Witaj Święta i poczęta niepokalanie! - STRONA GŁÓWNA

Transkrypt

Witaj Święta i poczęta niepokalanie! - STRONA GŁÓWNA
Roger Cicholaz
Witaj Święta i poczęta niepokalanie!
Niepokalana w wędrówce wiary – mariologiczne rozważania
Fenomen Maryi - wprowadzenie
Maryja, Matka Jezusa z Nazaretu, należy do grona najbardziej znanych postaci
historycznych. Z pewnością jest też najbardziej czczoną niewiastą spośród żyjących
kiedykolwiek na świecie kobiet. Niewyczerpana jest lista tytułów, które są jej przypisywane
i często powtarzane. Sama Litania loretańska, zatwierdzona przez papieża Sykstusa V w
1587 roku, zawiera 48 wezwań do Maryi: Panno można, Matko łaski Bożej, Przyczyno
naszej radości, Różo duchowna, Uzdrowienie chorych, Królowo pokoju – to tylko niektóre z
nich.
Chrześcijanie zwracają się do Maryi z każdą niemal potrzebą i biada temu, kto
zakwestionuje jej moc i wstawiennictwo1. Niepokalana zawsze zajmowała w
chrześcijańskim świecie jedno z czołowych miejsc. Gdyby ktoś chciał przedstawić historię
kultury chrześcijańskiej – nawet w najbardziej lapidarny sposób – nie może uczynić tego
pomijając jej postać. Już w czasach apostolskich powstawały w literaturze liczne pisma o
1
Kiedy w 1996 roku opat klasztoru w mieście Meksyk, Guillermo Schulenburg, powołując się na badania historyków,
wyraził wątpliwość w to, że „Virgencita”, „mała Dziewica”, Patronka Meksyku, objawiła się w 1531 roku Indianinowi
Juan Diego, musiał pospiesznie opuścić Meksyk. Opat nie zauważył, że to nie historia jest tu ważna, ale tożsamość
Dziewicy z Guadalupe, która jest symbolem samodzielności i własnej wartości Indian. Meksykańska Maryja jest
bowiem opalona jak oni, a nie blada jak hiszpańskie madonny, które przywieźli ze sobą przed laty kolonialiści. W
grudniu tego samego roku, w miesiącu Madonny z Guadalupe, przybyło do sanktuarium 10 milionów pielgrzymów, a w
roku Jubileuszowym było ich już dwa miliony więcej. Nawet nowo wybrany prezydent Meksyku, Vincente Fox,
pierwszą swą podróż odbył do „Moreny”, czarnej Madonny Ameryki Łacińskiej. Por. W. Beinert, Maria. Spiegel der
Erwartungen Gottes und Menschen, Regensburg 2001, s. 7n.
1
chakterze apokryficznym, w których autorzy z godną podziwu dokładnością rozpisywali się
na temat Maryi. W X wieku pojawiały się liczne legendy o Matce Jezusa. W późnym
średniowieczu była ona główną bohaterką sztuk scenicznych, przypominających
powszechnie dziś znane jasełka czy misteria Pańskie. Romantyzm uczynił z Maryi
szczególną orędowniczkę, która potrafi zdziałać wszystko.
Od V wieku śpiewano ku jej czci pieśni. W czasie rozkwitu chorału gregoriańskiego mnożyły
się maryjne antyfony, które opiewały jej godność i szczególne upodobanie u Boga2. Nikt nie
potrafi skatalogować wszystkich obrazów i figur, które w chrześcijańskiej sztuce
przedstawiają Maryję. Wizerunki Niepokalanej znajdują się w każdym prawosławnym i
katolickim kościele, nierzadko można je spotkać również w protestanckich „domach
Bożych”. Wiele katedr poświęconych jest Maryi. Trudno też zliczyć bazyliki i kościoły, które
noszą jej imię. Powszechnie znany jest fenomen pielgrzymek do sanktuariów maryjnych.
Matka Pana jest też stale obecna w refleksji teologicznej. Każdego roku pojawiają się nowe
książki i artykuły o niej, wszystkie odmiany teologii, począwszy od teologii wyzwolenia a
skończywszy na teologii feministycznej3, podejmują wątek maryjny.
Maryja nie jest oczywiście domeną wyłącznie kultury chrześcijańskiej. W islamie odgrywa
ona bardzo istotną rolę w procesie Objawienia, którego szczytem jest przesłanie proroka
Mahometa. Według Koranu jednym z poprzedzających Mahometa proroków jest niejaki
Isa, „Syn Maryi”, który – w dziwny jak na owe czasy sposób – identyfikowany jest nie po
linii ojca, ale właśnie matki. Niektórzy twierdzą, iż wynika to z wpływu na proroka
Mahometa arabskiej sekty chrześcijańskiej bazującej na apokryfach. W każdym razie
Maryja w Koranie określana jest ze czcią jako Dziewica i Matka, a przede wszystkim jako
znak Boga dla ludzi (ayat). Należy do stworzeń oddanych we wierze Bogu. „Oddany Bogu”
oznacza muslim, Maryja jest dlatego znakiem i przykładem dla wierzących, jest prawdziwą
muslima, prawdziwie oddaną Bogu4.
Nasuwa się więc pytanie, skąd się bierze ów fenomen Niepokalanej, dlaczego jest ona taka
ważna, i to nie tylko w chrześcijaństwie? Odpowiedzi na to pytanie trzeba zapewne szukać
w jej biografii. Maryja jawi się jako wyjątkowa kobieta z niepowtarzalną drogą życiową. Nie
2
Jedna z najsłynniejszych antyfon, Salve Regina, powstała w XIII wieku, była przedmiotem zainteresowania wielu
kompozytorów: Palestriny (renesans), Pergolesiego (barok), Haydna (klasycyzm), Schuberta (romantyzm) i Liszta
(romantyzm). Pieśń Regina Coeli doczekała się muzycznej oprawy przez Mozarta. Zapisany w Ewangelii Łukasza
Magnificat rozbrzmiewał w historii muzyki w tysiącach kompozycji. Wiersz Stabat Mater, autorstwa franciszkanina
Jacopone z Todi, uważany jest przez Pergolesiego za szczyt neapolitańskiej muzyki kościelnej.
3
Por. E. Neumann, Die Große Mutter. Der Archetyp des Großen Weiblichen, Zürich 1956.
4
Pobożni muzułmanie z wielkim nabożeństwem nawiedzają grób Maryi, który znajduje się niedaleko Efezu. Por. A.
Schimmel, Jesus und Maria in der islamischen Mystik, München 1996, s. 141n.
2
jest co prawda boską Matką, ale Rodzicielką i Matką Boga. Została więc powołana do
zadania, którego historycznie nie da się porównać z innym. Maryja podejmuje je i jest bez
reszty oddana jego realizacji. Rezygnuje z siebie samej, oddaje Innemu planowanie jej
życia. Nie inaczej jest też z uczniami Jezusa. Kto pragnie Go naśladować, musi wszystko
pozostawić za sobą, a nawet zrezygnować z siebie i swoich planów. Inni decydują, dokąd
zostanie posłany, a mottem jego życia stają się słowa: „Bądź wola Twoja”. Maryja poprzez
wyzbycie się siebie samej dla Boga staje się w ten sposób zwierciadłem, w którym odbijają
się wszystkie oczekiwania i nadzieje uczniów Chrystusa5.
Na przestrzeni historii dziejów Maryja staje się przykładem dla dziewic, ale równocześnie
jako Matka jest przyzywana dla propagowania potomstwa. Wielu odwołuje się do niej dla
podkreślenia kobiecej pokory, inni zaś widzą w niej przykład wyemancypowanej niewiasty.
Jest ona postrzegana jako przedstawicielka ludzkości, ale zarazem stawia się ją po stronie
jej Syna. Dla licznej rzeszy wiernych Maryja jest „Panną możną”, która potrafi zdziałać o
wiele więcej niż inni, czasem nawet więcej niż jej Syn. Kto odddaje się w jej opiekę, może
spokojnie iść swą drogą. Maryja jest bowiem „wszechmocna”, wystarczy tylko ufnie się do
niej modlić. W XVI wieku reformatorzy nie potrafili znieść takiego ubóstwiania Maryi i
zaprotestowali: tylko Chrystus jest według Pisma św. Pośrednikiem między Bogiem i
człowiekiem, innych pośrednich instancji być nie może. Maryja stała się w ten sposób
katolicką6, a zarazem Pogromczynią wszelkich herezji, w tym również protestanckiej.
Teologia często podejmowała to napięcie między konfesjami doprowadzając do liczych
nadinterpretacji treści mariologicznych.
Chcąc poznać Maryję i zrozumieć doniosłość jej misji, należy w sposób konieczny
uwzględnić specyfikum, w którym kształtowała się jej tożsamość. Istnieje bowiem mnóstwo
artystycznych przedstawień Niepokalanej, które umiejscawiają ją w przeróżnych
kontekstach, ale nie w jednym: pomija się mianowicie fakt, że była Żydówką. Najstarsza
wzmianka Nowego Testamentu o Maryi nawiązuje jednak wyraźnie do tego faktu: „Gdy
jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego
pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane
synostwo” (Ga 4, 4n). Kto chce więc zrozumieć odkupieńcze dzieło Boga, musi wziąć pod
uwagę przynależność Jezusa i Maryi do żydowskiego prawa. Chrześcijanie czynili to bardzo
rzadko, o wiele częściej wykorzystywali postać Maryi do antyżydowskiej kampanii.
5
Por. Paweł VI, adhortacja apostolska Marialis cultus, nr 37.
6
Por. W. Beinert, Weil Maria evangelisch ist, ist sie auch katholisch – und umgekehrt, w: Catholica 3 (2002), s. 226238.
3
Maryja dziś
Nierzadka przesada w czci oddawanej Matce Pana i wyjątkowa nieprzychylność niektórych
odmian protestantyzmu wobec Maryi doprowadziły do tego, że obecnie dla wielu
katolików na Zachodzie, uważających się za postępowych i „na czasie”, kult maryjny stał się
czymś staromodnym i całkowicie nadobowiązkowym. Uważają oni, że obecny czas
potrzebuje aktywnych i dynamicznych chrześcijan, a chowanie się za murami jakiejś
kontemplatywnej pobożności nie powinno mieć racji bytu. Kult maryjny nie jest, według
nich, ważny dla życia Kościoła i dlatego należy do prywatnych upodobań, tak jak jest to w
przypadku duchowości franciszkańskiej czy ignacjańskiej. Istotą Kościoła jest dziś natomiast
aktywność charytatywna wynikająca z najważniejszego przykazania miłości bliźniego.
Również wielu teologów opowiada się za „wyciszeniem” wątku maryjnego w debacie
teologicznej, tłumacząc taką postawę motywami ekumenicznymi. W teologii protestanckiej
wspomina się okazyjnie o „pochwale Maryi” głoszonej przez Lutra7, ale pochwała ta jest
skutecznie relatywizowana przez reformatorskie pryncypia. Zasada sola gratia wyraża
przecież wyłączne działanie łaski bez jakiegokolwiek wkładu ludzkiego w dzieło zbawcze
Chrystusa. Inna zasada odnosząca się bezpośrednio do postaci Maryi, humilitas ancillae,
oznacza natomiast jej totalną nicość i pasywność. Zasada sola scriptura nadaje zaś
znaczenie wyłącznie Pismu św. i prowadzi do skreślenia z kalendarza liturgicznego
wszystkich świąt maryjnych, których treść nie jest wyraźnie omawiana w Nowym
Testamencie (np. Niepokalane Poczęcie). Maryjny minimalizm Lutra przyczynił się do
polaryzacji osób Maryi i Jezusa, która wyraża się w zdaniu: „Lepiej zaszkodzić Maryi niż
Bożej łasce, zresztą Maryi nie można za wiele zaszkodzić, bo została ona stworzona z
niczego, tak jak wszystkie inne stworzenia”8. Przy takim przeciwstawieniu postaci Maryi
Bożej łasce, Matka Chrystusa jest skazana na całkowitą bezczynność, staje się pasywnym
narzędziem, a nie osobą współdziałającą.
Również w świecie katolickim dochodzi niejednokrotnie do „wypłukiwania” treści z
dogmatów maryjnych. Jedni dokonują spirytualizacji dziewiczego narodzenia, które
powinno być rozumiane jako wyraz szczególnego oddania i niezłomnej wierności Bogu9,
inni zaś wniebowzięcie Maryi tłumaczą jako „ogólnochrześcijańską oczywistość”, ponieważ
7
Por. F. Court, Das Marienlob bei Martin Luther. Eine katholische Würdigung, w: Münchener Theologische Zeitschrift
(MThZ) 34 (1983), s. 279-292.
8
A. Ziegenaus, Die Mariengestalt im theologischen Kontext: Sendung und Dienst im bischöflichen Amt. Festschrift für
Josef Stimpfle, St. Ottilien 1991, s. 181-187.
9
Por. H. Schöndorf, Jungfrau und Mutter, w: Zeitschrift für katholische Theologie (ZkTh) 110 (1988), s. 385-413.
4
przy każdym umieraniu dokonuje się w śmierci zmartwychwstanie i dlatego każdy musi
umrzeć, aby mógł powstać z martwych10.
Ciągle aktualne i prawdziwe są jednak słowa św. Bonawentury († 1274): „Jeśli usuniesz
Matkę Bożą ze świata, usuniesz również Wcielone Słowo”11. Bez Maryi nie ma Wcielenia
odwiecznego Syna Bożego, a Bóg pozostaje dla nas nieskończenie odległy. Bez narodzenia z
Dziewicy Syn Maryi nie jest równocześnie Synem Bożym, ponieważ dziewicze
macierzyństwo odzwierciedla na chrystologicznej płaszczyźnie bosko-ludzką konstytucję
Zbawiciela: Bóg – Człowiek, Dziewica – Matka. Uczył tego już św. Atanazy († 373), który
orzekł, że: „Narodzenie z Dziewicy jest najbardziej widzialnym dowodem boskości Syna” 12.
Oczywiście zarówno w teologii, jak i w pobożności należy unikać skrajności, według których
Matka Boga stawałaby się Boginią Matką. Konieczne jest, jak mówi Jan Paweł II, aby
„zachować zawsze nieskończoną różnicę, która istnieje między osobą ludzką Maryi a Osobą
Boską Jezusa”13. Nie można jednak kwestionować ścisłego związku między Jezusem i
Maryją.
Wzajemne przenikanie się tajemnicy dziewiczego macierzyństwa Maryi i Bożego synostwa
Jezusa wyraża opinia J. H. Newmana († 1890): „Krótka analiza - przynajmniej w Europie wskazuje na to, że to nie te wspólnoty religijne, które pielęgnowały kult Maryjny, przestały
adorować Syna Maryi, ale właśnie te, które zrezygnowały z tego kultu”14. Wymowne jest
również inne zdanie Newmana: „Jeśli Maryja jest Matką Boga, to oznacza to, że Chrystus
jest koniecznie Emmanuelem, Bogiem z nami... Syn i Matka należą do siebie nawzajem.
Doświadczenie trzech stuleci potwierdziło świadectwo Kościoła: katolicy, którzy czcili
Maryję, adorują do dziś jej Syna...”15. Kult Matki nie hamuje kultu Syna, wręcz przeciwnie,
umacnia go i rozwija. Czas oświecenia potwierdził, że zaniechanie kultu maryjnego jest
przyczyną zaniku wiary w ogóle.
10
Por. D. Flangan, Eschatologie und Aufnahme Marias in den Himmel, w: Concilium 5 (1969), s. 60-66; K. H. Neufeld,
Zur Mariologie Karl Rhaners – Materialien und Grundlinien, w: ZkTh 109 (1987), s. 431-439.
11
Sermo de nativitate, Quaracci 9, s. 709.
12
De incarnatione 18.
13
„È necessario, invece, salvaguardare sempre, nella dottrina mariana l’infinita differenza esistente fra la persona
umana di Maria e la persona divina di Gesù”. Jan Paweł II, środowa audiencja generalna, 3 styczeń 1996, w:
http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/audiences/1996/documents/hf_jp-ii_aud_19960103_it.html.
14
J.H. Newman, Über die Entwicklung der Glaubenslehre, Mainz 1969, s. 367.
15
J.H. Newman, Predigten vor Katholiken und Andersgläubigen, Stuttgart 1964, s. 393.
5
Powołana do Bożego macierzyństwa
W Ewangelii św. Mateusza (2, 11) czytamy, że Mędrcy ze Wschodu zobaczyli „Dziecię z
Matką Jego, Maryją”. Stereotypowy stał się zwrot „Dziecię i jego Matka” (Mt 2, 13. 14. 20.
21). W żaden sposób nie wyraża on jednak Matki i Syna jako rywali, ale jako dwie
naturalnie przynależące do siebie osoby.
„Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty” (Gal 4, 4). Jeśli
w wypowiedzi tej Paweł nie wyjaśnia całkowicie sprawy Bożego macierzyństwa, to Łukasz
w swej Ewangelii (Łk 1, 43) Maryję nazywa już wprost „Matką mojego Pana”. Jan
Ewangelista mówi o „Matce Jezusa” (J 2, 1; 19, 25n), który był „na początku u Boga” (J 1,
1.2.) i „stał się ciałem” (J 1, 14). Różnica pomiędzy Maryją i innymi matkami tkwi w tym, że
urodzony przez nią Syn żył zanim znalazł się w jej łonie, a więc preegzystował. Wiarę w
preegzystencję Syna da się udokumentować już w pierwszych dziesięcioleciach po
zmartwychwstaniu Pana (Flp 2, 6n; Gal 4, 4). Matka i Syn należą więc do siebie w
wyjątkowy i szczególny sposób, ponieważ właśnie ona przekazała człowieczeństwo Temu
odwiecznemu Synowi i tylko Jemu.
W tym miejscu dotyka się osobowego charakteru Maryi (Personalcharakter) względnie
fundamentalnej zasady mariologii, o której mówił w XIX wieku M. J. Scheeben16. Warto
rozważyć tę kwestię analizując jeden przykład z mariologii, o którym mówi A. Ziegenaus17.
Pewien teolog w XX wieku tłumaczył, że Maryja ze względu na fakt urodzenia Zbawiciela
jest w takim stopniu Współodkupicielką, co matka Krzysztofa Kolumba odkrywczynią
Ameryki, a więc w żadnym. Myśl ta zgadza się w odniesieniu do Kolumba, ponieważ ten
śmiały marynarz mógł w dzieciństwie umrzeć na jakąś chorobę bądź zostać wielkim
przywódcą lub naukowcem. Matka Kolumba jest więc najwyżej pewnym warunkiem
odkrycia Ameryki, bo mógł to zamiast niego uczynić też kto inny. Ona sama zaś nie miała
specjalnego udziału w tej kwestii. Jeśli chodzi o Maryję i Jezusa sprawa wygląda nieco
inaczej. Jezus nie był jakimś młodzieńcem, który w pewnym momencie swojego życia został
powołany na Mesjasza, a mógł równie dobrze pozostać np. stolarzem. Jezus jako Człowiek
był od samego początku swej ziemskiej egzystencji naznaczony przez Unię Hipostatyczną i
w Bożym planie od zawsze przeznaczony do Unii z preegzystującym Synem. Świadczą o tym
słowa: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty,
zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu” (Gal 4, 4). Podobnie
czytamy w wyznaniu wiaru: „...który dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą
16
Zob. H. Mühlen, Der „Personalcharakter“ Mariens nach J.M. Scheeben. Zur Frage nach dem Grundprinzip der
Mariologie, w: Wissenschaft und Weisheit 17 (1954), s. 191-213.
17
A. Ziegenaus, Maria weist uns den Weg zu Christus, w: Fels 39 (2008), s. 132, 131-134.
6
Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. Ze względu na ten
jasny cel Jezus musiał już przy Wcieleniu być Zbawicielem i dlatego Maryja nie dała życia
jakiemuś człowiekowi, który mógł się rozwinąć na wiele możliwości, ale jedynemu
Odkupicielowi świata, którego misja była określona zanim znalazł się w łonie Matki.
Podobnie rzecz ma się z Maryją. Od zawsze była ona przeznaczona do Bożego
macierzyństwa, co nie wyklucza jej wolności w podejmowaniu decyzji o przyjęciu Bożej
woli objawionej przez anioła (por. Łk 1, 26-38). W tym też tkwi jej osobowe znamię, jej
osobowy charakter (Personalcharakter). Ponieważ Maryja jest ukonstytuowana w swej
osobowej istocie przez macierzyństwo Boże, nie może być tak, że została ona w dowolnym
czasie swego życia do tego macierzyństwa powołana, np. w chwili poczęcia Jezusa. Maryja
jest – cytując Scheebena – „od swego początku i mocą swego pochodzenia
przyporządkowana osobie Logosa i to w ten sposób, że egzystuje ona tylko w i z relacją do
Boskiej Osoby jej Syna, a ta relacja warunkuje i określa całą jej egzystencję”18.
Scheeben wyjaśnia ową relację Maryi do swego Syna w kontekście protestanckiej wizji
mariologii. Według niej Maryja otrzymała wszystkie potrzebne łaski do wykonania misji
Matki Bożego Syna. Te łaski wspierające jej funkcję nie obejmowały jednak jej osoby, były
od niej niezależne i poza posługą Matki niepotrzebne. Reasumując, wszystkie orzeczenia o
Maryi, które dotyczą okresu przed jej macierzyństwem (np. Niepokalane Poczęcie,
dziewictwo) albo po nim (np. wniebowzięcie, stosunek Maryi do Kościoła), są według myśli
protestanckiej jałowe i bez znaczenia. Jeśli jednak w katolickiej perspektywie byt i
powołanie Maryi są ze sobą ściśle powiązane i rzeczywiście jest ona Matką Boga, to cała jej
egzystencja od pierwszej chwili istnienia poprzez okres po narodzeniu Jezusa wraz z
wszystkimi jej obowiązkami jako Matki, nosi znak Bożego macierzyństwa, tzn. znamię
wynikające z przeznaczenia jej do zrodzenia światu Zbawiciela.
Ze względu na to przeznaczenie Maryi Kościół niejako instynktownie wyczuwał, że bracia i
siostry Jezusa (por. Mk 3, 31n; 6, 3) nie mogli być fizycznymi dziećmi Maryi, a ona po
narodzeniu Jezusa nie mogła podejmować roli, jaką podejmują inne kobiety i matki, lecz
stała się szczególną Matką Kościoła. Z tego względu Sobór Watykański II powiada: „To zaś
macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie - poczynając od aktu zgody, którą
przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem - aż do
wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba,
nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo
ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości
opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i
niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny” (LG 62).
18
M. J. Scheeben, Handbuch der katholischen Dogmatik, tom V, Freiburg 1954, n. 1603.
7
„Kościół słusznie ogląda się na Tę, co zrodziła Chrystusa, który po to począł się z Ducha
Świętego i narodził z Dziewicy, aby przez Kościół także w sercach wiernych rodził się i
wzrastał” (LG 65). Maryja nie tylko urodziła światu Zbawiciela i w ten sposób wykonała
swoje zadanie, lecz zgodnie ze swoim powołaniem ciągle przynosi swego Syna światu.
Niepokalanie poczęta
Sprawą uprzednią w stosunku do macierzyństwa Maryi i jej pośrednictwa jest Niepokalne
Poczęcie (immaculata conceptio), które - jak żadna inna definicja wiary - obciążone jest
licznymi nieporozumieniami. Trudności związane z tym dogmatem wiary zgłaszają nie tylko
przedstawiciele innych konfesji, ale również teologowie o katolickim rodowodzie i
światopoglądzie. Zanim dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi został ogłoszony, miał on
już za sobą burzliwą i skomplikowaną historię. Nie powstał on wcale w wyniku wątpliwej
zasady de Maria numquam satis19, byłby bowiem wówczas bezprzedmiotowym i
zawieszonym w próżni konstruktem, który swe istnienie zawdzięcza niezrozumiałej
tendencji dekorowania Maryi wszelkimi możliwymi przywilejami. Dogmat ten ma swe
głębokie uzasadnienie w Piśmie św., na które wskazuje G. Lohfink w swej książce Maria –
nicht ohne Israel20.
Wolna od zmazy grzechowej
Istota grzechu pierworodnego, od którego wolna była Maryja, nie jest przedmiotem
niniejszych rozważań. Wystarczy, że przyjmie się tu definicję Pawła z listu do Rzymian (Rz 18). Grzech skalający każdego Żyda i poganina jest czymś więcej niż nieczystość, którą
można w magiczny sposób usunąć. Jest też czymś więcej niż wykroczeniem przeciwko
jakiejś regule, które może być sprostowane. Niegodziwość ta jest również czymś więcej niż
zaburzeniem szeroko rozumianego procesu rozwoju, który człowiek mógłby przy pomocy
własnych środków przezwyciężyć. Grzech pierworodny jest raczej katastrofą historyczną,
odmową, odwróceniem się od Stwórcy, złym wykorzystaniem danych człowiekowi przez
Boga możliwości do życia i dlatego zaciemnieniem stworzenia, którego osoba ludzka nie
potrafi przezwyciężyć o własnych siłach. Mowa jest o „mocy grzechu”, która raz
wkroczywszy w serce człowieka wprowadza go w stan pychy: nieuznawania Boga jako Pana
(Rz 1, 28), oddawania czci stworzeniu zamiast Stwórcy (Rz 1, 25), wrogości wobec Boga (Rz
5, 10), ograniczania i okrajania prawdy (Rz 1, 18), co w konsekwencji prowadzi do
nikczemnego myślenia i zaćmienia serca (Rz 1, 21). Zmaza grzechu pierworodnego nie
19
Por. W. Beinert, Maria, Spiegel der Erwartungen Gottes und der Menschen, Regensburg 2001, s. 106-115.
20
Eine neue Sicht der Lehre von der Unbefleckten Empfängnis, Freiburg-Basel-Wien 2008, s. 299-313.
8
wypływa więc z ludzkiej natury, ale poprzez historyczne procesy wkracza w świat i w serce
człowieka dotykając najgłębszej jego istoty21.
W takich warunkach dyktowanych przez „moc grzechu” powstaje naród wybrany, Izrael, w
którym rozwija się historia przeciwna do grzechu pierworodnego22. Swój szczyt osiąga ona
w Maryi, która jest obrazem ludu Bożego (Kościoła), ale również reprezentantką
starotestamentalnego narodu wybranego. Maryja stoi w ten sposób w całkowitej opozycji
do grzechu, jest szczęśliwym dla ludzkości rezultatem kierowanych w tajemniczy sposób
przez Boga historycznych zdarzeń, które czynią ją od samego początku jej istnienia czystą i
nieskalaną, zdolną do udziału w niepojętych i nadzwyczajnych, ale równocześnie w
niepozornych i łatwo dających się przeoczyć wydarzeniach.
Nieskalany zalążek Kościoła
Już pierwsi Ojcowie Kościoła mówili o czystości i nieskazitelności Kościoła, powołując się
przy tym na 2 Kor 11, 2: „Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością. Poślubiłem
was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę”.
Paweł sformułował to zdanie mając na uwadze znane adresatom listu zwyczaje ślubne.
Jako prowadzący Oblubienicę zaślubił on wspólnotę Koryntu Chrystusowi i chce ją Mu
przekazać w dniu ślubu jako nienaruszoną Dziewicę; dzień ślubu jest dla Pawła czasem
ponownego przyjścia Chrystusa. Obraz ten zakłada, że Kościół Koryntu jest już z
21
“Dieser Zustand des Menschen ist aber nun gerade nicht Natur. Er ist in Geschichte geworden. Das ist bei Paulus
überdeutlich. Die Sünde „kam“ in die Welt und sie „gelangte zur Herrschaft“. Gott musste seinen Zorn über die Sünde
offenbaren (Röm 1, 18) und – sozusagen im gleichen Atemzug - seine heilschaffende Gerechtigkeit (3, 21-22). Er hat
alle im Ungehorsam zusammengeschlossen, um sich aller zu erbarmen (11, 32)“. G. Lohfing, L. Weimer, Maria – nicht
ohne Israel, s. 102.
22
Aby łatwiej zrozumieć istotę grzechu pierworodnego, warto odwołać się do rozważań cytowanego wyżej autora.
Moc grzechu przyszła na świat niczym zanieczyszczenie środowiska inspirowane rozwojem przemysłu, a więc
działaniem człowieka, które nie odnosi się tylko do jednego, konkretnego czynu, ale rozciąga się w historii, jest
wynikiem długiego procesu. Wszyscy żyją w takiej rzeczywistości, która skalana nadmiarem toksyn ciągle niszczy
człowieka, niekoniecznie odpowiedzialnego za działania swoich przodków. Każde dziecko znajdujące się jeszcze w łonie
matki, bez własnej winny poddane jest wpływom toksyn, które przenikają jego mały i bezbronny organizm poprzez
wdychane przez matkę powietrze i przez przyjmowany przez nią pokarm. Dziecko rodzi się w zatrutym świecie i nie
mając nawet pojęcia, że środowisko jest zatrute samo poprzez własne działanie pogłębia to zanieczyszczenie. Działo
się tak aż do chwili, kiedy ktoś zauważył i stwierdził, iż powietrze jest zatrute. Wówczas powstała świadomość
zanieczyszczenia, ale ona sama nie wystarczy, aby oczyścić świat. Nawet podejmowane próby działania nie zawsze
przynoszą efekt, bo nie sposób zatrzymać zmiany powstałe w klimacie. Sytuacja ta pokazuje zawikłanie człowieka w
grzech, które nie musi być nawet świadome, ale dotyczy wszystkich, bo na wszystkich oddziaływuje. Ukazuje również
konieczność ingerencji z zewnątrz, „z mocą”, aby przeciwdziałać tragedii zniszczenia. Nie można spawy załatwić
stwierdzeniem: tak już po prostu jest. Historii grzechu należy przeciwstawić historię zbawienia, w której Wcielenie
Syna Bożego odgrywa centralną rolę. Por. G. Lohfing, L. Weimer, Maria – nicht ohne Israel, s. 37-42.
9
Chrystusem zaślubiony, ale Oblubienica nie została jeszcze uroczyście przedstawiona
swemu Mężowi. Ślub jeszcze się nie odbył23.
Teologii tej odpowiada metaforyka ślubna listu do Efezjan (5, 1-33). To, co wcześniej
powiedziane zostało w odniesieniu do wspólnoty w Koryncie, tutaj rozciągnięte jest na cały
Kościół. Przekazanie Oblubienicy Oblubieńcowi nie jest przesunięte na dzień ponownego
przyjścia Chrystusa, ale odbywa się przy chrzcie, bowiem Chrystus wydał się za cały Kościół,
aby był on „święty i nieskalany” i aby „samemu sobie przedstawić Kościół jako chwalebny,
nie mający skazy czy zmarszczki” (Ef 5, 27). Kościół jest więc przez odkupieńcze dzieło
Chrystusa święty i nieskalany, co nie wyklucza, że musi on teraz daną mu świętość
urzeczywistniać. Nie ma sprzeczności również w tym, że wspólnota eklezjalna jest nie tylko
wspólnotą świętych, ale również grzeszników. Nowy Testament bez wahania nazywa więc
Kościół świętym24.
Od chwili, kiedy Ojcowie Kościoła zaczęli widzieć w Maryi obraz Kościoła, wypowiedzi o
świętości i nieskazitelności Kościoła zostały w sposób konieczny przeniesione na Maryję.
Od czasów Ambrożego († 397) Ojcowie mówili o bezgrzeszności, nieskazitelności i
oblubieńczej piękności Maryi25. Inaczej też nie mogli orzekać, bowiem jako obraz Kościoła
musiała mieć te same cechy, co on. Kardynał Ratzinger opisał ten stan rzeczy w
następujący sposób: „W Piśmie św., a tak właściwie u Ojców, istniała od samego początku
nauka o Immaculata, oczywiście jako nauka o Ecclesia Immaculata; nauka o Immaculata
jest tu antycypowana - jak cała późniejsza mariologia - najpierw jako eklezjologia”26. Dla
wielu sceptycznych teologów taki stan rzeczy jawi się jako nieco dziwny. Święty Kościół i
święta Maryja – jest to dla nich nieco ryzykowna konstrukcja. Paweł i autor Listu do Efezjan
nie przypisują Kościołowi czegoś dowolnego, lecz po prostu poważnie traktują
rzeczywistość zbawienia. Gdyby bowiem w Kościele nie było uwolnienia, ratunku,
przemiany i świętości, to zbawienie nie byłoby realne. Po śmierci i zmartwychwstaniu
Chrystusa wszystko jest inne: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym
stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto <wszystko> stało się nowe“ (2 Kor 5, 17). Dla
23
Nie należy wnioskować z tego obrazu, że wspólnota chrześcijan w Koryncie ma stać się czystą i świętą dopiero w
dniu ponownego przyjścia Chrystusa, że na razie może sobie odpuścić, aż do dnia zaślubin z Chrystusem. Takie
przekonanie byłoby całkowicie sprzeczne z Pawłową teologią chrztu, według której wszyscy przez chrzest zostali
„uwolnieni od grzechu” (Rz 6, 18), „napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12, 13), „obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni”
(1 Kor 6, 11), „uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości” (1 Kor 1, 2) oraz umocnieni, aby „postępowali w
nowym życiu” (Rz 6, 4).
24
Por. Y. Congar, Die heilige Kirche, w: MySal IV 1, Einsiedeln 1972, s. 458-477.
25
A. Müller, Marias Stellung und Mitwirkung im Christusereignis, w: MySal III 2, Einsiedeln 1969, 403n, s. 393-510.
26
J. Ratzinger, Tochter Zion. Betrachtungen über den Marienglauben der Kirche, Einsiedeln 1990, s. 66n.
10
Pawła „nowe stworzenie” już się rozpoczęło i to nie tylko w pojedyńczym chrześcijaninie,
ale w całym „Ciele Chrystusa”, w Kościele. Nic nie jest tak, jak było wcześniej, dlatego
mowa o świętości Kościoła nie jest jakimś symbolicznym orzeczeniem.
Również to, co Kościół mówi o Maryi, nie jest metaforą czy symbolem, bowiem
Niepokalana nie jest tylko symboliczną figurą. Maryja mogła stać się obrazem Kościoła,
ponieważ zgodnie z Łk 1, 38 odpowiedziała na nowinę anioła jednoznacznie i bez
zastrzeżeń „tak”. Warto uświadomić sobie w tym miejscu, co oznaczają słowa: „Oto ja
służebnica Pańska”. Mają one bowiem niezwykłą doniosłość: mówią, że Maryja niczego nie
chce dla siebie i sama nie chce być nikim szczególnym; wola Boża jest dla niej wszystkim.
Aby głębiej poznać doniosłość sceny zwiastowania (Łk 1, 26-38) należy ją czytać na zasadzie
kontrastu i porównania do tego, jak człowiek odnosi się do woli Bożej, kiedy ona go
bezpośrednio dotyka. Słusznie zauważa Lohfink, iż najczęściej zachowuje się on wówczas,
jak gdyby nie wiedział, czego Bóg od niego chce. Często mówi się wówczas: „Gdybym ja
tylko wiedział, co Bóg ode mnie chce, to od razu bym to zrobił”. Niestety jest to zwykle
czysta wymówka, bowiem wiadomo, co należy zrobić, ale nie ma woli uczynienia tego.
Innym razem z kolei słyszy się zdanie: „Oczywiście, że chcę czynić to, czego ode mnie
oczekuje Bóg, ale czy to musi być tak od razu? Ja potrzebuję trochę czasu”. Również taka
postawa jest ucieczką. Św. Augustyn pisał jak bardzo go paraliżowało to przesuwanie w
czasie nawrócenia: „Jeszcze chwilę! Jeszcze tylko chwilę! Poczekaj nieco... Lecz ta chwila za
chwilą przekraczała wszelką miarę chwil; i to „czekanie nieco” — ciągle się przedłużało.”27.
Może się też zdarzyć, że rzeczywiście zacznie się realizować wolę Bożą, ale równocześnie
przezornie zachowuje się pewne obszary, do których nie dopuszcza się Boga, który jest
Panem naszego życia, ale nie we wszystkim. Okazuje się więc, że następuje rozdarcie i służy
się wówczas dwóm Panom, Bogu i sobie.
Taka jest najczęściej gorzka rzeczywistość, którą należy cierpliwie znosić, ale dopiero na tle
tego rozdarcia we własnym życiu jasne się staje to, co powiedziała Maryja poprzez fiat i co
oznacza, że uznała się „służebnicą Pańską”. Maryja „zaślubia” wolę Bożą nawet wówczas,
kiedy pozostaje ona dla niej niejasna i ma stać się mieczem przeszywającym jej duszę (por.
Łk 2, 35).
Hans Urs von Balthasar stwierdził kiedyś, że gdyby Maryja powiedziała Bogu „tak”
połowicznie, z rezerwą i bez przekonania, to Logos nie mógłby stać się w niej człowiekiem.
Czyste i niepodzielne „tak” zakłada wolność od grzechu i jego mocy28. Ojcowie Kościoła
27
Św. Augustyn, Confessiones, VIII 5.
28
„Ihr ‚unbeflecktes Empfangenwordensein‘ sagt nichts anderes, als was zur Schrankenlosigkeit ihres Ja unerlässlich
ist, denn wer irgendwie von der Urschuld und ihren Folgen tangiert wäre, brächte eine solche arglose Offenheit für
jede Verfügung Gottes nicht zustande“. H. U. von Balthasar, Maria in der kirchlichen Lehre und Frömmigkeit, w: J.
11
sprawę tę widzieli podobnie, ale wyrażali ją zwykle w inny sposób, przy pomocy obrazów.
Sens był jednak zawsze ten sam: tylko czysta, doskonała i niepodzielna zgoda Maryi mogła
przygotować Logosowi miejsce zamieszkania. Skoro więc Ojcowie Kościoła mówili od IV i V
wieku o uświęceniu Maryi, o jej uwolnieniu od grzechu pierworodnego, a nawet o jej
bezgrzeszności, to nie były to puste orzeczenia, którymi chciano Maryję przystroić.
Wyrażały one raczej radykalne rozumienie tego, czym jest Kościół w Chrystusie i przez
Chrystusa: uwolnionym, wyzbytym wszelkiej dwuznaczności ludem Bożym, który w końcu
stał się takim, jakiego Bóg zawsze chciał. W komentarzach Ojców Kościoła bezgrzeszność
Maryi traktowna jest poważnie, wiąże się ona bowiem ściśle z Wcieleniem Logosa, z Jego
rzeczywistym wejściem w świat i zbawieniem tegoż świata.
Droga do dogmatu Niepokalanego Poczęcia
Wcielenie Boga i związane z nim odkupienie zakładało więc czyste, wolne, niepodzielne i
przez to wyzbyte grzechu pierworodnego „tak” Maryi. W okresie Ojców Kościoła oraz w
średniowiecznym Kościele nie było w tej sprawie rozbieżnych poglądów. Kontrowersje i
spory budziło natomiast pytanie: Kiedy, w którym momencie swego życia, Maryja została
uwolniona od grzechu pierworodnego? Jedni stawiali na chwilę zwiastowania przez anioła,
inni uważali, że stało się to nieco wcześniej, a nawet przed jej narodzeniem zgodnie z Jr 1, 5
(„Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat,
poświęciłem cię”). Jeszcze inni byli przekonani, że miało to miejsce w pierwszej chwili jej
egzystencji.
Spór ten miał wiele przyczyn. Jednym z nich było na przykład to, że Tomasz z Aquinu (†
1274) - nawiązując do Arystotelesa - przyjmował, iż zamieszkanie duszy w męskim
embrionie następuje po 40 dniach, a w żeńskim nawet po 90. Tomasz i jemu podobni byli
więc przekonani, że uświęcenie Maryi i związane z nim uwolnienie od grzechu
pierworodnego następowało dopiero po zamieszkaniu duszy. Z tego też powodu Maryja
nie mogła od samego początku swej egzystencji być wolną od grzechu pierworodnego 29.
Ostre dyskusje o Niepokalanym Poczęciu Maryi wynikały również stąd, iż teologowie mieli
na uwadze nie tylko świętość Kościoła i Maryi, ale także to, że wszyscy ludzie, oprócz
Ratzinger – H. U. von Balthasar, Maria. Kirche im Ursprung, Einsiedeln/Freiburg 2005, s. 93, 87-111. „Warum ist Maria
‚unbefleckt empfangen‘? Weil eben jemand ‚anstelle des gesamten Menschengeschlecht‘ (wie Thomas von Aquin
sagt) das volle, ungeschmälerte Jawort Israels zu Gott sprechen mußte, damit sein Wort einen Ort fände, sich
menschwerdend auf Erden niederzulassen“. Tenże, Klarstellungen. Zur Prüfung der Geister, Freiburg 1971, s. 71.
29
Widać tu również jak owi autorzy definiowali grzech. Nie miał on zasadniczo wiele wspólnego z ciałem, a raczej z
duszą (np. pycha).
12
Chrystusa, znajdują się pod panowaniem grzechu i potrzebują odkupienia. Pytano więc, czy
Maryja ma stanowić w tej sprawie wyjątek? Paweł mówi jednoznacznie, iż wszyscy
zgrzeszyli i ulegają mocy grzechu, aż nadejdzie ratunek przez Chrystusa (Rz 1-5). Tego
przekonania Kościół nie mógł się wyzbyć, dlatego wspomniany wyżej Tomasz z Aquinu
powiadał: „Gdyby dusza Najświętszej Dziewicy nigdy nie była dotknięta grzechem
pierworodnym, to byłoby to ograniczeniem godności Chrystusa, który jest przecież
Odkupicielem wszystkich”30.
Wyjście z tego dylematu znalazł angielski franciszkanin Jan Duns Szkot († 1308), który
bazował na dorobku Anzelma z Canterbury († 1109), benedyktyna Eadmera († 1124) oraz
swego współbrata Wilhelma z Ware († 1300). Szkot mówił o uprzednim odkupieniu Maryi
przez Jezusa Chrystusa. Jezus przez swoje dzieło zbawcze całkowicie zachował Maryję od
grzechu pierworodnego w sposób wyprzedzający (praeservavit)31.
Spory teologiczne trwały jednak jeszcze bardzo długo. Immakuliści potępiali makulistów, a
ci ostatni rewanżowali się tym samym. Mimo iż papież Sykstus IV († 1484) wprowadził w
1477 roku w wielu miejscach święto Niepokalanego Poczęcia i zalecił obchodzić go 8
grudnia, napięcia nadal trwały. Również modlitwa z formularza mszalnego przypadająca na
dzień świętowania Niepokalanego Poczęcia Maryi stała się przedmiotem teologicznych
sporów. Do dzisiaj brzmi ona: „Boże, Ty przez Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi
Dziewicy przygotowałeś swojemu Synowi godne mieszkanie i na mocy zasług przewidzianej
śmierci Chrystusa zachowałeś (praeservasti) ją od wszelkiej zmazy, daj nam za jej przyczyną
dojść do Ciebie bez grzechu”. Dominikanie długo używali innego formularza, z którego
jasno wynikało, że Maryja została oczyszczona, a więc wcześniej była skalana grzechem
pierworodnym. Mimo to nauka o Niepokalnym Poczęciu rozszerzała się na coraz to większe
kręgi wiernych, z czego największą satysfakcję mieli franciszkanie. Od XVI wieku powstają
liczne kongregacje Niepokalanego Poczęcia Świętej Dziewicy, na uniwersytetach coraz
śmielej broni się tezy o Niepokalanym Poczęciu. Podczas gdy papieże, zachowując pewien
dystans, starali się gasić towaszyszące omawianej dyspucie emocje teologów, w
pobożności ludowej wyznanie Niepokalanego Poczęcia staje się czymś oczywistym.
Prowadzi to do faktu, że Klemens XI ogłasza w 1708 święto Niepokalanego Poczęcia jako
obowiązkowe dla całego Kościoła, a Pius IX w 1854 podaje do wierzenia nowy dogmat o
Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.
30
“Si numquam anima Beatae Virginis fuisset vontagio originalis peccati inquinata, hoc derogaret dignitati Christi,
secundum quam est universalis omnium Salvator”. Tomasz z Aquinu, Summa theologie III 27, 2 ad. 2.
31
Por. G. Söll, Mariologie, Freiburg 1978, s. 174-177; Zob. F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, Poznań 2005, s.
188-191.
13
Ogłoszenie dogmatu i jego treść
Ogłoszenie dogmatu poprzedziła ankieta przeprowadzona między biskupami całego
katolickiego świata oraz teologami katolickich uniwersytetów. Pius IX w bulli Ineffabilis
Deus ogłosił dogmat słowami: „ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która
utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą
szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa
Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy
grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni
powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć”32.
1. „Od pierwszej chwili swego poczęcia” (in primo instanti suae conceptionis)
Przez całe stulecia niewyjaśniona pozostawała sprawa umiejscowienia w czasie Bożej
interwencji, podczas której Maryja została uwolniona od grzechu pierworodnego. Dogmat
z 1854 roku zdaje się tę kwestię definitywnie wyjaśniać: Maryja była wolna od grzechu od
pierwszej chwili swego istnienia, bez grzechu została poczęta przez swoich rodziców.
Uściślenie „od pierwszej chwili” nadaje dogmatowi aspekt teologii stworzenia, a
mianowicie przypomina stan rajskiej nieskazitelności, w której żył człowiek i całe
stworzenie. Jest ono, według rajskiej jakości, bowiem takie, jakie chciał Bóg, jakie zostało
przez Niego pomyślane i stworzone: niezepsute i nieskalane.
2. „Mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga” (singulari omnipotentis
Dei gratia et privilegio)
Wyrażenie to odzwierciedla rozwijaną od późnego średniowiecza „mariologię
przywilejów”: Bóg napełnił przyszłą Matkę Jezusa „nadmiarem wszelkich łask niebieskich”
(caelestium omnium charismatum copia), pośród których znalazł się również przywilej
wolności od grzechu pierworodnego. Pomijając jednak ówczesne językowe
przyzwyczajenia można w tym tekście dostrzec biblijne i historiozbawcze treści, które
nadają całości szczególną doniosłość: „Niewypowiedziany Bóg ... od początku i przed
wiekami wybrał swemu Jednorodzonemu Synowi Matkę, z której On stawszy się ciałem
narodził się w błogosławionej pełni czasów, oraz okazał jej tak wielką miłość przed
wszelkim stworzeniem, kiedy w Niej jednej z największą życzliwością upodobał sobie”33.
Określenia „od początku” (ab initio), „przez wiekami” (ante saecula), „w pełni czasów”
(temporum plenitudine), „z największą życzliwością” (propensissima voluntate), stanowią –
32
ES 2803.
33
ES 2800.
14
jak słusznie zauważa Lohfink – język i teologię uroczystego wprowadzenia Listu do Efezjan
(Ef 1, 3-14). Mowa jest tam o tym, że wierzący zostali wybrani jeszcze przed założeniam
świata i przeznaczeni do tego, aby stać się przybranymi synami (dziećmi) Boga, aby byli
„święci i nieskalani (immaculati) przed Jego obliczem” (1, 4) według postanowienia Bożej
woli. Definicja z 1854 roku przenosi to, co w Liście do Efezjan zostało powiedziane o
wierzących (a przez to o Kościele: Ef 5, 27) na Maryję. Według Lohfinka nawet wyrażenie
„nadmiar” łaski pochodzi z Listu do Efezjan (1, 3; 1, 8) i jest tłem wydarzeń w Ewangelii
Łukasza (1, 28). Uwagi te skłaniają do wniosku, że bulla Ineffabilis Deus dokładnie opiera
się na patrystycznej i średniowiecznej tezie: wszystkie wypowiedzi o Maryi bazują na
wypowiedziach o Kościele34.
Definicja dogmatyczna mówi w każdym razie o „nadzwyczajnej łasce” i o „przywileju”, jaki
stał się udziałem Maryi, a we wstępie do bulli stwierdza się, że Maryja doświadczyła tej
łaski „przed wszelkim stworzeniem” (prae creaturis universis), jako uprzywilejowana wobec
innych stworzeń, a nawet aniołów. Zarzutu, iż mowa o przywileju jest niebiblijna, nie da się
utrzymać, bowiem w Starym Testamencie bardzo często wspomina się o tym, że Bóg
wybrał swój lud spośród innych narodów, dał mu uprzywilejowaną pozycję i „zalewał” go
„nadmiarem” swej miłości: „Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem
dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico-Izraelu!” (Jr 31,
3-4)35.
Rozważania te uświadamiają, że kiedy mowa jest o świętości narodu czy Kościoła, w rzeczy
samej chodzi o niezasłużoną świętość, czysty dar, który pochodzi od miłującego i wiernego
Boga. Również mowa o przywileju Maryi nabiera w tym kontekście biblijnego brzmienia.
Wybraństwo Izraela było przecież przywilejem, który został mu dany dzięki łasce i
upodobaniu Boga, a swój punkt kulminacyjny osiągnęło ono właśnie w Maryi, zachowanej
od mocy grzechu. W tym miejscu widać wyraźnie, że wypowiedzi o Maryi dotyczą również
Kościoła, a w ich tle znajduje się starotestamentalny naród wybrany. I znowu można
stwierdzić, że taka była główna myśl teologii patrystycznej i średniowiecznej.
3. „Mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego –
została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego” (intuitu
34
Por. G. Lohfing, L. Weimer, Maria – nicht ohne Israel, s. 308n.
35
„Ty bowiem jesteś narodem poświęconym Panu, Bogu twojemu. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś spośród
wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością. Pan wybrał was i
znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów
jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom.
Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego” (Pwp 7, 6-8).
15
meritorum Christi Jesu Salvatoris humani generis, ab omni originalis culpae labe
praeservatam immunem)
Stwierdzenie to zawiera sporną kwestię średniowiecznej i nowożytnej teologii, która
próbowała znaleźć odpowiedzi na pytania: W jaki sposób możliwe jest odkupienie przed
Chrystusem? Czy Maryja potrzebowała odkupienia?
Dogmat bardzo wyraźnie mówi o tym, że Jezus Chrystus jest „Zbawicielem rodzaju
ludzkiego”, do którego należy również Maryja. Nie została ona z grzechu oczyszczona, ale
zachowana i to jednoznacznie „mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa”. Jest to
prawda wiary głoszona przez Jana Dunsa Szkota, który jako pierwszy wyeliminował
sprzeczność pomiędzy potrzebą odkupienia Maryi a zachowaniem jej od zmazy grzechowej
przez Chrystusa. Problematyczne dla wielu pozostaje stwierdzenie „przewidziane zasługi”,
a więc uprzedniość odkupienia wobec faktycznie zrealizowanego dzieła zbawczego.
Dodatkową trudność rodzi przekonanie że, Bóg jako Pan historii działa opierając się na
wolności człowieka, ale prawie zawsze długo przygotowuje konkretne dzieło, rzadko zaś
realizuje swoją wolę punktowo, w jednej chwili. Z tego względu „zachowanie” Maryi od
grzechu pierworodnego jako odizolowane działanie Boga może być problematyczne i rodzi
pytanie: Czy rzeczywiście tak działa Bóg? Warto tu jednak zapytać, czy zachowanie Maryi
od grzechu było punktowym działaniem w historii, czy raczej poprzedzała je długa historia
zbawienia? Odkupienie przed Chrystusem istnieje. Przykładem tego jest nie tylko Maryja,
ale też cała społeczność Izraela, narodu wybranego, który na przestrzeni dziejów kroczył
drogą wierności przeplatanej niewiernością, ostatecznie wydając z siebie to, co w nim
najlepsze i najbardziej przez Boga wybrane – Maryję, Matkę Chrystusa. Nikt chyba nie
wątpi, że Abraham, Mojżesz, prorocy czy prości członkowie narodu wybranego skorzystali z
łaski odkupieńczej wysłużonej przez Chrystusa. Tym bardziej nie można wątpić, że łaski tej
dostąpiła Maryja, i to w stopniu o wiele wyższym.
Okazuje się, że dogmat z 1854 r. jest bardziej biblijny niż to się początkowo wydaje. Jego
tłem jest nie tylko nowotestamentalna nauka o świętości i nieskazitelności Kościoła, ale
również głęboka teologia Starego Testamentu mówiąca o niezasłużonym,
uprzewilejowanym i będącym dziełem łaski wybraństwie ludu Bożego. Kościół był zawsze
przekonany o tym, iż łaska rozumiana jako dar musi być przekazywana z pokolenia na
pokolenie. Jeśli łaska wybraństwa, skumulowana początkowo na narodzie wybranym,
dotknęła Maryję, to nie mogła ona zachować jej tylko dla siebie. Również Kościół, jeśli –
dzięki Chrystusowi i z Jego woli – odziedziczył ją po Maryi, nie może pozwolić, aby owa
łaska była jego wyłącznym przywilejem, nie obejmując wszystkich mieszkańców ziemi. Stąd
wynika misyjność Kościoła, która wypływa z samej jego istoty, z Maryi, i realizuje się w
maryjnej postawie: Kościół jako święty i nieskalany musi być „sługą Pana” (por. Łk 1, 38).
16
Zatroskana o Kościół i jego dzieło
Z wolności od grzechu wypływa więc misyjne powołanie Maryi, aby nieść człowiekowi
Chrystusa i ludzi prowadzić do Niego. Jest to również jej osobowy charakter i misja. Z
misyjności posłania Maryi wynika też jej wyjątkowa rola we wszelkich wysiłkach
ekumenicznych w obrębie wspólnoty chrześcijańskiej.
Aby wiara nie ustała
Maryja będąc samym rdzeniem Kościoła pokazuje Chrystusa nie tylko w swej postawie jako
„Służebnica Pańska” (Łk 1, 38), ale również jako Matka wszystkich wierzących (por. J 19,
26n). Czyni to skutecznie z macierzyńskiej miłości do swego Syna i ludzi, którzy są Jego
braćmi i siostrami, a przez to jej dziećmi. Papież Jan Paweł II rozwinął w tym kontekście
oryginalne twierdzenie, w myśl którego Jezus przez swoje dzieło zbawcze otworzył przed
ludźmi możliwość, aby stać się synami Jego Ojca i Jego braćmi. Gdyby jednak wierzący mieli
tylko wspólnego Ojca, nie byliby jednoznacznie synami i braćmi, lecz pasierbami i
przyrodnimi braćmi. „Aby nasze braterstwo było całkowite, zechciał On, aby Jego Matka
była naszą duchową Matką”36. Maryja jest więc nie tylko Matką Chrystusa, ale również
Matką Kościoła, ponieważ urodziła Tego, który jest Głową Kościoła, a Głowy nie można
oderwać od pozostałych członków37.
Maryja, bazując na swym osobowych charakterze, realizuje zadanie wobec Kościoła38. Jej
powołanie, aby prowadzić ludzi do Chrystusa, odgrywa szczególną rolę w wezwaniu do
nowej ewangelizacji. Historia pokazuje, że wszystkie ożywienia wiary poprzedzał zwykle
rozwijający się prężnie kult maryjny. Tak było w XVI wieku w Niemczech, kiedy to podczas
zawieruch okresu reformacji zakon jezuitów zakładał kongregacje maryjne i w ten sposób
ożywiał ducha wiary. Podobnie działo się w XVII wieku we Francji, gdzie wiara katolicka
była zagrożona z jednej strony przez hugenotów, a z drugiej przez wrogich Kościołowi
literatów i filozofów (Voltaire, Rousseau i tzw. encyklopedyści). Wówczas do ożywienia
36
C. Pozo, El discurso de S.S. Juan Pablo. En el acto Mariano nacional de Zaragoza (6. listopad 1982). Scripta de Maria
VI 1983, s. 15nn.
37
Por. A. Ziegenaus, Maria – Mutter der Kirche, tenże, Verantworter Glaube. Theologische Beiträge 2, Buttenwiesen
2001, s. 169-194.
38
Jej bliskość i troska jest wyraźnie odczuwana przez wierzących, dlatego poszukują oni maryjnych sanktuariów, w
których odnaleźć można miejsca żywej wiary. Takie ciche zakątki, w których odczuwa się ducha modlitwy, są według
Jana Pawła II rzeczywistymi centrami świata i historii zbawienia. Miejsca kultu maryjnego są według papieża centrami
żywej wiary.
17
wiary katolickiej przyczynił się Ludwik Maria Grignion de Montfort (1673-1716) i jego
zakon, który zajął się z powodzeniem głoszeniem misji ludowych39.
Wielkim czcicielem św. Ludwika Marii Grognion de Montfort był Jan Paweł II. Jego
papieskie zawołanie Totus Tuus pochodziło z tekstu oddania się Maryi napisanego przez
Grigniona40. Ludwik Grignion de Montfort i Jan Paweł II wiedzieli o konieczności nowej
ewangelizacji i jej program widzieli nie w niekończących się obradach przeróżnych komisji,
ale właśnie w maryjnej pobożności. W tym kontekście rysuje się również postać kardynała
Wyszyńskiego i jego maryjność, która miała duży wpływ na ożywienie wiary w polskim
narodzie.
Aby byli jedno
Droga do Chrystusa prowadzi przez Maryję. Jest to przekonanie Kościoła katolickiego, który
od zawsze wskazywał na skuteczność tego kierunku. W wielu miejscach słyszy się jednak,
że drogę tę blokują ekumeniczne dyskusje. Oczywiście nie z Kościołem Prawosławnym, z
którym dialog jest zgodny w kwestii maryjnej. Trudności powstają natomiast w dialogu z
wyznaniami, które pojawiły się w czasie reformacji41. Tutaj rodzi się bowiem dylemat:
Skoro chcemy się razem modlić, to nie wolno nam przyzywać wstawiennictwa Maryi, bo to
może drażnić i pogłębiać różnice. O Maryi więc lepiej nie mówić.
Długo przed powstaniem ekumenicznych komisji napisał Leon XIII w encyklice Adiutricem
Populi (1895) następujące słowa: „Wyraźnie wyjaśniamy, że w modlitwie różańcowej
dostrzegamy wspaniały środek, aby sprawę naszych oddzielonych braci przed nią (Maryją)
prosząc przedkładać. Należy to bowiem we właściwym sensie do obszaru jej duchowego
macierzyństwa. Wszyscy bowiem, którzy przynależą do Chrystusa, zostali przez Maryję
zrodzeni. Ona mogła zaś to uczynić w jednej wierze i w jednej miłości... Maryja, która jest
39
Grignion de Montfort wychodząc od Pawłowej myśli o Ciele Chrystusa twierdził, że Maryja, która urodziła Głowę,
musi być równocześnie Matką wszystkich członków. „Matka nie może wydać na świat Głowy bez członków, ani
członków bez Głowy. W przeciwnym razie byłby to wybryk natury... Również w porządku łaski Głowa i członki rodzą się
z jednej Matki”. Dlatego też podczas chrztu, który jest włączeniem w Ciało Chrystusa, Maryja ma swój znaczący udział.
Święty ten uważał, że ludzie chociaż są ochrzczeni, często zapominają przyrzeczenia chrzcielne, ponieważ przyjmowali
ten sakrament jako niemowlęta. Istotne dla rechrystianizacji jest więc odnowienie chrztu, które realizował poprzez
osobiste i wspólnotowe poświęcenie się Maryi. Nie chodziło mu przy tym wyłącznie o prywatne pobożnościowe
ćwiczenie, ale o ożywienie łaski chrztu z pomocą Matki Chrystusa, która jest Matką wszystkich członków Ciała
Chrystusowego. Maryja była dla Grignion de Montfort najpewniejszym, najszybszym i najprostszym środkiem do tego,
aby posiąść Chrystusa. Por. L. M. G. De Montfort, Über die wahre Hingabe an Maria, nr 32, Freiburg 1966, s. 165.
40
Por. A. Ziegenaus, Totus tuus. Maria im Leben und Johannes Paul II., w: Fr. Breid, Werk und Vermächtnis Johannes
Paul II., Augsburg 2006, s. 191-205.
41
Por. J. Moltmann, Gibt es eine ökumenische Mariologie?, w: Concilium 19 (1983), s. 591-594.
18
Matką nas wszystkich..., ma za zadanie zradzać ponownie dla Chrystusa wszystkich tych,
których smutny los od jedności oderwał”42. Paweł VI cytuje ten fragment w swej adhortacji
apostolskiej Marialis cultus z 1974 roku i podkreśla, że „w samym prawdziwym kulcie
Błogosławionej Dziewicy tkwi to, że "gdy Matka czci doznaje, to Syna (…) poznaje się, kocha
i wielbi w należyty sposób"“43. Podobnie wyraża się Paweł VI przy okazji proklamacji Maryi
jako Matki Kościoła. Większość ojców soborowych odrzuciła ten tytuł Maryi, ponieważ
obawiano się, że w ten sposób Maryja zostanie narzucona protestantom jako Matka.
Papież podkreśla jednak, że dziecięca przynależność do Dziewiczej Matki prowadzi do
Chrystusa. Modli się do Maryi słowami: „Zwróć swe miłościwe oczy na naszych braci
odłączonych. Niech będzie Twoją wolą to, abyśmy wkrótce znów byli złączeni. Ty narodziłaś
przecież Chrystusa, który zbudował most jedności pomiędzy Bogiem i człowiekiem”44.
Maryja jest według tych wypowiedzi doskonałym darem, który Bóg dał Kościołowi na jego
drodze do Chrystusa i do wewnętrznej jedności. Wielką troską katolickiego Kościoła musi
więc być to, aby tego daru nie niszczyć, ale go pielęgnować i prezentować w całym jego
pięknie i wartości.
Zwierciadło tęsknot człowieka - zakończenie
Chrześcijaństwo jest wyjątkowo żywym zjawiskiem. Nie jest ono w swej istocie tylko nauką,
lecz przede wszystkim życiem nacechowanym naśladowaniem Chrystusa, którego
pokarmem było pełnić wolę Ojca (por. J 4, 34). Dopiero z głębokich przemyśleń na temat
tego naśladowania ukształtowała się chrześcijańska nauka. Kto chce dowiedzieć się na
czym polega bycie w pełni uczniem Chrystusa, musi najpierw przyjrzeć się jak żyją ci, którzy
uważają się za chrześcijan. Ponadto warto, aby przeanalizował życie świadków, którzy
doświadczyli bliskości samego Chrystusa. Nikt pewnie nie zaprzeczy, że najlepszym
świadkiem i najbardziej przekonywującą towarzyszką Pana była Jego Matka, Maryja.
Poznanie jej tożsamości zawsze odbywało się w Kościele dwutorowo: w nauce i
duchowości. W refleksji naukowej zauważano, że w Maryi przecinają się najważniejsze
linie, które stanowią chrześcijańską doktrynę. Rozważano więc Maryję w kontekście
eklezjologii jako obraz Kościoła. Przypisywano ją niejednokrotnie do traktatu o łasce:
42
R. Grabner-A. Ziegenaus, Die marianischen Weltrundschreiben der Päpste von Pius IX. bis Johannes Paul II.,
Regensburg 1997, nr 108.
43
Paweł VI, Encyklika Marialis Cultus, nr 32, w:
http://kosciol.wiara.pl/wydruk.php?grupa=6&art=1084881460&dzi=1039342259.
44
R. Grabner-A. Ziegenaus, Die marianischen Weltrundschreiben der Päpste von Pius IX. bis Johannes Paul II.,
Regensburg 1997, nr 286.
19
Maryja była bowiem Matką Chrystusa i dlatego od samego początku swego życia wolna od
zmazy grzechu, co jest ewidentnie niezasłużoną łaską. Ponadto jej zdecydowane „tak”,
mówiące o dysponowaniu swą wolnością, wpisuje się w krąg tematyczny nauki o łasce.
Stara tradycja łączyła Maryję z chrystologią. Najważniejsze w jej powołaniu jest bowiem to,
co orzekł o niej sobór w Efezie (431), że jest theotokos, Bogarodzicielką45. U Łukasza
czytamy zaś, że Duch Święty zstąpi na Maryję (Łk 1, 35). Bez działania Pocieszyciela, który
przez stulecia prowadził naród wybrany, a teraz spoczywa na Maryi 46, nie jest możliwe
dzieło zbawcze zaplanowane przez Boga. Matka Pana należała więc również do traktatu o
Duchu Świętym. Wolność Maryi od grzechu pierworodnego przypominała natomiast o
nieskażonym stworzeniu, którego autorem jest Bóg. W Maryi stworzenie jaśnieje swym
rajskim pięknem, które od początku było pomyślane dla wszystkich stworzeń. Miejsca dla
Niepokalanej szukano więc także w teologii stworzenia. Z innej strony medytując Maryję
wniebowziętą nie sposób uciec przed refleksją nad ostateczną przyszłością człowieka, który
ochrzczony w zmartwychwstałym Chrystusie do Niego należy i w Nim znajduje swe
dopełnienie. Maryja może w ten sposób mieć swe miejsce również w ramach eschatologii.
Z pewnością Matka Chrystusa należy do traktatu o stworzeniu, tak samo jak do
chrystologii, eklezjologii, nauki o łasce i Duchu Świętym oraz do eschatologii. Należy więc
do wszystkich traktatów i zarazem do żadnego. Dogmatyka stworzyła sobie nawet
oddzielny dział dla Maryi, mariologię, ale i to jest prowizorycznym rozwiązaniem, tak jak w
ogóle rozgraniczenie dogmatyki na traktaty, które dzielą to, co do siebie nierozłącznie
należy. W Maryi koncentrują się wszystkie tematy teologiczne, które stanowią strukturę
wiary chrześcijańskiej.
Podobnie jest też na płaszczyźnie duchowości i pobożności. Maryja jest niezaprzeczalnie
odzwierciedleniem Bożych oczekiwań w centrum historii zbawienia, a zarazem odbiciem
istoty prawdziwie chrześcijańskiej egzystencji. Z tego względu słuszne jest twierdzenie:
skoro działanie Boże w historii zbawienia jest strukturalnie maryjne, to chrześcijańska
egzystencja też musi być maryjna. Nie oznacza to jednak, że zagorzały czciciel Maryi jest
automatycznie najlepszym chrześcijaninem. Jeśli jednak przymierze Pana Boga z
człowiekiem jest poprzez pośrednictwo Chrystusa i przez działanie Ducha Świętego czystą
łaską i jeśli wymaga ono niezachwianej wiary, to Maryja jest najlepszym, biblijnym
przykładem takiej wiary. Przyjęcie postawy Niepokalanej w dialogu wiary jest wówczas
najdoskonalszą formą urzeczywistniania Bożej woli, która może się stawać poprzez ochoczą
45
Zob. F. Courth, Mariologia. Maryja, Matka Chrystusa, Kraków 1999, s. 103-119.
46
Zob. Z. J. Kijas, Traktat o Duchu Świętym, w: Dogmtyka (red. E. Adamiak, A. Czaja, J. Majewski), tom IV, Warszawa
2007, s. 580-584; J. Bolewski, Matka jednego Pośrednika w Duchu Świętym, w: „Salvatoris Mater” 3 (2002), s. 178.
20
i szczerą dyspozycyjność człowieka: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według
słowa Twego” (Łk 1, 37n).
Kościołowi katolickiemu zarzuca się, że odróżnia się on od pierwszych wspólnot
chrześcijańskich nadmiarem samowolnie pododawanych treści wiary. Zarzut taki jednak
świadczy o całkowitym ignorowaniu żywotności Ewangelii i działania Ducha Świętego.
Pocieszyciel chce wprowadzać człowieka w głębię prawdy (por. J 16, 13), taką też rolę mają
dogmaty Kościoła, które można porównać ze zdrowym i bujnym drzewem. Mówił o tym już
św. Hieronim: „Gałęziami na drzewie Ewangelii, wyrosłym z ziarna gorczycy, są według
mnie różne treści wiary (dogmata)”47. Obraz ten przedstawia dobitnie żywotność
dogmatów, które komunikują się między sobą, tworzą wspólnie jedną całość, i nigdy nie
mogą być oderwane od siebie, a przede wszystkim od swego korzenia, z którego czerpią
życiodajną siłę. Wszystkie wypowiedzi wiary prowadzą do Chrystusa, który nadaje im życie
i sens. W obecnym czasie należy zapomnieć o oświeceniowych twierdzeniach, według
których dogmaty były indoktrynacjami odbierającymi człowiekowi wolność myślenia i
radość życia. Jest bowiem odwrotnie: treści wiary nadają sens życiu i światu, prowadzą
człowieka do pełni prawdy i czynią go wolnym. Jeśli Kościół po długim rozwoju ogłosił w
1854 dogmat o Niepokalnym Poczęciu Maryi, to nie oznacza to również, że jego rozwój
został już definitywnie zamknięty. Drzewo, które nie rośnie umiera. Dogmat musi być więc
żywotny, przynosić nowe owoce (stąd ogłoszona w 1950 roku definicja wiary o
Wniebowzięciu Maryi). W osobie Maryi staje się jasne, że dogmatyczne wypowiedzi nie są
chorą naroślą, ale rzeczywistościami, które się wydarzają. Przemiana świata rozpoczęła się
w chwili Wcielenia, a Maryja jest tego realnym symbolem, a więc prawdziwą
rzeczywistością dopełnionego już Kościoła, nowej ziemi i nowego nieba. Wszystko, co
można powiedzieć o Maryi, zawiera w sobie tęsknotę i cel pielgrzymującego wciąż ludu
Bożego. Maryja jako Matka Chrystusa i Matka Kościoła jest też realnym symbolem jedności
Starego i Nowego Przymierza, Synagogi i Kościoła. Jej oddanie Bogu i doskonałość wiary
stają się nawet pomostem łączącym chrześcijaństwo z islamem. Uzasadnione stają się więc
starania teologów, aby w przyszłości móc wspólnie wołać: Witaj Święta i poczęta
niepokalanie.
47
Św. Hieronim, Komentarz do Mt II, w: CChr. SL 77, s. 108.
21