Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych

Transkrypt

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych
Kronika
związkowa
Nr 43(2432)/2014
http://kronika.opzz.org.pl
Rok XVII
Redaktor: Paweł Spychalski
e-mail: [email protected]
tel.: 022 551 55 03, fax: 022 551 55 24
00-924 Warszawa, ul. M. Kopernika 36/40
12 czerwca 2014
PENSJA MINIMALNA
Franciszek Bobrowski o płacy minimalnej
Premier zaproponował we wtorek wzrost płacy minimalnej z 1680 zł do 1750 zł brutto w 2015 roku. Jest to oczywiście
propozycja, którą rząd przekaże w najbliższych dniach Komisji
Trójstronnej, niemniej jednak już dzisiaj można stwierdzić, że
stanie się ona obowiązującym prawem. Nie dlatego, że strona
związkowa zawiesiła swój udział w pracach tego gremium, ale
dlatego, że rząd traktuje dialog społecznych w kategoriach kosztów
a nie zysków i nie jest skory do jakichkolwiek ustępstw w sprawie
szybszego wzrostu płacy minimalnej.
Sama propozycja wysokości płacy minimalnej w 2015 r.
nie spełnia naszych oczekiwań, ale jej wzrost o 19 zł brutto ponad
ustawowe minimum ucieszy wszystkich pracujących. To właściwy
kierunek, jeśli chcemy przybliżyć się do standardów unijnych i
poprawić relację płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia.
O to przecież stale walczymy, nie tracąc z pola widzenia równie
ważnych uwarunkowań ekonomicznych. Jesteśmy odpowiedzialni,
dlatego wspólnie z Solidarnością i Forum Związków Zawodowych
zaproponowaliśmy, aby płaca minimalna w przyszłym roku wynosiła 1797 zł brutto (1318 zł netto). To rozsądna i możliwa do
udźwignięcia przez przedsiębiorstwa propozycja. Nie zgłaszamy
nierealnych oczekiwań, bo rozumiemy realia współczesnej gospodarki. Oczywiście, nie zapomnieliśmy o naszym postulacie podniesienia minimalnego wynagrodzenia do poziomu 50% przeciętnej płacy, ani też o projekcie ustawy w tej sprawie, który posłowie
SLD złożyli do Sejmu. Pamiętamy także o Pakiecie Działań Antykryzysowych z 2009 r., zgodnie z którym rząd zobowiązał się do
wprowadzenia w życie ustaleń partnerów społecznych i opracowania ścieżki dojścia płacy minimalnej do poziomu 50% płacy
przeciętnej.
Proponowany przez rząd wzrost płacy minimalnej o 70 zł
brutto oznacza, że pensja minimalna wzrośnie w ujęciu netto z
1237 zł do 1286 zł, czyli o 49 zł. Tym samym dzienny budżet
osoby zarabiającej płacę minimalną wzrośnie o 1,63 zł! Takiej
podwyżki nie można zaakceptować. Z pewnością nie zaspokoi ona
potrzeb kilku milionów osób, które otrzymują płacę minimalną.
Ale czy ktoś z otoczenia premiera zastanowił się co można kupić
za tę kwotę?
Martwi nas nie tylko dynamika wzrostu płacy minimalnej,
ale również pogorszenie relacji płacy minimalnej do płacy przeciętnej. Jeśli sprawdzą się rządowe prognozy, to w 2014 roku
relacja ta ukształtuje się na poziomie 44,3%, aby w 2015 roku
zmniejszyć się do poziomu 44,1%. Oznacza to, że po kilku latach
stopniowej poprawy tego wskaźnika, nastąpi jego pogorszenie.
Powodem tego jest między innymi to, że prognozowana płaca
przeciętna będzie rosła w 2015 roku szybciej (4,7%) niż minimalne
wynagrodzenie (4,2%).
Stale zmagamy się z mitami na temat negatywnego wpływu
płacy minimalnej na zatrudnienie i kondycję finansową firm. Nie
jest prawdą, że wraz ze wzrostem płacy minimalnej o 49 zł netto
firmy popadną w tarapaty finansowe. Trzeba pamiętać, że w 2008
r. płaca minimalna wzrosła o 20% tj. o 190 zł, a w 2009 r. o 13% tj.
o 150 zł. Nie odnotowano w tym czasie lawiny upadłości przedsiębiorstw, a jeśli jakaś firma upadła, to z pewnością nie z tego powodu. Przedsiębiorców stać dzisiaj na zaproponowaną przez premiera
podwyżkę. W I kwartale 2014 r. przedsiębiorstwa uzyskały korzystniejsze niż rok wcześniej wyniki finansowe. Podstawowe
wskaźniki ekonomiczno-finansowe były lepsze od uzyskanych
przed rokiem. Przychody z całokształtu działalności były wyższe o
2,7% od osiągniętych rok wcześniej. Zysk netto był wyższy o 4,7%
od uzyskanego przed rokiem, a strata netto obniżyła się o 23,5%.
Zysk netto wykazało 67,6% ogółu przedsiębiorstw (wobec 61,6%
przed rokiem). Jest więc przestrzeń do wyższego niż proponuje
rząd wzrostu płacy minimalnej.
Franciszek Bobrowski,
wiceprzewodniczący OPZZ
OPZZ: Obecna płaca minimalna jest
żenująca
Jan Guz, przewodniczący OPZZ wypowiada się
krytycznie o podwyżce płacy minimalnej. Jego zdaniem w takim tempie Polska nigdy nie dogodni Europy.
- Podwyżka płacy minimalnej o 49 zł netto wystarczy na zakup
jednego bucika dla dziecka, czasami bez sznurówki. Nie spowoduje to, że będzie mniej biednych pracowników. Nie dogonimy Europy w takim żółwim tempie - mówi w rozmowie z TVN 24 Jaz Guz,
przewodniczący OPZZ.
Czytaj też wywiad z Janem Guzem: Jak chcemy wycenić pracę,
to wyceńmy, ale uczciwie
Zdaniem przewodniczącego OPZZ Polska nie może konkurować w
Europie jedynie niskimi kosztami pracy. - W porównaniu do zarobków w innych krajach obecne minimalne wynagrodzenie jest
żenująco niskie. Na podwyżki czekamy już 25 lat. Naród jest cierpliwy i poczeka, jednak może się to skończyć źle dla całego systemu gospodarczego - tłumaczy dla TVN 24 Guz.
likwidacyjne. Jako górnicze związki liczymy na to, że premier nie
będzie zmieniał zdania w tej kwestii.
A jeżeli zmieni?
Obawiamy się zakusów
likwidacji kopalń
Obawiamy się działań zarządów spółek węglowych, które wizję
restrukturyzacji sprowadzają do prostego likwidowania - mówi dla
portalu wnp.pl Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku
Zawodowego Górników w Polsce.
- Nie podejrzewamy premiera Tuska o zmianę swego punktu widzenia. Natomiast obawiamy się działań zarządów spółek węglowych, które wizję restrukturyzacji sprowadzają do prostego likwidowania.
Gdyby do niego doszło, to spotka się ono z naszymi zdecydowanymi działaniami.
Rozmawiał: Jerzy Dudała
źródło: www.wnp.pl
Co Pan sądzi o trwających obecnie działaniach zmierzających
do poprawy sytuacji w polskim górnictwie?
- Jak na razie, musimy się odnieść do różnych obszarów, w których
toczą się rozmowy i zapadają decyzje na temat przyszłości polskiego górnictwa.
Biuro Prasowe OPZZ
Rosjanie przejmują akcje koncernu. Związkowcy
alarmują: Azoty są zagrożone
Obecnie trwają dyskusje na poziomie spółek węglowych, na poziomie ministerstw oraz na poziomie samego premiera Donalda
Tuska, który zlecił opracowanie raportu na temat branży.
Jeżeli chodzi o toczące się dyskusje, to chodzi głównie o prace
dotyczące ustawy górniczej oraz strategii funkcjonowania branży
w latach kolejnych.
Miałyby te dokumenty obowiązywać dłużej, bowiem do 2027
roku. Na pewno w tej perspektywie czasowej węgiel będzie stanowił podstawę bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Ale, czy będzie to węgiel wydobyty w Polsce?
- Niepotrzebnie pan prowokuje. To musi być węgiel z polskich
kopalń! W każdym innym przypadku mówienie o bezpieczeństwie
energetycznym będzie tylko nic nieznaczącym frazesem.
Data 2027 roku obejmuje średniookresową perspektywę czasową.
Mamy też obecnie działania dotyczące bieżącej sytuacji w górnictwie. Te działania są mocno spóźnione. Ale cóż, premier Tusk
przyznał 6 maja, że lepiej późno niż wcale. Dla nas to żadne pocieszenie.
Co jest najważniejsze, jeżeli chodzi o dalsze funkcjonowanie
górnictwa?
- Najważniejsze jest dla nas to, jaką drogą pójdziemy w celu
uzdrowienia polskiego górnictwa. Są tu różne szkoły. Przykładowo
jedni mówią o naprawie przez likwidację, albo głęboką restrukturyzację, co w sumie oznacza to samo.
Nieprzypadkowo ukazała się ostatnio książka Andrzeja Karbownika, który przeprowadził restrukturyzację górnictwa poprzez likwidację kopalń. Zresztą robiono to wówczas za pieniądze z Banku
Światowego. Ale to nie tamta likwidacja uzdrowiła polskie górnictwo.
A co je uzdrowiło, jeśli nie restrukturyzacja?
- Tak naprawdę uzdrowiła je koniunktura na węgiel i wysokie ceny
tego surowca na światowym rynku.
Wystarczy wspomnieć, że kilka lat temu polskie górnictwo nie
mogło skorzystać w pełni z koniunktury na węgiel, bo wydobywało go zbyt mało. A to z kolei szybko wykorzystali importerzy i
wyparli nasz węgiel z polskiego rynku, co do dziś odbija się nam
czkawką.
Dlatego premier Tusk przystał na sugestie strony społecznej, że
receptą na uzdrowienie branży są działania naprawcze, ale nie
Związkowcy z Azotów boją się, że Rosjanie dopną swego i przejmą koncern - mają już przecież 20 proc. akcji spółki. Rząd zapewnia jednak, ze sytuacja jest pod kontrolą i nie ma mowy o wrogim
przejęciu chemicznego koncernu.
Grupa Azoty na liście spółek o znaczeniu strategicznym dla polskiej gospodarki - taki jest postulat związkowców. Przypominają
go w związku z wykupem przez rosyjski Acron 20. procent akcji
Azotów. Ministerstwo Skarbu twierdzi jednak, że obecne zabezpieczenia tarnowskiej spółki przed wrogim przejęciem są wystarczające.
Skarb Państwa ma 33 procent akcji Azotów, a dopóki resort skarbu
będzie miał co najmniej 20 procent, nikt go nie przebije. Szef
zakładowej Solidarności w tarnowskich Azotach Tadeusz Szumlański podkreśla jednak, że to nie wystarcza, bo statut spółki można zmienić. Przede wszystkim chodzi o to, by Skarb Państwa miał
pakiet większościowy, powyżej 50 procent, chcielibyśmy, by było
to zabezpieczenie ustawowe - zaznacza Tadeusz Szumlański.
Ministerstwo Skarbu uspokaja, że nie zamierza sprzedawać swoich
akcji w Grupie Azoty, którą traktuje jako strategiczną dla polskiej
gospodarki. Teraz jednak rosyjski Acron wprowadzi do rady nadzorczej Grupy Azoty swojego przedstawiciela. Zyska przez to
dostęp do wielu informacji na temat funkcjonowania polskich
zakładów chemicznych skupionych w Azotach, konkurujących z
największymi światowymi firmami. Acron już dwa lata temu
próbował przejąć tarnowską spółkę. Wtedy zablokowało to polski
rząd, łącząc spółkę z Azotami w Puławach. Acron cały czas skupował jednak akcje i ma ich 20 procent.
www.gospodarka.dziennik.pl
Więcej:
www.opzz.org.pl