„Infrastruktura Samorządowa”, EuroInfrastruktura

Transkrypt

„Infrastruktura Samorządowa”, EuroInfrastruktura
„Infrastruktura Samorządowa”, EuroInfrastruktura
– mówi Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Czy przetargi na wybór firmy odbierające śmieci od mieszkańców gminy mają sens? Z jednej strony
oczywiście pozwalają na wybór korzystniejszej oferty, ale co mają zrobić te samorządy, które
zainwestowały publiczne pieniądze we własne spółki komunalne, a teraz staną przed ryzykiem
utraty rynku? Czy da się ten gorący temat jakoś rozwiązać?
Podchodząc do tej sprawy bardzo formalnie można powiedzieć, że obecnie pytanie, czy robić te
przetargi czy nie, w świetle obowiązującej ustawy, jest bezprzedmiotowe. Bo jeśli prawo mówi, że
instytucja publiczna, a taką jest samorząd, ma organizować przetarg, to taki obowiązek po prostu
istnieje i należy go wykonać. Dotyczy to wszystkich jednostek samorządu terytorialnego.
Ale można sobie zadać inne pytanie, czy ten obowiązek jest słuszny? I na odpowiednim etapie
procesu legislacyjnego Urząd Zamówień Publicznych zgłaszał swoje uwagi i wątpliwości co do takiego
rozwiązania i jego celowości. Przede wszystkim wyrażaliśmy wątpliwości co do zasadności nałożenia
na samorządy bezwzględnego obowiązku stosowania przetargu w sytuacji, gdy ma on własną,
powołaną przez siebie jednostkę do realizacji zadań związanych z wywozem czy gospodarowaniem
śmieciami. Przetarg jest konieczny wtedy, gdy instytucja publiczna nie może czegoś robić
samodzielnie i chce to zlecić na zewnątrz. Wtedy muszą być przejrzyste zasady wyboru tego, kto ma
to robić, czyli wykonawcy. Ale w sytuacji, gdy organ władzy publicznej stwierdza, że chce swe zadania
wykonywać samodzielnie, to w tym momencie zmuszanie do organizacji przetargu jest zbyt daleko
idące. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem przeciwnikiem przetargów. Jestem ich wielkim
entuzjastą, ale wtedy, kiedy chcę zlecić realizację zadania na zewnątrz.
Ale obrońcy tego rozwiązania mówią, że takie rozwiązanie leży w interesie nas wszystkich, bo może
być taniej…
Cieszy mnie taki pogląd, bo wystawia on bardzo dobrą ocenę efektywności funkcjonowania procesów
przetargowych w Polsce. W tym jednak przypadku dotykamy kwestii o wiele bardziej zasadniczej, a
mianowicie konstytucyjnych gwarancji zakresu swobody samorządu co do określenia sposobu
realizacji swych zadań własnych. Przyjęte rozwiązanie nakazuje zawsze zlecać zadania z zakresu
gospodarowania odpadami na zewnątrz nawet w przypadku, gdy gmina chce realizować je
samodzielnie. Tym samym, to ustawodawca zdecydował za samorządy jak te zadania powinny być
realizowane. Tymczasem samorząd terytorialny to społeczeństwo lokalne, które samodzielnie może
decydować co jest dla niego lepsze i korzystniejsze. I jeśli samorząd uznaje, że z punktu widzenia
lokalnego interesu społecznego korzystniej jest prowadzić gospodarkę odpadami samodzielnie, to
nadal powinien mieć możliwość podjęcia takiej decyzji. Zresztą chcąc zachować się konsekwentnie i
przyjmując za słuszną tezę że realizacja zadań w formie spółki jest nieracjonalna powinniśmy
wykreślić z ustawy o gospodarce komunalnej prawo samorządu do tworzenia takich spółek.
Czyli powinno być albo, albo…
Tak. To, czy samorząd chce czy nie chce zlecać usługi na zewnątrz powinno być pozostawione do
indywidualnej decyzji danej jednostki samorządu terytorialnego. Zgłaszaliśmy uwagi do projektu, bo
za obowiązkiem organizacji przetargów dostrzegliśmy ten o wiele bardziej zasadniczy problem
systemowy. Dodatkowym problemem jaki widzimy będzie sposób organizacji przetargów przez gminy
w którym będą startować spółki zależne. Na pierwszy rzut oka widać tu naturalny brak obiektywizmu
organizatora przetargu, który może się skończyć określonymi do niego zarzutami. Samorządy staną
przed naprawdę bardzo poważnym wyzwaniem i dylematami rozstrzygając organizowane przez
siebie przetargi. Bo co się stanie, kiedy w przetargu taka gmina wybierze innego wykonawcę, co z tym
przedsiębiorstwem, które zatrudnia pracowników, co z jego majątkiem i jak zapewnić dalsze
funkcjonowanie tym spółkom. Samorządy staną przed dylematem podejmowania decyzji z których
żadna nie będzie dobrą. Przepisy jednak obowiązują. Możemy mieć wątpliwości, czy prawo jest
słuszne, ale nie możemy podważać obowiązywania samej normy prawnej.
A co z samorządami, które teraz otwarcie kwestionują te zapisy?
Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że jest prawo, którego nie będziemy stosować.
To komunikat groźny…
Uważam, że granica niezgadzania się z prawem została przesunięta niebezpiecznie daleko, za nią
kryje się bezprawie. Wiem co mówię, albowiem na gruncie przepisów ustawy Prawo zamówień
publicznych każdego dnia spotykam się z próbami podważania norm zawartych w przepisach przez
podmioty, dla których akurat dana norma jest niekorzystna. Przykładem jest choćby norma
nakazująca wykluczyć wykonawcę z postępowania z powodu niezrealizowanego wcześniej kontraktu.
Zaangażowano do tego nawet Komisję Europejską i ETS, który jednak wskazał, iż rozwiązanie
kontraktu może w pewnych szczególnych sytuacjach stanowić podstawę do wykluczenia wykonawcy
z postępowania. Jest prawo, które obowiązuje i wszyscy powinniśmy je stosować, czy się nam to
podoba, czy nie. Chcę w tym miejscu podkreślić, że niezależnie od zgłaszanych wcześniej wątpliwości,
Urząd Zamówień Publicznych też będzie to prawo respektował i dbał o to by zapewnić jego
przestrzeganie przez innych.
Protestujący mają zastrzeżenia do procesu konsultacji projektu. Poza tym okazało się, że ustawę w
części dotyczącej sposobu określania opłat można jednak modyfikować, zwłaszcza po tym, jak
premier Donald Tusk skrytykował jedno z przyjętych w tym akcie prawnym rozwiązań. To może
jednak i kwestia przetargów nie jest przegrana i kontestujące je samorządy mają rację?
Nie mam podstaw do tego, by kwestionować proces legislacyjny. Urząd miał możliwość zgłaszania
uwag i z tej możliwości korzystał. Nie podzielam opinii części samorządów, że ten przepis nie
obowiązuje, co więcej uważam, że takie wypowiedzi z ust przedstawicieli organów władzy publicznej
nie powinny padać. Jeśli jest takie głębokie poczucie krzywdy i niezgadzania się z obowiązującym
prawem, to przede wszystkim trzeba korzystać z dopuszczalnej prawem drogi jego weryfikacji, a więc
np. poddanie prawa ocenie przez Trybunał Konstytucyjny. W demokratycznym państwie prawa
przede wszystkim po takie środki należy sięgać.
Samorządy powołują się też na rozwiązania europejskie, gdzie obowiązku przetargów w przypadku
usług komunalnych nie ma.
Prawo europejskie pozwala zlecać bez przetargu pewne zamówienia i zadania spółkom specjalnie do
tego powołanym przez zamawiającego. Ale jeśli prawodawca krajowy chce wprowadzić taki
obowiązek, prawo europejskie nie stoi temu na przeszkodzie. To nie jest sprzeczne z prawem
unijnym, po prostu jesteśmy w takiej sytuacji bardziej rygorystyczni niż przewidują przepisy UE.
Uważam, że argument niezgodności z prawodawstwem unijnym jest chybiony. Natomiast sprawą
cały czas otwartą jest to, czy jednak ta decyzja o sposobie zaspokajania potrzeb społeczeństwa nie
powinna jednak leżeć wyłącznie w gestii samorządów, szczególnie patrząc przez pryzmat możliwych
negatywnych skutków takiej decyzji dla samorządu terytorialnego o których wcześniej wspomniałem.
I to jest kluczowy punkt…