Byli James Shreeve, Zagadka neandertalczyka, przekład z

Transkrypt

Byli James Shreeve, Zagadka neandertalczyka, przekład z
Byli
James Shreeve, Zagadka neandertalczyka,
przekład z angielskiego Karola Sabatha,
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 1998
Przykra przygoda pośmiertna zdarzyła się pewnemu niemieckiemu poecie, który w
XVII w. mieszkał w okolicach Düsseldorfu. Nazywał się Józef Neumann, ale tworzył
pod pseudonimem Neander, co jest greckim odpowiednikiem Neumanna. Kiedy
zmarł, uczczono go mile: nadano nazwę Neander pięknej krasowej dolinie, po której
pewnie często spacerował. No i raptem wszystko na nic. Nikt od połowy zeszłego
wieku nie kojarzy tej doliny z poczciwym poetą, ale z kawałkiem znalezionej tam
czaszki. Należała do istoty, która też odbywała przechadzki po tej okolicy, ale
kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej. W miarę coraz liczniejszych i coraz pedantyczniej
badanych wykopalisk stwierdzono, że istoty zwane odtąd neandertalczykami żyły na
dużych obszarach Europy i Azji Zachodniej. Dzieliły się na szczepy o odmiennych
kulturach i pomalutku rozwijały swoje umiejętności. Początkowo uważane przez
antropologów za prymitywne małpoludy awansowały do tytułu homo sapiens. Był to
jednak homo sapiens próbny jakiś, alternatywny w stosunku do ludzkości, która,
ukształtowana w Afryce, zaczęła w tym samy czasie opanowywać świat, a do której
my wszyscy należymy. I właśnie z nami nauka już od dawna kojarzy wyginięcie
neandertalczyków. W ostatnich latach upadła teoria polubowna – jakoby N.N. nie
ulegli zagładzie, tylko po prostu wtopili się w nową populację. Badania genetyczne
dowiodły jednak, że możliwość krzyżówek była wykluczona. Drugiej teorii nikt
jeszcze nie obalił ż chyba nie obali, chociaż na szczęście prześwitują w niej pewne
luki. Głosi ona, że debiut nowej ludzkości na arenie dziejów zaczął się od wytępienia
tubylców. Pada nawet okropne słowo „holokaust”… Jednak pojęcie holokaustu
mieści w sobie działanie systematyczne i docelowe. Tymczasem wiadomo już, że obie
populacje przez tysiąclecia żyły obok siebie, eksploatując nawet na przemian te same
tereny. Nowa ludzkość nie od razu miała nad starą bezapelacyjną wyższość. Był czas,
kiedy losy się ważyły. Jest jednak faktem, że w końcu stara ludzkość przegrała,
spychana na coraz gorsze łowiska. Ostatnie szkielety N.N. wykazują ślady skrajnego
niedożywienia. Książka Jamesa Shreeve’a to przykład kompetentnej popularyzacji.
Autor odwiedził wszystkie dostępne wykopaliska, pilnie jeździł na międzynarodowe
kongresy, przysłuchiwał się zażartym polemikom i przeprowadzał wywiady ze
specjalistami, wiedząc, kogo o co zapytać. A pytań ciągle jest mnóstwo. M.in. czy
N.N. mówił. Prawdopodobnie tak. Jakie wytwarzał więzi społeczne, jak kształtowało
się jego życie duchowe - wierzenia? obraz świata? poczucie własnego ja? Wygląda to
na czcze spekulacje, ale z książki dowiemy się, że tego rodzaju pytania są już
naukowo uzasadnione. Jednego tylko pytania nie znalazłam. Czy neandertalczyk
płakał? Czy jego gruczoły łzowe reagowały na ból a zwłaszcza na smutki
najprzeróżniejsze? Być może nie potrafił jeszcze tych smutków precyzyjnie nazwać –
ale czy byłoby to takie dziwne? Ja sama mam z tym czasami niemałe kłopoty.

Podobne dokumenty