hanna bylewska - BUW-u
Transkrypt
hanna bylewska - BUW-u
Odchodzą niezapomniani.... HANNA BYLEWSKA Na początku maja 2007 r. bibliotekarz dowiedział się o śmierci wieloletniej kierowniczki Oddziału Reprografii. Była kobietą potęŜną i z ciała i z ducha, hungarystką. Urzędowała w Oficynie Pałacu Potockich. Najpierw z klatki „C” szło się na pierwsze piętro. W połowie korytarza prowadzącego do Oddziału Rękopisów naleŜało skręcić dwa razy w prawo, w ciemny i wąski korytarz. Trzeba było pamiętać o kilku nieoświetlonych schodach, z których wpadało się na nieoświetlone drzwi - otwierane z Reprografii. NaleŜało pamiętać teŜ, Ŝeby z progu Reprografii natychmiast skręcić w lewo, zejść po – chyba trzech – nierównych schodkach, nie wpaść na coś, co stało lub mogło zostać postawione na chwilę w podłuŜnym, północnym pokoju. Przestrzeń oświetlały dwa niewielkie okna umieszczone pod sufitem. Z prawej strony pokoju za czarnym biurkiem, szeroko oparta na jego blacie, mocno wychylona siedziała potęŜna osoba o sennym spojrzeniu. Na pozór nieobecna. Patrzyła hen za plecy petenta. Wzrok próbował przekonywać wchodzącego do jej biura, Ŝe w miejscu, w którym petentowi wydaje się, Ŝe kierowniczka siedzi za biurkiem i urzęduje, tak naprawdę tej postaci nie ma. Obecne jest tylko Ŝyczliwe westchnienie pełne ulgi. Przy kaŜdym spotkaniu bibliotekarz nie rozumiał, co miało się kryć za tym doznaniem ulgi. Po latach zrozumiał, Ŝe wskazywanie wzrokiem regałów po brzegi wypełnionych „zamówieniami”, to był tylko rytuał odgrywany dla porządku rzeczy. Być moŜe pozorna nieobecność pani Hani, jej wzrok niezłomnie poszukujący świata nie odszukanego, były samoobroną przed bezwzględnością świata realnego. MoŜe młodym bibliotekarzom próbowała podpowiedzieć, Ŝe skutecznym sposobem jest dystans, który umoŜliwi „przeczekanie” trudnych czasów. Reprografia” w latach 80. była szczególnym miejscem pracy. Kontrola nad powielaniem materiałów była obsesją twórców minionego ustroju. Drzwi do Reprografii były pieczętowane pieczęcią. Pani kierownik na koniec dnia pracy, opuszczając pomieszczenie pracownicze, po przekręceniu kluczy w zamkach, do kapsla po piwie wkładała plastelinę, łączyła w niej dwa brzegi sznurka spinającego futrynę z drzwiami i odciskała wzór pieczęci. Bibliotekarze zdawali sobie sprawę, Ŝe koledzy pracują pod presją, podsycaną czujną obecnością tzw. organów. Bibliotekarz wchodził do Reprografii, przynosił czasopismo, ksiąŜkę, prosił, Ŝe moŜe by tak poza kolejnością „na zaraz”, albo „na jutro”. A pani Hania milcząc kierowała głowę w stronę sterty juŜ „zrobionej”, to znowuŜ w przeciwległą stronę – gdzie zalegała sterta materiałów jeszcze „nie zrobionych”, na koniec podnosząc milcząco brodę, kazała kłaść przyniesione materiały na biurko przed sobą. Kiedy przyszedł następny kolega bibliotekarz, ceremonia powtarzała się, z tym, Ŝe materiały poprzednie przesuwane były sprzed oblicza pani kierowniczki w stronę sterty „oczekującej”. Ceremonia kończyła się głębokim westchnieniem pani Hani i niepewnością : 1/ czy jej zgoda na połoŜenie materiałów oznaczała jej zgodę na powielenie poza kolejnością? 2/ czy tylko zgodę na powiększenie i tak ogromnego stosu materiałów do skserowania? (to teŜ było dobre rozwiązanie, bo przynajmniej dawało gwarancje wykonalności). We wczesnych latach 80. Reprografia wyposaŜona była w dwa lub trzy kserografy. Ustalenie liczby nie jest tu waŜne, bo najczęściej jeden z nich był sprawny przez jakiś czas. Bibliotekarz nigdy nie zawiódł się na pani Hani. Przyjmując prośbę czytelnika, naraŜał się na ewentualny wstyd – Ŝe nie wykona obietnicy, Ŝe powie czytelnikowi: „nie udało się, przepraszam, zrobią kiedyś, w normalnym trybie”. Bibliotekarz zyskiwał w oczach czytelników dzięki Ŝyczliwej koleŜance. W czasie odbioru „kser”, albo w trakcie podziękowań poza Reprografią, pani Hania niezmiennie powtarzała: „no dobra, dobra, jakby pan coś miał, to zapraszam, wie pan jak to jest”. Jej oficjalna nieobecność stała się faktem. Nad BUW-em krąŜą jednak duszki Ŝyczliwości ludzkiej. Jednym z nich jest pani Hania. Te duszki są patronami BUW-u, przyfrunęły za zbiorami, na Dobrą. (MM) [fragment: „To, co zostało w pamięci bibliotekarza Czytelni Głównej BUW z lat 1980-tych”.]