Sport w szkole. Między naiwnością a optymizmem

Transkrypt

Sport w szkole. Między naiwnością a optymizmem
Mirosław Zientarski Sport w szkole. Między naiwnością a optymizmem !
Każdy bez wyjątku tekst może zostać właściwie odczytany tylko w stosownym kontekście. Na wstępie więc pozwolę sobie nakreślić ów kontekst, pozwalający na odczytanie pewnej subtelności, której sprawa dotyczy. Subtelności, która może okazać się decydującym czynnikiem pomocnym w rozstrzygnięciu tytułowej wątpliwości. Jako pierwsze należy podkreślić, że posługując się pojęciem ‘sport’ mam na myśli najbardziej potoczne jego ujęcia, z których tylko niektóre zostaną tutaj szerzej zaprezentowane. Przede wszystkim pragnę zwrócić uwagę na fakt procesualności tego specyficznego rodzaju ludzkiej aktywności. Sportowcem się nie rodzimy, lecz stajemy się. Dzieje się tak w każdej chwili, kiedy podejmujemy charakterytyczne dla niego aktywności. Dotyczy to wszystkich działań prowadzących do późniejszej rywalizacji według ustalonych norm – np. treningu sportowego. Sport może być zatem rozpatrywany jako proces, a to w prosty sposób może budzić skojarzenia z procesem nauczania-­‐uczenia się dokonującym się w szkole, wskazując na możliwość wykorzystania sportu jako swoistego instrumentu oddziaływania w szeroko rozumianej edukacji.1 Owo dokonywanie się w czasie będzie zatem ważnym aspektem dla dalszych naszych rozważań. Znane olimpijskie hasło ‘CiTus! AlTus! ForTus!’ mówi o poszukiwaniu granic możliwości w sportowych zmaganiach; wzywa wręcz do ich wyznaczania na drodze sportowego wysiłku. Jednocześnie wyznacza, czy też nakreśla teren tych zmagań. Sport może być więc rozumiany jako zmaganie się z przestrzenią i z czasem. Nierzadko sportowa walka dotyczy nieożywionej materii sprzętu, jaki jest wykorzystywany w trakcie jego ‘stawania się’. W końcu też sportowe zmaganie może dotyczyć samego sportowca. Zarówno w zakresie materii jego własnego ciała, ale również korespondujących z nim niematerialnych warstw jego jestestwa, dopiero w złożeniu których człowiek uzyskuje komplementarność. Możemy również mówić o doświadczeniu tzw. ‘innego’. Dzieje się tak np. w sportach drużynowych lub rywalizacji bezpośredniej gdzie owym innym staje się dla nas sportowy przeciwnik lub partner z drużyny, dokładnie w tym momencie gdy my sami – per analogia – jesteśmy innym dla pozostałych uczestników rywalizacji. W tym miejscu chciałbym wskazać pewną prawidłowość – coś na kształt mechanizmu tworzenia się sensów czy też znaczeń w kontekście kulturowym. Jako przykładem posłużę się wskazaniem, że w gramatyce większości znanych nam języków możemy wskazać 1,2 i 3-­‐osobę. 1-­‐osoba jest tą, która mówi; 2-­‐osoba jest tą, do której się mówi, w 3-­‐ciej zaś osobie podaje się najczęściej treść komunikatu, który może przybierać postać tego, o czym lub o kim się mówi. W sytuacji rozmowy osoby mówiąca 1 Ze względu na swoiste atrybuty, m.in. świadomości celu i metod prowadzących do jego realizacji itp. Sport w tym sensie jest mocno nacechowany dydaktyzmem. Przyp. Autora.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 1
i słuchająca zamieniają się dynamicznie rolami. Czyli istnieje (lub musi powstać) kontekst, w którym osoby mówiące rzeczywiście mogą się wzajemnie zrozumieć. Powstaje więc perspektywa drugiej osoby – ‘my’ tworzona przez mnogie wzajemnie rozumiejące się ‘ja’. Przekładając to na tę konkretną okoliczność, w jakiej się właśnie znajdujemy, możemy przedstawić to tak: aby nasza dzisiejsza refleksja nad ciałem i sportem w edukacji mogła w istocie zaistnieć – spełnionych zostać musi kilka warunków. Po pierwsze musi być ktoś, kto będzie prezentował temat. Po drugie musi istnieć ktoś inny, dla kogo prezentacja jest czyniona. Sama zaś prezentacja stanowi ‘to’ co jest przedstawiane, co daje nam warunek trzeci. Aby prezentowany tekst został zrozumiany, musi zaistnieć w kontekście odczytywanym przez nas wszystkich. Chodzi tu o wspólną przestrzeń myślowo-­‐
pojęciową niezbędną dla rozumienia poszczególnych terminów i słów, którymi się posługujemy, co tworzy wąskie rozumienie kontekstu. Szerokie ujęcie daje owa specyficzna całość, w której wszystkie bez wyjątku określenia niejako zanurzone, splatają się tworząc nieustannie narastającą w czasie sieć znaczeniową – kulturę. A ta jest wytworem człowieka. W ten sposób otrzymujemy trzy perspektywy rozpatrywania dowolnych zjawisk: perspektywę ‘ja’ – czyli subiektywnego i indywidualnego postrzegania rzeczywistości; perspektywę ‘my’ stanowiącą kulturowe zaplecze dla współistnienia indywidualnych ‘ja’ niczym spinająca je klamra oraz perspektywę ‘to’ pozwalającą na wskazywanie obiektywnych cech przedmiotu rozmowy, nawet jeśli jest nią sam człowiek. Jak wskazuje K. Wilber, owe trzy ujęcia, trzy retoryki ‘ja’, ‘my’ i ‘to’, odpowiadają najpowszechniejszym domenom możliwym do zaobserwowania w zmieniającej się rzeczywistości. Są nimi: Piękno, Dobro i Prawda. Są one niczym ponadczasowy ‘light moTve’ – wzór dostrzegany w całej historii ludzkości, bez względu na historyczny czas przejawienia, czy geograficzne położenie. Dlatego też Wilber nazywa je ‘Wielką Trójką’2. Piękno jest nacechowane subiektywnością. To właśnie z idei Piękna rodzi się Sztuka dająca na przestrzeni wieków sposobność i bogactwo różnorodności przejawiania się indywidualności, nieodmiennie związanej z perspektywą widzenia świata w pierwszej osobie – ‘ja’. Społeczne ‘my’ koresponduje z ideą Dobra – stąd właśnie wywodzi się Moralność, jako wyraz realizacji potrzeby regulacji sposobów koegzystencji, wzajemnego odnoszenia się ludzi do siebie. Dążenie zaś do Prawdy, nacechowane obiektywnością rozpatrywania rzeczywistości dało asumpt do powstania Nauki. Właściwym zaś Nauce językiem jest perspektywa trzeciej osoby, w której ‘to’ przyoblekane jest w określenia i stosowne atrybuty, zawsze pozbawione emocjonalnego, więc i subiektywnego zabarwienia charakterystycznego dla indywidualnych lub mnogich ‘ja’. Powyższe stwierdzenia ilustruje Rysunek 1. 2 Na ich wielkie znaczenie wskazywali już m.in. Platon [idee Dobra, Prawdy i Piękna] i Jurgen Habermas [w koncepcji trzech światów – świata subiektywnego, świat obiektywnego i świata społecznego]; to właśnie do nich w swoich słynnych trzech krytykach odniósł się Emmanuel Kant.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 2
!
!
Rysunek 1. ‘Wielka Trójka’ według K. Wilbera Powszechność i uniwersalność przejawiania się ‘Wielkiej Trójki’ – idei Dobra, Prawdy i Piękna w naszym przypadku wskazuje na możliwość odnalezienia tych właśnie aspektów w omawianej dziedzinie. I jest tak w istocie! Analizując sport w świetle tych właśnie kryteriów należy stwierdzić, iż wszystkie one winny być w nim obecne. Idea Prawdy może być wiązana z obiektywnymi wynikami uzyskiwanymi w czasie aktów sportowych; Dobro ujawnia się w postaci zasad sportowej rywalizacji, jednoznacznie określającej jej warunki; z kolei idea Piękna realizuje się (czy też raczej – unaocznia się) w czasie trwania sportowych agonów jako sposób ‘stawania się’, doświadczany w kategoriach estetycznych wrażeń towarzyszących przeżywaniu sportowych pokazów, korespondujących z techniką wykonywania danych czynności ruchowych. Już w takim uogólnieniu możemy stwierdzić, iż sport stanowi potencjalne residuum wartości uniwersalnych. Każdy sportowy akt winien zawierać jakiś określony ładunek Dobra, Piękna i Prawdy. Wskazane domeny tworzą swoistą trójwymiarową przestrzeń, układ odniesienia, w który możemy wpisywać i rozpatrywać dowolne sportowe akty. Pójdziemy dalej tym tropem, uznając to za istotny element naszych rozważań. Jak więc może wyglądać sportowe działanie wpisane w ten układ odniesienia? Zwykle pierwszym jest doświadczenie towarzyszące subiektywnemu ‘ja’ w przeżywaniu wszystkiego. To właśnie w najprostszych fizycznych aktach poznajemy świat nadając mu sens, począwszy od nazywania go a kończąc na nadawaniu wartości i znaczeń wszystkiemu, co jest doświadczane. To właśnie ciało jest miejscem i narzędziem doświadczenia, a w zmysłowości doświadczenia budzi się poczucie sensu. Perspektywa widzenia świata w pierwszej osobie, przez ‘ja’, to właśnie subiektywne odczucia towarzyszące doświadczeniu dotykania świata, smakowania go, wąchania, uzmysławiania przestrzeni, materii i czasu. To również określanie i nazywanie siebie poprzez nieustającą interakcję ze światem. Nie tylko przez pytanie ‘kim jestem?’. Również przez pytanie ‘jaki jestem?’. W sporcie przyjmuje to postać szukania granic możliwości dla wrodzonych potencjałów – np. jak szybko potrafię biec, jak daleko mogę skoczyć, albo jak wysoko… Kluczowym elementem jest tutaj subiektywna jakość towarzysząca tym doświadczeniom. Zadowolenie z możliwości gnania niczym wiatr i niewypowiedziany zachwyt towarzyszący radości odczuwanej tylko z samego faktu biegania to coś tylko i wyłącznie naszego. I choć zapewne wszyscy doświadczamy takich odczuć – zdaje Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 3
się nam odczuwać je inaczej niż inni. Właśnie też tylko przez takie doświadczenia – nasze, subiektywnie zabarwione emocjami, potrafimy zrozumieć inne osoby. Nie czujemy ich odczuć, ale przez pryzmat własnych podobnych doświadczeń potrafimy je właściwie interpretować, potrafimy je zrozumieć. W czasie interakcji ze światem subiektywnych ‘ja’ zawsze uwidacznia się perspektywa trzeciej osoby wskazująca na ‘to’, co dzieje się w wyniku tegoż działania. Zawsze bowiem powstaje jakaś zmiana, która może być określana w kategoriach bezwzględnych właściwości danych układów odniesień. W naszym przypadku jesteśmy w stanie zauważyć i zmierzyć fizyczne właściwości towarzyszące sportowym aktom, dokonującym się w fizycznej przestrzeni i czasie. Z naukową precyzją mierzymy, ważymy i liczymy, czas, kilogramy i centymetry. A jeśli do pomiaru nie wystarcza oko to za pomocą szkiełka, symbolizującego przedłużenia naszych zmysłów (np. fotokomórki czy stopery), określamy wyniki uzyskiwane w sportowych zmaganiach. W dyscyplinach zaś trudno mierzalnych takimi technikami, np. w gimnastyce, obiektywizujemy wynik porównując konkretne wykonania do stworzonego wcześniej wzorca idealnych performansów lub stosujemy skale określające natężenia poszczególnych składowych ruchu jak np. zagospodarowania przestrzeni, dynamiki i kierunków ruchu itp., jak ma to miejsce np. w tańcu (również tańcu na lodzie). Owa naukowa tendencja do obiektywizowania tego co jest, stanowi płaszczyznę porównywania osiąganych wyników zarówno w skali mikro – poszczególnych jednostek, mogących obserwować zmiany dokonujące się w czasie (rozumiane jako regres lub postęp), ale również w skali makro – bezwzględnych rekordów uwiecznianych na kartach historii. Z oczywistych względów porównywanie wyników jest możliwe tylko w przypadku powtarzalności tych samych prób, przy czym prawdziwego sensu rywalizacji nabiera ono wówczas, gdy porównujemy wyniki uzyskiwane w tych samych konkurencjach przez różne osoby. To wskazuje na konieczność istnienia wielu indywidualnych ‘ja’, które poprzez swoje sportowe performanse tworzą kulturę sportu. W historycznym czasie naszej ludzkiej egzystencji możemy zaobserwować postęp i rozwój przejawiający się w powstających coraz to doskonalszych systemach radzenia sobie człowieka z otaczającą go rzeczywistością.3 Dokładnie w ten sam sposób, w jaki idea Dobra i płynące z niej Moralność i sprawiedliwość dają szansę na istnienie ludzkości, tak samo stanowią immanentną cechę sportowej rywalizacji. Sportowa komparacja ma sens tylko w przypadku stosowania tych samych kryteriów. Uznanie wartości uczciwości i moralnego postępowania wobec innego, zatem i samego siebie, tworzy skalę do rozpatrywania uzyskiwanych w sporcie wyników, widzianych z perspektywy ‘my’. Odzwierciedleniem tego jest starogreckie dążenie do bycia ‘pierwszym spośród równych sobie’ w sportowej rywalizacji oraz idea współczesnego olimpizmu – ‘fair play’. W powyższej analizie bez problemu zauważamy ogrom potencjału tkwiącego w sporcie. Sport wpisujący się w uniwersalia rzeczywistości, sport realizujący idee Dobra, Prawdy i Piękna urasta w swojej 3 Odwołuję się do teorii Dynamiki Spirali, wywodzącej się z badań Clare Graves’a. Por. Beck D. , Cowan C., Spiral Dynamics: Mastering Values, Leadership and Change, Blackwell Business 1996.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 4
uniwersalności do rangi ponadczasowości i panhistoryczności. I tylko pośród peanów zachwytu nad tym pojawia się proste pytanie – ‘skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?’. W zasadzie każdy jest w stanie wskazać długą niestety, czarną listę wypaczeń idei sportu zarówno w teraźniejszości jak i w historycznej refleksji. Piękno teorii w zderzeniu z prozą życia zdaje się niknąć, ulatywać gdzieś... Doświadczamy rozdźwięku, pomiędzy oczekiwaniami a tym, co jest. Z jednej strony możemy mieć pewność mnogich wartości sportu, ale dostrzegamy je niejako w okruchach pośród wszystkich nie dość spotowych przejawień tworzących drugą – ciemną stronę. Rodzi się więc pytanie czy istnieje jakiś mechanizm lub też reguły powodujące ową niecałkowitą, niepełną realizację dostrzeganej przez wszystkich całości? A może też komplementarność doświadczenia sportowego nie daje się urzeczywistnić, bo już w samej świadomości przeciętnego człowieka, poprzedzającej jego sportowe działanie, obraz sportu jest w jakiś sposób niekompletny, niezrównoważony, czy też może z gruntu fałszywy? I czy można temu zaradzić? Wskazaną wcześniej ‘Wielką Trójkę’ Wilber traktuje jako inną formę przedstawienia swojej teorii ‘czterech ćwiartek’4. Dotychczas wykazaliśmy, iż Dobro, Piękno i Prawdę można przedstawić jako perspektywy 1,2 i 3 osoby, przy czym perspektywy ‘ja’ oraz ‘my’ nacechowane są subiektywnością, zaś perspektywa trzeciej osoby, charakteryzująca się nieustającym dążeniem do obiektywnej prawdy nieodmiennie posługuje się językiem ‘to’. Ponieważ możemy rozpatrywać wszystko w aspektach pojedynczych i mnogich przejawień, uzyskujemy model ‘czterech ćwiartek’, co ilustruje kolejny rysunek. !
!
Rysunek 2. Model ‘czterech ćwiartek’ i ‘Wielka Trójka’ według Kena Wilbera. W przedstawionym modelu ‘czterech ćwiartek’ możemy wskazać kilka znaczących dla naszych rozważań zależności. Wewnętrznym, subiektywnym stanom pojedynczych ‘ja’[LG] odpowiadają ich zewnętrzne, obiektywne reprezentacje [PG] – uczuciom i emocjom przeżywanym przez człowieka odpowiada w języku nauki biochemiczny stan jego organizmu, zawsze dający się określić obecnością 4 Model ten stanowi część teorii AQAL. Wilber stosuje zamiennie terminy: Integral OperaTng System [IOS], Integral Map oraz AQAL (czyt. ang.: ‘ah-­‐qwul’), który stanowi skrót pochodzący od angielskiego ‘all-­‐quadrants, all-­‐levels’, będących skróconą wersją ‘all quadrants, all levels, all lines, all states, all types’. Por. Wilber K., Introducing the AQAL Framework. A guide to Integral Theory and PracTse, Booklet Three, Integral InsTtute 2005.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 5
i poziomem hormonów etc. Mnogie ‘ja’ tworzą perspektywę ‘my’ przejawiającą się w postaci intersubiektywnej kultury [LD], która z kolei znajduje swoje odzwierciedlenie w postaci interobiektywnych systemów i struktur [PD]. W przypadku sportu jako wycinka kultury możemy wskazać odpowiadające mu stopniem złożoności systemy organizujące i regulujące sportowe aktywności w skali mikro, mezzo i makro. Przykładem może być tutaj np. Komitet Olimpijski i jego działalność. W trójwymiarowej przestrzeni fizycznego świata, redukcja któregokolwiek z wymiarów: szerokości, długości czy też głębokości powoduje powstanie płaskiej przestrzeni. Analogicznie w naszej teorii ‘czterech ćwiartek’ odpowiadających uniwersalności ‘Wielkiej Trójki’, redukcja lub też zawłaszczenie którejkolwiek perspektywy powoduje powstanie patologicznej sytuacji, którą Wilber nazywa ‘płaską ziemią’ (‘flat land’). Idąc dalej tym tropem, redukcja dwóch z trzech wskazanych wymiarów mogłoby spowodować postawienie człowieka w sytuacji metaforycznej kropki i jej fizycznego odzwierciedlenia – punktu! Oczywiście nie miałoby tu znaczenia, które z wymiarów, czy przestrzeni uległy unicestwieniu.. Niestety wskazana sytuacja w praktyce zdarza się nader często. Ma miejsce zawsze wtedy, gdy w sportowej rywalizacji liczy się wyłącznie uzyskiwany wynik. I nie ma znaczenia, w jakich okolicznościach się to dzieje. Pełne narcyzmu ‘ja’ pragnące osiągnąć upragniony sukces – wypaczające czy redukujące perspektywę drugiej osoby do wszechogarniającego ‘ja chcę!’ i to za wszelką cenę – jest równie niebezpieczne jak niweczenie czy unicestwianie perspektywy pierwszej osoby dokonywane w sytuacji, gdy rządne ‘igrzysk i chleba’ społeczeństwo (czyli ‘my’) zapomina, wyrzeka się moralności i sprawiedliwości w imię osiągania własnej przyjemności. Należy stwierdzić, że każda redukcja jest patologią i jawną dekonstrukcją wskazanej wcześniej natury rzeczy – integralności wszystkiego. !
Dochodzimy tutaj do istoty poruszanych kwesTi, do tego subtelnego migotania znaczeń. Do tego, co pozwala nam odróżnić wyrobnika od mistrza, tworzących podobne, ale tylko z pozoru dzieło. W rzeczywistości wszelkich fizycznych doświadczeń mamy możność odczucia swoistego napięcia pomiędzy powierzchnią a głębią. Możemy rozróżniać między tym ‘w czym coś się zjawia, a tym, co się zjawia’5. Tworzy to kryterium jakości, będące w pewnym sensie miarą komplementarności człowieka. Próbą określenia tej na wskroś subiektywnej przestrzeni, wskazaniem jej szerokości czy też głębi może być badanie poziomu identyfikacji subiektywnego ‘self’6 z dokonującą się czynnością. W skrajnych sytuacjach owa identyfikacja może przybierać dwie postaci. Pierwszą będzie rozdzielenie podmiotu i przedmiotu działania, które może być wyrażane np. jako stwierdzenie ‘tańczę’ zakładające istnienie jakiegoś tańczącego ‘ja’, czegoś, co jest tańczone czyli jakiegoś konkretnego tańca oraz samego aktu 5 Por. Jager W., Quarch Ch., Fitness, wellness a duchowość, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2007.
6 Stosowanie anglojęzycznego terminu ‘self’ uzasadnione jest rozróżnieniem subiektywnie odczuwanej świadomości człowieka, stanowiącej swoiste ‘jądro’ jego osoby od wskazanej wcześniej perspektywy ujmowania rzeczywistości w pierwszej osobie czyli ‘ja’. Przyp. Autora.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 6
tańczenia w danej konkretnej chwili7. Niejako w opozycji do tej sytuacji można wskazać taką, w której podmiot i przedmiot są z sobą całkowicie stopione, nierozdzielone w trakcie tego samego aktu tańca. Można to wyrazić za pomocą określeń ‘tańczy mi się’ lub też ’jestem tańcem’. Wskazane napięcie pomiędzy powierzchnią a głębią ukazuje nam się jako granica wyznaczająca teren najważniejszej bitwy. To newralgiczne miejsce i czas, w których możemy zyskać lub stracić. Najwięcej – bo sens i znaczenie. Możemy stać się baumanowskimi ‘zbieraczami wrażeń’8 w sytuacji, kiedy środek ciężkości w działaniu przesuwa się w kierunku powierzchni. Kolekcjonujemy wówczas wrażenia pełne jedynie cielesnych sensacji doświadczanych w ciele. Karmimy się ich blichtrem ociekającym adrenaliną niczym sosem usiłując zaspokoić głód narcystycznego ‘self’. Na próżno jednak – każdy następny bodziec żeby zadziałać – musi być silniejszy niż poprzedni. A to jest droga prowadząca tylko w jedną stronę – do zatracenia człowieczeństwa. Stajemy się niczym biomaszyny. Liczą się jedynie zewnętrzne i obiektywne aspekty działań, fałszywie i krótko brzmiąca sława. Jest jednak i druga możliwość. Te same fizyczne akty tworzące sportowe działanie, najprostsze więc fundamentalne dla możliwości spełnienia całości doświadczenia materii, czasu etc., mogą zostać obudowane subiektywnością doznań nabierających sensu w momencie wpisywania weń znaczeń. Doświadczamy synergii, gdy uzyskany wynik nie jest prostą sumą składających się nań sportowych czynności. Kiedy w kolejnym pokonanym centymetrze nie widzimy samej tylko zobiektywizowanej przestrzeni, ale też znaczącą subiektywność pokonania własnej słabości, emocje związane z pracą włożoną w wysiłek przygotowania się i najlepszą sportową manifestację, na jaką w danym momencie nas stać. Tylko wówczas potrafimy zrozumieć łzy wygrywającego i radosny uśmiech dobiegającego na metę ostatniego, ale również wygranego sportowca. Lecz cóż to znaczy w praktyce – wpisywać znaczenia? Autorefleksja (a może raczej świadomość) w trakcie działania to w istocie otwarcie drzwi do świata, który tylko z pozoru jest nam znany. Sens zwykle kojarzony jest z treścią przypisaną danym doświadczeniom. Wpisywanie i odczytywanie go dokonuje się najczęściej za pomocą języka mówionego. I w tym miejscu doświadczamy zaskakującej bolączki – wydaje się bowiem, że nie dysponujemy w istocie językiem pozwalającym swobodnie operować w tej przestrzeni. Możemy odczuwać dyskomfort i doświadczać niewypowiedzenia. I może to właśnie jest powodem, dla którego czas wypełniający każde działanie umyka nam z pola świadomości, bo nie znajdujemy słów, by wypełnić ten czas znaczeniami opisywanymi słowami? Umyka stając się jedynie obiektywnym działaniem – czyli zawłaszczeniem subiektywności, staje się płaską ziemią… Ale może jest i tak, że już same najprostsze fizyczne doświadczenia – kształtu, koloru, ciężaru, faktury, ruchu bądź też jego braku, siły i słabości, dynamiki i łagodności, może już one wszystkie – same 7 Por. Wilber K., Niepodzielone. Wschodnie i zachodnie teorie rozwoju osobowości, Wydawnictwo Zysk i Spółka, Warszawa 2001.
8 Por. Bauman Z., Ciało i przemoc w obliczu ponowoczesności, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 1995.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 7
w sobie – są formą wyrazu. Pod warunkiem wszak, że jesteśmy tego świadomi; że jesteśmy niepodzieleni stanowiąc jedność przenikających się wzajemnie: doświadczenia, doświadczania i doświadczającego.9 Może więc w praktyce chodzi o zbalansowanie tego, co winno być nazwane i tego co powinno zostać niewypowiedzeniem. Choćby tylko po to, by nieustannie zmuszać nas do prób tworzenia coraz to nowych, wciąż bardziej aktualnych prób definicji niewypowiedzianego. Możliwości zastosowań sportu w przestrzeni edukacji wydają się być przeogromne. I bynajmniej nie są obce Szkole. W jakiś sposób powraca tutaj echem postulat ‘edukacji ubogiej’ stojącej w jawnej sprzeczności z zauważalnymi współcześnie trendami technicyzacji czy też przyoblekania sportowych aktywności we wszelkiego rodzaju, rzekomo niezbędne rekwizyty. A przecież w zgodzie ze wszelkimi prawidłami nauk o wychowaniu wskazać możemy tę naturalną konieczność przechodzenia od prostszych form i doświadczeń do trudniejszych. Refleksja nasuwa się sama – jeśli doświadczamy rozbicia, jeżeli sport ‘nie działa’ to może właśnie dlatego, że niedomaga któryś z jego elementów składowych. Terapia w takiej sytuacji zawsze wygląda podobnie – należy cofnąć się do poziomu, gdzie dana sytuacja ma miejsce i tym razem świadomie i możliwie w pełni zrealizować – objąć i przekroczyć wszystkie prostsze formy, budując z nich holarchiczną całość narastającej głębi. Pytanie – czy stać nas samych na tę uważność? Odpowiedź zdaje się warunkować możliwość bycia prawdziwym przewodnikiem i znawcą sensów dla naszych podopiecznych i wychowanków. Oczywiście nie na zasadzie autorytarnych stwierdzeń, ale raczej mechanizmów kreujących powstawanie tej subiektywnej głębi znaczeniowej, która winna odpowiadać zewnętrznym przejawom fizycznych, a więc i sportowych aktywności, głębi, którą każdy musi odkryć sam. Parafrazując słowa znanej piosenki Marka Grechuty – optymizm to, czy naiwność?
9 Por. Wilber K., Niepodzielone. Wschodnie i zachodnie teorie rozwoju osobowości, Wydawnictwo Zysk i Spółka, Warszawa 2001.
Zespół Monitorowania Zmian w Kulturze i Edukacji ¦ www.accept.umk.pl 8