Kartka siedemnasta z pamietnika Tosi i Franka-dla

Transkrypt

Kartka siedemnasta z pamietnika Tosi i Franka-dla
Kartka siedemnasta
z pamiętnika Tosi i Franka
Z pamiętnika Tosi
Środa, kolejny letni wieczór
Dzień jak co dzień. Zupełnie zwykły wakacyjny dzień między jednym wyjazdem, a drugim. Czas na odpoczynek, złapanie oddechu,
który dzisiaj skutecznie chwytaliśmy z Frankiem, przepytując rodziców z
czasów nie tak odległych (choć dla Franka na miarę ery dinozaurów): z lat,
kiedy byli młodzi, kiedy się poznali. Oczywiście są to historie z gatunku:
bez końca, które ciągną się niczym brazylijska telenowela, bo wspomnienia,
zwłaszcza te miłe, same przecież cisną się na usta. Dlatego każdy słuchacz
powinien wiedzieć, że jedna opowieść może wywołać ich lawinę, spod której czasami ciężko się wydostać lub wymknąć cichaczem, niezauważonym.
W naszym przypadku w grę wchodziła zwykła, wiecznie niezaspokojona
ciekawość. Byliśmy skłonni zostać przygnieceni, postawieni pod ścianą,
zostawieni w sytuacji bez wyjścia w czasie historyjkowego bajania. No cóż,
w dochodzeniu do faktów (tylko interesujących), rozłupywaniu tajemnic
przeszłości, potrafiliśmy być z Frankiem nieugięci… Okazji do przeprowadzenia wywiadu zwykle w ciągu dnia jest niewiele, dlatego starannie wybieraliśmy moment, by dobrze go wykorzystać.
Spośród historii, które dzisiaj się przewinęły, najbardziej lubię opowieść,
którą słyszałam już wiele razy, znam ją prawie na pamięć. Jest to opowieść
o początku, o narodzinach miłości, która silna w Panu przetrwała niejedną
życiową burzę i trwa do tej pory. Rodzice zawsze się przy niej droczą, układając właściwą wersję. Lubię te spory, bo widzę w oczach mamy i taty silne
uczucie, które rośnie wraz z latami ich małżeństwa. Cieszę się, że nadal
mocno się kochają. To takie ważne.
- Spotkaliśmy się z mamą na wieczorku u wspólnych przyjaciół. Wśród
zaproszonych osób od razu zwróciłem uwagę na szczupłą brunetkę
o radosnym spojrzeniu i słonecznym uśmiechu, który mógłby roztopić lody
Antarktydy. Mama miała na sobie czarną sukienkę w kremowe prążki i
kremowy sweter. Wyglądała uroczo.
- Pomyliłeś się kochanie. Miałam na sobie…
I tu opowieść płynie meandrami zanim pamięć rodziców ponownie wy-
równa jej bieg.
- Czekaliśmy z tatą na takie uczucie. Modliliśmy się o miłość, która nas
uszczęśliwi, która będzie dla nas wsparciem, która da nam cudowne dzieci.
Czekaliśmy na nią cierpliwie, szanując się wzajemnie. Tata dbał o mnie
zawsze troskliwie i zawsze dyskretnie. Zgodnie z wolą Pana. Najpiękniej.
Czekaliśmy na siebie do ślubu, rosnąc miłością w narzeczeństwie – czasie
oczekiwania i przygotowania do najważniejszych ról: małżonków i rodziców. Zawsze staraliśmy się żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami. W tym
początkowym okresie szóste przykazanie było dla nas bardzo ważne. Teraz
także jest. Naszym postępowaniem chcieliśmy dać świadectwo nie tylko
najbliższym, ale także wam, ukochanym dzieciom.
- Byłem wpatrzony w mamę jak w obrazek. – dodał tata. - Wiedziałem,
że jest dla mnie stworzona, że Pan postawił ją na mojej drodze. Budziła we
mnie czułość i troskę, dbałem o nią jak o najcenniejszy skarb. Poznawaliśmy
się powoli, z ciekawością, pielęgnując wzajemne zaufanie. Byliśmy za siebie odpowiedzialni.
- Przysięga małżeńska przypieczętowała naszą miłość. Umocniła nas,
uskrzydliła. Sprawiła, że w oczach Pana staliśmy się jednością, pełnią. Znikło gdzieś, schowało się samolubne „ja”. Zaczęliśmy działać jako „my”,
uważając na siebie, myśląc i pamiętając o sobie. – Mama uśmiechnęła się
promiennie - Taty spojrzenie nadal mi mówi: Tak patrzę tylko na ciebie. To
jest dla mnie najważniejsze w naszym małżeństwie. Takiej miłości życzymy
wam, kochani.
Jestem u siebie w pokoju. Wracam myślami do minionego popołudnia. Jestem wdzięczna Bogu za rodziców, za ich postawę, sposób myślenia,
za to że uczą mnie jak żyć mądrze, szczęśliwie, w rodzinie, szanując siebie i
innych. W obecnych czasach bez dobrego przykładu tak łatwo się pogubić,
ulec. Tak łatwo zabłądzić i zgubić siebie. Media, reklama, czasami koleżanki, koledzy mówią mi, że nic nie jest na stałe, że wszystko można zmienić,
zamienić. Ale to przecież tylko złudzenie tworzone w fikcyjnym świecie bez
Boga, bez przykazań. To, co dzisiaj robię, jak się zachowuję, kim jestem ma
ogromne znaczenie dla mojej przyszłości. Tata i mama właśnie w ten sposób
postępowali. Byli odpowiedzialni nie tylko za siebie, także za nas: mnie,
Franka i Alę. Teraz są z siebie dumni i ja jestem z nich dumna. Mam wspaniałych rodziców, którzy swoją miłość i czystość serca poświęcili Bogu,
największej Miłości. Stwórz Boże we mnie serce czyste i odnów we mnie
moc Ducha.