W latach 1970tych filozofowie działania zaangażowani byli w
Transkrypt
W latach 1970tych filozofowie działania zaangażowani byli w
Nr wniosku: 189762, nr raportu: 19700. Kierownik (z rap.): dr hab. Katarzyna Paprzycka W latach 1970tych filozofowie działania zaangażowani byli w gorącą debatę o tym, ile działań zostało wykonanych, gdy ktoś porusza ręką w górę i w dół, w ten sposób pompując wodę, dostarczając ją do wioski i zabijając mieszkańców wioski (gdyż woda jest zatruta). W ciągu dekady przestrzeń dialektyczna – wydawało się – została wypełniona. Minimaliści twierdzili, że tylko jedno działanie zostało wykonane (działaniem był ruch ciała). Maksymaliści twierdzili, że wykonane zostały cztery działania (poruszanie ręką nie jest tym samym co zabijanie). Moderacjoniści bronili stanowiska mieszczącego się pomiędzy tymi dwoma ekstremami. W rezultacie tych dyskusji, gdzie każda strona przedstawiała argumenty za swoim stanowiskiem, wielu uczestników sporu doszło do przekonania, że jest on tak jałowy jak średniowieczna dyskusja o tym, ile aniołów może zmieścić się na czubku szpilki. W podjętym projekcie dokonałam rekonceptualizacji tej debaty, wyróżniając dwie osie sporu. Pierwszy spór między minimalizmem i maksymalizmem sprowadza się do sporu w innej dziedzinie niż filozofia działania, a mianowicie dotyczy pytania o naturę zdarzeń i przyczynowości. To wyjaśnia – przynajmniej częściowo – skąd się bierze wrażenie jałowości tego sporu wśród filozofów działania. Druga oś sporu (minimalizmu i moderacjonizmu) ma większe znaczenie dla filozofów działania, gdyż dotyczy pytania, jak daleko w świat sięga nasza sprawczość. Czy należy działania zawsze utożsamiać z ruchami ciała – jak chcą minimaliści, którzy są też internalistami? Czy też działania sięgają daleko w świat, obejmując zdarzenia odległe od ciała sprawcy – jak chcą moderacjoniści, którzy są też eksternalistami. Gdy królowa zabija króla, wlewając – w poniedziałek – truciznę do jego ucha, a król umiera w piątek, to kiedy nastąpiło zabicie? Davidson bronił internalizmu, zgodnie z którym zabicie króla jest wlaniem trucizny, a zatem nastąpiło w poniedziałek. Internaliści muszą zatem przyjąć paradoksalną konsekwencję, że zabicie króla miało miejsce pięć dni przed jego śmiercią. Moderacjoniści utrzymują, że zabicie jest działaniem niepodstawowym, które składa się z działania podstawowego (ruchu ciała) oraz śmierci króla, odpowiadając w ten sposób na problem temporalny. Problemem dla moderacjonizmu (i ogólniej dla eksternalizmu) jest problem konceptualizacji działań: dlaczego powinniśmy myśleć o działaniach niepodstawowych jako o działaniach, skoro składają się one zarówno z elementów sprawczych jak i nie-sprawczych. Przecież nie myślimy o sumie mereologicznej działania podstawowego i marchewki jako o działaniu złożonym. Debata między minimalistami i moderacjonistami również osiągnęła stan dialektycznego ekwilibrium w latach 1970tych. Głównym argumentem za internalizmem był Davidsona argument z aktywności podmiotu, który można rozumieć jako jego odpowiedź na problem konceptualizacji działań, a głównym problemem – niezdolność podania satysfakcjonującej odpowiedzi na problem temporalny. Głównym argumentem za moderacjonizmem było zgrabne rozwiązanie problemu temporalnego, a głównym problemem – niezdolność podania satysfakcjonującej odpowiedzi na problem konceptualizacji działań. W ostatnich latach w filozofii działania powróciło zainteresowanie teoriami kauzalności sprawczej, które obiecują rozwiązanie obu problemów jednocześnie. Działanie jest rozumiane jako powodowanie przez sprawcę pewnego zdarzenia, które może być od sprawcy odległe. Wykazałam, że wbrew pozorom teorie te mają również kłopoty z podaniem satysfakcjonującej odpowiedzi na problem konceptualizacji działań. Zaproponowałam i rozwinęłam odmienne podejście (responsybilizm), wedle którego jesteśmy sprawcami zdarzeń – również tych od nas odległych – o ile jesteśmy potencjalnie za nie odpowiedzialni. Wykazałam, że proponowane podejście rozwiązuje zarówno problem temporalny jak i problem konceptualizacji działań. Kluczowe dla responsybilizmu jest zrozumienie tego, co leży w mocy sprawcy (tylko wtedy można mówić o potencjalnej odpowiedzialności sprawcy). Zaproponowałam pewną eksplikację tego pojęcia, która okazała się być dodatkowo teoretycznie płodna. Pozwoliła dokonać reinterpretacji tzw. problemu Butlera, korzystając z uzyskanego rezultatu, a mianowicie, że wbrew pozorom nie zawsze jest tak, że -owanie leży w mocy sprawcy zawsze i tylko wtedy, gdy nie--owanie leży w mocy sprawcy. Zupełnie nieoczekiwanie ta reinterpretacja problemu Butlera pozwoliła na nowe wyjaśnienie zjawiska niezwiązanego z projektem, a mianowicie tzw. efektu Knobe’a (ludzie są bardziej skłonni przypisywać intencjonalność działaniom złym niż dobrym, co jest czynnikiem przez teorie filozoficznie czy psychologiczne zwykle nieuwzględnianym). Podałam wyjaśnienie tzw. zasady akordeonu a także pewnych od niej wyjątków. Sformułowałam też nowe argumenty zarówno za responsybilizmem jak i za eksternalizmem. Projekt miał już pewien wpływ na dyscyplinę (rezultaty zostały opublikowane w dobrych czasopismach międzynarodowych, niektóre sprowokowały odpowiedzi innych filozofów, byłam zaproszona do zreferowania wyników na licznych konferencjach). Warto podkreślić, że choć projekt dotyczył debaty uznawanej przez niektórych za zupełnie jałową, to nie tylko otworzył nowe drzwi w tej debacie, ale też w wielu innych – często zupełnie niezwiązanych: wspomniany problem intencjonalności działań (w tym problem trafu moralnego, z implikacjami też dla psychologii czy prawoznawstwa), teoria czynników odwołujących odpowiedzialność (z implikacjami dla prawoznawstwa), czy problem mocy przyczynowej zaniechań. Można oczekiwać, że ponieważ stanowisko rozwijane w książce (napisanej po polsku) jest niestandardowe, więc pobudzi zainteresowanie współczesną filozofią działania, która jest często mylnie postrzegana jako filozoficzna spekulacja o psychologii czy neurofizjologii.