miałem znakomitych mistrzów

Transkrypt

miałem znakomitych mistrzów
Do wyjątkowych zasług prof. Olszewskiego dla całego naukowego środowiska historycznoprawnego, w wymiarze zarówno
ogólnopolskim, jak międzynarodowym, należy sprawowanie przez
niego od 1977 roku do chwili obecnej, a więc przez prawie 33 lata,
funkcji redaktora naczelnego „Czasopisma Prawno-Historycznego”, wydawanego przez Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk
oraz Wydział Prawa i Administracji UAM w Poznaniu. Periodyk
ten, założony w 1948 roku i redagowany wcześniej przez Zygmunta
Wojciechowskiego i Michała Sczanieckiego, stanowi wizytówkę
polskiej nauki historycznoprawnej. Posiada on rangę międzynarodową, a na jego łamach publikują swoje prace najwybitniejsi
polscy i zagraniczni historycy prawa. Do chwili obecnej ukazały
się 62 roczniki tego czasopisma, wydawanego w postaci dwóch
obszernych zeszytów półrocznych. Ponad połowa z tych roczników
wyszła w okresie kierowania redakcją przez prof. Olszewskiego.
Henryk Olszewski aktywnie udziela się w krajowym i międzynarodowym ruchu naukowym. Należy do kilku międzynarodowych
organizacji i towarzystw naukowych. Aktywnie uczestniczy zwłaszcza w pracach Międzynarodowej Komisji Historyków Parlamentaryzmu (Commission Internationale pour l’Histoire des Assemblées
d’Etats et des Institutions Parlementaires et Représentatives). W 1998
roku wybrany został na członka korespondenta Polskiej Akademii
Nauk, zaś w 2007 – na członka rzeczywistego. W ramach PAN od
wielu lat bierze udział w pracach Komitetu Nauk Prawnych oraz
Komitetu Nauk Politycznych. Od 1993 roku nazwisko prof. Henryka Olszewskiego figuruje w wykazach członków korespondentów
Polskiej Akademii Umiejętności. Pełnił on także inne funkcje: przez
sześć lat prezesa kuratorium Instytutu Zachodniego im. Zygmunta
Wojciechowskiego w Poznaniu, a w latach 1997–2005 członka Centralnej Komisji do spraw Stopni Naukowych i Tytułu Naukowego.
Równolegle przewodniczył Radzie Naukowej Biblioteki Kórnickiej
PAN. W swojej macierzystej uczelni był prodziekanem i dziekanem
Wydziału Prawa i Administracji (1975–1978) oraz członkiem Konwentu Godności Honorowych (1997–2009).
Działalność jako badacza i organizatora nauki zyskała prof.
Olszewskiemu uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą. W 1967
roku otrzymał Nagrodę Marszałka Sejmu w konkursie czasopisma
„Państwo i Prawo” za najlepszą pracę habilitacyjną. W 1983 roku
został wyróżniony Medalem Oswalda Balzera, przyznawanym za
osiągnięcia naukowe na polu historii prawa. Był także laureatem
Nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Nagród
Rektora UAM. Posiada odznaczenia państwowe: Krzyże Kawalerski i Oficerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Medal Komisji
Edukacji Narodowej. W 1999 roku obdarzony został godnością
doktora honoris causa Europejskiego Universytetu „Viadrina” we
Frankfurcie nad Odrą.
Nasz doktor honoris causa utrzymuje od przeszło 50 lat
niezwykle bliskie i serdeczne naukowe kontakty z krakowskimi
historykami prawa i historykami doktryn politycznych i prawnych.
W charakterze recenzenta uczestniczył w prawie 30 przewodach
doktorskich, habilitacyjnych i profesorskich pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego, historyków, politologów i prawników.
Centralna Komisja ds. Stopni Naukowych i Tytułu Naukowego
powierzała mu wielokrotnie funkcje superrecenzenta dorobku
badawczego pracowników UJ. Angażowano go także do opiniowania wniosków o nadanie godności doktora honoris causa naszego
Uniwersytetu i medalu Merentibus. Opiniował wnioski o nagrody
i zwracano się do niego o recenzje wydawnicze. We wszystkich
swoich opiniach i recenzjach przejawiał wzorową rzetelność,
uczciwość, a zarazem życzliwość. Uczestniczył w licznych konferencjach organizowanych przez środowiska naukowe w UJ oraz
był obecny w księgach pamiątkowych wydawanych ku ich czci
zasłużonych uczonych krakowskich.
Nadanie prof. Henrykowi Olszewskiemu godności doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego stanowi wyraz najwyższego uznania krakowskiego środowiska naukowego dla wybitnego
uczonego za całokształt jego dokonań w dziedzinach nauki historii
prawa i doktryn politycznych i prawnych, a także historii tout court.
Profesor Olszewski, na przekór swej dacie urodzenia, niezmiennie,
jak przed laty, tak i dziś, zachowuje młodzieńczą werwę i zapał
do pracy. Z nadzieją należy oczekiwać na nowe jego dokonania
na polu nauki. W imieniu krakowskiego środowiska historyków
prawa, historyków doktryn politycznych i prawnych, politologów,
prawników i historyków, jak też całej communitas doctorum et
studiosorum Universitatis Jagiellonicae Cracoviensis składamy Ci,
Czcigodny Panie Profesorze, najserdeczniejsze życzenia zdrowia
i dalszych sukcesów dla dobra nauki oraz pomyślności naszego
kraju. Ad multos annos.
Michał Jaskólski
kierownik Katedry Historii Doktryn Politycznych i Prawnych
Wacław Uruszczak
kierownik Katedry Prawa Polskiego
MIAŁEM ZNAKOMITYCH MISTRZÓW
Wystąpienie prof. Henryka Olszewskiego
B
rak słów, by wyrazić wzruszenie i wdzięczność, jakie odczuwam. Wejście do rodziny doktorów honorowych tej uczelni –
Uniwersytetu Jagiellońskiego – to zaszczyt największy z możliwych. Znam nazwiska tych, którzy dostąpili go w przeszłości –
one onieśmielają. Proszę więc pozwolić, że krótko tylko, ale
z serca powiem „dziękuję” tym wszystkim, których inicjatywa
i starania legły u podstaw tego wyróżnienia. Jeżeli tylko zdrowie
i siły pozwolą, będę się starał należytą pracą spłacać ten wielki
dziś zaciągnięty dług wobec swojej nowej uczelni – uniwersytetu,
który odtąd będzie też moim uniwersytetem.
18
ALMA MATER nr 126–127
Uroczystości takie jak dzisiejsza skłaniają do zadumy i refleksji –
o przeszłości, o drodze, która do współczesności prowadziła,
o tym, w jakiej mierze udało się wykonać rotę ślubowania sprzed
lat i sprostać wytyczonym zamierzeniom. Początki mojej naukowej
przygody przypadały – jak drogi całego mojego pokolenia – na
czasy trudne, złe, nieprzyjazne, pełne przerysowań i ideologicznych
garbów. Ale miałem szczęście: od początku mogłem liczyć na
wsparcie żony, absolwentki historii Uniwersytetu Jagiellońskiego,
seminarzystki prof. Jana Dąbrowskiego. No i miałem znakomitych
mistrzów, którym nic nie przeszkadzało w rygorystycznym prze-
A. Wojnar
A. Wojnar
strzeganiu etosu nauki. Podstaw warsztatu uczył mnie Zdzisław od nich pochodziły pierwsze inspiracje, krytyczne recenzje, mądre
Kaczmarczyk, w prace redakcyjne wdrażał Michał Sczaniecki, słowa zachęty. Jakże mi o tym dzisiaj nie wspomnieć.
błędy korygował Józef Matuszewski; wszyscy żyliśmy w cieniu
Nie zamierzałem być specjalistą jednego tematu, interesowielkiej osobowości Zygmunta Wojciechowskiego, niezaprze- wało mnie wiele zespołów zagadnień i do przekonania trafiała
czalnego guru poznańskiego środowiska historycznoprawnego mi maksyma o użyteczności rozsądnego płodozmianu w nauce.
pierwszej powojennej dekady. Pierwszego października 1954 roku W rezultacie moje preferencje badawcze od początku uzyskazdałem egzamin wstępny
ły postać mocno zhierarna aspiranturę. Dzień był
chizowaną. Ale nie było
dla mnie pamiętny, bo
przypadkiem, że na pierwznalazłem się w zasięgu
szym miejscu znalazło się
promieniowania Juliusza
zafascynowanie dziejami
Bardacha. Juliusz Bardach
dawnego sejmu. Do sejmu
przejął nade mną opiekę
wciąż wracałem. Sejm był
naukową – nieformalną
najważniejszą, najbardziej
i dyskretną, ale prawdziwie
transparentną instytucją
ojcowską. Przez ponad 50
w armaturze dawnego pańlat korzystałem z jego przystwa. W sejmie spotykały
jaznej życzliwości, z głębosię i przecinały sploty nerkiej wiedzy i znajomości
wowe życia publicznego.
świata, do tego stopnia, że
Ponadto moi mistrzowie
dziś, kiedy odszedł, wciąż
byli badaczami historii tego
dotkliwie odczuwam jego
sejmu, a właśnie lata 50.
brak. W latach 60. uzyskaXX wieku przyniosły wielłem możliwość zbliżenia
ki przełom w inwestycjach
Przemawia prof. Henryk Olszewski
badawczych na tym polu.
się do Marka Sobolewskiego, a nade wszystko do Konstantego Grzybowskiego, jednego z naj- Dociekania Juliusza Bardacha zmieniały obraz początków naszebardziej błyskotliwych uczonych – humanistów o niezmierzonej go sejmowania. Bogusław Leśnodorski dawał nowe spojrzenie na
skali zainteresowań twórczych, niezrównanego burzyciela mitów Sejm Czteroletni. Adam Przyboś, Józef Gierowski i Włodzimierz
naukowych. Od Konstantego Grzybowskiego można się było wiele Dworaczek odkrywali tajniki życia sejmikowego. Świetna była
nauczyć, pod warunkiem wszelako, że się było do dyskusji z nim książka Władysława Czaplińskiego o dwóch sejmach z roku
dobrze przygotowanym. Ciągle nie mogę opędzić się od myśli, 1652, która dała początek całej serii nowoczesnych monografii
że do dnia tragicznej śmierci tego uczonego i wspaniałego czło- poszczególnych sejmów okresu panowania Wazów w Polsce.
wieka nie zdołałem u siebie zniwelować ewidentnych deficytów W 1959 roku ukazała się kapitalna rozprawa Konstantego
Grzybowskiego poświęwiedzy. Później, w czacona sejmowi lat panosie kilkuletnich pobytów
wania Zygmunta Augusta,
w Niemczech, związałem
przenikliwa w interpresię z dwoma historykatacji, w niejednym może
mi niemieckimi, którzy
zbyt śmiała w konkluzjach
wprowadzili mnie w arkai kontrowersyjna, ale stana historii współczesnej,
wiająca pytania o zespoły
szczególnie w dyskurs nad
kwestii, które wcześniej
totalitaryzmem w Europie.
Jednym był nieżyjący już
umykały uwadze historyMartin Broszat w Monaków. Zamierzyłem więc
chium, dyrektor tamtejszewypełnić istniejącą jeszcze
go Institut für Zeitgeschichlukę w historiografii i zająć
te, metodolog badań nad
się sejmem Rzeczypospolinarodowym socjalizmem,
tej w drugiej połowie XVII
drugim, też przedwcześnie
wieku i w czasach saskich,
Oklaski dla nowych doktorów honoris causa UJ
zmarły, Werner Jochmann –
także dlatego, że intrygohistoryk społeczny oraz
wała mnie, a zarazem irybadacz ideologii niemieckiej, pionier studiów nad antysemityzmem towała ujemna ocena całego polskiego sejmowania w literaturze
w swoim kraju, wielki przyjaciel Polski i Polaków. Obu mam do zachodniej, która chętnie spoglądała na dzieje polskiego sejmu
spłacenia wielki dług. Podobnie wiele zawdzięczam swoim znako- przez ten pryzmat, przez jaki ukazywał go jej Władysław Komitym rówieśnikom, profesorom Janowi Baszkiewiczowi, Stani- nopczyński w francuskim tłumaczeniu swego fundamentalnego
sławowi Grodziskiemu, Stanisławowi Russockiemu, Stanisławowi Liberum veto, czyli jako organ zdemoralizowanych mas, skorumPłazie, Karolowi Joncy. Od przeszło półwiecza są obecni w moim powany jednomyślnością, niezdolny do prac ustawodawczych,
umyśle i w moim sercu, na półkach moich regałów, w tematach po- z czasem coraz bardziej podatny na nacisk obcych dworów. Było
dejmowanych przeze mnie badań. Pastwili się nad moimi tekstami, dramatem tego wybitnego autora, że communis opinio doctorum
ALMA MATER nr 126–127
19
na Zachodzie przyjęła do wiadomości tylko to, co wiązało się
z sejmem w upadku.
Dziś wiemy o polskim parlamentaryzmie dawnej Polski
już bardzo dużo. Z satysfakcją odnotowywałem wielki postęp
dokonujący się w badaniach. To rezultat wysiłku kilku pokoleń
historyków ustroju, zarówno przedstawicieli starszego pokolenia,
którzy nigdy od badania historii sejmu nie odchodzili, takich jak
Stanisław Grodziski, Ludwik Łysiak, Kazimierz Orzechowski,
Stanisław Płaza, jak i reprezentantów młodszych pokoleń – Wacława Uruszczaka, Adama Lityńskiego, Ryszarda Łaszewskiego,
Zbigniewa Naworskiego, Izabeli Lewandowskiej-Malec, Andrzeja B. Zakrzewskiego, Mariana Ptaka, Janusza Małłka i wielu
innych. To także rezultat zespołowych badań prowadzonych
przez lata całe pod ogólnym kierownictwem Juliusza Bardacha,
z udziałem badaczy różnych specjalności. W żadnym z państw
Europy na progu czasów nowożytnych – od XVI do XVIII wieku – sejm nie grał tak znacznej roli jak w Polsce, w żadnym nie
był tak silnie związany z dziejami narodu i państwa, w żadnym
też tak silnie nie oddziaływał na te dzieje. Kraj „stał sejmem”,
„sejmująca w trzech stanach Rzeczpospolita” tworzyła kontury
narodu politycznego, sejm wyrażał ideały szlacheckiej demokracji
i praworządności, kształtował społeczeństwo obywatelskie. Swą
zwierzchność wywodził z natury wolności i suwerenności swych
reprezentantów. Kiedy na przełomie XV i XVI wieku zakończył
długi okres młodzieńczy i uzyskał świadectwo dojrzałości, był
już – jak pokazał to Wacław Uruszczak – w pełni ukształtowanym, najważniejszym organem władzy zwierzchniej w państwie.
Był twórcą prawa i tego prawa najwyższym rangą kustoszem,
uchwalał podatki, ale jego znaczenie daleko wykraczało poza
prawotwórstwo. Sejm czuwał nad zarządem państwa, zastępując
organy administracji i nadając kierunek polityce zagranicznej. Był
sądem, decydował o fortunach i karierach, kreował polityczny
i ideowy klimat w kraju, odmierzał poziom politycznej kultury
elit. Stanowił rodzaj obrotowej sceny, na której ścierały się intrygi
i nieraz przeważały partykularne i indywidualne interesy, ale jednocześnie tworzył szkołę wychowania obywatelskiego. Okazywał
się także najważniejszym wydarzeniem towarzyskim. W czasie
przed- i posejmowych kampanii rosło zainteresowanie polityką,
powstawała liczna literatura polityczna, czasem wcale wysokiego
lotu. Każdorazowe obrady sejmu budziły najżywsze zainteresowanie w „narodzie politycznym”, również za granicą.
Wiadomo, że sejm się zmieniał, że zmieniało się jego znaczenie w państwie. W czasach pomyślności sejm był sprawny,
słabnięcie organizmu Rzeczypospolitej miało za skutek słabnięcie
sejmu. Sejm ostatnich Jagiellonów – sejm badany przez Wacława
Uruszczaka – był wspaniały, pomyślnie zdając egzamin w służbie
narodu i państwa. Przyczyniały się do jego sprawności reformy
okresu egzekucji praw, współpraca króla ze szlachtą średnią,
zasada zgody poselstw ziemskich, która nie unicestwiała obrad,
pozwalając podejmować uchwały większością głosów i przechodzić do porządku nad protestami opozycji. Sejm stanowił
forum umożliwiające dyskusję i kompromis. Uczestnicy obrad
reprezentowali wysoki poziom poczucia odpowiedzialności za
państwo i wysokie wartości etyczne.
Później było już gorzej. Sejm drugiej połowy stulecia, badany
przez Annę Sucheni-Grabowską i innych, ostatnio przez Izabelę
Lewandowską-Malec, oraz sejm ostatnich Wazów, analizowany
przez szkołę Władysława Czaplińskiego, z jednej strony podtrzymywał piękne tradycje czasu Jagiellonów, dawał piękne przykłady
20
ALMA MATER nr 126–127
działania w służbie Rzeczypospolitej, gromadził posłów w większości z pełną jeszcze mocą stanowienia (plena potestas), był tolerancyjny wobec różnowierców, dysponował nieźle funkcjonującą
infrastrukturą, potrafił cierpliwie negocjować i w miarę owocnie
zapobiegać trwonieniu czasu w ostatnich dniach przeznaczonych
na konkludowanie, z drugiej wszelako hodował już w sobie zarzewie przyszłego upadku, był mniej efektywny, obradował mniej
sprawnie, był mniej odporny na destrukcję.
Po sejmie Sicińskiego z 1652 roku czas efektywnych obrad się
skończył. Ale trzeba podkreślić, że pod względem organizacyjnym
był sejm wciąż względnie dobrze przygotowany do pracy. Potrafił –
szczególnie w sytuacjach zagrożenia – elastycznie korygować
prawo o sejmowaniu. Organizowano kolokwia między stanami,
odbywały się obrady prowincji, tak zwane sesje narodów. Litwini
radzili na konwokacjach. Sięgano do węzła konfederackiego,
zawieszając tym zasadę jednomyślności. Zwoływano walne
rady, wydłużano posiedzenia, radząc „przy świecach”, czasami
rezygnowano z tych uroczystości (solennitates), które przeciągały obrady, w razie potrzeby limitowano je. Pielęgnowano ideę
sejmu gotowego, w stanach ekstremalnych napięć wołano o sejm
konny, wierząc, że sejm jest lekarstwem na wszelkie schorzenia,
że to omnium malorum antidothum, że szlachta pokona wrogów
wolności, kiedy viritim i zbrojnie zbierze się na obrady. Pokojowi
wewnętrznemu służyły myśl o sejmie pacyfikacyjnym, alternata
laski marszałkowskiej, odbywanie co trzeciego zwyczajnego sejmu
w Grodnie. „Opisywanie” sejmów konwokacyjnych i elekcyjnych
miało redukować zagrożenia okresu interregnum. Oczywiście,
był sejm rozgadany i skłócony, ale nie całkiem bezpodstawnie
zarzuca Konopczyńskiemu belgijski slawista Claude Backvis, iż
dając pierwszeństwo efektywności, nie doceniał on wagi dyskusji
toczonych w izbach jako szkoły obywatelskiego wychowania.
Co zatem było przyczyną tego paraliżu, który trwał przecież
w głąb panowania Stanisława Augusta, także więc pod rządami
konfederackiego węzła? Prostych odpowiedzi nie ma. Z pewnością
wiele ważył tu ogólny stan państwa i poziom kultury politycznej
w obradach. Silne i sprawne państwo sprzyjało dobremu funkcjonowaniu systemu parlamentarnego Rzeczypospolitej, państwo
owładnięte niemocą otwierało drogi destrukcji, nie tylko, ale także
dlatego, że kryzysowi władzy zawsze towarzyszył kryzys kultury
politycznej i prawnej.
Jak postrzegam główne zadania postawione na tej niwie przed
nauką historii prawa? Powinniśmy kontynuować studia porównawcze nad dawnym sejmem Rzeczypospolitej; dopiero badany
w europejskim kontekście może on zapewnić sobie sprawiedliwą
ocenę potomnych. Badania na tym polu – wcale niełatwe – dopiero
rozpoczęto. Po drugie – należy wyciągnąć warsztatowe wnioski
z uznania, że sejm był zwoływany nie tylko po to, by stanowić
i egzekwować prawo, i podjąć badawczy trud wespół z przedstawicielami nauk pokrewnych. Trzeba w zbiorowym wysiłku pochylić
się nad sylwetkami uczestników obrad (tak jak to zaczął robić
przed laty Włodzimierz Dworaczek, potem Jan Seredyka i jego
uczniowie). To ostatnie wydaje się istotne, bo niedoskonałości
w działalności sejmu nie są właściwością tylko czasów pierwszej
Rzeczypospolitej, sposób działania parlamentu również dziś daje
asumpt do zadumy. Pilnym postulatem jest opracowanie syntezy
parlamentaryzmu polskiego, obejmującego cały okres jego funkcjonowania, od schyłku XIV wieku aż po czasy nam współczesne.
Chciałbym w tych badaniach sam jeszcze uczestniczyć.
Henryk Olszewski