czy kościół ma za dużo świętych?

Transkrypt

czy kościół ma za dużo świętych?
WYZNAJEMY NASZE GRZECHY
- czwarta nauka rekolekcyjna
O. Jacek Suhak (14 marzec 1999 )
Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki sławami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jest taka żartobliwa legenda, według której patronem spowiedzi powinien być św. Józef, gdyż jako cieśla miał być pierwszym
budowniczym konfesjonałów. Te czcigodne „meble” kościelne były i są świadkami wielu spowiedzi i niejednej przemiany życia –
szczególnie podczas Wielkiego Postu. Jednak bardziej od św. Józefa na patronów „od konfesjonału” nadawaliby się ci, którzy w
nich pełnili posługę: św. Jan Maria Vianney, proboszcz z Ars, czy też św. Ojciec Pio, kapucyn.
„Świętym od spowiedzi” mógłby być także patron naszej audycji – św. Antoni Padewski, który przeszedł do historii nie
tylko, jako wielki mówca, ale także wspaniały spowiednik. W jego życiu miało mieć miejsce takie oto zdarzenie: pewnego razu do
jego konfesjonału przyszedł pewien młodzieniec, który bardzo obawiał się spowiedzi, dlatego swoje liczne grzechy spisał na kartce
i podał św. Antoniemu. Ten przeczytał ją i natychmiast zwrócił młodzieńcowi – kartka była zupełnie czysta.
Tak dzieje się z kartą naszego sumienia, gdy w spowiedzi szczerze wyznajemy nasze grzechy.
O. Jacek Suhak: Drodzy Bracia i Siostry – słuchacze radiowej Godziny Różańcowej Ojca Justyna: Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus!
Nasze rozważania wielkopostne mają nawrócić nasze serca, abyśmy jak najgodniej odpowiedzieli na dar odkupienia, które
dokonało się w osobie Jezusa Chrystusa. […].
Dotychczasowe rozważania rekolekcyjne przeprowadziły nas już po drodze nawrócenia przez trzy warunki dobrego,
owocnego sakramentu pojednania i pokuty. Dzisiaj stajemy przed bardzo ważnym i delikatnym momentem sakramentu
pojednania, mianowicie wyznaniem swej winy. Wyznanie grzechów nazywamy spowiedzią i często utożsamiamy z całym
sakramentem pokuty. Otwórzmy zatem towarzyszący nam tekst przypowieści. Razem z synem marnotrawnym zastanowiliśmy się
już nad swoim życiem w rachunku sumienia. Również on pomógł nam zrozumieć istotę i potrzebę żalu za grzechy oraz
konieczność postanowienia poprawy – powrotu do rodzinnego domu. Posłuchajmy, jak Jezus opowiada dalej o synu
marnotrawnym:
„Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł
naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie,
już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i
ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i
bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się»” (Łk 15,20-24).
Zatrzymajmy się w tym miejscu, aby przemyśleć obraz, który nam ukazuje Jezus.
„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie…” Może nie jest to wyznanie grzechów typowe dla naszych spowiedzi,
ale przecież do tego się one sprowadzają: „Boże, w tym i w tamtym zgrzeszyłem przeciw Tobie i względem ludzi… Przez grzech
straciłem godność Twego dziecka…” Nie bądźmy przy spowiedzi jak Adam i Ewa, którzy przyznając się do grzechu od razu
zwalają winę na kogoś innego: „Wąż mnie zwiódł… Niewiasta, którą Ty, Boże, postawiłeś przy mnie, mnie namówiła…” (por.
Rdz 3,12-13). Nie spowiadaj się więc z cudzych grzechów, ale mów jak syn marnotrawny: „To ja zgrzeszyłem…”
Każdy z nas, słysząc te słowa wie, że marnotrawny syn otwiera w tym momencie całe swe serce przed ojcem. Jezus – Autor
tej przypowieści – tym krótkim zdaniem pokazuje nam i zachęca, abyśmy zawsze stawali przed Ojcem niebieskim z pełną
szczerością i otwartością. Syn marnotrawny praktycznie bowiem zastosował mądrość, o której czytamy w Księdze Syracha: „Nie
powstrzymuj mowy, gdy jej potrzeba, mądrość bowiem poznaje się z mowy, a naukę – ze słów języka. Nie sprzeciwiaj się
prawdzie, ale wstydź się swej nieumiejętności! Nie wstydź się wyznać swych grzechów, a nie zmagaj się z prądem rzeki!” (Syr
5,23-26). Z grzechem jest bowiem jak z prądem rzeki, który nas porwał: potrzebujemy pomocy, aby z tego wiru się wyrwać. Kto
nam jej udzieli? W Psalmach czytamy: „Przygniatają nas nasze przewiny: Ty [Boże] je odpuszczasz” i dlatego „Do Ciebie
przychodzi wszelki śmiertelnik, wyznając nieprawości” (por. Ps 65,3-4).
To ze względu na tą szczerość i otwartość wyznania syna ojciec postanawia: „będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten
mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. My co najmniej tak samo możemy liczyć na pełnię radości w przyjęciu z
powrotem do łączności z rodziną – wspólnotą Kościoła, gdy szczerze otwieramy się przed Bogiem. „Grzech mój wyznałem Tobie
i nie ukryłem mej winy. Rzekłem: «Wyznaję nieprawość moją wobec Pana», a Tyś darował winę mego grzechu” (Ps 32,5).
Wyznanie grzechu prowadzi do darowania winy, do jej odpuszczenia.
Dlaczego jednak każdy z nas doświadcza trudności w wyznaniu grzechów? Może dlatego, że bardziej wstydzimy się drugiego
człowieka – kapłana, który nas zna powierzchownie, bardziej się wstydzimy jego niż Boga, który zna do głębi każdy, nawet
najbardziej skryty czyn i każdą naszą myśl. Dlaczego tak wielu ludzi ogarnia trwoga, kiedy mają się wyspowiadać i… odkładają to
przez lata?! Niejeden wolałby wyznanie grzechów „w sercu”, „ogólnie” przed samym Bogiem, a nie przed kapłanem, który
przecież jest człowiekiem z wadami i ułomnościami, któremu brakuje cierpliwości czy będzie po prostu zmęczony. A również ci
sami ludzie szukają pomocy u terapeutów, psychoanalityków i lekarzy w sprawach, które trzeba by załatwić w spowiedzi! Pewien
profesor psychiatra stwierdził kiedyś: „Mam wielu pacjentów, ale sporej części nie jestem w stanie tak naprawdę nic pomóc. Oni
potrzebują nie lekarza, ale księdza”. Jakże bardzo trzeba, abyśmy bardziej obawiali się grzechu przygniatającego nasze sumienie
niż wyznania go, jak to wyraża jeden z Psalmów: „Ja przecież wyznaję moją winę i trwożę się moim grzechem” (Ps 38,19).
Trzeba powiedzieć, że na początku istnienia wspólnoty Kościoła grzechy należało wyznać publicznie przed całą wspólnotą,
potem prezbiter lub biskup nakładał pokutę – często surową i długotrwałą. Dopiero po jej wykonaniu otrzymywało się
rozgrzeszenie. Z czasem rozgrzeszenia zaczęto udzielać zaraz po spowiedzi, która przestała być publiczną i stała się
indywidualnym spotkaniem z Bogiem przed kapłanem. Dlaczego Kościół w taki sposób sprawuje ten sakrament? Odpowiedź
przynoszą nam karty Ewangelii według świętego Jana: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat
potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16-17) – zbawiony przez Jego ofiarę na krzyżu. Równocześnie Bóg
dał Chrystusowi – „Synowi Człowieczemu” – władzę odpuszczenia grzechów (zob. Mt 9,6; Mk 2,10). Tej władzy po swym
zmartwychwstaniu Zbawiciel udzielił Apostołom w wieczerniku, jak relacjonuje św. Jan: „«Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was
posyłam». Po tych słowach [Jezus] tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są
im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20,21-23).
W ten sposób Jezus przekazał władzę odpuszczania grzechów Apostołom – zwykłym ludziom, którzy przecież sami podlegali
zasadzkom szatana. Udzielił im tej władzy z prawem przekazywania jej dalej – tak to rozumiał Kościół już od zarania swego
istnienia. Tak to każdy kapłan poprzez święcenia prezbiteratu, mimo swoich ludzkich ułomności, staje się kontynuatorem misji
Jezusa Chrystusa. Podobnie jak przy ołtarzu, gdzie sprawuje Eucharystię uobecniając Chrystusa, „in persona Christi”, - mówimy
tak jest podczas spowiedzi i przy każdym innym sakramencie. To sam Chrystus przez osobę spowiednika – szafarza sakramentu
pokuty – odpuszcza grzechy.
Dlatego gdy wierni starają się wyznać wszystkie swoje grzechy, które sobie przypominają, niewątpliwie przedstawiają je
wszystkie Bożemu miłosierdziu. Ci, którzy postępują inaczej i świadomie ukrywają niektóre grzechy, nie przedkładają dobroci
Bożej tego, co mogłaby ona odpuścić za pośrednictwem kapłana. Jak mawiał św. Hieronim „Jeśli chory wstydzi się odkryć ranę
lekarzowi, sztuka lekarska tego nie uleczy, czego nie rozpozna” (por. KKK, ). Dodam może, że wyznawanie codziennych win –
grzechów powszednich nie jest koniecznie potrzebne, ale Kościół usilnie to zaleca. Regularne, na przykład co miesiąc w każdy
pierwszy piątek spowiadanie się z grzechów powszednich pomaga kształtować nam sumienie, walczyć ze złymi skłonnościami,
postępować w drodze do świętości.
Musimy sobie jasno powiedzieć, że Jezus opowiedział przypowieść o synu marnotrawnym z dwóch przyczyn: po pierwsze po
to, aby faryzeuszom i uczonym w Piśmie wszystkich czasów, którzy Jemu i Jego uczniom zarzucają, że zwraca się do „celników i
grzeszników” odpowiedzieć: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia
sprawiedliwych, lecz grzeszników” (por. Łk 5,30-32; por. Mk 2,16-17). Po drugie – ważniejsze – aby samym „celnikom i
grzesznikom” wszystkich czasów dodać odwagi do powrotu do domu miłosiernego Ojca, którym jest Bóg. Kim są ci „celnicy i
grzesznicy”? To my sami! Jest to niejako centralne przesłanie Ewangelii – Radosnej Nowiny dla człowieka doświadczającego swej
słabości, upadków i uwikłania w grzech. Jest to Dobra Nowina o uwolnieniu od grzechów dzięki Jezusowi Chrystusowi. Jak
stwierdza św. Jan: „Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim
żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy
zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi
współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to
samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je
nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki” (1
J 1,5-10).
[…] Niech więc dzisiejszą naukę zakończą słowa świętego Jakuba Apostoła, który zachęca: „Wyznawajcie zatem sobie
nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa
sprawiedliwego. […] Bracia moi, jeśliby ktokolwiek z was zszedł z drogi prawdy, a drugi go nawrócił, niech wie, że kto nawrócił
grzesznika z jego błędnej drogi, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje liczne grzechy” (Jk 5,16,19-20). Dlatego i my, mówiąc o
wyznaniu grzechów, módlmy się:
Za Kościół święty, aby był wyraźnym i jasnym znakiem dla wszystkich pogrążonych ciemności smutku, grzechu,
niesprawiedliwości, dla wszystkich szukających światła nadziei, przebaczenia i umocnienia w dobrym – Ciebie prosimy:
Wers „Kyrie eleison”
Za naszych braci i siostry nasze, marnotrawne dzieci miłosiernego Boga, które trwają w grzechu, aby obfita łaska Boża
rozlała się w ich sercach, wyrwała z niewoli szatana i przemieniła ich życie – Ciebie prosimy…
Wers „Kyrie eleison”
Za nas samych, abyśmy doświadczając trudności w wierze, nadziei lub miłości nie załamywali się, lecz oparli na
Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – Ciebie prosimy…
Wers „Kyrie eleison”

Podobne dokumenty