pełny tekst - Krytyka Prawa

Transkrypt

pełny tekst - Krytyka Prawa
B1SBXB
J Władza a własność, czyli o wybranych
problemach ewolucji stosunków między
władzą polityczną a władzą ekonomiczną
Wydaje się, że dość trudno byłoby znaleźć silniej powiązane – zarówno
z prawoznawstwem, jak i naukami ekonomicznymi – kategorie pojęciowe, aniżeli właśnie tytułową władzę oraz własność. Nie chodzi tu zresztą
tylko o powiązanie w płaszczyźnie rozważań teoretycznych, w nauce. Powiązanie to występuje niezwykle silnie w praktyce funkcjonowania i władzy, i własności oraz między tymi kategoriami. Najprostszą ilustracją tezy
o mocnym związku między problematyką władzy i własności może być
następujący – powszechnie znany – przykład, ukazujący efekty działania
władzy w państwie socjalistycznym (własność państwowa) oraz w państwie kapitalistycznym (własność prywatna). Chodzi o losy relacji władza – własność w Korei. Obie władze (socjalistyczna i kapitalistyczna)
startowały w latach 50. z tego samego poziomu rozwoju gospodarczego.
Dziś Korea Południowa należy do najbogatszych państw świata, a Korea Północna (KRL-D) jest jednym z najuboższych krajów1. Także inne
państwa, których władza gospodarowała, opierając się przede wszystkim
na własności państwowej, przegrała konkurencję z państwami z dominującą własnością prywatną. Najdobitniej zapewne o wspomnianej zależności świadczy przykład ChRL. Władza tego państwa pozostaje bowiem
doktrynalnie przy założeniach socjalistycznych, promując jednocześnie
kapitalistyczny (własność prywatna) sposób gospodarowania. Efekty
są przedmiotem zadziwienia wielu polityków i ekonomistów na świecie. Nie znaczy to oczywiście, że własność prywatna jest wystarczającym
1PS.3BE[JLPXTLJ8’BTOPžŗUPGVOEBNFOUv3[FD[QPTQPMJUBwMVUFHP
B1SBXB
c c ! " #
jednak, że jest to warunek konieczny. Reszta zależy przede wszystkim od
władzy i sposobu jej sprawowania, instrumentów, którymi władza się posługuje (np. prawa). Oba czynniki z pewnością jednak na siebie oddziaływają. Nic więc dziwnego, że zarówno problematyka władzy, jak i problematyka własności są przedmiotem zainteresowania różnych dyscyplin
naukowych, przede wszystkim prawoznawstwa, nauk ekonomicznych
i nauk politycznych.
Tym, co łączy kategorię władzy i kategorię własności (przynajmniej z teoretycznego punktu widzenia) jest ich ogromna wieloznaczność i trudności
z uzgodnieniem jednolitego stanowiska definicyjnego. Sytuacja taka wynika w dużej mierze z faktu, że w różnych okresach (epokach) zarówno pod
pojęcie władzy, jak i własności „podkładano” różną treść. I tak np. inaczej
rozumiano własność w prawie rzymskim, inaczej rozumie się ją obecnie1.
Rozmaicie w różnych czasach rozumiano także pojęcie władzy2.
W tym krótkim opracowaniu trudno byłoby w sposób wyczerpujący omówić wszelkie rozumienia pojęć „władza” i „własność”. Za usprawiedliwienie niech posłuży cytat otwierający jedną z ciekawszych prac poświęconych
własności3. Jej autor, Walerian Pańko, stwierdza w niej słusznie już w roku
1984, że: „Własności poświęcono (…) tysiące książek, ale należy sądzić, że
także w przyszłości problematyka ta będzie budziła powszechne zainteresowanie. Nie jest to tylko zainteresowanie nauki. Spory o własność, jej
rodowód, kierunki ewolucji, o jej funkcje, to w istocie płaszczyzna sporów
ideologicznych i walki politycznej. Jednocześnie od wieków własność jest
instytucją obecną w praktyce codziennego bytowania każdego człowieka.
Tak jak w praktyce, tak w nauce problematyka własności obejmuje szeroki
zakres spraw, łącząc się bezpośrednio z ustrojem politycznym i gospodarczym4. W naukach prawnych własność, czy raczej prawo własności „prze-
1PST[FS[FKOBUFOUFNBU81BŴLP0QSBXJFX’BTOPžDJJKFHPXTQؒD[FTOZDIGVOLDKBDI,BUPXJDFTJO"4UFMNBDIPXTLJ;BSZTUFPSJJQSBXBDZXJMOFHP
8BST[BXBTJO4+BSPT[őVLPXTLB,POTUZUVDZKOB[BTBEBPDISPOZX’BTOPžDJ;BLBNZD[FT+4[BDIV’PXJD[8’BTOPžŗQVCMJD[OB8BST[BXB
T
4[FS[FKOBUFOUFNBUQPSOQ*8BMMFSTUFJO&VSPQFKTLJVOJXFSTBMJ[N3FUPSZLBX’BE[Z8BST[BXBT6#FDL8’BE[BJQS[FDJXX’BE[BXFQPDFHMPCBM
OFK/PXBFLPOPNJBQPMJUZLJžXJBUPXFK8BST[BXBTJO
81BŴLPPQDJUT
4UXJFSE[FOJFUPQPUXJFSE[BUBLƒFUF[ŢPžDJT’ZN[XJŕ[LVJTUOJFKŕDZNNJŢE[ZX’BE[ŕJX’BTOPžDJŕQPMJUZLŕJHPTQPEBSLŕ
B1SBXB
c c ck$ %#&c ckc' ( -
rii prawa i prawie wszystkich dyscyplin prawniczych”.
Wydaje się jednak, że warto w tym miejscu przytoczyć propozycję definicyjną właśnie W. Pańko, zawartą w cytowanej pracy. Propozycja ta to przyjęcie, że „istotę prawa własności najprościej, ale i najpełniej wyraża idea
domniemania kompetencji”1. W dalszej części swych rozważań autor
stwierdza, że przyjęcie tej idei nie daje – co prawda – właścicielowi złudy
nieograniczoności jego uprawnień, ale daje poczucie pewności i swobody.
Idea ta zakłada bowiem, iż po stronie właściciela istnieje domniemanie jego
(a nie kogoś innego) kompetencji do określonych zachowań względem rzeczy (dobra), którego jest właścicielem.
Jest to koncepcja o tyle przydatna z punktu widzenia niniejszego opracowania, że łączy niejako problematykę własności z problematyką władzy.
Wszak domniemanie kompetencji właściciela to w jakimś sensie domniemanie jego władzy nad rzeczą (dobrem), którego jest właścicielem.
Z dotychczasowych rozważań – przynajmniej pośrednio – wynika pozytywna rola, jaką własność odgrywa w regulowaniu życia społecznego.
Wśród tych pozytywów wymienić można przede wszystkim ekonomiczne funkcje własności – stymuluje ona dbałość o mienie i jego pomnażanie,
produktywność; uniezależnia i zabezpiecza ekonomicznie właściciela, zabezpiecza przed marnotrawstwem itd.2. Jednak oprócz pozytywnych ekonomicznych efektów występowania własności trzeba widzieć także jej rolę
polityczną, ustrojową. Dostrzega się bowiem jej znaczenie dla utrzymania
równowagi i pokoju społecznego, widzi się własność jako gwaranta wolności i bezpieczeństwa.3
Cezary Kosikowski w swym oglądzie własności nie jest jednak jednostronny. Wymienia pewne negatywne funkcje, które ta instytucja może odgrywać. Pisze bowiem: „Trudno przecież nie widzieć, że własność uzależnia
ludzi od właścicieli pewnych dóbr, zwłaszcza środków produkcji potrzebnych innym. Własność może utrudniać lub uniemożliwiać rozwój infrastruktury społecznej, wdrażanie postępu technicznego, ochronę środowiska naturalnego itd. Własność może wyzwalać powstanie nielegalnych
mechanizmów zdobywania pewnych składników majątkowych. Własność
może być przedmiotem nadmiernej troski (np. własność osobista) lub
81BŴLPPQDJUT
1PS$,PTJLPXTLJ8’BTOPžŗXQS[ZT[’FK,POTUZUVDKJ31v4UVEJB1SBXOP&LPOPNJD[OFwU-*T
*CJEFN
B1SBXB
%b cbc k)c )* (k& +b%kc& kb%
grupową)”1. Te pozytywne oraz negatywne strony własności mają (albo
przynajmniej mogą mieć) bardzo istotne konsekwencje dla bytu i funkcjonowania społeczeństwa, jego poszczególnych grup, a także pojedynczych
jednostek. Nietrudno się domyślić, że konsekwencje te zależą nie tylko od
sposobu zachowania ludzi, czy grup społecznych, lecz także (a może nawet
przede wszystkim) od sposobu funkcjonowania państwa i innych struktur
władzy politycznej.
Oczywiście, bardziej szczegółowe rozważania w tej mierze, wymagałyby
przejścia od operowania – w zasadzie – ogólnym pojęciem własności i władzy do wyróżnienia wielu występujących zarówno w opracowaniach teoretycznych, jak i w praktyce, bardziej konkretnych postaci tych ogólnych
kategorii. Mam tu na myśli choćby własność publiczną, osobistą, państwową, komunalną i szereg innych. Mam tu też na myśli różne rodzaje władzy,
jak choćby władzę państwową, samorządową, ekonomiczną. O pewnych
z tym związanych problemach będzie jeszcze mowa w dalszej części niniejszego opracowania, uprzedzić jednak należy, że nie będą to rozważania
nakierowane na rozróżnienia o charakterze definicyjnym. Wcześniej już
bowiem stwierdzono, że istniejące w tej dziedzinie bogactwo literatury nie
prowadzi (i prowadzić nie może) do jakichś jednoznacznych i powszechnie
akceptowanych rozstrzygnięć.
Przykładem radykalnie odmiennych interpretacji podobnych zjawisk
może być choćby rozumienie własności i jej roli dla państwa i społeczeństwa w doktrynie marksistowskiej i w doktrynie liberalnej.2 Jak odmienne
skutki praktyczne przyniosła realizacja wspomnianych założeń doktrynalnych świadczyć mogą losy państw socjalistycznych i kapitalistycznych
(tych ostatnich przynajmniej w ich liberalnej wersji).
Ścisły związek władzy i własności szczególny, a jednocześnie chyba najbardziej uniwersalny kształt przybrał w postaci relacji między państwem
(władza polityczna) a własnością jako władzą ekonomiczną. Zjawiska
państwa i własności powstawały i kształtowały się niemal równocześnie,
*CJEFNTJ
1PS.#FEOBSFL1S[FNJBOZX’BTOPžDJX1PMTDF1PETUBXPXFLPODFQDKFJLPOTUSVLDKFOPSNBUZXOF8BST[BXBT
B1SBXB
&c s bc c sc c1.
Ewolucja tejże organizacji życia społecznego doprowadziła stosunkowo
niedawno (za wydarzenie symboliczne przyjąć można choćby Rewolucję
Francuską) do oddzielenia władzy państwowej (politycznej) od własności
(władzy ekonomicznej). Wcześniej jednak rozróżnienie władzy i własności nie było na ogół proste, jeśli w ogóle możliwe. Pamiętać też trzeba, że
łączenie i rozdzielanie władzy politycznej i władzy ekonomicznej w toku
konkretnych procesów historycznych nie przebiegało jednokierunkowo.
Rozdzielenie na etapie ustroju kapitalistycznego doprowadziło przecież
do ponownego połączenia w toku tzw. budowy ustroju socjalistycznego
i kolejnego rozdzielenia po upadku tegoż. Nic zatem dziwnego, że w różny
sposób można oceniać relację zachodzącą między państwem i własnością.
„Dla jednych państwo istnieje tylko po to, by bronić własności, dla innych
własność służy państwu jako instrument jego polityki”2. Mimo kłopotów,
jakie stwarzała, stwarza i stwarzać zapewne będzie każda próba systematyzacji, klasyfikacji, uporządkowania wzajemnych relacji między państwem
(władzą) i własnością, wydaje się, że – z tego punktu widzenia – niezwykle
pożyteczną i w miarę klarowną propozycję przedstawił – cytowany już kilkakrotnie – W. Pańko.
Wyróżnia on (spośród wielu faktycznie istniejących) cztery – jak stwierdza
– typowe i najczęściej wskazywane role, jakie odgrywać może państwo w
stosunku do prawa własności: „państwo – stróż (arbiter); państwo interweniujące, państwo programujące i państwo – właściciel. Żadne państwo
nie ograniczało się i nie ogranicza dzisiaj do jednej tylko z tych ról, chociaż
kolejność wymienionych ról nie jest przypadkowa, wskazując na zasadniczy kierunek ewolucji zachodzącej w omawianym zakresie. W istocie jest to
ewolucja zamknięta w ramach ostatnich dwu wieków”3.
Jak można najogólniej scharakteryzować wymienione cztery typy ról, jakie
odgrywa państwo wobec własności (właściciela)?
1. Państwo-stróż, to po prostu koncepcja państwa liberalnego, bardziej
znana pod nazwą państwa „stróża nocnego”. Koncepcja ta zakładała, że
1PS8#JFŴLPXTLJ1SPCMFNZUFPSJJSP[XPKVTQP’FD[OFHP8BST[BXBT
81BŴLPPQDJUT
*CJEFNT®QSPQPTPTUBUOJFHP[EBOJBDZUPXBOFHPGSBHNFOUVv8JTUPDJFKFTUUPFXPMVDKB[BNLOJŢUBXSBNBDIPTUBUOJDIEXVXJFLØXw
HPE[JTJŢQS[ZQP
NOJFŗƒF81BŴLPQVCMJLPXB’UFT’PXBXSPLVQJTB’oQSBXEPQPEPCOJFoKFT[D[FXD[FžOJFK*OGPSNBDKBUBOJFOFHVKFUSBGOPžDJXZS؃OJPOZDIQS[F[BVUPSBJ
QS[ZUPD[POZDIXUFLžDJFD[UFSFDISØMKFEOBLoXZEBKFTJŢoJƒVTQSBXJFEMJXJBQPEKŢDJFXEBMT[FKD[ŢžDJUFHPPQSBDPXBOJBEXVEPEBULPXZDIQSPCMFNØXQSZXBUZ[BDKJ
SFQSZXBUZ[BDKJ
KBLPLPOTFLXFODKJVQBELVTPDKBMJTUZD[OFHPTQPTPCVHPTQPEBSPXBOJBPSB[HMPCBMJ[BDKJKBLPGFOPNFOVJTUPUOJFOBSVT[BKŕDFHPEPUZDID[BTPXFSFHV’Z
HSZNJŢE[ZQBŴTUXFNX’BE[ŕQPMJUZD[Oŕ
BX’BTOPžDJŕX’BE[ŕFLPOPNJD[Oŕ
B1SBXB
bc + kci %* k %c
w życiu gospodarczym. Nie powinny ingerować w sferę stosunków własnościowych. Było to – zgodnie z doktryną liberalizmu – tym bardziej
do przyjęcia, że w okresie wcielania w życie i panowania tej koncepcji
państwa (XVIII/XIX wiek) w praktyce nie istniała niemal inna niż prywatna forma własności. Prywatni właściciele zajmowali się i zajmować
mieli gospodarką, państwo zaś miało stać na straży porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli, zwłaszcza prywatnych przedsiębiorców.
Oczywiście, łamanie prawa (także prawa cywilnego regulującego sferę
stosunków własnościowych) powinno powodować ingerencję władzy
państwowej. Ingerencja ta – zgodnie z liberalną doktryną i wspomnianymi realiami własnościowymi – powinna wspierać własność prywatną.
Państwo w żadnym razie nie powinno z tą własnością konkurować, a tym
bardziej jej zastępować1.
Sytuacja ta ulega pewnej ewolucji w toku rozwoju systemu kapitalistycznego. Oddanie w ręce prywatnych właścicieli gospodarki państwa powoduje
dwa dość groźne zjawiska: z jednej strony żywiołowość (anarchizację) procesów gospodarczych, z drugiej zaś prowadzi do koncentracji własności,
rodzenia się wielkich majątków, firm, przedsiębiorstw. To drugie zjawisko
zaczyna być coraz groźniejsze zarówno dla jednostek (w tym drobnych właścicieli), jak i dla państwa. Zmierza bowiem do pogłębiania nierówności już
nie tylko między właścicielami środków produkcji i ludźmi tej własności
pozbawionymi, ale także w obrębie właścicieli. Ponadto powoduje niejako
zastępowanie państwa (władzy politycznej) przez największych właścicieli
dyktujących reguły gry gospodarczej, a często i politycznej.
Powstaje stopniowo konieczność odejścia państwa od odgrywania jedynie
roli „nocnego stróża”. Koncentracja własności wśród stosunkowo nielicznych przedstawicieli sfery gospodarczej zmusza państwo początkowo do
doraźnych ingerencji władczych, mających na celu swego rodzaju uporządkowanie zanarchizowanej i monopolizującej się gospodarki. Te doraźne
ingerencje początkowo wystarczają. Dynamika procesów gospodarczych
zmusza jednak w dalszej perspektywie do odstąpienia od koncepcji „nocnego stróża” jako zasady relacji państwo – władza ekonomiczna (prywatni
właściciele) i zastąpienia jej bardziej systemowym działaniem interwencyjnym ze strony państwa.
*CJEFN
B1SBXB
2, Następuje stopniowe przejście do państwa interweniującego. Odtąd
interwencjonizm państwowy będzie jednym z głównych przedmiotów
dyskusji na temat relacji państwo – własność. Odtąd także, coraz słabsze
będą głosy polityków i ekonomistów sugerujące kontynuowanie polityki
skrajnego leseferyzmu (nieingerowania państwa w sferę gospodarki). Natomiast dyskusja toczyć się raczej będzie wokół zakresu, stopnia interwencjonizmu państwowego w gospodarce.
Jak trafnie zauważa W. Pańko, początek interwencjonizmu wiąże się z koncepcjami ekonomicznymi, które przedstawił J.M. Keynes. Ten wczesny interwencjonizm1, „który nie oznaczał jeszcze przejęcia od właścicieli inicjatywy, ani też kształtowania przez państwo całościowej koncepcji rozwoju
gospodarczego (…) był raczej cząstkowym programem antykryzysowym
mającym ratować równowagę społeczną i gospodarczą”2. Niemniej, państwo interweniujące rozszerza krąg instrumentów, przy pomocy których
zamierza ingerować w sferę własności prywatnej. Przykładem takiego
nowego środka działania państwa jest choćby prawo pierwokupu, które
umożliwia o wiele efektywniej niż dotąd wpływać władzy politycznej na
poczynania władzy ekonomicznej.
W miarę upływu czasu prywatni właściciele nie tyle kwestionują dopuszczalność jakiejkolwiek interwencji władzy państwowej w sprawy własności,
ile skupiają się na dwu problemach, które winny prowadzić do pewności
i porządku w relacjach władza polityczna – władza ekonomiczna (właściciele prywatni). Chodzi – po pierwsze – o możliwie precyzyjne określenie
zasad i granic interwencji państwa w sferę własności prywatnej. Chodzi
także – po drugie – o takie ukształtowanie procedur, które w sprawach dotyczących ograniczenia prawa własności zmierzać będą do wyeliminowania arbitralnej władzy organów administracyjnych na rzecz wykorzystania, jako organów decyzyjnych, niezawisłego sądownictwa.
3. Wydaje się, że istotnym czynnikiem dla dalszej ewolucji relacji między
władzą polityczną (państwem) oraz władzą ekonomiczną (prywatnymi
właścicielami) była – początkowo doktryna marksizmu-leninizmu – a później praktyka, jaka w dziedzinie roli państwa w gospodarce wprowadzona
1PELSFžMJŗXZQBEBƒFNPXBUVPD[BTBDIOPXPƒZUOZDIPPTUBUOJDIEXVXJFLBDIIJTUPSJJMVE[LPžDJ5PQS[ZQPNOJFOJFKFTULPOJFD[OFCPXJFN[QFXOPžDJŕ[EBMFLP
QPTVOJŢUŕJOUFSXFODKŕX’BE[ZQBŴTUXPXFKXTQPTØCHPTQPEBSPXBOJBNJFMJžNZEPD[ZOJFOJBKVƒXTUBSPƒZUOPžDJD[ZXGFVEBMJ[NJF3؃OJDBNJŢE[ZPLSFTFNOPXPƒZU
OZNJTUBSPƒZUOPžDJŕQPMFHBKFEOBLOB[VQF’OJFPENJFOOZDISFMBDKBDIOBMJOJJX’BE[BQBŴTUXPXBoX’BžDJDJFMF8D[BTBDIQS[FEOPXPƒZUOZDIX’BE[BQBŴTUXPXBB
X’BžDJXJFOBKD[ŢžDJFKX’BEDB
CZ’BXHSVODJFS[FD[ZX’BžDJDJFMFNDB’PžDJØXD[FTOFHPNJFOJB[X’BT[D[BOBKXBƒOJFKT[FHPo[JFNJ8HSVODJFS[FD[ZUPEPQJFSPSPE[ŕDF
TJŢTUPTVOLJLBQJUBMJTUZD[OFX97**J97***XJFLVUXPS[ŕSP[E[JB’NJŢE[ZX’BE[ŕQBŴTUXPXŕJX’BE[ŕFLPOPNJD[OŕQSZXBUOŕX’BTOPžDJŕžSPELØXQSPEVLDKJ
81BŴLPPQDJUT
B1SBXB
kbc %kc z-z. b / ! 0 k
(w dużym uproszczeniu i skrócie) na przejęciu przez państwo (partię) roli
głównego „dyrygenta” w sprawach gospodarczych, społecznych, kulturalnych, m.in. przez uspołecznienie (upaństwowienie albo uspółdzielczenie)
prywatnej własności środków produkcji.
Początkowe sukcesy Rosji (potem ZSRR), o charakterze bardziej chyba propagandowym niż rzeczywistym, w dziedzinie gospodarczej, zaowocowały
na Zachodzie tendencją do rozszerzania interwencjonizmu państwowego,
a w konsekwencji do stopniowego kształtowania się tego, co W. Pańko nazywa państwem programującym 1.
Wydaje się jednak, iż błędna byłaby teza sugerująca jakoby państwo
programujące było tylko i wyłącznie efektem „bolszewickiego przykładu”. Być może bez tego „przykładu” niektóre rozwiązania zastosowane
w państwach kapitalistycznych nie przybrałyby tak radykalnych form
(np. dążenie do szerokiego programu nacjonalizacyjnego). Niemniej jednak historia państwa kapitalistycznego pokazuje, że jest to system, który
wypróbowuje rozmaite formy i metody gospodarowania, w tym rozmaite
sposoby układania wzajemnych relacji między władzą polityczną i władzą ekonomiczną.
Możemy zatem na koncepcję państwa programującego patrzeć jako na rozwinięcie koncepcji państwa interwencjonizmu. Jest to jednak rozwinięcie
dość radykalne, tworzące w istocie nową jakość w relacjach państwo – właściciel. Jak stwierdza bowiem W. Pańko: „Państwo programujące rozszerza i zmienia zakres przedmiotowy, funkcje i metody oddziaływania na
stosunki własnościowe. W zakres oddziaływania wchodzą już wszystkie
sfery życia społecznego i gospodarczego bez pominięcia spraw socjalnych,
kultury i oświaty. Funkcją oddziaływania nie jest już tylko korygowanie,
ale organizowanie stosunków własnościowych, a nawet określanie celu
działania właściciela”2.
O tym, jak znaczące odwrócenie dotychczasowych priorytetów odnoszących się do relacji państwo – własność wprowadzała koncepcja państwa
programującego, może świadczyć fakt, iż nawet w cywilistyce francuskiej,
uchodzącej za liberalną, wyrażano myśl, iż państwo powinno chronić właściciela, ale nie niemal zawsze (jak głosiła to jeszcze doktryna państwa
*CJEFNT
*CJEFN
B1SBXB
„c (s1i$ k (c$ )cck b # danych mu przez państwo. Oczywiście, nie był to najprawdopodobniej pogląd dominujący w cywilistyce francuskiej, jednak samo jego występowanie świadczy o długiej drodze, jaką myśl prawnicza przeszła na przestrzeni
ca 150 lat1.
O odmienności koncepcji państwa programującego świadczyć może także to, że w myśl tej koncepcji stosunki własnościowe winny zmieniać się
stosownie do formułowanych przez państwo całościowych programów
politycznych, a nie cząstkowych inicjatyw ekonomicznych bądź socjalnych. Niebagatelną rolę przypisywano też planom produkcyjnym, inwestycyjnym, finansowym. Władza państwowa miała więc sprawować
zdecydowanie nadrzędną rolę w kierowaniu całokształtem polityki gospodarczej, społecznej, socjalnej itd. W ten sposób zakładano, że siła polityki będzie w stanie przeciwstawić się sile kapitału, czyli własności.
4. Od tego sposobu myślenia już tylko krok do państwa odgrywającego
rolę właściciela. Trzeba na wstępie mocno podkreślić, że państwo w tej
roli występowało i występuje w różnych formacjach i ustrojach społecznych. Można chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, że aż do ustroju
kapitalistycznego był to dominujący układ relacji władza – własność.
Trzeba jednak pamiętać, że dzisiejsze rozumienie własności w niewielkim tylko stopniu odpowiadało własności np. w epoce feudalnej. W epoce tej bowiem istota sprawy polegała na braku oddzielenia politycznych
i własnościowych funkcji spełnianych przez feudalnego władcę, a właściwie przez całą ówczesną zhierarchizowaną strukturę społeczną. Własność, a właściwie prawo własności, nie odgrywało w omawianej epoce takiej roli, jaką pełnić zaczęło później, w systemie kapitalistycznym.
Nie była to przy tym jakaś gwałtowna, krótkotrwała przemiana, ale
długotrwały, najczęściej kilkuwiekowy proces. W feudalizmie funkcję
właściciela spełniała początkowo władza przez nadawane poddanym
przywileje. Poddani władcy uzyskiwali je np. za już poniesione zasługi
wojenne albo za przyszły udział w obowiązkach wojskowych. Chodziło
tu o takie przywileje jak np. dożywotnie użytkowanie określonego terytorium, wraz z ruchomościami i nieruchomościami na nim się znajdującymi. Trudno z całą pewnością ustalić, w jaki sposób i w jakim czasie
owe dożywotnie przywileje stawały się dziedzicznym majątkiem, czyli
0EZTLVTZKOPžDJQS[FETUBXJPOFHPQPHMŕEVžXJBED[ZŗNPƒFTQØS34BWBUJFSBJ(3JQFSUB[LUØSZDIQJFSXT[ZCZ’[XPMFOOJLJFNPHSBOJD[FOJBQSBXX’BžDJDJFMB[PC
34BWBUJFS%VESPJUDJWJMBVESPJUQVCMJD1BSJTTJLSZUZD[OZQPHMŕE(3JQFSUB-FTGPSDFTDSFBUSJDFEVESPJU1BSJTT
B1SBXB
w 3456738 własnością prywatną. Na ogół w literaturze przedmiotu wyra-
ża się pogląd, że np. w Europie Zachodniej proces ten obejmował kilka
wieków (XIII-XVII)1.
W różnych państwach, w dużym stopniu w zależności od systemu rządów,
ale i tradycji historycznej, warunków klimatycznych, terytorialnych i in.,
procesy te przebiegały najczęściej w różny sposób i w różnym czasie2, niemniej jednak przedkapitalistyczna rola państwa (władzy) wobec własności
była w istotnej mierze odmienna od tej, która zaistniała po ukształtowaniu
się stosunków kapitalistycznych.
W systemie kapitalistycznym państwo w roli właściciela występuje – jeśli
można tak stwierdzić – marginalnie, co nie znaczy, że społeczne i ekonomiczne skutki tej roli są nieistotne. Także w tej sprawie poczynić trzeba ważne zastrzeżenie: sposób i zakres występowania państwa kapitalistycznego w roli właściciela były i są różne, zależnie od czasu i miejsca
istnienia tego zjawiska. Powszechnie znane są przypadki niemal całkowitego braku w danym kraju występowania własności państwowej (np.
Stany Zjednoczone). Równie znane są przypadki stosunkowo szerokiego udziału tzw. sektora państwowego w państwach kapitalistycznych
(np. Szwecja, Wielka Brytania, Francja, Włochy). Warto jednak pamiętać,
że w ramach drugiej grupy państw następowały (i następują) czasami
dość istotne zmiany w wielkości własności państwowej, zależne od takich czynników jak: dominujące w danym okresie poglądy ekonomiczne,
rodzaj partii politycznej, mającej decydujący wpływ na kształt polityki
państwa.
Generalnie można chyba przyjąć tezę, że wraz z krachem systemu państw
socjalistycznych atencja, jaką w niektórych państwach kapitalistycznych
wyrażano wobec własności państwowej (zwłaszcza tuż po II wojnie światowej), radykalnie spadła.
(ENDNOTES)
Mienie, które należało (bądź nadal należy) do państwa, dzieli się na ogół na
trzy kategorie: dobra służące powszechnemu i bezpośredniemu użytkowi
(np. drogi, wybrzeże morskie), dobra służące administracji w wypełnianiu
jej funkcji (np. przez tzw. służby publiczne) oraz dobra służące interesowi
5BLOQ3'JMIPM1SPQSJFUFBCTPMVUFUEFNFNCSFNFOUTEFMBQSPQSJFUFEBOTMBODJFOESPJUGSBODBJT1BSJTTJO
4[FS[FKXPEOJFTJFOJVEPQS[FCJFHVUFHPQSPDFTVX1PMTDF[PC+4[BDIV’PXJD[PQDJUT
B1SBXB
c'b # )c &c k)c c
(np. przedsiębiorstw państwowych)1.
Występowanie w systemie kapitalistycznym własności państwowej nie
zmieniało charakteru ustrojowego państwa. Pozwalało jednak władzy
podejmować wielkie i często kosztowne przedsięwzięcia – doniosłe i korzystne ze społecznego punktu widzenia, ale na ogół nieopłacalne (albo
słabo opłacalne) z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Współcześnie,
dla prawidłowego funkcjonowania gospodarki kapitalistycznej zarówno
w aspekcie społecznym, jak i ekonomicznym używa się raczej innych instrumentów. Nie znaczy to jednak, że rola własności państwowej całkowicie zanikła2.
5. Wydaje się, że sprawa relacji władza państwowa – własność nabrała
w ostatnich latach (po przełomie roku 1989) zupełnie nowego, dotąd raczej
niewyobrażalnego wymiaru: zamiany własności społecznej (w tym przede
wszystkim państwowej) na własność prywatną w państwach tzw. realnego
socjalizmu. Proces ten przebiega w różnych państwach w dość różny sposób. Jedno przynajmniej jest wspólne: zarządza tym procesem władza państwowa. Jest ona w coraz mniejszym stopniu „państwem – właścicielem”,
ale ciągle jest to, w porównaniu z tradycyjnymi państwami kapitalistycznymi) dość znaczny udział w całości majątku narodowego.
Zarówno tempo, jak i zakres tego, co powszechnie nazwano procesem
prywatyzacji własności państwowej, jest różny w różnych krajach posocjalistycznych3. A ponieważ, jak wspomniano, kieruje całością władza państwowa, nie trudno przypuszczać, że obfitować musi w rozmaitego rodzaju trudności.
Trudności te występować mogą zarówno po stronie władzy, jak i właścicieli, a także – i to jest chyba najczęściej spotykane w praktyce – wynikać mogą
ze swego rodzaju „zapętlenia” interesów władzy i właścicieli.
W zasadzie problemy z prywatyzacją istnieją niezależnie od tempa, zakresu i metod realizowanych przez władzę. Aby nie być gołosłownym, kilka
przykładów, celowo – chyba – najdrastyczniejszych. Bronisław Geremek
w opublikowanym już po jego śmierci wywiadzie przeprowadzonym
w 2005 roku mówi o słabości struktur politycznych i życia politycznego
w państwach posocjalistycznych i stwierdza: „Kiedyś w Kijowie spotkałem
81BŴLPPQDJUT
4[FS[FK[PC+4[BDIV’PXJD[PQDJUQPSUFƒ(8,P’PELP8ŢESVKŕDZžXJBU8BST[BXBTJO
1PS"4UFMNBDIPXTLJPQDJUT+,PSOBJ4J’BJEFJ;BQJTLJ[JOUFMFLUVBMOFKQPES؃Z8BST[BXBT
B1SBXB
# (c c&c b kb! 9k-
wałem, że Polska chce pomagać Ukraińcom. Mamy na przykład doświadczenie w prywatyzacji, więc chętnie się nim podzielimy. Odpowiedział:
«Proszę pana, ale jak można własność prywatną narzucać? Nasi chłopi
wcale nie chcą mieć ziemi na własność. Własność to jest coś niesprawiedliwego – jedni będą mieli, inni nie. I wreszcie – jak wszystko będzie prywatne, gdzie będzie można kraść, żeby przeżyć»”1.
Przykład inny, z Rosji, gdzie prywatyzacja najbardziej cennych dóbr
(zwłaszcza surowców energetycznych) była przedmiotem szerokiego „zapotrzebowania” (inaczej niż ziemia uprawna), prywatyzacja w dużym
stopniu odbywała się na zasadzie „podziału łupów”. Brali w niej udział
ludzie zbliżeni do aparatu państwa. Stąd w niezwykle krótkim czasie powstawać zaczęły nieliczne olbrzymie fortuny, przy jednoczesnej (często
skrajnej) nędzy większości społeczeństwa. Tego typu prywatyzacja miała
(z punktu widzenia władzy) tę zaletę, że uzależniała „obdarowanych” od
kręgów władzy. Gwarantowało to na ogół posłuszeństwo tzw. oligarchów
wobec tzw. elity władzy. Casus Chodorkowski świadczy chyba tylko o tym,
że wyjątek potwierdza regułę2.
Ale i Polska ma kłopoty prywatyzacyjne. Może innego typu niż Rosja czy
Ukraina, ale są to problemy realnie negatywnie oddziaływające na wizerunek państwa i efektywność gospodarowania. Przykład: brak determinacji
władzy w odróżnieniu kryteriów ekonomicznych od kryteriów politycznych zaowocował poważnym konfliktem na linii rząd RP – Komisja Unii
Europejskiej oraz równocześnie konfliktem na linii załoga stoczni w Gdańsku i Szczecinie – rząd Rzeczypospolitej.
Takich i innych przykładów można by podawać więcej. Jedynym usprawiedliwieniem może być to, że droga, którą idą państwa posocjalistyczne
nie została jeszcze przez nikogo przebyta. Państwa przechodziły od ustroju kapitalistycznego do socjalistycznego. Droga odwrotna realizowana jest
po raz pierwszy. To można uznać za usprawiedliwienie, ale z pewnością
nie wszystkich, błędów i mankamentów. Niektóre z nich bowiem można
było doskonale przewidzieć, choćby poprzez zaznajomienie się z najbardziej charakterystycznymi kłopotami występującymi także w państwach o
ugruntowanym systemie kapitalistycznym.
5S[FCBCZ’PXZHSBŗSP[NPXB[QSPG#SPOJT’BXFN(FSFNLJFNXv1PMJUZLBwOSMJQDBT
ĽXJBUXFE’VH.FMMFSB1PMJUZLBLVQS[ZT[’PžDJ8BST[BXBT
B1SBXB
" &b c b )#c* ks b bc ! W-
ża się, że korupcja jest jednym z bardziej charakterystycznych zjawisk dla
transformacji ustrojowej w Europie Środkowo-Wschodniej. Rzeczywiście,
tutaj jej rozmiary są szczególnie duże. Dlaczego?
Jak trafnie zauważa długoletni szef Zarządu Rezerwy Federalnej USA Alan
Greenspan „Na ogół korupcja zdaje się pojawiać wówczas, gdy rządy mają
jakieś korzyści do zaoferowania lub coś na sprzedaż”1. A właśnie władza
polityczna państw posocjalistycznych ma ciągle wiele do zaoferowania,
wiele na sprzedaż. Między innymi w ramach prywatyzacji. Tu upatrywać
trzeba przyczyny zjawisk korupcyjnych. Likwidacja przyczyny – możliwie
najszersza prywatyzacja, likwidacja rozmaitych koncesji gospodarczych –
może bardziej ograniczyć korupcję aniżeli setki i tysiące funkcjonariuszy
rozmaitych agencji do walki z korupcją. Ci ostatni walczą ze skutkami, nie
zaś z przyczynami. A to nigdy nie może przynieść radykalnych efektów.
Chyba że taki jest rzeczywisty cel przynajmniej części aparatu władzy?
Wydaje się jednak, że najlepszym podsumowaniem sekwencji rozważań
dotyczących państwa w roli właściciela może być następujący fragment zawarty w cytowanej pracy W. Pańki: „Przywykliśmy już do tego, że stosunek
państwa wobec prawa własności jest ujmowany bądź jako walka dwóch sił
bądź jako ich jedność. Cały prawie wysiłek tradycyjnej cywilistyki koncentrował się na oporze przed ingerencją państwa w sferę prawa własności.
Także i dzisiaj (przypominam – chodzi o początek lat 80. – J.W.), gdy z ingerencją państwa trzeba się pogodzić, a nawet uznać konieczność jej ekspansji, uwaga cywilistów skupia się na budowaniu precyzyjnych gwarancji
obronnych skierowanych w istocie przeciwko państwu”2.
Przyznać trzeba, że przynajmniej do ostatniego ćwierćwiecza ubiegłego
stulecia to państwo, jego organy, instytucje, kompetencje, postrzegane były
jako zagrożenie dla jednostek, społeczeństwa, ale i struktur własności prywatnej.
Sytuacja ta zmienia się w ostatnich dziesięcioleciach, kiedy to na plan
pierwszy w rozważaniach nauk społecznych (w tym także prawoznawstwa) wysunęły się dyskusje wokół zjawiska globalizacji, jego obecnych
i potencjalnych skutków w różnych dziedzinach życia. Dlatego – uzupełniając niejako – rozważania W. Pańko – trzeba nieco uwagi poświęcić
1PST[FS[FK"(SFFOTQBO&SB[BXJSPXBŴ,SPLXOPXZXJFL8BST[BXBT
81BŴLPPQDJUT
B1SBXB
b bb c' st ) k%k-
zacji i jej wpływowi na relacje władza polityczna (czy tylko państwo?)
– własność.
Wydaje się, że procesy globalizacyjne przyniosły dla interesującej nas problematyki dość istotne przewartościowania. Ze względu na przedmiot tego
opracowania nie ma potrzeby wchodzenia w niezwykle obecnie szeroko
dyskutowane rozmaite aspekty globalizacji, czy też rozważania dotyczące
jej istoty1.
Przy całej dyskusyjności stawianej tu problematyki istnieje na ogół zgoda
co do tego, że globalizacja to przede wszystkim dążenie do usunięcia jak
największej ilości przeszkód w przepływie (w globalnej skali) ludzi, kapitałów i towaru. Główne przeszkody stwarzane były na ogół przez państwo,
jego organy i instytucje, bądź organizacje zrzeszające państwa. Nie ulega
więc wątpliwości, że usuwanie tych przeszkód to pozbawianie państw
większego wpływu na wspomniany przepływ ludzi, kapitału i towarów,
a tym samym stwarzanie zjawiska, które coraz częściej nazywane jest marginalizacją państwa w jego relacjach z gospodarką. Dochodzi do rozdziału
między państwem a gospodarką. Inaczej mówiąc, sednem problemu globalizacji, który równocześnie wywołuje najwięcej niepokoju, jest wymknięcie
się spod czyjejkolwiek kontroli tego wszystkiego, co jeszcze stosunkowo
niedawno wydawało się pod całkiem skuteczną kontrolą państwa i jego
rozmaitych agend. Można też ująć to następująco: współcześnie dokonuje się rozpad uznawanego za „prawomocny” ładu światowego, w którym
dominowały państwa narodowe2. Jeszcze dobitniej wyraził to Zygmunt
Bauman: „W swym najgłębszym znaczeniu pojęcie globalizacji przekazuje
nieokreślony, kapryśny i autonomiczny charakter świata i jego spraw, brak
centrum, brak pulpitu operatora, zespołu dyrektorów, biura zarządu”3.
Na strukturalne upośledzenie państw w porównaniu z podmiotami gospodarki światowej wskazuje także U. Beck.4 Uważa on, iż powodem takiej
4[FS[FKOBUFOUFNBU[PC+8BXS[ZOJBL(MPCBMJ[BDKBBQSPCMFNZLPOTUZUVDKPOBMJ[NVX,POTUZUVDKBJX’BE[BXFXTQؒD[FTOZNžXJFDJF%PLUSZOBQSBXPQSBLUZLB
1SBDFEFEZLPXBOF1SPGFTPSPXJ8PKDJFDIPXJ4PLPMFXJD[PXJOBTJFEFNE[JFTJŢDJPMFDJFVSPE[JO8BST[BXBT
1PS6#FDLPQDJUT
;#BVNBO(MPCBMJ[BDKB8BST[BXBT
1PS6#FDLPQDJUT
B1SBXB
bc % sk)c c c' -
darki światowej przez państwa narodowe („nie one wykonują pierwszy
ruch, lecz muszą się dostosowywać do posunięć gospodarki światowej”1).
Ponadto ogromnie trudno jest im dorównać jej (gospodarki światowej) ruchliwości i płynności. Polityczna władza aktorów gospodarki światowej
realizuje się jako skutek uboczny racjonalności ekonomicznej, podczas gdy
„państwa” (i wszystko co się z nimi wiąże: partie, związki zawodowe, ludność, tradycje, religie, parlamenty, media masowe) historycznej zmiany
swej formy muszą dokonywać w rytmie narzuconym przez wybory i to
w sytuacji chronicznego niedostatku legitymizacji, pod krytycznym okiem
mediów, przy rosnącej liczbie chwiejnych wyborców i notorycznym deficycie budżetowym2.
Tak więc, z powodu nieograniczonego i niepowstrzymanego rozprzestrzeniania się w ramach globalizacji zasad wolnego rynku, a nade wszystko
z powodu niekontrolowanej swobody przepływu kapitału i środków finansowych, gospodarka coraz bardziej wymyka się spod wpływu polityki
w ogóle, a władzy państwowej szczególnie. To nie państwa i ich rzekomo
narodowe gospodarki decydują o działaniach światowych rynków finansowych. Działania te są w istocie nieuchwytne, pozaterytorialne, efemeryczne i one narzucają państwom swoje prawa i nakazy. Państwu pozostała
„czysta” polityka, czyli w istocie pozory władzy. Nie ma ono natomiast
(albo ma bardzo ograniczone) możliwości zajmowania się sprawami związanymi z jego własną ekonomią, o ile sprawy te są przedmiotem zainteresowania globalnych podmiotów gospodarczych. Każde tego typu usiłowanie
spotkałoby się z natychmiastową reakcją ze strony owych globalnych podmiotów gospodarczych i podjęciem raczej skutecznych przeciwdziałań3..
Wracając zaś do „wyjściowych” pojęć – władzy (politycznej) i własności –
zauważyć można, jak ogromna rewolucja dokonuje się w relacjach między
nimi dzięki działaniom mechanizmów globalizacyjnych. Na plan pierwszy zdecydowanie wysuwa się własność (władza ekonomiczna). Na drugi
plan zepchnięte zostały instytucje władzy czysto politycznej z państwem
na czele.
Ale przedstawiony obraz, choć dominujący, nie wyczerpuje wszystkich elementów polityki i gospodarki świata współczesnego. Nie jest zresztą zada
*CJEFNT
*CJEFN
+8BXS[ZOJBLPQDJUT
B1SBXB
c cb &c %b kc'
możliwych relacji, jakie współcześnie zachodzą między władzą i własnością.
Dlatego właśnie na jedną tylko spośród wielu różnych sytuacji, w jakich
funkcjonuje dominujący współcześnie proces globalizacji należałoby –
moim zdaniem – zwrócić uwagę. Chodzi o – spotykane niejednokrotnie
– próby przeciwstawienia się trendom i standardom łączonym z globalizacją. Inaczej mówiąc, chodzi o podkreślanie różnorodności, odmienności,
specyfik występujących już, albo tworzonych niejako na przekór ujednolicającym świat procesom globalizacyjnym.
Jednym z radykalnych przykładów tego rodzaju sytuacji jest tzw. rewolucja
Indian w meksykańskim stanie Chiapas. Rewolucja ta, początkowo zbrojna
i niewiele różniąca się od wielu buntów przeciwko oficjalnej władzy występujących w różnych państwach, zwłaszcza Ameryki Południowej, przeszła
obecnie w pokojową fazę. Następuje to po 14 latach od wybuchu rewolucji zbrojnej. Obecnie Indianie w Chiapas przechodzą do etapu budowania własnego, autonomicznego państwa w państwie, państwa zapatystów.
Tak bowiem od nazwiska przywódcy powstania z pocz. XX wieku Emiliano Zapaty nazywa się mieszkańców Chiapas. „Zapatyści tworzą własny
świat. Czują się Meksykanami, ale z władzami nie chcą mieć nic wspólnego. Uważają, że zostali oszukani, bo z zawartego w 1996 roku porozumienia (…) o oddaniu autonomii Indianom władza się nie wywiązuje. Więc
nic od niej nie przyjmują. Jeśli Indianin zapatysta skorzysta z pieniędzy
z jednego z licznych obecnie programów rządowych, może zostać wykluczony ze społeczności. Państwo nie chce im dać autonomii, więc tworzą ją
sami. Prawna sytuacja zbuntowanych Indian jest niejasna. Podczas rewolucji powstańcy zabrali wielu prywatnym posiadaczom ziemię. I uprawiają
ja do dziś. Rząd z jednej strony zrekompensował posiadaczom straty, ale
z drugiej nie uznaje formalnie własności Indian. Jednocześnie proponuje
im własność, ale nie kolektywną tylko prywatną. A na to zapatyści się nie
godzą. Bo ziemia należy do całej wspólnoty. Taka jest tradycja Indian”1.
I właśnie przywiązanie do tradycji i skrupulatne jej kultywowanie jest jednym z wyróżników zapatystów, ale i jednym ze źródeł ich dotychczasowych sukcesów. Życie we wspólnocie owego „państwa w państwie” przypomina nieco życie komun hipisowskich lat 60. ubiegłego wieku. Różni
*+BOLF*OOZžXJBU[BQBUZTUØXv3[FD[QPTQPMJUBwMJQDBT""
B1SBXB
# $ s )k$ c'# kaprysem. Jest kontynuacją indiańskich tradycji i stylu życia Indian. A stosunek do tradycji, do własności, do władzy, jakże odmienny od dominującego w najwyżej rozwiniętych ekonomicznie państwach świata, powoduje,
że Chiapas zaraża swoimi ideami setki tysięcy antyglobalistów na całym
świecie.
To jeden z wielu przykładów ukazujących możliwość innych, aniżeli globalistyczne rozwiązań, jeśli nie dla całego świata, to przynajmniej dla niektórych jego fragmentów.
Czy można zatem przewidzieć dalszy rozwój sytuacji? Wydaje się, że prognoza może być jedynie nader ogólnikowa. Współczesne trendy bezpośrednio i pośrednio wiążące się z relacją między władzą i własnością przybrały bowiem nader różnorodną postać. Z pewnością obecnie dominuje
globalizacja. Ale obecność innych, często przeciwstawnych tendencji, nie
może być uznana za margines bez znaczenia1.
Wydaje się zatem, że – zanim kiedyś wyłoniony zostanie „zwycięzca”
spośród rozmaitych nurtów istniejących w polityce (władzy) i gospodarce (własności) – będziemy przez długi jeszcze czas „skazani” na swego
rodzaju koabitację różnych form relacji między władzą i własnością. Prawo w całym tym splocie wydarzeń grać będzie rolę raczej drugoplanową.
W tym sensie, że przepisy prawne, systemy prawne odzwierciedlać będą
najbardziej znaczące zmiany w polityce i gospodarce, ale samo prawo nie
będzie instrumentem inicjującym najważniejsze z tych zmian. Tak zresztą
w istocie było zawsze.
%MBUFHPUSVEOPXQF’OJ[BBLDFQUPXBŗvQS[FQPXJFEOJFw&#FDLB[BXBSUFXQS[ZXP’ZXBOFKUVOJFKFEOPLSPUOJFLTJŕƒDFOQPLPOJFD[OPžDJQS[FKžDJBPEQBŴTUX
OBSPEPXZDIEPU[XQBŴTUXUSBOTOBSPEPXZDI
;PC&#FDLPQDJUTJO