przegląd prasy – centrum prasowe krrp

Transkrypt

przegląd prasy – centrum prasowe krrp
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Spis treści
Bruksela skontroluje Polskę
Polska pod nadzorem Brukseli
PiS pod lupą Brukseli
Unijni politycy zaskoczyli Prawo i Sprawiedliwość
Premier: KE mówi o wstępnej ocenie sytuacji; będziemy prowadzić aktywny dialog
Do przetargu tylko z etatami
Długie ręce ministra
Sędziowie o tajemniczym projekcie zmian w procesie
Cudzy prawnik nie da korzyści
Fiskus daje nadzieję na odliczenie kosztów aplikacji
Bruksela się niepokoi, ale nie chce oskarżać
Najniższa cena już nie wystarczy
Trybunał Konstytucyjny nie jest od zawierania kompromisów
Chiny oskarżyły siedmiu prawników o działalność wywrotową
Sztuczki prawne
Bruksela skontroluje Polskę
UNIA EUROPEJSKA/ http://www.rp.pl/section/advancedsearch?query=Bruksela%2520skontroluje%2520Polsk%25C4%2599&search_wiadomosci=1056&search_ekonomia=1004&search_prawo=1037&sort=date
Wczorajsza decyzja Brukseli to duże zaskoczenie dla PiS. Jeszcze przed południem premier Beata Szydło sugerowała w
Sejmie (na zdjęciu), że Komisja Europejska nie zdecyduje się wszcząć formalnego postępowania. Powoływała się na swą
rozmowę z JeanemClaude’em Junckerem, przewodniczącym KE. – On chce, by dyskusja o Polsce zakończyła się na etapie
sprawdzenia dokumentów prawnych i wyjaśnień – przekonywała.
Szef MSZ Witold Waszczykowski również twierdził, że sprawa rozejdzie się po kościach. Oboje się mylili – po kilku
godzinach od sejmowego wystąpienia pani premier KE wszczęła jednak procedurę oceny sytuacji w Polsce. – Ocena
sytuacji to dobra droga, by nie poprzez media i niepotwierdzone informacje wydawać oceny wobec Polski –
przekonywała Szydło w odpowiedzi. Apelowała też do opozycji o współpracę.
Strona
Polska pod nadzorem Brukseli
1
Tyle że decyzja Brukseli podzieliła opozycję. Platforma, Nowoczesna i PSL za decyzję Brukseli obwiniają Prawo i
Sprawiedliwość. Rząd dostał wsparcie tylko od ugrupowania Pawła Kukiza. Z kolei rzecznik prezydenta Marek
Magierowski uznał, że Komisja Europejska ma „wątłą wiedzę” na temat sytuacji w Polsce. Andrzej Duda będzie w
Brukseli w przyszłym tygodniu.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
POLITYKA | Unia zbada, czy rząd PiS łamie zasady praworządności. Polska jest pierwszym krajem objętym taką procedurą
Zastępca szefa KE Frans Timmermans od początku parł do wdrożenia postępowania wobec Polski. Na środowym
posiedzeniu KE miał się żalić na obraźliwy jego zdaniem list, jaki przesłał mu Zbigniew Ziobro
ANNA SŁOJEWSKA z Brukseli |
Komisja Europejska podjęła w środę zaskakującą decyzję o wdrożeniu mechanizmu ochrony państwa prawa w reakcji na
sytuację w Polsce. O tym, że Bruksela przygląda się sytuacji w naszym kraju w kontekście Trybunału Konstytucyjnego
oraz ustawy medialnej, było wiadomo od końca grudnia. Ale do ostatniej chwili wydawało się, że na razie KE nie wdroży
formalnej procedury. Nawet premier Beata Szydło, która jeszcze we wtorek wieczorem rozmawiała przez telefon z
Jeanem Claude’em Junckerem, szefem KE, odniosła takie wrażenie.
– Zrozumieliśmy z rozmowy z przewodniczącym, że chodzi o normalną formę dialogu. Tymczasem zapadła decyzja o
kwalifikowanej formie dialogu – przyznał Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich. – Mamy wątpliwości co do
ostatnich wydarzeń w Polsce. Chcemy ustrukturyzowanego dialogu, żeby je wyjaśnić – powiedział Frans Timmermans,
pierwszy zastępca Junckera.
To on od początku parł do formalnego wdrożenia mechanizmu. Pierwszym etapem jest wyjaśnianie sytuacji poprzez
wymianę korespondencji, spotkania, a także zbieranie opinii zainteresowanych organizacji, w tym przede wszystkim
szykowanego na początek marca raportu Komisji Weneckiej oceniającego ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. – W
połowie marca zajmiemy się ponownie tematem Polski – powiedział Timmermans. Zaznaczył, że wtedy KE będzie mogła
uznać postępowanie za zamknięte, jeśli uzna, że wszystko jest w porządku. Gdyby natomiast Komisja Wenecka oraz
eksperci samej KE stwierdzili naruszenie praworządności, to wtedy KE zaapeluje do polskiego rządu o zmiany. Jeśli to nie
odniesie efektu, nastąpi etap trzeci, czyli rekomendacja do Rady UE o zajęcie się sprawą Polski i ewentualne pozbawienie
jej prawa głosu w UE.
Na razie w KE nikt jednak takiego scenariusza nie bierze pod uwagę. Zarówno w oficjalnych, jak i nieoficjalnych
rozmowach przedstawiciele KE podkreślają, że mechanizm zainicjowany w środę służy właśnie temu, żeby takiej
atomowej opcji uniknąć. Bezpośrednim powodem wszczęcia procedury jest fakt niewykonania przez „inne organy
państwa” dwóch wyroków Trybunału Konstytucyjnego dotyczących nowych sędziów TK. KE uważa, że to stawia pod
znakiem zapytania praworządność w Polsce i chce od rządu (a konkretnie od ministra sprawiedliwości, do którego
Timmermans napisał list w tej sprawie) konkretnych wyjaśnień. Nie oznacza to, że KE nie martwi się ustawą medialną.
Ale nieoficjalnie przyznaje, że w tej sprawie nie ma przekonującej podstawy prawnej do interwencji, bo w wielu krajach
UE władze kontrolują media publiczne. Nie chce więc być posądzona o wikłanie się w partyjne spory w Polsce. Ale i tak
rząd uważa, że to robi.
– Komisja ryzykuje rolę strony w politycznym sporze w Polsce – twierdzi Szymański. Zdecydowana postawa Komisji jest
na pewno efektem determinacji Timmermansa. Od początku chciał on wdrożenia mechanizmu, ale zyskał dodatkowe
argumenty w liście Zbigniewa Ziobro przesłanym w poniedziałek wieczorem. Nie zawierał on odpowiedzi na wszystkie
wątpliwości KE, a dodatkowo jego konfrontacyjny ton zdenerwował Holendra. – Timmermans na posiedzeniu Komisji
opowiadał, jak zawsze szanował Polskę, jak jego ojciec był noszony na rękach przez polskich żołnierzy, którzy wyzwolili
jego rodzinne miasto Breda. I nie rozumie, dlaczego Ziobro pisze do niego obraźliwe listy – mówi nasze źródło.
Strona
================================================================================================
2
W czasie debaty głos zabrała polska komisarz Elżbieta Bieńkowska, która podkreślała, żeby nie tworzyć wrażenia
działania przeciwko Polakom. Ciekawe było także wystąpienie Tibora Navracsicsa, komisarza z Węgier, które w ostatnich
latach były najbardziej krytykowanym krajem, jeśli chodzi o praworządność. Węgier wcześniej przekonywał, że będzie
przeciwko zastosowaniu tego mechanizmu wobec Polski, ale według naszych informacji na posiedzeniu Komisji wcale nie
protestował. Polska jest pierwszym krajem objętym taką procedurą. Nie oznacza to jednak, że KE nigdy nie miała
wątpliwości co do stanu praworządności w innych krajach. Tyle że wspomniany mechanizm został stworzony dopiero w
marcu 2014 r., nie było więc okazji do zastosowania go wobec innych krajów.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
PiS pod lupą Brukseli
Andrzej Stankiewicz |
Rząd PiS dostał pierwszą bolesną lekcję europejskiej polityki – Komisja Europejska wszczęła formalną procedurę oceny
sytuacji w Polsce. Władza płaci za swój fatalny, pełen niepotrzebnej buty styl kontaktów z Brukselą. Za dochodzenie
przeciw Polsce będzie bowiem odpowiadał wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Ten sam, który – jak
jeszcze kilka dni temu twierdził szef MSZ Witold Waszczykowski – nie jest dla rządu partnerem do rozmów. Głównym
problemem działań PiS jest właśnie styl rządów. Kontrowersyjne ustawy przepychane w ekspresowym tempie, bez
konsultacji, z przekonaniem o własnym monopolu na rację. Choć część działań PiS (np. przejęcie kontroli nad mediami
publicznymi) to standardy niektórych krajów starej UE, dziś Bruksela – po wystąpieniach Waszczykowskiego czy
przepychankach ze Zbigniewem Ziobrą – każdą informację z Polski traktuje jako złą. Oczywiście, najbardziej drażliwą dla
Brukseli kwestią jest praktyczne wyłączenie przez PiS Trybunału Konstytucyjnego. Zatem w interesie PiS powinno być
wypracowanie kompromisu, na który – wiele na to wskazuje – gotowa jest pójść większość sędziów TK. Tym bardziej
niepokojąca jest zapowiedź przyszłego lidera PO Grzegorza Schetyny, że europosłowie Platformy będą na arenie unijnej
krytykować rząd PiS. Bo to jakikolwiek kompromis polityczny w Polsce tylko utrudni. Każdy kraj UE dba o załatwianie
spraw wewnętrznych na własnym podwórku. To zadanie dla ministrów i dyplomatów, którzy są odpowiedzialni za
lobbing w Brukseli. Z tego punktu widzenia rząd PiS i jego spece od zagranicy zawiedli – nie potrafili zatrzymać decyzji
Brukseli, ba, zostali nią zaskoczeni. To pierwsza widowiskowa porażka nowej polityki zagranicznej PiS, która – jak
przekonywała pani premier Szydło – miała polegać na powstaniu z kolan. Politycy PiS być może wstali z kolan, tyle że z
miejsca dostali potężny cios. Bo tak naprawdę pod lupą Komisji Europejskiej nie znalazła się Polska, tylko PiS.
=================================================================================================
Unijni politycy zaskoczyli Prawo i Sprawiedliwość
Andrzej Stankiewicz |
KOMISJA EUROPEJSKA Jeszcze w środę przed południem premier Beata Szydło sugerowała w Sejmie, że Polska nie
będzie objęta procedurą kontrolną KE. Po kilku godzinach okazało się, że się myliła.
Premier przedstawiła w Sejmie informację na temat polityki zagranicznej Polski, ze szczególnym uwzględnieniem relacji z
UE. To nie przypadek, bo Komisja Europejska oraz Parlament Europejski interesują się działaniami PiS po dojściu do
władzy.
Wystąpienie pani premier zaaranżowano w ekspresowym tempie. Beata Szydło przemawiała w Warszawie, podczas gdy
w tym samym czasie w Brukseli KE dyskutowała o sytuacji w Polsce. Zdaniem pani premier zarzuty, że władza w Polsce
narusza zasady demokracji, to pomówienie. – Demokracja ma się w Polsce dobrze – stwierdziła. – Świadczą o tym
choćby protesty, które są organizowane przez niektóre środowiska przeciwko rządowi i przeciwko zmianom. Szydło
przekonywała, że jej rząd wprowadza reformy, do których PiS zobowiązał się w kampanii wyborczej. – Nie twierdzę, że
robimy wszystko najlepiej i nie popełniamy błędów, ale jeszcze raz powtórzę: realizujemy program, do którego
zobowiązaliśmy się wobec wyborców. Obowiązkiem nas, polityków, jest ten demokratyczny wybór Polaków uszanować –
mówiła. Choć wystąpienie miało dotyczyć spraw zagranicznych, znów wymieniła swe plany społeczne i gospodarcze.
Strona
3
– Mój rząd nie będzie prowadził polityki zagranicznej na kolanach – mówiła Szydło. Sugerowała też, że trwające podczas
jej wystąpienia posiedzenie KE zakończy się dla rządu pomyślnie. Powoływała się na swą wtorkową rozmowę z Jeanem
Claude,em Junckerem, przewodniczącym Komisji. – On chce, aby dyskusja o Polsce zakończyła się na etapie sprawdzenia
dokumentów prawnych i wyjaśnień. Europa ma dzisiaj dużo poważniejsze problemy niż dyskusja na temat sytuacji w
Polsce – przekonywała. Okazało się, że pani premier się myliła – po kilku godzinach od jej sejmowego wystąpienia
Komisja Europejska wszczęła procedurę oceny sytuacji w Polsce. – Ocena sytuacji to jest dobra droga, by nie poprzez
media i niepotwierdzone informacje wydawać oceny wobec Polski – przekonywała kilka godzin później Szydło. –
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Zapraszam wszystkich komisarzy do Polski, by mogli porozmawiać, poznać Polskę. Apelowała też do opozycji o
współpracę. Tyle że decyzja Brukseli podzieliła opozycję. Platforma obwinia za to rząd. – Nie chcielibyśmy, żeby to
prowadziło do wprowadzenia sankcji. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale to rząd jest za to odpowiedzialny –
oświadczył Rafał Trzaskowski (PO), były minister ds. europejskich.
A przyszły lider PO Grzegorz Schetyna zasugerował, że europosłowie jego partii nie będą bronić rządu podczas debaty w
PE w przyszłym tygodniu. – Nie pozwolimy na to, żeby polska rzeczywistość była zakłamywana w Parlamencie
Europejskim. Europa wie, co się dzieje w Polsce, dowie się także od nas w przyszłym tygodniu – zapowiedział. W
podobnym tonie wypowiadał się lider Nowoczesnej Ryszard Petru. – Nasza siła wobec świata zewnętrznego jest taka jak
nasza siła w UE. Dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński i PiS osłabiają siłę Polski – stwierdził. Rząd dostał jednak
wsparcie od Kukiz’15. Rzecznik klubu Jakub Kulesza uznał decyzję Brukseli za skandaliczną. A posłanka Elżbieta
Borkowska widzi w tym „uderzenie wyprzedzające”.
– Polska jest krajem skolonizowanym gospodarczo. To nie jest walka o demokrację w Polsce, tutaj chodzi o obawę, że
kapitał zachodni zostanie opodatkowany w równym stopniu jak kapitał polski – mówiła.
Premier: KE mówi o wstępnej ocenie sytuacji; będziemy
prowadzić aktywny dialog
http://www.pap.pl/aktualnosci/news,456175,premier-ke-mowi-o-wstepnej-ocenie-sytuacji-bedziemy-prowadzicaktywny-dialog.html
Komisja Europejska mówi o wstępnej ocenie sytuacji; nie została wszczęta procedura nadzoru wobec Polski - podkreśliła
w środę premier Beata Szydło. Zadeklarowała, że polski rząd będzie nadal prowadził "aktywny dialog" z KE i przekaże jej
wszelkie informacje.
Jak poinformował wiceszef KE Frans Timmermans, KE zdecydowała się w środę wszcząć wobec Polski pierwszy etap
procedury dotyczącej ochrony państwa prawa ze względu na to, że - jak mówił - wiążące zasady dotyczące TK nie są
obecnie przestrzegane.
Szydło na konferencji prasowej powiedziała, że potrzebna jest precyzja w wypowiadaniu i rozumieniu słów m.in.
wiceszefa KE Fransa Timmermansa. "KE mówi o wstępnej ocenie sytuacji. Nie ma czegoś takiego, czym straszyli Polaków
politycy opozycji, że została wszczęta procedura nadzoru. Nie ma takiej sytuacji" - podkreśliła premier.
"Taki komunikat został przez Komisję Europejską przekazany, o czym rozmawiałam wczoraj z komisarzem Junckerem.
Polska jest w dialogu z KE od dłuższego czasu. Przekazaliśmy informacje, mówimy o tym, jak faktycznie sytuacja w Polsce
przebiega i ten proces się toczy" - powiedziała Szydło.
Rząd będzie nadal aktywnie prowadzić dialog z KE
Premier zapewniła, że polski rząd będzie nadal prowadził "aktywny dialog" z Komisją Europejską. Zadeklarowała, że rząd
przekaże Komisji Europejskiej wszystkie informacje, których Komisja będzie oczekiwać. Zaprosiła też komisarzy unijnych
do złożenia wizyty w Polsce.
Strona
Premier potwierdziła, że weźmie udział w przyszłym tygodniu w posiedzeniu Parlamentu Europejskiego, podczas
którego ma odbyć się debata na temat Polski, i przedstawi stanowisko Polski.
4
Szydło zadeklarowała starania rządowej administracji i dyplomacji, by dialog i wyjaśnianie wątpliwości, czy też
doprecyzowanie pewnych kwestii, było prowadzone jak najsprawniej. "Nasze informacje są na bieżąco przekazywane.
Nasza dyplomacja jest w stałym kontakcie z przedstawicielami Komisji Europejskiej, zarówno minister spraw
zagranicznych Witold Waszczykowski jak i wiceminister Konrad Szymański" - powiedziała szefowa rządu.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Szydło zapewniła, że "wszystkie decyzje podejmowane przez polski parlament i rząd podejmowane były według
procedur obowiązujących w Polsce i żadna z nich nie została zakwestionowana".
"Ocena sytuacja, o której mówi KE, to jest dobra droga do tego, by nie poprzez media, nie poprzez niepotwierdzone
informacje, wydawane były oceny na temat Polski, ale właśnie w dialogu. Cieszę się, że ten dialog się toczy" - podkreśliła
Szydło.
Polska ma prawo do podejmowania suwerennych decyzji
Szefowa rządu mówiła też, że jej zdaniem Polska ma prawo do podejmowania suwerennych decyzji dotyczących działań
w państwie, także wobec mediów. "Jesteśmy oczywiście w UE, rozumiemy więc jako jej członkowie, że jeśli jest taka
potrzeba, będziemy przekazywać odpowiednie informacje" - powiedziała.
Premier uważa, że ostatnie wydarzenia w Polsce pokazują, że sytuacja dotycząca Trybunału Konstytucyjnego przez sam
TK zostaje ustabilizowana. "Komisja Europejska może tych informacji jeszcze nie miała, więc będziemy starali się to
wyjaśniać" - dodała.
"Zapraszam wszystkich komisarzy, każdego z osobna do Polski, by mogli przyjechać, porozmawiać, poznać Polskę" podkreśliła premier. Jak zauważyła, wielu z nich nie miało dotąd okazji, by "przyjrzeć się sprawom polskim". "To jest
dobry czas, dobry moment, żeby tutaj razem z nami się spotkać. Na pewno będzie to tylko i wyłącznie służyło
pogłębieniu relacji Polski i UE, na której polskiemu rządowi bardzo zależy" - zaznaczyła szefowa rządu.
"Jesteśmy otwarci na dialog. (...) W tej chwili czekamy na oficjalny list, który zostanie wystosowany do Polski, będziemy
uczestniczyli w procesie przekazywania informacji" - powiedziała premier.
=================================================================================================
Do przetargu tylko z etatami
Przedsiębiorcy starający się o publiczne kontrakty będą musieli zatrudniać pracowników na umowach o pracę.
MATEUSZ RZEMEK |
Najnowsza propozycja Ministerstwa Rozwoju może oznaczać prawdziwą rewolucję dla kilkuset tysięcy osób
zatrudnionych w branży budowlanej, usługach ochroniarskich czy porządkowych, które świadczą usługi na rzecz
administracji publicznej i samorządów. Dotychczas administracja wybierała po prostu oferty z najniższą ceną. Przetargi
wygrywały więc firmy zatrudniające pracowników na najgorszych warunkach z najniższymi wynagrodzeniami, nawet do
3 – 4 zł za godzinę. Korzystali na tym wszyscy poza pracownikami. Urząd, bo mniej płacił za kontrakt, przedsiębiorca – bo
zarabiał swoje.
Strona
5
W ostatnim czasie stało się jednak jasne, że kryterium niskiej ceny doprowadziło do nieuczciwej konkurencji między
firmami, które maksymalnie zaniżały cenę tylko po to, by przejąć kontrakt z urzędem. Teraz ma się to zmienić. W nowych
przepisach o zamówieniach publicznych, które mają zacząć obowiązywać już 18 kwietnia, znajdzie się bowiem
obowiązek zatrudniania pracowników na etatach przy wykonywaniu zamówień publicznych. Ministerstwo proponuje
również rozwiązania przeciwdziałające zaniżaniu ceny za usługi zamawiane przez administrację. Jeśli będzie ona miała
decydujące znaczenie dla rozstrzygnięcia przetargu, ważna stanie się także jakość takich usług. Wczoraj na takie zmiany
zgodzili się przedstawiciele zarówno związków zawodowych, jak i pracodawców, zasiadający w nowej Radzie Dialogu
Społecznego. – Zaakceptowane przez partnerów społecznych propozycje znajdą się w projekcie, który już w przyszłym
tygodniu trafi do konsultacji społecznych, a przez Sejm musi zostać uchwalony do końca marca – mówi wiceminister
gospodarki Mariusz Haładyj. – Do 18 kwietnia musimy wprowadzić w życie nowe unijne przepisy, inaczej grożą nam kary
ze strony Komisji Europejskiej.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
– Bardzo się cieszę z tej propozycji zmian, bo przedsiębiorcy stający do przetargów przestaną konkurować coraz to
niższymi kosztami zatrudnienia pracowników, co zaburza konkurencję – mówi Marek Kowalski, ekspert Konfederacji
Lewiatan, przewodniczący zespołu ds. zamówień publicznych w Radzie Dialogu Społecznego. – Ta zmiana przepisów
będzie miała większy wpływ na poprawę warunków zatrudnienia niż wprowadzanie np. minimalnej stawki godzinowej
na umowach cywilnoprawnych.
Ze zmiany cieszą się także związkowcy. – To dobry krok w kierunku naprawy rynku pracy – twierdzi Sylwia Szczepańska,
ekspertka Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. – W przetargach ogłaszanych po zmianach wszędzie tam, gdzie w
firmach wykonujących zamówienia publiczne są stosowane grafiki pracy, trzeba będzie zapewnić zatrudnionym etaty.
Długie ręce ministra
Ewa Usowicz |
WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI | Nie wiem, czy Zbigniew Ziobro upolityczni prokuraturę. Wiem, że jeśli będzie chciał to
zrobić, planowane zmiany dadzą mu niebywale sprawne narzędzia.
Problem z połączeniem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego nie polega na tym, że będzie nim
Zbigniew Ziobro, ale na niespotykanym dotąd poszerzeniu kompetencji prokuratora generalnego, które mogą prowadzić
do, również niespotykanego, upolitycznienia prokuratury. Mogą, ale nie muszą. Niewątpliwie jednak projekt zmian w
ustawie o prokuraturze w obecnym kształcie daje prokuratorowi generalnemu mocną podkładkę do sięgania tam, gdzie
dotychczas nie sięgał.
Wielki Brat patrzy
Prokurator generalny zyskuje możliwość wydawania wiążących poleceń każdemu prokuratorowi w tym kraju. W tej
chwili przełożony również może zlecić wykonanie określonej czynności procesowej (np. przesłuchania kogoś), ale przy
zachowaniu pewnych warunków, które w planowanej ustawie… rozpłynęły się w powietrzu. Po pierwsze – teraz musi
wydać polecenie na piśmie. Po drugie – podległy mu prokurator, jeśli się z nim nie zgadza, odstępuje od
przeprowadzenia danej czynności. I już. Nie potrzebuje żadnej zgody szefa – po prostu daną czynność przejmuje
zlecający ją przełożony, i za nią odpowiada. Dziś również szef nie może nadać kierunku sprawie, np. kazać ją umorzyć.
Krótko mówiąc, jeśli przełożony mówi dziś prokuratorowi: postaw zarzuty Iksińskiemu w związku ze śledztwem
smoleńskim, teraz formalnie nie sposób go do tego zmusić. Tymczasem w nowej ustawie prokurator prowadzący
sprawę, jeśli się z przełożonym nie zgadza, nie ma możliwości „wyłączenia się” z danej czynności bez zgody szefa. Musi
wykonać.
W prokuraturze zawsze istniało hierarchiczne podporządkowanie. Jeśli jednak przełożony albo i sam prokurator
generalny nieodwołalnie każe prokuratorowi postąpić w sprawie w określony sposób, to niech zrobi to na piśmie. I niech
uzasadni swoją decyzję – jak robi się w wielu krajach. I niech to wszystko będzie w aktach sprawy, do których dostęp
mają strony, a nie tylko w aktach podręcznych (które leżą w prokuraturze). W przeciwnym razie cudzymi rękoma
minister będzie w stanie załatwić każdą sprawę, nie uzasadniając jej i nie pozostawiając specjalnych śladów. Do tego
dochodzi kolejny planowany hit – każdy przełożony i prokurator generalny nie tylko będą mieli wgląd w akta każdej
sprawy, ale też będą mogli udostępnić informacje w nich zawarte mediom czy „innym osobom” (sic!), jeśli uznają to za
konieczne. Innym osobom – czyli każdemu. Wielki Brat nie musi tu spełnić żadnych specjalnych warunków.
Mierni, ale wierni
Strona
6
Obawy upolitycznienia prokuratury budzą też niejasne zasady awansu prokuratorów, przewidziane w planowanej
ustawie. Wszystko wskazuje na to, że przynajmniej niektórzy będą w stanie awansować niebywale łatwo i sprawnie. Dziś
przykładowo, aby zostać prokuratorem prokuratury okręgowej, trzeba przez co najmniej pięć lat pracować w rejonie. W
nowej ustawie wprowadzono zasadę, że na wniosek prokuratora generalnego można dokonać dowolnego awansu z
pominięciem procedur konkursowych i również stażu pracy! Tak więc „młody zdolny”, który odpowiednio poprowadzi
sprawę z politycznego nadania, nawet bez specjalnego doświadczenia ma szansę na awans. Do tego dochodzi
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
zlikwidowanie kadencyjności szefów prokuratur – każdego łatwo będzie sprawnie wymienić. Ale to rozwiązanie ma też
plus – to koniec kasty funkcyjnych prokuratorów, przez lata okopanych na swoich pozycjach.
Możliwa będzie też swoista weryfikacja prokuratorów. Jeśli w miejsce prokuratur apelacyjnych powołane zostaną
prokuratury regionalne – nie tylko łatwo będzie wymienić dotychczasowe szefostwo, ale też zdecydować o losie
zwykłych prokuratorów. O tym, kto przejdzie do nowo utworzonych Prokuratury Krajowej i regionalnej, a kto spadnie
niżej – do rejonowej lub okręgowej. Czyli kto się nadaje do roboty politycznej (Prokuratura Krajowa będzie się zajmowała
m.in. sprawami korupcji urzędniczej na wysokim szczeblu), a kto nie. Ustawowe fakty są takie, że planowane zmiany nie
są zwykłym powrotem do połączenia funkcji ministra i prokuratora generalnego. Zapewniają bowiem uprawnienia,
jakich prokurator generalny nigdy w Polsce nie miał.
Sędziowie o tajemniczym projekcie zmian w procesie
ał |
UCHWAŁA Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia chce tak jak do tej pory opiniować projekty ustaw dla sędziów
odwróceniu reformy procesu karnego wywołała odpowiedź premier Beaty Szydło. Ta stwierdziła, że sędziowie powinni
się z tym projektem ustawy zapoznać, zanim będą się o nim wypowiadać. Na odpowiedź sędziów nie trzeba było długo
czekać. Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia podjęło właśnie uchwałę. Pisze w niej, że projekt został opracowany w
tajemnicy i nigdy nie ujawniono go przedstawicielom środowiska sędziowskiego.
„Wbrew długoletniej praktyce nie przedstawiono go sędziom do konsultacji ani drogą służbową, za pośrednictwem
prezesów sądów, ani przez skierowanie go do organizacji pozarządowych, w szczególności Stowarzyszenia Sędziów
Polskich Iustitia” – podkreślają. Z tego powodu, jak twierdzą, nie wypowiadali się o jego treści ani pozytywnie, ani
negatywnie. W wystąpieniach medialnych sędziowie odnosili się tylko ogólnie do udostępnianych w środkach masowego
przekazu informacji o planowanym kierunku zmian.
„Wyrażamy zaniepokojenie, że projekt jest nam udostępniony do zaopiniowania dopiero po zaakceptowaniu go przez
Radę Ministrów. To niezgodne z wieloletnią praktyką. Takie konsultacje odbywały się na etapie prac w Ministerstwie
Sprawiedliwości. Budzi też nasze obawy, czy nasza opinia zostanie w ogóle wzięta pod uwagę jako sporządzona już po
ostatecznym przyjęciu rządowego projektu ustawy” – pisze Iustitia
Cudzy prawnik nie da korzyści
Aleksandra Tarła |
ORZECZENIE Spółka, która przegrała w sądzie spór z pracownikami o odszkodowania, nie wrzuci w koszty wydatków
zasądzonych na ich rzecz jako pomoc prawną
W środę Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną spółki, która domagała się możliwości podatkowego
rozliczenia wydatków zasądzonych jako koszty postępowań sądowych. Konkretnie chodziło o kwoty, które sąd nakazał
jej zwrócić stronie przeciwnej w procesach odszkodowawczych z tytułu pomocy prawnej.
We wniosku o interpretacje spółka wskazała, że w swojej wieloletniej działalności nie udało jej się ustrzec przed
wypadkami przy pracy personelu. Zdarzało się, że sprawy z pracownikami kończyły się w sądzie. A ona była
zobowiązywana do pokrycia kosztów pomocy prawnej świadczonej osobom występującym z roszczeniami przeciwko
niej. Zapytała m.in., czy takie kwoty może zaliczyć do kosztów podatkowych swojej działalności.
Strona
7
Fiskus kategorycznie odpowiedział, że nie. Spółka nie zaakceptowała takiej wykładni. W skardze tłumaczyła, że wdając
się w spór z pracownikami, zmierzała do weryfikacji zasadności ich roszczeń. Poprzez działania w toku postępowania
sądowego przyczyniała się do zabezpieczenia źródła swoich przychodów. Ta argumentacja nie przekonała
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wielkopolskim. Przypomniał, że zgodnie z kodeksem postępowania
cywilnego strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
celowego dochodzenia praw i celowej obrony, tzw. koszty procesu. Zaliczają się do nich m.in. koszty zastępstwa
procesowego. W spornym przypadku nie ma bezpośredniego związku przyczynowoskutkowego między poniesieniem
kosztu zastępstwa procesowego a osiągnięciem przychodu, jego zachowaniem czy zabezpieczeniem. Tego samego
zdania był NSA. Przypomniał, że jednym z warunków zaliczenia wydatków do kosztu jest jego poniesienie w celu
osiągnięcia przychodu.
– Jaki jest przychód z wydatków na zastępstwo procesowe strony przeciwnej w procesie odszkodowawczym? Żaden –
mówił sędzia NSA Jacek Brolik. Sąd nie miał wątpliwości, że wydatek został poniesiony, ale nie w celu osiągnięcia
przychodu. Podkreślał, że spółka nie zajmuje się obsługą prawną. Sporny wydatek jest kosztem postępowania sądowego,
a nie jej działalności. Dlatego zwrot kosztów procesu zasądzony na rzecz powoda w sprawie odszkodowawczej nie
stanowi kosztu podatkowego, ponieważ nie ma związku z działalnością opodatkowaną skarżącej. Wyrok jest
prawomocny.
Fiskus daje nadzieję na odliczenie kosztów aplikacji
PIT | Skarbówka zgodziła się na rozliczenie w firmie wydatków na zdobycie uprawnień adwokata, mimo że w czasie
edukacji nie prowadził działalności.
PRZEMYSŁAW WOJTASIK |
Opłaty za aplikację poniesione w czasie zawieszenia działalności mają związek z przychodami i mogą być podatkowym
kosztem – to najnowsze stanowisko warszawskiej izby skarbowej. Daje nadzieję prawnikom ubiegającym się o zdobycie
uprawnień zawodowych na to, że fiskus zmieni podejście w sprawie rozliczania kosztów ich edukacji. Spory w tej sprawie
toczą się od lat. Urzędy na początku miały wątpliwości (interpretacje były niejednolite), ale potem usztywniły
stanowisko.
Inwestycja osobista
Aplikacja podnosi poziom wiedzy, ale poniesione wydatki nie mają związku z założoną po jej zakończeniu kancelarią – tak
twierdził fiskus, odmawiając adwokatom, radcom prawnym i notariuszom prawa do rozliczenia w kosztach firmy opłat za
naukę. Nie przekonywało go to, że bez uprawnień nie można otworzyć kancelarii. Przykładowo: w jednej ze spraw
prawniczka podkreślała, że aplikacja radcowska to obowiązkowe specjalistyczne szkolenie, a nie typowy etap edukacji
(jak np. studia magisterskie) podnoszącej ogólny poziom wiedzy i wykształcenia. Jej podstawowym celem jest uzyskanie
uprawnień do wykonywania zawodu radcy prawnego i możliwości prowadzenia działalności gospodarczej w formie
kancelarii. Fiskus okazał się nieczuły na te argumenty i uznał nakłady na aplikację za koszt poniesiony w celach
osobistych. Zaznaczył, że zawód radcy prawnego można wykonywać w różnych formach, nie tylko prowadząc działalność
gospodarczą. Aplikacja miała na celu zdobycie wiedzy i umiejętności, a nie osiągnięcie przychodów z kancelarii
(interpretacja nr ILPB1/415131/122/AMN). Co na to sądy? W wojewódzkich różnie bywało, Naczelny Sąd
Administracyjny opowiedział się jednak za skarbówką. W jednym z wyroków podkreślił, że związek wydatku na aplikację
z działalnością prowadzoną po uzyskaniu uprawnień zawodowych jest zbyt odległy, aby można było zaliczyć go do
kosztów uzyskania przychodów. Opłaty nie mają ścisłego związku z ewentualnymi przychodami, które osiągać będzie
radca prawny prowadzący działalność gospodarczą (sygn. II FSK 2740/14).
Źródło przychodu
Strona
Płaci pracodawca
8
Szanse na odliczenie opłat mają natomiast ci, którzy odbywają aplikację w trakcie działalności. Nawet wtedy, gdy ją w
czasie nauki zawiesili. Potwierdziła to Izba Skarbowa w Warszawie w interpretacji, o którą wystąpił prowadzący od
czterech lat własną firmę adwokat. Jego zdaniem opłaty uiszczane za aplikację są kosztem także za okres, kiedy
działalność była zawieszona. Fiskus potwierdził, że inwestycja w zdobycie uprawnień zawodowych miała na celu
zachowanie źródła przychodu, wydatki mogą więc być zaliczone do podatkowych kosztów (interpretacja nr
IPPB1/45111113/152/AM).
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Skarbówka zgadza się też na rozliczenie wydatków na aplikację wtedy, gdy finansuje ją pracodawca. Ma on prawo
zaliczyć opłaty do swoich kosztów, ponieważ po to inwestuje w wiedzę zatrudnionych osób, aby lepiej wykonywały
swoje obowiązki i przyczyniały się do wyższych przychodów.
Spójrzmy na sprawę rozpatrywaną przez Izbę Skarbową w Katowicach. O interpretację wystąpiła notariusz, która wysłała
pracownika na aplikację. Podpisała z nim umowę, na podstawie której pokrywa koszty nauki. Notariusz podkreśla, że
odbywanie aplikacji jest bezpośrednio związane z obowiązkami pracownika. Dlatego właścicielka kancelarii uważa, że
wydatek na aplikację ma wpływ na uzyskiwane przychody. Może więc być podatkowym kosztem. Fiskus zgodził się z tym
stanowiskiem (interpretacja nr IBPBI/ 1/451187/15/WRz).
Bruksela się niepokoi, ale nie chce oskarżać
Pozbawienie Polski głosu w Radzie UE w praktyce będzie niemożliwe
Wczoraj Komisja Europejska po raz pierwszy w historii zastosowała wobec państwa członkowskiego mechanizm obrony
państwa prawa. W praktyce poprosiła Polskę o informacje na temat zmian w funkcjonowaniu Trybunału
Konstytucyjnego i mediów publicznych.
– Wyrażamy zaniepokojenie niedawnymi wydarzeniami w Polsce – mówił wczoraj w Brukseli Frans Timmermans,
wiceszef KE i jednocześnie współtwórca mechanizmu. O tym, że zostanie on zastosowany, rząd Beaty Szydło wiedział już
we wtorek. Jednak, jak zapewniał w rozmowie z nami wiceszef polskiej dyplomacji Konrad Szymański, oczekiwano
koncyliacyjnego tonu. Tymczasem Timmermans swój komunikat sformułował podwójnie. Z jednej strony ganił polskie
władze za to, że „Decyzje Trybunału Konstytucyjnego nie są szanowane i wypełniane”, z drugiej oferował odprężenie:
„Chcemy współpracować. Rozwiązać problem, a nie oskarżać ani wchodzić w polemikę”. A co na to nasze MSZ? – Może
zostało to przedstawione nieco ostrzejszym językiem, ale spodziewaliśmy się tego (uruchomienia mechanizmu – red.) –
komentuje w wywiadzie dla DGP szef resortu Witold Waszczykowski.
Jakie będą kolejne kroki wynikające z mechanizmu? Pierwszym była wczorajsza „debata orientacyjna” oraz wysłanie do
rządu Beaty Szydło listu z – jak to dyplomatycznie ujęto – „zaproszeniem do rozpoczęcia dialogu”. Od uruchomienia
mechanizmu do art. 7, na mocy którego można pozbawić państwo Unii głosu w Radzie UE, jest jednak daleka droga.
Składa się ona z trzech etapów. Pierwszy to zebranie i ocena informacji na temat badanego kraju (zaplanowana na
połowę marca). Drugi to sformułowanie zaleceń i rekomendacji Komisji. A trzeci – ocena zastosowania się do nich.
Dopiero po nich można odwołać się do art. 7 traktatu o UE. Jednak zastosowanie go w wymiarze praktycznym będzie
niemożliwe. Stwierdzenie „poważnego i stałego naruszenia przez państwo członkowskie wartości” (demokratycznych –
red.) musi nastąpić jednomyślnie. A tej jednomyślności w UE nie ma. Przeciw krytyce pod adresem Polski są państwa
Europy Środkowej.
Według Rolanda Freudensteina – wicedyrektora Wilfried Martens Centre for European Studies, think tanku przy
Europejskiej Partii Ludowej – jeśli rząd PiS nie usztywni swojego stanowiska i podejmie dialog z Komisją, za kilka tygodni
sprawa mechanizmu zostanie zamknięta.
Dominika Ćosić, z Brukseli Grzegorz Osiecki, Zbigniew Parafianowicz
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/620565,bruksela-sie-niepokoi-ale-nie-chce-oskarzac.html
Strona
Wynik przetargu jedynie w 40 proc. będzie zależeć od zaoferowanej kwoty, a zamawiający będzie musiał wymagać
zatrudnienia pracowników na etat. Takie są rządowe propozycje zmiany przepisów
9
Najniższa cena już nie wystarczy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Rząd kończy przygotowywać projekt nowelizacji ustawy – Prawo zamówień publicznych. Wczoraj przedstawił go
działającemu w ramach Rady Dialogu Społecznego Zespołowi ds. Zamówień Publicznych. I poprosił o opinię w sprawie
kilku propozycji, które mogą budzić kontrowersje, uzależniając od niej ostateczne wprowadzenie ich do projektu.
Jedna z nich dotyczy pozacenowych kryteriów oceny ofert. Już od ponad roku organizatorzy przetargów muszą je
stosować, co miało poprawić jakość zamówień. Tyle że – jak pokazało doświadczenie – najczęściej przypisują im bardzo
małą wagę, np. 5 proc. Ostatecznie więc i tak decydujący jest koszt proponowany przez wykonawcę.
Dlatego rząd chce, by – poza zamówieniami o ustalonych standardach jakościowych – cena mogła stanowić jedynie do
40 proc. wagi wszystkich kryteriów.
– To krok w dobrym kierunku, bo rzeczywiście dzisiaj obowiązek stosowania kryteriów pozacenowych jest powszechnie
obchodzony – ocenia Marek Kowalski, przewodniczący Zespołu ds. Zamówień Publicznych, ekspert Konfederacji
Lewiatan.
Powinna temu jednak towarzyszyć szeroka akcja edukacyjna i upowszechnianie dobrych praktyk, gdyż wielu
zamawiających ma dzisiaj problem ze stosowaniem pozacenowych kryteriów. Widzę tu przede wszystkim rolę Urzędu
Zamówień Publicznych, dlatego tak ważne jest jak najszybsze powołanie jego prezesa – dodaje.
Kryteria, ale jakie?
Zespół pozytywnie ocenił propozycję rządu co oznacza, że trafi ona do ostatecznej wersji projektu. Zdania na temat tego
pomysłu są jednak podzielone.
– Bez wątpienia jest to zmiana daleko idąca, ale dostrzegam jej uzasadnienie, chociażby w praktyce krajów zachodniej
Europy – wskazuje Grzegorz Wicik, radca prawny w kancelarii De Virion Turczynowicz-Kieryłło i Wspólnicy.
– Przykładowo w Niemczech, gdzie kryteria pozacenowe od dawna są wymagane, wzorcowe dokumenty zachęcają do
tego, by cena nie przekraczała 50 proc. Ustawienie progu na 40 proc. idzie o krok dalej, ale jest akceptowalne – uważa.
Część ekspertów obawia się natomiast, że zmiana tak naprawdę nie poprawi jakości zamawianych towarów i usług.
– Wystarczy popatrzeć na doświadczenia ostatniego roku. W zdecydowanej większości przetargów stosowane są jedynie
dwa pozacenowe kryteria: termin realizacji zamówienia i okres gwarancji. Są one proste do zastosowania, ale przy
większości zamówień nie mają większego znaczenia – stwierdza Artur Wawryło, ekspert Centrum Obsługi Zamówień
Publicznych.
Dlatego tak istotne będzie pokazanie zamawiającym – najlepiej na konkretnych przykładach – jakie kryteria mają sens
przy konkretnych zamówieniach. Oczywiste jest, że przy przebudowie ruchliwej drogi termin realizacji może być istotny.
Ale już przy dostawach, które często mogą być realizowane od ręki, nie będzie odgrywać żadnej roli. Tu z kolei powinna
być brana pod uwagę np. energochłonność urządzeń, ich funkcjonalność czy też ogólnie rzecz biorąc jakość. Te kryteria
jednak dużo trudniej stosować.
Walka ze śmieciówkami
Zespół zdecydowanie poparł też inny rządowy pomysł – zobowiązanie zamawiających, by wymagali od firm zatrudniania
na etat. Od ponad roku przepisy przewidują taką możliwość, jednak niewielu zamawiających uznaje za stosowne z niej
skorzystać.
Strona
Jeśli nowe regulacje wejdą w życie, zamawiający musiałby wpisywać do specyfikacji wymóg zatrudnienia na etat przy
usługach i robotach budowlanych obejmujących „wykonywanie pracy określonej w art. 22 par. 1 ustawy – Kodeks pracy
(t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1502 ze zm.)”. Chodzi więc o prace świadczone na rzecz pracodawcy, pod jego kierownictwem i
w wyznaczonym przez niego miejscu i czasie. Często przywoływanym przykładem patologii w zamówieniach publicznych
10
– Jedynie w 3 proc. przetargów pojawia się wymóg zatrudniania na podstawie umowy o pracę. Niestety, dla większości
urzędników od względów społecznych ważniejsze okazują się oszczędności – komentuje Marek Kowalski.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
jest bowiem wybieranie ofert na sprzątanie czy ochronę firm, które zatrudniają na podstawie umów cywilnoprawnych,
płacąc stawkę np. 8 zł za godzinę. Ale i tu nie ma wśród ekspertów jednomyślności.
– Bez wątpienia poprawiłoby to czystość gry i miało pozytywny efekt społeczny. Wykonawcy wiedzieliby, że muszą
kalkulować rzeczywiste koszty pracy, a pracownicy mieliby większe szanse na zatrudnienie na etat – ocenia Dariusz
Ziembiński, ekspert Grupy Doradczej KZP.
Niektórzy uważają jednak, że proponowany przepis może naruszać konstytucję.
– Tak jak jestem zwolennikiem obecnego rozwiązania, tak to proponowane idzie zdecydowanie zbyt daleko. Uważam, że
będzie sprzeczne z konstytucyjną zasadą swobody prowadzenia działalności gospodarczej – ostrzega dr Włodzimierz
Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
– O ile ustawy mogą ograniczać tę swobodę, o tyle nie powinien tego robić zamawiający. A to on teraz miałby oceniać,
jaki rodzaj pracy spełnia warunki wymagające zatrudnienia na etat – wyjaśnia.
Zespół postanowił natomiast nie zajmować stanowiska w sprawie zamówień in house. W polskich realiach chodzi przede
wszystkim o zlecenia dawane spółkom komunalnym przez będące ich właścicielami gminy. Zgodnie z rządowym
projektem mają być one wyłączone spod reżimu przepisów o zamówieniach publicznych. Protestuje przeciwko temu
przede wszystkim branża odpadowa, obawiając się, że potem wystarczy już tylko zmienić jeden przepis w ustawie o
gospodarce odpadami, by spółki komunalne uzyskały monopol na wywóz nieczystości.
Strona
Sławomir Wikariak | https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/620536,najnizsza-cena-juz-nie-wystarczy.html
11
Istotne jest jednak, jakie warunki trzeba będzie spełnić, by skorzystać z tego wyłączenia. Według ostatniej wersji będzie
to możliwe, gdy spółka komunalna 90 proc. całej swej działalności świadczy na rzecz gminy, będącej jej właścicielem.©?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Trybunał Konstytucyjny nie jest od zawierania kompromisów
Prof. Marek Chmaj: Powtórzyć wybór sędziów konstytucyjnych? Może tak byłoby lepiej.
Ewa Maria Radlińska: Zdziwiło pana, że Trybunał Konstytucyjny umorzył sprawę z wniosku PO dotyczącą
konstytucyjności uchwał sejmu o wyborze sędziów konstytucyjnych?
Marek Chmaj: Umorzenie postępowania było bardzo zaskakujące, ponieważ Trybunał Konstytucyjny przyjął najpierw
wnioski do rozpoznania i wyznaczył rozprawę, a następnie odwołał rozprawę i umorzył postępowanie z uwagi na
niedopuszczalność orzekania. Wszystko to powoduje, że trybunał staje się coraz mniej przewidywalny, nawet dla jego
sympatyków, a nadążenie za meandrami rozumowania większości sędziów jest coraz trudniejsze. Bardzo dobre
merytorycznie jest zdanie odrębne sędziego Marka Zubika w całości podzielone przez sędziego Andrzeja Wróbla.
EMR: Są i takie stanowiska, że TK powinien rozpoznać najpierw sprawę nowelizację ustawy o TK a następnie właśnie
te uchwały?
MCH: Mam do tego pewne wątpliwości. Bądź co bądź z dniem publikacji weszła w życie tzw. „ustawa naprawcza” z 22
grudnia 2015 r. i ustawie tej, podobnie jak wszystkim innym, przysługuje domniemanie zgodności z konstytucją. Trybunał
najpierw powinien zająć się wnioskami dotyczącymi tej ustawy, ale działając bezpośrednio na podstawie konstytucji, w
tym art. 195 ustawy zasadniczej. Uważam, że do badania konstytucyjności tzw. „ustawy naprawczej” nie można używać
przepisów tej ustawy, bo w ten sposób akt ten stałby się i przedmiotem i narzędziem kontroli. Dopiero po ewentualnym
stwierdzeniu niekonstytucyjności trybu uchwalania tej ustawy doszłoby do „odżycia” norm prawnych ustawy o
Trybunale Konstytucyjnym z 25 czerwca 2015 r., a TK działając na podstawie tej ustawy mógłby ewentualnie umorzyć
postępowanie w sprawie uchwał sejmowych. Doszło do pewnego paradoksu: TK umorzył postępowanie w sprawie
uchwał sejmowych i bardzo się to spodobało obecnej większości rządowo-parlamentarnej, która zdaje się nie
dostrzegać, że TK dokonał tego na podstawie „starych” przepisów, a nie tych procedur, które znalazły się w ustawie z 22
grudnia 2015 r. Pozostajemy w oparach absurdu.
EMR: Minister Ziobro tak skomentował postanowienie TK: "Dobrze, że w ten sposób TK potwierdził legalność wyboru
przez ten Sejm pięciu sędziów.” Czy rzeczywiście można tak interpretować to postanowienie?
MCH: Myślę, że minister Ziobro powinien najpierw przeczytać uzasadnienie do tego postanowienia wydanego przez TK,
a dopiero później je komentować. Trybunał stwierdził, że nie ma podstaw do wydania orzeczenia w sprawie wniosków z
uwagi na niedopuszczalność orzekania, a jednocześnie potwierdził ocenę w tym zakresie zawartą w wyroku z dnia 3
grudnia 2015 r. I co do tego jest konsekwentny.
EMR: Dwóch z pięciu nowo-wybranych sędziów zostało dopuszczonych do orzekania. Czy to oznacza, pięciu sędziów
wybranych przez ten sejm będzie orzekać i problem zostanie w ten sposób rozwiązany?
Ośrodek Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych wydał opinię uzupełniającą w sprawie projektu
nowelizacji ustawy o policji, w której zostały sformułowane wprost propozycje poprawek.
Strona
Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska | http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-praktyce/artykuly/917527,trybunalkonstytucyjny-nie-jest-od-zawierania-kompromisow.html
12
MCH: Prezes Rzepliński dopuścił dwóch sędziów do orzekania. Chodzi o tych dwóch sędziów, którzy zostali wybrani na
wakaty sędziowskie opróżnione 3 i 8 grudnia 2015 r. Jednocześnie po raz kolejny potwierdził, że oczekuje, iż prezydent
odbierze ślubowanie od trzech sędziów, którzy zostali legalnie wybrani przez sejm w dniu 8 października 2015 r. Decyzja
Prezesa Rzeplińskiego ostatecznie potwierdza legalność wyboru dwóch sędziów. Ja jednak mam wątpliwości, czy nie
byłoby lepiej, gdyby sejm powtórzył jednak dokonanie wyboru tych sędziów. Decyzja Prezesa była działaniem
kompromisowym, a trybunał nie jest od zawierania kompromisów, tylko od stania na straży konstytucyjności norm
prawnych.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
W skierowanym do przewodniczącego sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych piśmie zaproponowano
szczegółowe rozwiązania w zakresie procedury postępowania z informacjami objętymi zakazami dowodowymi
pozyskanymi w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Poprawki mają na celu wyposażenie osób zobowiązanych do zachowania tajemnicy zawodowej, w środek pozwalający
zakwestionować przed sądem możliwość wykorzystania w postępowaniu karnym materiałów zawierających informacje
stanowiące tajemnicę związaną z wykonywanym zawodem lub pełnioną funkcją, o których mowa w art. 180 par. 2 k.p.k.wskazano w ekspertyzie.
Jej autorzy uzasadniają, że potrzeba wprowadzenia zmian w tym zakresie wynika także z uprzywilejowanego statusu
komunikacji pomiędzy prawnikiem a klientem jako warunku prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, co
niejednokrotnie podkreślał w swoim orzecznictwie ETPC.
"Jest to jedna poprawka, która nie zmienia istoty projektu i zapewnia spójność systemową prawa ( poprzez
wprowadzenie istniejącego już standardu wskazanego w art. 180 par. 2 k.p.k.)"- czytamy w opinii.
Z kolei aby umożliwić realizację uprawnienia do złożenia zażalenia na postanowienie sądu o dopuszczeniu do
wykorzystania w postępowaniu karnym materiałów zawierających informacje stanowiące tajemnice związane z
wykonywaniem zawodu lub funkcji, przez osoby obowiązane do jej zachowania, sugerują wprowadzenie "zmiany
powiązanej dotyczącej doręczenia postanowienia osobie zobowiązanej do zachowania tajemnicy zawodowej."
PS/źródło: KIRP
Chiny oskarżyły siedmiu prawników o działalność wywrotową
Maria Kruczkowska | http://wyborcza.pl/1,75477,19472731,chiny-oskarzyly-siedmiu-prawnikow-o-dzialalnoscwywrotowa.html
Po miesiącach przetrzymywania ich w nieznanych miejscach prawnikom postawiono teraz formalne zarzuty. Za
działalność wywrotową grozi im dożywocie, a za podżeganie do niej - do 15 lat więzienia. Na nic zdały się tłumaczenia,
że nie są dysydentami i że działają w ramach prawa.
Policja w Tiencinie, wielkim porcie położonym 100 km od Pekinu, ogłosiła właśnie nazwiska osób oskarżonych o
działalność wywrotową lub nawoływanie do niej - informuje Human Rights Watch. To finał niespotykanej fali aresztowań
trwającej od lipca do września 2015 r., kiedy to zatrzymano ponad 200 prawników, adwokatów i ich asystentów. Policja
zabierała ich z domu, z pracy, a nawet z ulicy i wywoziła w nieznane. Po przesłuchaniu większość wypuszczono.
Pozostałym władze szykują procesy, które mają wystraszyć środowisko. Ani na chwilę nie ustaje nagonka na nich. Te
same media, które w przeszłości nierzadko chwaliły obrońców ofiar eksmisji, nadużyć sądowych czy procesujących się z
władzami ekologów, przypuszczają dziś na prawników zmasowany atak.
Aż 38 zatrzymanych pracowało właśnie w tej kancelarii. We wtorek zarzuty o działalność wywrotową postawiono też 24letniemu stażyście Li Shuyunowi i adwokatowi Wangowi Quanzhangowi. Inne cztery osoby z Beijing Fengrui oskarżono o
"nawoływanie do przewrotu" (za to przestępstwo grozi 15 lat więzienia).
Strona
13
Na liście oskarżonych jest m.in. Zhou Shifeng, szef dużej pekińskiej kancelarii Beijing Fengrui. W 2008 r. jego prawnicy
doradzali rodzicom dzieci zatrutych mlekiem z melaminą; pod presją władz do procesu nie doszło. Dwa lata temu ta
sama kancelaria występowała w głośnej sprawie ujgurskiego wykładowcy Ilhama Tohtiego skazanego na dożywocie za
separatyzm.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
Przed sądem stanie też obywatel Szwecji, który od kilku lat wspomagał chińskich kolegów.
Aresztowania wywołały protesty niektórych rządów zachodnich. Amerykański ambasador Max Baucus już w zeszłym
roku zwracał się do chińskich władz, by uznały, że zatrzymani to "nie wrogowie, ale partnerzy rządu".
Tak też uważają oni sami. Podkreślają, że nie są dysydentami i że działają w ramach prawa; chcą tylko dopilnować, by
urzędnicy je szanowali.
Wydaje się to zresztą zgodne ze słowami samego Xi Jinpinga, który przejmując władzę w kraju w 2012 r., obiecywał
wzmocnienie wymiaru sprawiedliwości. Jednak uderzenie w prawników pokazuje, jak przewodniczący wyobraża sobie
zmiany: mają być odgórne i odbywać się bez udziału "czynnika społecznego".
Od trzech lat Xi przykręca śrubę w imię bezpieczeństwa i stabilności Państwa Środka. Ofiarami represji padają działacze
społeczni, odważni dziennikarze i niezależni prawnicy. Tym ostatnim nie pomogło nawet to, że trzymają się litery prawa i
że są legalnie zatrudnieni.
Sztuczki prawne
Jerzy Zajadło prawnik
"Sztuczki prawne nie są prawem". Dokonywana - wbrew tej łacińskiej sentencji - instrumentalizacja prawa niektórych
polityków urzeka pomysłowością i prostotą, natomiast większość prawników zwala z nóg prymitywizmem i
prostactwem
W jednym z telewizyjnych wywiadów prof. Jadwiga Staniszkis stwierdziła, że grupa ekspertów sprzyjających aktualnej
władzy to świetni prawnicy zdolni do wymyślenia różnego rodzaju sztuczek prawnych. Wskazała nawet na konkretną
osobę ze stopniem naukowym, ale nie będę jej tutaj wymieniał, ponieważ nie chcę personalizować swojej polemiki.
Czym są w istocie owe sztuczki prawne? W jednym ze swoich wcześniejszych artykułów („Wyborcza”, 8 stycznia)
przytoczyłem mało znaną sentencję łacińską: apices iuris non sunt iura („sztuczki prawne nie są prawem”). W kontekście
sporów toczonych na linii prawnicy - politycy warto ją nieco przybliżyć czytelnikom, ponieważ dokonywana w ten sposób
instrumentalizacja prawa tylko niektórych polityków urzeka swoją pomysłowością i prostotą, natomiast większość
prawników zwala z nóg swoim prymitywizmem i prostactwem. Przytoczona łacińska sentencja autorstwa rzymskiego
jurysty Ulpiana pierwotnie, jak wskazuje prof. Witold Wołodkiewicz, nieco inaczej brzmiała: non congruit de apicibus
iuris disputare („nie przystoi prowadzić dyskusji, posługując się kruczkami prawnymi”). Rzeczywiście, nie przystoi - jeśli
nauka znaczy nauka, a prawo znaczy prawo („Wyborcza”, 29 grudnia).
Strona
+ Sztuczka nr 2 - większość ma zawsze rację, nie może przegrać głosowania. Jako zasada wydaje się to proste, jako
sztuczka prawna razi swoim głuchym na argumenty prostactwem.
14
+ Sztuczka nr 1 - jeśli postanowienia konstytucji są niewygodne, to należy je rozwodnić. Cytowany przeze mnie w innym
miejscu („Wyborcza”, 1 grudnia) niemiecki prawnik Gustav Radbruch pisał, że tylko to, co jest prawem, służy narodowi.
Wystarczy jednak nieco zmienić szyk tego zdania i napisać, że tylko to, co służy narodowi, jest prawem, i droga do
kontestacji obowiązującej konstytucji stoi otworem. Kto się ośmieli zaprzeczyć, że najwyższą wartością jest „dobro
narodu”? To pojęcie, pisał Stefan Chwin („Duży Format”, 31 grudnia), jest „potężne jak młot. Za jego pomocą można
postawić na baczność każdego. Słowo » prawo «wydaje się przy nim blade, wodniste, jałowo abstrakcyjne”. Młot jak to
młot - jako narzędzie jest prosty, jako argument w dyskusji staje się prostacki.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 stycznia 2016
W trakcie dyskusji nad zmianą ustawy o TK w komisji sejmowej doszło, jak wiemy, do reasumpcji głosowania, ponieważ
któryś z posłów krzyknął, że w głosowaniu brały udział osoby nieuprawnione. Prawda czy nie, głosujmy, ale nie
ponownie, tylko od nowa.
Dla przeciętnego człowieka jest to drobny, z pozoru pozbawiony znaczenia szczegół, ale prawnicy dobrze wiedzą, że
całkowicie zmienia sens reasumpcji. Takie podejście do głosowania może mieć jednak dalej idące konsekwencje niż tylko
trywializm i banalność opisanego zdarzenia. Można bowiem spokojnie i z premedytacją czekać na taką przypadkową
frekwencję na sali sejmowej, aż otworzy się droga do zmiany konstytucji. To już nie jest ani prosta, ani prostacka
sztuczka prawna, to coś znacznie poważniejszego.
+ Sztuczka nr 3 - manipulujmy tekstem prawnym i twórzmy pozory legalizmu na potrzeby łatwowierności przeciętnego
człowieka, nawet kosztem semantyki i logiki. Może ludzi urzeknie prostota naszej argumentacji, nikt nie zwróci uwagi na
jej prostactwo.
Sprawdziłem, to działa. Ostatnio na wykładzie z filozofii prawa w kontekście sporu o TK zadałem studentom pytanie, jak
rozumieją słowo "oraz". Zgodnym chórem odpowiedzieli w pierwszym odruchu, że jest to synonim spójnika "i".
Wskazałem im jednak na skutki takiej interpretacji - oznacza ona bowiem, że skoro np. zgodnie z art. 100 konstytucji
kandydatów na posłów zgłaszają "partie polityczne oraz wyborcy", to znaczy, iż muszą to robić łącznie i wspólnie "partie
polityczne i wyborcy", a to jest absurd. Zmienili więc zdanie - "oraz" oznacza w tym kontekście "a także".
+ Sztuczka nr 4 - stawiajmy przeciwnika w prawnie kłopotliwej sytuacji. Podkreślajmy np. ważną rolę Trybunału
Konstytucyjnego w zakresie badania konstytucyjności aktów prawnych, ale jednocześnie stwórzmy taką procedurę, by
de facto nie mógł spełnić swojego zadania. To jednak nie wszystko - powinna temu towarzyszyć wybiórcza ocena
rzeczywistości. Jeśli Trybunał odmówił rozpatrzenia uchwał Sejmu o unieważnieniu wyboru jednych sędziów i powołaniu
innych z pominięciem zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym (postanowienie z 7 stycznia), to przemilczymy to
pominięcie. Jeśli jednak odważy się zrobić to samo w odniesieniu do kontroli konstytucyjności ustawy z 22 grudnia, to
prawdopodobnie będziemy bić na alarm.
W codziennym życiu prostactwo ma niestety znacznie większą siłę rażenia niż prostota. Młot działa skuteczniej niż waga.
Jednak nie wolno go używać zarówno wtedy, gdy spieramy się np. o cenę warzywna straganie, ale w jeszcze większym
stopniu wówczas, gdy stanowimy, stosujemy i interpretujemy prawo. Sztuczki prawne tworzą pozory legalizmu - w
rezultacie nasze wolności i prawa też stają się pozorne.
Strona
15
Prof. Jerzy Zajadło - kierownik Katedry Teorii i Filozofii Państwa i Prawa na Uniwersytecie Gdańskim

Podobne dokumenty