. Wybór zaś między teorią degeneracji a teorią postępu ma charakter nie intelektualny, lecz emocjonalny. Motywem wyboru ideologii postępu jest egoistyczne pragnienie coraz większego szczęścia na Ziemi. Chcemy być tymi, którzy rodząc się później wygrywają lepszy, a nie gorszy los. Być może niektórzy zechcą przeciwko takiej tezie oponować, wskazując, iż świat się ciągle doskonali, że przybywa w nim coraz więcej dobra. Niestety – twierdzi Suchodolski – w świecie przybywa nie tylko więcej dobra, ale i zła jest coraz więcej. Szczególnie popularną w starożytności była teoria cyklicznego rozwoju świata. Jednakże w teorii tej nie było miejsca na właściwy postęp, bowiem starożytnym właściwe było przekonanie o zasadniczej jednakowości świata, który przechodząc przez 12 kolejne fazy rozwojowe wraca do punktu wyjścia. Stąd też dla ludzi antycznych czas nie miał takiego znaczenia jak dla nas uwiedzionych ideologią postępu. Doktryna postępu rozkłada realizację ideałów na kolejne pokolenia, traktuje świat jako drogę, na końcu, której znajduje się brama do doskonałości. Średniowiecze przyniosło nowe prawdy, do których później odwołała się ideologia postępu. Po pierwsze, średniowiecze zerwało z cykliczną teorią rozwoju świata wprowadzając koncepcję rozwoju linearnego, w którym każde zjawisko ma charakter jedyny i niepowtarzalny. Po drugie, średniowiecze – w przeciwieństwie do starożytności – ujmowało historię jako realizację zadań boskich. W związku z tym dzieje nabrały sensu i znaczenia, a nie były jedynie zbiorem bezsensownych i nie ukierunkowanych wydarzeń. Zatem już średniowieczna wizja świata przyzwyczajała ludzi do szukania w historii jednolitego ładu, wartościowego dla człowieka. Po trzecie, chrześcijaństwo przyniosło nowe idee zespalające różne narody i wspólnoty ludzkie. Przekonanie o wewnętrznej jednakowości ludzi, o ich wspólnych zadaniach przyniosło wiarę kooperację, zbiorowość wysiłku, sumowanie się prac i działań ludzi stanowiących jedną wielką rodzinę, nad którą rządy sprawuje Bóg. Jakkolwiek średniowiecze - według Suchodolskiego - położyło pewne podwaliny późniejszej ideologii średniowiecza, to jednak - jego zdaniem – w szeregu istotnych kwestii istniały między nimi poważne rozbieżności. Jednym z tych problemów spornych było zagadnienie samodzielności człowieka w świecie. Średniowiecze opowiadało się za niesamodzielnością dziejów i człowieka. Ośrodkiem świata był nie człowiek, lecz Bóg, i to jego wola miała się spełniać – tak w niebie jak i na ziemi. Z tej perspektywy wszelkie ludzkie zamierzenia nie mają znaczenia, a nawet są grzechem. W przeciwieństwie do tych rozstrzygnięć doktryna postępu zakładała samodzielność człowieka w planowaniu i wykonywaniu zamierzeń. Mogła się ona w pełni rozwinąć 13 dopiero po zerwaniu z wiarą w opatrzność boską. Ideologii postępu nie służyła również średniowieczna hierarchia celów, na której czele stawiano zbawienie duszy i życie wieczne. Życie ziemskie winno być traktowane jedynie jako pielgrzymka, zaś cierpienia tego świata otwierają drogę do królestwa niebieskiego. Ten brak zainteresowania ulepszaniem życia ziemskiego nie sprzyjał rozwojowi doktryny postępu. Stało się dopiero możliwe wtedy, gdy życie na ziemi uzyskało autonomię. W średniowiecznym poglądzie na świat, Suchodolski dostrzegł jeszcze jedną ideę, która wykluczała doktrynę postępu, chociaż na pozór była do niej podobna. Zarówno światopogląd średniowieczny, jak i doktryna postępu uznawały doskonalenie się za najważniejsze zadanie ludzi. Jednakże średniowiecze dbało o doskonalenie się jednostek, o ich wewnętrzną pracę ograniczoną narodzinami i śmiercią. Szczyty doskonałości Chrystusowej dostępne były każdemu człowiekowi w jednakowej mierze - niezależnie od czasu, w którym się urodził. Doktryna postępu zaś traktowała doskonalenie się jako proces obejmujący nie jednostkę, lecz całą ludzkość. W zbiorowym wysiłku wyznaczonym dziejami ludzkości, wszystkie - zarówno przeszłe jak i przyszłe pokolenia podążają ku doskonałości, która będzie dostępna jedynie pokoleniom znajdującym się u kresu tej drogi. Jednakże najważniejszą - zdaniem Suchodolskiego – różnicą między ideologią średniowiecza a doktryną postępu był stosunek do końca świata. Wprawdzie ludzie średniowiecza lękali się końca świata, gdyż oznaczał Sąd Ostateczny, ale nie oznaczał zbiorowej katastrofy, bowiem nie burzył niczego na ziemi, nie przekreślał żadnych zbiorowych wysiłków. Natomiast dla doktryny postępu - żyjącej dniem przyszłym i rozpoczynającej z rozmachem wielkie dzieła kontynuowane przez pokolenia – koniec świata był wydarzeniem trudnym do zaakceptowania, bowiem oznaczał zniszczenie jedynej i największej wartości - budowanej wspólnym wysiłkiem wielu pokoleń kultury. 14 Z kolei zasługą Renesansu było uznanie samoistnej wartości życia ziemskiego, a także możliwości jego przebudowywania zgodnie z ludzką wolą. W ten sposób renesansowy światopogląd miał pewien udział w kształtowaniu idei postępu, ale – przekonaniu Suchodolskiego - nie wyciągnął wszystkich konsekwencji z tego stanowiska. Przyczyniły się do tego dwa prądy epoki: reformacja, która podzielała stanowisko średniowiecza i zwracała uwagę przede wszystkim na doskonalenie wewnętrzne, oraz humanizm, który poprzez kult dla starożytnych dokonań podważał najważniejszą z tez doktryny postępu. Ponadto przeciwstawiał się jej także stosunek renesansu do przyszłości. Ludzie Renesansu nie czynili planów i z przyszłością nie wiązali żadnych nadziei, jak to czyniła ideologia postępu. Renesansowa duma z osiągnięć starożytności nie była atmosferą sprzyjającą wierze w postęp, która zrodzić się może w wyniku odczucia jakichś pragnień niespełnionych, niedosytu, myśli, że inni zdobędą więcej. Ideologia postępu w swych głównych zarysach powstała w okresie Oświecenia a przyczyniły się do tego – według Suchodolskiego - następujące idee: uzależnienie całej rzeczywistości od człowieka i wiara, iż może on wszystko zmieniać zgodnie ze swymi pragnieniami i umiejętnościami; pragnienie szczęścia pojmowanego jako rozkosz wywołana posiadaniem przedmiotów zdolnych ją wywołać; wiara w zdobywczy charakter ludzkiego rozumu. W racjonalizmie Oświecenie widziało siłę zdolną uporządkować i zreorganizować życie ludzkie. Racjonalizm czując swoją wyższość i będąc przekonanym o swych zaletach surowo i bezapelacyjnie osądził przeszłość a jednocześnie stworzył rozległe projekty reform, zmierzających do zdobycia prawdy i obalenia przesądów. Jednocześnie oświeceniowy racjonalizm dokonał unifikacji miar zgodnie, z którą każde zjawisko dawało się porównać z innym zjawiskiem i w związku z tym dawało się umieścić w ściśle określonym miejscu ustanowionej hierarchii. W epoce 15 Oświecenia nie było już miejsca dla rzeczy różnorodnych, nieporównywalnych. Cała rzeczywistość podlegała osądowi rozumu. Racjonaliści dostrzegając liczne przesądy funkcjonujące w życiu społecznym, politycznym, moralnym i religijnym stworzyli wizję przyszłego społeczeństwa wolnego od przesądów. Ale ten ideał był zbyt odległy, aby można było osiągnąć go wysiłkiem jednego pokolenia, zatem należało wierzyć, że rozpoczęte dzieło zostanie dopełnione przez potomnych. W ten sposób powstała idea kooperacji pokoleń, które przezwyciężając czas i przestrzeń, wspólnym wysiłkiem zmierzają do zaspokojenia potrzeby szczęścia. Każde pokolenie korzysta ze zdobyczy przodków, ale takie wykorzystanie jest usprawiedliwione tylko wówczas, gdy odziedziczone dobra zostaną wzbogacone i przekazane następcom. Jest to moralny obowiązek każdego pokolenia i każdej jednostki. Uświadomienie sobie tego obowiązku przez jednostkę ma sprawić, ze wyrzeknie się przyjemności i poświęci pracy dla dobra innych. Suchodolski w swoich pracach z okresu międzywojennego zdecydowanie przeciwstawiał się takiej koncepcji dziejów i kultury. Po pierwsze uważał, iż tak pojmowana teoria postępu ma charakter moralnie negatywny, bowiem stawia na miejscu egoizmu jednostkowego – egoizm zbiorowy. „ Jeśli zaś nie uważamy za słuszne - pisał – by jednostka miała nieograniczone prawo dążenia do własnego szczęścia, to również nie jest oczywiste, by prawo do przysługiwało całej ludzkości. Jeżeli cenimy wyżej jakieś dobra moralne, niż szczęście, jeśli sądzimy, iż zadaniem człowieka jest być dobrym – to zupełnie to samo stosować się musi do ludzkości. Egoizm zbiorowy nie przestaje być egoizmem przez to, że jest powszechny”.5 Suchodolski oskarża doktrynę postępu o to, iż pozbawia jednostki ich indywidualnego charakteru i czyni z nich niewolników pracujących dla dobra innych. Teoria postępu wywyższając 5 Suchodolski B., Idea postępu, „Kwartalnik Pedagogiczny”, 1931; z. 3-4; [cyt. według przedruku w:] Suchodolski B., Uspołecznienie kultury, Warszawa 1947, wyd. 2, s. 94. 16 eudajmonistyczne cele życia zbiorowego traktuje „wielkie grupy ludzkie i całe pokolenia jako mierzwę użyźniającą ziemię dla innych”.6 Człowiek jest traktowany jak narzędzie, a nie jak samoistna wartość. Negatywny – z punktu widzenia moralności – charakter ideologii postępu wyraża się również w tym, iż ujmując rozwój ludzkości jako proces od cierpienia do szczęścia przyznaje – zdaniem Suchodolskiego – pokoleniom późniejszym niczym nie zasłużoną wyższą wartość, lepszy los. Instrumentalne traktowanie człowieka przez doktrynę postępu wyraża się również w tym, iż jego wewnętrzne doskonalenie nie może być jego dziełem, lecz zmiennych warunków zewnętrznych. Oświecenie wierzy w dobroć człowieka, a wypaczenia jego natury upatruje w warunkach społecznych. Zło może być usunięte z duszy jednostki poprzez zmianę stosunków społecznych. Stąd – według Suchodolskiego – wyrasta oświeceniowy pęd do tworzenia nowych projektów reorganizacji życia społecznego oraz wytrwałe oczekiwanie na cudowną organizację życia zbiorowego, która wykorzeni z ludzi zło. Oświeceniowa ideologia traktuje człowieka jako coś plastycznego, zdolnego do dowolnego formowania. Losy jednostki rozstrzygają się poza nią, traci ona podmiotowy charakter stając się przedmiotem oddziaływania i wychowania opartego na ideologii postępu. Tym oświeceniowym ideom Suchodolski przeciwstawia własną koncepcję, w której za jedyne zadanie jednostek proponuje uznać pracę nad ich wewnętrznym doskonaleniem się, wyrażającym się w kształceniu się i tworzeniu oraz dążeniu do realizacji ideałów. Miałoby to być zadanie samoistne, niczemu innemu nie służące i wyczerpujące się w obrębie życia jednostki. W wieku dziewiętnastym doktryna postępu - w połączeniu z hasłami demokracji - wyzwoliła wśród różnych warstw pragnienie zniesienia nierówności społecznych. Tendencje te znalazły wyraz m.in. w nawoływaniach do rozszerzenia kręgu 6 Tamże, s. 95. 17 współtwórców kultury i hasłach upowszechniania kultury wśród wszystkich ludzi. Suchodolski uważał, iż dążenia te - oprócz pozytywnego aspektu - zawierały istotne niebezpieczeństwo traktowania rozwoju kultury w kategoriach ilościowych a nie jakościowych. Świadectwem postępu miała być wzrastająca ilość wydawnictw, książek, czasopism, teatrów, szkół, fabryk, linii kolejowych, dróg, nowych wynalazków technicznych, itd. Duch techniki najlepiej wyrażał ducha postępu. Pod wpływem myślenia kategoriami techniki zaczęto utożsamiać nowość z doskonałością a starość z przeżytkiem. Taki sposób myślenia próbowano zastosować do sztuki ujmując kolejno następujące po sobie prądy i style jako szczeble wspinaczki ku ideałowi doskonałości. Zdaniem Suchodolskiego, sztuka nie może ulegać duchowi techniki i poddawać się takiemu wartościowaniu, bowiem między duchem techniki a duchem sztuki istnieje przepaść. Dzieło sztuki nie może być szczeblem, bowiem sztuka rodzi się z potrzeby tworzenia rzeczy doskonałych, nie przewyższonych przez inne, a przez to doskonałych. W odróżnieniu od muzeum techniki, które jest tylko zbiorem osobliwości, muzeum sztuki jest zbiorem skarbów. ”Nie wszystko więc w kulturze – pisał Suchodolski – da się ująć na wzór techniki, w szczeble drabiny postępu. Są rzeczy, które się nie starzeją, są dzieła, które nie są podstawą dla innych, są wartości, których wielkości porównywać nie można. O tym to zbyt łatwo zapomina doktryna postępu. A zdaje się, iż właśnie w sferze tych rzeczy przejawia się najgłębsza i prawdziwie ludzka natura. Pragnienie bowiem, by z życia swego uczynić zjawisko najdoskonalsze, nie przewyższone w jego indywidualnej doskonałości, jest moralne i twórcze. Rozumiało to średniowiecze, ucząc, iż każdy wszędzie, niezależnie od miejsca i czasu osiągnąć może świętość. Rodzaje świętości są różne, ale święci są równi”.7 7 Tamże, s. 102 18 W wieku dziewiętnastym doktryna postępu zyskała naukowe wsparcie w teorii ewolucji Darwina. Ponieważ człowiek jest cząstką przyrody i podlega jej prawom, to uznano, iż wiara w postęp ma swoje uzasadnienie w ewolucjonizmie. Odwoływanie się w uzasadnieniu idei postępu do praw przyrody, które mają charakter deterministyczny – wymagało uznania, iż sam postęp jest procesem koniecznym. Według Suchodolskiego, tak rozumiana doktryna postępu wyeliminowała ludzką odpowiedzialność, samoistność i twórczy czyn. Suchodolski – niezadowolony z konsekwencji, jakie dla teorii postępu przyniósł ewolucjonizm – opowiadał się za transformizmem, operującym pojęciem ciągłych, bezkierunkowych, chaotycznych zmian pod wpływem zmieniających bodźców. Transformizm, który był na gruncie nauk przyrodniczych odejściem od idei postępu, odrzucając pewną kierunkowość rezygnował również z hierarchicznego klasyfikowania organizmów. Ideologia postępu – w przekonaniu Suchodolskiego – nie wytrzymywała również krytyki ze strony nauk historycznych, które pouczają nas, że aby stwierdzić, czy w dziejach zachodzi postęp należałoby się posługiwać niezależną od epoki miarą – a istnienie takiej miary było jedynie złudzeniem Oświecenia. Jego zdaniem – nawet, gdyby taka ocena epok była możliwa, to w wielu dziedzinach kultury trudno byłoby odnaleźć postęp, np. w sztuce, filozofii, moralności dokonania greckie pozostają wciąż nieprześcignione. Zatem postulował Suchodolski ostateczne odrzucenie doktryny postępu i zastąpienie jej nową – taką, która traktowałaby każdą epokę jako pewną odrębną całość wypełniającą pracę sobie tylko właściwą, a nie ulepszającą jedynie dzieła przeszłych pokoleń. „Epoki są indywidualnościami – pisał Suchodolski. Mają swe cechy swoiste, odrębne, rozwiązują zadania własne, pracują na swój sposób. Nie narastają jedna na drugą, kontynuując zaczęte dzieła. Wyrastają jakby obok siebie. Są jak drzewa przy drodze, a nie jak szczeble drabiny. Każda z nich ma własne ideały stanowiące jedyną skalę wartości jej prac, czynów dopełnień. 19 Żadna nie może być sądzona przez inną. Pojęcie ludzkości, dokonującej poprzez dzieje jednej, rozplanowanej, wspólnej i podzielnej pracy, jest fikcją i złudzeniem. A skoro rozrywa się łańcuch dziejów na rzecz samoistnych epok – traci grunt idea postępu, mająca ogarnąć wszystko i wszystkich”.8 Właściwym terenem pracy kulturalnej winna stać się jednostka, która dążąc do doskonałości wewnętrznej, odzyskać musi samoistną, jedyną i niepowtarzalną wartość, ograniczoną jej życiem i śmiercią. 4.Wielkość i nieśmiertelność człowieka. Człowiek może przezwyciężyć własną śmierć poprzez swoja twórczość w dziedzinie kultury. Według Suchodolskiego, to zwycięstwo nad czasem człowiek może osiągnąć na trzech drogach. Pierwsza prowadzi przez stworzenie dzieł wielkich – takich, które zawierają w sobie wartości zdolne towarzyszyć ludziom w ich życiu niezależnie od epoki i warunków. Wartości te stanowią inspirację dla wielu pokoleń. Te wielkie dzieła zaświadczają o wielkości twórcy, więc jego imię przechowywane bywa przez wieki. Drugą drogę do wielkości i nieśmiertelności wybierają ci, którzy dokonują czynów wielkich, wstrząsających daną epoką i porywających masy do realizacji nowych zadań. Trzeci zaś rodzaj wielkości osiąga się poprzez doskonalenie własnej osobowości poprzez to, że się z wielkimi dziełami i czynami głęboko zespala. Takie właśnie głębokie i pełnią osobowości przeżywane zespolenie z wartościami Suchodolski uznaje za najpełniejszy przejaw wielkości i nieśmiertelności. Tego rodzaju wielkość uczy odpowiedzialności za życie teraźniejsze, gdyż ukazuje, iż każdy człowiek, w każdym miejscu i w każdym czasie może osiągnąć szczyty doskonałości. W tym dążeniu jednostek do doskonałości Suchodolski dostrzega dwa typy postaw w pojmowaniu życia osobistego. Jedna postawa traktuje życie jako wspinaczkę ku wyznaczonym i odległym 8 Tamże, s. 106 20 celom. Każdy krok ma wartość przez to, ze zbliża do tego celu, a jednocześnie traci tę wartość po zrobieniu kroku następnego. Zgodnie z tą koncepcją życie ludzkie jest instrumentem do osiągania celów, które znajdują się na końcu drogi. Zdaniem Suchodolskiego, w tej koncepcji zachwiana została równowaga w wartościowaniu: przeszłości, która nic nie znaczy; teraźniejszości, która przeminie oraz przyszłości, która jako ma wartość jedyną i najwyższą. Takiemu modelowi życia Suchodolski przeciwstawia inną koncepcję osiągania doskonałości wewnętrznej – takiej, w której przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mają jednakową wartość. W tym ujęciu nasz cel życia nie jest przed nami, lecz obok nas. Życie nie powinno być traktowane jako przebywanie kolejnych etapów prowadzących od zła do dobra, lecz jest ciągłą w nas walką między dobrem a złem. Dopiero wówczas „poczynamy widzieć swe życie jak nadmorską drogę, a nie jako szczeble drabiny, poczynamy je widzieć wartościowe i odpowiedzialne w każdej chwili. Przestajemy szukać w przyszłości zadośćuczynienia. Wówczas pogłębia się radość z życia, które samo w sobie tętni wartością, a nie jest tylko przygotowaniem do czegoś w przyszłości”.9 5. Kultura obiektywna i subiektywna Twórczość kulturalna człowieka może być skierowana bądź na tworzenie dzieł, bądź na pracę wewnętrzną nad własną osobowością. W zależności od tego ukierunkowania Suchodolski wyróżnia kulturę obiektywną i kulturę subiektywną. Do kultury obiektywnej zalicza wytwory ducha ludzkiego (takie jak: dzieła sztuki, teorie naukowe, systemy wartości, itp.), a także przeobrażenia dokonane przez człowieka w otaczającej go 9 Suchodolski B., O wielkości człowieka, „Polska Zbrojna”, 1935, nr 11 [cyt. według przedruku w:] Suchodolski B., Uspołecznienie kultury, Warszawa 1947, wyd. 2, s. 143. 21 przyrodzie (takie jak: budowle, maszyny, urządzenia techniczne, itp.). W dziełach należących do kultury obiektywnej uległy eksterioryzacji, obiektywizacji oraz utrwaleniu ludzkie dążenia i systemy wartości. Mianem kultury subiektywnej Suchodolski określa procesy i przemiany, które - pod wpływem natury i kultury obiektywnej - powstają duszach ludzi dzięki ich świadomej pracy. Wywodzącą się z czasów oświecenia doktryna kultury za ostateczny cel wysiłków kulturalnych uznaje kulturę obiektywną, a nie ciągły proces doskonalenia się jednostek. Ta tradycyjna doktryna zakłada, iż kultura obiektywna jest zdolna wytworzyć w jednostkach kulturę subiektywną. Stąd też – zdaniem Suchodolskiego – w ówczesnej kulturze pojawiły się tendencje do wywyższania znaczenia wysiłku kulturalnego skierowanego na zewnątrz. Jednostronne pielęgnowanie i rozwijanie kultury obiektywnej doprowadziło do pojawienia się w niej czynników destrukcyjnych, rozkładających wartościową i twórczą pracę kulturalną. Każda kultura, aby utrzymać swoją żywotność musi zachować pewną równowagę między tymi dwoma rodzajami pracy kulturalnej. W kulturze współczesnej równowaga ta według Suchodolskiego – została zachwiana przez ducha produktywizmu kulturalnego, wymagającego do ludzi przede wszystkim wytwarzania coraz to nowych dóbr należących do świata kultury obiektywnej. Przekonanie, iż tylko w wytwarzaniu człowiek może się realizować opętało ludzkość. Produktywizm wywarł również wpływ na system wartości współczesnej kultury. W przekonaniu Suchodolskiego, produktywizm jest kierunkiem niszczącym i wypaczającym prawdziwie wartościową kulturę. Przywiązuje on wielkie znaczenie do ilości a nie do jakości. Jedyną miarą jednostek i społeczeństw jest to, co i jak wytwarzają w dziedzinach; materialnej, duchowej i społecznej. Produktywizm wprost upaja się statystyką. W atmosferze produktywizmu wyrasta specyficzny ideał człowieka-wytwórcy, jako jedyny, godny człowieka model życia. Cywilizacja zatruta 22 tym duchem zwraca uwagę przede wszystkim na wychowanie przyszłych sprawnych wytwórców, zaniedbując ideę pracy wewnętrznej. Jeszcze głębsze spustoszenie - zdaniem Suchodolskiego wywołuje produktywizm w dziedzinie konsumpcji dóbr kultury. Deprawuje on potrzeby przez to, że uzależnia je od produkcji. Wytworzone w szale twórczym przedmioty i dzieła muszą znaleźć odbiorcę. Jeżeli zaś brak na nie zapotrzebowania to, poprzez reklamę, snobizm i inne podobne działania, te potrzeby są kreowane poprzez odwoływanie się do wszelkich, nawet najniższych instynktów i żądz. Ludzie oduczają się wytwarzać to, czego pragną, a przyzwyczajają się do tego, co inni wytwarzają i im narzucają. Te procesy prowadzą to do bierności szerokich rzesz społecznych. Pod wpływem oddziaływania kultury masowej grupy lokalne i mniejsze narody tracą poczucie odrębności własnej kultury. Nieustanna produkcja różnego rodzaju dóbr wymaga ich konsumowania. Uciążliwość wytwarzania sprawia, iż wolne chwile człowiek wypełnia zachłanną konsumpcją, pogonią za użyciem, które nie daje radości życia ani inwencji twórczej, a służy jedynie zabiciu czasu. Znużenie i pożądliwość, głośna duma z postępującej rozbudowy kultury i wewnętrzna pustka, są - według Suchodolskiego – charakterystycznymi cechami takiej epoki. Produktywizm wprowadza atmosferę tymczasowości, w której nie może się rozwinąć głębszy stosunek człowieka do jego dzieł. Zagubił on poczucie trwałości, a wiarę w wartości nieprzemijające dzieł zamienił na pragnienie zaspokojenia aktualnych potrzeb. Twórca tworzy dzieła skazane na rychłe zniszczenie lub zapomnienie. Kontakt odbiorcy z dziełem ogranicza się do zapoznania się z nim, przyjęcia do wiadomości i zapomnienia, aby zrobić miejsce dla innych dzieł. Dążąc do przezwyciężenia produktywizmu, którego głównymi hasłami są wytwarzanie i konsumpcja, Bogdan Suchodolski przeciwstawia im idee tworzenia i kształcenia. 23 Wytwarzanie i konsumpcja nastawione są przede wszystkim na skutki, a nie na samo działanie. Wartość mają efekty, działanie zaś jest pewnym przymusem. Koncepcja ta zakłada w istocie bierną postawę człowieka. Wydawać się jednak może, że jest odwrotnie, wszak wytwarzanie jest niczym innym jak działaniem. Wszelako to prawda, ale jest działaniem jak gdyby wbrew woli, pod pewną presją, przymusem. Widać to szczególnie w niektórych koncepcjach pracy, którą traktuje się jako przykrą konieczność, od której wyzwoleniem jest odpoczynek i rozrywka. Wiąże się to także z ogromną przepaścią w skali wartości, jaką nadaje się chwilom pracy i chwilom odpoczynku. W przekonaniu Suchodolskiego, zupełnie odmiennie wyglądają te problemy, gdy przyjmiemy idee tworzenia i kształcenia, jako zdolne odmienić ludzkie życie i nadać mu wartość i sens. Kształcenie polega na procesie wewnętrznego rozwoju człowieka, który dokonuje się przez twórcze działanie i głębokie przyswajanie wartości. Twórczość zaś polega na pochłonięciu człowieka przez trud, który jest jego potrzebą wewnętrzną i przez wizję osiągnięć, które są podnietą wysiłku. Twórczość, zatem - w odróżnieniu od wytwarzania – wartość nadaje nie tylko rezultatom działania, lecz przede wszystkim samemu działaniu. W tym twórczym działaniu w pełni rozwijać się może ludzka osobowość. Aby to jednak nastąpiło należy ideę człowieka-wytwórcy zastąpić ideą człowieka-twórcy, podkreślającą głęboki, emocjonalny stosunek do działalności i traktującą pracę - nie instrumentalnie, lecz jako zajęcie umiłowane. Pojęcia tworzenia usuwa przepaść między pracą a czasem wolnym oraz eliminuje konsumpcję na rzecz kształcenia. Model człowieka-konsumenta zakłada pewną bierność jednostki, polegającą na traktowaniu rzeczy w sposób użytkowy. Korzystanie z tych dóbr nie wymaga żadnego wysiłku, aby z nich korzystać wystarczy je mieć. Ale takiej postawy nie można zajmować wobec wszystkiego, z czym się w życiu spotykamy. „Piękny obraz lub piękny wiersz wymagają 24 innego stosunku – pisał Suchodolski. [...] Postawa, jaką wobec nich winniśmy zajmować to postawa kształcenia. Nie są one narzędziami naszej biernej wygody, ani narzędziami naszych korzyści. To raczej one nam, a nie my im stawiamy wymagania. To one nas zaciągają w służbę. Żądają przemiany, rozszerzenia, pogłębienia. Droga do kultury wiedzie przez posłuszeństwo tym wymaganiom. Kto świat wartości traktuje ze stanowiska korzyści, podobnie jak świat rzeczy, ten nigdy nie przestąpi progu kultury.”10 Suchodolski - polemizując z Chałasińskim – twierdził, iż produktywizm nie jest jedynie rezultatem kapitalistycznych stosunków, lecz pewnej filozofii życia, której podstawy wykraczają poza ideologię kapitalizmu. Wprawdzie kapitalizm przyczynił się do wzrostu produktywizmu i obnażenia jego negatywnych cech, jednakże duch produktywizmu w istocie wyrasta ze stosunku człowieka do siebie samego, innych ludzi i świata. Suchodolski wyróżnił w człowieku dwie skłonności: chęć tworzenia i wolę kształcenia się. W normalnej, nie zdegenerowanej kulturze obydwie te tendencje zachowują pewną równowagę, bowiem prawdziwa twórczość jest dla twórcy kształcąca i odwrotnie kształcenie się polega na rozbudowaniu własnych zdolności twórczych. Największe dzieła są wyrazem głębokich wewnętrznych przemian twórcy, zaś wykształcenie człowieka najpełniej objawia się w tych dziedzinach, które potrafi on twórczo kształtować. Produktywizm jest przejawem zerwania tych wzajemnych więzów miedzy tworzeniem i kształceniem. Jest wyrazem pewnego stosunku do świata zakładającego, iż rzeczywistość jest nam wroga i dlatego należy ją zdobywać i zmieniać, a w dziedzinie kultury budować odrębny świat. 6. Uspołecznienie kultury. 10 Suchodolski B., Droga do kultury, „Polska Zbrojna”, 1936, [cyt. według przedruku w:] Suchodolski B., Uspołecznienie kultury, Warszawa 1947, wyd. 2, s. 91. 25 Przebudowa stosunków społecznych winna – zdaniem Suchodolskiego – zmierzać do uspołecznienia kultury, którego to procesu nie można utożsamiać z popularyzacją kultury. Popularyzacja wartości kulturalnych tylko z pozoru ma charakter demokratyczny. W istocie traktuje szerokie masy społeczne jako konsumentów-odbiorców, a nie współtwórców kultury. Wymaga od nich jedynie naśladowania kultury elit, a nie tworzenia własnych wartości kulturalnych. Mimo tych wad Suchodolski dostrzegał w idei upowszechniania kultury poprzez popularyzację pewną słuszną tezę. Była nią wiara w kulturę jako zespół wartości jedynych, które trzeba udostępniać wszystkim. Hasło zróżnicowania życia kulturalnego – jakkolwiek słuszne w odniesieniu do prób narzucania drobiazgowego określonego wzoru norm i wartości – nie może mieć zastosowania w stosunku do wartości najwyższych. „Uspołecznienie kultury – pisał Suchodolski – nie da się osiągnąć, jeśli rygorystycznie i ciasno trwać będziemy przy jednym szablonie dla wszystkich; zahamuje to twórczość i zabije szczerość doznań. Ale uspołecznienie zejdzie na manowce, gdy tylko schlebiać będziemy lokalnym upodobaniom i namiętnościom”.11 Według Suchodolskiego, taki nihilistyczny stosunek do wszelkich wartości ogólnoludzkich znalazł wyraz przede wszystkim w różnych socjologicznych i nacjonalistycznych teoriach. Prądy te przeciwstawiały liberalistycznym ideom upowszechniania dóbr kultury z zakresu nauki i sztuki hasła ujednolicenia stylu życia ludzi we wszystkich dziedzinach ludzkiej działalności. W teoriach tych ani sztuka, ani nauka nie są traktowane jako dziedziny samoistne, lecz wytwór społecznego podłoża. Popularyzacja wartości tkwiących w dziełach kultury zależy od stopnia harmonii między interesami klasy lub grupy narodowej a dziełami artystów i uczonych. Upowszechnienie kultury jest, według tej koncepcji, 11 Suchodolski B., Uspołecznienie kultury, Warszawa 1947, wyd. 2, s. 152 26 działalnością zmierzającą do nadania życiu określonego stylu poprzez wskazanie najwyższych celów istnienia i wyznaczenie naczelnych zasad i wartości, którym każda dziedzina kultury winna być posłuszna. Jednocześnie doktryny te nie zezwalają, aby żadna z dziedzin kultury w jakikolwiek sposób pozostawała bierna lub izolowana. Służba jednej ideologii wytwarza w ten sposób wspólny język między twórcami a odbiorcami, a kultura ma zostać uspołeczniona już w samym akcie narodzin. Ale przekonanie, iż uspołecznienie kultury może się dokonać poprzez narzucenie dowolnej, ciasnej i jednostronnej ideologii, dzięki, której wszyscy będą czynić wszystko w jednym duchu jest – zdaniem Suchodolskiego – złudzeniem. Życie ludzkie zmierza w różnych kierunkach i nie można bez fałszu duchowego podporządkować tej różnorodności jednej zasadzie. Potępiając ciasny i doktrynerski sposób ujmowania uspołecznienia kultury przez ideologie totalitarne, Suchodolski jednocześnie wskazywał, iż te doktryny ukazały potrzebę o wiele głębszej łączności między poszczególnymi dziedzinami życia niż to zakładał liberalizm. „Nie sądząc – pisał Suchodolski – by uspołecznienie kultury możliwe było tylko dzięki rewolucyjnemu przewrotowi nadającemu jednolity styl całemu życiu, sądzimy, iż nie będzie ono możliwe rzeczywiście, jeśli nie obejmie kultury w jej całym zakresie, jako jednej wspólnej ludzkiej sprawy. To jest ta prawda, o którą jesteśmy dojrzalsi od naszych ojców, ale którą chcemy obronić przed namiętnością rewolucyjnych doktrynerów prących ku dyktaturze – jako jedynemu i ostatecznemu zbawieniu, wielbiących mit przełomu”.12 Zarówno liberalne jak i totalitarne koncepcje uspołecznienia kultury maja – zdaniem Suchodolskiego – mimo różnic, pewne cechy wspólne. Obydwie one traktują ludzi jako bierną masę, która należy kształtować, urabiać lub oświecać. Traktują wiec ludzi jako pewien „teren oddziaływań”, niezdolny, do jakiejkolwiek samodzielnej twórczości. Dlatego nie można 12 Tamże s. 154 27 uznać, by poprzez upowszechnianie kultury wiodła droga do jej uspołecznienia. Droga ta również nie prowadzi poprzez narzucanie jedności. Wspólnota rodzi się bowiem nie z nakazu, lecz z jedności zasadniczych upodobań i postaw. W kwestii uspołecznienia kultury nie idzie o to, aby komuś coś dawać lub coś mu narzucać, lecz o to by wszystkich powołać do pracy, wysiłku, twórczości. Nie należy więc narzucać wartości i dóbr, lecz wierzyć, że człowiek – gdy tylko znajdzie się w odpowiednich warunkach wybierze te i tylko te właśnie wartości. Należy zatem tworzyć warunki umożliwiające coraz to powszechniejszą aktywność ludzi w tworzeniu i współtworzeniu kultury. Aby tego dokonać należy się wyrzec przekonania, iż ludzie dzielą się na tych, którzy „wiedzą” i tych, którzy mają być pouczani. Nie tylko wybrani mają być czynni i odpowiedzialni. Zmierzać należy do tego, by każdy stał się aktywny, w różnorodny, sobie właściwy sposób. Nie jest szczerym wyznawcą uspołecznienia kultury ten, kto uznaje, iż osiągnął już szczyt, a inni powinni się jedynie zbliżać do niego. „Uspołecznienie – pisał Suchodolski – wymaga wiary w twórczość, która niesie na swej fali wartości nowe, a której nigdy z góry wyznaczyć nie można. [...] Gdzie wiary tej zabraknie i gdzie istniejące formy uznane są za najdoskonalsze, tam usuwa się z międzyludzkich kontaktów to, co najcenniejsze, a mianowicie współdziałanie w dążeniu i nadaje się im charakter wspólnictwa w posiadaniu lub w korzystaniu z czegoś. Rutyna i szablon cechują wspólnictwo tego typu w zakresie nauki i sztuki; egoizm, podejrzliwość i rywalizacja – w zakresie życia społecznego. Dlatego [uspołecznienie –I.B.] nie jest możliwe tam, gdzie obowiązuje oficjalna doktryna lub tam, gdzie obowiązuje posłuch wobec wodza, który wszystko wie”.13 Uspołecznienie kultury ma o wiele szerszy zakres, niż uspołecznienie nauki i sztuki. Dziedziny te nie istnieją w próżni i są zależne od innych form życia społecznego. Przebudowa 13 Tamże s.156/7 28 kultury musi więc – według Suchodolskiego – objąć również zmianę postawy wobec zagadnień społecznych. Uspołecznieniu podlegać powinny również: państwo gospodarka, moralność, itp. Proces ten powinien objąć wszystkie te dziedziny równocześnie. Uspołecznienie państwa winno prowadzić do takiej reorganizacji władzy i administracji, iż utracą one charakter obiektywnego, zewnętrznego przymusu wobec jednostek, a staną się wyrazem obywatelskiej woli podejmowania wspólnego trudu, przedmiotem udziału i odpowiedzialności każdego. Uspołecznienie gospodarki ma oznaczać zlikwidowanie wyzysku i zastąpienie go taką organizacją pracy, poprzez którą człowiek mógłby sobie zapewnić słuszny poziom życia, a jednocześnie rozwijać się duchowo poprzez pracę. Natomiast uspołecznienie moralności powinno zakładać porzucenie tezy, iż dotyczy ona życia osobistego i wydobycie z norm moralnych wskazań i zobowiązań w sferze życia społecznego. W swoich rozważaniach Suchodolski najwięcej uwagi poświęca zagadnieniom dotyczącym zakresu i metod uspołecznienia nauki i sztuki, a więc tzw. kultury duchowej. Zasadniczym celem w tym zakresie winno być stworzenie takiego modelu człowieka, dla którego potrzeby duchowe będą najważniejsze. Droga do uspołecznienia kultury prowadzi przede wszystkim przez autentyczne uspołecznienie człowieka, tj. przez zlikwidowanie uwarunkowań tworzących przepaść między życiem zbiorowym a indywidualnym. W ten sposób człowiek pozbawiony egoizmu i zasklepienia będzie pragnął wspólnoty z innymi w duchu wolności. Nie można tego dokonać bez wysiłku i trudu, ale musi on być aktem wyboru, a nie przymusu. Nie każdy przymus jest zły, lecz musi on mieć charakter brania w opiekę, a nie być niewolą, która łamie lub wypacza. „Niedopuszczalne jest wszelkie normowanie treści i formy dzieł, które uczony lub artysta podaje społeczeństwu. Nie wierzymy – twierdził Suchodolski – by w ten sposób ciasny i szablonowy osiągnąć można zespolenie nauki i sztuki z życiem zbiorowym. Metodą tą 29 osiąga się tylko nużącą jednostajność powierzchownej uległości wyrażającą się w nakazanym zachwycie, w rozpowszechnianiu urzędowego stylu, w posługiwaniu się oficjalną retoryką. Zabija to świeżość i szczerość doznań. Nauka i sztuka przestają być drogą człowieka ku poznaniu i ukształtowaniu siebie samego; stają się narzędziem ogłupienia i ciasnoty. Wolą rządzących postawione normy tamują twórczość, której istotą jest to, co nieprzewidziane. Wprzęgnięci w rydwan oficjalny twórcy milkną lub łamią się moralnie, Jakże zaś powstawać i krzewić się może nauka i sztuka, gdy ulegnie zniszczeniu godność człowieka”.14 Jednakże autentyczną twórczość zniewala nie tylko totalitaryzm, ale – zdaniem Suchodolskiego - również liberalizm, pozostawiając twórców na łasce losu i zmuszając ich do handlowania wartościami. Nie jest prawdą, iż faszyzm pierwszy odebrał wolność twórcom, bowiem o wiele wcześniej uczynił to liberalizm w zamaskowanej formie, czyniąc uczonych i artystów płatnymi funkcjonariuszami, traktującymi naukę i sztukę jako narzędzie dochodu. W przekonaniu Suchodolskiego, konieczne jest odrzucenie zarówno totalitarnego jak i liberalnego stosunku do kultury i twórców. Między tymi skrajnościami widzi on trzecią drogę, w której państwo za udzielaną opiekę i wsparcie nie będzie wymagać posłuszeństwa. Państwo winno znaleźć fundusze, dzięki którym twórcy uwolnieni zostaną od lęku o jutro i od pokus sprzedawania siebie poprzez uleganie koniunkturalnym zapotrzebowaniom. Jest to jednocześnie wszystko, co państwo może i powinno uczynić dla kultury. Wszelkie dalsze próby organizowania lub zrzeszania twórców, kierowania ich twórczością wcześniej lub później doprowadzą do totalitaryzmu. Suchodolski uznał za niezbędne, aby opieką objąć nie tylko twórców, ale również i odbiorców kultury. Co więcej w jego przekonaniu - właściwy system opieki nad tymi ostatnimi może w przyszłości uczynić zbędną specjalną troskę o twórców. Opieka nad odbiorcami kultury – zdaniem Suchodolskiego 14 Tamże s. 161/162 30 winna polegać na stworzeniu odpowiednich warunków umożliwiających i ułatwiających maksymalnie szeroki dostęp do królestwa kultury. Wysiłki te powinny być przesunięte z zabiegów, które bezpośrednio zalecają korzystanie z określonych dóbr i wartości na działania zmierzające do wspierania duchowego rozwoju jednostek oraz kształtowania osobowości zdolnych do świadomego i czynnego wyboru wartości i dóbr. Należy więc z zrezygnować w kulturze z takich form jak propaganda, agitacja, reklama ufając, iż w atmosferze wolności określone dobra i wartości odnajdą gorących i wiernych zwolenników. Natomiast te same wartości narzucone w urzędowej formie nie znajdują zwolenników, nawet wówczas, gdy na to zasługują. Ważnym etapem na drodze uspołecznienia kultury jest dostępność wykształcenia. Dostępność ta nie może mieć jedynie charakteru formalnego, lecz powinna oznaczać realną i konkretną pomoc dla zdolnych, a niezamożnych. Suchodolski za konieczne uznaje również zmianę nastawienia w działalności opiekuńczej w sferze kultury. Przedmiotem oddziaływań w tej dziedzinie nie mogą grupy społeczne, lecz poszczególne osoby ludzkie. Wprawdzie istnieją czynniki zespalające jednostki w grupy społeczne, jednakże rzeczywiste, a nie pozorne zetknięcie się z twórczością kulturalną rozbudza życie osobowe jednostek. Suchodolski domaga się zatem przeciwstawienia się wszelkim działaniom masowym i bezosobowym, a zaleca działania o nastawieniu personalistycznym. Takie działania mogą jednak budzić opory, gdyż prezentują się mało efektownie i władczo oraz wymagają działania subtelnego i dyskretnego. Szczególne znaczenie przywiązuje do właściwej opieki i wspierania różnego typu ognisk kulturalnych pobudzających rodzenie się i pielęgnowanie potrzeb kulturalnych. Ognisk promieniowania kulturalnego nie można i nie należy tworzyć na drodze urzędowej, lecz osłaniać je tam, gdzie powstają. „Gaszenie ich – pisał Suchodolski – prowadziłoby do kulturalnego wyjałowienia, 31 bowiem poprzez ostudzenie namiętności najbardziej szlachetnych i twórczych, poprzez niweczenie apostolstwa, wychowuje się ogół w bierności i obojętności, a równocześnie zaprawia się do posłuszeństwa wobec proroków oficjalnych, Dlatego polityka dyktatorów gnębiła zawsze z zaciekłością – jakkolwiek się to nazywało – wszelkie porywy regionalnej i spontanicznej akcji kulturalnej”.15 Tego rodzaju działania są nie tylko nieskuteczne, lecz wręcz samobójcze dla życia kulturalnego, a poza tym niezgodne z duchem wolności. Postawa misjonarska, będąca głębokim przejęciem się wartościami duchowymi jest prawem człowieka i nie może mu być przez nikogo wzbroniona. Suchodolski wychodzi z założenia, iż wszelkie ograniczenia tej wolności mogą prowadzić do niebezpiecznych interpretacji. Jeżeli bowiem zgodzilibyśmy się na to, iż granicą wolności twórców jest dobro państwa lub narodu, oddać musielibyśmy w ręce administracji rozstrzyganie o tym, na czym to dobro polega. Stąd już bardzo łatwa droga do nadużyć polegających na stosowaniu tej formuły do wszelkiej nieoficjalnej samodzielności. Zdaniem Suchodolskiego – lepiej w tych warunkach wyrzec się reglamentacji wolności, ufając, iż wartości pozytywne mają zdolność przekształcania ludzi w apostołów. Przeciwstawieniem idei apostolstwa jest - jego zdaniem propaganda i agitacja, jako metody posługujące się wartościami w sposób instrumentalny i bezosobowy. ”Propaganda czyni z wartości duchowych narzędzie osiągania celów innego rodzaju, nierzadko celów materialnych. Dlatego ceni posłusznych wykonawców i zmierza do zaślepień. Kto ja uprawia - jest funkcjonariuszem, kto jej ulega – niewolnikiem. Misjonarstwo i apostolstwo prowadzone być muszą bezinteresownie i osobiście. Z przejęciem i ofiarnością. Kto je uprawia żyje całym sobą, a kto im szczerze ulega osiąga wyzwolenie wewnętrzne. Kogo nie porusza wewnętrznie niech idzie dalej swoją drogą, zarówno wówczas, gdy jest to jeszcze droga niepokoju, wątpliwości 15 Tamże s. 168. 32 szukania, jak i wówczas, gdy jest to już droga zaskorupienia w obojętności lub cynizmie. Znaczy to, że czas jego jeszcze nie nadszedł”.16 Tego rodzaju działania mogą się wydawać nieskuteczne i ostrożne. Należy się jednak strzec szybkich i łatwych osiągnięć, bowiem jest to droga do uspołecznienia kultury i a nie totalitarnego uniformizmu. W przekonaniu Suchodolskiego autentyczne uspołecznienie kultury nie jest możliwe na drodze rewolucyjnych przełomów, lecz musi być codziennym i ofiarnym wysiłkiem. Suchodolski przyznaje, iż nie wszystkie wartości są w równym stopniu dostępne uspołecznieniu. Stąd też widzi konieczność bardziej zasadniczych przewartościowań zmierzających do nowego rozumienia kultury. Jego zdaniem, stare koncepcje – uznające wartości intelektualne, naukowe i artystyczne za zasadnicze lub jedyne w kulturze muszą zostać zastąpione takim ujęciem kultury, w którym wartości będą dostępne każdemu człowiekowi. Należy zasadnicze znaczenie w dziele budowania i przeżywania kultury przyznać tym wartościom, jakie rodzą się w trakcie przeżyć, w których „człowiek sam sobie daje odpowiedź na pytanie, czym jest życie i jak mu żyć należy, w których łączą się uczucia dobra i zła, obowiązku i honoru, winy i grzechu z uczuciami zadziwienia i zachwytu nad światem, trwogi albo ufności, osamotnienia lub zespolenia”.17 Wszystkie te wartości są dostępne bez względu na talent i wykształcenie. Nie ma tez ludzi, którzy byliby w nich specjalistami. Każdy osiąga odpowiedni poziom wśród tej hierarchii wartości nie dzięki dawnym zasługom, naukowej czy artystycznej erudycji, lecz przez nieustanny trud i pozostaje na tym poziomie tak długo, jak długo jest zdolny do wartościowego wysiłku. Wartości te wymagają więc nieustannego ich potwierdzania całym sobą. Zmiana treści kultury stanowi - 16 17 Tamże s. 169 Tamże s. 170 33 według Suchodolskiego - najdonioślejsze zadanie w procesie uspołecznienia kultury. Filozofia kultury Bogdana Suchodolskiego zawarta w jego pracach z okresu międzywojennego jest reakcją na scjentyzm, estetyzm i inne kierunki filozoficzne i światopoglądowe końca XIX i początków XX wieku. Stanowisko Suchodolskiego zawiera szereg wartościowych - dzisiaj równie aktualnych - idei. Burząc powszechne przekonania o dokonującym się obiektywnie postępie w dziedzinie kultury, Suchodolski podkreślał, iż jest on zależny od wytężonego trudu każdej jednostki w dziele budowania wewnętrznej doskonałości i harmonii. Zdecydowanie przeciwstawiał się wąskiemu pojmowaniu kultury utożsamianej często z naukową lub estetyczną erudycją i wskazywał, iż autentyczne tworzenie i przeżywanie kultury wymaga głębokiego, emocjonalnego stosunku do wartości. Próbując przezwyciężyć historyzm i antyhistoryzm wskazywał na niewystarczalność intelektualnego stosunku do przeszłości i głosił hasła emocjonalnego związku z tradycją. Uznając – w duchu personalizmu - osobę ludzką za wartość najwyższą przeciwstawiał się instrumentalnemu traktowaniu jej jako przedmiotu oddziaływań kulturalnych, m.in. przez rodzące się wówczas i zdobywające popularność totalitarne systemy społeczne. Doktrynie produktywizmu, uznającej wytwarzanie i konsumpcję dóbr za główny cel kultury, przeciwstawiał Suchodolski postawę kształcenia i tworzenia, które prowadzić mają do wewnętrznego doskonalenia jednostek. Głęboko przejęty ideami demokracji i równości społecznej wskazywał na konieczność przezwyciężania istniejących podziałów w kulturze poprzez jej uspołecznienie – nie tylko sztuki nauki i moralności, lecz również życia społecznego i gospodarczego. W zakresie systemu wartości stanowisko Suchodolskiego zbieżne było z nurtami filozofii chrześcijańskiej. Ze szczególną sympatią odnosił się Suchodolski do średniowiecza i odkrywał przed nami 34 pozytywne wartości, jakie niosła ze sobą ta epoka. Wartości te wydobyte i włączone we współczesne konteksty uzyskały nowe znaczenie i mogą przyczynić się do wzbogacenia kultury.