Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
Emancypacja in statu nascendi Te k a X X V K l u b u J a g i e l l o ń s k i e g o 2011 Błażej Skrzypulec S pór o moralną dopuszczalność aborcji, choć jest istotny z etycznego punktu widzenia i rozpala gorące emocje, z perspektywy intelektualnej wydaje się mało atrakcyjny. Każda ze stron dziesiątki razy wypowiedziała już swoje argumenty, a także dziesiątki razy słyszała argumenty swoich przeciwników. W takiej sytuacji dyskusja de facto staje się zbędna – dobrze wiemy, co powie nasz adwersarz, i, co więcej, wiemy, że na pewno nas nie przekona. W poniższym tekście postaram się wskazać pewien sposób wyjścia z dyskursywnego impasu. Wymaga on zanegowania wielu głęboko zakorzenionych intuicji związanych z debatami wokół aborcji oraz otwarcia się na dość niestandardową siatkę pojęciową. Dzieki temu otrzymuje się jednak nowy rodzaj dyskursu, w którym stanowisko moralnej dopuszczalności aborcji jest bardzo trudne do sformułowania, także dla osób wyznających światopogląd kojarzony z lewicą. Zastane pole dyskursu Argumentacja osób uznających moralną dopuszczalność aborcji opiera się zazwyczaj na dość prostym schemacie. 34 Rozpoczyna się ona od przedstawienia naturalistycznego opisu płodu1, w którym wskazuje się, że nie posiada on pewnych własności uznawanych za istotne. Najczęściej są nimi cechy związane ze świadomością, intelektem, zdolnością do odczuwania cierpienia lub ich redukcyjne odpowiedniki, takie jak odpowiednio rozwinięty układ nerwowy. Oczywiście taki naturalistyczny opis nie niesie ze sobą żadnych implikacji etycznych. Dlatego też postuluje się jeszcze pewne, rzekomo oczywiste, zasady pomostowe łączące własności fizyczne z aksjologicznymi. Jak pisze Peter Singer (2009: 18), „skoro płody, przynajmniej w fazie rozwoju, w której przeprowadza się większość aborcji, nie rozwinęły świadomości w żadnym stopniu, rozsądnym wydaje się, że odbieranie im życia nie jest tak poważnym przedsięwzięciem, jak odbieranie życia normalnym istotom ludzkim”. W ten sposób otrzymuje się wniosek, że życie płodu nie powinno podlegać takiej ochronie jak homo sapiens na dalszym etapie rozwoju – szczególnie w sytuacji, gdy rozwój płodu stoi w sprzeczności z interesami dorosłej osoby. Co ciekawe, osoby uznające niedopuszczalność aborcji powielają ten schemat Pressje 2011, teka 25 35 argumentacyjny. Pierwszym krokiem również jest przedstawienie charakterystyki płodu, zazwyczaj jednak nie w terminach naturalistycznych, lecz metafizycznych. Płód do pewnego momentu w procesie rozwojowym w żaden widoczny sposób nie przejawia uznawanych za istotne cech związanych z funkcjami intelektualnymi, wobec tego prezentuje się charakterystykę wskazującą, że własności te płód posiada w potencjalny sposób, że nie są one w pełni zaktualizowane, że rozwój płodu jest koniecznym warunkiem ich realizacji itd. Najczęściej używa się do tego kategorii takich, jak osoba, dusza, czy też po prostu człowiek. Za przykład mogą posłużyć poglądy amerykańskich teoretyków Roberta P. George’a i Christophera O. Tollefsena (2009: 21): „istoty ludzkie prowadzą osobowe życie – życie charakteryzowane przez pewien zasób potencjalności, które nie muszą być w pełni lub w całości naraz zrealizowane w tym samym stopniu w każdym przypadku”. Sam opis w kategoriach metafizycznych jest aksjologicznie neutralny, ponownie pojawia się więc potrzeba postulowania „oczywistych” zasad łączących metafizykę z etyką. Można je znaleźć u Tomasza P. Terlikowskiego (2009: 41): „Jeśli zatem zlikwidowany byt może być człowiekiem, to – choćbyśmy mieli co do jego natury poważne wątpliwości – trzeba go bronić przed likwidacją”. Dzięki użyciu zasad pomostowych dochodzi się do etycznej konkluzji, zgodnie z którą płód na równi z rozwiniętym homo sapiens jest osobą, człowiekiem, posiada duszę itd., a życie każdego bytu podpadającego pod taką kategorię powinno być chronione w tym samym stopniu. Podobieństwo sposobów argumentacji używanych przez przeciwników i zwolenników aborcji skłania do stwierdzenia, że obie strony sporu poruszają się w obrębie jednego dyskursu i wspólnie uznają jego 36 Błażej Skrzypulec podstawowe założenia. Po pierwsze, panuje między nimi zgoda, że dla przypisania płodowi odpowiedniego etycznego statusu trzeba wziąć pod uwagę pewne cechy związane z funkcjami intelektualnymi, jak choćby ze świadomością. Po drugie, decyzję o etycznym statusie płodu podejmują homo sapiens, które aktualnie dysponują tymi uznawanymi za istotne zdolnościami intelektualnymi. Po trzecie, sam płód jest przedmiotem, a nie podmiotem debaty – jego status będzie jasny, gdy ustali się, jakie są jego obiektywne cechy, sam płód nie ma „głosu” we własnej sprawie. Dlaczego płody milczą? Powyższe trzy zasady wydają się bardzo intuicyjne. W dodatku każda ze stron sporu, opierając na nich swój dyskurs, może odniosić pewne sukcesy, przynajmniej w skali lokalnej. Mimo tego sam schemat argumentacyjny, używany zarówno przez przeciwników, jak i zwolenników aborcji, wydaje się wątpliwy, szczególnie przez zastosowanie wspomnianych zasad pomostowych. Przejście od naturalistycznego bądź metafizycznego opisu Operuje się dyskursem, w którym płód nie jest uczestnikiem debaty nad własnym etycznym statusem do etycznego wniosku nie opiera się na logicznym wynikaniu, a postulowane zasady nie są wcale oczywiste – w przeciwnym wypadku spór o aborcję już dawno by się zakończył. Bardziej przekonujące, choć jednocześnie osłabiające możliwe do uzyskania wnioski, jest uznanie, że zasady pomostowe są historycznie zmienne i zależą od poglądów, jakie posiada większość osób w danym czasie. Co jednak istotniejsze, operowanie wewnątrz tak zdefiniowanego pola dyskursu niesie negatywne konsekwencje dla osób uznających aborcję za moralnie niedopuszczalną. Z jednej strony chce się twierdzić, że płody to ludzie, osoby itd., czyli byty o tym samym statusie co dorosłe homo sapiens. Jednocześnie jednak operuje się dyskursem, w którym płód nie jest podmiotem, lecz przedmiotem dyskusji – nie jest uczestnikiem debaty nad własnym etycznym statusem. Zdecydowanie nie jest to moralnie akceptowalny sposób traktowania bytów, które rzeczywiście traktujemy jako ludzi, osoby itd. Możemy łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś uznaje, że dopuszczalne jest na przykład zabicie naszej znajomej, która jest dorosłym homo sapiens. Nikt wówczas nie uznałby za stosowne rozpoczęcie teoretycznej dyskusji nad posiadaniem bądź nieposiadaniem przez nią pewnych istotnych cech – zupełnie wystarczające byłyby deklaracje samej zainteresowanej, że bynajmniej nie pragnie stracić życia. Takie podmiotowe podejście nie jest jednak stosowane wobec płodów, które rzekomo uznaje się za ludzi, osoby itd. Oprócz etycznego dysonansu, operowanie wewnątrz takiego pola dyskursu ma dla przeciwników aborcji niekorzystne konsekwencje o charakterze politycznym. Jeśli płód jest traktowany jedynie jako przedmiot debaty, to stanowisko za aborcją będzie zawsze zyskiwać zwolenników. Płód rzeczywiście nie przejawia wielu cech związanych z funkcjami intelektualnymi, a ich nieobecność − wraz z odpowiednimi zasadami pomostowymi − pozwala na wyprowadzanie przekonującego dla wielu osób wniosku o moralnej dopuszczalności aborcji. Oczywiście zachęta do myślenia o płodzie jako podmiocie debaty powoduje psychologiczny opór: jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do standardowego pola dyskursu i za bardzo nie wiemy, jak można traktować płód w inny sposób. Zaczątki takiego nowego myślenia pojawiają się w tekstach lewicowych. Na przykład Joanna Erbel (2008) w „Krytyce Politycznej” postulowała „poszerzenie polityki o rzesze aktorów pomijanych, bo pozbawionych człowieczeństwa”. Jej zdaniem „umożliwiłoby to nie tylko lepsze zrozumienie wielu procesów, ale również uwolniłoby wiele kwestii od ich moralnego ciężaru. Zamiast mówić o moralności (w czym lubuje się prawica), możliwe stałoby się mówienie o wykluczających się interesach oraz o tworzeniu tożsamości poprzez zawieranie sojuszy”. Wbrew tym twierdzeniom autorce nie udaje się jednak wyjść poza standardowy dyskurs, płodowi zostają bowiem przypisane pewne cechy metafizyczne z niewiadomych przyczyn uznane za etycznie najistotniejsze: „Podstawową cechą płodu nie jest człowieczeństwo, ale niesamodzielność i zależność od innych”. Dodatkowo zamiast udziału w płodu w „poszerzonej polityce” proponuje się zupełną dominację dorosłego homo sapiens płci żeńskiej: „Aby płód został dzieckiem, musiałby wcześniej zostać za nie uznany przez matkę albo innych potencjalnych rodziców”. W dalszej części tekstu postaram się wskazać, że podmiotowość płodu można rozumieć z nieco większą konsekwencją. Przewrót postmodernistyczny Jeśli chcemy na poważnie pomyśleć o płodzie jako podmiocie dyskusji etycznej, powinniśmy zbudować odmienny dyskurs, w którym nie obowiązują trzy opisane wcześniej zasady: (1) Dla określenia etycznego statusu płodu istotne są cechy związane z funkcjami intelektualnymi. (2) O etycznym statusie płodu decydują jednostki aktualnie wyposażone w te funkcje intelektualne. Emancypacja in statu nascendi 37 (3) Płód jest przedmiotem, o którym się orzeka, a nie podmiotem, który ma głos we własnej sprawie. Ten nowy dyskurs mógłby być ufundowany na następujących alternatywnych postulatach: (A) Żadne cechy fizyczne ani metafizyczne nie są z góry uznane za istotne dla określania etycznego statusu płodów. (B) Zamiast dwóch grup: dorosłych homo sapiens – podmiotów, i płodów – przedmiotów, mamy jedną wspólnotę, w której zarówno osobniki dorosłe, jak i płody mają podmiotowy status. Zasady organizujące nowy dyskurs mogą na pierwszy rzut oka wydawać się mało intuicyjne, aby lepiej je zrozumieć, warto odwołać się do zaproponowanego przez Bruno Latoura w Polityce natury (2009) rozróżnienia na przedmioty modernistyczne i postmodernistyczne. Przedmioty modernistyczne to takie, które należą do porządku natury: mają cechy fizyczne odkrywane przez nauki empiryczne i z posiadania takich a nie innych obiektywnych cech wynika ich społeczne znaczenie. Latour dokładniej opisuje przedmiot schyłkowego modernizmu, za jaki uznaje azbest. Azbest posiada cechy fizyczne, które powodują zagrożenie dla zdrowia. Istnienie tych cech przez dłuższy czas zatajano, gdyż ich ujawnienie godziłoby w liczne interesy ekonomiczne. Empiryczna charakterystyka azbestu była fałszowana, ponieważ odpowiednie osoby przypisywały mu własności aksjologiczne, związane na przykład z opłacalnością. Przypadek azbestu pokazuje załamanie się modernistycznego paradygmatu w podejściu do przedmiotów. Okazuje się, że tym, co najmocniej decyduje o społecznym znaczeniu obiektu, nie są jego cechy fizyczne, lecz wartości, jakie wiążą z nim różne grupy. W razie potrzeby empiryczny opis przedmiotu modyfikuje się tak, by uzasadniać związaną z tym obiektem aksjologię. 38 Błażej Skrzypulec Przedmiot postmodernistyczny wymyka się ostremu podziałowi na to, co naturalne, i na to, co społeczne. Obok cech fizycznych ma on także liczne cechy aksjologiczne, które nie wynikają z jego empirycznej charakterystyki, lecz są projektowane przez członków wspólnoty politycznej. Te aksjologiczne cechy mogą być w bardzo luźny sposób związane z cechami fizycznymi, a mimo to w decydującej mierze stanowić o społecznym znaczeniu przedmiotu. Z kolei same cechy fizyczne mogą nie mieć żadnego społecznego znaczenia, dopóki nie doczekają się pewnej aksjologicznej interpretacji. Sam Latour nie podaje wprost w Polityce natury przykładu przedmiotu postmodernistycznego, jednak sądzę, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można w ten sposób określić Latour dokładniej opisuje przedmiot schyłkowego modernizmu, za jaki uznaje azbest prezerwatywę. O jej społecznym znaczeniu decydują w ogromnej mierze cechy aksjologiczne nadawane przez osoby opierające swoją argumentację na pojęciach takich, jak grzech, naturalność, przyjemność, wygoda, bezpieczeństwo, postęp, styl życia itd. Nie da się wyprowadzić aksjologicznych własności związanych z tymi pojęciami z fizycznych cech prezerwatywy. Te pierwsze własności są w kontekście społecznym ważniejsze niż te drugie. Nadawanie wartości: zrób to sam! Aksjologiczne cechy przedmiotu postmodernistycznego są własnościami relacyjnymi, które obiekt posiada w stosunku do jednostek bądź grup ludzi. Ogólnie formę takich własności można opisać następująco: „przedmiot x jest wartościowany pozytywnie/negatywnie zgodnie z przekonaniami grupy y”. Jak sądzę, w pewnych wypadkach można posunąć się dalej i uznać, że przedmiot posiada również własności aksjologiczne, które sam sobie nadał. Taki przedmiot przekraczałby nie tylko granicę między tym, co naturalne, a tym, co społeczne, lecz także sam podział na podmiot i przedmiot. Byłyby to własności, za pomocą których przedmiot sam określa, co jest dla niego dobre, a co złe. Ich ogólna forma przedstawia się następująco: „przedmiot x wartościuje pewne y pozytywnie/negatywnie ze względu na pewne z”. Dalej takie cechy będę nazywał autonomicznymi własnościami aksjologicznymi. Niekontrowersyjnym przykładem przedmiotów posiadających takie własności są dorosłe osobniki homo sapiens. O przypisywanych samym sobie własnościach aksjologicznych dowiadujemy się, zarówno obserwując działania − na przykład jeśli ktoś unika pewnych sytuacji, to najprawdopodobniej uważa je za w jakiś sposób dla siebie złe – jak i słuchając wypowiedzi, w których autonomiczne własności aksjologiczne formułowane są wprost − na przykład: „gdy się upiję, zawsze źle się to dla mnie kończy” lub „byłoby dobrze, gdybym zarobił dużo pieniędzy”. W podobny sposób można myśleć o innych organizmach żywych, które nie mają zdolności językowych, pozwalających na bezpośrednie sformułowanie postulatów informujących, co jest dla nich dobre, a co złe. W takim wypadku pozostaje nam jedynie metoda polegająca na obserwowaniu ich działań, która jest zazwyczaj wiarygodna w przypadku odkrywania autonomicznych własności aksjologicznych przypisywanych sobie przez dorosłe homo sapiens. Jeśli przedmiot unika jakiegoś czynnika zewnętrznego, a jego obecność prowadzi na przykład do zatrzymania jego procesów życiowych, to można uznać, że przedmiot wartościuje taki czynnik negatywnie, a jego brak − pozytywnie. Analogicznie czynnik, do którego przedmiot dąży i który na przykład jest wykorzystywany przez procesy wewnątrz organizmu do podtrzymywania jego funkcjonowania, można interpretować jako coś, co organizm wartościuje pozytywnie. Przeciwko takiemu interpretowaniu działań żywych organizmów można argumentować z dwóch głównych perspektyw: wittgensteinowskiej i kartezjańskiej. Argumentacja wittgensteinowska (Wittgenstein 2005; Kripke 2007) opiera się na przekonaniu o niezdeterminowaniu interpretacji. Nie ma obiektywnych powodów, aby na przykład na podstawie tego, że organizm unika jakiegoś czynnika, uznawać, iż wartościuje on taki czynnik negatywnie. Być może ten organizm jest tak zbudowany, że ucieka od tego, co wartościuje pozytywnie, lub wręcz tym, co wartościuje pozytywnie, jest zakończenie funkcji życiowych. Problemem tego typu argumentacji jest to, że jest ona aż zbyt dobra. Zgadzając się na nią, nie moglibyśmy także ustalić, co za dobre i złe uznają dorośli przedstawiciele naszego gatunku. Skąd moglibyśmy wiedzieć, że człowiek, który prosi nas o darowanie życia, nie uznaje w danym momencie dziwnej reguły, zgodnie z którą słowa „nie zabijaj mnie” znaczą: „uważam, że zabicie mnie byłoby dla mnie dobre”? Stwierdzając, jakie własności aksjologiczne przypisują sobie dorosłe homo sapiens, zazwyczaj zawieszamy wittgensteinowski sceptycyzm i uznajemy, że metoda obserwacji działań jest wystarczająco dobra w zwyczajnych sytuacjach. Nic więcej nie jest potrzebne, aby przypisać autonomiczne własności aksjologiczne innym organizmom żywym. Argumentacja kartezjańska odrzuca w ogóle możliwość przypisywania autonomicznych własności aksjologicznych bytom, które nie mają wewnętrznych stanów mentalnych, świadomości itd. Tak naprawdę jest Emancypacja in statu nascendi 39 to raczej założenie niż argument, i to w dodatku założenie, które funduje standardowy dyskurs na temat dopuszczalności aborcji, ponieważ uznaje, iż własności aksjologiczne mogą nadawać sobie tylko obiekty posiadające pewne zdolności intelektualne. Jak sądzę, jest to zbyt pierwotne założenie, by dało się je obalić, a co za tym idzie również − zbyt pierwotne, aby dało się udowodnić. W takiej sytuacji rozstrzygnięcie może dokonać się przez ocenę konsekwencji, do jakich prowadzi jego przyjęcie bądź odrzucenie. W dalszej części tekstu wykażę, że porzucenie kartezjańskiego połączenia tego, co mentalne, z tym, co etyczne, powala na zbudowanie dyskursu, który z perspektywy politycznej jest bardziej wartościowy dla osób uznających aborcję za moralnie niedopuszczalną. Jeden płód, cztery przedmioty Przedstawione wcześniej rozważania wskazują, że przedmiot można traktować na cztery różne sposoby: jako przedmiot modernistyczny, jako przedmiot schyłkowego modernizmu, jako przedmiot postmodernistyczny oraz jako podmiot. Odnosząc te rozróżnienia do płodów, otrzymujemy następujące cztery warianty. (1) Płód jako przedmiot modernistyczny. Jest to typowy sposób traktowania płodu w dyskusjach dotyczących moralnej dopuszczalności aborcji. Płodowi przypisuje się pewną naturalistyczną bądź metafizyczną charakterystykę, a następnie za pomocą rzekomo obiektywnych zasad pomostowych wyprowadza się wniosek co do jego etycznego statusu. Płód nie nadaje sam sobie żadnych własności aksjologicznych, lecz są one ustalane przez dorosłe homo sapiens na bazie własności nieaksjologicznych i obiektywnych zasad pomostowych. Dominuje tu następujący schemat argumentacyjny: (i) płodowi przypisuje się 40 Błażej Skrzypulec nieaksjologiczną charakterystykę; (ii) postuluje się uznawane za obiektywne zasady pomostowe łączące nieaksjologiczne cechy z wartościami; (iii) formułuje się wniosek etyczny o dopuszczalności/niedopuszczalności aborcji. (2) Płód jako przedmiot schyłkowego modernizmu. Czasami w dyskusjach nad moralną dopuszczalnością aborcji dokonuje się manipulacji podobnej do tej, jaką opisywał Latour w przypadku azbestu. Zdarza się, że z powodu wyznawanego światopoglądu, a więc przypisywanych płodowi relacyjnych własności aksjologicznych, manipuluje się danymi na temat własności fizycznych. Twierdzi się, że prezentuje się obiektywne stanowisko nauk empirycznych, a następnie z tego empirycznego opisu wyprowadza się pożądany wniosek etyczny. Za przykład może posłużyć zarówno lewicowe mówienie o płodzie jako „zlepku komórek”, jak również prawicowa estetyzacja płodu, polegająca na wskazywaniu, że płód przypomina małe dziecko. (3) Płód jako przedmiot postmodernistyczny. W takim ujęciu płód posiada oprócz cech fizycznych także nieautonomiczne cechy aksjologiczne, które nie muszą być mocno powiązane z jego cechami naturalnymi bądź metafizycznymi. Cechy aksjologiczne zależą od światopoglądu grup i osób, które są zaangażowane w dyskusje nad etycznym statusem płodu. W tym ujęciu płód wciąż nie nadaje sobie sam żadnych własności aksjologicznych, lecz są mu one nadawane na bazie poglądów różnych grup dorosłych homo sapiens zainteresowanych jego statusem. Argumentacja po uznaniu płodu za przedmiot postmodernistyczny wyglądałaby następująco: (i) płodowi przypisuje się pewną nieaksjologiczną charakterystykę; (ii) zainteresowane grupy przypisują płodowi własności aksjologiczne i interpretują nieaksjologiczną charakterystykę zgodnie ze swoim światopoglądem; (iii) w debacie na równych zasadach bierze się pod uwagę postulaty różnych grup i w jej wyniku zostaje ustalony etyczny status płodu. (4) Płód jako podmiot. Płód ma zarówno własności fizyczne, nieautonomiczne własności aksjologiczne, jak i autonomiczne własności aksjologiczne, które sam sobie nadaje. Jakie są te autonomiczne własności aksjologiczne, możemy z dużym prawdopodobieństwem ustalić, stosując metodę obserwacji działań, która jest także użyteczna w przypadku dorosłych homo sapiens. Dążenie do podtrzymania życia i dalszego rozwoju możemy potraktować jako polityczny postulat płodów. Potraktowanie płodu jako podmiotu pozwala na uzyskanie następującego schematu argumentacyjnego: (i) płodowi przypisuje się nieaksjologiczną charakterystykę; (ii) zainteresowane grupy przypisują płodowi własności aksjologiczne i interpretują nieaksjologiczną charakterystykę zgodnie ze swoim światopoglądem; (iii) płód przypisuje sobie samemu charakterystykę aksjologiczną; (iv) w debacie na równych zasadach bierze się pod uwagę postulaty różnych grup oraz postulaty samych płodów i w jej wyniku zostaje ustalony etyczny status płodu. Jak nietrudno zauważyć, płód − podobnie jak inne organizmy żywe − pozytywnie wartościuje te czynniki, które służą podtrzymaniu jego funkcji życiowych i dalszemu rozwojowi, a negatywnie te, które prowadzą do obumarcia organizmu. Jeśli potraktuje się płód jako podmiot, który bierze udział w dyskusji nad własnym etycznym statusem, to dążenie do podtrzymania życia i dalszego rozwoju możemy potraktować jako polityczny postulat płodów. Dwie lewice Wydaje się więc, że można myśleć o płodzie jako podmiocie debaty, a jego dążenie do rozwoju traktować jako jego polityczny postulat. W takim dyskursie nie ma ostrego podziału na dorosłe homo sapiens, które biorą udział w debacie, i płody, o których własnościach jedynie się orzeka. Nie ma także wyróżnionych cech związanych z funkcjami intelektualnymi, które z góry dzieliłyby byty na podmioty i przedmioty dyskusji. Wciąż jednak pozostaje do rozważenia pytanie, czy polityczny postulat płodu-podmiotu powinien być uznany za równie istotny, co możliwie sprzeczne z nim postulaty dorosłych homo sapiens. Najbardziej interesujące jest zbadanie tego pytania z perspektywy światopoglądów lewicowych, na gruncie których w klasycznym dyskursie dotyczącym aborcji optowano raczej za moralną dopuszczalnością przerywania ciąży. Jak się wydaje, obecnie można wyróżnić dwie najistotniejsze odmiany światopoglądu lewicowego: klasyczną lewicę emancypacyjną oraz lewicę, którą można by nazwać postmodernistyczną bądź queerową. Podział ten można odnaleźć na przykład w książkach Slavoja Žižka (2006b), który optuje za lewicą emancypacyjną, porównując poglądy wcześniejszych (Millett 1982) i późniejszych (Butler 2008) przedstawicielek ruchu feministycznego lub śledząc przemiany ruchów walczących o prawa osób homoseksualnych (Kochanowski 2004). Schemat działania lewicy emancypacyjnej jest następujący: znalezienie pewnej grupy podlegającej dyskryminacji, na przykład homoseksualistów, następnie zbudowanie tożsamości wokół kategorii, pod jaką te osoby podpadają, i wreszcie podjęcie na jej podstawie działań politycznych, które mają prowadzić do zaniku dyskryminacji. Standardowy zarzut pod adresem takiej Emancypacja in statu nascendi 41 strategii mówi, że budowanie tożsamości na podstawie ogólnej kategorii zawsze odtwarza praktyki dyskryminacyjne w innej formie – ogólna kategoria zawsze będzie kogoś wykluczać, bądź narzucać pewnym jednostkom tożsamość, której one wcale nie pragną. Lewica queerowa stara się ominąć ten problem, rezygnując z ogólnych kategorii i stabilnych tożsamości. Zamiast budować tożsamość polityczną, opierając się na przykład na kategorii „homoseksualizmu”, należy raczej dążyć do rozmycia związanych z nią pojęć, takich jak „orientacja seksualna” czy „płeć”. Jeśli ludzie nie będą zdecydowanie dzielić się na heteroseksualistów i homoseksualistów lub na kobiety i mężczyzn, lecz staną się dziwnymi, zmiennymi queerowymi podmiotami, to nie będzie też żadnych podstaw dla wyróżniania pewnech grup i poddawania ich dyskryminacyjnym praktykom. Oczywistym zarzutem wobec tego rodzaju działań jest spostrzeżenie, że bez ogólnych kategorii i podziałów na osi „my” – „oni” bardzo trudno jest przedsięwziąć skuteczną akcję polityczną. Lewica za życiem Moim celem nie jest rozstrzyganie dyskusji między tymi dwoma odmianami światopoglądów lewicowych. Warto natomiast zauważyć, że jeśli traktować płód jako podmiot, to zarówno na gruncie lewicy emancypacyjnej, jak i queerowej trudno jest sformułować sąd o powszechnej moralnej dopuszczalności aborcji. Z punktu widzenia lewicy emancypacyjnej płody są grupą podmiotów, które posiadają dość minimalistyczne postulaty polityczne: dążą tylko do utrzymania się przy życiu i rozwoju swoich organizmów. Ze względu na swój szczególny status są niezwykle narażone na praktyki dyskry- 42 Błażej Skrzypulec minacyjne – znajdują się w bezpośredniej i całkowitej zależności od matek, a w bardziej pośredni sposób zależne są od decyzji wielu innych osób. Wobec tego wydaje się, że z punktu widzenia lewicy emancypacyjnej płody są grupą, która zdecydowanie zasługuje na podjęcie działań politycznych prowadzących do realizacji ich postulatów. Szczególnie że konsekwencją ich niespełnienia nie jest jedynie wykluczenie ekonomiczne bądź kulturowe, lecz w ogóle kres biologicznej egzystencji. Oczywiście, postulaty polityczne płodów, choć skromne, nierzadko znajdują się w poważnym konflikcie z postulatami politycznymi kobiet, które Płody są grupą podmiotów, które posiadają dość minimalistyczne postulaty polityczne również stanowią grupę dyskryminowaną i także są przedmiotem zainteresowania lewicy emancypacyjnej. W takim wypadku właściwym działaniem jest dążenie do osiągnięcia politycznego kompromisu. Nie ma sensu a priori zakładać, jak taki kompromis powinien wyglądać w szczegółach, sądzę jednak, że można stwierdzić, iż z perspektywy lewicy emancypacyjnej niedopuszczalna jest sytuacja przyzwolenia na aborcję na życzenie – oznaczałoby to całkowite pominięcie postulatów jednej z dyskryminowanych grup. Trudno bowiem przypuszczać, by właściwym rozwiązaniem politycznym była sytuacja, w której dla interesów ekonomicznych pewnych osób można pozwolić na fizyczną zagładę członków pewnej dyskryminowanej grupy. Do podobnych wniosków można dojść, biorąc za punkt wyjścia stanowisko lewicy queerowej. W takim ujęciu ogólne kategorie w rodzaju „płód” i „dorosły człowiek” ulegają rozmyciu. Dzielenie organizmów przy użyciu takich pojęć jest ideologicznym naduży- ciem, efektem politycznych decyzji, którym próbuje się nadać status obiektywności i naturalności. Przykładem takich nadużyć jest wybiórcze nadawanie etycznego znaczenia pewnym cechom, takim jak świadomość, lub wyznaczanie momentu w czasie, na przykład konkretnego tygodnia ciąży, który miałby być granicą decydującą o przypisaniu praw. W perspektywie queer organizm jest nieustającym procesem, którego nie da się podzielić na kawałki za pomocą pojęciowych operacji. W pewnym sensie płód jest dorosłą osobą – wiele cech dojrzałego organizmu jest już określonych na pierwszych etapach życia. Podobnie dorosła osoba w pewnym sensie jest płodem – to, co zdarzyło się przed narodzinami, może poważnie rzutować na całe jej życie. Jeśli nie ma podstaw, by kategorycznie rozdzielić dorosłe osoby od płodów, to nie ma także podstaw, by polityczne postulaty tych pierwszych stawiać ponad dążeniami drugich. W wypadku konfliktu postulatów w perspektywie lewicy queerowej odpowiednim rozwiązaniem ponownie okazuje się kompromis: niedopuszczalne jest zupełne zlekceważenie dążeń pewnych podmiotów i uzależnienie ich egzystencji od decyzji bądź ekonomicznych interesów innych. Podsumowując, dominujący dyskurs nad moralną dopuszczalnością aborcji zakłada modernistyczne rozumienie płodu jako przedmiotu, który nie bierze udziału w debacie nad własnym etycznym statusem. Osoby uznające aborcję za moralnie niedopuszczalną, operując w obrębie takiego dyskursu, traktują płód w etycznie dwuznaczny sposób, a także utrudniają sobie skuteczne działanie polityczne. Zmiana dyskursu na taki, w którym płód uzyskałby podmiotowy status, wymaga przyswojenia schematu pojęciowego pochodzącego od autorów uznawanych za lewicowych, takich jak Bruno Latour, co z kolei prowadzi do sytuacji, w której na gruncie dwóch najistotniejszych odmian myśli lewicowej – emancypacyjnej i queerowej – sąd o moralnej dopuszczalności aborcji jest trudny do utrzymania. Przypisy: 1. W tekście będę posługiwał się terminem „płód” w odniesieniu do fazy rozwojowej homo sapiens, która trwa od zapłodnienia komórki jajowej do narodzin. Jest to terminologiczne uproszczenie, gdyż w dyskursie medycznym „płód” nie jest nazwą używaną do opisu organizmu w pierwszych tygodniach po zapłodnieniu. Co dalej? W poprzedniej tece Błażej Skrzypulec i Wojciech Czabanowski (2011a) wskazywali na lewicowe wątki u JP2. „Gazeta Wyborcza” uznała to za „ciekawe” (Wiśniewska 2011: 24). 43