Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Emancypacja
in statu nascendi
Te k a X X V K l u b u J a g i e l l o ń s k i e g o
2011
Błażej Skrzypulec
S
pór o moralną dopuszczalność aborcji, choć jest istotny z etycznego punktu widzenia i rozpala gorące emocje,
z perspektywy intelektualnej wydaje się
mało atrakcyjny. Każda ze stron dziesiątki
razy wypowiedziała już swoje argumenty,
a także dziesiątki razy słyszała argumenty swoich przeciwników. W takiej sytuacji
dyskusja de facto staje się zbędna – dobrze
wiemy, co powie nasz adwersarz, i, co więcej, wiemy, że na pewno nas nie przekona.
W poniższym tekście postaram się wskazać pewien sposób wyjścia z dyskursywnego impasu. Wymaga on zanegowania wielu
głęboko zakorzenionych intuicji związanych
z debatami wokół aborcji oraz otwarcia się
na dość niestandardową siatkę pojęciową.
Dzieki temu otrzymuje się jednak nowy rodzaj dyskursu, w którym stanowisko moralnej dopuszczalności aborcji jest bardzo
trudne do sformułowania, także dla osób wyznających światopogląd kojarzony z lewicą.
Zastane pole dyskursu
Argumentacja osób uznających moralną dopuszczalność aborcji opiera się
zazwyczaj na dość prostym schemacie.
34
Rozpoczyna się ona od przedstawienia
naturalistycznego opisu płodu1, w którym
wskazuje się, że nie posiada on pewnych
własności uznawanych za istotne. Najczęściej są nimi cechy związane ze świadomością, intelektem, zdolnością do odczuwania
cierpienia lub ich redukcyjne odpowiedniki, takie jak odpowiednio rozwinięty układ
nerwowy. Oczywiście taki naturalistyczny
opis nie niesie ze sobą żadnych implikacji
etycznych. Dlatego też postuluje się jeszcze
pewne, rzekomo oczywiste, zasady pomostowe łączące własności fizyczne z aksjologicznymi. Jak pisze Peter Singer (2009: 18),
„skoro płody, przynajmniej w fazie rozwoju,
w której przeprowadza się większość aborcji, nie rozwinęły świadomości w żadnym
stopniu, rozsądnym wydaje się, że odbieranie im życia nie jest tak poważnym
przedsięwzięciem, jak odbieranie życia
normalnym istotom ludzkim”. W ten sposób
otrzymuje się wniosek, że życie płodu nie
powinno podlegać takiej ochronie jak homo
sapiens na dalszym etapie rozwoju – szczególnie w sytuacji, gdy rozwój płodu stoi
w sprzeczności z interesami dorosłej osoby.
Co ciekawe, osoby uznające niedopuszczalność aborcji powielają ten schemat
Pressje 2011, teka 25
35
argumentacyjny. Pierwszym krokiem również jest przedstawienie charakterystyki
płodu, zazwyczaj jednak nie w terminach
naturalistycznych, lecz metafizycznych.
Płód do pewnego momentu w procesie rozwojowym w żaden widoczny sposób nie
przejawia uznawanych za istotne cech
związanych z funkcjami intelektualnymi,
wobec tego prezentuje się charakterystykę wskazującą, że własności te płód posiada w potencjalny sposób, że nie są one
w pełni zaktualizowane, że rozwój płodu jest
koniecznym warunkiem ich realizacji itd. Najczęściej używa się do tego kategorii takich,
jak osoba, dusza, czy też po prostu człowiek.
Za przykład mogą posłużyć poglądy amerykańskich teoretyków Roberta P. George’a
i Christophera O. Tollefsena (2009: 21): „istoty ludzkie prowadzą osobowe życie – życie
charakteryzowane przez pewien zasób potencjalności, które nie muszą być w pełni lub w całości naraz zrealizowane w tym
samym stopniu w każdym przypadku”. Sam
opis w kategoriach metafizycznych jest aksjologicznie neutralny, ponownie pojawia się
więc potrzeba postulowania „oczywistych”
zasad łączących metafizykę z etyką. Można je znaleźć u Tomasza P. Terlikowskiego
(2009: 41): „Jeśli zatem zlikwidowany byt
może być człowiekiem, to – choćbyśmy mieli
co do jego natury poważne wątpliwości –
trzeba go bronić przed likwidacją”. Dzięki
użyciu zasad pomostowych dochodzi się do
etycznej konkluzji, zgodnie z którą płód na
równi z rozwiniętym homo sapiens jest osobą, człowiekiem, posiada duszę itd., a życie
każdego bytu podpadającego pod taką kategorię powinno być chronione w tym samym stopniu.
Podobieństwo sposobów argumentacji
używanych przez przeciwników i zwolenników aborcji skłania do stwierdzenia, że
obie strony sporu poruszają się w obrębie
jednego dyskursu i wspólnie uznają jego
36
Błażej Skrzypulec
podstawowe założenia. Po pierwsze, panuje między nimi zgoda, że dla przypisania
płodowi odpowiedniego etycznego statusu trzeba wziąć pod uwagę pewne cechy
związane z funkcjami intelektualnymi, jak
choćby ze świadomością. Po drugie, decyzję o etycznym statusie płodu podejmują
homo sapiens, które aktualnie dysponują
tymi uznawanymi za istotne zdolnościami
intelektualnymi. Po trzecie, sam płód jest
przedmiotem, a nie podmiotem debaty –
jego status będzie jasny, gdy ustali się, jakie
są jego obiektywne cechy, sam płód nie ma
„głosu” we własnej sprawie.
Dlaczego płody milczą?
Powyższe trzy zasady wydają się bardzo
intuicyjne. W dodatku każda ze stron sporu,
opierając na nich swój dyskurs, może odniosić pewne sukcesy, przynajmniej w skali lokalnej. Mimo tego sam schemat argumentacyjny, używany zarówno przez przeciwników,
jak i zwolenników aborcji, wydaje się wątpliwy, szczególnie przez zastosowanie wspomnianych zasad pomostowych. Przejście od
naturalistycznego bądź metafizycznego opisu
Operuje się dyskursem, w którym płód nie jest uczestnikiem
debaty nad własnym etycznym
statusem
do etycznego wniosku nie opiera się na logicznym wynikaniu, a postulowane zasady
nie są wcale oczywiste – w przeciwnym wypadku spór o aborcję już dawno by się zakończył. Bardziej przekonujące, choć jednocześnie osłabiające możliwe do uzyskania
wnioski, jest uznanie, że zasady pomostowe
są historycznie zmienne i zależą od poglądów,
jakie posiada większość osób w danym czasie.
Co jednak istotniejsze, operowanie wewnątrz tak zdefiniowanego pola dyskursu
niesie negatywne konsekwencje dla osób
uznających aborcję za moralnie niedopuszczalną. Z jednej strony chce się twierdzić, że
płody to ludzie, osoby itd., czyli byty o tym
samym statusie co dorosłe homo sapiens.
Jednocześnie jednak operuje się dyskursem,
w którym płód nie jest podmiotem, lecz
przedmiotem dyskusji – nie jest uczestnikiem debaty nad własnym etycznym statusem. Zdecydowanie nie jest to moralnie akceptowalny sposób traktowania bytów, które
rzeczywiście traktujemy jako ludzi, osoby
itd. Możemy łatwo wyobrazić sobie sytuację,
w której ktoś uznaje, że dopuszczalne jest
na przykład zabicie naszej znajomej, która
jest dorosłym homo sapiens. Nikt wówczas
nie uznałby za stosowne rozpoczęcie teoretycznej dyskusji nad posiadaniem bądź nieposiadaniem przez nią pewnych istotnych
cech – zupełnie wystarczające byłyby deklaracje samej zainteresowanej, że bynajmniej
nie pragnie stracić życia. Takie podmiotowe
podejście nie jest jednak stosowane wobec
płodów, które rzekomo uznaje się za ludzi,
osoby itd.
Oprócz etycznego dysonansu, operowanie wewnątrz takiego pola dyskursu
ma dla przeciwników aborcji niekorzystne
konsekwencje o charakterze politycznym.
Jeśli płód jest traktowany jedynie jako
przedmiot debaty, to stanowisko za aborcją będzie zawsze zyskiwać zwolenników.
Płód rzeczywiście nie przejawia wielu cech
związanych z funkcjami intelektualnymi,
a ich nieobecność − wraz z odpowiednimi zasadami pomostowymi − pozwala na
wyprowadzanie przekonującego dla wielu
osób wniosku o moralnej dopuszczalności aborcji.
Oczywiście zachęta do myślenia o płodzie jako podmiocie debaty powoduje psychologiczny opór: jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do standardowego pola dyskursu i za
bardzo nie wiemy, jak można traktować płód
w inny sposób. Zaczątki takiego nowego myślenia pojawiają się w tekstach lewicowych.
Na przykład Joanna Erbel (2008) w „Krytyce
Politycznej” postulowała „poszerzenie polityki o rzesze aktorów pomijanych, bo pozbawionych człowieczeństwa”. Jej zdaniem
„umożliwiłoby to nie tylko lepsze zrozumienie wielu procesów, ale również uwolniłoby
wiele kwestii od ich moralnego ciężaru. Zamiast mówić o moralności (w czym lubuje
się prawica), możliwe stałoby się mówienie
o wykluczających się interesach oraz o tworzeniu tożsamości poprzez zawieranie sojuszy”. Wbrew tym twierdzeniom autorce nie
udaje się jednak wyjść poza standardowy
dyskurs, płodowi zostają bowiem przypisane pewne cechy metafizyczne z niewiadomych przyczyn uznane za etycznie najistotniejsze: „Podstawową cechą płodu nie
jest człowieczeństwo, ale niesamodzielność
i zależność od innych”. Dodatkowo zamiast
udziału w płodu w „poszerzonej polityce”
proponuje się zupełną dominację dorosłego
homo sapiens płci żeńskiej: „Aby płód został
dzieckiem, musiałby wcześniej zostać za
nie uznany przez matkę albo innych potencjalnych rodziców”. W dalszej części tekstu
postaram się wskazać, że podmiotowość
płodu można rozumieć z nieco większą konsekwencją.
Przewrót postmodernistyczny
Jeśli chcemy na poważnie pomyśleć
o płodzie jako podmiocie dyskusji etycznej,
powinniśmy zbudować odmienny dyskurs,
w którym nie obowiązują trzy opisane wcześniej zasady:
(1) Dla określenia etycznego statusu
płodu istotne są cechy związane z funkcjami
intelektualnymi.
(2) O etycznym statusie płodu decydują
jednostki aktualnie wyposażone w te funkcje intelektualne.
Emancypacja in statu nascendi
37
(3) Płód jest przedmiotem, o którym się
orzeka, a nie podmiotem, który ma głos we
własnej sprawie.
Ten nowy dyskurs mógłby być ufundowany na następujących alternatywnych postulatach:
(A) Żadne cechy fizyczne ani metafizyczne nie są z góry uznane za istotne dla
określania etycznego statusu płodów.
(B) Zamiast dwóch grup: dorosłych homo
sapiens – podmiotów, i płodów – przedmiotów, mamy jedną wspólnotę, w której zarówno osobniki dorosłe, jak i płody mają podmiotowy status.
Zasady organizujące nowy dyskurs mogą
na pierwszy rzut oka wydawać się mało intuicyjne, aby lepiej je zrozumieć, warto odwołać się do zaproponowanego przez Bruno
Latoura w Polityce natury (2009) rozróżnienia
na przedmioty modernistyczne i postmodernistyczne. Przedmioty modernistyczne
to takie, które należą do porządku natury:
mają cechy fizyczne odkrywane przez nauki
empiryczne i z posiadania takich a nie innych
obiektywnych cech wynika ich społeczne znaczenie. Latour dokładniej opisuje przedmiot
schyłkowego modernizmu, za jaki uznaje
azbest. Azbest posiada cechy fizyczne, które
powodują zagrożenie dla zdrowia. Istnienie
tych cech przez dłuższy czas zatajano, gdyż
ich ujawnienie godziłoby w liczne interesy
ekonomiczne. Empiryczna charakterystyka
azbestu była fałszowana, ponieważ odpowiednie osoby przypisywały mu własności
aksjologiczne, związane na przykład z opłacalnością. Przypadek azbestu pokazuje załamanie się modernistycznego paradygmatu
w podejściu do przedmiotów. Okazuje się, że
tym, co najmocniej decyduje o społecznym
znaczeniu obiektu, nie są jego cechy fizyczne,
lecz wartości, jakie wiążą z nim różne grupy.
W razie potrzeby empiryczny opis przedmiotu modyfikuje się tak, by uzasadniać związaną z tym obiektem aksjologię.
38
Błażej Skrzypulec
Przedmiot postmodernistyczny wymyka
się ostremu podziałowi na to, co naturalne,
i na to, co społeczne. Obok cech fizycznych
ma on także liczne cechy aksjologiczne,
które nie wynikają z jego empirycznej charakterystyki, lecz są projektowane przez
członków wspólnoty politycznej. Te aksjologiczne cechy mogą być w bardzo luźny sposób związane z cechami fizycznymi, a mimo
to w decydującej mierze stanowić o społecznym znaczeniu przedmiotu. Z kolei same
cechy fizyczne mogą nie mieć żadnego społecznego znaczenia, dopóki nie doczekają
się pewnej aksjologicznej interpretacji. Sam
Latour nie podaje wprost w Polityce natury
przykładu przedmiotu postmodernistycznego, jednak sądzę, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można w ten sposób określić
Latour dokładniej opisuje przedmiot schyłkowego modernizmu,
za jaki uznaje azbest
prezerwatywę. O jej społecznym znaczeniu
decydują w ogromnej mierze cechy aksjologiczne nadawane przez osoby opierające
swoją argumentację na pojęciach takich, jak
grzech, naturalność, przyjemność, wygoda,
bezpieczeństwo, postęp, styl życia itd. Nie da
się wyprowadzić aksjologicznych własności
związanych z tymi pojęciami z fizycznych
cech prezerwatywy. Te pierwsze własności
są w kontekście społecznym ważniejsze niż
te drugie.
Nadawanie wartości: zrób to sam!
Aksjologiczne cechy przedmiotu postmodernistycznego są własnościami relacyjnymi,
które obiekt posiada w stosunku do jednostek
bądź grup ludzi. Ogólnie formę takich własności można opisać następująco: „przedmiot x jest wartościowany pozytywnie/negatywnie zgodnie z przekonaniami grupy y”.
Jak sądzę, w pewnych wypadkach można posunąć się dalej i uznać, że przedmiot
posiada również własności aksjologiczne,
które sam sobie nadał. Taki przedmiot przekraczałby nie tylko granicę między tym, co
naturalne, a tym, co społeczne, lecz także
sam podział na podmiot i przedmiot. Byłyby to własności, za pomocą których przedmiot sam określa, co jest dla niego dobre,
a co złe. Ich ogólna forma przedstawia się
następująco: „przedmiot x wartościuje pewne y pozytywnie/negatywnie ze względu na
pewne z”. Dalej takie cechy będę nazywał
autonomicznymi własnościami aksjologicznymi. Niekontrowersyjnym przykładem
przedmiotów posiadających takie własności
są dorosłe osobniki homo sapiens. O przypisywanych samym sobie własnościach
aksjologicznych dowiadujemy się, zarówno
obserwując działania − na przykład jeśli
ktoś unika pewnych sytuacji, to najprawdopodobniej uważa je za w jakiś sposób
dla siebie złe – jak i słuchając wypowiedzi,
w których autonomiczne własności aksjologiczne formułowane są wprost − na przykład: „gdy się upiję, zawsze źle się to dla mnie
kończy” lub „byłoby dobrze, gdybym zarobił
dużo pieniędzy”.
W podobny sposób można myśleć o innych organizmach żywych, które nie mają
zdolności językowych, pozwalających na
bezpośrednie sformułowanie postulatów
informujących, co jest dla nich dobre, a co
złe. W takim wypadku pozostaje nam jedynie metoda polegająca na obserwowaniu
ich działań, która jest zazwyczaj wiarygodna w przypadku odkrywania autonomicznych własności aksjologicznych przypisywanych sobie przez dorosłe homo sapiens.
Jeśli przedmiot unika jakiegoś czynnika
zewnętrznego, a jego obecność prowadzi
na przykład do zatrzymania jego procesów
życiowych, to można uznać, że przedmiot
wartościuje taki czynnik negatywnie, a jego
brak − pozytywnie. Analogicznie czynnik, do
którego przedmiot dąży i który na przykład
jest wykorzystywany przez procesy wewnątrz organizmu do podtrzymywania jego
funkcjonowania, można interpretować jako
coś, co organizm wartościuje pozytywnie.
Przeciwko takiemu interpretowaniu
działań żywych organizmów można argumentować z dwóch głównych perspektyw:
wittgensteinowskiej i kartezjańskiej. Argumentacja wittgensteinowska (Wittgenstein 2005; Kripke 2007) opiera się na
przekonaniu o niezdeterminowaniu interpretacji. Nie ma obiektywnych powodów,
aby na przykład na podstawie tego, że organizm unika jakiegoś czynnika, uznawać,
iż wartościuje on taki czynnik negatywnie.
Być może ten organizm jest tak zbudowany,
że ucieka od tego, co wartościuje pozytywnie, lub wręcz tym, co wartościuje pozytywnie, jest zakończenie funkcji życiowych.
Problemem tego typu argumentacji jest to,
że jest ona aż zbyt dobra. Zgadzając się na
nią, nie moglibyśmy także ustalić, co za dobre i złe uznają dorośli przedstawiciele naszego gatunku. Skąd moglibyśmy wiedzieć,
że człowiek, który prosi nas o darowanie
życia, nie uznaje w danym momencie dziwnej reguły, zgodnie z którą słowa „nie zabijaj mnie” znaczą: „uważam, że zabicie mnie
byłoby dla mnie dobre”? Stwierdzając, jakie własności aksjologiczne przypisują
sobie dorosłe homo sapiens, zazwyczaj zawieszamy wittgensteinowski sceptycyzm
i uznajemy, że metoda obserwacji działań
jest wystarczająco dobra w zwyczajnych
sytuacjach. Nic więcej nie jest potrzebne,
aby przypisać autonomiczne własności
aksjologiczne innym organizmom żywym.
Argumentacja kartezjańska odrzuca
w ogóle możliwość przypisywania autonomicznych własności aksjologicznych bytom,
które nie mają wewnętrznych stanów mentalnych, świadomości itd. Tak naprawdę jest
Emancypacja in statu nascendi
39
to raczej założenie niż argument, i to w dodatku założenie, które funduje standardowy
dyskurs na temat dopuszczalności aborcji,
ponieważ uznaje, iż własności aksjologiczne mogą nadawać sobie tylko obiekty posiadające pewne zdolności intelektualne. Jak
sądzę, jest to zbyt pierwotne założenie, by
dało się je obalić, a co za tym idzie również −
zbyt pierwotne, aby dało się udowodnić.
W takiej sytuacji rozstrzygnięcie może dokonać się przez ocenę konsekwencji, do jakich
prowadzi jego przyjęcie bądź odrzucenie.
W dalszej części tekstu wykażę, że porzucenie
kartezjańskiego połączenia tego, co mentalne, z tym, co etyczne, powala na zbudowanie
dyskursu, który z perspektywy politycznej
jest bardziej wartościowy dla osób uznających aborcję za moralnie niedopuszczalną.
Jeden płód, cztery przedmioty
Przedstawione wcześniej rozważania
wskazują, że przedmiot można traktować
na cztery różne sposoby: jako przedmiot
modernistyczny, jako przedmiot schyłkowego modernizmu, jako przedmiot postmodernistyczny oraz jako podmiot. Odnosząc te
rozróżnienia do płodów, otrzymujemy następujące cztery warianty.
(1) Płód jako przedmiot modernistyczny.
Jest to typowy sposób traktowania płodu
w dyskusjach dotyczących moralnej dopuszczalności aborcji. Płodowi przypisuje
się pewną naturalistyczną bądź metafizyczną charakterystykę, a następnie za pomocą
rzekomo obiektywnych zasad pomostowych
wyprowadza się wniosek co do jego etycznego statusu. Płód nie nadaje sam sobie
żadnych własności aksjologicznych, lecz są
one ustalane przez dorosłe homo sapiens na
bazie własności nieaksjologicznych i obiektywnych zasad pomostowych.
Dominuje tu następujący schemat argumentacyjny: (i) płodowi przypisuje się
40
Błażej Skrzypulec
nieaksjologiczną charakterystykę; (ii) postuluje się uznawane za obiektywne zasady
pomostowe łączące nieaksjologiczne cechy
z wartościami; (iii) formułuje się wniosek
etyczny o dopuszczalności/niedopuszczalności aborcji.
(2) Płód jako przedmiot schyłkowego modernizmu. Czasami w dyskusjach nad moralną dopuszczalnością aborcji dokonuje się
manipulacji podobnej do tej, jaką opisywał
Latour w przypadku azbestu. Zdarza się,
że z powodu wyznawanego światopoglądu,
a więc przypisywanych płodowi relacyjnych
własności aksjologicznych, manipuluje się
danymi na temat własności fizycznych.
Twierdzi się, że prezentuje się obiektywne
stanowisko nauk empirycznych, a następnie z tego empirycznego opisu wyprowadza
się pożądany wniosek etyczny. Za przykład
może posłużyć zarówno lewicowe mówienie o płodzie jako „zlepku komórek”, jak
również prawicowa estetyzacja płodu, polegająca na wskazywaniu, że płód przypomina małe dziecko.
(3) Płód jako przedmiot postmodernistyczny. W takim ujęciu płód posiada oprócz
cech fizycznych także nieautonomiczne cechy aksjologiczne, które nie muszą być mocno powiązane z jego cechami naturalnymi
bądź metafizycznymi. Cechy aksjologiczne
zależą od światopoglądu grup i osób, które
są zaangażowane w dyskusje nad etycznym
statusem płodu. W tym ujęciu płód wciąż nie
nadaje sobie sam żadnych własności aksjologicznych, lecz są mu one nadawane na bazie poglądów różnych grup dorosłych homo
sapiens zainteresowanych jego statusem.
Argumentacja po uznaniu płodu za
przedmiot postmodernistyczny wyglądałaby następująco: (i) płodowi przypisuje się
pewną nieaksjologiczną charakterystykę;
(ii) zainteresowane grupy przypisują płodowi własności aksjologiczne i interpretują
nieaksjologiczną charakterystykę zgodnie
ze swoim światopoglądem; (iii) w debacie
na równych zasadach bierze się pod uwagę
postulaty różnych grup i w jej wyniku zostaje ustalony etyczny status płodu.
(4) Płód jako podmiot. Płód ma zarówno
własności fizyczne, nieautonomiczne własności aksjologiczne, jak i autonomiczne
własności aksjologiczne, które sam sobie
nadaje. Jakie są te autonomiczne własności
aksjologiczne, możemy z dużym prawdopodobieństwem ustalić, stosując metodę obserwacji działań, która jest także użyteczna
w przypadku dorosłych homo sapiens.
Dążenie do podtrzymania życia i dalszego rozwoju możemy
potraktować jako polityczny
postulat płodów.
Potraktowanie płodu jako podmiotu pozwala na uzyskanie następującego
schematu argumentacyjnego: (i) płodowi
przypisuje się nieaksjologiczną charakterystykę; (ii) zainteresowane grupy przypisują płodowi własności aksjologiczne
i interpretują nieaksjologiczną charakterystykę zgodnie ze swoim światopoglądem;
(iii) płód przypisuje sobie samemu charakterystykę aksjologiczną; (iv) w debacie na
równych zasadach bierze się pod uwagę
postulaty różnych grup oraz postulaty samych płodów i w jej wyniku zostaje ustalony etyczny status płodu.
Jak nietrudno zauważyć, płód − podobnie jak inne organizmy żywe − pozytywnie
wartościuje te czynniki, które służą podtrzymaniu jego funkcji życiowych i dalszemu
rozwojowi, a negatywnie te, które prowadzą
do obumarcia organizmu. Jeśli potraktuje
się płód jako podmiot, który bierze udział
w dyskusji nad własnym etycznym statusem, to dążenie do podtrzymania życia i dalszego rozwoju możemy potraktować jako
polityczny postulat płodów.
Dwie lewice
Wydaje się więc, że można myśleć o płodzie jako podmiocie debaty, a jego dążenie
do rozwoju traktować jako jego polityczny
postulat. W takim dyskursie nie ma ostrego
podziału na dorosłe homo sapiens, które biorą udział w debacie, i płody, o których własnościach jedynie się orzeka. Nie ma także
wyróżnionych cech związanych z funkcjami
intelektualnymi, które z góry dzieliłyby byty
na podmioty i przedmioty dyskusji. Wciąż
jednak pozostaje do rozważenia pytanie, czy
polityczny postulat płodu-podmiotu powinien być uznany za równie istotny, co możliwie sprzeczne z nim postulaty dorosłych
homo sapiens.
Najbardziej interesujące jest zbadanie
tego pytania z perspektywy światopoglądów
lewicowych, na gruncie których w klasycznym dyskursie dotyczącym aborcji optowano
raczej za moralną dopuszczalnością przerywania ciąży. Jak się wydaje, obecnie można wyróżnić dwie najistotniejsze odmiany
światopoglądu lewicowego: klasyczną lewicę
emancypacyjną oraz lewicę, którą można by
nazwać postmodernistyczną bądź queerową. Podział ten można odnaleźć na przykład
w książkach Slavoja Žižka (2006b), który
optuje za lewicą emancypacyjną, porównując
poglądy wcześniejszych (Millett 1982) i późniejszych (Butler 2008) przedstawicielek ruchu feministycznego lub śledząc przemiany
ruchów walczących o prawa osób homoseksualnych (Kochanowski 2004).
Schemat działania lewicy emancypacyjnej jest następujący: znalezienie pewnej
grupy podlegającej dyskryminacji, na przykład homoseksualistów, następnie zbudowanie tożsamości wokół kategorii, pod jaką
te osoby podpadają, i wreszcie podjęcie na
jej podstawie działań politycznych, które
mają prowadzić do zaniku dyskryminacji.
Standardowy zarzut pod adresem takiej
Emancypacja in statu nascendi
41
strategii mówi, że budowanie tożsamości
na podstawie ogólnej kategorii zawsze odtwarza praktyki dyskryminacyjne w innej
formie – ogólna kategoria zawsze będzie
kogoś wykluczać, bądź narzucać pewnym
jednostkom tożsamość, której one wcale nie
pragną.
Lewica queerowa stara się ominąć ten
problem, rezygnując z ogólnych kategorii
i stabilnych tożsamości. Zamiast budować
tożsamość polityczną, opierając się na przykład na kategorii „homoseksualizmu”, należy raczej dążyć do rozmycia związanych
z nią pojęć, takich jak „orientacja seksualna”
czy „płeć”. Jeśli ludzie nie będą zdecydowanie dzielić się na heteroseksualistów i homoseksualistów lub na kobiety i mężczyzn,
lecz staną się dziwnymi, zmiennymi queerowymi podmiotami, to nie będzie też żadnych
podstaw dla wyróżniania pewnech grup
i poddawania ich dyskryminacyjnym praktykom. Oczywistym zarzutem wobec tego
rodzaju działań jest spostrzeżenie, że bez
ogólnych kategorii i podziałów na osi „my” –
„oni” bardzo trudno jest przedsięwziąć skuteczną akcję polityczną.
Lewica za życiem
Moim celem nie jest rozstrzyganie
dyskusji między tymi dwoma odmianami
światopoglądów lewicowych. Warto natomiast zauważyć, że jeśli traktować płód
jako podmiot, to zarówno na gruncie lewicy
emancypacyjnej, jak i queerowej trudno jest
sformułować sąd o powszechnej moralnej
dopuszczalności aborcji.
Z punktu widzenia lewicy emancypacyjnej płody są grupą podmiotów, które
posiadają dość minimalistyczne postulaty
polityczne: dążą tylko do utrzymania się
przy życiu i rozwoju swoich organizmów.
Ze względu na swój szczególny status są
niezwykle narażone na praktyki dyskry-
42
Błażej Skrzypulec
minacyjne – znajdują się w bezpośredniej
i całkowitej zależności od matek, a w bardziej pośredni sposób zależne są od decyzji
wielu innych osób. Wobec tego wydaje się,
że z punktu widzenia lewicy emancypacyjnej płody są grupą, która zdecydowanie
zasługuje na podjęcie działań politycznych
prowadzących do realizacji ich postulatów.
Szczególnie że konsekwencją ich niespełnienia nie jest jedynie wykluczenie ekonomiczne bądź kulturowe, lecz w ogóle kres
biologicznej egzystencji. Oczywiście, postulaty polityczne płodów, choć skromne, nierzadko znajdują się w poważnym konflikcie
z postulatami politycznymi kobiet, które
Płody są grupą podmiotów, które
posiadają dość minimalistyczne
postulaty polityczne
również stanowią grupę dyskryminowaną
i także są przedmiotem zainteresowania
lewicy emancypacyjnej. W takim wypadku
właściwym działaniem jest dążenie do osiągnięcia politycznego kompromisu. Nie ma
sensu a priori zakładać, jak taki kompromis
powinien wyglądać w szczegółach, sądzę
jednak, że można stwierdzić, iż z perspektywy lewicy emancypacyjnej niedopuszczalna
jest sytuacja przyzwolenia na aborcję na
życzenie – oznaczałoby to całkowite pominięcie postulatów jednej z dyskryminowanych grup. Trudno bowiem przypuszczać,
by właściwym rozwiązaniem politycznym
była sytuacja, w której dla interesów ekonomicznych pewnych osób można pozwolić na
fizyczną zagładę członków pewnej dyskryminowanej grupy.
Do podobnych wniosków można dojść,
biorąc za punkt wyjścia stanowisko lewicy
queerowej. W takim ujęciu ogólne kategorie
w rodzaju „płód” i „dorosły człowiek” ulegają
rozmyciu. Dzielenie organizmów przy użyciu takich pojęć jest ideologicznym naduży-
ciem, efektem politycznych decyzji, którym
próbuje się nadać status obiektywności i naturalności. Przykładem takich nadużyć jest
wybiórcze nadawanie etycznego znaczenia
pewnym cechom, takim jak świadomość,
lub wyznaczanie momentu w czasie, na
przykład konkretnego tygodnia ciąży, który
miałby być granicą decydującą o przypisaniu praw. W perspektywie queer organizm
jest nieustającym procesem, którego nie da
się podzielić na kawałki za pomocą pojęciowych operacji. W pewnym sensie płód jest
dorosłą osobą – wiele cech dojrzałego organizmu jest już określonych na pierwszych
etapach życia. Podobnie dorosła osoba
w pewnym sensie jest płodem – to, co zdarzyło się przed narodzinami, może poważnie
rzutować na całe jej życie. Jeśli nie ma podstaw, by kategorycznie rozdzielić dorosłe
osoby od płodów, to nie ma także podstaw,
by polityczne postulaty tych pierwszych stawiać ponad dążeniami drugich. W wypadku
konfliktu postulatów w perspektywie lewicy queerowej odpowiednim rozwiązaniem
ponownie okazuje się kompromis: niedopuszczalne jest zupełne zlekceważenie dążeń pewnych podmiotów i uzależnienie ich
egzystencji od decyzji bądź ekonomicznych
interesów innych.
Podsumowując, dominujący dyskurs nad
moralną dopuszczalnością aborcji zakłada modernistyczne rozumienie płodu jako
przedmiotu, który nie bierze udziału w debacie nad własnym etycznym statusem. Osoby
uznające aborcję za moralnie niedopuszczalną, operując w obrębie takiego dyskursu, traktują płód w etycznie dwuznaczny
sposób, a także utrudniają sobie skuteczne
działanie polityczne. Zmiana dyskursu na
taki, w którym płód uzyskałby podmiotowy
status, wymaga przyswojenia schematu pojęciowego pochodzącego od autorów uznawanych za lewicowych, takich jak Bruno Latour, co z kolei prowadzi do sytuacji, w której
na gruncie dwóch najistotniejszych odmian
myśli lewicowej – emancypacyjnej i queerowej – sąd o moralnej dopuszczalności aborcji jest trudny do utrzymania.
Przypisy:
1. W tekście będę posługiwał się terminem „płód” w odniesieniu do fazy rozwojowej homo sapiens, która trwa od zapłodnienia komórki jajowej do narodzin. Jest to terminologiczne uproszczenie, gdyż w dyskursie medycznym „płód” nie jest nazwą używaną do opisu organizmu w pierwszych tygodniach po zapłodnieniu.
Co dalej?
W poprzedniej tece Błażej Skrzypulec i Wojciech Czabanowski (2011a) wskazywali na lewicowe wątki u JP2. „Gazeta Wyborcza” uznała to za „ciekawe” (Wiśniewska 2011: 24).
43