Kodeks Etyki Lekarskiej

Transkrypt

Kodeks Etyki Lekarskiej
ETYKA
etyka.mp.pl
Kodeks Etyki Lekarskiej
Odcinek 15: Z należytą starannością, poświęcając swój czas
dr hab. Andrzej Muszala1, lek. Paweł Jaranowski2
1
2
iędzywydziałowy Instytut Bioetyki, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie
M
Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy w Zielonej Górze
Jak cytować: Muszala A., Jaranowski P.: Kodeks Etyki Lekarskiej: Odcinek 15: Z należytą starannością, poświęcając swój czas. Med. Prakt.,
2014; 5: 114–116
Art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej stanowi: „Lekarz
powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie
diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należy‑
tą starannością, poświęcając im niezbędny czas”.
Powyższy zapis ukazuje dwa aspekty właściwej
relacji lekarza do pacjenta: ogólnie pojętą staran‑
ność czynności wobec niego oraz poświęcenie mu
odpowiedniej ilości czasu.
Staranność
Staranność powinna być wpisana w każdą ludz‑
ką czynność i pracę, a ma szczególne znaczenie
w podejściu pracowników służby zdrowia do osób
chorych. Czym jednak jest „staranność” w tym
kontekście? W znaczeniu potocznym jest postawą
człowieka charakteryzującą się z jednej strony
fachowością i kompetencją zawodową, z drugiej
zaś – poświęceniem komuś swojej uwagi, odpo‑
wiedniego czasu, „wczuciem się” w jego sytuację
w celu zrozumienia problemu, jaki go dotyka,
a wszystko po to, by przyjść mu z należytą pomocą
i wsparciem. Innymi słowy – staranność to nic in‑
nego, jak sumienność, rzetelność, troska o ogólnie
pojęte dobro drugiego. W specyfice zawodu lekarza
ma ona zagwarantować maksymalną skuteczność
jego działania w celu realizacji podstawowego do‑
bra pacjenta, jakim jest jego zdrowie.
Staranności nie da się „wyuczyć” z akademic‑
kich podręczników. Dla niektórych jest ona cechą
wyniesioną z domu, efektem dobrego wychowania
oraz pracy nad sobą. Dla innych, którzy nie nabyli
114
jej wcześniej, powinna się stać przedmiotem troski
i mozolnego zdobywania, nieraz przez długie lata.
Staranność nie przychodzi sama, bez włożonego
trudu i należytego wysiłku lekarza. Osiągnięta
przez cierpliwość, a nieraz wręcz heroiczne samo‑
zaparcie, przysparza mu – jak mało która cecha –
życzliwości i zaufania pacjentów.
Zdobycie tej cennej cechy powinno się rozpocząć
od unikania postaw jej przeciwnych – niedbalstwa,
braku troski o pacjenta, nerwowości, pośpiechu.
Jeśli lekarz zaniedba „samo‑wychowanie” na tym
polu, wówczas nie tylko naraża się na utratę za‑
ufania pacjenta, lecz może wręcz spowodować
uszczerbek na jego zdrowiu, a w przypadkach
skrajnych – narazić go na niebezpieczeństwo
śmierci.
Dla osiągnięcia staranności ważna jest troska
o całkowitą koncentrację i nierozpraszanie uwagi
przez lekarza. Dzisiaj – w sytuacji natłoku obo‑
wiązków – jest to szczególnie trudne, jednak le‑
karz powinien kontrolować swoje myśli i skupiać
je na „tu i teraz” w obliczu konkretnego pacjenta
i konkretnego problemu klinicznego. „Miałem
w życiu to szczęście i przywilej, że poznałem bli‑
żej kilku prawdziwie wielkich lekarzy. U każdego
z nich uderzała mnie absolutna uwaga, całkowi‑
te skupienie się na problemie pacjenta, którego
właśnie miał przed sobą – wspominał po latach
R. Fenigsen. – Najpoważniejsze błędy w praktyce
lekarskiej zdarzają się wtedy, gdy badając pacjen‑
ta, lekarz myśli o czymś innym. Nie pomogą żad‑
ne usprawiedliwienia. To że lekarz bada właśnie
MEDYCYNA PRAKTYCZNA 5/2014
ETYKA
piętnastego czy trzydziestego w tym dniu pacjenta,
nie jest żadnym usprawiedliwieniem”.1
Czas dla pacjenta
„Nie będziesz miał zaufania chorego – pisze W. Bie‑
gański – jeżeli go dobrze nie zbadasz i skarg jego
szczegółowo nie wysłuchasz, gdyż chory nie bę‑
dzie wierzył, żeś poznał jego dolegliwości”.2 Ten
aforyzm przypomina, że zaufanie chorego można
zyskać na różne sposoby, ale najpewniej zdobywa
się je poświęconym czasem. „Człowiek znajdzie
ulgę w cierpieniu, jeżeli może przed kimkolwiek
wypowiedzieć swoje dolegliwości. Lekarze o tym
powinni pamiętać i nie niecierpliwić się długim
nieraz opowiadaniem chorych. Jest to fakt dawno
zauważony, że ból i cierpienie zmniejszają się przez
płacz i mowę. Cierpliwe i umiejętne zbieranie
anamnezy stanowi niekiedy o całym powodzeniu
lekarza”.3 Czas i uwaga poświęcona pacjentowi
to nie „jałowy wydatek”, lecz opłacalna inwesty‑
cja. Korzyści są wielopłaszczyznowe – począwszy
od sfery somatycznej (badania i większość form
terapii wymagają wielkiej dokładności i wnikliwo‑
ści), poprzez psychologiczną (uspokojenie pacjenta,
złagodzenie jego napięcia), po duchową (diagnozy
trudne, szczególnie złe rokowanie, są wówczas
lepiej przyjmowane przez pacjenta). „Nigdy nie
myśleliśmy, że godziny spędzone przy łóżku cho‑
rego, a zwłaszcza dokładne badanie przedmiotowe
było stratą czasu; to była nauka, ćwiczenie ważnej
umiejętności. Po pewnym czasie spotykała nas na‑
groda. Chorzy cenili sobie naszą uwagę, skupienie,
sprawność i brak pośpiechu. Umacniało się zaufa‑
nie i powstawała wzajemna więź”.4 Przeznaczenie
pacjentowi niezbędnego czasu zmniejsza ryzyko
niepożądanych zdarzeń medycznych, zawiązuje re‑
lację między pacjentem a lekarzem, ugruntowuje
zaufanie do wskazań lekarskich, czym przyczynia
się do sukcesu terapii.
1
2
3
4
R. Fenigsen: Przysięga Hipokratesa: rozważania
o etyce i eutanazji. Warszawa, 2010: 117
W. Biegański: Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej.
Warszawa, 1899. W: B. Skarżyński, red.: Myśli i afo‑
ryzmy o etyce lekarskiej. Warszawa, 1957: 70–72
Tamże
R. Fenigsen, dz. cyt.: 184
Kodeks Etyki Lekarskiej
Staranność w dobie pośpiechu
Powstaje jednak zasadnicze pytanie: W jaki sposób
lekarz ma rozwijać w sobie dziś cechę staranności
i cierpliwości, skoro z każdej strony ograniczony
jest limitami czasowymi, narzuconym mu z góry
„nadludzkim” tempem pracy, normami, które musi
wykonać, i z których jest rozliczany niemal jak
w komercyjnej firmie? Gdy do tego dodać jeszcze
braki personelu medycznego, obciążenia różny‑
mi funkcjami nielekarskimi, poświęcanie dużej
ilości czasu czynnościom administracyjnym, za‑
rządzenia i przepisy, które nieraz mają niewiele
wspólnego z opieką nad chorym – wówczas jego
sytuacja staje się nie do pozazdroszczenia. Sam
lekarz zdaje sobie nieraz sprawę z tego, że chory
widzi jego pośpiech, przemęczenie, zobojętnienie
na wewnętrzne przeżycia i dramaty. Wyczuwa,
że pacjent nie wierzy w możliwość rozwiązania
problemów zdrowotnych w kilka lub kilkanaście
minut, chętnie poświęciłby mu więcej czasu, lecz
po prostu nie jest w stanie, gdyż za drzwiami cze‑
ka już długa kolejka kolejnych „petentów”. Co ro‑
bić?… Spróbujmy znaleźć jakąś receptę w naszych
polskich warunkach.
Po pierwsze: należałoby tu z całą stanowczo‑
ścią podnieść postulat skierowany do wszystkich
dyrekcji placówek medycznych oraz osób zarzą‑
dzających służbą zdrowia, począwszy od ministra
zdrowia a skończywszy na ordynatorach oddzia‑
łów: czynności diagnostyczne i terapeutyczne
wymagają odpowiedniego czasu, zróżnicowanego
wobec każdego pacjenta i przypadku chorobowe‑
go! Medycyna nie jest „działalnością gospodarczą”,
lecz służbą człowiekowi, i to człowiekowi chore‑
mu! Pracodawca musi zrozumieć, że „dobry lekarz
unika pracy gorączkowej, czyli nieuzasadnionego
pośpiechu. Ten bowiem dehumanizuje pracę, grozi
zmechanizowaniem, automatyzacją”.5
Po drugie: lekarz sam w swoim własnym su‑
mieniu musi rozstrzygnąć, czy nie ponosi osobi‑
stej winy za swój pośpiech i niesolidność wskutek
zwykłego lenistwa i rutyny. A może wziął na siebie
zbyt wiele zaangażowań, dyżurów, po czym stwier‑
dza, że nie jest w stanie temu wszystkiemu podo‑
5
S. Olejnik: Etyka lekarska. Katowice, 1994: 60
115
ETYKA
łać? „Lekarz powinien czynić wszystko, co w jego
mocy, aby nie być zmuszonym pracować na stałe
ponad rozsądną miarę”.6 Powinien dbać o „higienę
czasu” swojej pracy niezbędną do właściwej inte‑
rakcji z pacjentami. W przeciwnym razie grozi mu
wypalenie zawodowe, tak jak we wszystkich zawo‑
dach opartych na wzajemnych relacjach z osoba‑
mi. Stąd już tylko krok do obojętności, nieczułości
na ludzkie przeżycia, utraty charyzmy, narasta‑
jącej absencji w pracy, drażliwości i agresywnych
postaw wobec kolegów.7
Po trzecie: warto tu się odwołać do zasady troski
lekarzy o siebie nawzajem. Cynizm, ośmieszanie
pacjentów i współpracowników, brak innowacyjno‑
ści, nieukierunkowana energia, przesadna ocena
trudności u lekarza wcześniej godnego naśladowa‑
nia – to dla jego kolegów znak pojawiającego się
problemu i sygnał do udzielenia mu pomocy. Zasa‑
da solidarności wzywa do troski o lepszy kontakt
z tak wypalonym lekarzem, o lepszą organizację
pracy, rzeczywisty podział obowiązków i odpowie‑
dzialności między członkami zespołu. Należałoby
sobie życzyć, by lekarze mieli po prostu więcej cza‑
su dla siebie, oczy bardziej otwarte, by wspierać się
wzajemnie; stanowią wszak – wedle starożytnego
zapisu hipokratejskiego – coś więcej niż tylko jed‑
ną z wielu grup zawodowych. Potwierdza to De‑
klaracja Genewska, gdy stwierdza: „Moi koledzy
będą moimi braćmi”. Nie można o tym zapominać.
6
7
116
Tamże
Por: H. Wardaszko: Zespół wypalenia się. W: K. Osiń‑
ska, red.: Refleksje nad etyką lekarską. Warszawa,
1992: 186–190
MEDYCYNA PRAKTYCZNA 5/2014